środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 63 - "Bliźniaki syjamkie"

Dziękuję Wam za komentarze!
Cieszę się, że postać Seana-zboczeńca przypadła Wam go gustu. Pojawi się on jeszcze dwa razy, ale trzeba będzie na to trochę poczekać.


W tym rozdziale oczekiwany przez niektórych powrót.


W tym rozdziale Magda w sklepie ze strojami spotyka chłopaków z One Direction, a Liam składa jej propozycję, która robi jej mętlik w głowie.
~*~


W mieszkaniu Jaya zapanowała nieco przyjemniejsza atmosfera. Monika i Sean nie chcieli już wydrapać sobie nawzajem oczu, a gospodarz łagodził obyczaje, zamawiając chińskie dania na wynos.

- Powiedz mi braciszku, czy wy w końcu zabieracie Monicę na ten bal przebierańców? – zagadnął nastolatek, kiedy zasiedli do lunchu, na którym Madzia nie została. – Strasznie się nad tym zastanawia…

- Nieprawda! – przerwała dziewczyna. – Po prostu w kuchni leżało zaproszenie i…

- Jasne, że pójdzie z nami – oświadczył Jay.

- Serio? – zdziwiła się. – To znaczy… dzięki!

- Skoro już ustaliliśmy tę kwestię, to może namówisz ją, żeby włożyła strój seksownej piratki – poprosił Sean, pokazując bratu zdjęcie, które zapisał w swoim telefonie. – Albo pielęgniarki.

- A ty co założysz? – zmieniła temat Monica.

- Cieszę się, że pytasz. – Jay zatarł ręce i wyszedł po strój, który zamówił już jakiś czas temu. Wrócił niosąc pokrowiec, po którego odpięciu ich oczom ukazał się czerwony strój Spidermana, wykonany z tworzywa podobnego do lateksu.

- Wow! To się nazywa towarzyskie samobójstwo – roześmiał się Sean.

- Co masz do tego stroju?

- Jest pedalski.

- Jest pedalski? – Jay zwrócił się w stronę Moniki.

- Nie... Ale uważam, że może być dość problematyczny. Powinieneś go przymierzyć na próbę.

Kilka minut trwało, zanim Jay wbił się w obcisły kostium. W końcu stanął w drzwiach sypialni, ukazując się w pełnej krasie.

- No, no. Jak prawdziwy superbohater – prychnął Sean. – Może lepsza będzie Kobieta Kot?

Monika zmarszczyła brwi.

- Widzisz w nim coś? – spytała Jaya, machając ręką przed jego oczami.

- Pewnie, że tak! – zapewnił, ale wszedł prosto w nią, czym udowodnił, że widoczność jest nie do końca nieskazitelna. – Będziesz robić za mojego przewodnika. Ale to się wpija!

Sean i Monica się roześmiali.

- Nie przymierzałeś tego kostiumu wcześniej? – spytała dziewczyna.

- Nie… - Jay zaczął szamotać się i próbować ściągnąć przyległą do czaszki maskę.

- Daj, pomogę ci! – zaoferowała się i spróbowała zdjąć ciasny czepek, podważając go palcami od strony szyi. – Co za gówno! – zaklęła, by chwilę później wyswobodzić Jaya z pęt.

Odetchnął głęboko, jakby wcześniej miał się udusić w stroju, który nieopatrznie kupił. Ona poczochrała mu włosy palcami.

- Tak lepiej. Widać loczki! – uśmiechnęła się.

- Tak! Spiderman bez maski na twarz. To jest jakiś pomysł – prychnął ironicznie Sean.

- Ech, chyba muszę szukać czegoś innego – westchnął Jay, koślawo wracając do sypialni, by zdjąć z siebie gumowo-lateksowy sztuczny twór.

Madzia natomiast miała piętnaście minut, by dotrzeć do sklepu. Zapytała jakiegoś przechodnia o najkrótszą drogę i udało jej się trafić tam na pieszo, z pomocą tabletu od Jayne, na którym miała aplikację GPS. Strój Britney Spears był już gotowy i sprzedawczyni podała jej go z uśmiechem na ustach.

- Dla pana też już jest! – zwróciła się do stojącego tyłem chłopaka, który w kapturze na głowie wyglądał, jakby chciał się przed kimś ukryć.

Kiedy się odwrócił od stoiska ze śmiesznymi okularami, Madzia rozpoznała w nim Liama. Nie wierzyła własnym oczom. Uśmiechał się blado, przyjął od ekspedientki pakunek ze swoim kostiumem i podszedł do Madzi, choć wydawało jej się, że to właśnie jej nie chciał przyuważyć.

- Cześć – powiedział cicho.

- Cześć – odpowiedziała.

- Jak się trzymasz?

- Dobrze. Za tydzień wracam do Polski.

- Szybko. Mam nadzieję, że będziesz miło wspominać pobyt tutaj.

- W większości. – Czuła, że ta konwersacja jest prowadzona na siłę. Korciło ją, by zapytać o Danielle, ale nie chciała wyjść na zainteresowaną.

W duchu dziękowała Bogu, kiedy do przyjaciela podszedł Harry.

- Stary, obczaj to! – powiedział, podsuwając Liamowi pod nos stanik z dwoma wielkimi sztucznymi cyckami.

- I ja mam się w to przebrać? – spytał skonsternowany Payne.

- Nie, pomacaj! Jak prawdziwe! – Styles wydawał się nie dostrzegać, że przerwał jakąś konwersację. Był zbyt zaabsorbowany sztucznym biustem, którego jego przyjaciel nie chciał macać. – Wiesz za co jeszcze możemy się przebrać?

- Możemy? Razem?

- Wiesz, że Louis myśli tylko o Eleanor! Nigdy nie pójdzie na ten układ, bo wtedy na balu sobie z nią nie porozmawia!

- Też nie będę robił za tyłek konia – oświadczył zdecydowanie Liam.

- Ale… jesteś pewien? I tak mało mówisz… Poprosiłbym Zayna, ale on pewnie wybierze strój Rambo albo jakiegoś terrorysty.

- Harry, na serio. Nie chcę robić za tyłek konia.

- A bliźnięta syjamskie? Podobno drugie z bliźniąt jest sprzedawane ze zniżką 50%! – ucieszył się Harry i pociągnął przyjaciela za rękę. – Chodź, pokażę ci!

Odwrócił się gwałtownie, by wpaść prosto na Madzię.

- Maggie! – podekscytował się i zaczął ściskać dziewczynę i dziwacznie ją podnosić o kilka centymetrów nad ziemię. – Liam, uwierzysz, jaki ten świat mały! Już zapomniałem, jak to jest wpadać na ciebie w przypadkowych momentach! Miło cię widzieć.

- Dzięki, ciebie również. – Madzia uśmiechnęła się. To było powitanie, na które liczyła od przyjaciela.

- A ty się nie przywitasz? – spytał Harry Liama szeptem tak głośnym, że cały  sklep go usłyszał.

- Właśnie miałem zamiar powiedzieć, że przerwałeś mi i Maggie rozmowę.

- No i ty mnie nie wołasz?! Czuję się dotknięty… Ale mniejsza z tym! Opowiadaj, co porabiasz! Kupujesz tu strój? Idziesz na bal? Za kogo się przebierasz? Ja jeszcze nie wiem, ale zapewne za głowę konia… - potok słów wypływał z ust chłopaka, który udawał, że nie słyszy, jak Liam po raz kolejny informuje go, że nie będzie końskim zadkiem ani jednym z bliźniaków syjamskich. – To jak?

- Ekhm… Idę na ten sam bal co wy. Chłopcy mnie zaprosili – wyjaśniła.

- A za kogo się przebierasz?

- Wolałabym, żeby to była niespodzianka.

- Uuu, lubię niespodzianki! – zaklasnął Harry. – Takie jak promocje na stroje bliźniąt syjamskich!

- Nic z tego.

- Cholera! No trudno. A jak ci się pracuje? – kontynuował przesłuchanie Harry.

- Za tydzień wraca do Polski – wyręczył ją z odpowiadania Liam.

W jego głosie słychać było zgorzkniałą nutę. Przez to musiała odpowiadać na szereg pytań Harry’ego „jak”, „dlaczego”, „czy nie da się z tym czegoś zrobić” i inne pierdoły, które przypomniały jej, że robienie dobrej miny do złej gry jest męczące.

 - Masz może czas na kawę? – spytał nagle Harry. – Dziwnie tak rozmawiać w takim sklepie…

Liam i Madzia spojrzeli na sztuczne cycki, które trzymał i przyznali mu rację. Zgodzili się na kawę.

- Co tam u chłopaków? – spytała Madzia, kiedy zamówili sobie po kawie (ona wzięła latte) i zasiedli przy stoliku gdzieś w rogu pobliskiej kawiarni.

- Louis zakochany po uszy, Niall roześmiany jak zawsze, a Zayn coraz częściej wykazuje skłonności homoseksualne – wyjaśnił w skrócie Harry.

- On jest zazdrosny, że Zayn spędza sporo czasu z Louisem – wytłumaczył Liam zdziwionej Madzi.

- Nie jestem zazdrosny! – zaparł się Harry, ale widać było, że udaje. Szybko zmienił więc temat. – A jak tam twoje przygody?

- Bywało różnie. Raz na wozie, raz pod wozem, ale przeważnie sporo się działo. I poznałam McFly.

- Gratulacje! Kolejny zespół do kolekcji! – Harry przybił jej piątkę. – Jakieś pikantne ploteczki?

- Cóż, wierzcie lub nie, ale Danny do mnie zarywał.

- Danny? – zdziwił się Harry i wykonał coś na kształt wzdrygnięcia. – Ale on jest przecież… stary.

- Powiedział ten, co ma romans z Caroline Flack! – prychnęła Madzia.

- My byliśmy w sobie zakochani, to co innego.

- Gazety twierdzą, że ona nadal się tobą bawi. Zgadzam się z tym.

- Gazety kłamią. Według nich Liam zszedł się z powrotem z Danielle, a tymczasem oni się tylko pogodzili i postanowili być przyjaciółmi. – Harry wzruszył ramionami, a Madzia zerknęła na Liama, który bacznie ją obserwował. Pilnowała się, żeby nie pokazać, że ją to ucieszyło.

- Gratuluję nominacji do Brit Awards! – powiedziała pierwszą rzecz, która przyszła jej do głowy.

- Dzięki, to niesamowite. Nasz debiutancki singiel i już nominacja! Mam nadzieję, że The Wanted nie wchodzi z nami na wojenną ścieżkę, bo również są nominowani…

- Nie, oni nie są tacy – zapewniła Madzia.

- Tak. Profesjonaliści w każdym calu – prychnął Liam.

- Wybacz mu, od kilku tygodni zachowuje się dziwnie – wytłumaczył przyjaciela Harry.

Zapewne wszystko przez nią, ale przecież nie mogła tego powiedzieć. Nie chciała żeby Liamowi było jeszcze bardziej głupio niż zwiastowała o tym jego mina.

- A co u twojej siostry? – wypytywał dalej młodszy z chłopaków. – Wróciła już do Polski?

- To też ciekawa historia. Miała wrócić, ale złapała fuchę dla McFly… - Madzia rozpoczęła zawiłą opowieść, streszczając w pięć minut cały styczeń od czasu, kiedy się widzieli na sylwestra.

- Mam nadzieję, że będziesz pisać – wyraził swoje zdanie Harry, kiedy żegnał się z przyjaciółką. – Ale lepiej radziłbym ci się zgłosić do nas. Znajdziemy ci jakąś robotę, spokojna głowa. No i widzimy się na balu. - Poczochrał jej włosy tak, że musiała wygładzić je ręką.

Liam stał przed nią gotowy do uścisku, który był najbardziej niezręczną rzeczą, która jej się przytrafiła. Tańcowali wokół siebie, podchodząc to z jednej, to z drugiej strony. W końcu im się udało. Harry wyglądał, jakby coś mu zaświtało w głowie.

- Wy… Nie… - powtarzał kilka razy, podczas gdy oni odskoczyli od siebie jak oparzeni.

- Co my? – spytał zawstydzony Liam, pewien, że jego uczucia i wspólna przeszłość z Maggie zostaną zdemaskowane.

- Wy się nie lubicie! – wydusił z siebie chłopak. – Oczywiście! To ma sens! Od momentu, w którym gazety pisały o waszym rzekomym romansie zachowywaliście się dziwnie. Maggie pobiła się z twoją dziewczyną, niewiele ze sobą rozmawialiście, dziwnie się zachowujecie w swoim towarzystwie… - wymieniał, a oni odetchnęli z ulgą, że tak to zrozumiał. – To dlatego wolałaś pracować dla The Wanted! Pewnie! Jak inaczej mogłabyś podjąć tak głupią decyzję i zrezygnować ze współpracy z nami?

Harry robił przerwy po każdym pytaniu, ale tylko po to, by sam na nie odpowiedzieć. Był pewien, że rozgryzł odwieczną zagadkę i zaklasnął w ręce z zadowolenia.

- Skoro już oczyściliśmy atmosferę, możecie się teraz pogodzić! – oświadczył, pchając ich do siebie tak, że zderzyli się twarzami.

Liam zamachnął się na przyjaciela, który spowodował tę kolizję, ale ten puścił im buziaka i pobiegł w stronę wyjścia, gdzie zatrzymały go jakieś dwie nastolatki prosząc o zdjęcie. Madzia została sama oko w oko z wrogiem.

- Nie domyślił się – westchnął Liam.

- Czy to ty zostawiłeś mi różę przed drzwiami pokoju hotelowego? – wyrwało jej się nagle i zaklęła w duchu. To miała być jej myśl, dlaczego powiedziała to na głos?

- Co? Nie. Nic nie zostawiałem. Nie wiem nawet, gdzie się zatrzymałaś – wyjaśnił.

- Na Barbadosie też nie wiedziałeś, a dostałam sto róż.

- 99 – poprawił. – Zawsze daje się nieparzystą liczbę.

- Nieważne. Czyli to nie od ciebie? – spojrzała na niego spode łba, a on pokręcił głową przecząco.

- Zapewniłem cię, że nie będę ci już robił kłopotów. Ten pocałunek w sylwestra też był błędem, nie powinienem cię stawiać w takiej sytuacji.

- POCAŁUNEK?! – usłyszeli za plecami i ujrzeli Harry’ego, który właśnie zamierzał powiedzieć, że wraca do tamtego sklepu po sztuczne cycki. – Czyli wy się nie nie lubicie, ale kochacie?!

- Nie! – zaparli się oboje.

- To może ktoś mi wyjaśni tę sytuację? – Harry spoglądał na nich z założonymi na klatce piersiowej rękoma.

- Wyjaśnij, ja muszę lecieć – oznajmiła Madzia i pocałowawszy Harry’ego w policzek, wyszła z kawiarni, zapominając wziąć swój strój na zbliżający się wielkimi krokami bal przebierańców.

- Wiesz, że masz mi sporo do wyjaśnienia, tak? – powiedział Harry do Liama, podpierając się pod boki. – Zaniesiesz jej to do hotelu – oświadczył, podnosząc pakunek, którego dziewczyna zapomniała.

- Zostawmy go tutaj, pewnie wróci.

- Zaniesiesz. – Harry rzucił kumplowi mordercze spojrzenie i wcisnął mu paczkę w objęcia. – Naważyłeś piwa, teraz musisz je wypić.

- Ale ona nie chce ze mną rozmawiać! Już próbowałem. Chciała spokoju, to jej go dałem. – Pakunek ponownie wylądował w rękach młodszego z chłopaków.

- Ty nie wiesz, że kiedy dziewczyna mówi nie, to naprawdę myśli tak?! – uniósł się Harry, przekazując zapakowany strój Madzi przyjacielowi i wyciągając swój telefon. – Wyśledzimy jej telefon przez aplikację GPS i dowiemy się, w którym hotelu się zatrzymała. – Odzyskasz ją!

Liam uśmiechnął się blado. Nie miał nawet siły tłumaczyć, że żeby coś odzyskać, trzeba było to kiedyś mieć.
Madzia roztrzęsiona dotarła do swojego pokoju hotelowego. Nie zdawała sobie sprawy, że szła całą drogę pieszo. Przebyła ją jak w transie. Powinna mieć gdzieś fakt, że Liam wcale nie zszedł się z Danielle, a jednak ucieszyła się z tej wiadomości. Zupełnie jakby nie był jej obojętny. A może fakt, że przestał się nią interesować tak ją do niego przyciągnął? Ostatnio nie potrafiła myśleć o niczym innym, szczególnie, że Nath zachowywał się jak ostatni idiota.

- Głupia. Ty lubisz Natha – powiedziała sama do siebie, opłukując twarz zimną wodą, by się orzeźwić.

Nie była głodna, bo do latte było dołączone ciastko, które zjadła, prowadząc rozmowę z chłopakami w restauracji. Postanowiła zobaczyć strój, który odebrała w sklepie, kiedy zdała sobie sprawę, że go zapomniała.

- Cholera, tylko nie to! – Uderzyła się otwartą dłonią w czoło, żeby dać wyraz swojej głupocie.

Rozważała powrót w to samo miejsce, może kelnerka zauważyła pozostawiony pakunek i czekał na nią w biurze rzeczy znalezionych, albo w magazynie, albo… Co ona mówiła? Na pewno kostium uczennicy Britney Spears z teledysku do „Baby One More Time” był dobrym łupem, a jak wiadomo, okazja czyni złodzieja, więc…

Nastolatka rzuciła się na łóżko twarzą do poduszki i nie miała pojęcia, jak długo tak leżała, ale rozległo się pukanie do drzwi. Pewna, że to obsługa hotelowa lub Danny, pragnący niewinnie poflirtować lub się podroczyć, poszła otworzyć.

Na progu stał Liam z twarzą przybitego szczeniaka. Na wyciągniętych rękach podawał jej pakunek.

- Zapomniałaś – wyjaśnił.

- Dzięki – odpowiedziała i chciała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale włożył między nie a framugę stopę, skutecznie jej to uniemożliwiając.

- Mogę? – zapytał retorycznie i wślizgnął się do środka, zanim zdążyła zaprotestować.

- Czego chcesz? – Spojrzała na niego wilkiem.

- To nie ja przyniosłem ci tę różę – powiedział po chwili ciszy. – Ale to nie znaczy, że nie powinienem tego zrobić. Powinienem obsypywać cię kwiatami, aż przekonam cię, że potrafię cię uszczęśliwić, bo bardzo mi na tobie zależy.

- Liam… - próbowała mu przerwać, ale położył jej palec na ustach.

- Napisałem ci, że dam ci spokój. Nie powinienem się poddawać. Tylko tchórze zaprzestają pogoni za marzeniami. Poszedłem na casting do X Factor i teraz robię karierę. Powinienem też pójść za głosem serca i nie odpuszczać. Nie pozwolić ci odejść.

- I tak wracam do Polski, więc… Pa! – Jej żartobliwy ton był tak desperacki, że na pewno to zauważył. Złapał ją za ramiona i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.

- Za niecały tydzień jest bal, na który oboje idziemy – powiedział. – Przemyśl to, co czujesz i daj mi odpowiedź.

Przez chwilę wydawało się jej, że chce ją pocałować w usta, bo zawiesił głos i dyszał jej prosto w twarz, oblizując wargi. Przymykała już oczy, żeby mu „łaskawie pozwolić”, kiedy poczuła jak delikatnie muska jej policzek.

- Przemyśl to, Maggie – pożegnał się i wyszedł, zostawiając ją osłupiałą.

Co on sobie wyobrażał? Przychodzi znienacka, niewiadomo skąd znając jej adres, robi jej mętlik w głowie przez te swoje długie monologi, a potem znika? Była tak zła, że podarła poszwę od poduszki.

- O nie, nie, nie! – powtarzała.

Zaczęła grzebać w stoliku nocnym, w którym znalazła igłę i nitkę. Zszyła poduszkę i położyła ją na łóżku odwrotnie, by nie było widać. Przy tych robótkach ręcznych skaleczyła się igłą w palec. Spoglądała na sączącą się z niego kroplę krwi i rozmyślała.

*

Kolejny dzień minął szybko. Harry męczył Madzię smsami, chcąc dowiedzieć się, czemu Liam chodzi z dziwnym uśmiechem na twarzy. Na McFly już nie wpadła, najwyraźniej zmienili hotel, albo wrócili do swoich mieszkań. Nie chciała się nad tym zastanawiać, bo działali jej na nerwy.

Monika została u Jaya na kanapie. Co prawda kiedy Sean zakończył swoją krótka wizytę i wrócił do Nottingham, gospodarz proponował jej sypialnię, ale odmówiła. I tak budziła się przed nim, więc zmuszanie go na nocowanie we własnym mieszkaniu na kanapie było głupie.

Kolejnego ranka starsza z sióstr ogarnęła się przed dziewiątą i starała się chodzić na palcach, ale kiedy w kuchni sięgała z suszarki kubek, spadł jej na ladę, powodując hałas, który najwyraźniej obudził właściciela mieszkania.

- Dzień dobry – powiedział zaspany Jay, wchodząc do kuchni.

Łaził w samych gaciach, no ale w końcu był u siebie, więc nie musiał się ubierać tylko dlatego, żeby się zakryć przed gościem.

- Przepraszam, że cię obudziłam. Poprzednią noc nie spałeś przez Seana, a teraz ja powoduję te hałasy i…

- W porządku. I tak musiałem wstać. Muszę nakarmić Neytiri.

Monika wzdrygnęła się na to wyjaśnienie.

- Czym ją karmisz? – spytała, a oczy zaświeciły mu, kiedy zdał sobie sprawę, że się zainteresowała.

- Myszami – wyjaśnił i nabrał oddech, żeby kontynuować.

- Nie. Jednak nie chcę tego kontynuować – oświadczyła.

On wyszedł rzucić niewinną myszkę na pożarcie jaszczurce, a ona zaczęła rozporządzać się po kuchni, by zrobić tosty i jajka. Była tu krótko, ale powiedział jej jasno, że ma się czuć jak u siebie w domu, więc tak też zrobiła. Kiedy wrócił, śniadanie było podane na stole. Podziękował i zabrali się za jedzenie.

- Zamówiłaś już jakiś strój na bal przebierańców? – zagadnął.

- Jeśli chodzi o to… - odstawiła od ust tost i odchrząknęła. – Nie musicie mnie zapraszać z grzeczności. Mogę w tym czasie pakować się do wyjazdu. Może jest ktoś kogo wolałbyś zaprosić zamiast mnie?

- To żadna grzeczność, tylko przejaw przyjaźni. Chcemy żebyś poszła z nami i dobrze się bawiła, zanim na dobre wrócisz z Maggie do Polski. Chyba że ty nie chcesz iść z nami… - zawiesił głos, czekając na odpowiedź.

- Chcę! – odpowiedziała żywiołowo, ale szybko zmieniła ton na bardziej obojętny. – To może być taka druga impreza pożegnalna. Tylko bez kąpieli nago.

- I nie damy Nathowi alkoholu! – dodał Jay i oboje się roześmiali.

Nagle on uprzytomnił sobie, że „najwyższy czas wyprowadzić Tię na spacer”.

- Ty chcesz z nią gdzieś iść?! – zdziwiła się Monika.

Wytłumaczył, że zaraz po przebudzeniu zawsze włącza jej lampę, żeby się wygrzała i mogła rozprostować kości.

- Rusza biodrami jak kobieta! – zakończył opowieść.

- Cóż, to na pewno bardzo ciekawy widok, ale…

- Musisz zobaczyć! – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu i pociągnął ją za rękę w stronę salonu, gdzie z terrarium wyciągnął swoją pupilkę, której najpierw dał się przejść po posadzce i dywanie, a potem wziął ją na kolana. Nie zrażał go fakt, że siedzi w samych bokserkach. – Pogłaskaj ją!

- Do-bra powiem wprost. Proszenie mnie, żebym pogłaskała twoją jaszczurkę jest dość dziwne. Nie chcę tego robić.

- W sylwestra chciałaś ją zobaczyć – słusznie wypomniał chłopak.

Raczej nie chodziło jej wtedy o Neytiri, no ale była pijana, więc może źle wszystko zapamiętała.

- Tylko dotknę – powiedziała, widząc, że wyciąga w jej stronę wielkiego gada. Z półprzymkniętymi oczami położyła rękę na małym łebku. - Hej, ona nie jest obślizgła! – westchnęła z ulgą. – Chropowata. To nie jest takie złe!

Roześmiał się, widząc, jak zachowując odpowiedni dystans puka Tię po głowie.

- Czy twoje zamiłowanie do jaszczurek oznacza, że przebierzesz się za jedną z nich na bal przebierańców? – spytała, znacząco wskazując głową na jego tatuaż na ręce.

- Nie, wolałbym tego uniknąć. Ale muszę o czymś pomyśleć, bo czasu coraz mniej, a strój Spidermana się nie sprawdził. A ty?

- Jeszcze nie wiem, za co się przebiorę, ale na pewno nie będzie to jaszczurka – zachichotała.

Tak mijały im dni na wygłupach, rozmowach o pierdołach i oglądaniu filmów. Madzia natomiast nadal pracowała w ostatnim tygodniu, a obowiązków nie ubywało. Jayne zajęta swoją rodzącą się miłością do Boba żyła z głową w chmurach i do Madzi należało pilnowanie terminów, o których nieustannie zapominała.

Nastolatka dowiedziawszy się, że huragan w postaci młodszego brata wywiało z mieszkania jej przyjaciela, postanowiła go odwiedzić. Tym razem wzięła taksówkę. Miała jeszcze sporo gotówki, postanowiła więc nie żydzić na wszystko. Spędziła miło czas z siostrą i gospodarzem. Minęły już dwa dni odkąd widziała Liama i czuła, że w jej świadomość ktoś wwierca wielką śrubę, która nie dawała jej o tym zapomnieć. Próbowała też porozmawiać z Jayem na temat jego ewentualnej sympatii do jej siostry, ale zawsze zmieniał temat lub do pomieszczenia wchodziła Monika.

Grali w Scrabble, układając różne sprośne słowa (taki wymóg wymyślił Jay). Obok dziewczyn leżał słownik, żeby mogły się posiłkować w razie gdyby bariera językowa przeszkodziła im brać aktywny udział w zabawie.

- NAPALONY – powiedział głośno Jay, układając słowo na planszy. – Razem z premią to 150 i kto utwierdza swoją pozycję jako lider? – Dwoma kciukami wskazał na siebie.

- Ktoś tu lubi współzawodnictwo – szepnęła Monika do Madzi.

- Albo ktoś jest napalony! – roześmiała się Madzia, ale powiedziała to z popcornem w ustach, więc siostra nie usłyszała.

- Musimy go ograć. Co masz?

Starsza z sióstr spojrzała na literki młodszej, z której ułożone było nazwisko „Payne”.

- Co do… - powiedziała pod nosem dziewczyna, rzucając Madzi pytające spojrzenie. Musiała się zwierzyć. Kiedy Jay poszedł za potrzebą, w skrócie opowiedziała całą historię o zagubionym stroju i pocałunku widmo. Monika nie mogła w to uwierzyć, ale się cieszyła, mimo iż Madzia nie deklarowała się, że wybierze Liama. Nie mogły rozmawiać dalej, bo do pomieszczenia wrócił Jay.

- Mam nadzieję, że nie oszukiwałyście! – oświadczył, zacierając ręce i siadając do koła na dywaniku. – Skąd te miny?

- Mam DUPKA za 75 – stwierdziła Monika, zmieniając temat i wszystko było znowu po staremu.

Dni zleciały jak z bicza strzelił. Zlewały się w jedno, bo nie wydarzyło się nic wyjątkowego, a przynajmniej z pozoru nie było widać żadnych odchyleń od normy.

Madzia nie podjęła jeszcze decyzji w kwestii swoich uczuć, a Monika podjęła pewną decyzję zupełnie z innej beczki, ale nadal utrzymywała ją w sekrecie. Zapowiadał się bardzo interesujący i pełen wrażeń bal przebierańców.

~*~

14 komentarzy:

  1. na pewno zauważyłaś że każdy mój komentarz to świetnie, kocham itp. ale co ja mam pisać jak po każdym rozdziale nie mam pojęcia co mam napisać tak mi się podoba że bym go skopiowała i wkleiła do komentarza
    mam nadzieję że nie masz mi tego za złe :)
    czekam na next :)
    wen :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać tego balu !
    Jak zauważyłam że dodalas nowego to aż pisałam z szczęścia . I ojciec przyszedł -,-
    Dobra kończę bo tu mi do laptopa zagładą -,-
    Jednym słowem to jest i będzie zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Tyle tutaj Jaya i Moniki... Żyć, nie umierać! Oni naprawdę do siebie pasują, tylko że... Jakoś nie mogą do siebie dotrzeć.
    Jestem zboczeńcem, jeśli od samego początku myślałam o TEJ jaszczurce Jaya?
    Szkoda, że nie ma już Seana..
    No i powróciła moja zmora... Liam. Czy on się nie może odczepić? Denerwuje mnie ten człowiek.
    I ta 'propozycja'. Jaki gnojek!
    Bardzo czekam na ten bal! Szkoda, że Jay nie przyjdzie w tym obcisłym stroju supermena... Ale wiem, że Nathan będzie zachwycony, widząc Magdę w stroju jego ukochanej Spears!

    Boże, znów napiszę że cudownie piszesz, i to już jest nudne, ale.. Taka prawda!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział.
    Dużo w nim Jaya i Moniki, co mi się podoba. Oni na prawdę do siebie pasują, powinni być razem.
    Ogólnie to zgadzam się z Karoline, mnie też już Liam denerwuje. Mógłby się już odczepić od Maggie. Może wtedy byłaby z Nathem.
    Nie mogę się doczekać balu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już nie mogę się doczekać balu! Podoba mi się to, że jest więcej jest Jaya i Moniki i że mają takie spoko relacje na drodze do czegoś więcej niż przyjaźń, mam nadzieję! A Madzia to chyba już nie wie gdzie ulokować swoje uczucia. Czekam na następny z niesamowitą niecierpliwością! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jay i Monika Moments ^,^ Kocham to opowiadanie i tak jak koleżanka u góry też chcę już balu ^.- Ale chciałabym też więcej Liam'a, no bo co ? Cały czas się kręci tylko wokół Natha .. :c
    Ale naprawdę wspaniały rozdział ;** Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. No dziękuję ! W końcu momenty Brukselki i loczka,heheszky :)
    Ale też chciałabym żeby Liam , tkj. 'wrócił' :)
    Życzę ci weny i czekam na CD ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Madzia jest jednak nieźle zakręcona:D
    A pro po Madzi.Nie mogę się już doczekać balu i reakcji Nathana na jej strój!
    Ja już żyje balem a tu nam Liam wrócił do gry!Wrócił o taaak i coś czuję,że nieźle namiesza tym swoim powrotem.Już widzę zazdrosnego Nath'a^^
    Jejku,Jay i Monika to taka słodka parka a to jak Monika poczochrała mu włosy pięknie wyglądało w mojej głowie:)
    Umiesz pobudzić moją wyobraźnie i wielkie dzięki Ci za to!;)
    Czekam oczywiście na kolejny rozdział:)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na samym początku chciałam cie przeprosic, że nie komantowałam :c Poprostu dużo latałam po lekarzach : / Dziś wszystko nadrobiłam i jestem z siebie dumna ^^
    Ile się wydarzyło! :o Różyczka Nathana ... Aww :3 Sama chciałabym taką dostać ;D
    Liam zamotał Madzi w głowie :o Ale wiesz co? Dzięki tobie polubiłam na 10% 1D xd
    Ciekawa jestem tego balu ... :D Ejej, niech się stanie takie coś co zaskoczy nas wszystkich :D Takie wiesz! BUM :D
    Nie wiem czemy, ale już na samym początku ten Sean wkurzył mnie -,- Chyba go nie lubię xd Ale z drugiej strony , dobrze, że Monia się z nim dogadała ;D
    A Jay... Jayowi PODOBA SIĘ MONIKA! ;D Wiedziałam ^^ Jestę jasnowidzę xd
    A Harry to chyba coś barł :o Jak to czytałam to wyobrażałam go sobie takiego narwanego xd
    Jak zwykle świetny rozdział! ;D Nawet bardziej niż świetny!! :D Czemu ty tak świetnie piszesz?! :D Ja się obrażę :P nie, no. Nie zrobię tego ^^
    Czekam na następnhy! :3 Wenyy ♥
    ps: ja chcę wiecej niż 100 rozdziałów! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chcę więcej niż 100 rozdziałów. Ja żyję tym opowiadaniem! :D

      Usuń
  10. Jak zwykle fenomenalny rozdział. Nie mogę doczekać się tego balu.
    P.S Na mojahistoriathewanted.blogspot.com jest nowy rozdział nie wiem czemu się nie wyświetla :(

    OdpowiedzUsuń
  11. ja niewiem skąd czerpiesz pomysły ale to jest dobre.. Kocham to opowiadanie.. Madzia powinna wybrać Nathana.. Aga17

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak szybko dodajesz rozdziały że nie nadążam nad komentowaniem
    Superaśny rozdział
    Masz głowę pełną pomysłów hehe, a rzadko spoyka się takie osobyz takimi pomysłami
    czekam na kolejny wspaniały odcinek
    =D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zwykle świetny rozdział co tu dużo pisać Harry potrafi mi poprawić humor płakałam ze śmiechu kiedy czytałam fragmenty z nim. Liam chyba też już nie może wytrzymac ze swoim uczuciami i chociaż zachował się lepiej o Nathan i wyznał Madzi prawde co zawsze jest lepsze niż ukrywanie się . Jednak nadal jest za Nathanem i zastanawia mnie kiedy powie Madzi o swoich uczuciach skoro rodziałow coraz mniej coż pozostało mi czekać. Bardzo podoba mi się jak Monika zaczeła dogadywać sie z Jayem i ciekawe co Monia kombinuje.
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń