~*~
Zamieszanie w holu szybko
przemijało z wiatrem, a goście wracali do swoich pokoi nienasyceni, jako że
była dopiero północ. Big Kev i Martin zapewne jeszcze przebywali na after
party, którego goście nie mieli pojęcia o pożarze.
- Co tu się stało? – spytała
Madzia, wpatrując się przez oszklone drzwi jak ekipa sprzątająca wynosi spaloną
maszynę do produkcji piany. Przeszukała wszystkie toalety i nie znalazła
Kelsey. Zrezygnowała z dalszych poszukiwań, bo obawiała się, że wpadnie na
Caroline Flack.
- Pożar – wyjaśnił krótko Max,
przytulając do boku Michelle.
- Wow, widzę, że sporo mnie ominęło
– stwierdziła dziewczyna, ocierając pot z czoła. – A gdzie Jay? – zdziwiła się,
stwierdzając, że na holu nie ma tylko niego.
- Tutaj! – zameldował się
chłopak, jako jeden z ostatnich wychodząc z sali pełnej piany.
- Pewnie musiałeś obrabować bar,
co? – zapytał zaczepnie Nath, który również siedział w holu po przeszukaniu
lewego skrzydła hotelu. Tom stał z boku, nie odzywając się do nikogo.
- Po prostu sprawdzałem, czy
wszyscy są bezpieczni – obruszył się Jay. Nie chciał się przyznać, że chodziło mu raczej o Monikę, tym bardziej po ich kolejnych słowach.
- Superman się znalazł. Pomógłbyś
nam lepiej szukać Kelsey – oznajmił Nathan.
- Nie znalazłeś jej? – spytał
zdziwiony Jay Toma, który pokręcił głową.
- A gdzie moja siostra? –
zaciekawiła się Madzia. – Nie mówcie mi tylko, że to ona wywołała pożar.
Spojrzeli po sobie zmieszani.
Tego nie wiedzieli, ale momentalnie przypomnieli sobie incydent z Tomem i
spojrzeli na niego z dezaprobatą. Korciło ją, by zapytać, o co chodzi, ale
ugryzła się w język. Ostatecznie chłopak nadal był na nią nadąsany no i wolała
nie wywoływać wilka z lasu.
- Jestem zmęczona, chciałabym iść
się położyć – oznajmiła Nareesha, a Siva pożegnał wszystkich i oddalili się do
swojej sypialni.
- Ja poszukam Kelsey –
zaoferowała się Michelle, która wyglądała na zmartwioną.
Była pewna, że dziewczyna wróciła
do pokoju hotelowego, ale Tom twierdził, że jej tam nie ma.
- Pójdę z tobą, kochanie. Może
poszła na after party? – zastanawiał się Max na głos i oboje odeszli.
Na holu zostali tylko Tom,
Madzia, Nath i Jay. Zrobiło się nieco niezręcznie.
- Rozdzielmy się! – zarządził
Jay. Z Tomem sprawdzimy dół, a ty z Nathem górę.
Nikt nie zgłaszał sprzeciwu.
Młodsza dwójka skierowała się do wind, a starsi kumple rozdzielili się, by
kolejno przeszukać dwa skrzydła hotelu w poszukiwaniu dziewczyny Toma.
Jak się okazało, Kelsey poszła
spać do pokoju z Michelle, która musiała wyrzucić Maxa i skazać go na nocne
towarzystwo Toma. Romantyczny weekend przerodził się więc w koszmar i tylko
Nareesha i Seev mieli mieć okazję na spędzenie nocy razem. Łysy zadzwonił do
Toma jak tylko po powrocie do pokoju hotelowego zorientowali się z Michelle, że
mają dziką lokatorkę. Madzia i Nath również odebrali wiadomość o odnalezieniu
zguby i odetchnęli z ulgą. Jako że nie byli zmęczeni, udali się do pokoju dziewczyny,
by jeszcze porozmawiać. Jay nie wziął telefonu, bo poprzedniego wieczoru
wskoczył do basenu mając go w kieszeni. Szwendał się więc po hotelu,
nieświadom, że cel, którego szuka, jest już bezpieczny pod pierzyną, razem ze
swoją kumpelą. Takim oto sposobem natknął się na siedzącą na schodach Monikę,
która raz za razem pociągała łyki szampana prosto z butelki.
- O, Brukselka! A co ty tutaj
robisz? – zaciekawił się.
- Siedzę – odpowiedziała.
- Gorące przyjęcie, co? – spytał,
ale ona siedziała w ciszy, więc wytłumaczył, o co mu chodziło. – No… nie tylko
pożar, ale i awantura i…
- Załapałam.
- A dlaczego tutaj siedzisz?
- Bo w moim pokoju jest
kierowniczka hotelu, którą moja nowa znajoma naszpikowała prochami, żebym mogła
z niej wyciągnąć szyfr do sejfu i odzyskać moje pieniądze.
- I udało się?
- Nie. – Ta lakoniczna odpowiedź
musiała mu wystarczyć, bo Monika nie była skora do rozmowy.
- I co teraz zrobisz? Będziesz tu
siedzieć całą noc?
- Przynajmniej póki nie wymyślę
czegoś lepszego.
- A nie możesz spać u siostry? –
spytał zdziwiony Jay.
- Pukałam do jej drzwi, ale nikt
nie odpowiadał. – Monika wzruszyła ramionami.
- No tak, wszyscy szukają Kelsey.
– Jay był nieświadomy, że zguba się już znalazła, a wszyscy nadzwyczajnie o nim
zapomnieli.
- Jeszcze się nie znalazła? Wow,
ale karambol. – Monika nie była pewna, czy mówi po angielsku czy po polsku, ale
nie chciało jej się nad tym zastanawiać.
- Mam „Avatara” na DVD i ponawiam
propozycję oglądania – zaoferował chłopak, widząc, że dziewczyna jest w kropce.
Zadręczała się i ciągnęła szampana prosto z gwinta.
- Wow, dzięki. – Uniosła butelkę
trunku, który piła, ale szybko cofnęła ją z powrotem do piersi. -
Poczęstowałabym cię, ale… będzie za mało dla mnie – oznajmiła, ponownie łykając
bąbelkową ciecz, choć bąbelków powinna mieć po dziurki w nosie po dzisiejszym
incydencie.
- Dobra, choć na górę – oznajmił
tym razem tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Nie chcesz chyba podpalić czegoś
jeszcze.
Nie protestowała, tylko poszła za
nim do windy. Nie rozmawiali prawie w ogóle. Bardziej niż szampanem była
zamulona i przygnębiona nieprzyjemnymi przygodami. Jak w transie weszła do
pokoju hotelowego Jaya i Natha i usiadła na wygodnej sofie przed telewizorem.
- Zapodaj tę Pandorę – rozkazała,
ale był zajęty czytaniem liściku.
- „Kelsey się znalazła. Ja wrócę później. Nath”. A on gdzie się
znowu szlaja? – zaciekawił się chłopak, ale Monika dopominała się o włączenie
DVD, więc zrezygnował z dochodzenia, gdzie udał się jego przyjaciel.
Jay był tak zmęczony, że
oglądanie ulubionego filmu po raz setny wydało mu się niepotrzebne. Zapytał
Monikę, czy nie będzie miała nic przeciwko, jeśli się zdrzemnie, ale była tak
zaabsorbowana, że nie odpowiedziała. Położył się więc na łóżku i od razu zasnął
ciężkim, kamiennym snem.
Madzia natomiast nie wierzyła, że
zaproponowała Nathowi pogawędkę w jej pokoju o północy. Poszła do łazienki się
przebrać, podczas gdy on zajął miejsce na kanapie, z której rozciągał się
piękny widok na ocean. Białe muślinowe zasłony powiewały pod wpływem lekkiej
morskiej bryzy. Kosz z różami przypominał o niezbyt przyjemnych incydentach,
ale chłopak starał się go ignorować.
- Co napisałeś Jayowi? – spytała
Madzia, kiedy już wyszła z łazienki w piżamie ze zmytym makijażem.
- Że Kelsey się znalazła.
- A jakieś szczegóły odnośnie
tego, gdzie poszedłeś?
- Nie.
- Nie sądzisz, że będzie się
martwił?
- Nie. Wreszcie będzie mógł
oglądać „Avatara” w spokoju. Za
każdym razem, kiedy mamy ze sobą pokój, mam problemy z wyspaniem.
- W takim razie przynajmniej
wczoraj nikt ci nie przeszkadzał! – zaśmiała się, przypominając sobie, że
poprzednią noc spali w jednym łóżku.
- Nie będziesz miała mi za złe,
jeśli dzisiaj też tu zostanę? – spytał nagle, a ona zaczęła żałować, że o tym
wspomniała.
- Nie, skądże – skłamała. Gdyby
wiedziała, że na plaży próbował ją pocałować, zapewne wyrzuciłaby go z pokoju
od razu, ale w tej sytuacji nie potrafiła mu odmówić.
- Super. Lubię ten pokój.
- Co w nim takiego wyjątkowego?
Jesteście piętro wyżej i macie o wiele więcej luksusu – zauważyła.
- Sam nie wiem… To chyba ten
widok – wyjaśnił, ale sam przed sobą musiał przyznać, że chodzi raczej o
towarzystwo.
- Zgadzam się – przytaknął.
Nie miała pojęcia, że kiedy to
mówił, spoglądał na nią. Siedzieli przez chwilę w ciszy, ona wpatrzona w ocean,
on w nią.
- Nie jesteś zmęczona? – spytał w
końcu, kiedy ziewnęła przeciągle.
Spojrzała na zegar, który
wskazywał pierwszą.
- Nie, nie jestem – skłamała, ale
się nie domyślił.
- Wiesz co? Powinniśmy zemścić
się na Jayu za to, że jestem zmuszony nocować dzisiaj z tobą. Zasługuje na
nauczkę. Proponuję udać się do chłodni i wykraść wielki kawałek mięcha, który
wsadzimy mu do łóżka, kiedy będzie spał! – Nath uniósł się z miejsca i klasnął
w dłonie, oświecony geniuszem swojego pomysłu. Fakt, że rzekomo był „zmuszony”
przez przyjaciela był sporym przegięciem, ale nie zwróciła mu na to uwagi.
- Niezbyt dobry plan. Nie
pamiętasz, co się stało ostatnio, kiedy planowaliśmy coś podobnego? – zaciekawiła
się Madzia. – Nie chcę znowu utknąć w chłodni.
- W sumie to było całkiem fajnie.
- Tak, i mogło się skończyć
tragicznie. Nie potrzebuję powtórki z rozrywki – oznajmiła, zakładając ręce na
piersiach.
- No to zamówmy surowe mięso do
pokoju. W końcu jestem Nathan Sykes, no nie? – spytał ochoczo chłopak, a ona
spojrzała na niego jak na idiotę.
- Ty chyba sobie żartujesz?
- Dlaczego?
- Myślisz, że na jeden telefon
załatwią ci coś takiego?
- Przecież mamy taryfę all
inclusive! – uniósł się.
- Chcesz to spróbuj.
- I zamówię ogromny kawałek, taki
do którego będzie mógł się przytulić! – Ucieszył się chłopak i uciekł z kanapy
w stronę telefonu ustawionego na nocnym stoliku.
Wykręcił numer do recepcji i
kilka minut tłumaczył kobiecie, która tam siedziała, że potrzebuje wielki kawał
surowego wieprzowego mięsa, bo po występach nie je nic innego.
- Nie woli pan zejść do restauracji? Jest już zamknięta, ale mamy
dyżurnego kucharza i… - proponowała kobieta.
- Sam przyrządzam moje jedzenie –
oświadczył tonem nie znoszącym sprzeciwu i pobiegł do Madzi, żeby oznajmić jej
dobre nowiny. – Hej, udało się! Udostępnią nam… - Urwał, widząc, że dziewczyna
zasnęła, skulona na kanapie.
Uśmiechnął się, widząc ten uroczy
obrazek. Z recepcjonistką umówił się, że odbierze mięso o szóstej rano, kiedy
zacznie przychodzić większa część personelu. Zdawał sobie sprawę, że fakt, że
członek znanego zespołu zamawiał coś tak dziwacznego w hotelu, mógł trafić na
pierwsze strony gazet, ale się tym nie przejmował. Ta wspólna inicjatywa, którą
podjął z Madzią spajała ich dziwaczną więzią, która tak była mu potrzebna do
normalnego funkcjonowania.
Przykrył dziewczynę kocem, a sam
przysiadł na fotelu, w którym jakiś czas później zasnął, pogrążony w
rozmyślaniach. Jak potoczyłyby się wypadki, gdyby Tom nie przerwał im
romantycznej sceny na skałach? Wydawało się, że już nigdy się tego nie dowie.
Madzia natomiast śniła, że biega
z Nathem po plaży, która należy tylko do nich. Wokół nie było turystów, tylko
jeden paparazzi, który strzelał im fotki, ale zupełnie się nim nie przejmowali.
Do czasu, kiedy odsunął aparat od twarzy i rozpoznała Liama. Obudziła się
gwałtownie, stękając ciężko. Nath poderwał się ze swojej niewygodnej pozycji.
- Co się stało? – zatroskał się.
– Zły sen?
- Koszmar. Paparazzi –
przyznała zgodnie z prawdą, unikając jego dalszych pytań, które mogły był
niewygodne.
- Znam to uczucie. – Pokiwał
głową ze zrozumieniem, przeciągnął się i spojrzał na ocean, nad którym właśnie
wschodziło słońce. – Wow.
Po raz pierwszy w życiu naprawdę
cieszyła się, że miała koszmar. Gdyby nie on, nie widziałaby tego cudownego
widoku. Pomarańcz wschodzącego słońca powoli rozlewał się po lazurowej wodzie,
zapierając im dech w piersiach.
- Jaki piękny dzień na wycięcie
komuś kawału – odezwał się Nath ze śmiechem.
- Czy my… tutaj spaliśmy? –
zdziwiła się dziewczyna, powoli dochodząc do siebie po drastycznym obudzeniu.
- Najwyraźniej byliśmy
bardziej zmęczeni niż się do tego przyznawaliśmy.
Zegar wskazywał, że jest przed
szóstą. Jakoś nie mieli ochoty kłaść się ponownie. Widok, który mieli przed
sobą był tak olśniewający, że na dobre ich obudził. Kiedy słońce całkowicie już
się pokazało, Madzia zniknęła w łazience, by wziąć prysznic. Nath w tym czasie
po raz kolejny zadzwonił do recepcji, by załatwić mięso, które już po chwili
boy hotelowy przywiózł na górę.
- Smacznego – powiedział
zdziwiony, przekazując chłopakowi wózek ze srebrną tacką na której na liściach
sałaty ułożony został krwistoczerwony surowy mięsny stek, mający około
dwudziestu kilogramów.
- To dopiero wielki kawał mięcha
– oznajmiła Madzia, kiedy ponownie zostali sami.
Była już umyta i ubrana, włosy
suszyła ręcznikiem, bo było za ciepło, by używać suszarki.
- Ogarnę się i możemy wcielać w
życie plan – oświadczył chłopak i minął ją w drzwiach do łazienki, w której
znikł na jakiś czas.
Czy perspektywa, że nie jest w
swoim pokoju, czy też fakt, że nie miał ochoty się stroić, sprawiła, że wyszedł
z pomieszczenia już po dziesięciu minutach.
- To co idziemy? – spytał,
świecąc jej przed oczami kartą magnetyczną do pokoju, a ona przytaknęła.
Przemknęli przez hol do windy i
podjechali piętro wyżej. Wszyscy goście jeszcze spali, było w końcu dopiero po
szóstej. Dotarli do drzwi apartamentu morskiego i szybko wślizgnęli się do
środka razem z wózkiem i wielkim kawałem mięcha. Na szczęście nie zostali
zaatakowani przez żadną Caroline Flack.
Ich oczom ukazał się niecodzienny
widok. Jay spał w najlepsze w poprzek wielkiego łóżka. W drugim pomieszczeniu
ujrzeli rozpłakaną Monikę, która otoczona opróżnionymi butelkami z pokojowego
barku oglądała „Avatara”.
- Co tu się dzieje, do cholery? – spytała zszokowana Madzia,
podchodząc do siostry, której chciała wyrwać pilota i wyłączyć rypiący
telewizor.
- Nigdy nie zwróciłam uwagi, że
ta scena jest taka wzruszająca – oznajmiła starsza dziewczyna, wskazując ekran
wielkiej plazmy, na którym tytułowy bohater filmu pod postacią wielkiego
niebieskiego kosmity biegł ile sił w nogach.
- Co w tym wzruszającego? –
prychnął Nath.
- Jake na ziemi nie może chodzić.
Jest sparaliżowany – zawodziła Monika. – Teraz jako awatar odzyskał czucie w
nogach i po raz pierwszy od wielu lat może poczuć wiatr we włosach… Niby
zwyczajna czynność, a sprawiła mu tyle radości.
- Chyba już wolę, żebyś płakała
nad urodą Marvina – oświadczyła Madzia, ponownie próbując wyrwać siostrze
pilota, ale ta odskoczyła kawałek dalej i ponownie przewinęła odtwarzacz, by
zobaczyć tę scenę.
- Ile wypiłaś? – spytał Nath,
ogarniając pomieszczenie. Zaczął podnosić puste buteleczki po różnych trunkach.
- Nie pamiętam. Chciało mi się
pić, a w barku było tylko to – wyjaśniła, wzruszając ramionami.
- Powinnaś odprowadzić siostrę do
jej pokoju, ja zajmę się resztą – oświadczył nastolatek, pomagając Madzi
dźwignąć Monikę do góry.
- Daj spokój, sama pójdę. Po
filmie!
- Ale ty już drugi raz odkąd
weszliśmy oglądasz tę scenę!
- Bo jest taka wzruszająca! –
ponownie załkała Monika, czym utwierdziła Madzię w przekonaniu, że trzeba ją
szybko wyprowadzić.
- Ile razy to oglądałaś? –
spytała młodsza siostra, a starsza wzruszyła ramionami, więc posypało się
kolejne pytanie. – Jay cały czas spał?
- Yhm.
- A wychodziłaś?
- Nie, no co ty!
- A w ogóle dlaczego siedzisz
tutaj, zamiast u siebie? – spytała zaintrygowana Madzia.
- Bo co? Ty możesz się pławić w
luksusach a ja nie? – parsknęła Monika.
- Nie o to mi chodzi – tłumaczyła
się młodsza siostra, prowadząc starszą w stronę windy. – Po prostu dziwi mnie,
że przyszłaś tutaj.
- W moim pokoju śpi naćpana
kierowniczka hotelu. O ile jeszcze nie wyskoczyła przez okno.
- Naćpana?! – wrzasnęła Madzia.
Całe szczęście, że były same w
windzie, bo inaczej sytuacja nie wyglądałaby zbyt różowo.
- Długa historia. – Monika
machnęła ręką.
- W takim wypadku nie możemy iść
do służbówki. Jeszcze nas wsadzą do kicia – oznajmiła Madzia, zastanawiając się
nad czymś głęboko. Zjechały na dół, ale wcisnęła ponownie piętro, żeby
przemycić siostrę do swojego pokoju, dopóki ta zupełnie nie wytrzeźwieje.
Z Moniką było o wiele lepiej niż
pamiętnego dnia, kiedy wywijała na parkiecie z Astonem Merrygoldem. Zapewne
miało to coś wspólnego z faktem, że minęło sporo godzin i alkohol zdążył pewnie
opuścić w większości jej organizm. Nadal jednak była wrażliwa i tuliła się do
Madzi, roztkliwiając się nad pamiętną sceną z filmu, który właśnie oglądała.
- Och, ogarnij się, Monia!
- Ja? Ty się ogarnij! Dlaczego
nad ranem wjeżdżasz do pokoju z Nathem i wielkim wołowym stekiem?
- To długa historia.
- No sama widzisz. Tak samo jak
pożar, który wczoraj wywołałam. – Monika machnęła ręką.
- Wiedziałam – stęknęła Madzia i
zatrzymały się na piętrze, na którym znajdował się pokój morski młodszej
siostry. – Zostań tutaj, weź się wykąp i ubierz. I umyj zęby – nakazała
dziewczyna i zostawiła siostrę samą.
Ta pokręciła się trochę po
pomieszczeniu, by w końcu zawitać do luksusowej łazienki.
- Cześć, wanienko – przywitała
się z porcelanową wanną, do której przyłożyła twarz. Przyjemnie chłodziła przed
ciepłem, które w południe miało uderzyć z wielką siłą.
Starała się nie myśleć nad
faktem, że w służbówce, w której powinna spędzić noc była kierowniczka hotelu,
naćpana jakimiś podejrzanymi prochami.
Madzia tymczasem mając
świadomość, że Nath nie da sobie rady z wielkim mięchem ze swoimi wątłymi
rączkami, postanowiła udać się na górę, by pomóc. Wychodząc z pokoju zauważyła
Caroline Flack, która zmierza w jej stronę, w ostatniej chwili schowała się za
zakrętem. Wyjrzała, by zobaczyć, co kobieta zrobi. Ku swojemu przerażeniu
stwierdziła, że ta puka do jej pokoju.
- Tylko nie otwieraj, tylko nie
otwieraj… - powiedziała po cichu po części do siebie samej, po części do
siostry, która na szczęście nie miała zamiaru ruszać się do drzwi, bo właśnie
napuściła sobie wody do wanny i zajmowała się robieniem piany (jakby dnia
poprzedniego nie miała jej dosyć).
Madzia mogła więc odetchnąć z
ulgą. Biegiem puściła się schodami piętro wyżej, gdzie zaczęła dość
zdecydowanie pukać do drzwi. Widziała, że Caroline skierowała się do windy i
obawiała się, że ją zobaczy. Nath otworzył jej w ostatniej chwili, żeby zdążyła
ukryć się w pokoju przed morderczym wzrokiem wrednej kobiety.
- Co się stało? – zapytał
zaintrygowany chłopak.
- Flack. Nie otwierajmy, gdyby
zapukała… - Dziewczyna urwała, widząc Jaya
śpiącego na łóżku i przytulonego do kawałka mięcha, które udało się
Nathowi zrzucić z tacy. – Nagrałeś to? – spytała ze śmiechem.
- Tak, teraz chciałem go obudzić,
żeby zobaczyć jego reakcję – oznajmił z dumą chłopak, prężąc pierś.
- Nie będzie zadowolony –
zachichotała Madzia.
- Mam to gdzieś. Ulokowałaś
siostrę bezpiecznie w służbówce?
- Niezupełnie. Śpi tam jej
naćpana szefowa, więc zaprowadziłam ją do mnie.
- Odważnie.
- No co? A co niby twoim zdaniem
miałam zrobić?! – uniosła się dziewczyna, czym obudziła Jaya, który wcześniej
spał twardo jak kamień.
Poprawił się na posłaniu, nie
otwierając oczu i wtulił się bardziej w chłodny kawałek mięsa. Po chwili
spostrzegł się, że coś jest nie tak, otworzył oczy i odskoczył zszokowany,
początkowo nie wiedząc, co się dzieje.
Madzia i Nath ryknęli głośnym
śmiechem, widząc jego przerażoną minę. Zeskoczył z łóżka i dłońmi zaczął
ścierać z policzka zapach surowego steku.
- Czy wam do reszty odbiło?! –
spytał z wściekłością. Madzia po raz pierwszy widziała go w takim stanie i
uśmiech zszedł jej z twarzy. – To nie jest kawał tylko tortura!
Chłopak pobiegł do łazienki,
zostawiając przyjaciela i Madzię samych. Nath nadal chichotał, choć dziewczynie
nie było do śmiechu. Nie chciała do siebie zrażać kolejnego członka zespołu. A
tym bardziej nie Jaya, z którym zawsze tak dobrze się dogadywała.
- O co mu chodziło? – spytała
przyjaciela, który wyłączał nagrywanie w swoim telefonie.
- Bo ja wiem… Wegetarianie. Kto
ich zrozumie? – Nath wzruszył ramionami, ale widziała, że też nieco się
zaniepokoił reakcją Jaya, więc oznajmiła, że idzie do pokoju, zobaczyć jak
sobie radzi jej siostra.
- Skoro już nie śpimy, to może
zjemy razem śniadanie? – zapytał na odchodnym.
- Hmm… No nie wiem. Pamiętasz, że
muszę się ukrywać?
- Spokojna głowa, już ja cię
obronię – roześmiał się. Szczerze wątpiła, czy jest w stanie poradzić sobie z
Caroline Flack, ale uśmiechnęła się szeroko i zapowiedziała, że za piętnaście
minut mogą spotkać się w restauracji na dole.
Idąc przez korytarz niepokoiła
się, że spotka na drodze dziewczynę Harry’ego Stylesa, ale do pokoju przemknęła
bez większych przeszkód. Weszła do środka i z ulgą stwierdziła, że Monika się
kąpie, a pokój nie jest zalany. Rozczesała włosy, ogarnęła się nieco i spryskała
antyperspirantem.
- Monia, poradzisz sobie? –
spytała przez zamknięte drzwi.
- A gdzie idziesz?
- Na śniadanie!
- A ja to co?
- Nie wiem, co z tobą zrobić. W
sumie nie powinnaś tu być, więc najlepiej zostań tutaj i nikomu nie otwieraj, a
my z Nathem ci coś przyniesiemy! – krzyknęła Madzia i wyszła z pokoju.
- Ty z Nathem?! – uniosła się
Monika.
Wyskoczyła z wanny jak oparzona,
niedbale owinęła się ręcznikiem i pobiegła do pokoju, gdzie niestety nie
ujrzała siostry. Otworzyła drzwi w nadziei, że zobaczy ją gdzieś na korytarzu.
Niezręcznie zrobiło się, kiedy na progu ujrzała Toma, który właśnie unosił
rękę, żeby zapukać.
- Proszę, to chyba twoje –
oznajmił, wręczając jej zwitek banknotów.
Spojrzała na nie zszokowana. Było
to tysiąc funtów, które nieopatrznie umieściła w szkatułce z czekami na cele
dobroczynne.
- Ale… skąd to masz? – spytała
zdziwiona. -Wyłożyłeś je z własnej kieszeni?
- To nie jest istotne. Ważne, że
je odzyskałem i… potraktuj to jako przeprosiny. – Oddalił się pospiesznie,
zostawiając ją osłupiałą w drzwiach.
Miał nadzieję, że zastanie w
pokoju Madzię i to ją poprosi o przekazanie pieniędzy Monice. Jego plan się
posypał, ale mimo to odczuwał ulgę, że zrzucił z barków choć jeden wyrzut
sumienia.
Monika wytrzeźwiała już zupełnie.
Zamknęła drzwi i poszła usiąść na obszerne łóżko, w którym tej nocy nikt nie
spał. Trzymała w dłoni pieniądze i wpatrywała się w ocean za oknem. Woda z
mokrych włosów kapała na pościel, ale zupełnie się tym nie przejmowała.
Zapomniała też, dlaczego tak nagle wyskoczyła z wanny. Zaniepokoił ją fakt, że
jej siostra po raz kolejny miała chadzać gdzieś z Nathem. Teraz jednak liczyło
się tylko to, że odzyskała swoją własność, a co za tym idzie, miała jedno
zmartwienie mniej.
Chciała jak najszybciej zejść na
dół i przekonać się, czy kierowniczka hotelu nadal śpi w jej łóżku w służbówce,
ale Madzi obiecała, że tu zaczeka. Włączyła sobie telewizor i nalała sobie
wody, która w dzbanku stała na lustrzanej komodzie zaraz obok bukietu róż od
Liama.
- Przenosimy się teraz na słoneczny Barbados, gdzie wczoraj doszło do
incydentu między tajemniczą asystentką menedżerki brytyjskiego boysbandu The
Wanted a prezenterką Caroline Flack…
Słysząc te słowa wypowiedziane
przez prezenterkę, Monika wypluła wodę, którą właśnie wzięła do ust i zgłośniła
telewizor, na którym wyświetlały się właśnie zdjęcia z bójki, którą jej siostra
odbyła z Caroline Flack poprzedniego dnia.
- Prezenterka jest łączona romansem z członkiem innego popularnego
zespołu One Direction, który staje się sensacją na całym świecie. Nastoletnia
Polka była natomiast związana z Liamem Paynem, który dla niej rzucił swoją
ówczesną dziewczynę, Danielle Peazer. Czy Harry Styles stał się następnym mięsem armatnim w wojnie
rywalek? Czas pokaże…
- Cholera, nie usłyszałam
wszystkiego! – zaklęła Monika, żałując, że wypluwała wodę, żeby dać oznakę
swojego zszokowania. Nie słyszała przez to, co jeszcze mówili w telewizji o jej
siostrze. – Ale się porobiło…
Chciała od razu wychodzić z
pokoju, ale usłyszała pukanie, więc automatycznie poszła otworzyć. Była tak
zamyślona nad informacją, którą właśnie usłyszała, że nie pomyślała, kto to
może być. Na szczęście nie była to ani Caroline Flack, ani obsługa hotelowa,
która mogła ją stąd wyrzucić. Miała przed sobą Jaya.
- Właź szybko! – nakazała,
wciągając go do pomieszczenia. – Cofnij to jakoś, nie chcę zepsuć! – nakazała,
wciskając mu do ręki skomplikowanego pilota od nowoczesnej telewizji.
- A co, twój serial leci? –
spytał zbity z tropu, ale ona go ponaglała, szybko więc wykonał polecenie i
razem wsłuchiwali się w szokującą wiadomość.
- Że też musi wdawać się w bójki
z każdą laską, która ją wkurza! – uniosła się Monika, zrezygnowana chowając
twarz w dłoniach. – W taki sposób nigdy nie zejdzie z afisza.
- Spokojnie, wiadomość szybko
przeminie, podobnie jak poprzednie.
- Przeminie? To temat rzeka! A
przypominam, że w tym cholernym One
Direction są jeszcze Louis, Zayn i Niall. Łączyć moją siostrę z Harrym
Stylesem… Boże! Przecież ona ma lepszy gust! – unosiła się dziewczyna,
zapominając, że jest owinięta tylko ręcznikiem.
Tyle się działo, że nie mogła
nawet usłyszeć własnych myśli.
- Może chciałabyś się ubrać? –
spytał w końcu Jay, widząc, że w ogóle się do tego nie kwapi. Nerwowo potarł kark i zmierzył ją wzrokiem.
- W co? W łazience mam tylko hulu
i kokosowy stanik. – Wzruszyła ramionami, a on mimowolnie zachichotał.
- Może wyda ci się to dziwne, ale
twoja siostra ma tutaj walizkę pełną ubrań… - zauważył.
- Yhm. I zabije mnie, gdy coś
wezmę bez jej zgody – warknęła Monika, grzebiąc w rzeczach Madzi, by wyciągnąć
z nich najluźniejszą koszulkę, która była w stanie ukryć fakt, że poza
stanikiem z kokosowych łupin nie miała innego. – Zaraz przyjdę – oznajmiła w
końcu i weszła do łazienki, gdzie ubrała się i umyła zęby,
- Odzyskałaś pieniądze? –
zaciekawił się Jay, który znalazł "zgubę" pozostawioną na łóżku.
- Nie ja. Tom je przyniósł –
odkrzyknęła z łazienki.
- Tom?
- Też się zdziwiłam. No ale chyba
miał wyrzuty sumienia.
- Tak, na pewno. Czyli jesteś
zadowolona?
- Niezupełnie. Mam jeszcze na
głowie naćpaną szefową, którą muszę się zająć.
- No i właśnie po to przyszedłem.
Już się tym zająłem.
- Co zrobiłeś? – spytała
zaintrygowana, wychodząc z łazienki w koszulce Madzi, na której jak się okazało
widniało zdjęcie The Wanted. Gadżet
ten dostała na jednym z koncertów i zupełnie o nim zapomniała. Jay zaczął się
śmiać, widząc ten komiczny widok. – No co zrobiłeś? – ponagliła.
- Po brutalnym przebudzeniu przez
twoją siostrę i Natha poszedłem na dół, żeby zobaczyć, jak się mają sprawy.
Pukałem do drzwi aż otworzyła mi twoja szefowa w rozsypce. Oczy miała tak
czerwone, jakby właśnie przeszła kilka kilometrów po pustyni podczas burzy
piaskowej. Była rozdrażniona i ręce jej się trzęsły, ale nieco otrzeźwiała.
Wyjaśniłem jej, że poprzedniego dnia ktoś dosypał jej prochów do drinka i że
była to ta sama osoba, która sabotowała maszynę do robienia piany – opowiedział
niemalże jednym tchem.
- Wow, łyknęła to? – spytała
Monika, której ta historia zaimponowała, bo wydawała się dość sensowna.
- Oczywiście, że tak! – Jay z
dumą wyprężył pierś. – Pytała w takim razie, co tutaj robi, więc wyjaśniłem, że
jej nowa pracownica miała głowę na karku i zaprowadziła ją w bezpieczne
miejsce, gdy zorientowała się, że coś jest nie tak. Powiedziałem oczywiście, że
chodziło o ciebie.
- I co ona na to?! Podejrzewa
coś?! – Monika zaczęła obgryzać paznokcie ze zdenerwowania, bo nie mogła się
doczekać zakończenia tej historii.
- Nie mogła wyrazić wdzięczności!
Wyściskała mnie, kazała podziękować tobie i oznajmić, że możesz wrócić do
swojego pokoju. Jak dojdzie do siebie będzie chciała z tobą porozmawiać.
- Czyżby naprawdę wszystko zaczynało
się układać? – spytała sama siebie Monika. Nie usłyszał i poprosił o
powtórzenie, ale zupełnie go zignorowała. – No a o co chodzi z tym brutalnym
przebudzeniem?
- Włożyli mi do łóżka wielki
kawałek surowego mięsa, do którego się przytulałem przez sen – oznajmił, spuszczając głowę, a ona
parsknęła śmiechem.
- Jak ty komu, tak on tobie.
- Bardzo śmieszne… W każdym
razie, przyszedłem tylko to powiedzieć. – Podniósł się z miejsca i chciał
wyjść, ale zatrzymała go gestem ręki.
- A chcesz coś jeszcze dla mnie
zrobić?
- Zależy co. Nie wykradnę
pieniędzy jak Tom, jeśli o to ci chodzi.
- Przyniósłbyś mi z dołu torbę z
rzeczami?
- Och… No dobra – zobowiązał się.
- Dzięki, jesteś najlepszy! I po
drodze przekaż Madzi, że mówią o niej w wiadomościach i ma tu natychmiast
przyjść!
- Ale ona je śniadanie – zauważył
Jay, który nadal był lekko naburmuszony na siostrę Moniki i Natha, którzy
wycięli mu kawał.
- No i co z tego? To ja mam tu
umrzeć z głodu, a ona ma się objadać w towarzystwie twojego kumpla? Nie sądzę.
– Monika założyła ręce na piersiach.
- Ach, o to ci chodzi! – Nagle
pojął wszystko. – Po prostu nie chcesz, by przebywała z Nathem.
- Po prostu się o nią martwię, co
w tym złego? – Wzruszyła ramionami.
- Twoja siostra chyba sama
potrafi sobie wybrać odpowiedniego chłopaka – zmarszczył brwi i spojrzał na nią
spode łba.
- Oszalałeś? Gdyby to od niej
zależało, na pewno wpadłaby w ramiona Harry’ego Stylesa, który zdradziłby ją z
pierwszą lepszą pięćdziesięcioletnią prezenterką telewizyjną!
- Caroline Flack nie ma jeszcze
czterdziestki, o ile dobrze się orientuję… - Jay podrapał się po głowie.
- Och, co za różnica! Styles ma
trzymać łapska z daleka od mojej siostry i Nath też powinien przestać ją
zwodzić.
- Czyli według ciebie to Liam
Payne jest najlepszym kandydatem na przyszłego szwagra?
- Widziałeś w ogóle kwiaty, które
jej wysłał? – spytała Monika, wskazując na bukiet róż, który miał mówić sam za
siebie.
Jay uśmiechnął się z
politowaniem.
- Gdyby uczucie mierzyło się
ilością wysyłanych kwiatów, to jedynymi prawdziwie zakochanymi byliby bogaci
ludzie – oznajmił na odchodnym.
Nie było dobrym momentem pytać,
czy się obraził, czy przyniesie jej walizkę z ubraniami. Ponownie została sama,
zła i głodna, wyczekując powrotu siostry, który przedłużał się w
nieskończoność.
Madzia i Nath byli w restauracji
jedynymi klientami. Była dopiero siódma godzina, wszyscy odsypiali jeszcze
imprezy poprzedniego dnia i nawet przez myśl im nie przyszło, by się ruszyć z
pokoju.
- Nie chciałabym zostawiać Moniki
samej na długo. Wydaje się, że wytrzeźwiała, ale wczoraj w pracy też nie piła,
a mimo to wywołała pożar – oznajmiła Madzia, biorąc do ust słodką bułeczkę z
rodzynkami, którą od razu na stole postawiła kelnerka.
- Coś mi się wydaje, że razem z
siostrą powinniście napisać książkę o przygodach, które tutaj przeżyłyście –
zaśmiał się Nath, a Madzia wyciągnęła telefon, który rozdzwonił się jak na
ironię dzwonkiem One Thing. Miała go
zmienić.
- Przepraszam, to pewnie Monika. – Odebrała automatycznie, by po
drugiej stronie usłyszeć głos Liama. – Ekhm… No cześć – powiedziała cicho, żeby
Nath nie domyślił się z kim rozmawia. – Mówiłam, żebyś nie dzwonił. Słabo cię
słyszę…
Jay właśnie wszedł do
restauracji, taszcząc ciężką torbę Moniki i jej bagaż podręczny. Od razu
zorientował się, z kim dziewczyna rozmawia. Wyrwał jej słuchawkę.
- Przepraszamy. Numer, z którym
próbujesz się połączyć jest poza zasięgiem. Spróbuj ponownie później –
oświadczył piskliwym głosikiem, naśladując automatyczne sekretarki.
Nath patrzył na niego z otwartymi
ustami, podobnie jak Madzia.
- Przepraszam, ale to ważne –
usprawiedliwił się chłopak o lokowanych włosach. – Właśnie mówili o tobie w
wiadomościach i powinnaś to zobaczyć.
- Co takiego?! Gdzie to
widziałeś?! I dlaczego masz torbę mojej siostry?!
- Nie mam pojęcia, na które z
pytań odpowiedzieć najpierw. – Jay wzruszył ramionami. Na odległość widać było,
że jest jeszcze naburmuszony za incydent z surowym kawałem miecha. – W ogóle
nie powinni was przyjąć w restauracji. Powinniście najeść się mięsem, które
zamówiliście rano.
- Oj, tam. Mięso zamówiliśmy już
w nocy. – Madzia machnęła ręką, sprawiając, że Nath zmarszczył brwi. Pogrążała
ich, ale teraz miała ważniejsze sprawy na głowie. – Co z tymi wiadomościami?
- Jakiś fotoreporter widział
ciebie i Caroline Flack podczas bójki. Zrobił wam zdjęcia, a reszta jest już
chyba oczywista… - Jay ponownie wzruszył ramionami i poprawił torbę, która
ześlizgiwała mu się z ramienia pod wpływem niebywałego ciężaru.
- Muszę iść to zobaczyć.
Nagrałeś? – spytała Madzia, przeciskając się między krzesłem a stolikiem
zasłanym bielutkim obrusem. Potrąciła szklankę z sokiem jeżynowym Natha, która
zaczęła brudzić tkaninę. Chłopak zareagował szybko i opanował sytuację, ale na
uniknięcie plamy było za późno. – Cholera! – zaklęła po polsku, złapała słodką
bułeczkę i zarządziła. – Prowadź.
- Hej, a śniadanie?! – spytał
obruszony Nath, który został pozostawiony sam sobie.
- Weź sobie i chodź! – nakazała
Madzia, ruszając za Jayem. Nath nie omieszkał przeprosić kelnerki za bałagan,
który spowodowali, ale tego nastolatka już nie słyszała, bo zajmowała się
wyciąganiem z kumpla bardziej szczegółowych informacji. – A dlaczego taszczysz
tę torbę?
- Twoja siostra mnie prosiła,
żebym ją przyniósł. Nie miała nic do ubrania.
- A nie prościej byłoby jej coś
przynieść? Potem będziesz musiał zawozić ją na dół – zauważyła Madzia.
- Och, bo ty nic nie wiesz…
Sprawa z kierowniczką zażegnana i Monica dostała oficjalne zezwolenie na powrót
do pokoju.
- No nie… - westchnęła Madzia.
Ani razu nie miała okazji spać w wielgaśnym łóżku sama. Pierwszą noc spędziła z
Nathem, a drugą na niewygodnej kanapie, która połamała jej wszystkie kości.
- Myślałem, że ucieszysz się, że
siostra będzie mogła trochę wypocząć – wtrącił Nath, który nagle dołączył do
nich tuż pod windą.
- No… cieszę się. Ale Monika na
pewno ma mi za złe tę sytuację z pieniędzmi i nie będzie chciała się do mnie
odzywać.
- Ach, o tym też nie wiesz! – Jay
klasnął w ręce. Podobała mu się rola informatora. – Tom oddał jej wszystko dziś
z rana.
- Jak to „jej oddał”? – zdziwili
się Madzia i Nath.
- Normalnie. Chyba przyniósł do
pokoju. Zapewne chciał, żebyś ty je przekazała, ale nie przewidział, że
zastanie tam Brukselkę. Bo niby skąd miał wiedzieć, że kierowniczka hotelu leży
naćpana w…
- Nie wierzę – przerwała mu
Madzia. – Jak Tom odzyskał te pieniądze? Zapłacił z własnej kieszeni?
Jay zrobił zdziwioną minę i
wzruszył ramionami.
- Chyba sumienie go ruszyło –
zauważył Nath i oboje pokiwali głowami ze zrozumieniem.
Po chwili znajdowali się już w
pokoju morskim.
- Serio? Akurat to musiałaś
włożyć? – prychnęła Madzia, mierząc siostrę, która siedziała na łóżku w
koszulce z zespołem.
Monika nie zamierzała wspominać o
fakcie, że nie ma na sobie stanika. Jej cycki zapewne mówiły same za siebie.
Bąknęła do Jaya coś w stylu „dzięki”, poderwała torbę z ziemi i ruszyła z nią
do łazienki.
- Coś mi się wydaje, że ty wcale
nie potrzebujesz do niej tragarza – odezwał się chłopak, ale go zignorowała,
zadowolona, że wreszcie może wcisnąć się we własne rzeczy.
- Nagrałam wiadomości! –
krzyknęła z łazienki, przypominając Madzi, po co przyszła do pokoju.
Młodsza z sióstr dopadła do
telewizora. Spędziła chwilę na ogarnięciu sprzętu, by w ciszy wysłuchać
komunikatu, z którego jasno wynikało, że pobiła się z Caroline, bo obie są
kochankami Harry’ego Stylesa.
- Dlaczego mnie to nie dziwi? –
spytała retorycznie Madzia, opadając ciężko na łóżko.
Monia pojawiła się właśnie w
pomieszczeniu, ubrana w zwykłą bluzkę i krótkie dżinsowe rybaczki oraz japonki.
- Od razu lepiej! – oświadczyła.
– Co macie dla mnie do jedzenia?
Ogarnęła pokój, by stwierdzić, że
o niej zapomnieli.
- Super! – podsumowała i wyszła,
trzaskając drzwiami.
- Przynajmniej wy nie jesteście
obrażeni, tak? – spytała Madzia.
- Cóż, po incydencie z mięsem… -
zaczął poważnie Jay, ale Nath rzucił mu lodowate spojrzenie i poprawił.
- Nie, nie jesteśmy.
Jak na ironię telefon dziewczyny
ponownie zaczął dzwonić dzwonkiem konkurencyjnego zespołu. Na wyświetlaczu jak
byk wyświetlało się imię Harry’ego i jego roześmiane zdjęcie. Poprzedniego
dnia, gdy z nimi rozmawiała, dodała numer do kontaktów i wzbogaciła go
fotografią zapisaną z Internetu.
- Nie będę tego odbierać –
oznajmiła zdecydowanie, zaczynając żałować, że otrzymała służbowy telefon,
który sprawiał tyle problemów.
- Nie krępuj się, odbierz! –
stwierdził Jay. – Nath i tak musi zadzwonić do Dionne, zapomniałem ci
powiedzieć, że twój telefon dzwonił od chwili, gdy poszedłeś na śniadanie.
Chłopak kłamał i jego młodszy
przyjaciel doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Miał swoją komórkę w tylnej
kieszeni spodenek, Jay nie mógł więc słyszeć jak ta dzwoni. Zrozumiał jednak
aluzję i teraz jak nigdy widząc poważną konkurencję w Harrym, zdecydował się grać
niezbyt zainteresowanego obiektem swoich westchnień.
- Och, tak. Wczoraj zapomniałem o
różnicy czasu i zadzwoniłem, kiedy jeszcze spała – wyjaśnił.
- W…wczoraj? – spytała zdziwiona
Madzia i spojrzała na Natha takim wzrokiem, że serce mu się ścisnęło. Chciał od
razu wyznać prawdę, ale Jay pociągnął go w stronę drzwi, tłumacząc, że to może
być coś ważnego.
Nastolatka została sama, bijąc
się z myślami. Czy rzeczywiście wczorajsze miłe chwile, które spędzili i ich
nocna pogawędka to była tylko gra ze strony chłopaka? A może była po prostu
jego przyjaciółką i wszystkie roszczenia czegoś więcej były niedorzeczne?
Westchnęła ciężko i z lekką irytacją odebrała telefon.
- Cześć Harry! – odezwała się
najbardziej sympatycznie jak potrafiła. Dziwne wydawało jej się, że dzwoni
zawsze wtedy, kiedy i Liam. Czy oni byli w jakiejś cichej zmowie?
- Dzwonię w sprawie sylwestra. Czy gogusie z The Wanted gdzieś cię
wyciągną, czy będziesz miała chwilę wolności? – usłyszała po drugiej
stronie słuchawki.
- Większość gogusi z The Wanted zostaje na sylwestra na
Barbadosie, razem ze swoimi dziewczynami.
Nie wierzyła, że użyła właśnie
takich słów, by mu odpowiedzieć. Najwyraźniej nadal dąsała się za tę całą
Dionne. Harry roześmiał się po drugiej stronie.
- A ty?
- Wracam razem z siostrą,
Nathanem i Jayem oraz ich menedżerami.
- I będziesz spędzać sylwestra z nimi?
- Naprawdę nie wiem, Harry. Nie
sądzę, żeby Jayne Collins kazała mi w ten dzień pracować, ale pewnie będę
ulokowana w jakimś spokojnym hoteliku i spędzę sylwestra przed telewizorem…
- Mowy nie ma! – krzyknął tak, że prawie ogłuchła. – Sorki. My z chłopakami gramy na gali
dobroczynnej w Hiltonie! Super byłoby, gdybyś wpadła.
Wpadła? Jasne, wkradnie się na
jakąś ekskluzywną imprezę, paparazzi narobią jej zdjęć, Caroline ją pobije,
ochrona ją wyrzuci, bo nie będzie miała zaproszenia… czemu nie?
- Zobaczę, Harry – oznajmiła
zamiast wyrażenia swoich prawdziwych odczuć. – Nie wiem, jak te sprawy się
potoczą. Mam tutaj trochę problemów.
- Problemów? – zatroskał się. –
Który to, zaraz z Louisem przyjeżdżamy i skopiemy mu dupę.
- To żaden z chłopaków. Nie wiem,
czy powinnam ci o tym mówić, ale chyba powinieneś wiedzieć. Caroline tu jest i
sprawy się nieco pokomplikowały…
- Moja Caroline? – spytał, a tysiąc sztyletów z niewiadomych przyczyn
nagle przekłuło serce Madzi.
- Nie wiem, czy twoja. W każdym
razie Flack. Trochę jej odbija, rzuciła się na mnie w sklepie, a paparazzi
zrobił nam zdjęcia i teraz trąbią o tym w telewizji. Nie zdziw się, gdy
przeczytasz w gazetach, że walczymy o twoje serce.
- A walczyłyście o moje serce?! – Nie widziała go, ale po zszokowanym
tonie głosu domyślała się, że rozdziawił szeroko oczy ze zdziwienia.
- Nie, to było nieporozumienie! –
tłumaczyła się. – Ale właśnie tak odebrał to fotograf. Parszywa gnida. Także…
przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać. Relacje moje i Caroline były dość dziwne. A
kiedy wyszliśmy wreszcie z cienia stały się jeszcze dziwniejsze.
- Tak, to spora różnica wieku. –
Pokiwała głową ze zrozumieniem.
-
Chodziło mi raczej o fakt, że żeby
przemyśleć sprawy wyjechała na Barbados, ale hej, różnica wieku to też dobry
argument.
- Przepraszam… - próbowała
odwrócić kota ogonem, ale jej przerwał.
- Powtórzę to po raz kolejny: nie masz za co przepraszać. No chyba że
nazywasz się Caroline Flack i lubisz zatruwać innym życie.
Roześmiała się na te jego gorzkie
słowa, szybko jednak tego żałując. Wydawało się, że z niewiadomych przyczyn
chłopak żywi do tej wrednej prezenterki prawdziwe uczucie, musiała to
uszanować. Może dojrzał w niej coś, co było bardzo, bardzo, bardzo głęboko
ukryte?
- To jak będzie z tym sylwestrem? – spytał, zmieniając temat. Była mu
za to niebywale wdzięczna. – Chłopcy
ucieszą się, jeśli z nami pójdziesz.
- Nie wiem, Harry. Odezwę się
jeszcze, dobrze?
Przytaknął i uprzejmie
się pożegnali.
Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że
desperacko pragnął, żeby im towarzyszyła z jakiegoś konkretnego powodu. Nie
spytała go o to i kilka minut po rozłączeniu długo o tym rozmyślała.
W końcu uznała, że nie ma co się
nad tym roztkliwiać. Ubrała się w długie spodnie, bluzkę na ramiączkach i
sweter. Później miała żałować wyboru tego stroju, ale póki była w hotelu, było
dobrze. Panowała tu dobra klimatyzacja, w nocy w końcu lekko zmarzła.
Przysiadła na brzegu łóżka. Jej wzrok padł na róże, które dostała od Liama. Czy
jej życie już zawsze będzie aż tak skomplikowane?
~*~
ciekawe czego ten Harry od niej chce...
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle fantastyczny. juz taki piekny poczatek kiedy nathan dogadywal sie z madzia blagsm niech oni sie w koncu zorientuja w swoich uczuciach bo ja zwarjuje. bardzo lubie muzyke one direction ale kciuki trzymam za nathana i dlatego nie moge sie doczekac jak rozwiniesz ten watek. wiem bedziesz teraz mieszala i kombinowala i super bo bez tego byloby nudno. Ale koniec koncow ma byc z nathanem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta
Jeeejj jaki dłuuuugi ale super!:)
OdpowiedzUsuńCzytałam z zapartym tchem,każde zdanie i nadal nie mogę wyjść z podziwu.Jak można tak świetnie pisać?
Wszystko tak genialnie opisujesz,jestem pod ogromnym wrażeniem:)
Chyba się powtarzam:D
Co do rozdziału, Tom pozytywnie mnie zaskoczył swoim gestem:) To było naprawdę miłe z jego strony,że oddał Monice pieniądze.
Hahaha ale zemsta Madzi i Natha była słodka a raczej powinnam napisać mięsna:D Nie ma to jak obudzić się z kawałem mięcha w ramionach^^
A tak a pro po Jay'a czy jemu nie podoba się Monika?:)
Coś mi się wydaje,że tak^^ Nie bez powodu zaoferował jej swoją pomoc;)
No nic czekam oczywiście na następny i zapewniam Cie,że będę czytać Twoje opowiadanie do końca:)
Niby długi ale dla mnie dalej mało! Kocham to opowiadanie :) Kibicuję The Wanted, chociaż do 1D nic nie mam, to wolę TW. Nie mogę się doczekać rozdziału z sylwestrem! I z kim tam Monia będzie miała styk :D Kibicuję też Monice.
OdpowiedzUsuńsuper !!!!!!!
OdpowiedzUsuńsuper !!!!!!!
super rozdział
czekam na kolejny :)
długi oj długi ale nie spostrzegłam kiedy skończyłam tak mnie wciągnęło :)
weny!!!!
Jeaa !!! dodałaś wreście !!!
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :*
mam nadzieję, że się nie pogniewasz za tą informację, a jeśli będzie ci przeszkadzać to po prostu usuń :3 pozdrawiam ciepło i weny xx
OdpowiedzUsuń„Tylko dlaczego skoro szaleją za nim dziewczyny z połowy Nowego Yorku on stara się o tą jedną, do której najwyraźniej nic nie czuje?” – serdecznie zapraszam na rozdział piąty na blogu Last Years Event, byłoby mi niezmiernie miło gdybyś wyraziła szczerą opinię na jego temat (;
www.lastyearwithlou.blogspot.com
Ja również spodziewałam się, ze bd więcej głosów na TW ale mam nadzieję ze nie zrezygnujesz z One Direction w tym opowiadaniu ;))) Rozdział bardzo mi się podobał. I to nawrócenie Tom'a wow bd ciekawie. WKURZA mnie strasznie to ze Madzia nawet nie daje szansy Liam'owi! Mam nadzieję ze szybko się to zmieni. Boję się ze jak przeczytam ze Madzia pocaluje się z Nathem to przestanę czytac. Ale myślę ze nie, bo wciagnelam się w to opowiadanie. Jest znakomite. Robię postępy bo nawet ostatnio oglądałam dużo występów na żywo TW. Kto wie, może jeszcze okaże się ze ich polubie..nie wiem. Czekam na następny odcinek, mam nadzieję ze dodasz szybko i nie bd krótki. Pozdrawiam i całuje ;**
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały
OdpowiedzUsuńbardzoo długi i ekscytujący
nawrócilam się i co do rozdziałów to wspaniale ze są takie długaśne
przynajmniej jest co czytać
a znaleźć i czytać tak nieziemsko fantastyczne opowiadanie jak twoje to zszczyt milordzie =D
jaki wzruszający ten odcinek (przynajmniej ta część z nathem i madzią)
"wtulił się bardziej w chłodny kawałek mięsa" haha te ich pomysły i zszokowanie Jaya haha
w ogóle super odcinek
przepraszałam cię więc chyba darowałaś
czekam na kolejny i obiecuje ze skomentuje i przeczytam
a tak na marginesie to nie wyświetlało mi twoich nowych odcinków =(
UsuńRozdział jest wspaniały i długi:3
OdpowiedzUsuń- Rzeczywiście nigdy nie widziałam nic piękniejszego – oznajmiła i spojrzała na ocean.
- Zgadzam się – przytaknął.
Nie miała pojęcia, że kiedy to mówił, spoglądał na nią. Siedzieli przez chwilę w ciszy, ona wpatrzona w ocean, on w nią.
- Po prostu aż ciepło mi się zrobiło <3
Pisz CD,weny :)
Nadrobiłam wszystkie zaległości powstałe przez moją niedyspozycje. Jednak nie wiele się zmieniło bo dalej piszesz tak wspaniale że mam wrażenie że czytam książkę.
OdpowiedzUsuńgratuluję ci zyskania aż takiej liczby czytelników. Jest ono wspaniałe i cieszę się że dociera do większego grona odbiorców. A wracając do twojego stylu pisania, jest on tak wapniały że mam nadzieję że w przyszłości nauczę się pisać równie dobrze. Nie zdziwię cię tym z niecierpliwością czekam na następny rozdział i na kolejne niespodzianki które pojawią się w twoim opowiadaniu. DO następnego :)
Ja chce nexta!!
OdpowiedzUsuńBlagam cie napisz go jak najszybciej!!!!
Prosze, prosze, prosze, prosze, pisz szybko!!
Kocham cie i to opowiadanie <3