~*~
W mieszkaniu Jaya zapanowała nieco przyjemniejsza atmosfera. Monika i Sean nie chcieli już wydrapać sobie nawzajem oczu, a gospodarz łagodził obyczaje, zamawiając chińskie dania na wynos.
- Powiedz mi braciszku, czy wy w końcu zabieracie Monicę na ten bal przebierańców? – zagadnął nastolatek, kiedy zasiedli do lunchu, na którym Madzia nie została. – Strasznie się nad tym zastanawia…
- Nieprawda! – przerwała dziewczyna. – Po prostu w kuchni leżało zaproszenie i…
- Jasne, że pójdzie z nami – oświadczył Jay.
- Serio? – zdziwiła się. – To znaczy… dzięki!
- Skoro już ustaliliśmy tę kwestię, to może namówisz ją, żeby włożyła strój seksownej piratki – poprosił Sean, pokazując bratu zdjęcie, które zapisał w swoim telefonie. – Albo pielęgniarki.
- A ty co założysz? – zmieniła temat Monica.
- Cieszę się, że pytasz. – Jay zatarł ręce i wyszedł po strój, który zamówił już jakiś czas temu. Wrócił niosąc pokrowiec, po którego odpięciu ich oczom ukazał się czerwony strój Spidermana, wykonany z tworzywa podobnego do lateksu.
- Wow! To się nazywa towarzyskie samobójstwo – roześmiał się Sean.
- Co masz do tego stroju?
- Jest pedalski.
- Jest pedalski? – Jay zwrócił się w stronę Moniki.
- Nie... Ale uważam, że może być dość problematyczny. Powinieneś go przymierzyć na próbę.
Kilka minut trwało, zanim Jay wbił się w obcisły kostium. W końcu stanął w drzwiach sypialni, ukazując się w pełnej krasie.
- No, no. Jak prawdziwy superbohater – prychnął Sean. – Może lepsza będzie Kobieta Kot?
Monika zmarszczyła brwi.
- Widzisz w nim coś? – spytała Jaya, machając ręką przed jego oczami.
- Pewnie, że tak! – zapewnił, ale wszedł prosto w nią, czym udowodnił, że widoczność jest nie do końca nieskazitelna. – Będziesz robić za mojego przewodnika. Ale to się wpija!
Sean i Monica się roześmiali.
- Nie przymierzałeś tego kostiumu wcześniej? – spytała dziewczyna.
- Nie… - Jay zaczął szamotać się i próbować ściągnąć przyległą do czaszki maskę.
- Daj, pomogę ci! – zaoferowała się i spróbowała zdjąć ciasny czepek, podważając go palcami od strony szyi. – Co za gówno! – zaklęła, by chwilę później wyswobodzić Jaya z pęt.
Odetchnął głęboko, jakby wcześniej miał się udusić w stroju, który nieopatrznie kupił. Ona poczochrała mu włosy palcami.
- Tak lepiej. Widać loczki! – uśmiechnęła się.
- Tak! Spiderman bez maski na twarz. To jest jakiś pomysł – prychnął ironicznie Sean.
- Ech, chyba muszę szukać czegoś innego – westchnął Jay, koślawo wracając do sypialni, by zdjąć z siebie gumowo-lateksowy sztuczny twór.
Madzia natomiast miała piętnaście minut, by
dotrzeć do sklepu. Zapytała jakiegoś przechodnia o najkrótszą drogę i udało jej
się trafić tam na pieszo, z pomocą tabletu od Jayne, na którym miała aplikację
GPS. Strój Britney Spears był już gotowy i sprzedawczyni podała jej go z
uśmiechem na ustach.
- Dla pana też już jest! –
zwróciła się do stojącego tyłem chłopaka, który w kapturze na głowie wyglądał,
jakby chciał się przed kimś ukryć.
Kiedy się odwrócił od stoiska ze
śmiesznymi okularami, Madzia rozpoznała w nim Liama. Nie wierzyła własnym
oczom. Uśmiechał się blado, przyjął od ekspedientki pakunek ze swoim kostiumem
i podszedł do Madzi, choć wydawało jej się, że to właśnie jej nie chciał
przyuważyć.
- Cześć – powiedział cicho.
- Cześć – odpowiedziała.
- Jak się trzymasz?
- Dobrze. Za tydzień wracam do
Polski.
- Szybko. Mam nadzieję, że
będziesz miło wspominać pobyt tutaj.
- W większości. – Czuła, że ta
konwersacja jest prowadzona na siłę. Korciło ją, by zapytać o Danielle, ale nie
chciała wyjść na zainteresowaną.
W duchu dziękowała Bogu, kiedy do
przyjaciela podszedł Harry.
- Stary, obczaj to! – powiedział,
podsuwając Liamowi pod nos stanik z dwoma wielkimi sztucznymi cyckami.
- I ja mam się w to przebrać? –
spytał skonsternowany Payne.
- Nie, pomacaj! Jak prawdziwe! –
Styles wydawał się nie dostrzegać, że przerwał jakąś konwersację. Był zbyt
zaabsorbowany sztucznym biustem, którego jego przyjaciel nie chciał macać. –
Wiesz za co jeszcze możemy się przebrać?
- Możemy? Razem?
- Wiesz, że Louis myśli tylko o
Eleanor! Nigdy nie pójdzie na ten układ, bo wtedy na balu sobie z nią nie
porozmawia!
- Też nie będę robił za tyłek
konia – oświadczył zdecydowanie Liam.
- Ale… jesteś pewien? I tak mało
mówisz… Poprosiłbym Zayna, ale on pewnie wybierze strój Rambo albo jakiegoś
terrorysty.
- Harry, na serio. Nie chcę robić
za tyłek konia.
- A bliźnięta syjamskie? Podobno
drugie z bliźniąt jest sprzedawane ze zniżką 50%! – ucieszył się Harry i
pociągnął przyjaciela za rękę. – Chodź, pokażę ci!
Odwrócił się gwałtownie, by wpaść
prosto na Madzię.
- Maggie! – podekscytował się i
zaczął ściskać dziewczynę i dziwacznie ją podnosić o kilka centymetrów nad ziemię.
– Liam, uwierzysz, jaki ten świat mały! Już zapomniałem, jak to jest wpadać na
ciebie w przypadkowych momentach! Miło cię widzieć.
- Dzięki, ciebie również. –
Madzia uśmiechnęła się. To było powitanie, na które liczyła od przyjaciela.
- A ty się nie przywitasz? –
spytał Harry Liama szeptem tak głośnym, że cały
sklep go usłyszał.
- Właśnie miałem zamiar
powiedzieć, że przerwałeś mi i Maggie rozmowę.
- No i ty mnie nie wołasz?! Czuję
się dotknięty… Ale mniejsza z tym! Opowiadaj, co porabiasz! Kupujesz tu strój?
Idziesz na bal? Za kogo się przebierasz? Ja jeszcze nie wiem, ale zapewne za
głowę konia… - potok słów wypływał z ust chłopaka, który udawał, że nie słyszy,
jak Liam po raz kolejny informuje go, że nie będzie końskim zadkiem ani jednym
z bliźniaków syjamskich. – To jak?
- Ekhm… Idę na ten sam bal co wy.
Chłopcy mnie zaprosili – wyjaśniła.
- A za kogo się przebierasz?
- Wolałabym, żeby to była
niespodzianka.
- Uuu, lubię niespodzianki! –
zaklasnął Harry. – Takie jak promocje na stroje bliźniąt syjamskich!
- Nic z tego.
- Cholera! No trudno. A jak ci
się pracuje? – kontynuował przesłuchanie Harry.
- Za tydzień wraca do Polski –
wyręczył ją z odpowiadania Liam.
W jego głosie słychać było
zgorzkniałą nutę. Przez to musiała odpowiadać na szereg pytań Harry’ego „jak”,
„dlaczego”, „czy nie da się z tym czegoś zrobić” i inne pierdoły, które
przypomniały jej, że robienie dobrej miny do złej gry jest męczące.
- Masz może czas na kawę? – spytał nagle
Harry. – Dziwnie tak rozmawiać w takim sklepie…
Liam i Madzia spojrzeli na
sztuczne cycki, które trzymał i przyznali mu rację. Zgodzili się na kawę.
- Co tam u chłopaków? – spytała
Madzia, kiedy zamówili sobie po kawie (ona wzięła latte) i zasiedli przy
stoliku gdzieś w rogu pobliskiej kawiarni.
- Louis zakochany po uszy, Niall
roześmiany jak zawsze, a Zayn coraz częściej wykazuje skłonności homoseksualne
– wyjaśnił w skrócie Harry.
- On jest zazdrosny, że Zayn
spędza sporo czasu z Louisem – wytłumaczył Liam zdziwionej Madzi.
- Nie jestem zazdrosny! – zaparł
się Harry, ale widać było, że udaje. Szybko zmienił więc temat. – A jak tam
twoje przygody?
- Bywało różnie. Raz na wozie,
raz pod wozem, ale przeważnie sporo się działo. I poznałam McFly.
- Gratulacje! Kolejny zespół do
kolekcji! – Harry przybił jej piątkę. – Jakieś pikantne ploteczki?
- Cóż, wierzcie lub nie, ale
Danny do mnie zarywał.
- Danny? – zdziwił się Harry i
wykonał coś na kształt wzdrygnięcia. – Ale on jest przecież… stary.
- Powiedział ten, co ma romans z
Caroline Flack! – prychnęła Madzia.
- My byliśmy w sobie zakochani,
to co innego.
- Gazety twierdzą, że ona nadal się
tobą bawi. Zgadzam się z tym.
- Gazety kłamią. Według nich Liam
zszedł się z powrotem z Danielle, a tymczasem oni się tylko pogodzili i
postanowili być przyjaciółmi. – Harry wzruszył ramionami, a Madzia zerknęła na
Liama, który bacznie ją obserwował. Pilnowała się, żeby nie pokazać, że ją to
ucieszyło.
- Gratuluję nominacji do Brit
Awards! – powiedziała pierwszą rzecz, która przyszła jej do głowy.
- Dzięki, to niesamowite. Nasz
debiutancki singiel i już nominacja! Mam nadzieję, że The Wanted nie wchodzi z nami na wojenną ścieżkę, bo również są
nominowani…
- Nie, oni nie są tacy –
zapewniła Madzia.
- Tak. Profesjonaliści w każdym
calu – prychnął Liam.
- Wybacz mu, od kilku tygodni
zachowuje się dziwnie – wytłumaczył przyjaciela Harry.
Zapewne wszystko przez nią, ale
przecież nie mogła tego powiedzieć. Nie chciała żeby Liamowi było jeszcze
bardziej głupio niż zwiastowała o tym jego mina.
- A co u twojej siostry? –
wypytywał dalej młodszy z chłopaków. – Wróciła już do Polski?
- To też ciekawa historia. Miała
wrócić, ale złapała fuchę dla McFly… - Madzia rozpoczęła zawiłą opowieść,
streszczając w pięć minut cały styczeń od czasu, kiedy się widzieli na sylwestra.
- Mam nadzieję, że będziesz pisać
– wyraził swoje zdanie Harry, kiedy żegnał się z przyjaciółką. – Ale lepiej
radziłbym ci się zgłosić do nas. Znajdziemy ci jakąś robotę, spokojna głowa. No i widzimy się na balu. - Poczochrał jej włosy tak, że musiała wygładzić je ręką.
Liam stał przed nią gotowy do
uścisku, który był najbardziej niezręczną rzeczą, która jej się przytrafiła.
Tańcowali wokół siebie, podchodząc to z jednej, to z drugiej strony. W końcu
im się udało. Harry wyglądał, jakby coś mu zaświtało w głowie.
- Wy… Nie… - powtarzał kilka
razy, podczas gdy oni odskoczyli od siebie jak oparzeni.
- Co my? – spytał zawstydzony
Liam, pewien, że jego uczucia i wspólna przeszłość z Maggie zostaną zdemaskowane.
- Wy się nie lubicie! – wydusił z
siebie chłopak. – Oczywiście! To ma sens! Od momentu, w którym gazety pisały o
waszym rzekomym romansie zachowywaliście się dziwnie. Maggie pobiła się z twoją
dziewczyną, niewiele ze sobą rozmawialiście, dziwnie się zachowujecie w swoim
towarzystwie… - wymieniał, a oni odetchnęli z ulgą, że tak to zrozumiał. – To
dlatego wolałaś pracować dla The Wanted!
Pewnie! Jak inaczej mogłabyś podjąć tak głupią decyzję i zrezygnować ze
współpracy z nami?
Harry robił przerwy po każdym
pytaniu, ale tylko po to, by sam na nie odpowiedzieć. Był pewien, że rozgryzł
odwieczną zagadkę i zaklasnął w ręce z zadowolenia.
- Skoro już oczyściliśmy
atmosferę, możecie się teraz pogodzić! – oświadczył, pchając ich do siebie tak,
że zderzyli się twarzami.
Liam zamachnął się na
przyjaciela, który spowodował tę kolizję, ale ten puścił im buziaka i pobiegł w
stronę wyjścia, gdzie zatrzymały go jakieś dwie nastolatki prosząc o zdjęcie.
Madzia została sama oko w oko z wrogiem.
- Nie domyślił się – westchnął
Liam.
- Czy to ty zostawiłeś mi różę
przed drzwiami pokoju hotelowego? – wyrwało jej się nagle i zaklęła w duchu. To
miała być jej myśl, dlaczego powiedziała to na głos?
- Co? Nie. Nic nie zostawiałem.
Nie wiem nawet, gdzie się zatrzymałaś – wyjaśnił.
- Na Barbadosie też nie
wiedziałeś, a dostałam sto róż.
- 99 – poprawił. – Zawsze daje
się nieparzystą liczbę.
- Nieważne. Czyli to nie od
ciebie? – spojrzała na niego spode łba, a on pokręcił głową przecząco.
- Zapewniłem cię, że nie będę ci
już robił kłopotów. Ten pocałunek w sylwestra też był błędem, nie powinienem
cię stawiać w takiej sytuacji.
- POCAŁUNEK?! – usłyszeli za
plecami i ujrzeli Harry’ego, który właśnie zamierzał powiedzieć, że wraca do
tamtego sklepu po sztuczne cycki. – Czyli wy się nie nie lubicie, ale
kochacie?!
- Nie! – zaparli się oboje.
- To może ktoś mi wyjaśni tę
sytuację? – Harry spoglądał na nich z założonymi na klatce piersiowej rękoma.
- Wyjaśnij, ja muszę lecieć –
oznajmiła Madzia i pocałowawszy Harry’ego w policzek, wyszła z kawiarni,
zapominając wziąć swój strój na zbliżający się wielkimi krokami bal
przebierańców.
- Wiesz, że masz mi sporo do
wyjaśnienia, tak? – powiedział Harry do Liama, podpierając się pod boki. –
Zaniesiesz jej to do hotelu – oświadczył, podnosząc pakunek, którego dziewczyna
zapomniała.
- Zostawmy go tutaj, pewnie
wróci.
- Zaniesiesz. – Harry rzucił
kumplowi mordercze spojrzenie i wcisnął mu paczkę w objęcia. – Naważyłeś piwa,
teraz musisz je wypić.
- Ale ona nie chce ze mną
rozmawiać! Już próbowałem. Chciała spokoju, to jej go dałem. – Pakunek ponownie
wylądował w rękach młodszego z chłopaków.
- Ty nie wiesz, że kiedy
dziewczyna mówi nie, to naprawdę myśli tak?! – uniósł się Harry, przekazując
zapakowany strój Madzi przyjacielowi i wyciągając swój telefon. – Wyśledzimy
jej telefon przez aplikację GPS i dowiemy się, w którym hotelu się zatrzymała.
– Odzyskasz ją!
Liam uśmiechnął się blado. Nie
miał nawet siły tłumaczyć, że żeby coś odzyskać, trzeba było to kiedyś mieć.
Madzia roztrzęsiona dotarła do
swojego pokoju hotelowego. Nie zdawała sobie sprawy, że szła całą drogę pieszo.
Przebyła ją jak w transie. Powinna mieć gdzieś fakt, że Liam wcale nie zszedł
się z Danielle, a jednak ucieszyła się z tej wiadomości. Zupełnie jakby nie był
jej obojętny. A może fakt, że przestał się nią interesować tak ją do niego
przyciągnął? Ostatnio nie potrafiła myśleć o niczym innym, szczególnie, że Nath zachowywał się jak ostatni idiota.
- Głupia. Ty lubisz Natha –
powiedziała sama do siebie, opłukując twarz zimną wodą, by się orzeźwić.
Nie była głodna, bo do latte było
dołączone ciastko, które zjadła, prowadząc rozmowę z chłopakami w restauracji.
Postanowiła zobaczyć strój, który odebrała w sklepie, kiedy zdała sobie sprawę,
że go zapomniała.
- Cholera, tylko nie to! –
Uderzyła się otwartą dłonią w czoło, żeby dać wyraz swojej głupocie.
Rozważała powrót w to samo
miejsce, może kelnerka zauważyła pozostawiony pakunek i czekał na nią w biurze
rzeczy znalezionych, albo w magazynie, albo… Co ona mówiła? Na pewno kostium uczennicy
Britney Spears z teledysku do „Baby One
More Time” był dobrym łupem, a jak wiadomo, okazja czyni złodzieja, więc…
Nastolatka rzuciła się na łóżko
twarzą do poduszki i nie miała pojęcia, jak długo tak leżała, ale rozległo się
pukanie do drzwi. Pewna, że to obsługa hotelowa lub Danny, pragnący niewinnie
poflirtować lub się podroczyć, poszła otworzyć.
Na progu stał Liam z twarzą
przybitego szczeniaka. Na wyciągniętych rękach podawał jej pakunek.
- Zapomniałaś – wyjaśnił.
- Dzięki – odpowiedziała i
chciała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale włożył między nie a framugę stopę,
skutecznie jej to uniemożliwiając.
- Mogę? – zapytał retorycznie i
wślizgnął się do środka, zanim zdążyła zaprotestować.
- Czego chcesz? – Spojrzała na
niego wilkiem.
- To nie ja przyniosłem ci tę
różę – powiedział po chwili ciszy. – Ale to nie znaczy, że nie powinienem tego
zrobić. Powinienem obsypywać cię kwiatami, aż przekonam cię, że potrafię cię
uszczęśliwić, bo bardzo mi na tobie zależy.
- Liam… - próbowała mu przerwać,
ale położył jej palec na ustach.
- Napisałem ci, że dam ci spokój.
Nie powinienem się poddawać. Tylko tchórze zaprzestają pogoni za marzeniami.
Poszedłem na casting do X Factor i teraz robię karierę. Powinienem też pójść za
głosem serca i nie odpuszczać. Nie pozwolić ci odejść.
- I tak wracam do Polski, więc…
Pa! – Jej żartobliwy ton był tak desperacki, że na pewno to zauważył. Złapał ją
za ramiona i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.
- Za niecały tydzień jest bal, na
który oboje idziemy – powiedział. – Przemyśl to, co czujesz i daj mi odpowiedź.
Przez chwilę wydawało się jej, że
chce ją pocałować w usta, bo zawiesił głos i dyszał jej prosto w twarz,
oblizując wargi. Przymykała już oczy, żeby mu „łaskawie pozwolić”, kiedy poczuła
jak delikatnie muska jej policzek.
- Przemyśl to, Maggie – pożegnał
się i wyszedł, zostawiając ją osłupiałą.
Co on sobie wyobrażał? Przychodzi
znienacka, niewiadomo skąd znając jej adres, robi jej mętlik w głowie przez te
swoje długie monologi, a potem znika? Była tak zła, że podarła poszwę od
poduszki.
- O nie, nie, nie! – powtarzała.
Zaczęła grzebać w stoliku nocnym,
w którym znalazła igłę i nitkę. Zszyła poduszkę i położyła ją na łóżku
odwrotnie, by nie było widać. Przy tych robótkach ręcznych skaleczyła się igłą
w palec. Spoglądała na sączącą się z niego kroplę krwi i rozmyślała.
*
Kolejny dzień minął szybko. Harry
męczył Madzię smsami, chcąc dowiedzieć się, czemu Liam chodzi z dziwnym
uśmiechem na twarzy. Na McFly już nie wpadła, najwyraźniej zmienili hotel, albo
wrócili do swoich mieszkań. Nie chciała się nad tym zastanawiać, bo działali
jej na nerwy.
Monika została u Jaya na kanapie.
Co prawda kiedy Sean zakończył swoją krótka wizytę i wrócił do Nottingham,
gospodarz proponował jej sypialnię, ale odmówiła. I tak budziła się przed nim,
więc zmuszanie go na nocowanie we własnym mieszkaniu na kanapie było głupie.
Kolejnego ranka starsza z sióstr ogarnęła się
przed dziewiątą i starała się chodzić na palcach, ale kiedy w kuchni sięgała z
suszarki kubek, spadł jej na ladę, powodując hałas, który najwyraźniej obudził
właściciela mieszkania.
- Dzień dobry – powiedział
zaspany Jay, wchodząc do kuchni.
Łaził w samych gaciach, no ale w
końcu był u siebie, więc nie musiał się ubierać tylko dlatego, żeby się zakryć
przed gościem.
- Przepraszam, że cię obudziłam.
Poprzednią noc nie spałeś przez Seana, a teraz ja powoduję te hałasy i…
- W porządku. I tak musiałem
wstać. Muszę nakarmić Neytiri.
Monika wzdrygnęła się na to
wyjaśnienie.
- Czym ją karmisz? – spytała, a
oczy zaświeciły mu, kiedy zdał sobie sprawę, że się zainteresowała.
- Myszami – wyjaśnił i nabrał
oddech, żeby kontynuować.
- Nie. Jednak nie chcę tego
kontynuować – oświadczyła.
On wyszedł rzucić niewinną myszkę
na pożarcie jaszczurce, a ona zaczęła rozporządzać się po kuchni, by zrobić
tosty i jajka. Była tu krótko, ale powiedział jej jasno, że ma się czuć jak u
siebie w domu, więc tak też zrobiła. Kiedy wrócił, śniadanie było podane na
stole. Podziękował i zabrali się za jedzenie.
- Zamówiłaś już jakiś strój na
bal przebierańców? – zagadnął.
- Jeśli chodzi o to… - odstawiła
od ust tost i odchrząknęła. – Nie musicie mnie zapraszać z grzeczności. Mogę w
tym czasie pakować się do wyjazdu. Może jest ktoś kogo wolałbyś zaprosić
zamiast mnie?
- To żadna grzeczność, tylko
przejaw przyjaźni. Chcemy żebyś poszła z nami i dobrze się bawiła, zanim na
dobre wrócisz z Maggie do Polski. Chyba że ty nie chcesz iść z nami… - zawiesił
głos, czekając na odpowiedź.
- Chcę! – odpowiedziała
żywiołowo, ale szybko zmieniła ton na bardziej obojętny. – To może być taka
druga impreza pożegnalna. Tylko bez kąpieli nago.
- I nie damy Nathowi alkoholu! –
dodał Jay i oboje się roześmiali.
Nagle on uprzytomnił sobie, że
„najwyższy czas wyprowadzić Tię na spacer”.
- Ty chcesz z nią gdzieś iść?! –
zdziwiła się Monika.
Wytłumaczył, że zaraz po
przebudzeniu zawsze włącza jej lampę, żeby się wygrzała i mogła rozprostować
kości.
- Rusza biodrami jak kobieta! –
zakończył opowieść.
- Cóż, to na pewno bardzo ciekawy
widok, ale…
- Musisz zobaczyć! – powiedział
tonem nie znoszącym sprzeciwu i pociągnął ją za rękę w stronę salonu, gdzie z terrarium
wyciągnął swoją pupilkę, której najpierw dał się przejść po posadzce i dywanie,
a potem wziął ją na kolana. Nie zrażał go fakt, że siedzi w samych bokserkach.
– Pogłaskaj ją!
- Do-bra powiem wprost. Proszenie
mnie, żebym pogłaskała twoją jaszczurkę jest dość dziwne. Nie chcę tego robić.
- W sylwestra chciałaś ją
zobaczyć – słusznie wypomniał chłopak.
Raczej nie chodziło jej wtedy o
Neytiri, no ale była pijana, więc może źle wszystko zapamiętała.
- Tylko dotknę – powiedziała,
widząc, że wyciąga w jej stronę wielkiego gada. Z półprzymkniętymi oczami położyła
rękę na małym łebku. - Hej, ona nie jest obślizgła! – westchnęła z ulgą. –
Chropowata. To nie jest takie złe!
Roześmiał się, widząc, jak
zachowując odpowiedni dystans puka Tię po głowie.
- Czy twoje zamiłowanie do
jaszczurek oznacza, że przebierzesz się za jedną z nich na bal przebierańców? –
spytała, znacząco wskazując głową na jego tatuaż na ręce.
- Nie, wolałbym tego uniknąć. Ale
muszę o czymś pomyśleć, bo czasu coraz mniej, a strój Spidermana się nie sprawdził. A ty?
- Jeszcze nie wiem, za co się
przebiorę, ale na pewno nie będzie to jaszczurka – zachichotała.
Tak mijały im dni na wygłupach,
rozmowach o pierdołach i oglądaniu filmów. Madzia natomiast nadal pracowała w
ostatnim tygodniu, a obowiązków nie ubywało. Jayne zajęta swoją rodzącą się
miłością do Boba żyła z głową w chmurach i do Madzi należało pilnowanie
terminów, o których nieustannie zapominała.
Nastolatka dowiedziawszy się, że
huragan w postaci młodszego brata wywiało z mieszkania jej przyjaciela, postanowiła go odwiedzić. Tym
razem wzięła taksówkę. Miała jeszcze sporo gotówki, postanowiła więc nie żydzić
na wszystko. Spędziła miło czas z siostrą i gospodarzem. Minęły już dwa dni
odkąd widziała Liama i czuła, że w jej świadomość ktoś wwierca wielką śrubę,
która nie dawała jej o tym zapomnieć. Próbowała też porozmawiać z Jayem na
temat jego ewentualnej sympatii do jej siostry, ale zawsze zmieniał temat lub
do pomieszczenia wchodziła Monika.
Grali w Scrabble, układając różne
sprośne słowa (taki wymóg wymyślił Jay). Obok dziewczyn leżał słownik, żeby
mogły się posiłkować w razie gdyby bariera językowa przeszkodziła im brać
aktywny udział w zabawie.
- NAPALONY – powiedział głośno
Jay, układając słowo na planszy. – Razem z premią to 150 i kto utwierdza swoją
pozycję jako lider? – Dwoma kciukami wskazał na siebie.
- Ktoś tu lubi współzawodnictwo –
szepnęła Monika do Madzi.
- Albo ktoś jest napalony! –
roześmiała się Madzia, ale powiedziała to z popcornem w ustach, więc siostra
nie usłyszała.
- Musimy go ograć. Co masz?
Starsza z sióstr spojrzała na
literki młodszej, z której ułożone było nazwisko „Payne”.
- Co do… - powiedziała pod nosem
dziewczyna, rzucając Madzi pytające spojrzenie. Musiała się zwierzyć. Kiedy Jay
poszedł za potrzebą, w skrócie opowiedziała całą historię o zagubionym stroju i
pocałunku widmo. Monika nie mogła w to uwierzyć, ale się cieszyła, mimo iż
Madzia nie deklarowała się, że wybierze Liama. Nie mogły rozmawiać dalej, bo do
pomieszczenia wrócił Jay.
- Mam nadzieję, że nie
oszukiwałyście! – oświadczył, zacierając ręce i siadając do koła na dywaniku. –
Skąd te miny?
- Mam DUPKA za 75 – stwierdziła
Monika, zmieniając temat i wszystko było znowu po staremu.
Dni zleciały jak z bicza
strzelił. Zlewały się w jedno, bo nie wydarzyło się nic wyjątkowego, a
przynajmniej z pozoru nie było widać żadnych odchyleń od normy.
Madzia nie podjęła jeszcze
decyzji w kwestii swoich uczuć, a Monika podjęła pewną decyzję zupełnie z innej
beczki, ale nadal utrzymywała ją w sekrecie. Zapowiadał się bardzo interesujący
i pełen wrażeń bal przebierańców.
~*~
na pewno zauważyłaś że każdy mój komentarz to świetnie, kocham itp. ale co ja mam pisać jak po każdym rozdziale nie mam pojęcia co mam napisać tak mi się podoba że bym go skopiowała i wkleiła do komentarza
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że nie masz mi tego za złe :)
czekam na next :)
wen :*
Nie mogę się doczekać tego balu !
OdpowiedzUsuńJak zauważyłam że dodalas nowego to aż pisałam z szczęścia . I ojciec przyszedł -,-
Dobra kończę bo tu mi do laptopa zagładą -,-
Jednym słowem to jest i będzie zajebiste
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńTyle tutaj Jaya i Moniki... Żyć, nie umierać! Oni naprawdę do siebie pasują, tylko że... Jakoś nie mogą do siebie dotrzeć.
Jestem zboczeńcem, jeśli od samego początku myślałam o TEJ jaszczurce Jaya?
Szkoda, że nie ma już Seana..
No i powróciła moja zmora... Liam. Czy on się nie może odczepić? Denerwuje mnie ten człowiek.
I ta 'propozycja'. Jaki gnojek!
Bardzo czekam na ten bal! Szkoda, że Jay nie przyjdzie w tym obcisłym stroju supermena... Ale wiem, że Nathan będzie zachwycony, widząc Magdę w stroju jego ukochanej Spears!
Boże, znów napiszę że cudownie piszesz, i to już jest nudne, ale.. Taka prawda!
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńDużo w nim Jaya i Moniki, co mi się podoba. Oni na prawdę do siebie pasują, powinni być razem.
Ogólnie to zgadzam się z Karoline, mnie też już Liam denerwuje. Mógłby się już odczepić od Maggie. Może wtedy byłaby z Nathem.
Nie mogę się doczekać balu :)
Już nie mogę się doczekać balu! Podoba mi się to, że jest więcej jest Jaya i Moniki i że mają takie spoko relacje na drodze do czegoś więcej niż przyjaźń, mam nadzieję! A Madzia to chyba już nie wie gdzie ulokować swoje uczucia. Czekam na następny z niesamowitą niecierpliwością! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJay i Monika Moments ^,^ Kocham to opowiadanie i tak jak koleżanka u góry też chcę już balu ^.- Ale chciałabym też więcej Liam'a, no bo co ? Cały czas się kręci tylko wokół Natha .. :c
OdpowiedzUsuńAle naprawdę wspaniały rozdział ;** Pozdrawiam i życzę weny <3
No dziękuję ! W końcu momenty Brukselki i loczka,heheszky :)
OdpowiedzUsuńAle też chciałabym żeby Liam , tkj. 'wrócił' :)
Życzę ci weny i czekam na CD ;*
Madzia jest jednak nieźle zakręcona:D
OdpowiedzUsuńA pro po Madzi.Nie mogę się już doczekać balu i reakcji Nathana na jej strój!
Ja już żyje balem a tu nam Liam wrócił do gry!Wrócił o taaak i coś czuję,że nieźle namiesza tym swoim powrotem.Już widzę zazdrosnego Nath'a^^
Jejku,Jay i Monika to taka słodka parka a to jak Monika poczochrała mu włosy pięknie wyglądało w mojej głowie:)
Umiesz pobudzić moją wyobraźnie i wielkie dzięki Ci za to!;)
Czekam oczywiście na kolejny rozdział:)
E.
Na samym początku chciałam cie przeprosic, że nie komantowałam :c Poprostu dużo latałam po lekarzach : / Dziś wszystko nadrobiłam i jestem z siebie dumna ^^
OdpowiedzUsuńIle się wydarzyło! :o Różyczka Nathana ... Aww :3 Sama chciałabym taką dostać ;D
Liam zamotał Madzi w głowie :o Ale wiesz co? Dzięki tobie polubiłam na 10% 1D xd
Ciekawa jestem tego balu ... :D Ejej, niech się stanie takie coś co zaskoczy nas wszystkich :D Takie wiesz! BUM :D
Nie wiem czemy, ale już na samym początku ten Sean wkurzył mnie -,- Chyba go nie lubię xd Ale z drugiej strony , dobrze, że Monia się z nim dogadała ;D
A Jay... Jayowi PODOBA SIĘ MONIKA! ;D Wiedziałam ^^ Jestę jasnowidzę xd
A Harry to chyba coś barł :o Jak to czytałam to wyobrażałam go sobie takiego narwanego xd
Jak zwykle świetny rozdział! ;D Nawet bardziej niż świetny!! :D Czemu ty tak świetnie piszesz?! :D Ja się obrażę :P nie, no. Nie zrobię tego ^^
Czekam na następnhy! :3 Wenyy ♥
ps: ja chcę wiecej niż 100 rozdziałów! :D
Ja też chcę więcej niż 100 rozdziałów. Ja żyję tym opowiadaniem! :D
UsuńJak zwykle fenomenalny rozdział. Nie mogę doczekać się tego balu.
OdpowiedzUsuńP.S Na mojahistoriathewanted.blogspot.com jest nowy rozdział nie wiem czemu się nie wyświetla :(
ja niewiem skąd czerpiesz pomysły ale to jest dobre.. Kocham to opowiadanie.. Madzia powinna wybrać Nathana.. Aga17
OdpowiedzUsuńTak szybko dodajesz rozdziały że nie nadążam nad komentowaniem
OdpowiedzUsuńSuperaśny rozdział
Masz głowę pełną pomysłów hehe, a rzadko spoyka się takie osobyz takimi pomysłami
czekam na kolejny wspaniały odcinek
=D
Jak zwykle świetny rozdział co tu dużo pisać Harry potrafi mi poprawić humor płakałam ze śmiechu kiedy czytałam fragmenty z nim. Liam chyba też już nie może wytrzymac ze swoim uczuciami i chociaż zachował się lepiej o Nathan i wyznał Madzi prawde co zawsze jest lepsze niż ukrywanie się . Jednak nadal jest za Nathanem i zastanawia mnie kiedy powie Madzi o swoich uczuciach skoro rodziałow coraz mniej coż pozostało mi czekać. Bardzo podoba mi się jak Monika zaczeła dogadywać sie z Jayem i ciekawe co Monia kombinuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta