Wstawiam kolejny rozdział, bo nie wiem, kiedy teraz będzie czas. Ten jest długi, ale mimo to mam nadzieję, że przebrniecie w całości i dacie znać, co sądzicie :)
Anonimowa Ago17 - wnioskując z sondy nie tylko Ty stawiasz na Monikę i Toma, więc nadal jest nadzieja na tę dwójkę razem ;)
little_psycho - skoro nikt nie pisał jeszcze o innym bracie Jaya niż Tom będę prekursorką xD Mam nadzieję, że spodoba Wam się postać, którą wykreowałam.
~*~
Rano chłopacy jechali na wywiad
do radia razem z Madzią i Jayne. Monika jeszcze spała, kiedy Jay wychodził, ale
zostawił jej liścik, że ma się czuć jak u siebie w domu i że przyjedzie w porze
lunchu przy dobrych wiatrach przywożąc też jej siostrę.
Nastolatka natomiast była cała w
skowronkach. Zasypiała z mieszanymi uczuciami, ale fakt, że udało jej się
utrzeć nosa członkom McFly no i dostała kwiatek od tajemniczego wielbiciela…
Wszystko to było aż nazbyt pozytywne. Długo zastanawiała się, czy różyczka
przypadkiem komuś nie wypadła, ale jej symetryczne ułożenie na wycieraczce
przed drzwiami jej pokoju stanowczo temu zaprzeczało.
- Skąd u ciebie ten uśmiech? –
zagadnął Jay, widząc jak szczerzy się od ucha do ucha. Jechali w tym samym
składzie co dzień wcześniej. Prowadził Bob, koło niego siedziała roześmiana
Jayne, dla której cały świat nie istniał.
- Cóż… Mimo iż wisi nade mną
widmo zaprzestania współpracy z wami, postanowiłam się cieszyć tym, co już
przeżyłam – wyjaśniła, upewniwszy się, że szefowa jej nie usłyszy.
- Cieszy mnie twój dobry humor,
ale wolałbym, żebyś nie poddawała się tak szybko – poprosił Max. – Mówiliśmy
ci, że coś wymyślimy.
Uśmiechnęła się i siedziała
chwilę w ciszy, ale potem przypomniała sobie twarz Danny’ego, który oberwał lodem
i zaśmiała się sama do siebie. Nalegali, by opowiedziała, o co chodzi,
przybliżyła im więc historię.
- I wtedy odeszłam od stolika! –
zakończyła z dumą.
- Wow, brzmi jak dobra zabawa –
ziewnął znudzony Nath.
- A żebyś wiedział! – prychnęła.
- Wydawało mi się, że baby Nath
miał ci dotrzymać towarzystwa – wtrącił Tom.
- Miał. Ale były pewne…
nieporozumienia co do sposobu spędzania wspólnego czasu. I właśnie, co robiłeś
po tym jak wyszedłeś ode mnie?
- Yyy… - chłopak zaczął się
plątać w zeznaniach. Nie chciał przyznać, że był w kwiaciarni na dole, a potem
jak idiota czekał pod jej drzwiami. W domu sobie wszystko przemyślał i
stwierdził, że to jeszcze nie czas, by obnażyć się ze swoimi uczuciami. –
Oglądałem telewizję… Ogólnie jestem nudny.
- To już wiemy – zachichotał
Siva, rozładowując atmosferę.
Dojechali na miejsce. Podczas
wywiadu radiowego otrzymali świetne wieści, ich singiel został nominowany do
nagrody Brit Awards. Radości i uściskom nie było końca. Uporali się z wywiadem
radiowym i czekali na Big Keva, który miał przyjechać, żeby torować im drogę
przed zbiorowisko fanek, które zebrało się przed redakcją. Jay cały czas
zaglądał na wyświetlacz swojego telefonu.
- Czekasz na jakąś wiadomość? –
zagadnęła Madzia.
- Od mojego młodszego brata.
Przyjeżdża dziś w odwiedziny, a tak się składa, że twoja siostra zatrzymała się
u mnie i…
- Zaraz… Wziąłeś Brukselkę pod
swój dach? – wtrącił zszokowany Tom. – Piąteczka!
- Dlaczego nic nie powiedziałeś?
Przecież to nie tak, że będę zła – oświadczyła Madzia. - Po wczorajszym
wykładzie Maxa otworzyły mi się oczy na wiele spraw.
- Czyli wiesz już jaki strój
założysz na bal przebierańców? – spytał Siva. – Został niecały tydzień, wiesz?
- Zamówiłam strój i dzisiaj go
odbieram – oświadczyła. – Ale nie zdradzę wam, co to takiego, bo to ma być
niespodzianka.
- Czy tylko ja wyłapałem fakt, że
u Jaya w domu spała dziewczyna? – ponownie swoje trzy grosze wtrącił Tom.
- Przecież wcześniej spała u
niego Maggie! – zauważył Max.
- No… Chłopaczyna nie próżnuje… -
zachichotał Siva.
- Przestań się nabijać, to ty
praktycznie wymusiłeś na mnie zaproszenie jej do mieszkania – zaczął się bronić
Jay.
- Tak, ale miała przecież tylko
sprawdzić w Internecie, jakie tanie motele są w pobliżu…
- Przecież nie mogłem jej
wyrzucić!
- Przecież wiemy, nikt ci nic nie
zarzuca – zapewnił Nath, który tego dnia był jeszcze bardziej milczący niż
zwykle.
- Ale spać z Brukselką… -
ponownie zaczął Tom. – Piąteczka! – uniósł w górę rękę, czekając aż przyjaciel
mu przybije, ale na nic takiego się nie zanosiło.
Jay wyglądał na skonsternowanego,
na szczęście z niezręcznej rozmowy wybawił go telefon. Odebrał, słuchał w
ciszy, a w końcu pobladł na dźwięk słów po drugiej stronie słuchawki.
- Musimy szybko wracać - oznajmił.
- Musimy? Zapraszasz nas na
imprezę czy co? – roześmiał się Max.
- Znaczy… Myślałem o Maggie.
Chciałem, żeby sobie wyjaśniła wszystko z siostrą.
- Jasne, jasne. I dlatego starsza
u ciebie spała – zachichotał Siva, ale został skarcony wzrokiem.
- Pojedziesz ze mną?
- Jasne, taki był też mój plan.
Tylko że nie wiedziałam o tym, że nie muszę szukać siostry – oznajmiła Madzia.
- Trzeba się spieszyć, bo Sean
przyjeżdża wcześniej. On wie, gdzie jest zapasowy klucz – wyjaśnił Jay, a oczy
nastolatki niemal wyszły z orbit.
- Musimy się spieszyć! –
podłapała.
- Zaraz, zaraz, a wy gdzie? –
spytała Jayne, która oderwała się od konwersacji z Bobem i przeniosła wzrok na
dwoje swoich podopiecznych, którzy próbowali uciec.
- Spokojnie, oni się tylko
spieszą do jego mieszkania. – Seev machnął ręką, a Jay i Madzia rzucili mu
spojrzenie w stylu „nie pomagasz”. Ugryzł się więc w język.
- Do mieszkania, tak? A czy ja
nie wyraziłam się jasno co do romansów w pracy? – kontynuowała przesłuchanie
Jayne.
- Technicznie rzec biorąc Maggie
pracuje dla nas jeszcze tylko tydzień, więc… - wtrącił Tom i tym razem wszyscy
spojrzeli na niego z dezaprobatą. – No co? Taka prawda! Uważam, że powinniśmy o
tym porozmawiać, bo ta kwestia jest stale spychana na bok, a bardzo chciałbym
ją już rozwiązać.
- Kevin stoi w korku, więc możemy
porozmawiać teraz o tym, jak ja to widzę – oświadczyła Jayne, spoglądając na
próbujących uciec Jaya i Madzię. – Pasuje wam?
- Szczerze powiedziawszy, to
wolelibyśmy kiedy indziej – odpowiedziała Madzia.
- Ale i tak nie pozwolę wam
wyjść. Nie dopóki Kevin nie przyjedzie.
Spojrzeli na tłum wrzeszczących
fanek, który widzieli przed oknem. Rzeczywiście, nawet gdyby chcieli, ciężko
byłoby im uciec bez podpisywania autografów i robienia sobie wspólnych zdjęć.
Nie mieli też samochodu, a czekanie na taksówkę było ryzykowne. Wymienili
porozumiewawcze spojrzenia i poszli razem ze swoją szefową i resztą chłopaków
usiąść w kafejce. Jayne nie omieszkała zażyczyć sobie podwójnej mocnej kawy.
Tym razem to Bob wyręczył Madzię w przyniesieniu zamówienia, co bardzo się
nastolatce podobało. Może teraz kiedy Jayne jest zauroczona będzie bardziej
ugodowa?
Monika natomiast przebudziła się
i na stoliku do kawy przy kanapie zauważyła liścik od Jaya. Cholera, że też musiał oglądać ją śliniącą
się albo chrapiącą! Miała plan wstania przed nim, ale zasnęła tak późno, że
musiała być nieźle zmęczona. Spojrzała na zegarek. Była dziewiąta trzydzieści,
wywiad więc dopiero się zaczął.
Poszła do kuchni i wstawiła sobie
wodę na herbatę. Zaczęła grzebać przy radiu aż natrafiła na wywiad chłopaków.
Niebywale z siebie dumna, że udało jej się znaleźć odpowiednią stacją, omal nie
potłukła Jayowi kubków, które w ostatniej chwili złapała, zanim z hukiem uderzyły o
marmurową ladę. Zrobiła sobie kanapki na śniadanie i zjadła podczas trwania
wywiadu. Posprzątała, pościeliła i przygotowała sobie ciuchy i poszła wziąć
prysznic. W łazience siedziała dosyć długo, poddając się licznym zabiegom upiększającym. Nie
spodziewała się, że już niebawem może zaskoczyć ją gość.
Do mieszkania brata wszedł bowiem
Sean. Kędzierzawy nastolatek wiedział, gdzie jest zapasowy klucz. Otworzył
sobie drzwi i wszedł, rzucając plecak na kanapę, a z małego dziurkowanego
kartonu wyciągając wielką jaszczurkę, którą umieścił w terrarium. Jego wzrok
padł na pościel złożoną w ładną kosteczkę.
- Chyba nie myśli, że będę spał
na kanapie! – prychnął, rozglądając się wokoło.
Torba Moniki rzuciła mu się w oczy
jako druga. Stała pod stolikiem do kawy, odpięta i zapraszająca do poszperania. Chłopak z
ciekawością nachylił się, by zajrzeć do środka. Jego oczom ukazały się babskie
gacie, ale na szczęście nie był w stanie zweryfikować ich rozmiaru, bo z
łazienki usłyszał szum wody i śpiew.
- Gdybym mogła być mężczyzną
jeden dzień… Pewnie byłabym… Supermanem, tyle o kobietach wiem. Jestem jedną z
nich! – nuciła dość głośno Monika.
- A to co? – Sean zmarszczył
brwi.
Spoglądał to na torbę, to na
drzwi od łazienki. Czyżby u jego brata nocowała jakaś dziewczyna? To nie było
możliwe, ale miało sens. Jay przygotował mu posłanie na kanapie, bo sypialnia
była już zajęta. W chłopaku obudził się instynkt detektywa i postanowił zbadać
sprawę, która niewątpliwie go intrygowała.
*
W kawiarni przy rozgłośni radiowej
członkowie zespołu, Madzia, Jayne i Bob siedzieli w ciszy, w której słychać
było tylko siorbanie szefowej.
- Już cię nie lubię, Jayne –
odezwał się w końcu Tom, a kobieta spojrzała na niego z mieszaniną smutku i
zdziwienia w oczach.
- Nie o to mu chodziło –
tłumaczył przyjaciela Max. – Chodzi o to, że ta cała sprawa z pracą dla The Saturdays jest głupia.
- Jayne jest głupia – dodał Tom.
- Nie pomagasz – wyszeptał Max.
- Słuchajcie, moi kochani. Wiem,
że czujecie rozgoryczenie, bo zdążyliście się polubić. Nic w tym dziwnego,
Maggie to sympatyczna dziewczyna. Młoda, nie stara jak ja. Fajnie było ją mieć
przy sobie, ale nie jest pełnoletnia. Zawala szkołę, żeby tutaj pracować. Tak
czy inaczej i tak nie pracowałaby dla mnie dłużej niż pół roku stażu –
wyjaśniła kobieta, a Madzia posmutniała.
- Lepsze pół roku niż dwa
miesiące! – zauważył Siva.
- Nie, mój drogi. Popatrz, jak
zżyliście się z nią przez dwa miesiące. Myślisz, że rozstanie po pół roku
będzie łatwiejsze?
- Będzie więcej czasu na wymyślenie
jakiegoś planu. – Jay był optymistą i Madzia była mu za to wdzięczna.
Uśmiechnęła się do niego, a on ścisnął jej pod stołem rękę, żeby dodać otuchy.
- Rozmawiałam z dziewczynami z
zespołu. Nie wiem, co zaszło między tobą a Frankie, ale nie są zadowolone z
faktu, że masz dla nich pracować.
- No i sprawa załatwiona! Zostaje
z nami! – ucieszył się Tom.
- Kupiłam ci bilet powrotny.
Miałam ci go dać później, żebyś dłużej chodziła uśmiechnięta. Wiem, że nie tak
wyobrażałaś sobie koniec tej przygody. – Jayne wyciągnęła z torebki bilet i
kartę pokładową i podała je swojej asystentce. – Naprawdę miło mi się z tobą
pracowało i wierz mi, że dostaniesz dobre referencje i zaświadczenie o odbyciu
stażu. Gdybyś po skończeniu szkoły średniej nadal potrzebowała pracy… Wiesz,
gdzie mnie szukać.
Zrobiło się bardzo smutno. Madzia
uśmiechnęła się blado z wdzięczności. Przestała winić Jayne za to, że najpierw
chciała ją wysłać do pracy z zespołem dziewczęcym, a teraz na dobre rozdzielała
ją z przyjaciółmi. Rozumiała jej przesłanki. Szkoła była teraz najważniejsza i
nie mogła sobie pozwolić na jej zawalenie. Była dopiero w pierwszej klasie
liceum, ale nie skończyła nawet jednego semestru. Teraz przynajmniej nadrobi
zaległości i będzie mogła ruszyć dalej ze swoim życiem. Z daleka od
brytyjskiego snu, który zaczął się tak pięknie.
- Co macie takie miny? – wtrącił
Big Kev, który właśnie pojawił się w kawiarence. – Wszędzie was szukałem.
Madzia nie wiedziała, co mu
odpowiedzieli, bo słuchała Jaya, który nachylił się jej nad uchem i szepnął.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz
teraz jechać ze mną.
- Nie, w porządku –
odpowiedziała, pociągając nosem. Miała szczerą nadzieję, że się tu nie
rozpłacze.
W drodze do mieszkania Jaya
siedziała cicho jak mysz pod miotłą. Chłopacy również wydawali się zadumani. Dojeżdżali
już pod blok, bo Madzia rozpoznawała okolicę obserwowaną za oknem. Telefon jej
przyjaciela zadzwonił nagle i z niepokojem go odebrał.
- Stary, zdajesz sobie sprawę, że u ciebie w domu jest jakaś laska? –
po drugiej stronie słuchawki odezwał się głos Seana.
- Pewnie, że zdaję sobie sprawę,
kretynie! Myślałeś, że to włamywaczka?
- No… Tak. Tylko się upewniam, czy nie jest niebezpieczna.
- Zapewniam cię, że nie jest
niebezpieczna – powiedział Jay, choć w gruncie rzeczy nie powinien tak ręczyć
za siostrę Maggie.
- Ona zje go żywcem – szepnął Tom
do Maxa i oboje chichotali.
- Jesteś już w mieszkaniu? –
kontynuował rozkojarzony Jay.
- Pewnie, że tak, głąbie. A skąd inaczej wiedziałbym, że ktoś bierze u
ciebie prysznic? – parsknął Sean.
- Zaraz, czy ty… - zaczął Jay,
ale nie skończył, bo usłyszał wrzask, który z pewnością wydobywał się z gardła
Moniki. Sean się rozłączył. – Czy jest możliwość przyspieszenia? – spytał
zaniepokojony Jay Boba.
- Robi się, szefie! – sympatyczny
kierowca przydepnął gazu i już minutę później parkował przed blokiem
mieszkalnym chłopaka.
- Coś się stało? – zaniepokoiła
się Madzia. W samochodzie byli nadal wszyscy. Najpierw zdecydowali się zawieźć
Jaya do mieszkania, bo jemu najbardziej się spieszyło. Zegar na desce
rozdzielczej wskazywał jedenastą.
- Mam nadzieję, że nie –
westchnął chłopak. Ale w rzeczywistości obawiał się najgorszego.
Przelotem pożegnali się z
przyjaciółmi, Jayne i kierowcą. Big Keva zostawili już przed redakcją radia.
Droga na górę wydawała się niekończącą katorgą. Schody
dłużyły się niemiłosiernie, a Jay stawiał tak duże kroki, że zasapana
nastolatka nie nadążała za nim dreptać. Zaschło jej w gardle i zaczęła żałować,
że akurat teraz chciała wyjaśnić sprawy z siostrą. Nie podejrzewała nawet,
jakie sceny rozgrywają się w mieszkaniu. Gdyby wiedziała, biegłaby ile sił w
nogach.
Monika nieświadoma zagrożenia,
zaczęła myć włosy męskim szamponem, bo swojego nie miała, a Jay posiadał tylko
taki. W sumie zaczęłoby ją martwić, gdyby znalazła tu coś babskiego, no ale
chłopak na geja ani zajętego raczej nie wyglądał. Kosmetyk pienił się jak szalony, a woda
szumiała, czyniąc z niej osobę głuchą i ślepą, która podśpiewywała stare polskie
piosenki.
Kabina prysznicowa była zrobiona
z mlecznego szkła, które nie było przezroczyste, ale prześwitywało. Zdała sobie
sprawę, że gdyby wszedł tu Jay, nawet by tego nie usłyszała, co prowadzić
mogłoby do niezręcznego obnażenia, którego wolała uniknąć. Spłukała z siebie całą pianę i
otworzyła kabinę, kiedy usłyszała jakiś głos, który z pewnością do Jaya nie
należał. Wrzasnęła, widząc kędzierzawego nastolatka, który pstryknął jej nagą
fotę, prawdopodobnie zanim zdążyła owinąć się ręcznikiem.
- Ty mały popaprańcu! – krzyknęła
i puściła się biegiem za nastolatkiem, który próbował otworzyć folder, by
zobaczyć zdjęcie. Ślizgała się po posadzce, ale nie przejmowała się, że złamie
sobie nogę. Jej honor był w tej chwili najważniejszy. – Dzwonię po policję!
- To dom mojego brata! Nic mi nie
zrobią! – chichotał chłopak, mając przewagę w postaci stroju i wygodnych butów.
- Twojego brata? – spytała
zdziwiona Monika, dopiero teraz bliżej przypatrując się chłopakowi. –
Rzeczywiście wyglądasz jak miniaturowa podróbka Jaya.
- Podróbka?! – spytał obruszony i
wykorzystała to, by przeskoczyć przez oparcie kanapy, przewrócić go na ziemię i
wyrwać mu telefon.
Odskoczyła, kiedy leżąc na ziemi
chciał pociągnąć za rąbek ręcznika i ponownie ją rozebrać.
- Oddawaj mój telefon! – warknął.
- Nie dopóki nie usunę zdjęcia –
oświadczyła, nieudolnie drepcząc po posadzce i co chwilę oglądając się do tyłu,
czy aby chłopak nie zbliżył się za bardzo.
Próbowała usunąć zdjęcie, ale nie
potrafiła robić wielu rzeczy naraz, więc zapomniała o obserwowaniu drogi przed
sobą i wpadła na Jaya, który właśnie otworzył drzwi do mieszkania. Ręcznik
prawie jej się zsunął, w ostatniej chwili go przytrzymała i schowała się za
plecami kolegi.
- O, cześć Madzia! – westchnęła,
widząc zasapaną siostrę z tyłu. Za plecami wysokiego chłopaka poczuła się
znacznie bezpieczniej i mogła odetchnąć z ulgą.
- Eee… cześć… - odezwała się
zdziwiona nastolatka, zaglądając do środka.
Sean właśnie poślizgnął się na
przemoczonej przez Monię posadzce i wylądował na ziemi. Jay spoglądał na niego
potępiającym wzrokiem.
- Wyjaśni mi ktoś, co tu się
dzieje? – zapytał, nadal stojąc w progu.
- A na co to wygląda? – Sean
wstał i wzruszył ramionami. – Mieliśmy właśnie wziąć razem prysznic, ale jej
nagle odbiło!
- Ten zboczeniec mnie podglądał!
Bez słowa wlazł mi do łazienki! – tłumaczyła się Monika.
- Drzwi były zapraszająco otwarte
– usprawiedliwił się nastolatek.
Jacyś sąsiedzi Jaya w średnim
wieku właśnie opuszczali mieszkanie naprzeciwko i zszokowanym wzrokiem
wpatrywali się w dwóch podobnych kędzierzawych chłopaków, nastolatkę i
przemoczoną dziewczynę owiniętą ręcznikiem.
- Ruchy, ruchy! To nie
przedstawienie! – warknęła Madzia w ich stronę i wróciła do wyjaśnienia
kwestii, co się właściwie stało.
- Ty mały… - wydusiła przez zęby
Monika, ale ugryzła się w język, zanim z jej ust wyszło przekleństwo. – Zrobił
mi zdjęcie. Nago! A ja nie umiem go usunąć. – Dziewczyna próbowała ponownie
poszperać w telefonie nastolatka, by pozbyć się hańbiącego dowodu.
- Mały gnojek – westchnął Jay, a
do Moniki wyciągnął dłoń. – Daj telefon, zajmę się tym.
Monika zrobiła zawstydzoną minę.
Przecież nie mogła pozwolić, by ktoś oglądał jej prywatne zdjęcia. Madzia
uderzyła się otwartą dłonią w czoło, wyrwała jej telefon Seana i już po chwili
rzuciła go właścicielowi.
- Voila! Zrobione! – oświadczyła,
otrzepując ręce z niewidzialnego brudu. – Może wejdziemy do środka, bo robimy
przeciąg? – zaproponowała i wszyscy jej posłuchali.
Weszli do pomieszczenia i
rozsiedli się na kanapie. Monika chciała iść się ubrać, ale żeby wziąć ubrania,
musiałaby unieść wieko torby, która stała tuż przy bracie Jaya. Chłopak mógł
jednym ruchem ręki ją rozebrać i to przy większym gronie widzów. Właściciel
mieszkania domyślił się, o co chodzi. Podniósł torbę i zaniósł ją do swojej
sypialni, gdzie postawił ją na łóżku.
- Dzięki – westchnęła Monika. – I
przepraszam za to zamieszanie.
- Nie masz za co przepraszać.
Sean jest dość specyficzny. Rok temu rozdawał koleżankom mój numer telefonu,
żeby załapać u nich plusy. Rozumiem, że może być wrzodem na dupie. – Wzruszył
ramionami, a Monika się roześmiała.
- Cóż, ma to w genach, więc… -
wywróciła oczami, a on udał oburzenie, ale tylko na chwilę.
- Mogłem mu powiedzieć przez
telefon, że przyjaciółka się u mnie zatrzymała na kilka dni. – Zmieszał się,
zdając sobie sprawę, że zaraz może dostać opierdol, że to wszystko przez niego.
Zamiast tego Monika dawała mu
dyskretne sygnały, że chce się ubrać i żeby zostawił ją samą. W końcu załapał.
Madzia tymczasem czuła się dość
zirytowana, że siostra i przyjaciel zostawili ją tu sam na sam z tym zboczonym
idiotą.
- Więc… lubisz podglądać ludzi
pod prysznicem, tak? – zagadnęła, czując, że ta niezręczna cisza rani jej uszy.
- Byłem ciekawy, kto śpi u mojego
brata – wytłumaczył się.
- Aż tak, że musiałeś robić
zdjęcia?
- Co ja poradzę, że tak działają
na mnie gołe laski. – Wzruszył ramionami, a Madzia nagle zapragnęła mu porządnie
przylać.
- Musisz wybaczyć Seanowi. On od
kiedy został nastolatkiem nieustannie jest w „trudnym okresie dojrzewania” –
wtrącił Jay, który ku uldze Madzi właśnie wrócił do salonu.
- Ale ona nazwała mnie nędzną
kopią ciebie! – obruszył się Sean, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Miniaturową podróbką! –
odkrzyknęła z sypialni Monika.
- Uważam, że powinieneś ją
przeprosić – stwierdził Jay, spoglądając karcącym wzrokiem na młodszego brata.
- Nie będę przepraszał twojej
dziewczyny!
Kakofonia trzech głosów w jednej
chwili nałożyła się na siebie.
- Ona nie jest moją dziewczyną! –
tłumaczył się Jay.
- Ona nie jest jego dziewczyną! –
prychnęła Madzia.
- Nie jestem jego dziewczyną! –
krzyknęła z sypialni Monika.
- Dobra… - Dziwne – stwierdził
Sean. – To co tu robi?
- Przyjaciółka. Zostanie na kilka
dni, więc chciałbym… - Jay zamierzał powiedzieć jakieś pouczające słowa o
zachowywaniu się kulturalnie i byciu miłym, ale zauważył, że terrarium nie jest
już puste. – Tia! – ucieszył się, podbiegając do jaszczurki i wyciągając ją z
zamknięcia w szklanych ścianach. – Tęskniłem.
- No i kto tu jest dziwakiem? –
westchnął Sean. – Przytula jaszczura, zamiast własnego brata.
- Bo jego brat to zboczeniec –
stwierdziła Madzia i za namową Jaya poklepała gada po głowie, co miało oznaczać
oficjalne przedstawienie.
- Cóż i to by było na tyle z moją
teorią o tobie posiadającym dziewczynę. – Młodszy brat Jaya rzucił się na
kanapę i wyciągnął nogi na stół. – Ty śpisz z Neytiri na kanapie, a ja z moją
nową znajomą w sypialni, tak?
Jay wydawał się nie słyszeć słów
brata, bo właśnie dokładnie pokazywał Madzi terrarium i opowiadał historię o
tym, w jaki sposób jaszczurka dostała imię. Znudzony Sean wziął laptopa brata i
go uruchomił, nie pytając o zgodę.
- Monica! – ucieszył się Jay,
widząc, że jego gość wszedł już w pełnym ubraniu. – Chodź, poznasz Neytiri.
- Nie, dzięki. Nie jestem fanką…
gadów – wzdrygnęła się dziewczyna, a Jay wyglądał na oburzonego.
- No i koniec miłości – westchnął
Sean. – A zaczynało się tak pięknie.
- Moja siostra nie jest raczej
typem lubiącym zwierzęta – wyjaśniła Madzia.
Monika zagryzła wargi. Chciała
się na coś przydać, więc oświadczyła, że zaparzy herbatę, ale została zupełnie
zignorowana przez Jaya i Madzię, zafascynowanych jaszczurką.
- Uśmiechnęła się! – powtarzała
młodsza siostra. – Nie wierzę!
- Och! – warknęła zirytowana
Monika i wyszła do kuchni.
Sean zwinął laptopa i podreptał
za nią.
- Czego chcesz? – spytała,
wstawiwszy czajnik elektryczny. Podpierała sobie brodę ręką, jakby była bardzo
zmęczona.
- Nudzi mi się – oświadczył. – A
mimo niezbyt efektywnego początku naszej znajomości, dostrzegam jej potencjalny
obiecujący charakter, w przyszłości mogący przynieść pewne beneficja dla obu
stron.
Monika nie do końca zrozumiała,
co powiedział nastolatek, ale znacząco poruszał brwiami.
- Fuj – wzdrygnęła się, a po
plecach przebiegł jej dreszcz.
- Widzę, że moja bliskość
wywołuje u ciebie gęsią skórkę. – Chłopak próbował objąć nową znajomą
ramieniem, ale ta zastosowała wymyk i poszła zalewać herbatę, bo woda się już
zagotowała.
- Spróbuj jeszcze raz takiego
chwytu, a resztka wrzątku ugotuje ci tę niewinną buźkę – przestrzegła Monika, a
chłopak uniósł ręce w geście poddania i otworzył laptopa.
Monika zdała sobie sprawę, jak
bardzo zaniedbała obowiązki towarzyskie. Do przyjaciół pisała tylko maila, ignorując ich zaproszenia do rozmowy na Skype'ie.
Tak się zamyśliła, że nie zauważyła, że podała herbatę swojemu wrogowi.
- Zaraz… przecież moja siostra je
usunęła.
- Nie, tylko jej się wydawało.
Mam kopię zapasową – oznajmił Sean jak gdyby nigdy nic, ale widząc przerażoną
minę Moniki i to, że stoi blisko czajnika elektrycznego napełnionego
wrzątkiem, wyznał. – Żartuję. Możesz zobaczyć sama. – Wyciągnął do
niej rękę z i’Phonem, ale pokręciła głową na znak, że nie będzie mu tam
szperać.
- Mówisz tak, bo wiesz, że nie
umiem się obsługiwać tym telefonem. – Monika westchnęła ciężko i przypomniała
sobie sytuację z kamerą, kiedy to członkowie JLS uczyli ją obsługi. Gdzie się
podziały te czasy? Wydawało się, że minęły wieki.
Rozmawiała tak z Seanem,
popijając herbatę i od słowa do słowa stwierdzając, że chociaż potrafi być
wrzodem na dupie, ma też wiele dobrych cech swojego starszego brata, które
sprawiały, że nie do końca był spisany na straty.
W tym czasie Madzia odkrywała w
sobie nowe zainteresowania w zakresie zoologii.
- Przysięgam, ona się na mnie
gapi – stwierdziła, kiedy Jay włożył jaszczurkę do terrarium i otworzył
szufladę komody, żeby nabrać stamtąd trochę Skittlesów.
- Uwielbiam to! – ucieszyła się
nastolatka. – Skąd masz ten zapas? Starczy ci do końca życia!
Roześmiał się.
- Spora część do prezenty od
fanek, a resztę sam kupuję na hurtową skalę. Mam nawet zniżkę!
Poczęstowała się cukierkami i
uśmiechnęła się szeroko. Z Jayem dogadywała się świetnie i właśnie dlatego dała się
wciągnąć w rozmowę do tego stopnia, że nie zauważyła, że w pomieszczeniu nie ma
jej siostry i Seana. Nadstawiła uszu, lekko zaniepokojona. Dobiegły ją śmiechy
z kuchni. Zmarszczyła brwi i spojrzała na Jaya, który wzruszył ramionami i
oboje udali się zrobić rozeznanie.
- A może to? – pytał Sean,
pokazując Monice coś na ekranie swojego laptopa.
- Głupi! Cycki na wierzchu,
brzuch na wierzchu… Odpada!
- Czy ja mam omamy? –
zachichotała Madzia, widząc ten widok. Monika szybko zamknęła stronę, cokolwiek
oglądali. – Topór wojenny został zakopany?
- Gdybyście poświęcili nam choć
trochę uwagi, nie musielibyśmy znaleźć nici porozumienia – odpowiedziała
Monika, a Sean objął ją wątłą rączką, prawie dotykając jej biustu. – Ale bez
przesady – oświadczyła, zrzucając rękę z ramienia.
- Teraz mogę ci poświęcić uwagę –
zaśmiała się Madzia. – Jayne odsyła mnie za tydzień do domu, więc wygląda na to,
że zabieramy się razem.
- Och, przykro mi.
- Tak, mi też – westchnęła
Madzia. – Ale molestuję tych drani, żeby do mnie pisali i wysyłali darmowe
bilety na koncerty.
- Powodzenia. Ja próbuję tego od
początku z własnym bratem, a jakoś nic nie zyskuję – parsknął Sean.
- Bo ty chcesz bilety dla całej
swojej klasy, a na takie ustępstwo nie mogę iść – stanął w swojej obronie Jay,
a następnie spojrzał na siostry. – Czyli co? To koniec waśni?
- Skoro już pogodziłem się z nim,
to nie mam nic przeciwko, jeśli mi wybaczysz ten niewinny sekret.
- Nie był niewinny, ale liczę, że
mi wszystko opowiesz i odkupisz winy – zachichotała Madzia i obie się
roześmiały.
- Wzruszające… - zachlipał Sean.
– Jeszcze się uściskajcie. I najlepiej poca…
- Nawet nie kończ – warknęła Monika,
a on zamilkł.
- Umyję kubki – zobowiązał się, a
Jay był w szoku.
- Jak ty to zrobiłaś? – zwrócił
się do Moniki. – To jakbyś zrehabilitowała jego chore nawyki za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki.
- Pokazała mi się nago! – zawołał
od zlewozmywaka Sean, a Monika wzięła ścierkę ze stołu i zaczęła go nią
okładać, podczas gdy on ochlapywał ją wodą z kranu.
Śmiali się, jakby znali się od
dawna i jakby nie zaczęli znajomości od najbardziej niezręcznej sytuacji, jaką
można sobie wyobrazić. Różnica wieku też między nimi nie istniała, no ale w
końcu relacje Madzi i Jaya też musiały tak wyglądać dla obserwatora z boku.
Nastolatka uśmiechnęła się do
własnych myśli i spojrzała na Jaya, który ze ściągniętymi w jednym punkcie
brwiami dalej stał w progu.
- Nie wyglądasz na zadowolonego –
odezwała się do niego, widząc, że jej siostra i jego brat są zajęci sobą. – Coś
się stało?
- Wyjeżdżacie, Meggs. Żadna
wiadomość na twitterze nie zastąpi mi osobistego kontaktu z wami. Ciężko jest
udawać optymistę, kiedy w środku cały się gotuję z bezsilności – wyjaśnił,
smutnym wzrokiem spoglądając przed siebie.
- Taka jest kolej rzeczy, Jay.
Słyszałeś, co powiedziała Jayne. Po skończeniu szkoły średniej mam do niej
walić drzwiami i oknami. Będzie po staremu.
- To za ponad dwa lata, tak? –
przeniósł wzrok na nią. Po raz pierwszy widziała go takiego smutnego. – Wiesz,
ile może się zdarzyć przez te dwa lata? Przez dwa lata można poznać przyszłego
męża i nie chcieć wyjeżdżać z ojczystego kraju. Za dwa lata zespół może już nie
istnieć.
- Zespół będzie istniał jeszcze
bardzo długo, bądź o to spokojny. I zapewniam cię, że do tego czasu na pewno
nie poznam przyszłego męża – roześmiała się, ale z jego poważnej miny wiedziała,
że on nie żartuje. Pustym wzrokiem wpatrywał się przed siebie, zamyślony i
nieobecny. Nagle coś ją tknęło. – Zaraz... Chodziło ci o… moją siostrę? – spytała, jakby
dopiero teraz jakieś neurony połączyły jej się w głowie, dając czarno na białym
rozwiązanie zagadki. – O mój Boże… Że też wcześniej tego nie zauważyłam!
- Czego? – spytał skonsternowany,
wyrywając się z rozmyślań i schodząc na ziemię.
- Że lubisz Monicę.
- Pewnie, że ją lubię.
- Nie. Ty ją lubisz-lubisz! –
klasnęła w ręce. - Podoba ci się!
Chichoty w kuchni ustały, a Monika
przewiesiła sobie ścierkę przez ramię i wytarła z czoła kropelki wody, którą
Sean właśnie rozkręcał. Dalsza konwersacja i ewentualne wyjaśnienia ze strony
Jaya nie mogła nastąpić.
- Cholera! – Madzia uderzyła się
otwartą dłonią w czoło. – Na śmierć zapomniałam, że o trzynastej muszę odebrać
strój na bal przebierańców!
Nastolatka zaczęła się zbierać. W
pośpiechu wciągnęła buty i kurtkę i pożegnała się z siostrą, przyjacielem i
nowym znajomym, z którym nawet oficjalnie nie została sobie przedstawiona. Szła
przyspieszonym krokiem, nie wierząc we własne odkrycie i fakt, że nie mogła
doprowadzić dochodzenia do końca przez własne gapiostwo. Jay najwyraźniej był zauroczony jej siostrą.
~*~
O tak. Jay musi być zauroczony jej siostrą! W sumie to... Ciekawe, że się domyśliła. Nie bardzo to po nich widać, a szkoda.
OdpowiedzUsuńHej, planujesz teraz 'przyspieszenie' czasu? Rzecz jasna, po powrocie dziewczyn.
Chyba że Monika zostanie, a Magda wróci... Albo Magda zacznie naukę w Londynie więc i tak zostanie!
Dobra, nie zgaduję.
Nathan jest głupi. Tak mało brakowało, już prawie wyznał jej swoje uczucia , a teraz postanawia z tym zaczekać? Może coś się zmieni podczas balu.
Haha, Sean! Mogę śmiało przyznać, że to obecnie moja ulubiona postać! Mam nadzieję, że zabawi jeszcze trochę w opowiadaniu.
Ta akcja w łazience, i po łazience... Majstersztyk!
Więcej nie wyklepię. Czekam na następny!
Ach, no i zapraszam na bloga koleżanki.
Usuńhttp://as-long-as-we-breathe.blogspot.com
Nie jestem dziś kreatywna jeśli chodzi o komentarze,więc tradycyjnie powiem,że rozdział wspaniały ;)
OdpowiedzUsuńJuż lubię Seana :D
I Jay lubi-lubi Monikę *.*
Pisz następny,weny <3
Pozdrawiam ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńcudny rozdział :) a zresztą wiedziałam że taki będzie bo świetnie piszesz :*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
no i weny !!!
Swietny rozdzial!!
OdpowiedzUsuńCzekam na rozwoj akcji!!
Pisz szybo nexta!!
Alex <3
hahahaha TAK KURWA!!! DOCZEKAŁAM SIĘ :D
OdpowiedzUsuńMimo tego, że Sean jest zboczony, to go lubię :D
Będzie się pojawiał w innych rozdziałach, czy tylko w tym wątku?
Ale się jaram !!!
OdpowiedzUsuńWreszcie się doczekałam !
Jay lubi lubi Monikę *o*
Sean już go lubię :D
Czekam szybko na dalsze rozdały a w szczególności z Moniko i Jayem
Super;p
OdpowiedzUsuńChociaz Jay sie do tego nie przyznaje to jego zachowanie w tym rozdziale, naprawde pokazalo, ze Monika nie jest mu obojetna. Sean jest hardcorowy!;D
Ale zeby tak od razu robic zdjecia. Podsumowujac bardzo ciekawa postac. Dobrze, ze go wprowadzilas, bo urozmaicilas dodatkowo cale opowiadanie. Podoba mi sie:)
Czeka na nn:*
Zaśmiewałam się przy tym rozdziale i niemal skakałam pod sam sufit, gdy na wierzch wyszło, że Jay lubi-lubi Monikę! Oni do siebie pasują idealnie. Toma i Moniki razem nie widzę. A poza tym, Tom ma swoją Kelsey, którą ponoć bardzo kocha (wnioskowanie z poprzednich rozdziałów). Już lubię Seana! Przezabawny gość chociaż za to co zrobił Monice... haha. Cieszę się z powodu Moniki i Jay'a :D Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńJay lubi-lubi Brulselkę! Ale podjarka xDD
Rozdział jest zabawny, fajny i nie wiem co jeszcze. Po prostu świetny, jak każdy twój.
Weny ci nie życzę, bo napisane masz już kolejne, ale może na kolejnego bloga ;) czekam :>
Krótko i na temat bo nie mam weny na komenty:
OdpowiedzUsuńzajebioza. Sean od dzisiaj jest moim bratem.
Sean zawładnął tym rozdziałem jak nic haha!
OdpowiedzUsuńNie dość,że wparował do łazienki podczas obecności w niej Brukselki,to jeszcze pstryknął jej fotkę w dość niekomfortowej sytuacji:D
No bo od kiedy można czuć się komfortowo stojąc nago przed obcym chłopakiem?:D
Z resztą Monika śpiewająca pod tym prysznicem też dała czadu.Lubiłam dawniej tą piosenkę,którą śpiewała a teraz dzięki Twojemu rozdziałowi chyba znowu ją polubię:)
Wracając do rozdziału to cieszę się,że Jay lubi-lubi Monikę^^
Skoro Madzia już wie,że Jay'owi podoba się jej siostra,to może zabawi się w swatkę,kto wie?:D
Nie mogę uwierzyć,że masz już całe opowiadanie napisane.Wiem,że pisałaś o tym kiedyś,ale jak widać do mnie informację później docierają:D
Mam nadzieję,że jak skończysz obecne opowiadanie,to nie będziesz próżnować i pozwolisz nam znowu czytać coś napisanego przez Ciebie:)
Masz ogromny talent,nie ukrywaj go!;)
No nic czekam na kolejny rozdział:)
E.
szkoda zrobiło mi się Madzi. Ona nie może wyjechać.. ! Co z Nathanem. Masakra. Zawału prawie dostałam.. Szkoda mi Madzi. czekam na nexta. Aga 17. :)
OdpowiedzUsuńRozdiał jak zwykle świetny. Sean już jest moi ulubieńcem fajnego ma braciszka Jay. Szkoda ze chłopcom nic nie udało się załatwiż w sprawie Madzi ale rzeczywiście w monencie kiedy jest niepełnoletnia jest to kłopotliwe. Bardzo podobała mi się wypowiedź Jaya że po wyjeździe dziewczyn nie będzie tak samo nigdy już nie jest tak samo. Płakałam ze śmiechu podczas spotkania sie Seana z Monika.
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
Marta