poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 61 - "Różyczka"

Nadejszła wiekopomna chwila!
Napisałam całe opowiadanie! Wczoraj padły ostatnie kliknięcia w klawiaturę i muszę przyznać, że jestem niebywale dumna z ogromu pracy, którą wykonałam przez ten rok.
A teraz zbiorowa odpowiedź na wszystkie Wasze pytania.
Otóż Madzia nadal czuje coś do Nathana, ale chłopak zachował się jak idiota, więc odepchnął ją od siebie, troszkę na korzyść Liama, o czym przekonacie się niebawem (1D powraca jeszcze przed balem przebierańców).
Nie spisywałabym jednak Madzi i Natha na straty, może chłopak jeszcze zreflektuje, że zachowując się w taki sposób oddala od siebie dziewczynę?
Szczerze przyznam, że nie pamiętam, kiedy padną jakieś miłosne deklaracje między dziewczynami a chłopakami, ale wydaje mi się, że niebawem.
I tak, będzie nawet scena intymna, w co sama nie wierzę.
Nie mam pojęcia, dlaczego nowe rozdziały nie wyświetlają się u Was.
W każdym razie... cóż, na pewno dodaję je często, więc proponuję zaglądanie awaryjne, albo umówienie się, w jakie dni chciałybyście rozdziały i ja się dostosuję. Częstotliwość zależy od komentarzy. Nie chcę na Was nakładać później nadrabiania, np. trzech długaśnych rozdziałów, bo wiem, że na to trzeba sporo czasu.


Dziękuję Wam za wszystkie komentarze :*




W tym rozdziale Madzia znajduje prezent, a Monika tymczasowo znajduje lokum.
Podczas gdy Madzia nieświadomie uciekła od miłości, wybierając przyziemną przyjemność czerpaną z ulubionego deseru dużej części populacji, Monika biła się z myślami.

Nareesha była jedyną osobą, której zdradziła, że nadal jest w kraju, ale tylko dlatego, że dziewczyna Sivy ją rozgryzła podczas rozmowy telefonicznej. Złapały wspólny język i ciężko było wymyślić sensowną wymówkę, dlatego Ree nie omieszkała poprosić o wyjaśnienie, które nastąpiło szybko i dość emocjonalnie.

Siostra Madzi poczuła, że źle oceniła tę dziewczynę i postanowiła dać jej szansę i się z nią zaprzyjaźnić. Opuściwszy hotel, w którym dostała niezły ochrzan, zrezygnowała z taksówki, która nadal na nią czekała i trąbiła dość uparcie. Poszła na przystanek autobusowy i studiowała z wielkim zaangażowaniem rozkład jazdy. Telefon zadzwonił jej w momencie, w którym miała wsiadać do czerwonego autobusu. Nareesha zapraszała na kolację.

Dziewczyna Sivy była tak uprzejma, że odebrała Monikę samochodem z przystanku i zabrała ją na zakupy, żeby jakoś zabić czas oczekiwania. Szybko dołączył do nich Seev. Widząc znajomą zespołu, wyszczerzył wielkie zęby. Po raz pierwszy miała okazję z nim dłużej porozmawiać. Poczuł się wyjątkowo swobodnie w jej towarzystwie, mimo iż w początkach ich znajomości był dość wycofany. Bawili się świetnie i czas do obiadu zleciał im przyjemnie i szybko.

Monika nie lubiła chodzić w niesprawdzone miejsca, bo strasznie ją to stresowało. Lokal, który wybrali na szczęście okazał się zwykłą pizzerią, Monia odetchnęła więc z ulgą. Spodziewała się jakiejś wystawnej restauracji i masy sztućców, których nie będzie potrafiła użyć w taki sposób, żeby się nie ośmieszyć.
Zasiedli przy stoliku. Uprzejmą konwersację i wybuch śmiechu przerwało pojawienie się Jaya. Zapanowała konsternacja. Żadne z zaproszonych gości nie wiedziało o obecności drugiego.

- Tylko bez żadnych kłótni – pouczał Siva. – Max doskonale to ujął, stwierdzając, że my też jesteśmy winni.

- Nie zamierzałem się kłócić! – bronił się Jay.

- W porządku, więc. Możemy zamówić.

Monika nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Siva przypomina ojca chrzestnego. Rozstawiał wszystkich po kątach, sam wybrał odpowiednią pizzę i o mały włos nie zamówiłby też napojów dla wszystkich. Rozmawiali o pierdołach i w ogóle nie wracali do kłótni i faktu, że przez dziewczynę jej siostra zemdlała i o mały włos nie dostała zawału.

- Podwieźć cię gdzieś? – spytała z troską Nareesha, kiedy wychodzili z restauracji, uiściwszy rachunek (Siva nalegał, że zapłaci za wszystkich, a nie było to dużo, więc się zgodzili).

- Hmmm… Znacie jakiś tani motel? Najlepiej blisko lotniska.

- Jay mieszka blisko lotniska – oznajmił Siva, niemal wpychając Monikę do samochodu swojej dziewczyny, jakby było postanowione, że na krótko zatrzyma się u kolegi.

- Nie, nie. Nie chcę robić mu kłopotu – odpowiedziała dziewczyna, układając się wygodnie na tylnym siedzeniu.

Jay został wepchnięty obok niej, Ojciec Chrzestny nie próżnował. Cokolwiek zamierzał, był w tym dość natrętny.

- Nie robisz mu kłopotu. Dotrzymasz mu towarzystwa do wizyty jego młodszego brata, który przywiezie mu Neytiri.

Jay nic nie mówił, mimo iż Siva najwyraźniej rozporządzał się jego mieszkaniem. Zapewne nie chciał wprost powiedzieć, że się nie zgadza, bo nie chciał urazić Moniki. Zdecydowała się na złoty środek.

- Jeśli nie masz nic przeciwko, to skorzystam u ciebie z Internetu i znajdę sobie jakiś motel – zwróciła się do Jaya.

- Pewnie, że możesz zostać – odpowiedział i wydało jej się to szczere.

- No to kierunek mieszkanie Jaya! – zakomenderował Seev.

- Kochanie, czy ty piłeś dzisiaj jakieś energetyki? – zagadnęła zaniepokojona Nareesha.

- Pewnie Nath go poczęstował. Zawsze zapomina, jak na niego działają – odezwał się z tylnego siedzenia Jay.

- Nic nie piłem. Po prostu jestem podekscytowany, bo jako jedyny zgadłem, że wcale nie poleciałaś do Polski – oznajmił Siva z nieukrywaną dumą.

- Ach, tak? A w jaki sposób to rozgryzłeś? – Monika się roześmiała.

- Wiedziałem, że nas ot tak nie zostawisz. – Wzruszył ramionami. – Maggie też nie.

Dalej jechali w ciszy, dumając nad sensem istnienia i innymi pierdołami. Pod mieszkaniem Jaya, chłopak z grzeczności zaprosił przyjaciela i jego dziewczynę do środka.

- Uuu! Impreza! – Zaklasnął Siva. – Gdzie tu jest jakiś monopolowy?!

Nareeshy udało się przekonać chłopaka, że jest już po ósmej, a on musi się wyspać, bo z samego rana ma kolejny wywiad. Chciała też spędzić z nim trochę czasu sam na sam, bo rzadko mieli ku temu okazję. Pożegnali się z Moniką i Jayem i odjechali.
*
Lody potrafiły łagodzić obyczaje, ale w tym wypadku okazały się niezbyt dobrym pomysłem. Madzia już po pięciu minutach od złożenia zamówienia zyskała dwóch dodatkowych gości przy stoliku. Danny i Dougie dosiedli się w okamgnieniu, tłumacząc, że Toma i Harry’ego nie ma w hotelu, bo są ze swoimi paniami.

- Wybaczcie, ale chciałabym zjeść deser w spokoju – oznajmiła najbardziej uprzejmie jak potrafiła i wzięła się za jedzenie lodów w pucharku.

Kelnerka, która je przed nią postawiła, zwróciła się do chłopaków.

- Coś dla panów?

- Poprosimy to samo, co ta pani – odezwał się Danny.

- Razy trzy – dodał Dougie.

Kelnerka wyglądała na skonsternowaną.

- Przyjdzie ktoś jeszcze?

- Nie, nie, słońce. Poprosimy po trzy pucharki na głowę, czyli razem sześć. Maggie, też chcesz jeszcze dwa? – Danny spojrzał wyczekująco na Madzię, która pokręciła głową. – Niech będzie osiem.

Nastolatka zakrztusiła się miętową kulką i nie zdążyła powiedzieć kelnerce, że nie chce dodatkowych pucharków i prosi, by lody dla chłopaków podała gdzie indziej, bo tu nie zabawią.

- Nie jedz tak szybko, bo ci mózg zamarznie – poradził Dougie.

- Wam na szczęście to nie grozi – prychnęła.

- Czy mi się wydaje, czy ktoś tu jest zły? – zagadnął starszy z chłopaków, a Madzia się nadąsała.

- Nie możecie się tak po prostu przysiadać do ludzi.

- Wolisz jeść w samotności? – zdziwił się Dougie. – Przecież to takie… w stylu Bridget Jones.

- W tej chwili jestem Bridget Jones i mam ochotę opychać się lodami do upadłego. W samotności – oznajmiła dobitnie.

- Bzdury gadasz, nikt nie lubi jeść w samotności.

Westchnęła, widząc, że ta rozmowa donikąd nie prowadzi. Próbowała wytłumaczyć im jeszcze, że gdyby dosiadł się ktoś inny, nie miałaby nic przeciwko, ale ich po prostu nie lubi.

- A… Jesteś zazdrosna, co? – spytał Danny, zarzucając jej rękę na ramię. Szybko ją zrzuciła i rzuciła mu mordercze spojrzenie.

- Niby o co?!

- O to, że zatrudniliśmy twoją siostrę, a nie ciebie.

- Nie jestem zazdrosna! Ja pracuję dla The Wanted, jeśli jeszcze pamiętacie.

Machnęli ręką na te słowa, jakby w ogóle ich nie interesowały.

- Nasz menedżer wraca już do pracy po operacji. Był zadowolony z roboty, którą odwaliła twoja siostra i chciał ją zatrudnić jako swoją asystentkę.

- Bo ten idiota powiedział mu, że Monica ma duży biust – zachichotał Dougie, przerywając kumplowi, który pacnął go w tył głowy.

- Oszalałeś! Czy ty musisz wszystko wszystkim mówić?! Głośniej, bo ten dziadek pod oknem nie słyszał!

- Słyszałem! – odkrzyknął staruszek. – Pozdrówcie Monicę!

Danny i Dougie parsknęli, a Madzia skrzywiła się z niesmakiem.

- Wracaj do zupy, dziadku! Takie ekscesy nie dla ciebie! – zawołała do niego, jednocześnie szczelniej zakrywając się w swetrze, by ukryć swój biust.

- W każdym razie… Zmierzam do tego, że twoja siostra obiecała, że się zastanowi, ale dziś dzwoniła, że jednak rezygnuje – kontynuował Danny.

- I po co mi to mówicie? – zdziwiła się nastolatka.

- Chcieliśmy, żebyś przekonała ją do zmiany decyzji – wyjaśnił Dougie.

Madzia westchnęła. Zapewne Monika zrezygnowała z tej szansy po rozmowie z nią. Nagle poczuła wyrzuty sumienia, które ją przygniatają i nie pozwalają oddychać.

- Cholera, pieprzone sumienie! – zaklęła, uderzając w stół.

Dougie zachichotał, a Danny spojrzał na nią potępiająco.

- Zważaj na słowa, młoda damo!

- A co chodzi z tym sumieniem? – chichotał Dougie.

- Porozmawiam z moją siostrą, bo coś czuję, że to przeze mnie nie przyjęła waszej oferty – przyznała się Madzia ze skruchą, ale po chwili zmieniła wyraz twarzy na bojowy. – Pamiętam o tym lodzie.

- O jakim lodzie, czy ty gadasz jakimś szyfrem? – zirytował się Danny.

- Wyrzuciłeś z prowizorycznej procy kulkę loda i trafiłeś ją w głowę – przypomniał Dougie.

- Ach, o to chodzi. I nadal się dąsasz, Maggie?

- Jeszcze. Ale za chwilę nie będę – oznajmiła, po czym nabrała na łyżkę ostatni kęs loda i wystrzeliła mu nim w twarz.

Zimna breja spłynęła po twarzy Danny’ego. Dougie pokładał się ze śmiechu, a ona wzięła swoją torebkę i poszła do lady zapłacić, bo nie chciała czekać na rachunek. Była z siebie zadowolona jak nigdy. Spędziła w restauracji z pół godziny. Gdyby wyszła minutę wcześniej, zauważyłaby pod drzwiami zrezygnowanego Natha. Tak natrafiła tylko na jedną różyczkę bez żadnego liściku. Sama nie wiedziała, dlaczego, ale mimo iż był to anonimowy prezent, znaczył dla niej więcej niż sto róż od Liama. Z uśmiechem na twarzy postanowiła pójść wcześniej spać, żeby rano być wypoczęta. Zanim jednak to zrobiła, przez Internet zamówiła strój Britney Spears z teledysku „Baby One More Time”.

W mieszkaniu Jaya natomiast Monika czuła się więcej niż nieswojo. Nie potrafiła wpisać w wyszukiwarkę odpowiedniej szukanej frazy, bo patrzył przez ramię i ją rozpraszał.

- Nie lubię, kiedy ktoś patrzy mi się na ręce – oznajmiła w końcu.

- No dobra, już nie będę – westchnął, wstając z miejsca, podchodząc do niej i zatrzaskując jej laptopa.

- Do-bra… - zmarszczyła brwi ze zdziwienia. – W taki sposób mnie wyganiasz?

- Nie. Po prostu proponuję ci darmowe lokum i strawę. Nie musisz dziś szukać żadnego motelu.

- A jesteś taki miły, bo…?

- Siva już wyjaśnił, że mieliśmy mały wykład od papcio Maxa.

- Czyli Max jest moim jedynym sprzymierzeńcem, tak? – spytała, zaciskając usta.

- Na to wygląda – zaśmiał się. – Herbaty?

- Miętowej.

Chwilę później siedzieli już w kuchni. Ona ze śmiesznie zadartymi w górę nogami, on wyprostowany, wpatrujący się w nią świdrującym wzrokiem.

- Mam coś na twarzy? – spytała w końcu, z niepokojem przejeżdżając dłonią po policzku, jakby chciała wytrzeć jakąś „plamę widmo”.

- Nie, nie. Po prostu muszę ci się dobrze przyjrzeć, żeby upewnić się, że jesteś prawdziwa. Nadal nie wierzę, że jednak zostałaś.

- Cóż, uwierz, bo tak właśnie było. Oto ja!

- Wiesz, że było mi przykro, że się nie pożegnaliśmy? Miałem wyrzuty sumienia – ponownie wrócił do drażliwego tematu, a ona westchnęła ciężko i zestawiła nogi na ziemię, żeby wydać się bardziej poważna i odpowiedzialna.

- Przepraszam. Ale musisz mnie też zrozumieć. Myślałam, że nie chcecie mieć ze mną do czynienia. Żaden z was nie napisał, by zapytać, czy bezpiecznie dotarłam… Uznałam, że nie ma dla was znaczenia, gdzie się znajduję, bo i tak was to nie obchodzi. – Wzruszyła ramionami i podparła głowę o rękę. Zamerdała łyżką w herbacie, żeby na niego nie patrzeć. Wyglądał na obruszonego.

- Kiedy nas obchodzi! Przecież jesteśmy przyjaciółmi!

- Ekhm… zdefiniuj przyjaciółmi – powiedziała, marszcząc brwi.

Podrapał się po głowie, bo nie wiedział, o co jej chodzi.

- W języku polskim istnieje rozróżnienie. Inaczej nazywamy kogoś, kogo znamy z pracy, inaczej kogoś, komu możemy się zwierzyć i zaufać – wyjaśniła.

- Możesz mi zaufać – powiedział, a ona uśmiechnęła się blado i wróciła do monotonnego mieszania herbaty w filiżance.

- Skoro tak, to mogę ci powiedzieć, że za wami tęskniłam. Naprawdę. I to za wszystkimi, nawet Tomem.

- To bardzo wspaniałomyślne, zważywszy na wasze wcześniejsze stosunki – zauważył. – Ale nie martw się, odkryliśmy, że twój sobowtór, który był jego widmem przeszłości, nie był do ciebie w ogóle podobny, więc wszystko będzie dobrze.

- Jeszcze tylko wybaczenie ze strony Madzi i będę w pełni szczęśliwa. Nie chcę wracać do Polski bez uprzedniego rozejmu.

- Czyli tym razem naprawdę wracasz?

- Taki jest plan. Ale kto wie, może inny zespół mnie zatrudni, dzwoniąc w ostatniej chwili? – roześmiała się, ale jej oczy pozostawały smutne.

- Pogodzisz się z Maggie i znajdziesz tu pracę – powiedział w końcu Jay, przykrywając jej dłoń swoją.
Spojrzała na niego z uśmiechem, bo spodobał jej się ten pokrzepiający, spontaniczny gest. Była jednak sceptycznie nastawiona do ewentualnego happy endu.

- Nie jest to zbyt duży optymizm?

- Nie. Samospełniająca się przepowiednia – zaśmiał się. – Wszystko będzie dobrze.

Wyszedł na chwilę, by wrócić z całym ekwipażem koców, pościeli i poduszek.

- Prześpię się tutaj, a ty możesz spać w mojej sypialni – oznajmił.

- Nie, nie trzeba. Tu mi będzie wygodnie – zapewniła.

- Twoja siostra stwierdziła to samo. Jesteś pewna?

- Na sto procent.

- Uff, to w sumie dobrze – odetchnął z ulgą. - Jutro przyjeżdża mój brat i byłoby dość niezręcznie, gdybym kazał Ci spać z nim w jednym łóżku.

Monika długo nie mogła zasnąć, mimo iż w mieszkaniu panowała cisza jak makiem zasiał. Zastanawiała się, dlaczego Jay nie zabawiał jej dłużej rozmową. Być może sam zdawał sobie sprawę, że było niezręcznie, a może właśnie tak chodził spać? Była 22, gdy powiedział „dobranoc” i zamknął się u siebie. Chciała z nim porozmawiać, chciała korzystać z ostatnich chwil, które mogli spędzić razem. Najwyraźniej on miał nieco inne upodobania. Około pierwszej wreszcie zapadła w sen, zmęczona ostatnimi dwoma tygodniami. Nie mogła uwierzyć, że jej współpraca z McFly dobiegła końca. Za tydzień wracała do Polski i wszystko wskazywało na to, że jej siostra również. To była bardzo piękna przygoda, ale wszystko w życiu się kiedyś kończy.
~*~

17 komentarzy:

  1. na szczęście dziś pojawił się twój nowy rozdział :) mam nadzieję że dalej już nie będzie problemów a nawet jeśli to będę zaglądała bo na serio piszesz cudowne rozdziały i ciekawość mnie zżera co będzie dalej :)
    weny :)
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu mi to robisz ? Czemu kiedy za każdym razem tu wchodzę to mam kompleksy ? Wytłumaczysz to ?
    Heheszky :D
    Wspaniały rozdział , masz powód do dumy ;*
    Czekam na CD i zapraszam na mój nowy blog, dopiero założyłam :
    http://onedirection-onlylove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest piękne !!!
    ciekawi mnie fakt co się stanie z Jayem i Moniko .....
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdzial!!
    Czekam z niecierpliwoscia na nastepny!!
    Jak dla mnie to moglabys dodawac nawet po 10 rozdzialow ja bym chetnie czytala :)
    Czekam na nexta
    Alex <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Luke przyjedzie? :D Nikt chyba jeszcze nie pisał o innym bracie Jay'a niż Tom :) Już się nie mogę doczekac kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze pokiciało mi się... przecież Luke jest najstarszy... *facepalm*

      Usuń
  6. No wreszcie pojawiła się informacja o nowym!

    Wybacz, będę zbyt się wszystkim jarać ze względu na Monikę i Jaya.
    Ale dobrze, ogarniam się.
    Czyyli, Monika jeszcze nie wróci do Polski! Jestem pewna, że zaraz zadzwoni Magda i wszystko się wyjaśni. I dobrze, może skończy się ta chora sytuacja między nimi.
    I miło, że chłopcy z McFly tak walczą o Monikę. Nawet jeśli chodzi tylko o jej duży biust.
    Nareeshę uwielbiam, więc cieszę się, że tak polubiła Monikę. Jeśli o Sivę chodzi, to też dobrze, że się rozkręcił.
    No i przechodzimy do najważniejszego tematu.
    Monika zatrzymała się u Jaya! Jeju, szkoda że nie widziałaś mnie, kiedy położył rękę na jej dłoń... To było kochane, chociaż między nimi coś wisi. Jest jakaś chemia, ale też głupia niezręczność, która wszystko psuje.
    Myślę, że brat Jaya może być zabawną postacią. Jeżeli nie będzie podrywać Moniki, to pewnie próbuje swatać ją z Jay'em... Ale ja tylko głośno myślę.

    Już skończyłaś? Wielki szacunek za to, co stworzyłaś. Możesz być w stu procentach dumna z tego. W tym blogu widać cały Twój talent, doświadczenie i ogromną pracę. Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no i oczywiście jestem ciekawa, czy masz w planach jakiś nowy projekt.

      Usuń
  7. Kocham ,kocham, kocham i jeszcze raz kocham <333333333
    Pragnę więcej Brukselki i Jay'a *.*
    Pisz szybko CD,weny <3333

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale wczoraj cały dzień byłam na spotkaniu z przyjaciółmi i jak wróciłam to od razu poszłam spać.
    Jay i Monika coś czuję że będzie się działo.
    Ah Madzia... Madzia, mam nadzieję że wszystko będzie dobrze.
    Oczywiście nie mogę się doczekać balu.
    Mam nadzieję że zaczniesz pisać następne opowiadanie, bo piszesz wspaniale.
    <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  9. super extra hiper rozdział
    napisałaś wszystkie O.o
    ciekawe co będzie z Loczkiem i Moniką idealnie do siebie pasują
    czekam na kolejny
    =)

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę,że Siva nie przejął się tak jak ja,że nikt nie pochwalił jego racjonalnego myślenia na temat niedoszłej podróży Moniki do Polski.Wręcz przeciwnie,tryskał energią tak,że aż Nareesha się zaniepokoiła,czy aby na pewno nie pił energetycznych napojów podanych przez najmłodszego członka zespołu:)
    Ogromnie mi się podoba jak opisujesz relacje między Sivą a jego dziewczyną:) Obydwoje ewidentnie do siebie pasują i każdy epizod z nimi związany,czytam z uśmiechem na twarzy:)
    Co do Madzi i jej rozmowy z McFly,muszę przyznać,że jej zemsta na jednym z członków tego zespołu była słuszna:D W dodatku to jak odpyskowała starszemu dziadkowi,strasznie mi się spodobało :D
    Co prawda nie tak samo jak różyczka pozostawiona pod drzwiami jej pokoju ale podobnie.A pro po różyczki i darczyńcy,który ją pozostawił pod drzwiami.Dlaczego oni z znowu się minęli?Pisząc oni,mam na myśli Nathana i Madzię.Dlaczego?
    No cóż,posłużę się moim mottem życiowym i napiszę,że nic się nie dzieje bez przyczyny:)Tak musiało się stać:)
    Rozdział jak zwykle mi się podobał i czytałam go z zapartym tchem:)
    Czekam już oczywiście na kolejny;)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nudziło mi się na angielskim, więc z ciekawości weszłam na twoje opowiadanie w komórce. Połknęłam rozdział jednym tchem. Jak zawsze fantastyczny.
    Gratuluję napisania setki rozdziałów. Ja chyba tak bym nie mogła...
    Taka mała rada:
    Dziewczyno, wydaj książkę. Piszesz fantastycznie, pomysłów ci nie brak... Sukces murowany!
    Pozdrawiam,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  12. Monika i Jay w jednym mieszkaniu! Chyba Siva wziął sobie za zadanie ich swatanie :D Ale dobrze bo do siebie pasują. Uwielbiam Monikę. Troszkę mi było smutno, a raczej więcej niż trochę smutno, gdy przeczytałam, że to koniec. To opowiadanie jest kapitalne i nie wyobrażam sobie tego ostatniego rozdziału. No ale w końcu coś się kiedyś skończyć musi. Myślałam, że zahaczysz z opowiadaniem do przygód z Brazylii. No ale trudno. Mam nadzieję, że nie przestaniesz snuć pomysłów w swojej głowie i, że nie przestaniesz pisać bo masz do tego talent. :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. O jejciu!
    Nawet nie wiesz jak uwielbiam Jaya i Monikę;) Ich rozmowy są zajebi***, przepraszam za słownictwo:) Poprostu czytając chciałam by ten rozdział się nie kończył. No i zaskoczyłaś mnie Sivą, który zaczął wkońcu brać udział w akcji. Tak cieszył się, że odkrył, iż Monika wcale nie wyjechała, że udzieliło się nawet mi xd
    Co do Magdy to słusznie zrobiła z tym lodem.
    Uwielbiam zemsty<3

    Pozdrawiam!;*

    OdpowiedzUsuń
  14. nareszcie.. Troche krotki ten rozdzial ale co tam. Wazne ze jest i ze z niecierpliwoscią czekam na nexta.. A co do rozdzialu Nathan i Madzia.? Hmm niech wkoncu dojda do porozumienia. Monika moglaby byc z Przyjstonym i seksownym Tomem . Chyba jako jedyna tego chce. Ale oni do siebie naprawdę pasują.. Wręcz uzupełniają się . Ale Tom ma Kelsy. a szkoda dobra pisz szybko następny. Pozdrawiam Aga17

    OdpowiedzUsuń
  15. Pisze szybko bo za chwile jade na pociag do domku. Rozdzial swietny najbardziej podibala mi sie zmiana w zachowaniu Sivy pewnue przez energetyki Natha albo naprawde widzi ze monija podoba sie Jayowi. Mam nadzieje ze jakims sposobem chlopcy zatrzymaja ja w kraju i wszyscy Tom i Nathan i cala reszta bardzo sie z nia zaprzyjaznia a oczywiscie Jay z nia bedzie ale to tak na przyszlisc. Biedny Nathan szkoda ze kiedy sie odwazyl nie bylo mu dane wyznac Madzi prawde to najgorsze jak juz sie odwazysz a tu nic z tego. Teraz czekam na bal i dalsze rozdzialy. Wstawiaj jeszcze dzisiaj bo ja juz nie moge sie doczekac.
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń