piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 49 - "Pocałunek"

Prawie 50 odcinków. Tyle przyszło Wam czekać (przynajmniej tym, którzy są ze mną od początku) na pierwszy pocałunek. (Zaryzykuję stwierdzenie, że moje opowiadanie to najwolniej rozwijająca się akcja wszechczasów).

Bardzo Was proszę o komentarze, bo niezmiernie mnie ciekawi, co sądzicie. Zwolnię trochę z rozdziałami, żebyście wszystkie miały czas przeczytać.

Dziękuję Wam za wsparcie :*

PS. Przepraszam za błędy (np. złączone słowa). Nie wiem, dlaczego tekst się tak formatuje po wklejeniu z Worda.


W tym rozdziale Magda zostaje nieoczekiwanie pocałowana, a Monika i Jay kontynuują wojnę swatów.
~*~

Monika zmieniła taktykę i stanęła za filarem, żeby obserwować stolik, przy którym siedziały dziewczyny z The Saturdays, w tym Rochelle z Marvinem. Frankie dołączyła do nich minutę temu i żywo gestykulując wyzywała na jakąś nastolatkę, która śmiała ją skrytykować. Po opisie Monika od razu domyśliła się, że chodzi o jej siostrę. Zacisnęła rękę w pięść, żeby nie rzucić się na chudą szkapę. Kiedyś broniła siostry i wdawała się w bójki z dziewczynami, które ją zaczepiały, może czas kultywować ten zwyczaj? Przy odrobinie szczęścia to Marvin by ją odciągał od krótkich włosów piosenkarki, które z pewnością łatwo by się wyrywało.

Z przyjemnych rozmyślań wyrwał ją Jay.

- Tu jesteś! – odezwał się lekko zasapany. – Po całej sali cię szukam, no ale mogłem się domyślić, że tu cię znajdę. Skończyłaś ze szpiegowaniem siostry?

- Yhm. Dostałam opieprz, że nie pilnuję własnego nosa, więc przyszłam to właśnie robić. – Monika wzruszyła ramionami.

Postanowiła, że chore jest wpatrywanie się cały wieczór w jednego piosenkarza, do którego miała dziwną i zboczoną słabość i przeniosła wzrok na Jaya, żeby okazać mu choć trochę szacunku.

- A ty po co mnie szukałeś?

- Żeby cię przekonać, żebyś przyszła zjeść z nami.

- Żartujesz? Ja, ty, Nath i Dionne? W życiu! – prychnęła Monika.

- Cóż, zawsze lepsze to niż stanie w cieniu filara i gapienie się na Marvina Humesa… - Urwał, widząc, jak kiwa głową, przyznając mu rację.

- Idziecie czy nie? – spytał Nath, zachodząc ich od tyłu i sprawiając, że oboje podskoczyli z przerażenia.

- Chcesz, żebym dostała zawału? – spytała Monika, chwytając się za serce i przypominając sobie, że musi kontrolować, czy sukienka nie zjedzie jej z cycków.

- Przepraszam. Chciałem tylko powiedzieć, że już podają jedzenie.

- A gdzie twoja randka? – spytał zdziwiony Jay, rozglądając się po sali.

- Pojechała do domu.

- Co?! – spytał zszokowany przyjaciel.

- Stwierdziła, że nie poświęcam jej dosyć czasu i że jestem jakiś nieobecny. – Nath wzruszył ramionami. W ogóle się tym faktem nie przejmował. Dionne była jego przyjaciółką, ale w sylwestra postanowił być egoistą i zająć się swoimi rozterkami sercowymi.

- A ty wyglądasz na dziwnie zadowolonego z tego powodu. – Monika spojrzała podejrzliwie na nastolatka, który się zmieszał.

- Baby… kto je zrozumie? – spytał Jay, żeby rozładować atmosferę i popchnął przyjaciela w stronę stolików, przy których mieli zajęte miejsce.

- To ja pójdę jeszcze do łazienki – poinformowała Monika, czując, że szampan chce wyjść. Zamierzała to powiedzieć na głos, ale uznała, że już mają ją za wystarczającą idiotkę i ugryzła się w język.

- A ty idź znaleźć Maggie! – nakazał Jay, nie pozwalając Nathowi usiąść, mimo iż podeszli już do stolika, na którym ustawiono przystawki w postaci krewetek.

- Numer z Dionne nie przeszedł i nie wiem, czy mam ochotę na kolejną porażkę.

- Musisz spróbować!

- Mówiłem ci, że nie mam na to ochoty.

- Musisz! – nalegał Jay.

- Dlaczego tak bardzo zależy ci, żeby się mnie stąd pozbyć?

- Bo… Chciałem zostać sam na sam z Monicą! – zawołał Jay, używając pierwszej lepszej wymówki, która przyszła mu do głowy.

Nath spoglądał na niego spode łba.

- Czy wy czasem nie jesteście po przeciwnych stronach barykady?

- Och, co za różnica? Idź już, zanim znajdzie ją Harry, albo co gorsza Liam! Świat należy do odważnych! Na sali jest Caroline Flack, Maggie na pewno jest teraz zdenerwowana i…

- Masz rację, muszę z nią porozmawiać! – W głowie Natha nagle zapaliła się widoczna tylko przez niego samego żarówka. Na końcu tunelu dostrzegł światełko nadziei, rzeczywiście jeśli chciał działać, musiał to zrobić teraz. Nie zastanawiając się dłużej zostawił przyjaciela i skierował się w stronę baru, skąd miał nadzieję wypatrzeć obiekt swoich westchnień.

- Do boju kowboju! – krzyknął za nim Jay, ale tego nie słyszał.

Louis Walsh spojrzał na chłopaka z niesmakiem, ale ten w ogóle się nie przejął. Wyglądało na to, że puchar w wyścigu o tytuł najlepszego swata miał jak w banku.

Madzi tymczasem trochę zajęło odnalezienie Liama. Sala była duża, a odchodziło od niej kilka odnóg czyli mniejszych pomieszczeń, bardziej intymnych. Znalazła go dopiero na balkonie. W ogóle nie miała zamiaru tam wyglądać, bo na zewnątrz było dość zimno, ale mignął jej jakiś ciemny kształt i przypatrzyła się dokładniej.

- Liam? – spytała, uchylając szklane drzwi. Chłodny podmuch wiatru owionął jej delikatną sukienkę, wywołując dreszcze.

- Tu jest zimno, wracaj do środka – polecił chłopak, spoglądając na nią swoim smutnym spojrzeniem.

- Co ty tutaj robisz? – spytała szczerze zatroskana, ignorując jego słowa.

- Potrzebowałem czasu, żeby pomyśleć.

- Podają już jedzenie, idziesz? – spytała, ostrożnie stawiając kroki w jego stronę. Na balkonie mogło być ślisko, z nieba malutkimi drobinkami spadał śnieg.

Liam nie patrzył na nią. Wzrok utkwił gdzieś w oddali, stał oparty rękoma o zaśnieżoną barierkę. Ręce miał czerwone od zimna, ale zdawał się tego nie czuć.

- Chodź, tutaj zmarzniesz – zachęciła, podchodząc do niego i kładąc mu rękę na ramieniu.

Spojrzał na nią swoimi smutnymi oczami.

- Dlaczego przyszłaś tu z Harrym? – zapytał znienacka.

- Cóż… zaprosił mnie… - odpowiedziała zmieszana. Zignorował jej pytanie i nadal nie wiedziała, czy jej przyjście tutaj miało jakiś sens poza kolejnym bezsensownym przesłuchaniem.

- Czy gdybym ja cię zaprosił, również byś przyszła?

- Nie…

- Więc wracamy do punktu wyjścia. Dlaczego przyszłaś tu z Harrym?

- Nie wiem, Liam. Chciałam się dobrze bawić z przyjacielem. Bez żadnych zobowiązań i niezręczności. Chciałam się poczuć jak księżniczka – wyjaśniła szczerze.

Było jej zimno, więc objęła się rękoma. Chciała jak najszybciej stąd uciec, żeby uniknąć dalszej konwersacji na krępujące ją tematy. Ściągnął z siebie marynarkę od smokingu i zarzucił jej ją na ramiona. Ta nagła bliskość ją oszołomiła.

- Wyglądasz dziś jak księżniczka – powiedział cicho, dając jej do zrozumienia, że ta rozmowa nie będzie przebiegała normalnie. Gdyby odwzajemniała jego uczucia byłoby o wiele prościej. Kolana ugięłyby się pod nią po usłyszeniu tych słów, a potem padliby sobie w ramiona i żyli długo i szczęśliwie. Ale nie odwzajemniała. A może lód wokół jej serca zaczął się topić, tylko jeszcze o tym nie wiedziała?

- Liam, przestań…

- Nie, nie przestanę. Chcę, żebyś wiedziała, jak się czuję, ilekroć cię widzę. Jak serce mi pęka, kiedy widzę jak tańczysz z moim przyjacielem. To ze mną powinnaś tańczyć.

Poczuła, jak łapie ją za rękę. Serce podeszło jej do gardła, bo o ucieczce nie było mowy. Patrzył jej głęboko w oczy, mimo iż próbowała uciekać wzrokiem na boki. Złapał ją za podbródek i zmusił do patrzenia prosto w jego twarz. Ręce miał przeraźliwie zmarznięte i zdawał sobie z tego sprawę, więc włożył je pod marynarkę, obejmując ją w pasie.

- Liam, co ty… - zaczęła skonsternowana.
Wtedy ją pocałował. Zrobił to tak łapczywie, jakby przez cały wieczór tylko na to czekał. Była zbyt osłupiała, by wykonać jakikolwiek ruch. Zatracona w chwili nie zauważyła, że ktoś zajrzał przez szybę i był świadkiem tej sceny. Kiedy Liam jednak dał się za bardzo ponieść uczuciom i przylgnął do niej całym ciałem, zdecydowanie odsunęła go od siebie i uciekła.

Nie zdawała sobie sprawy, że zagryzła wargi do krwi. Szybkim krokiem roztrzęsiona kierowała się do łazienki. Byłoby z nią jeszcze gorzej, gdyby wiedziała, kto był świadkiem pocałunku.

- Już? – zdziwił się Jay, widząc wczesny powrót przyjaciela. Właśnie tłumaczył Monice wyższość Natha nad Liamem i Harrym, zachwalając jego umiejętności gry na pianinie. – A gdzie Maggie?

- Maggie jest zajęta z Liamem – odpowiedział zbywająco Nath, siadając na krześle i zabierając się za jedzenie krewetki, żeby Jay o nic więcej nie pytał.

- Yes! – ucieszyła się Monika, ale w tym samym momencie zobaczyła siostrę, która mknie przez salę w stronę łazienek. – Drogie panie - dygnęła.

Znikła, zanim Jay zdążył ją wyśmiać za groteskowo górnolotny język. Weszła do łazienki za Madzią i zapukała po kolei do wszystkich kabin aż natrafiła na tę, w której zabarykadowała się jej siostra.

- Co się stało? – spytała z troską Monika, kładąc się na ziemi i zaglądając od spodu do kabiny.

Frankie Sanford, która właśnie weszła do łazienki spojrzała na nią zszokowana.

- Coś ci nie pasuje? – Monika była w walecznym nastroju i odezwała się bez uprzedniej oceny sytuacji i osoby, z którą ma do czynienia.

- Nie wierzę, że wpuszczają tu taką hołotę – westchnęła pod nosem Frankie, podchodząc do lustra i poprawiając fryzurę.

- Coś ty powiedziała? – odezwała się Madzia zza zamkniętych drzwi. – Chcesz wylądować z obcasem w oku?!

Wściekły krzyk tak przeraził członkinię The Saturdays, że wyszła przyspieszonym krokiem z łazienki, prawie skręcając sobie kostkę.

- Klasyka! – zachichotała Monia. – Cokolwiek sprawiło, że zamknęłaś się w kiblu, teraz powinnaś wyjść świętować. Jest już po jedenastej.

- Nie będę świętować faktu, że Liam mnie pocałował – oznajmiła Madzia zza zamkniętych drzwi.

- Chodziło mi o świętowanie utarcia nosa tej pi… CO?! – krzyknęła Monika, zdając sobie sprawę z sensu słów wypowiedzianych przez siostrę. – Way to go, sis!

- Och, zamknij się! I przestań z tą ekscytacją na temat Liama. Teraz już na pewno się ode mnie nie odczepi.

- Nie wierzę… Porządny chłopak jest tobą tak zauroczony, a ty wolisz wzdychać do tego, który mistyfikuje swoją randkę z dziewczyną, której nawet nie lubi albo z drugim, który przychodzi z tobą, żeby wzbudzić zazdrość w swojej kochance, która jest już jedną nogą w grobie… To trochę dziwne, nie sądzisz?

- Dziwne są teorie spiskowe, które snujesz – powiedziała Madzia, wychodząc z kibla, a w dłoni trzymając kawałek papieru toaletowego, w który smarknęła.

- Spiskowe? Dionne sobie poszła, bo Nath nie poświęcał jej dość uwagi. Jestem pewna, że ci idioci zaprosili ją tylko dlatego, żebyś ty była zazdrosna. A wiesz, że mam szósty zmysł. – Monika wzruszyła ramionami.

- To już nieważne. Skoro jest na tyle głupi, żeby posuwać się do takich tanich chwytów, niech obserwuje jak do końca wieczora bawię się z Harrym. Nie zamierzam się tu zamartwiać, krewetki czekają! – oświadczyła nagle odmieniona Madzia, wychodząc z łazienki i zostawiając osłupiałą Monikę.

Kiedy starsza z dziewczyn po chwili wyszła z pomieszczenia, ujrzała siostrę, która sięga po szampana z tacy kelnerki i wypija go duszkiem.

- Gdzie Payne? – spytała Madzia, łapiąc Nialla za połacie smokingu, jako że siedział najbliżej niej.

- Eee… poszedł przygotować się przed występem. Powiedział, że nie jest głodny.

- Acha. Bo chciałam właśnie powiedzieć, że ja go nie znalazłam – odpowiedziała rozluźniona, siadając na miejscu koło Harry’ego. – Uuu, krewetki!

- Czy mi się wydaje, czy Maggie zachowuje się dość dziwnie? – spytał przerażony Niall szeptem Zayna, który siedział najbliżej niego.

- Nie wiem, stary. Dzisiaj wszystkie dziewczyny zachowują się dziwacznie. Spójrz na Frankie. – Głową wskazał piosenkarkę, która wściekła przy swoim stoliku opowiadała przyjaciółkom, jak to jakieś dziewczyny wykurzyły ją z łazienki i jej groziły.

- Idziemy tańczyć? – spytała Madzia, zacierając ręce.

Skończyła już swoja porcję krewetek i widząc, że z talerza Harry’ego również one znikły, postanowiła zaproponować wspólną zabawę.

- Yyy… no dobra. – Wzruszył ramionami, stwierdzając, że nie ma nic lepszego do roboty.

- Zaraz idziemy się rozśpiewać, bo mamy występ – oznajmił Louis, dając im znać, żeby nie zabawili na parkiecie za długo.

- Jasne, spoko. – Harry uśmiechnął się i dał się ciągnąć Madzi w stronę wijących się po środku sali par.

DJ puszczał właśnie „She Makes Me Wanna” JLS, ale chłopcy z zespołu byli zbyt zajęci rozmową ze swoimi towarzyszami, żeby wyjść potańczyć. Madzia i Harry nie krępowali się więc wić w śmiesznych pozach.

- Nie jesteś już zła? – spytał chłopak. – Powiedziałaś, że mam nie wracać, dopóki sobie wszystkiego nie przemyślę…

- Nie zamierzam spędzić sylwestra na smuceniu się. Przyszłam się bawić, niech Caroline będzie zazdrosna!

Spojrzeli w stronę stolika, przy którym prezenterka telewizyjna siedziała razem ze swoim partnerem, udając, że nie obchodzi ją akcja na parkiecie. Harry postanowił zwrócić na siebie jej uwagę.

- Jak to leciało Louis?! – krzyknął w stronę przyjaciela, który zademonstrował swój nowy ruch taneczny.

Zaczęli śmiać się i naśladować to, co im właśnie pokazał. Zanim się spostrzegli, piosenka się skończyła i zastąpiło ją wolne „I Wish” One Direction.

- Jesteście dość popularni u DJ’a – zaśmiała się Madzia.

- W ogóle jesteśmy popularni, moja droga – oznajmił, szarmancko łapiąc ją za rękę i nachylając się niczym książę, żeby poprosić ją do tańca.

Tańczyli wolniaka przytuleni i tym razem szło im znacznie lepiej. Czy to fakt, że tak bardzo chcieli siępokazać on Caroline, a ona Nathowi? Nie było to do końca jasne, ale wyglądali ze sobą bardzo ładnie.

- Ślicznie wyglądasz – wyszeptał jej do ucha Harry, muskając wargami jej falowane włosy, które miękko opadały na ramiona.

Lekko się zarumieniła, ale miała nadzieję, że podkład, który pożyczyła od siostry to zatuszuje.

- Nie no, serio? – spytała Monika, uderzając dłonią w stół. – Znowu puszcza wolną piosenkę, kiedy Madzia jest na parkiecie? Idę sobie z nim pogadać.

- Usiądź, za dużo wypiłaś – oświadczył Jay, przytrzymując ją za rękę i zmuszając, żeby ponownie zajęła miejsce na krześle między nim a Nathem.

- Nic z tego! – warknęła i podciągając w górę sukienkę, ruszyła w stronę stanowiska DJ’a.

- Przepraszam, czy możesz puścić coś szybkiego? Chciałabym potańczyć – oświadczyła, uprzednio odchrząknąwszy.

- Przed chwilą były szybkie piosenki.

- Ale wtedy jadłam.

- Musisz poczekać, aż ta się skończy – oznajmił DJ, wzruszając ramionami. – Zakochani też muszą mieć coś do przytulania.

- Ja ci dam zakochanych – prychnęła Monika i wróciła do stolika.

Stanęła przy nim, dysząc cicho i nie wiedząc, co ze sobą zrobić.

- I co? – zaciekawił się Nath, widząc jej nietęgą minę. Machnęła ręką, widząc, że obok przechodzą Aston i Oritse z JLS. Wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu i pomachała do nich, ale mimo iż ją zauważyli, rzucili jej tylko litościwy uśmiech, który miał zwiastować, że nie mają pojęcia, kto do nich suszy zęby. Złość przerodziła się w smutek.

- Najgorszy sylwester wszechczasów – oświadczyła Monika, siadając na krześle i podpierając sobie głowę ręką. – Nie poznali mnie.

- Dziwisz się? Własna matka by cię nie poznała! – zachichotał Jay, a dziewczyna posmutniała jeszcze bardziej.

Tego jednego wieczora chciała wyglądać ładnie, no ale skoro aż tak bardzo nie przypominała siebie, oznaczało to, że w każdy inny dzień wyglądała jak gówno. Pochwyciła ze stołu wielką srebrną łyżkę, którą postawiła przed nią kelnerka, szykując grunt pod drugie danie i się w niej przejrzała. Ze swoją twarzą nie miała co liczyć na makijaż bardziej naturalny. Wzruszyła ramionami i poprosiła kelnerkę, która właśnie stawiała przed nią zupę, żeby przyniosła im do stolika butelkę czerwonego słodkiego wina. Spojrzała na zieloną kremową zupę w talerzu i się wzdrygnęła.

- Nie będę tego jadła. Zaraz wracam. – Wstała z miejsca i udała do Liama, bo zauważyła, że piosenka się skończyła, Harry gdzieś zniknął, Louis i Eleanor tańczyli, podobnie jak Niall i Zayn z jakimiś dziewczynami. To była idealna okazja.

- Maggie została sama – oświadczył Jay, wskazując głową dziewczynę samotną przy stoliku.

- Po co mi to mówisz? – Nath zmarszczył brwi.

- Bo to twoja szansa. Powinieneś podejść i…

- Mówiłem ci, że koniec z wydawaniem mi poleceń!

- Ale przez cały wieczór się nawet nie przywitałeś. Nic dziwnego, że woli Liama i Harry’ego. Oni z nią rozmawiają!

- W sumie masz rację – westchnął Nath.

Zmarnował okazję na Barbadosie, mógł wziąć ją w ramiona i olać Toma, który przeszkodził im w romantycznym spacerze. A teraz ona była tutaj z innym, a z jeszcze innym się całowała. Wszyscy byli o krok przed nim, bo bał się powiedzieć, co tak naprawdę czuje.

- To się nazywa zdrowy duch rywalizacji! Chodźmy! – Jay nie bacząc, że mają przed sobą zupę, pociągnął kumpla za łokieć w stronę stolika konkurencyjnego zespołu.

Tak się złożyło, że Monika akurat ciągnęła od baru Liama, bo miała ten sam plan. Kiedy oboje swaci spostrzegli się, że przyprowadzili do stolika Madzi swoich potencjalnych kandydatów w tym samym czasie, zapanowała konsternacja.

- Klapnij sobie! – nakazała w końcu Monika, kładąc swojemu podopiecznemu ręce na ramionach i sadzając go przy stoliku tuż na wprost Madzi.

- Ty też, Nath. Co tak będziesz stał? – Jay uczynił to samo i już po chwili atmosfera była jeszcze bardziej niezręczna.

Madzia spoglądała to na siostrę,to na Liama, to na Jaya, to na Natha. Nie miała pojęcia, co się właśnie wyczynia. Wcześniej powiedziała Monice, że jej teorie spiskowe są bez sensu, ale teraz, widząc zachowanie przyjaciół, zaczynała myśleć, że chwyt z Dionne naprawdę był tylko grą. Czy to możliwe, że taki chłopak jak Nath się nią interesował? Cóż, w końcu Liam najwyraźniej się zadurzył, więc może i drugi kandydat był zainteresowany?

Jay uszczypnął przyjaciela, żeby ten wydał z siebie dźwięk pierwszy. W przeciwieństwie do Liama, Nath siedział nie smutny, ale naburmuszony widokiem, którego był świadkiem kilka minut wcześniej.

- Jak tam mija wieczór, Maggie? – spytał w końcu, czując coraz mocniejsze uszczypnięcia.

- Bardzo przyjemnie, dziękuję, że pytasz. Dziękuję, że w ogóle się do mnie odzywasz, bo już myślałam, że nie zamierzacie się przywitać – prychnęła, dając upust swojej złości.

Dlaczego na Natha była zła, a na Harry’ego nie? Przecież to ten drugi zaprosił ją, żeby zagrać na nosie swojej starszej kochance, która nie chciała z nim przyjść.

- Przepraszam, to moja wina! – próbował załagodzić sytuację Jay. – Poradziłem Nathowi, żebyśmy ci nie przeszkadzali.

- Żartujesz? Zwykłe cześć miałoby jej przeszkadzać? – prychnęła Monika. – Możecie już wracać do stolika, Liam dotrzyma mojej siostrze towarzystwa.

Wszyscy spojrzeli na Liama, który się nie odzywał.

- Nie chcę przeszkadzać… Zresztą, zaraz mamy występ i… - Chłopak chciał się podnieść z miejsca, ale Monika stanowczo przytrzymała go w pozycji siedzącej.

- Nie ruszaj się! – nakazała przez zęby. Nie miał sił się z nią kłócić.

- Słyszałem o waszym występie – zaczął Jay, udając, że się nad czymś zastanawia. – My mieliśmy zagrać, ale jakoże Max, Seev i Tom są na Barbadosie, musieliśmy zrezygnować. Jesteście więc tylko w zastępstwie.

- Zdaje się, że tak – przyznał chłopak, czym zbił Jaya z tropu. Spodziewał się, że wyprowadzi go tymi słowami z równowagi, ale Liam był nadal stoicko spokojny.

- Ehm… A co zaśpiewacie? – spytał zmieszany Loczek.

- „One Thing” i „Gotta Be You” – wyjaśnił Liam, spoglądając na Madzię, jakby był to jakiś tajny szyfr.

- My byśmy zaśpiewali…

- Och, skończ z tą gadką-szmatką! Nikogo nie obchodzi, co byście zaśpiewali. – Monika założyła ręce na piersi.

- Maggie na pewno chciałaby wiedzieć, bo Nath zagrałby na pianinie i…

- I co? Wszystkie małolaty sikałyby w gacie? Ziemia do Jaya: to przyjęcie dla gwiazd a nie podstawówka z małymi dziewczynkami.

- To że konsjerż wziął cię za jakąś aktorkę nie oznacza, że jesteś gwiazdą. – Jay założył ręce na klatce piersiowej i stanął koło Moniki.

Ten śmieszny spór, w którym starali się oczerniać konkurencyjnych kandydatów, walcząc o tytuł „najlepszego swata”, sprawił, że Madzia zaczęła chichotać. Nie czuła się już niezręcznie, siedząc z Nathem i Liamem przy jednym stoliku. To nie ona była teraz obiektem drwin, tylko jej siostra i Jay.

- Nie wiem jak ty, ale ja stąd idę – oświadczył Nath do Liama, który przytaknął głową. – Wybacz, Maggie.

- Nie ma sprawy. – Machnęła ręką i odprowadziła wzrokiem chłopaków, którzy udali się w przeciwne strony. Liam poszedł do chłopaków, żeby razem z nimi rozśpiewać się przed występem. Nath kierował się do baru.

Monika i Jay nadal się kłócili, tym razem o to, który z ich „podopiecznych” bardziej przypomina Justina Biebera.

- Ta grzywka mówi sama za siebie, tylko spójrz! – powiedziała Monika, odwracając się w stronę stolika, żeby wskazać na Natha, którego tam nie było. – Hej… Gdzie oni są? – zwróciła się do młodszej siostry.

- Mieli dość tej szopki – wyjaśniła nastolatka. – I ja też mam. Dorośnijcie w końcu.

Madzia wstała od stołu i poszła w stronę Eleanor, która machała do niej ręką i przywoływała ją do siebie. Skończyła tańczyć z Lou, który poszedł na rozgrzewkę wokalną i stała przy barze.

- Zadowolony jesteś z siebie? – spytała zrezygnowana Monika, nagle tracąc ochotę na jakiekolwiek scysje. - Wszystko zepsułeś.

- Ja? To ty zaczęłaś kłótnię.

- Dobra, nieważne. I tak już wszystko stracone. – Wzruszyła ramionami i złapała swoją długą szmaragdową sukienkę, żeby się o nią nie potknąć. – Chodź, może podali już drugie danie. Oby to było jakieś mięso!

Zamierzał wymyślić jakąś ciętą ripostę, ale zapatrzyła się na Marvina, który tańczył z Rochelle na parkiecie i go nie słuchała. Wszyscy usiedli, żeby jeść kolację, a oni korzystali z faktu, że mieli parkiet tylko dla siebie.

- Wiedz jedno – odezwała się Monika po dłuższej chwili ciszy. - Rzeczywiście to, że jeden konsjerż wziął mnie za aktorkę nie czyni ze mnie gwiazdy. Ale to nie znaczy, że nie chciałabym się nią poczuć, chociaż przez jeden wieczór.
~*~

Mam świadomość, że nie wszyscy będą zadowoleni z obrotu spraw, ale mam nadzieję, że mi zaufacie... To nie koniec imprezy sylwestrowej, do północy może się jeszcze wiele wydarzyć... 

12 komentarzy:

  1. NAJLEPSZY ROZDZIAL EVER! Czekałam na to wydarzenie od początku opowiadania. NARESZCIE LIAM JA POCALOWAL! Żeby w następnym odcinku też była akcja z nim! I proszę nie zwalniaj z dodawaniem rozdziałów. Proszę. Kolejny musisz dodać jak najszybciej. I WIEDZ ZE JESTEM NAJWIEKSZA FANKA TEGO ROZDZIALU! Przeczuwam ze kolejny rozdział może skończyć się pocalunkiem Moniki z Jayem. Fajnie by było! Proszę dodaj go jak najszybciej. ;** ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. hahhahahahahah ten rozdział jest genialny. Uważam, że Monica i Jay pasują do siebie w każdym calu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Scena pocałunku była... dziwna. No ale lubię niespodzianki. Nath jest lepszym kandydatem na chłopaka. Monia i Jay do siebie pasują. Czekam na scenę pocałunku Moniki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć podobał mi się pocałunek Madzi z Liamem,to jednak nadal kibicuje Nathanowi:)
    Szkoda mi się go zrobiło gdy był świadkiem tej romantycznej sceny ale to co napisałaś pod rozdziałem dało mi iskierkę nadziei.
    Znając Ciebie i Twoje pomysły,tej nocy wszystko się może jeszcze zdarzyć;)
    Monika i Jay przechodzą samych siebie jako swatowie:D Ich zmagania stają się coraz śmieszniejsze:D Czy między tą dwójką coś będzie?Hmm... oby tak bo pasowali by do siebie idealnie:)
    A i kończąc chciałam Cię prosić abyś nie zwalniała z dodawaniem rozdziałów:)
    To jak je teraz dodajesz bardzo mi się podoba:)
    Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale mam tyle lekcji że nadrabiam kiedy tylko mogę. Rozdział jak zwykle lepszy niż fenomenalny. W twoim opowiadaniu wszystko jest niby powolne i wolno akcja się rozkręca a dzieje się więcej niż nie jednym opowiadaniu. Mam nadzieję że Nathan i Madzia się jakoś w końcu spikną. I mam nadzieje że Liam sobie poradzi z tym wszystkim. Czekam na następny, oby szybko bo nie mogę się doczekać co się tam wydarzy

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję x10000000000 .! Scena pocałunku -best thing ever ! :3
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału,weny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę byc spokojna.
    Nie wukr*wie się na Maggie.
    Będzie okej.
    Na początek chciałabym cie słonce bardzo przeprosić za moją nieobecność no ale koniec semestru i szlaban plus jeszcze nagrywanie odcinka z przyjaciółką. To wszystko tak się strasznie nałozyło, że nie miałam dla siebie czasu co spowodowało moją nieobecność. Ale w końcu udało mi się dorawć komputer i jakimś cudem przeczytać twoje okropnie długie i okropnie fantastyczne rozdziały. Każdy z nich to rewelacja. Niezbyt się cieszę, że Mag i Liam się pocałowali.. ale co ja na to poradzę. Mam nadzieję, że jednak ona i Nath.... że sie uda. I tak cholernie zachęcasz, że NATYCHMIAST masz mi dodac kolejny odcinek. Opcji nie ma bejbe. I chyba nie tylko ja sądzę, że Jay i Monika do siebie pasują. Ich kłótnie są takie słodkie i urocze. O boże, boże no ale Monia także trochę przesadziła docinając Jayowi o występię. Nie ukrywam że mam bulwersa.
    Co to za obrót spraw?
    Czy to bedzie związane z The Wanted czy One Direction?
    Kochana dodawaj szybko odcink bo mam podjarkę;) i sorka za błędy.
    a no i jeszcze jedna sprawa. jakos jak czytam twoje arcydzieła to nie widzę, zeby słowa się lączyły. slepa jestem czy co?

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział jest niesamowity i genialny i w ogóle extra
    "- A gdzie twoja randka? – spytał zdziwiony Jay, rozglądając się po sali.
    - Pojechała do domu." haha ale się uśmiałam z tego fragmentu i z tego też " Och, co za różnica? Idź już, zanim znajdzie ją Harry, albo co gorsza Liam! Świat należy do odważnych!" haha masz wspaniałe pomysły
    skąd ty je bierzesz dziewczyno
    uuu jakie wyznanie Liama, pocałunek sylwester jak w bajce, ale nie dla madzi
    szkoda mi jej ja tam kibicuje Nthanowi żeby nie było
    hehe czekam na kolejny z niecierpliwościa

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny! Choć nie zbyt mi się spodobał pocałunek z Liamem, bo kibicuje Nathanowi to z drugiej strony dobrze, że to się stało. Dłużej nie będzie wiadomo z kim będzie Madzia, więc będzie ciekawie :D A Jay i Monika świetnie do siebie pasują :)
    Przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale nie miałam kiedy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdzial jak zwykle wspanialy!
    Czekam na nexta!!
    Pisz szybko!
    Kocham cie! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham kocham kocham tyle mogę powiedzieć :)
    po prostu brak mi słów piszesz świetne rozdziały (odcinki):P
    czekam na następny :)
    weny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Błagam cie napisz szybko nastepny rozdzial!!
    Czekam z niecierpliwoscia!
    Uwielbiam twoje opowiadanie! <3

    OdpowiedzUsuń