środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 43 - "Sejf"

Kochane!
Dziękuję Wam za komentarze i prawie 7 tys. wejść! Nie mam pojęcia, jak to jest możliwe, ale jednak zaglądacie tutaj i komentujecie, a moje serce się raduje. Rozumiem, że zaczyna się szkoła, ale mam nadzieję, że znajdziecie dla mnie chwilę.
Poprzedni odcinek był krótki w porównaniu z następnymi. A imprezę sylwestrową jakoś rozbiję, bo wklejanie Wam 40 stron w Wordzie to tortura. Mam nadzieję, że przebrniecie przez te nudniejsze odcinki.
Miłego czytania i zostawcie po sobie ślad :)


W tym rozdziale Madzia przeżywa bolesne przebudzenie i starcie z Caroline Flack. Aby naprawić stosunki z siostrą postanawia też pomóc jej w odzyskaniu utraconej rzeczy.
~*~
Monika zamierzała rzucić w stronę każdego pouczającą gadkę. Jay i Nath mieli pilnować Madzi, ale mówiąc to, miała na myśli, żeby położyli ją spać. Tymczasem zaprosili Toma i w sumie nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że jej podpita siostra wszczęła awanturę, w której wyszły na jaw tajemnice, których wolałaby nie znać. Co z tego, że Tom miał powód, dla którego jej nie lubił?

Stała tak przy miejscu, z którego doskonale widziała ocean i nie miała pojęcia, czy wpatrywać się w sapiącą z emocji siostrę, rozdziawione japy zszokowanych Natha i Jaya czy Toma, który zrobił minę zbitego szczeniaczka (niemalże tak jak w teledysku do „Warzone”). Najwyraźniej zdawali się jej jeszcze nie zauważyć, bo byli zbyt zaabsorbowani sytuacją. Nagle jednak coś jej się przypomniało i zwróciła na siebie uwagę.

- Ja pierdolę! – powiedziała, zasłaniając sobie usta ręką. – Nie no, nie wytrzymam… - zaczęła kręcić się po pokoju i obgryzać paznokcie.

Rzuciła jednym butem o ścianę, zaraz po tym drugim. Nie słuchała, co do niej mówią.

- Ja… to… eee... pójdę, dobranoc – oznajmił Tom, zmywając się najszybciej, jak tylko mógł.

- Pewnie, uciekaj od problemów! Zrzucasz na nią taki ciężar i odchodzisz, proszę bardzo! – krzyczała Madzia, która jeszcze nie wytrzeźwiała.

- Że też musiała wejść do pokoju, żeby usłyszeć akurat to – westchnął Jay, widząc, że nikt nie kwapi się, by odezwać się jako pierwszy. Nie rozumiał, co mówiła zdenerwowana dziewczyna, ale domyślał się, że jest to wiązanka wulgaryzmów.

Nath nadal był zszokowany nie tylko wiadomością o romansie Toma z sobowtórem Moniki, ale i próbował przetworzyć informację o pocałunku Madzi z Liamem.

- Teraz to dopiero będzie niezręcznie – zachichotała Madzia, rzucając się na łóżko.

- Nic nie rozumiesz – powiedziała Monika, do której oczu napłynęły łzy. – Moje pieniądze włożyłam do kasetki. Kasetkę oddałam kierowniczce hotelu. Mam przerąbane… - Dziewczyna zsunęła się po ścianie i schowała twarz w dłoniach.

Pieniądze z reklamy, które Madzia przyniosła na salę balową w swoim staniku, przepadły.

- Jestem pewien, że jakoś da się to wyjaśnić – pocieszył ją Nath.

- Niby w jaki sposób? "Hej, ten tysiąc funtów obok czeku Rihanny jest mój. Tak naprawdę jestem nadziana, a pracę przyjęłam, żeby być bliżej ludzi". No proszę cię… Nikt w to nie uwierzy. – Zaciśnięta pięść kilka razy uderzyła w podłogę.

- Czyli nie wściekasz się, że Tom bzykał twojego sobowtóra i każdego dnia, kiedy cię widzi, przypomina sobie, że zdradził swoją dziewczynę? – spytała zdziwiona Madzia, której zaczynało rozjaśniać się w głowie. Siostra spojrzała na nią z dezaprobatą.

- Idź się umyć, ok? Zanim wyjdę chcę zobaczyć, że śpisz. Nie potrzebuję więcej kłopotów.

- Zanim wyjdziesz? A gdzie się jeszcze wybierasz? – zaciekawił się Jay, ale była pewna, że robi to, żeby zmienić temat na mniej niezręczny. Cóż, nie udało mu się.

- Wywołałam na dole pożar i zostałam wywalona z pokoju. Będę spała w służbówce – wzruszyła ramionami. Oczy niemiłosiernie swędziały ją, bo miały do nich napłynąć łzy, które powstrzymywała ze względu na obecność chłopaków.

- Pożar? Ale… jak to? – spytał zdziwiony Jay.

- Mnie to nie dziwi – oświadczyła Madzia, zakładając ręce na piersiach.

- Bo to wszystko przez ciebie! Caroline Flack chciała zobaczyć twoje zdjęcie i bałam się, że dowie się, kim jesteś… Chciałam spalić zdjęcie, a spaliłam cały stół. – Monika westchnęła ciężko. – Przyszłam tylko na chwilę po rzeczy, dopilnujecie, żeby położyła się spać? – spytała, machając im przed oczami kluczem do służbówki.

- Nie no… ty serio z tą przeprowadzką? – spytała Madzia, otwierając szeroko oczy, jakby to miało pomóc jej lepiej słyszeć.

- Tak, serio. Stwarzam zagrożenie dla gości i nie mogę spać w tym pokoju.

- No to chodź do mnie i do Natha! – zaproponował Jay. – Mam „Avatara” na DVD.

- Jakby to miało ją skusić – prychnął najmłodszy członek zespołu. – Zajmiemy się twoją siostrą, spokojnie.

- Dzięki – westchnęła Monia i zaczęła zbierać swoje rzeczy.

Buty, które wcześniej rozrzuciła po pokoju, teraz wcisnęła do torby i zarzucając ją sobie na ramię, na boso ruszyła w stronę drzwi. Nath właśnie wciągał Madzię do łazienki, a ona za Chiny Ludowe nie chciała się tam znaleźć, twierdząc, że nie potrafi wybrać szamponu i to ją przeraża.

- Wychodzę, Madzia! Widzimy się jutro! – oznajmiła dziewczyna i stękając skierowała się do drzwi.

- Pomogę ci – zaoferował się Jay.

- Nie, nie. Pomóż Nathowi. Dobranoc – ucięła dyskusję Monika i wyszła z pokoju, zostawiając dwóch chłopaków samych, użerających się z krnąbrną i pijaną nastolatką.

- Zabiję Toma za ten pomysł z daniem jej szampana – oświadczył Nath, kiedy w końcu udało im się namówić Madzię do prysznica.

Szybko wyszli z łazienki, bo była gotowa rozbierać się przy nich, twierdząc, że strasznie jej gorąco.

- Skąd mieliśmy wiedzieć, że tak zareaguje? – spytał Jay, żeby usprawiedliwić ich działanie w dobrej wierze.

- Bo ja wiem? Najwyraźniej to u nich rodzinne – Nath wzruszył ramionami.

- Przynajmniej nie jest nudno no i dostałeś propozycję darmowego striptizu, więc…

- Hej, ja to słyszę! – rozległ się krzyk Madzi z łazienki. Dziewczyna próbowała sforsować blokowane drzwi, ale jej się nie udało, bo momentalnie doskoczyli, by je trzymać.

Na szczęście wykąpała się dość szybko i nieco otrzeźwiała.

- Na pewno masz na sobie szlafrok? – pytał Nath, zanim jej otworzył.

- Tak, już nie przesadzaj. Mówię, że po prysznicu mi lepiej – oznajmiła dobitnie Madzia, ale nagły napad wymiotów świadczył o czymś zupełnie innym.

- Teraz to dopiero się poczuje lepiej – prychnął Jay, a Nath rzucił mu mordercze spojrzenie.

- Możesz iść spać, ja się nią zajmę – oznajmił.

- No nie wątpię… - zachichotał Jay, ale widząc spojrzenie kumpla, uniósł ręce w geście poddania i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając go samego z przyjaciółką.

- Nie chcę iść spać – oznajmiła zdecydowanie Madzia, kiedy już opuściła łazienkę, a Nath prowadził ją za ramiona w stronę łóżka. – Jest wcześnie.

- Jest po północy, a ty już dzisiaj sporo przeżyłaś. – Niczym największy dżentelmen świata odkrył przed nią kołdrę i poklepał łóżko.

Błyskawicznie wskoczyła na czystą pościel i zatopiła się w poduszki.

- Wow, nie sądziłem, że pójdzie tak łatwo… - Ściągnął czapkę i podrapał się po głowie.

- Bo przed nami spał tu Marvin z JLS! – podekscytowała się i zaczął wątpić czy tej nocy uda mu się ją uśpić.

- Cóż, teraz będziesz musiała się zadowolić tylko mną, bo nie zamierzam się stąd ruszać, dopóki… - Chłopak urwał, widząc, że jego dalsze słowa nie mają sensu.

Madzia zasnęła. Na palcach zgasił światło i okrył ją cienką kołdrą. Sam usiadł wpatrzony w bijące o brzegi fale i zamyślił się głęboko nad sensem planu Jaya. Czy rzeczywiście, żeby zdobyć jej uczucie musiał posłużyć się do takiego nikczemnego występku jak udawanie zainteresowanego Dionne? Dzwoniący na stoliku telefon dziewczyny, który jej siostra zostawiła tu kilka minut temu utwierdził go w przekonaniu, że Liam Payne jest poważnym konkurentem.

Tymczasem Jay skierował się w stronę pokoju, który dzielił z Nathem. Tyle wydarzyło się tego dnia, że sam nie potrafił tego ogarnąć. Przyjazd na Barbados sam w sobie był mega wydarzeniem, a jeśli dodać do tego pijaną Madzię, pożar spowodowany przez Monikę i wyjście na jaw sekretu Toma, materiał na telenowelę był gotowy.

Jego uwagę przykuły drzwi windy, które raz się otwierały, raz zamykały, a ta nadal stała na jednym piętrze. Mimo iż jego pokój znajdował się w odwrotną stronę, z ciekawości postanowił sprawdzić, dlaczego tak się dzieje. Nie był za bardzo zaskoczony, widząc torbę Moniki blokującą zamknięcie. Siłowała się z nią, ale szło jej to bardzo opornie, na skutek czego nie mogła zjechać niżej.

- Może pomóc? – zapytał ze śmiechem. Czuł się dobrze w jej towarzystwie, bo wreszcie nie był największą fajtłapą.

Strasznie nie chciało jej się po angielsku tłumaczyć, że pasek się zaklinował, więc wskazała na niego palcem. Jay również potrzebował trochę czasu, by odblokować drzwi. Kiedy w końcu mu się to udało, odetchnęli z ulgą.

- Uff, całe szczęście. Już się bałam, że będę musiała spać w windzie. – Monika otarła kropelkę potu z czoła. Wyglądała śmiesznie ubrana w elegancką sukienkę, ufryzowana i bosa.

- Pomogę ci ją taszczyć – zaoferował się ponownie.

- Nie, nie trzeba. Wróć lepiej pilnować mojej siostry.

- Nath się tym zajął. – Jay machnął ręką.

- Nie wiem, czy można mu ufać… - Dziewczyna zmarszczyła brwi.

- To porządny chłopak, dlaczego miałabyś mu nie ufać? Co miałby niby zrobić? – Jay urwał, zdając sobie sprawę, że odpowiedź nasuwa się sama. – Nie, on nie jest taki. – Pokręcił szybko głową, żeby oddalić od siebie tę myśl.

- Wszyscy faceci są tacy sami, ale skoro się upierasz, to możesz zanieść mi bagaż do służbówki. Jak spotkamy Toma to przynajmniej nie będzie tak niezręcznie. – Wzruszyła ramionami.

Wytłumaczenie uznał za słuszne. Nie zamierzał też stawać w obronie wszystkich facetów świata, bo doskonale rozumiał, dlaczego martwiła się o siostrę. W końcu jej relacje z Nathem były dość zawiłe. Odprowadził ją pod same drzwi, gdzie się pożegnali.

- I sprawdź rano, czy Nath trzymał fiuta w spodniach! – krzyknęła za nim szeptem tak głośnym, że mogła obudzić połowę hotelu.

Roześmiał się tylko swoim charakterystycznym śmiechem i zostawił ją bijącą się z myślami. Kiedy zobaczyła, że ma pokój sama dla siebie nieco się uspokoiła. Ale fakt, że wreszcie poznała powód, dla którego Tom jej nie lubił, nie dawał jej spokoju.

Ranek nadszedł dla Madzi niespodziewanie szybko i to wcale nie dlatego, że położyła się późno. Z błogiego letargu wyrwał ją ból głowy przypominający ostre uderzenia młotem. Uniosła powieki i spojrzała na naleśnik z kołdry, w który się zawinęła. Była na Barbadosie, na zewnątrz było ponad 20 stopni, a ona zachowywała się, jakby zawitała na Antarktydę. Powoli docierało do niej, że drogi szampan najwyraźniej oddziaływał bardziej alkoholowo na jej młody organizm. Miała kaca.

Przekręciła się na drugi bok, żeby rozciągnąć szyję, bo spała dosyć krzywo. Z przerażeniem stwierdziła, że ma koło siebie Natha, obejmującego się rękoma.

- Co do… - powiedziała nad jego uchem tak głośno, że przestraszony spadł z brzegu łóżka, na którym się skulił i uderzył łokciem w nocną szafkę.

- Kurwa! – zaklął na głos, rozmasowując bolące miejsce. – To znaczy… ojej – poprawił się szybko.

- Widzę, że gołąbeczki już wstały! – oświadczył Jay, który właśnie pojawił się w pokoju w pełnym rynsztunku. – Chyba nie masz za złe, że posłużyłem się tym? – spytał, machając dziewczynie przed oczami kartą magnetyczną, którą poprzedniego dnia wziął od Moniki, żeby móc doglądać jej siostry.

- Nie, skąd. Zapraszam wszystkich, lubię być podziwiana o poranku – wysapała Madzia, zasłaniając sobie pół zaspanej twarzy kołdrą.

- Spokojnie, przyszedłem zobaczyć, jak się czujesz po wczorajszej… zabawie. – Jay wzruszył ramionami i zatopił się w fotelu, podczas gdy Nath pozbierał się z ziemi.

W pewnej chwili stracił równowagę i omal nie zwalił ze stolika kosza róż, które dziewczyna dostała od Liama. Minę miał nietęgą, ale czy właśnie z tego powodu czy z niewyspania, ciężko było ocenić.

- Właśnie… wczoraj… - Do Madzi zaczynały docierać wspomnienia ubiegłego wieczora. Z niepokojem na twarzy doskoczyła do tabletu zostawionego na stoliku do kawy i zalogowała się na twittera. – Nie, nie, nie… „Twoje loczki są seksowne”? Co ja powypisywałam…

Ukryła twarz w dłoniach, odczytując wiadomości, które rozesłała do członków One Direction, kiedy wypiła szampana.

- Liam dzwonił w nocy – oświadczył nagle Nath, jak gdyby nigdy nic.

- O nie… Do niego też pisałam? – spytała zdziwiona Madzia i sprawdziła wiadomości wysłane. – „Kwiaty możesz kupować swojej Danielle. Daruj sobie i zostaw mnie w spokoju…”. Nie mogę dalej czytać.

Dziewczyna odsunęła od siebie tablet, który z ekscytacją w oczach przejął Jay i zaczął czytać z zainteresowaniem.

- Piąteczka! – wykrzyknął w końcu, unosząc dłoń w górę.

- Co?

- Napisałaś mu, że może sobie te róże w dupę wsadzić. Moja dziewczynka! – zachichotał chłopak.

Po twarzy Natha przebiegło coś w postaci nadziei, ale Madzi równie dobrze mogło się wydawać, bo była zmęczona i skacowana.

- Co się jeszcze wczoraj działo? – spytała przyjaciela. – Dlaczego ty śpisz u mnie? – Widząc, że chłopak nie potrafi dobrać słów, spojrzała wyczekująco na Jaya, który zaczął się śmiać. – Chyba ty i Monia nie… no ten...

Miny chłopaków zrobiły się nagle poważne. Madzia się przeraziła i opuściła swoje bezpieczne schronienie, za które uważała ciepłą kołderkę. Szybko jednak Nath i Jay wyprowadzili ją z błędu, zaczynając się śmiać do rozpuku.

- Ona naprawdę nic nie pamięta! – powtarzał Jay, próbując pohamować nagły atak radości.

- Czego nie pamiętam? Gdzie jest moja siostra? – irytowała się.

- W służbówce – wyjaśnił Nath.

- W słu… gdzie?! – zdziwiła się.

- Wczoraj narobiłyście małego zamieszania. Na balu maskowym była Caroline Flack, którą zaczepiałaś… - tłumaczył Jay.

- Nie!

- Tak, tak! Ostro ją poirytowałaś i nawet chciałaś się na nią rzucić, ale na szczęście ja cię powstrzymałem. – Jay mężnie wyprężył pierś.

- I odeskortowaliśmy cię bezpiecznie do pokoju zanim komuś stała się krzywda – dopowiedział Nath, w skrócie ujmując całą historię.

- No dobrze. Ale gdzie jest Monia? – Madzia nadal nie pamiętała wszystkiego.

- Cóż… Próbowała chronić twoją tożsamość przed dziewczyną Harry’ego Stylesa, wywołała pożar no i została przeniesiona do służbówki, żeby nie zagrażała gościom. – Jay wzruszył ramionami. – Ale na twoim miejscu bardziej przejmowałbym się sekretem Toma, który przy niej zdradziłaś.

- Nie, nie, nie, nie! – Madzi nagle zaczęło rozjaśniać się w głowie. – Co ja zrobiłam?! – spytała sama siebie, ponownie opadając bezwładnie na łóżko i chowając twarz w poduszkę. Teraz nawet fakt, że spał na niej Marvin Humes nie był w stanie poprawić jej nastroju.

- To dość poważna sprawa. Tom długo chowa urazę, jeśli już coś pójdzie nie po jego myśli. Całe szczęście, że nie było tu Kelsey, bo już nigdy by się do ciebie nie odezwał – wyjaśnił Nath, ale zdając sobie sprawę, że nie pomaga, zacisnął język za zębami.

- Pogodzicie się, będzie dobrze. W końcu on też zdradził, że całowałaś się z Liamem – powiedział Jay, kładąc leżącej Madzi rękę na ramieniu tak, że tak podniosła głowę i spojrzała na niego gniewnie, że o tym przypomniał.

- Ja… pójdę się wyszykować – oznajmił Nath, unikając niezręcznej konwersacji. – Zaraz mamy próbę, tak?

Jay pokiwał głową.

- Ale mi nie chodzi o sytuację z Tomem! – warknęła Madzia. – Przeze mnie Monika straciła tysiąc funtów, które zarobiła na reklamie! Teraz pamiętam!

- Ach, i to cię martwi najbardziej? – spytał zdziwiony Jay.

- Przecież to jej siostra, idioto – rzucił Nath na odchodnym. – Widzimy się później.

- Nie, nie, nie! Tysiąc funtów… Ona mnie zabije! – powtarzała Madzia. Sprawą z Tomem również się denerwowała, ale Monika była w końcu jej siostrą, no a skoro w grę wchodziły pieniądze, sytuacja była poważna.

Poprzednia noc była zwariowana. Upiła się, pisała bzdurne wiadomości, zaatakowała Caroline Flack, zraziła do siebie Toma i spowodowała, że jej siostra musiała przenieść się do służbówki. Czy mogło być gorzej?

- Wyszykuję się i zjemy razem śniadanie? – zapytała Jaya.

- Już jadłem. Za godzinę mamy z chłopakami próbę, ale możesz zjeść z Kelsey, Michelle i Nareeshą.

- Chyba spasuję.

- Dlaczego? Uważam, że powinnaś je poznać. Nie możesz spędzić całego czasu na Barbadosie sama. Twoja siostra pracuje, my też…

- Ja też powinnam pracować. Szczerze, to myślałam, że ten wyjazd będzie wyglądał inaczej. – Madzia westchnęła ciężko.

- Ja tam bym się cieszył, gdyby Kevin i Martin nie dyszeli mi nad karkiem i nie zmuszali do wykonywania dziwacznych zadań. – Jak na komendę rozległo się pukanie do drzwi.

Madzia poprosiła Jaya, żeby otworzył, a sama błyskawicznie wskoczyła do łazienki w obawie, że może to być Monika lub Tom, z którymi nie była gotowa rozmawiać. Najpierw chciała doprowadzić się do porządku i obmyślić plan konwersacji i solidne argumenty, które doprowadzą do wybaczenia. Okazało się jednak, że na progu stoi Big Kev.

- Yyy… Pomyliłem pokoje – oznajmił, widząc członka zespołu, który otworzył przed nim drzwi. – Chciałem powiedzieć Maggie, żeby odebrała wasze stroje ze sklepu, ale…

- Nie, w porządku. To jej pokój – wypalił Jay.

- Eee… Zaczynam rozumieć, dlaczego Jayne tak zależało, żeby trzymać was z daleka od dziewczyn.

- Och, nie! Ja tu tylko przyszedłem z rana, zobaczyć jak się spało Maggie i Nathowi! – wyjaśnił Jay ze śmiechem, a zdając sobie sprawę, że wcale nie pomaga, podrapał się po loczkach i zawstydzony bąknął coś w stylu „pójdę się przygotować”.

- A Maggie? – spytał mężczyzna.

- W łazience – rzucił Jay na odchodnym i zniknął.

- Idiota – zaklęła Madzia zza drzwi od łazienki.

Zdążyła tylko opłukać twarz i przeczesać włosy palcami, kiedy rozległ się głos ochroniarza.

- Maggie, jesteś tam?

- Taaak.

- Mam tu adres sklepu. Odebrałabyś rzeczy chłopaków przed szesnastą? Zostawiam ci też pieniądze na taksówkę i na uregulowanie rachunku oraz kwit.

- Jasne, zajmę się tym – przytaknęła.

- Położę na stoliku – oznajmił Big Kev i prawdopodobnie wyszedł, bo trzask drzwi dał dziewczynie to jasno do zrozumienia.

Wzięła prysznic, umyła głowę i zamierzała od razu pojechać do sklepu, ale burczący żołądek dał jej do zrozumienia, że najpierw powinna odwiedzić restaurację. Wychodząc z pokoju z torebką z pieniędzmi i kwitem ze sklepu natknęła się na Kelsey.

- Hej, ty pewnie jesteś Maggie! – powiedziała żywiołowo dziewczyna, machając do nastolatki ręką. – Jay mówił, że zjesz z nami śniadanie.

- Yyy… tak, z chęcią – skłamała.

Nie miała ochoty przebywania ze starszymi dziewczynami, które na dodatek dobrze się znały, ale była głodna, nie zamierzała więc się zapierać. Podała rękę dziewczynie Toma i ruszyły na dół, prowadząc wartką konwersację na temat hotelowych luksusów.

- Szkoda, że Tom był wczoraj taki nie w sosie – zwierzyła się w końcu Kelsey. – Miałam ochotę na romantyczny spacer po plaży przy świetle księżyca. Ale może dziś się uda, kto wie?

Był nie w sosie. No tak, Madzia coś o tym wiedziała. Przypomniała mu, że zdradził tę dziewczynę, która niewątpliwie wydała jej się sympatyczna i perspektywa zjedzenia śniadania z nią, Michelle i Nareeshą nie wydawała się taka straszna.

- Dziewczyny, to jest Maggie – przedstawiła Kelsey, kiedy już w restauracji zbliżyły się do stolika zajmowanego przez dwie opalone laski. Madzia poczuła się przy nich jak albinoska.

- My się znamy – oznajmiła z lekkim uśmiechem Nareesha. Wydawała się tak samo zachowawcza w okazywaniu emocji jak Siva. Być może dlatego tak do siebie pasowali?

Głos Michelle natomiast wydawał się przechlany, ale Madzia nie zamierzała pytać, czy też zabalowała dnia poprzedniego, bo mogło to być niegrzeczne.

Rozmawiały głównie o tym, czym się zajmują, a Madzię wypytywały o szkołę, pracę i plany na przyszłość w Wielkiej Brytanii. Mimo iż była głodna, rzadko mogła sięgnąć po kęs jedzenia. Czy one naprawdę nie odczuwały potrzeby wzięcia czegoś do ust? Cały czas ględziły, nie dając jej w spokoju zjeść naleśników, które zamówiła. Okazało się, że wszystko było w cenie i nie musiała się o nic martwić.

- A teraz muszę jechać odebrać ich rzeczy ze sklepu – oznajmiła w końcu Madzia. Przy wejściu dostrzegła siostrę, więc schowała się pod stołem, twierdząc, że coś jej spadło.

- W porządku? – spytała Michelle, a ona przytaknęła głową, już po chwili wracając do pozycji siedzącej. Zagrożenie w postaci Moniki zniknęło, nie musiała się więc martwić wykładem i ewentualną kłótnią. W końcu to przez nią siostra spała Bóg wie gdzie no i straciła tysiąc funtów, a pieniądze piechotą nie chodzą.

- Tak.

Tak skubała swojego naleśnika, aż dokończyła śniadanie i sok. One wypiły kawę i zaproponowały jej wspólną wycieczkę na plażę, żeby „nabrała trochę koloru”, ale grzecznie odmówiła, wymawiając się wizytą w sklepie. Nie wierzyła, że obsługa tak dużej imprezy, na której mieli wystąpić chłopcy nie dopilnowała, by rzeczy zostały dostarczone na czas. Musiała w niebywały upał tłuc się taksówką w obcym kraju o obcej kulturze. Ale chyba już wolała to niż leżenie plackiem na plaży z Kelsey, Michelle i Nareeshą. Głównie dlatego, że nie mogła patrzeć w oczy tej pierwszej mając w pamięci sekret, w którego posiadanie weszła i który tak nierozsądnie wyjawiła pod wpływem upojenia alkoholowego.

- Cholera, ale gorąco – powiedziała sama do siebie, wachlując się adresem zapisanym na sztywnej ulotce.  Taksówkarz jechał okrętną drogą, może chciał ją naciągnąć, ale nie obchodziło jej to, bo nie ona płaciła. Chciała tylko jak najszybciej znaleźć się w sklepie i odebrać kostiumy.

Monia natomiast rano została brutalnie obudzona przez kierowniczkę hotelu, która poinformowała ją o szkoleniu BHP. Jako że dnia poprzedniego złamała sporo przepisów, czekał ją czterogodzinny pokaz, co niewątpliwie jej się nie uśmiechało. Spała źle. Całą noc myślała o pięknym oceanie, na który mogłaby spoglądać, gdyby została na górze. Perspektywa utraconych pieniędzy też nie była pocieszająca. Smętnie wlokła się za kierowniczką przez restaurację w stronę pomieszczenia służbowego, które wyglądało jak cela w psychiatryku. Przy niewygodnym plastikowym krześle ustawiono mały telewizor z wideo i stolik z butelką wody i krakersami na plastikowym talerzyku. Była głodna, ale nie odważyła się o tym wspomnieć. Ciekawe, jak zareagują, gdy sprzątnie z talerza wszystkie krakersy?

- Wrócę za cztery godziny – oznajmiła kobieta, zostawiając Monikę samą w małym pomieszczeniu.

- Cztery godziny? – spytała oburzona dziewczyna.

Na ekranie wyświetlał się już napis powitalny, zwiastujący rozpoczęcie się kursu BHP.

- Zajebiście – warknęła sama do siebie Monia i wybierając w miarę wygodną pozycję, zabrała się za jedzenie krakersów.

Po pół godzinie znudził jej się seans, zajęła się czytaniem certyfikatów na ścianie. Po godzinie cały pokój znała na pamięć, a mężczyzna wypowiadający się o zasadach BHP w żaden sposób nie był w stanie jej zainteresować. Skoro kierowniczka mówiła, że wróci za cztery godziny, to miała trochę czasu dla siebie. Postanowiła się wymknąć i skorzystać z uroków pięknego Barbadosu, zanim na dobre zostanie wysłana do domu. Cichaczem przemknęła do służbówki, gdzie ubrała się w letnią sukienkę w nadziei, że choć trochę opali sobie nogi. Wyszła z hotelu zaopatrzona w wielkie okulary słoneczne i poszła na plażę, by przycupnąć w półcieniu i podziwiać fale. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że jej siostra, mimo iż tego dnia była trzeźwa, mogła ponownie stać się agresywna w stosunku do Caroline Flack, która, że tak się złożyło, była w tym samym sklepie.

- Cholera, zero spokoju – pisnęła przez zaciśnięte zęby Madzia, widząc kobietę, wybierającą buty.

Pech chciał, że do kasy, skąd zamierzała odebrać ciuchy był spory kawałek drogi. Zgięta w pół spróbowała tam dotrzeć niezauważona i jej się udało. Podała uśmiechniętej ekspedientce kwit.

- Hej, to ty! – usłyszała nagle znajomy głos kobiety, której na głowę spadło kowadło.

Odwróciła głowę, by ta nie mogła się jej lepiej przyjrzeć.

- Wszędzie cię poznam, to ty zaczepiałaś mnie wczoraj na balu.

- Chyba mnie z kimś mylisz… - odezwała się w końcu Madzia, najbardziej łagodnie jak potrafiła.

- Natychmiast powiesz mi, jak się nazywasz! – zażądała Caroline, a nastolatka spojrzała na nią jak na idiotkę.

- Wszystko w porządku? – spytała ekspedientka, która właśnie wróciła z zamówieniem – spodniami i koszulami foliowanymi w specjalne pokrowce. Były dość ciężkie, ale nastolatka zacisnęła zęby.

- Tak, już wychodzę, dziękuję – oświadczyła Madzia i chciała odejść, ale Caroline pociągnęła ją za ramię tak, że upuściła jeden ze strojów, na którym widniała przyczepiona etykietka „Nathan”. – Teraz przegięłaś pałę – oświadczyła po polsku i odwróciła się do Caroline.

- Co? – spytała skonsternowana kobieta, która nie zrozumiała z tego ani słowa.

- Nie słyszałaś? Odpieprz się… - wysyczała Madzia, pochyliła się po marynarkę Natha i z rozwścieczeniem poczuła, jak kobieta pcha ją do przodu tak, że ta upadła na kolana.

- Mów po ludzku – zażądała Caroline.

- Po ludzku to ci mogę zaraz przyłożyć – warknęła Madzia.

- Jestem zmuszona prosić panie o opuszczenie sklepu i dokończenie konfliktu tam – odezwała się zestresowana ekspedientka, w obawie, że zrobią awanturę tutaj.

Madzia chciała wyminąć Caroline i wyjść, ale nieszczęśliwie zahaczyła jej bluzkę hakiem od wieszaka, rozdzierając ją wzdłuż i ukazując wysmarowany samoopalaczem brzuch.

- Zrobiłaś to specjalnie! – krzyknęła dziennikarka, spoglądając na odkrytą część ciała.

- Nie, to był wypadek – zaparła się Madzia zgodnie z prawdą, ale widząc pomarańczowy kawałek skóry parsknęła w taki sposób, że sprowokowała Caroline, która się na nią rzuciła.

Nie wiedziała jak długo kulały się po ziemi, ciągnąc się za włosy, bo szumiało jej w uszach z wściekłości. Szybko postarała się opanować, żeby w ostatecznym rezultacie wyjść na ofiarę. Poprawiła spocone włosy i podniosła z ziemi pokrowce.

- Sama wyjdę – oświadczyła ochronie i ruszyła do wyjścia.

Oślepił ją błysk flesza.Nie zdawała sobie jeszcze sprawy, jakie mógł mieć konsekwencje.

- To ten paparazzi! Są w zmowie! – krzyczała jeszcze Caroline, ale tego już Madzia nie słyszała, bo wsiadała do taksówki, która czekała na nią przed sklepem i kazała wieźć się do hotelu. 
Kolejny dzień był pełen przygód, a miał to być dopiero początek. Postanowiła zanieść Kevinowi stroje chłopaków. Nie mogła go znaleźć, ale w recepcji dowiedziała się, że zespół ma próbę w miejscu koncertu, było jej więc to na rękę. Stroje zaniosła do swojego pokoju i wróciła na dolny hol. Nie mogła nawet zastanawiać się, czy facet, który wpadłna nią przy toaletach był rzeczywiście Simonem Cowellem. Planowała, w jakiśsposób odzyskać pieniądze siostry, które przez nią zaginęły. Sprawą z Tomem zamierzała się zająć później.

- Widziałam ją w sklepie, rzuciła się na mnie… - Do nastolatki dobiegł znajomy głos Caroline Flack, który wzburzył w niej krew i zmusił do wskoczenia za doniczkową palemkę. – Stanowi zagrożenie i trzeba ją usunąć z hotelu.

- Oczywiście zajmiemy się tym, ale musi pani wskazać nam tę dziewczynę, która współpracuje z paparazzim –odpowiedziała kierowniczka hotelu, która zatrzymała się tuż przy skrytce Madzi.

Nastolatka dostrzegła, że ta trzyma w ręce kasetkę z czekami i oczy jej się zaświeciły.

Odłóż ją, odłóż ją, powtarzała w myślach w nadziei, że ma moc sprawczą i będzie mogła uciec z pieniędzmi siostry, zanim Caroline jązidentyfikuje i wypędzą ją z hotelu.

- Poznam ją, muszę ją tylko zobaczyć – kontynuowała wredna dziennikarka.

- Oczekuje pani, że będziemy niepokoić wszystkich gości, żeby mogła pani rozpoznać jedną dziewczynę?

- Tak. A co w tym złego? Chodzi chyba o ogólne dobro, prawda? Prywatność gości może zostać naruszona i jestem pewna, że się ze mną zgodzą.

- Nie wszyscy goście to celebryci. Większość to zamożni ludzie, którzy po prostu chcą odpocząć. –Kierowniczka wzruszyła ramionami. – Zrobimy, co w naszej mocy, proszę to zostawić nam i się nie przejmować.

- Kiedy mam na ogonie fotoreportera!– zezłościła się Caroline.

- Przykro mi. Nie mogęprzeszukiwać pokoi gości. A teraz proszę wybaczyć, muszę zanieść fundusze z aukcji do sejfu, zanim wpłacimy je na konto i przelejemy na organizacje charytatywne.

Kobieta oddaliła się do drzwi zabezpieczonych mechanizmem z hasłem. Madzia próbowała dostrzec, jakie cyferki wciska, ale było to niemożliwe. Caroline postała jeszcze chwilę w odległości dwóch metrów od lichej palemki, która stanowiła jedyne schronienie nastolatki. W końcu znudziła się tym myśleniem (które niewątpliwie przychodziło jej z trudem) i ruszyła w stronę wind.

Madzia natomiast wyszła z ukrycia i stanęła tuż obok zamkniętych drzwi. Ustawiła się tyłem z telefonem wyciągniętym w ręku. Gładka płytka ekranu mogła idealnie posłużyć za lusterko. Nastolatka nie zastanawiała się, co zrobi, jak już dostanie się do pomieszczenia. Miała nadzieję, że szyfr do sejfu będzie taki sam jak ten do drzwi.

Czekała z trzy minuty, aż w końcu elegancka kobieta wyszła z zabezpieczonego kodem pomieszczenia. Dopiero teraz Madzia zdała sobie sprawę, jak głupia była, myśląc, że przy zamykaniu drzwi teżnależy wcisnąć kod. Już zamierzała zrezygnowana powlec się z powrotem do swojego hotelowego pokoju i poużalać się nad sobą, kiedy kierowniczka hotelu zawróciła na pięcie i ponownie podeszła do drzwi.

3115… notowała w myślach Madzia, kiedy nagle przerwało jej pojawienie się Jaya.

- Hej, Maggie! Jak tam praca? –spytał uprzejmie chłopak, a ona wyskoczyła na niego z ryjem.

- Nie!!!

Przez to, że ją rozproszył, nie ujrzała dwóch ostatnich cyfr kodu, otwierającego drzwi, a co za tym idzie, na zawsze pogrążone zostały jej szanse na odzyskanie pieniędzy siostry.

- Co się stało?

- Przeszkodziłeś mi w czymśważnym – oznajmiła zirytowana, zakładając ręce na piersiach. Kierowniczka znikła za zabezpieczonymi drzwiami, a w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby ich podsłuchać.

- Przepraszam, myślałem, że przeglądasz się w telefonie. Poprawiasz makijaż, albo coś takiego… - Jay podrapał się po głowie.

- Czy ja wyglądam, jakbym była pomalowana? – spytała, wzdychając ciężko.

- No… nie. Wyglądasz na spoconą –przyznał.

- Bo na zewnątrz jest gorąco jak w piekle, ja nie mam żadnych letnich ciuchów, a kiedy dobierałam wasze łaszki, zaatakowała mnie Caroline Flack, która teraz chce mnie znaleźć i wyrzucić z hotelu za rzekomą napaść! – wyrzuciła z siebie jednym tchem Madzia.

- No to w takim razie dlaczego nie schowasz się gdzieś w bezpiecznym miejscu? – spytał zdziwiony Jay. – Mogłaśiść z dziewczynami na plażę, nie byłoby problemu z tą dziwną babą. – Chłopak wykonał gest, który świadczył, że Flack jest niepoczytalna.

Zauważył ją po drugiej stronie korytarza, szybko więc zasłonił koleżankę, żeby ją ukryć przed wypatrującym wzrokiem.

- Tak, mogłam z nimi iść. Ale czułam się dość niezręcznie w towarzystwie… - Chciała skłamać, ale zdała sobie sprawę, że jemu może zaufać. – Kelsey. Wiesz, po wczorajszym.

Przytaknął głową ze zrozumieniem.

- Przywaliłaś jej chociaż?

- Chciałabym… Byłyśmy raczej dośćzachowawcze.

- Szkoda – westchnął. – A dlaczego rzekomo ci przeszkodziłem w czymś ważnym?

- Kierowniczka hotelu miała ze sobą kasetkę z czekami z wczorajszego balu maskowego. A w tej kasetce jest tysiąc funtów mojej siostry.

- I chciałaś je ukraść?! - spytałzszokowany.

- Nie! – uniosła się. – Odebraćwłasność.

- Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł…

- Nie obchodzi mnie, co myślisz. Muszę odzyskać te pieniądze i naprostować sprawy z siostrą. Potem zajmę sięTomem.

- Czy naprawdę uważasz, że sprawy z siostrą trzeba naprostować?

- Cóż…

- W ogóle z nią nie rozmawiałaś,co? – spytał Jay, zakładając ręce na klatce piersiowej i spoglądając na nią z ukosa.

- No… w sumie… nie, dzisiaj nie –przyznała szczerze nastolatka.

- To skąd wiesz, że wasze stosunki wymagają naprostowania?

- Och, nie znasz mojej siostry. Pieniądze są dla niej najważniejsze! Jeśli ich nie odzyskam, już się do mnie nie odezwie! Przynajmniej przez tydzień. – Madzia zastanowiła się. Tydzień byłjak wieczność, bo w sumie z siostrą nigdy nie dąsały się dłużej niż jeden dzień.

Jay patrzył na nią zdziwiony. Miała wrażenie, że widzi w jego oczach lekkie politowanie.

- Ty lepiej powiedz, dlaczego tak wcześnie wróciliście! – zmieniła temat.

- Wcześnie? Już prawie druga. –Jay spojrzał na zegarek. – Zresztą, my wielu prób nie potrzebujemy.

- Bo jesteście świetni, wiem –prychnęła Madzia. – A gdzie reszta?

- Nath poszedł poprawić fryzurę.Od morskiego powietrza włosy mu się kręcą, a nie potrafi docenić, że loczki sąsexy. – Chłopak uśmiechnął się i zdała sobie sprawę, że pije do wiadomości, którą ona poprzedniego wieczoru wysłała do Harry’ego Stylesa.

- Pytałam gdzie reszta, a nie gdzie jest Nath – obruszyła się.

- Max popędził do Michelle. Spędzają ze sobą bardzo mało czasu, bo ona wiele godzin tygodniowo pracuje na planie swojego serialu.

- Tom i Siva też poszli na plażę?

- A kto powiedział, że Max poszedł na plażę?

- No… nie wiem. To była droga dedukcji. – Madzia wzruszyła ramionami.

- Poszli zjeść obiad. Ja miałem sprowadzić ciebie – wyjaśnił Jay.

- Chyba nie jestem głodna –zaparła się, ale burczący brzuch mówił coś innego. Przeklęty…

Niemalże siłą zaciągnął ją do restauracji, wypróbowując na niej łaskotki, które jednak nie były w stanie jej ruszyć, bo po prostu nigdy na nią nie działały.

- O, jesteście! – rozpromieniłsię Max. – Zamówiliśmy wam, bo nie wiedzieliśmy, kiedy przyjdziecie.

- Siadajcie! – dodał Siva, wskazując Madzi miejsce obok Toma.

Madzia z przerażeniem spojrzała na wolne krzesło obok chłopaka, który jako jedyny nie podniósł wzroku, żeby na nią spojrzeć. Spojrzała na Jaya wyczekując ratunku. Ten prędko domyślił się, o co chodzi i sam usiadł na miejscu wskazanym przez Sivę. Madzia usiadła koło niego.

- A Nath gdzie? – zaciekawił sięMax.

- Robi sobie fryzurkę – wyjaśniłJay.

- Maggie, szkoda, że nie poszłaśz nami na plażę. Pogoda była wyśmienita na wygrzewanie się na słońcu i pluskanie w wodzie – zagadnęła uprzejmie Kelsey, a Tom spojrzał na nią dziwnie.

- Też żałuję, że nie poszłam z wami, bo miałam nieprzyjemną przygodę, kiedy odbierałam rzeczy chłopaków –przyznała dziewczyna.

Nath dołączył do towarzystwa w sam raz na opowieść.

- Coś mnie ominęło? – spytał.

- Nie, Maggie właśnie opowie swoją dzisiejszą przygodę – wyjaśniła Michelle.

- Cóż… Caroline Flack tam była. I tak jakby… zaatakowała mnie.

- Caroline Flack? Prezenterka X Factor? – zdziwiła się Nareesha.

- I kochanka Harry’ego Stylesa –burknął Tom.

- W każdym razie… - pałeczkębajarza przejął Jay. – Wszystko skończyło się dobrze. Poza faktem, że Maggie powinna się teraz ukrywać, bo chcą ją wyrzucić z hotelu.

- Co?! – spytała oburzona Kelsey.– Ale dlaczego?

- To u nich rodzinne – wyjaśniłTom, a Max rzucił mu karcące spojrzenie. Ani on, ani Siva nie mieli pojęcia, co wydarzyło się poprzedniego wieczora w pokoju dziewczyny.

- Ta baba twierdzi, że napuściłam na nią fotoreportera. Twierdzą, że z nim współpracuję. – Madzia wzruszyła ramionami, ignorując słowa Toma.

- Nie wyrzucą cię, spokojna głowa– zapewnił Max. – Staniemy po twojej stronie i to ta cała Flack będzie musiała się stąd wynieść.

- Za to jej może nie wyrzucą, ale za próbę kradzieży i owszem – zauważył Jay.

- Co? – zdziwił się Siva. –Maggie próbowała coś ukraść?

- Nie coś, tylko pieniądze mojej siostry. Wczoraj zaistniały pewne nieprzyjemne sytuacje, w wyniku których przepadły i są teraz w posiadaniu kierowniczki hotelu – wyjaśniła oględnie Madzia, a słysząc, że dopytują się, o co chodzi, w skrócie powtórzyła historięz balem maskowym, by zakończyć na tym, że jej siostra wylądowała w służbówce i została pozbawiona tysiąca funtów.

- To okropne! – oburzyła sięMichelle.

- Cóż, mając na myśli „pozbawiona tysiąca funtów” miała raczej na myśli, że jej siostra z własnej nieuwagi zostawiła pieniądze w szkatułce – dorzucił Nath.

- Ale to ja przytargałam te pieniądze na bal, więc to moja wina. A fakt, że śpię w luksusowym pokoju, a ona na jakiejś pryczy nie polepsza sytuacji. – Madzia posmutniała.

- Na pryczy? – zdziwiła sięNareesha.

- Ona tylko tak mówi, od rana nie była u siostry ani z nią nie rozmawiała – wyjaśnił Jay.

Dyskusję przerwało pojawienie siękelnerki, która kolejno stawiała przed nimi zamówione potrawy. Madzia zaczęła się zastanawiać. Co w tej chwili robiła jej siostra?
*

Telefon oczywiście musiał się jej zaciąć, kiedy tak desperacko potrzebowała dowiedzieć się, która jest godzina. Nie chciała nikogo pytać, bo nie lubiła zaczepiać obcych. Niemal biegiem pokonała trasę z plaży do hotelu, do którego wbiegła na boso. Spocone stopy zostawiały mokre ślady, ale na szczęście przemknęła przez hol tak szybko, że nikt jej nie zauważył.

Wślizgnęła się do pomieszczenia, w którym właśnie kończyła się instrukcja BHP. Zdążyła w ostatnim momencie. Doskoczyła do opakowania od płyty VHS i przeczytała opis, żeby w skrócie wiedzieć, o co chodziło. Zapomniała tylko o jednym drobnym szczególe.

- Już jestem – oznajmiła zasapana kierowniczka, która właśnie pojawiła się w pomieszczeniu. – Trochę musiałam latać po hotelu. Z tą zbiórką pieniędzy to niezły rozgardiasz. Zaniosłam pieniądze do sejfu, a jutro z rana przeniesiemy je do banku, by przelać na konta instytucji charytatywnych.

- To bardzo… szczytny cel –przyznała Monika. Chciała wprost powiedzieć, o co chodzi, ale zabrakło jej odwagi. Zresztą, w jaki sposób udowodni, że tysiąc funtów należy do niej?

- Tak… Mam nadzieję, że uzbieraliśmy zadowalającą kwotę. Przez to zamieszanie z pożarem i nieustannie dopadającą mnie Caroline Flack nie miałam czasu przeliczyć pieniędzy.

- Nie? A czeki? – zaciekawiła się Monika.

- Nawet do nich nie zajrzałam – przyznała szczerze kobieta i ogarnęła stolik, na którym leżały pozostałości po krakersach.

Kiedy lekko odsapnęła, zauważyła też, że jej nowa pracownica ma na sobie sukienkę.

- Czy ty rano nie miałaś czasami spodni? – spytała zaintrygowana, mierząc dziewczynę wzrokiem.

- Yyyy… Nie, wydawało ci się. Cały czas miałam sukienkę – skłamała Monika.

- Wybacz, przez tą pracę popadnęw paranoję. Caroline Flack zaczęła niepokoić gości. Chodzi po pokojach i szuka dziewczyny, która rzekomo współpracuje z grasującym po hotelu paparazzim. – Kierowniczka westchnęła ciężko.

- Zadam naiwne pytanie… Może to jej dostanie się służbówka, a ja wrócę na górę? – spytała Monika, a kobieta sięroześmiała.

- Mimo problemów, które stworzyłaś, lubię cię. Ale niestety, musisz zostać na dole. Co najwyżej dostaniesz dodatkową lokatorkę – zażartowała kierowniczka. – A póki co masz wolne. O dwudziestej zaczyna się impreza w pianie, będziesz roznosisz przekąski.

- O której mam przyjść i gdzie?

- Bądź na tyle wcześnie, żebyś zdążyła ubrać mundurek. Wszystkie kelnerki będą wyglądały tak samo, żeby robiły dobre wrażenie – wyjaśniła kobieta.

- A co to będzie za „mundurek”? Mam nadzieję, że niezbyt odkryty?

- Nie obawiaj się. Do pasa będziesz miała pianę, nikt nie będzie zaglądał ci pod hulu.

- Pod co? – spytała zszokowana Monika, ale tego kierowniczka nie słyszała, bo już przyspieszonym krokiem wracała do swoich zajęć.

Dziewczynie pozostało więc samej domyślić się, gdzie ma się zgłosić. Na szczęście po drodze spotkała kelnerkę,która wyjaśniła jej, że również pracuje wieczorem i że może wpaść po nią, żeby razem udały się w odpowiednie miejsce. Czyżby powoli Monice zaczynało dopisywać szczęście? W głowie zaczął się rodzić chytry plan wykradzenia własnych pieniędzy. Skoro kierowniczka nie zaglądała do kasetki, nie zauważy, że tysiąc funtów zniknie. Tylko gdzie przechowywane były pieniądze i w jaki sposób można wejść niezauważonym i je wynieść, zanim ktoś posądzi ją o bycie złodziejką? Postanowiła odwiedzić siostrę i poprosić ją o pomoc.

Madzia akurat wróciła do pokoju po błyskawicznym zjedzeniu obiadu. Zamierzała wziąć prysznic, bo spociła sięjak szczur, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.

- Co znowu… - powiedziała, wzdychając ciężko i pociągnęła za klamkę. Na progu ujrzała Monię, która szybko wślizgnęła się do środka. Nie chciała, żeby jej pracodawczyni zobaczyła, że wbrew zakazom szwenda się po ekskluzywnej części hotelu.

- Łóżko… - powiedziała starsza siostra smutnym głosem, rzucając się na rozwaloną pościel, której Madzia nie zdążyła ułożyć. – Jak tu się spało?

- Nie wiem, nie pamiętam. – Madzia machnęła ręką. – Nadal boli mnie głowa i cały czas chce mi się pić.

- To idź do restauracji, albo zamów do pokoju. Wiesz, że za nic nie musisz płacić, bo wszystko jest wliczone w cenę?

- Czyli nie jesteś na mnie zła? – zdziwiła się Madzia.

- Pewnie, że jestem! No ale co zrobić? – westchnęła Monia. – Kierowniczka nie zaglądała jeszcze do kasetki, więc może uda mi się wykraść pieniądze. Muszę tylko rozpracować, gdzie je trzyma.

- W sejfie i w pomieszczeniu zabezpieczonym kodem.

- Co? A ty niby skąd wiesz? –Monika uniosła się na łóżku.

- Tak się złożyło, że słyszałam jej rozmowę z Caroline Flack.

- Wiesz, że ta pinda przeszukuje hotel, by cię znaleźć i również wywalić? – spytała starsza z dziewczyn z wściekłością przypominając sobie, że to przez tą kobietę musi spać na pryczy w służbówce.

- Wiem. I dlatego zdecydowałam,że nie wyjdę z pokoju – oznajmiła Madzia. – Ale mam tutaj kawałek kodu do drzwi od sejfu. Może uda ci się rozpracować resztę. – Nastolatka podała siostrze zwitek papieru, na którym nabazgrała podpatrzone cyferki.

- Dzięki, ale geniuszem komputerowym nie jestem. Specem od włamań też nie. Skąd udało ci się to wziąć?– spytała Monika, odczytując kod.

- Podpatrzyłam w telefonie, stojąc tyłem. Udawałam, że się przyglądam. – Madzia wzruszyła ramionami.

- Sprytnie. – Monia pokiwała głową z uznaniem i dopiero to utwierdziło Madzię w przekonaniu, że siostra nie chowa do niej urazy. Mimo to zamierzała błagać o wybaczenie.

- Przepraszam, że wzięłam twoje pieniądze! Nie kontrolowałam się! Zrobiłam masę głupot i obiecuję, że już nigdy nie będę pić!

- Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać.

- Ale tę mogę! Tylko nie gniewaj się na mnie!

- Nie gniewam się na ciebie, tylko na kochanicę Stylesa – skrzywiła się Monika. – To przez nią musiałam spać na tym niewygodnym łóżku, podczas gdy ty leżałaś sobie tutaj, gdzie jeszcze niedawno był Marvin.

- Jeśli cię to pocieszy, to spałam z Nathem – przyznała Madzia, a widząc minę siostry, zdała sobie sprawę,że zabrzmiało to dziwnie, więc opowiedziała wszystko w skrócie, łącznie z incydentem w sklepie.

- Ale się porobiło… Teraz nie zdziwię się, jeśli wylądujesz ze mną w tej służbówce. Nie, zaraz. Nie wylądujesz, bo ty tu nie pracujesz, więc od razu wypieprzą cię na bruk. Może chociaż Nath cię przyjmie do pokoju, ale jeśli chcesz znać moje zdanie, to jestem przeciwna… - Monika zaczęła się głośno zastanawiać.

- Och, zamknij się już! Nie masz nic lepszego do roboty?

- Nie. Mam wolne do wieczora. Pójdziemy gdzieś?

- Nie wiem, czy słuchałaś, ale nie mogę się stąd ruszyć.

- No to co będziesz robić? Oglądać telewizję? – zdziwiła się Monika.

- Nie. Ocean. – Madzia wskazała na piękny widok z tarasu.

- A chłopaki co robią?

- Pewnie poszli na plażę z dziewczynami.

- No tak… A jak tam… no wiesz…

- Tom? – Madzia dokończyła za Monię, widząc, że nie chce jej przejść to przez gardło. – Nadąsany, że zdradziłam jego sekret. Przy obiedzie zachowywał się dziwacznie, a Kelsey mówiła, że wrócił „nie w sosie”. A ty jak się z tym czujesz?

- Z czym? Z faktem, że mnie nie lubi, bo bzyknął mojego sobowtóra? – zdziwiła się Monia. – Aż strach pomyśleć,jakie ma wizje, patrząc na mnie. Nie dziwię się, że mnie nie lubi.

- Też się nie dziwię – przyznała Madzia, a siostra rzuciła jej mordercze spojrzenie.

- Muszę coś zjeść – oznajmiła Monia i razem postanowiły zamówić coś do pokoju.

Obie wzięły prysznic i umyły głowy. Boy przyniósł posiłek dla Moni, który ta pochłonęła z zawrotną szybkością. Porozmawiały sobie o dniu poprzednim, pracy Moniki i przygodach Madzi. Obgadywały Caroline Flack i dziewczyny Toma, Maxa i Sivy, z którymi Madzia miała okazję spędzić trochę czasu. Wszystko wydawało się być w normie, poza faktem, że tysiąc funtów starszej z dziewczyn miał zostać przekazany na cele dobroczynne.

- No nic, muszę się zbierać – oznajmiła w końcu Monika. – Umówiłam się z taką jedną kelnerką, że zaprowadzi mnie w odpowiednie miejsce. Podobno będę miała na sobie hulu…

Madzia parsknęła śmiechem, wyjaśniając Moni, co to jest. Sytuacja zaczynała wyglądać coraz mniej różowo, a fakt, że w tym całym śmiesznym uniformie musi wykraść swoje pieniądze nie był zadowalający.

- Powodzenia – rzuciła Madzia siostrze na pożegnanie.

Teraz jak nigdy było jej ono potrzebne.

~*~

9 komentarzy:

  1. Szkoda mi Moniki. Cały czas los kładzie jej kłody pod nogi. Nawet nie zdąży wstać, a już następna. No mam nadzieję, że w końcu Monika będzie miała szczęście. Rozdział super, świetny i nie wiem jeszcze jaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny,co tu dużo mówić ;) Mam tak dziwnie,że w głowie układam sobie Monikę z Jay'em lub Tomem,a Magdę z Liamem <3 Rozwaliła mnie Monia z tym "Fiutem w spodniach" haha xD
    Pisz szybko CD,weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda tej Moniki
    Dawaj next

    OdpowiedzUsuń
  4. Tu Madeleine, ale nie mogę się zalogować. Rozdział świetny jak zwykle. To jedno z moich ulubionych opowiadan. Oby tak dalej, dziewczyno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego nie doprowadziłaś do striptizu?Buuu myślałam,że będzie darmowy striptiz,specjalnie dla Natha a tu nie ma:c
    Za to wojna w sklepie mnie rozbawiła haha:D Aż się boję o Madzię bo ta Flack jest nieźle szurnięta.Tom się obraził ojoj:c Mam nadzieję,że nie będzie się długo fochał:)
    Rozdział jak zwykle dłuuugi ale to dobrze bo aż chce się go czytać:)
    Czekam oczywiście na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. jesteś najlepsza!
    mam nadzieje ze Madzia bedzie z Nathem!!
    dodawaj szybko nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział po prostu genialny :) Świetnie się to czyta. Mimo, że jest na prawdę długi to za nim się spostrzegłam już skończyłam czytać :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę dzisiaj o 24 rozdział! Bardzo ładnie proszę.

    OdpowiedzUsuń