wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 42 - "Bal maskowy"

Dziękuję Wam za komentarze, zawsze poprawia mi się humor, gdy czytam Wasze opinie :)

W Nowym Roku chciałabym Wam życzyć natchnienia, nie tylko do pisania, ale i życia pełnią życia. Bądźcie po prostu szczęśliwe!

W tym rozdziale Monika pracuje przy charytatywnym balu maskowym, a Magda się upija. Obie powodują zamieszanie i kolejne kłopoty, a na jaw wychodzi pewien sekret.

 
~*~
 
Z rozmyślańwyrwały ją słowa recepcjonistki, która pytała, w czym może pomóc. Szybko więc wyjaśniła, o co chodzi. Okazało się, że ma stać przy samym wejściu i robić zdjęcia gościom w maskach polaroidem i zapisywać ich prawdziwe imiona i nazwiska z tyłu markerem. Potem miała wszystkie rozkładać na stole z atłasowym czerwonym obrusem. Jeśli któryś z gości chciał się dowiedzieć, kto kryje się za którąś maską, musiał wykupić zdjęcie z odpowiedzią za pieniądze, które miały być dopisywane na cel dobroczynny.

Monia zajęła miejsce i włożyła na twarz swoją maskę. Wyglądała jak wykonana z białej porcelany, z jednego otworu na oko kapała łezka, usta na masce były ułożone bez wyrazu, żeby pozostawić ją anonimową.

Sala była ustrojona wystawnie, z sufitu zwisały zwały granatowej tkaniny, na których lśniły sztuczne gwiazdy. Tuż nad podłogą spowijały się obłoki sztucznego dymu. Całość była stylizowana na nocne niebo i było bardzo klimatycznie. Sobowtór Franka Sinatry stał na scenie ze swoim zespołem i rozgrzewał się wokalnie przed godziną 21. Zaraz mieli zacząć schodzić się pierwsi goście.

Chłopcy natomiast nękani wyrzutami sumienia, że nie mogli wziąć Madzi ze sobą na plażę, w recepcji zamówili dla niej szampana i truskawki z dostawą do pokoju. Nath chciał zanieść je sam, ale Max przekonał go, że Martin i Kevin go zabiją, a Jay szepnął, że powinien nieco przystopować z tym zapałem i lepiej zgrywać niedostępnego. Skończyło się na tym, że zostawili jej liścik i razem z Kelsey, Michelle i Nareeshą opuścili hotel.

Madzia z nudów zaczęła nawet czytać etykiety na szamponach w gustownej łazience, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Niemałe było jej zaskoczenie, kiedy ujrzała boya hotelowego z dostawą. Nie zapytał, czy jest pełnoletnia. Zostawił stolik i wyszedł, na szczęście nie musiała uraczyć go kolejnym napiwkiem, który uszczupliłby jej fundusze.

- "Żeby umilić ci czas… twoi chłopcy" – przeczytała na głos i uśmiechnęła się, bo był to miły gest. – Cóż, dzięki, moi chłopcy.

Wolałaby, żeby zamiast tego dotrzymali jej towarzystwa, ale skoro nie było innego sposobu, zaczęła wsuwać truskawki i pić szampana, który musiał ich sporo kosztować, bo sama butelka wyglądała na zacną. Nastolatka miała problemy z jej otwarciem, ale dostała siły przez niepohamowane pragnienie i już pięć minut później mogła się cieszyć smakiem bąbelków.

Po pierwszym kieliszku weszła na twittera i zaczęła wypisywać bzdury do Liama. Kiedy zdała sobie sprawę, że chce mu wysłać groźbę przez kwiaty, które wysłał, przerzuciła się na gnębienie Harry’ego. Pół godziny później butelka była pusta, a ona zauważyła, że zachwycała się jego seksownymi loczkami. Teraz jej to nie przeszkadzało, bo jeszcze nie wytrzeźwiała, ale koszmar miał się zacząć dopiero, kiedy oni odczytają te wiadomości.

Pochwyciła telefon i napisała sms do Moniki. Siostra oddzwoniła, jako że większość gości zapełniała już salę. Kiedy poinformowała Madzię, że przy barze jest Simon Cowell i zażartowała „wbijaj”, po drugiej stronie słuchawki usłyszała ciszę. Madzia rozłączyła się, bo w jej głowie zrodził się plan, w jaki sposób zapewnićsobie godną rozrywką na wieczór.

Monika była przekonana, że telefon znowu jej się zepsuł i stąd te rozłączenie. Nie miała pojęcie, że jej młodsza siostra właśnie wybierała najbardziej elegancki strój i kierowała się w stronę sali, na której odbywał się bal maskowy. Nie wiedziała, skąd wziąć maskę, ale jakaś laska stała z kieliszkiem szampana na holu i rozmawiała z przejęciem z przystojnym brunetem. Swoją maskę zostawiła na pięknie rzeźbionej komodzie kawałek dalej.

- Dziękuję… - powiedziała Madzia pod nosem i ślizgowym ruchem zabrała jej przedmiot, który przytwierdziła sobie do twarzy z pomocą sznureczków, które przysporzyły jej nieco kłopotu.

Już po chwili powitana przez konsjerża kierowała się w stronę stolika, przy którym urzędowała jej siostra.

- Dionne Broomfield – powiedziała ochrypłym głosem i beknęła, ale nie był to czynnik, który ją zdradził.

Monia od razu rozpoznała nie tylko jej ciuchy i uczesanie, ale i nieudolnie zakrytą maską twarz.

- Co ty tutaj robisz? – warknęła starsza dziewczyna, łapiąc za polaroida i robiąc nastolatce zdjęcie.

- Wbijam –wyjaśniła krótko Madzia.

- Widzę, że pojęcie sarkazmu jest ci obce. – Monia złapała za flamaster i zmierzywszy Madzię od stóp do głów, zdecydowała się nie wpisywać nazwiska, które podała, tylko prawdziwe. – Masz szczęście, że ten gościu jest nierozeznany. Gdyby wiedział, że Dionne jest czarna…

- Gówno mnie ona obchodzi. Może być nawet żółta, ale łapy precz od Natha! – Madzia złapała Monię za połacie i zmroziła ją gniewnym wzrokiem.

- Czy ty coś piłaś? – spytała retorycznie starsza siostra. – Kto ci sprzedał alkohol?

- Dostałam w prezencie od chłopaków. – Madzia wzruszyła ramionami, bo nie widziała w tym nic złego.

- Całą zgrzewkę? Śmierdzi od ciebie jak w gorzelni, konsjerż musi mieć katar sienny, że cię wpuścił.

- Albo po prostu jest głupi – oznajmiła Madzia i spojrzała jak Monia chce ją inaczej podpisać na zdjęciu. – Pisz Dionne, bo zrobię awanturę!

- Już dobrze. Ale obiecaj, że usiądziesz sobie gdzieś z boku, posłuchasz muzyki i szybko wyjdziesz, ok.?

- Nie mogę ci tego obiecać. Przyszłam potańczyć z Simonem. O, tam jest! – Madzia rozejrzała się i ze zwycięską miną ujrzała mężczyznę przy barze. – Ładnie wygląda w tym garniturze, pójdę się przywitać!

Już chciała ruszyć, kiedy Monika złapała ją za rękę i pociągnęła do tyłu.

- Konsjerż może i nie zna się na gwiazdach, ale Cowell na pewno. Rozpozna cię, zawoła ochronę, wyprowadzą cię stąd i wyrzucą z hotelu. Chcesz spać na lotnisku? – spytała gniewnie Monia, a Madzia sięgnęła ręką w dekolt, z którego wyciągnęła zwitek banknotów.

- Ty stawiasz kolejki i hotel! – oświadczyła pijana dziewczyna, a jej starsza siostra wydarła jej swoją własność, pieniądze zarobione w reklamie, i złapała za ramiona, by mocno potrząsnąć.

- Madzia, błagam! Ogarnij się!

- Oj, tam, oj, tam. Ale tu ładnie… - Pijana nastolatka rozejrzała się wokoło z uśmiechem na twarzy. – Szkoda, że nie ma Liama, zatańczylibyśmy wolniaka – oznajmiła, słysząc jak sobowtór Franka Sinatry intonuje „Sway”.

- Nie nadążam, kto ci się w końcu podoba. – Monia uderzyła się otwartą dłonią w czoło.

- No Harry Styles! – oświadczyła pewna siebie Madzia i korzystając z okazji, że do stoiska podeszła jakaś zamaskowana para, zawinęła dupę i uciekła, zanim jej siostra zdążyła ją powstrzymać.

- Rihanna i Chris Brown – wyszeptała ciemnoskóra laska takim głosem, jakby pracowała na sex linii.

Monika skrzywiła się, bo nigdy jej nie lubiła, ale fakt, że znajdowała się koło gwiazdy takiego formatu zmusił ją do trzymania fasonu. Zrobiła zdjęcia i podpisała je, życząc udanego wieczoru. Para jednak nie zamierzała się długo bawić. Od razu wykupili swoje zdjęcia, żeby nikt inny nie mógł poznać ich tożsamości. Podali jej wypisane czeki, które opiewały na znaczną sumkę i oddalili się do lóż ulokowanych z tyłu. Całe szczęście, że ominęli Madzię,która zafascynowała się rzeźbioną fontanną, ustawioną na środku pomieszczenia. Na trochę był spokój.

Liam Payne, Nathan Sykes, Harry Styles… Monika nie nadążała za obiektami westchnień swojej siostry. Jako że zbratała się z tym pierwszym, o kolejnych nie miała dobrego zdania. Natha zawsze lubiła, ale fakt, że nie był zainteresowany jasno skreślał go z listy potencjalnych kandydatów na chłopaka jej siostry. Nie chciała, żeby robił jej nadzieję. Harry natomiast był ewenementem i zupełnie inną historią. Romans ze stara babą (jaką niewątpliwie była Caroline Flack) wykluczał go z kręgu potencjalnych kandydatów.

- Caroline Flack – usłyszała nad sobą i wyrwała się z rozmyślań. Spojrzała na kobietę, której oczy zakryte były maską.

Jeszcze tej tu brakowało… Monika zrobiła dobrą minę do złej gry i wykonała swoje zadanie bez marudzenia. Z przerażeniem jednak stwierdziła, że Madzia gdzieś zniknęła, co nie wróżyło nic dobrego.

Spojrzała na zegarek. Impreza dopiero się rozkręcała. Co chwilę podchodził jakiś mniej lub bardziej znany gość, który wpłacał kwotę na cel dobroczynny w zamian za ujawnienie czyjejś tożsamości. Monika miała związane ręce, bo nie mogła oddalićsię od stoiska. Westchnęła ciężko, bo nie miała pojęcia, w jaki sposób wybrnąć z sytuacji. Jej wzrok padł jednak na służbowy telefon Madzi, który dziewczyna nieopatrznie zostawiła na stoliku ze zdjęciami.

- Bogu dzięki – westchnęła z ulgą Monia i zaczęła przeglądać listę kontaktów. Zaczęła wydzwaniać do Natha, ale ten nie odbierał. Zadzwoniła więc do Jaya.

- Hej, Maggie! Jak ci się spodobał nasz prezent? – odezwał się w słuchawce.

- Idioci! Daliście jej alkohol i teraz pijana wbiła się na przyjęcie maskowe, które ja obsługuję! – wrzasnęła dziewczyna w słuchawkę, a gestem ręki zbyła jakąś starszą kobietę, która chciała, żeby zrobiła jej zdjęcie.

- Co takiego? Upiła się? Sama? – dopytywał się chłopak.

- A z kim miała się upić?! Czy tylko to wyłapałeś z moich słów?! Ona może odwalić coś nieprzyjemnego. Podała się za Dionne Broomfield i poszła prawdopodobnie szukać Simona Cowella. Dzwoniłam do Natha, ale on nie odbiera telefonu.

- Jeździ na sztucznych falach na desce surfingowej – wyjaśnił Jay, zamyślając się intensywnie nad faktem, że Madzia wybrała akurat takie drugie ja.

Monika nie miała pojęcia, dlaczego po nocach zachciało im się takich rozrywek, ale nie zamierzała się nad tym roztkliwiać.

- Czy do ciebie w ogóle nie dociera powaga sytuacji?! – spytała rozwścieczona. - Nie mogę odejść od stoiska, a siostra znikła mi z oczu i… Przyślij tu Sykesa, albo pójdę na plażę i nakopię mu do dupy.

- Dobra, dobra. Zaraz przyjdziemy – zapewnił chłopak i się rozłączyli.

Chciała jeszcze zwrócić uwagę, żeby nie brali ze sobą dziewczyn. Nie chciała, żeby oglądały jej siostrę w takim stanie, ale niestety nie zdążyła tego zastrzec, bo się rozłączył. Miała nadzieję, że szybko zareagują, bo po pojawieniu się kochanki Harry’ego, sytuacja wyglądała coraz gorzej.

Madzia, która znikła jej z oczu odnalazła się szybko w towarzystwie Caroline, która właśnie zamawiała drinka w barze. Mimo maski została rozpoznana przez pijaną nastolatkę

- Przepraszam, których miejsc mam unikać? – spytała, jak gdyby nigdy nic Madzia.

- Słucham? – zdziwiła się kobieta, odstawiając od ust zamówione Martini, które kelner w błyskawicznym tempie podstawił jej pod nos.

- Masz taką płaską twarz, zapewne spadło ci na nią kowadło. Chciałabym wiedzieć, których miejsc unikać…. – Nastolatka starała się mówić idealnym angielskim, ale język jej się plątał.

- A ty to niby… kto? – spytała poirytowana Caroline.

- Dionne. Broomfield - wyparowała Madzia.

- Z tego co mi wiadomo, ona jest czarnoskóra, a ty wyglądasz dość… blado.

- Kobieto, czy ty jesteś z innej planety? A może kowadło uszkodziło ci też mózg? Michael Jackson też był kiedyś czarny…

- Nie będę z tobą prowadzić konwersacji. Odczep się, kimkolwiek jesteś – oznajmiła Caroline, ponownie pociągając za łyk Martini.

- Nie… To ty się odczep od Harry’ego Stylesa – wysapała złowieszczo nastolatka, sięgając po oliwkę w kieliszku kobiety i zjadając ją prosto z wykałaczki. Okazała się tak obrzydliwa, że szybko ją wypluła, w efekcie czego ta wylądowała z powrotem w kieliszku.

- Moje życie prywatne to nie twoja sprawa. I jeśli natychmiast się nie odczepisz, będę musiała poinformować ochronę, że jesteś nietrzeźwa i mnie niepokoisz. –Caroline starała się zachować kamienną twarz, ale w środku zapewne się gotowała ze złości.

- Ty, Danielle Peazar i Dionne Bromfield macie trzymać się z dala od moich chłopców! – oznajmiła twardo nastolatka, wskazując na nos kobiety palcem.

- Podobno ty jesteś Dionne Broomfield.

- Aleś ty głupia. Ona jest czarna, no nie? – prychnęła Madzia, zapominając, że jeszcze przed chwilą właśnie tak się przedstawiła.

Caroline wyglądała na skonfundowaną.

- Ja po prostu chcę wypić drinka w spokoju – oznajmiła dobitnie. – Mogłabyś poszukać kogoś innego do gnębienia?

- Ale nikt inny nie zmusza do seksu Harry’ego Stylesa! – warknęła Madzia. – Chyba… - dodała po chwili namysłu.

- Dziecko, nikt tu nikogo do niczego nie zmusza. Daję ci ostatnią szansę. Odejdź, albo zawołam ochronę.

- A ja ci daję kopa w tyłek, wiedźmo – oznajmiła Madzia po polsku, nie mając siły na zastanawianie się, jak ująć swoje myśli w obcym języku.

Zrobiła zamach i chciała kopnąć kobietę, ale poczuła, że ktoś odciąga ją do tyłu. Wszystko działo się tak szybko, że nie była w stanie rozeznać się w sytuacji. Dopiero znajomy głos dał jej do zrozumienia, o co chodzi.

- Chodź… Dionne. Musimy już iść. – To był Jay. Złapał ją pod rękę i pociągnął kawałek do tyłu, do Caroline rzucając cos w stylu „przepraszam”. Chciała powiedzieć, żeby nie był taki uprzejmy, ale obrazy tak szybko przewijały jej się przed oczami,że ją zamroczyło.

- Zaprowadzę ją do pokoju – oświadczył Jay do Moniki. – Ty się niczym nie martw.

- Ok, dzięki.– Monia odetchnęła z ulgą.

Maskę, którą z nagłego ataku gorąca i stresu ściągnęła, musiała włożyć z powrotem pod karcącym spojrzeniem konsjerża, który dawał do zrozumienia „koniec pogaduszek”.

- Dotrzymajcie jej towarzystwa, dobrze? – odezwała się jeszcze błagalnym tonem, w tłumie wypatrując Natha, który również szukał jej siostry. – Tylko dopóki nie wrócę.

- Nie ma sprawy – zobowiązał się Jay i machnął ręką w stronę zagubionego kumpla, który szukał Madzi w fontannie.

Kiedy zebrali się do kupy, Monika mogła odetchnąć z ulgą. Spory kamień spadł jej z serca, kiedy zdała sobie sprawę, że jej siostra nie nastręczy już kłopotów. Ciężko opadła na krzesło, bo buty na wysokim obcasie zaczynały ją dobijać. Z niezadowoleniem stwierdziła, że kobieta w krótkiej mini stoi tuż przed stolikiem, dysząc ciężko. To była Caroline. Zdjęła maskę, żeby lepiej widzieć zdjęcia i zaczęła przyglądać się im w poszukiwaniu jakiegoś konkretnego. Monika poderwała się z miejsca i w ostatniej chwili zabrała fotografię siostry, po którą sięgała kobieta. Z tyłu była podpisana Dionne Broomfield, ale mając zdjęcie z maską, która nie do końca zasłaniała twarz, można było po nitce do kłębka dojść do prawdy. Nie zastanawiając się długo, dziewczyna przytrzymała fotografię przy świeczniku stojącym na stoliku obok.

- Hej, oddawaj to natychmiast! Ta mała napuściła na mnie paparazzi, muszę wiedzieć, kim ona jest! – wrzasnęła Caroline, doskakując do Moniki, która zaczęła na boso biegać wokół stołu.

Orkiestra zamilkła, widząc zamieszanie. Ludzie zebrali się wokół, by zobaczyć awanturę. Caroline Flack w ciasnej i krótkiej kiecce ledwo zasłaniającej jej dupę i w butach na wysokim koturnie goniła zamaskowaną pracownicę, która trzymała w dłoni płonący kawałek makulatury. Ogień strawił zdjęcie szybko i dotarł do jej palców, wyrzuciła więc dowód zbrodni, który niefortunnie spadł na stolik z innymi zdjęciami, które zaczęły płonąć. Caroline odskoczyła przerażona, a Monika ze śmiertelnym zdenerwowaniem rzuciła się, by ratować datki. Banknoty wrzucano do słoika, ale czeki leżały w małej drewnianej szkatułce, która łatwo mogła spłonąć.

Dwie minuty po rozpętaniu wojny pojawiła się ochrona z gaśnicami proszkowymi, którymi udało im się opanować ogień. Wrzeszczący celebryci opuszczali pomieszczenie w pośpiechu. Było pół do północy, a Monika ściskała słoik i szkatułkę, jakby były to najcenniejsze skarby. Maska spadła jej i plątała się gdzieś pod nogami. Teraz jednak liczyło się tylko to, że kierowniczka, która wytłumaczyła jej, na czym ma polegać zadanie, pojawiła się na sali niezadowolona.

- Spaliła zdjęcie, żeby nie zdradzić mi tożsamości dziewczyny, która zdradziła mnie przed paparazzim! – oznajmiła dobitnie Caroline, jakby ktoś pytał ją o zdanie.

- Ta… pani… - Monika zawahała się przez chwilę, by nie nazwać jej „dziwką”. – Sama się zdradziła, zdejmując maskę. I chciała poznać nazwisko jednego z gości bez zapłacenia.

- To oburzające oskarżenie! – prychnęła Caroline, udając niewiniątko. – Chciałam tu tylko odpocząć, ale naprzykrzała mi się dziewczyna podająca się za Dionne Broomfield… Musiałam wiedzieć, kim jest, bo przy barze była tak głośno, że paparazzi zrobił mi zdjęcie i…

- Spokojnie, proszę ochłonąć – nakazała kierowniczka hotelu. Ochronie kazała znaleźć intruza, a sama z dezaprobatą spojrzała na świeżo zatrudnioną dziewczynę i spytała, czy to prawda.

- A czy nie taka była idea przyjęcia? Bez zapłaty nie można się dowiedzieć, kto kryje się za maską. Ta pani była niegrzeczna i namolna. – Monika wzruszyła ramionami.

- Cóż, przykro mi to mówić, ale gość ma zawsze rację. – Kierowniczka wzruszyła ramionami ku uciesze Caroline.

- Ale ja też jestem gościem! – zaparła się Monia.

- Już nie. Nie zwolnię cię, ale nie możesz już zajmować pokoju morskiego. Zostaniesz zakwaterowana w suterenie dla personelu.

- W takim razie już wolę zwolnienie – oznajmiła dziewczyna. – Nie podoba mi się usługiwanie snobom, którzy rzekomo zawsze mają rację. – Założyła ręce na piersi i spojrzała wyczekująco na kierowniczkę.

- Jeśli nie chcesz pracować jutro przy cateringu, w porządku. Znajdziemy kogoś innego. Ale do pokoju nie możesz wrócić. Naruszyłaś regulamin i stwarzasz potencjalne zagrożenie dla gości.

- Ale... – Monika próbowała się tłumaczyć, ale kierowniczka nie słuchała. Przepraszała Caroline Flack za incydent i starała się uspokoić gości i poprosić, żeby zostali, bo czeka ich świetna zabawa.

Jako że zdjęcia spłonęły, dziewczyna mogła udać się do pokoju po rzeczy. Miała zostać zakwaterowana w jakichś pokojach za kuchnią, razem z kelnerkami i innymi pracownikami hotelu, którzy nie mieli w pobliżu mieszkań. Od kierowniczki dostała klucz i ściskała go w ręce, podczas gdy w drugiej trzymała buty na wysokim obcasie.

Żałowała, że nie ukradła żadnego czeku lub chociażby banknotów. Po co je ratowała? Poświęcała się, a teraz wyrzucili ją z pięknego pokoju z widokiem na ocean, w którym na dodatek kilka dni wczesniej spał Marvin Humes. Nigdy nie miała okazji podziwiać takich krajobrazów, a teraz będzie zmuszona spędzić noc na jakiejś pryczy z obcymi babami. Była zła, a najbardziej na obleśną Caroline Flack. Że też poinformowała chłopaków i poprosiła, żeby powstrzymali jej siostrę. Madzia mogła ją pobić i problem byłby z głowy. A tak została sama.

Powlokła się na górę, by zabrać rzeczy i przenieść się do służbówki. Zamierzała wzdychać kilka razy na widok oceanu nocą, ale to, co usłyszała zaraz po wejściu, zmieniło jej plany. W pomieszczeniu siedzieli Nath, Jay, Tom i Madzia. Ostatnia dwójka zażarcie się o coś sprzeczała. Monika postanowiła być cicho i czekać na rozwój wypadków.

- Najpierw on nie może zapomnieć o waszym pocałunku, a teraz przysyła ci kwiaty?! – krzyknął Tom, wskazując na obszerny kosz róż. Nath i Jay spoglądali po sobie zszokowani. Madzia całowała się z Liamem? Tego nie wiedzieli.

- To miało zostać tajemnicą! Ty też byś nie chciał, żebym wszystkim rozgadała, że nie lubisz mojej siostry, bo przypomina ci dziewczynę, z którą zdradziłeś Kelsey!

Wszystkich zamurowało.
 
~*~
 

11 komentarzy:

  1. Genialny! Mogli jej dokopać tej głupiej tic-tac Flack ( Harry ma mądre pomysły co do ksywek,haha) :D Biedna Madzia,tak się upiła,że aż bredziła. I ciekawe co wszyscy na to,że Tom zdradził Kelsey z dziewczyną przypominającą Monikę :)
    Pisz szybko CD,nie mogę się doczekać,weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi Moniki,że wyleciała z pokoju przez to,że jej siostra się upiła i zalazła za skórę Caroline Flack. Co nie zmienia faktu,że muszę przyznać,że Madzia nieźle daje czadu jak sobie wypije,prawie jak Monika tyle,że Monika nie potrzebuje do tego alkoholu:D
    Co do zakończenia rozdziału mnie też zamurowało,to co powiedziała Madzia.Tak swoją drogą,to jestem ciekawa jak zareaguje Nathan,na to,że Madzia całowała się z Liamem. Coś czuję,że będzie zazdrosny;)
    Już nie mogę się doczekać następnego;)
    P.S.Dziękuję za życzenia i ja również życzę Tobie abyś była szczęśliwa i oby ten rok,który się zaczął był dla Ciebie lepszy od poprzedniego:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze swietny. Magda upora to coś nowego. Lubię nowości :D a końcówka!? Będzie się ddziało teraz! Co to będzie.. Czekam na kolejny dodaj szybko. Może dzisiaj? Nowy rok wyjątkowy dzien to może dodasz nowy rozdział żeby ten dzień był jeszcze lepszy :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż! Jak zawsze genialny! Cudowny, zajebisty, świetny, fajny!
    Teraz będzie się działo! Jak dowie się Kelsey to zerwie z nim! Matko nie pozwolę na to!! Moja ulubiona para!
    Ech... Nie chce mi się gadać!
    No ale ok. Ogarniam się.
    Pisz szybko kolejny i życzę Ci weny i wszystkiego dobrego w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
  5. zaczynam coraz mniej lubic madzię.

    OdpowiedzUsuń
  6. hahaha :D , jak się upiła Madzia . Kelsey , nie może zerwać z Tomem . Tylko , nie to błagam !!!!
    szczęśliwego w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
  7. Co? O matko!!
    Ty chamie no!
    Z Liamem się liże ale z Nathem to juz zakaz.
    A idx do diabła!
    Z tobą po ludzku to nie można.
    I jeszcza ta akcja z Tomem! A weź wyjdź i pisz nexta bo kocham to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *idź| sorka ale piszę na zrypanej klawiaturze:)

      Usuń
  8. Lo ja pierdziu! :o
    Magda się upiła xD
    Ciekawa jestem jak zareagują na zdradę TomToma :o
    czekam.na nastepy :3
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. aaaalllleeee długi ale to wielki plus bo kocham czytać długie rozdziały :) czekam oczywiście na następny :) z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  10. "Rivendale Hospital to placówka dla młodzieży między szesnastym, a dwudziestym pierwszym rokiem życia, która zmaga się z wieloma problemami. Anoreksja, schizofrenia, depresja czy próba samobójcza to jedne z wielu przeszkód jakie stają im na drodze. Czy ktoś będzie w stanie pomóc tym zagubionym nastolatkom? A może zdecydują się na inne środki pomocy? Jak w nowym miejscu poradzi sobie siedemnastoletnia Elle? I czy przez to wszystko pomoże jej przejść stała mieszkanka szpitala - Fleur? Oczywiście jak w każdej historii pojawi się wątek miłosny, który zapewne jeszcze bardziej namiesza w życiu bohaterów."
    zapraszam na mojego nowego bloga, którego znajdziesz pod adresem http://sick-mad-sad.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń