poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 78 - "Jak stracić chłopaka..."

Nie wiem, czy Was zmartwię, czy ucieszę, ale rozdziały będą ukazywać się rzadziej, bo mam sporo nauki w szkole. Cieszę się jednak, że licznie zaglądacie na bloga, zadziwia mnie rosnąca liczba wyświetleń. Dziękuję też za wszystkie komentarze :*
Dajcie znać, co sądzicie ;)


W tym rozdziale Madzia planuję swoją imprezę imieninową, Jay chce obwieścić światu, że Monika jest jego dziewczyną, a ta zastanawia się, w jaki sposób go do siebie zniechęcić.
~*~
Czat okazał się niebywałym sukcesem, bo Jay, który samozwańczo okrzyknął siebie i Brukselkę parą szczerzył się jak głupi do sera, mimo iż wybranka jego serca leżała w pokoju obok i dochodziła do siebie po omdleniu w towarzystwie Jayne (która wróciła z randki) i swojej siostry. Wszyscy byli przekonani, że dziewczyna straciła przytomność z wrażenia, radości i ekscytacji. W rzeczywistości jednak było nieco inaczej.
Po odbyciu czatu z fanami, Loczek otoczył swoją lubą wytatuowanym ramieniem, kiedy wezwany lekarz skończył ją badać.
- Weź tę łapę, proszę cię - powiedziała skołowana dziewczyna, odsuwając się lekko od "swojego chłopaka".
- Co jej jest? - spytał zaintrygowany Tom. - Jest w ciąży?!
- Czy ty głupi jesteś?! - Madzia walnęła kumpla w ramię.
- No co?
- Nie, to nie ciąża. Ciężko stwierdzić po oględnym badaniu, ale to zmęczenie i odwodnienie organizmu. Jest pani może na diecie? - zagadnął lekarz do Moniki.
- Była ostatnio chora - odpowiedział za nią Jay.
- Nie wypoczęła pani należycie. W taką pogodę proszę leżeć w łóżku i nabierać sił, żeby nie było kolejnych omdleń. Wypiszę pani receptę, coś na wzmocnienie. Proszę brać dwa razy dziennie, rano i wieczorem. - Lekarz nabazgrał coś na świstku papieru i podał go Monice, ale Jay był szybszy i przejął kartkę.
Kiedy lekarz wyszedł, Jayne namawiała dziewczynę, żeby ta została u niej na noc, ale koniecznie chciała wracać do domu, a Madzia załapawszy, jaki jest tego powód, poparła ją, twierdząc, że w domu będzie jej najwygodniej, bo ma tam swoje rzeczy osobiste. Jay upierał się, że też jedzie i mimo usilnych prób Moniki wytłumaczenia mu, żeby został, już stał ubrany w kurtkę i gotowy do wyjścia. Nie omieszkał też poinformować oficjalnie Jayne, że on i Brukselka są parą, a ona nie może nic z tym zrobić, bo Monika już dla niej nie pracuje. Kobieta dała im krzyż na drogę i przekazała dziewczynie referencje, o które ta prosiła.
- Zrób coś - szepnęła Monika siostrze, bo sama nie miała siły wyjaśnić Jayowi, że coś sobie uroił.
- Yyy... Przy tobie moja siostra nie będzie mogła wypocząć - skłamała nastolatka na poczekaniu. - Może wrócisz do siebie i odwiedzisz nas, kiedy wydobrzeje?
- Nie, czuję się zobowiązany po wczorajszych ostrych słowach do jak najlepszego zadbania o was obie.
Nath prychnął, a Jay rzucił mu mordercze spojrzenie.
- Może zacznij od przeprosin, co? - poleciła Madzia. - A jutro zaczniesz... "o nas dbać".
- Przepraszam, Maggie, za te ostre słowa. Wcale tak nie myślałem, ale we wściekłości człowiek papla i robi różne rzeczy.
- Dokładnie! - wtrąciła Monika, mając na myśli fakt, że pocałowała chłopaka, który był najwyraźniej teraz przekonany o jej wielkiej i odwzajemnionej miłości. Jay nie wyłapał sensu jej słów, tylko przyciągnął ją do siebie, zagarniając ramieniem do swojego boku i kontynuował perswadowanie Maggie.
- Najlepszym sposobem na rekompensatę będzie, jeśli zostanę u was przez kilka dni.
- CO?! - Tym razem to Monika się zszokowała.
- Wiem, wiem. Będę spał na kanapie. - Jay wywrócił oczami. - Na razie. Bo w końcu w sylwestra ze sobą spaliśmy i jakoś...
- Dobra, możemy już iść? - spytała zrezygnowana Monika, która zamierzała przespać te kilka dni, podczas których Jay się zatrzyma u nich w mieszkaniu i być może problem odejdzie. Już teraz z chęcią wygarnęłaby mu, jak się sprawy mają, ale bądź co bądź, nie chciała go skrzywdzić. Mimo okropnych słów, które powiedział jej siostrze. No i nazwał ją niestrawną, a to już na pewno było wielkie przegięcie.
- Panie przodem. - Jay zamaszystym gestem chciał przepuścić Maggie, ale kiedy zdał sobie sprawę, że Monika maszeruje sama w kierunku schodów, pobiegł w jej stronę i potrącił po drodze jej młodszą siostrę.
- Nath, pojedziesz z nami? - poprosiła Madzia, spoglądając na przyjaciela, który bezradnie rozłożył ręce.
- Muszę jechać do domu. Obiecałem mamie i Jess, że spędzimy razem trochę czasu.
- Może pojadę z tobą? - Madzia spojrzała w stronę siostry, która właśnie próbowała wyperswadować Jayowi irracjonalny pomysł dygania jej na rękach. - Nie, chyba jednak innym razem.
- Trzymam cię za słowo.
- Och, czy to nie urocze? - spytał Tom, uwieszając się na ramionach nastolatków. - Wy się pogodziliście, Jay i Brukselka się spiknęli... Teraz pozostaje tylko znalezienie baby Nathowi jakiejś laski i wszystko zakończy się happy endem. Bo ty, Meggs, jak mniemam, spotykasz się z Liamem Paynem?
Nath spojrzał wyczekująco na Madzię. Wyjaśnili sobie wszystko, ale zapewne nadal miał do niej jakiejś cieplejsze uczucia. Musiała odpowiedzieć więc bez wahania, żeby nie psuć relacji między nimi.
- Z nikim się nie spotykam, a już na pewno nie z Liamem.
- Widzicie? - Tom klasnął w ręce. - Happy end. No... prawie.
Chłopcy odwieźli Madzię, Monikę i Jaya do mieszkania, które wynajął dla nich Danny. Jayowi japa się nie zamykała, nadawał cały czas, wspominał całą historię "ich miłości", począwszy od pierwszego momentu, w którym dziewczyna wpadła na drzwi obrotowe hotelu, uciekając bez płacenia z taksówki. W jego ustach wszystko brzmiało jak jakaś historia rodem z komedii romantycznej, a Monika nie była w stanie niczemu zaprzeczać, bo wyglądał na takiego szczęśliwego. Robiła dobrą minę do złej gry, ale kiedy zaczynał opowiadać niezręczne historie, wyłączała się i rozmyślała, w jaki sposób, bez zranienia jego uczuć, sprowadzić go na ziemię i wyznać prawdę.
Śmiech Toma i Maxa dudnił jej w uszach jeszcze długo po tym, jak dojechali do domu i rozsiedli się na kanapie, by wypić herbatę. Jay usługiwał obu dziewczynom, by zadośćuczynić im swoje zachowanie. Madzi zaczynało się podobać posiadanie prywatnej pokojówki, szczególnie kiedy chłopak udał się do sklepu po zakupy, by uzupełnić im lodówkę i wrócił z torbami pełnymi przysmaków, na szczęście nie tylko wegetariańskich.
- Na co macie teraz ochotę? - spytał, zacierając ręce. - Lody? Nie, Monica była chora... Ciasto czekoladowe? A może po prostu chipsy?
- Najpierw marudzisz, że rydwanu ze mną nikt nie uciągnie, bo jestem za gruba, a teraz chcesz mnie tuczyć słodyczami? Ty chyba naprawdę długo byłeś sam - prychnęła Monika i nie miała okazji przekonać się, czy Jay usłyszał jej słowa, bo Madzia właśnie wpuściła do pokoju gościa, który pukał, a nikt nie mógł mu otworzyć, bo Brukselce zakazali się ruszać, a Jay miał zajęte ręce.
- Zaniepokoiłem się twoim telefonem - wyjaśnił Kuba, ściągając kurtkę i przewieszając ją sobie przez ramię. Ręką przeczesał mokre włosy. - Przyjechałem tak szybko, jak mogłem, po drodze nawet zatrzymała mnie policja. Ale widzę, że zguba się znalazła.
Chłopak rozpromienił się, widząc Monikę na kanapie, przykrytą kocem.
- Jak widać - oświadczył Jay, siadając obok dziewczyny i obejmując ją ramieniem. - Także możesz już wracać do Szkocji i wbijać w spódniczkę, by grać na dudach. My mamy plany. No i Monica musi odpoczywać.
- Jay! - warknęła jego wyimaginowana dziewczyna. - Siadaj, Kuba.
- Widzę, że sporo się pozmieniało, odkąd ostatnio się widzieliśmy - zagadnął gość, a Madzia zabrała od niego kurtkę i wyszła z pomieszczenia.
- Tak. Zmienił nam się status na facebooku - oświadczył pewny siebie Jay, wskazując na siebie i Monikę, która zakrztusiła się gorącą herbatą.
- Twój pewnie na "wrzód na dupie" - stwierdził Kuba. Widać było, że nie lubi Jaya po parapetówce, którą dziewczyny urządziły, a na której rzeczony kawaler zachowywał się, oględnie mówiąc, jak dupek.
Kiedy kłótnia zawisła w powietrzu, a Monika nie wiedziała, czy uciekać, czy próbować załagodzić atmosferę. Madzia postanowiła zrobić jedyną rzecz, która przyszła jej do głowy.
- Louis? Potrzebuję twojej pomocy. Możesz przyjechać?
Nastolatka ani się obejrzała, a w drzwiach stanęła odsiecz, ale zamiast etatowego negocjatora One Direction, stał w nich błazen ze skłonnością do nagości, Hazza we własnej osobie.
- Przyniosłem wódkę! - oświadczył z uśmiechem i wbił się do mieszkania, zanim Madzia zdążyła go zaprosić.
- Jestem ci wdzięczny, że skoczyłeś ratować Bru... Monicę, ale wiedz, że równie dobrze mógł to zrobić ktokolwiek inny, więc nie czuj się bohaterem - mówił właśnie Jay, wypominając bohaterski czyn Kuby.
- Tak? Bo z tego, co widziałem, świadkami były tylko przerażone dziewczyny twoich kolegów i Louis, który był równie osłupiały jak one.
- Myślę, że w porę rzuciłby się w morską toń, by ją wyłowić.
Monika siedziała z głową podpartą o rękę i zaprzestała wspominać, że przecież tu siedzi.
- Nie sądziłam, że to powiem, Harry, ale dobrze, że jesteś - powiedziała, wskazując koledze pufę tuż obok siebie. - Klepnij sobie.
- A ja przyniosę kieliszki - zobowiązała się Madzia. - Przydadzą się.
- Będzie jeszcze gorzej, ale... jak sobie wypije, to może przestanie mnie obchodzić, że będą się bić. - Monika wzruszyła ramionami.
- A wprowadzi mnie ktoś w sytuację? - Harry spoglądał zdziwiony na wszystkich i poprawiał włosy.
- W skrócie, Jay samozwańczo okrzyknął się chłopakiem mojej siostry i jest zazdrosny, że Kuba ją uratował wtedy, na jachcie - wyjaśniła Madzia, stawiając na stole zestaw bezbarwnych kieliszków.
- Acha. Brzmi ciekawie.
- ... To trzeba było zostawić "chorą jaszczurkę" i pojechać z nami. Może miałbyś okazję się wykazać. - Kuba mówił spokojnie, podczas gdy Jay się unosił. Madzia zaczęła się zastanawiać, ile chłopak ma lat, kiedy wybawił ją Harry, który pomyślał o tym samym.
- Ile ty w ogóle masz lat?
- 25 - oświadczył chłopak ze śmiechem. Z oczu zrobiły mu się małe szparki. W każdym aspekcie wyglądał i zachowywał się inaczej niż Jay.
Miał ciemne włosy i oczy, był bardziej opanowany, mniej niezdarny, no i ze zrozumieniem jego angielskiego Madzia nie miała problemu. Nie mogła jednak odciąć się od początkowego wrażenia, które sobie wyrobiła na jego temat, kiedy jeszcze podejrzewała, że jest starym Mikołajem-zboczeńcem.
- Dzięki za sprytną zmianę tematu - szepnęła Madzia do Harry'ego, a ten mrugnął do niej oczkiem.
- To co, pijemy? Tak się złożyło, że nie mam akurat nic do roboty, więc... Zdrówko? - zaproponował Harry.
- Czemu nie - stwierdził Kuba.
- A nie powinieneś już iść? - spytał niezbyt delikatnie Jay, a Monika dźgnęła go łokciem między żebra.
- Właściwie chciałem spytać, czy mógłbym tu nocować.
- Chyba sobie jaja robisz.
- Jay!!! - zwróciła mu uwagę Monika i Madzia w tym samym czasie.
- Przepraszam, ale on przegina!
- Nie przegina. On przynajmniej zapytał, czy może tu zostać - słusznie zauważyła Monika.
- No więc może ja sobie pójdę, żebyście mogli sobie porozmawiać, co?!
- Pijemy? - wtrącił Harry, z nadzieją podnosząc kieliszek.
- Nikt nigdzie nie idzie, dopóki się nie napijemy - stwierdziła Madzia, uspokajając wszystkich. - Nikt nikogo nie wygania, wszyscy możecie tu spać.
- Więc możesz się kimnąć na kanapie - stwierdził Jay. - Ja będę spał z Moniką.
- Polej mi - poleciła Monika Harry'emu, słysząc te słowa.
- Ale nadal uważam, że lepiej będzie, jeśli nie będziesz pił, tak jak na parapetówce i jeszcze dziś w nocy wrócisz do siebie - kontynuował Jay.
- Gdybyś mi nie przerywał, mógłbym dokończyć, że nie mogę wracać do Szkocji, gdyż wychodząc w pośpiechu, zapomniałem prawa jazdy i kiedy zatrzymała mnie policja, odholowali mój wóz.
Jayowi cisnęła się do ust kolejna uszczypliwa uwaga, ale widząc karcące spojrzenie Moniki, zamilkł.
- Dzięki, że przyszedłeś - westchnęła Madzia, siadając obok Harry'ego.
- Nadal liczę na grę w butelkę - odpowiedział zalotnie chłopak, a Madzia się zarumieniła i zachichotała jak jakaś napalona fanka.
- To co, pijemy? - spytała, żeby ukryć zdenerwowanie.
Wszyscy uznali to za najlepszy pomysł tego dnia.
- To był najgorszy pomysł tego dnia - stwierdziła Madzia, kiedy zdała sobie sprawę, że Jay zabronił Monice spożywania alkoholu, przez co ta stwierdziła, że źle się czuje i poszła spać bez kolacji, a jej samozwańczy chłopak zdecydował się pojechać po jakąś "niespodziankę", podczas gdy drugi kawaler, którego intencje nie do końca były jasne, poszedł wisieć na telefonie, by mimo późnej pory załatwiać sprawę z odholowaniem samochodu. W rezultacie tylko Harry, który wódkę przyniósł, się ubzdryngolił i został na głowie nastolatki.
- Myślałem, że wy Polacy kochacie wódkę! - stwierdził półprzytomny nastolatek, obejmując przyjaciółkę ramieniem. - Łagodzi obyczaje... czy jakoś tak.
- Tak, jeśli piją ją wszyscy. Ale może też prowadzić do awantur. I nie wszyscy Polacy kochają wódkę - wyjaśniła mu.
Miała teraz chłopaka do niańczenia i musiała wykminić, w jaki sposób będą spać tej nocy. Kuba zapowiedział, że może przekimać się na podłodze, w końcu po parapetówce dali jakoś radę.
- Nie, nie. Śpij na kanapie - poleciła Madzia, ale urwała, widząc, że Harry zamierza ściągnąć majtki, do których się rozebrał. - Hazza, nieeee!!!
- No co? Nagość...
- ... wyzwala? Tylko ciebie - prychnęła nastolatka. - Położę cię spać w moim łóżku, ale pod warunkiem, że nie będziesz się rozbierał. Słowo?
- Harcerza.
- Nie, Harry. Pytam serio. - Madzia spojrzała na pijanego przyjaciela wilkiem. Salutował w jej stronę, ale jego percepcja była nieco zaburzona no i chwiał się na nogach, więc nie mogąc czekać na dalsze zapewnienia, że się nie rozbierze, wpakowała go pod swoją pierzynę i poczekała aż przestanie śpiewać przeboje The Wanted i zaśnie.
- I'm Glad I came... - zawodził, nieco zmieniając tekst.
- Tak, ja też się cieszę... - westchnęła Madzia. Prosiła Louisa o pomoc, a tymczasem dostała dodatkowy kłopot. Lubiła Harry'ego, ale w tej chwili wolałaby żeby zjawił się tu Liam. On wiedziałby, jak załagodzić sprawę.
Madzia wypiła herbatę w samotności i przygotowała dla Kuby posłanie na kanapie, pewna, że Jay już się nie pojawi. Przeliczyła się jednak. Zanim poszła spać, zjawił się w mieszkaniu z jakimś pakunkiem i machnął ręką na rozłożonego na kanapie rywala. Obwieścił, że kimnie się ze swoją dziewczyną i Madzia była już bliska wyjaśnienia mu, że coś mu się pomyliło, ale wtedy okazało się, że przyniósł konsolę do gier i zapomniała o Bożym świecie, tylko zaczęła sprzęt podłączać i cieszyć się jak dziecko. Zapomniała też, że nadal dąsa się na Jaya za słowa, którymi ją "uraczył" i wdała się w wir zabawy. Grali tak do północy, kiedy nastolatka stwierdziła, że jest za późno i idzie spać.
- A ty chcesz przegrać? - spytał Kubę pewny siebie Jay, który ograł Madzię we wszystkich rundach jakiejś gry karate.
- Nie dziś. Jestem zmęczony.
- Dobra. Dokopię ci kiedy indziej.
Madzia westchnęła i poszła do siebie, przestając martwić się, czy Jay wskoczy jej siostrze do łóżka, czy nie. Wzięła prysznic, a kiedy wyszła z łazienki w piżamie, zauważyła, że problem z Harrym sam się rozwiązał, chłopak bowiem spadł z łóżka i leżał na ziemi, przytulony do poduszki.
- Och, Caroline... - powiedział pod nosem, a Madzia się naburmuszyła.
Nadal wzdychał do tej wiedźmy? Nawet jeśli sam przed sobą się do tego nie przyznawał, na pewno imponowała mu swoim doświadczeniem i... no właśnie, czym? Była fałszywa, nieuprzejma i wredna. Nie posiadała żadnych zalet, zupełnie jak Frankie Sandford.
- A śpij sobie na ziemi - warknęła pod nosem Madzia i ostentacyjnie położyła się na środku łóżka, w razie gdyby próbował się wgramolić z powrotem.
Sama nie wiedziała, dlaczego jest taka zła za te pijackie gadanie przez sen, ale długo nie mogła zasnąć. Kiedy rano się obudziła, stwierdziła, że Hazzy na ziemi nie ma, co zwiastowało, że mógł już sobie pójść. Było przed dziesiątą, nie było więc sensu dłużej gnić w łóżku. Madzia ogarnęła się więc z grubsza i mogła wyjść z pieczary. W kuchni oddzielonej barkiem od salonu stali Harry i Kuba w samych gaciach, którzy przygotowywali śniadanie. Harry układał coś na tacy razem z gałązką zerwaną z kwiatka, który dostały na parapetówkę, a Kuba smażył jajecznicę.
- Nie będzie wegetariańska - oznajmił dobitnie w stronę Jaya, który również w samych gaciach, wykonywał taniec zwycięstwa, bo najwyraźniej wygrał z Monikę w grze.
- Mam dosyć - stwierdziła Brukselka. - Wolę grać z Kubą, z nim mam przynajmniej jakieś szanse.
Joystick wylądował na ziemi, a Jay się obruszył. Wtedy to Harry zauważył Madzię w piżamie.
- Meggs! Po co wstałaś? Ja ci śniadanie do łóżka niosę!
- Mi? Jestem młoda, mogę wstać i sama sobie zrobić. Nie to, co niektórzy - syknęła Madzia.
- Co?
- Jajco.
- Czy chodzi o to, że się wczoraj upiłem? - spytał skonsternowany Harry. - Jeśli tak, to wiedz, że to śniadanie ci to zrekompensuje. Niestety nie mogę zjeść z tobą, bo pędzę na sesję.
- Tak to się teraz nazywa?
- Co?
- Jajco.
- Maggie, czy ty jesteś na mnie zła? - zdziwił się chłopak, a ona prychnęła.
- Ja? Skąd ten pomysł?
- Uff. Już myślałem.
- Sarkazm jak widzę jest niektórym obcy.
- Dobra... To ja pójdę się ubrać i zmykam. Smacznego, Meggs.
- "Smacznego, Meggs" - zaczęła przedrzeźniać go dziewczyna, kiedy wyszedł do łazienki ubrać porzucone ciuchy.
- Hmm... Jakaś kłótnia kochanków? - zaciekawił się Jay.
- Zamknij się - warknęła nastolatka, na co chłopak uniósł ręce w geście poddania.
- Śniadanie gotowe - oznajmił Kuba, żeby rozluźnić atmosferę. - Kucharz ze mnie żaden, ale przynajmniej nie jest to jakieś wegetariańskie badziewie.
- Hej! - wtrącił McGuiness.
- Smacznego - stwierdziła Madzia, dokonując oględzin tostów, które usmażył dla niej Harry. Obok apetycznie wyglądających przypieczonych kromek chleba leżała sterta zasmażonych grzybów, których nie znosiła. Cała zawartość talerza wylądowała w koszu na śmieci. - No i papa śniadanko - westchnęła nastolatka.
Kiedy Harry pojawił się w kuchni w pełni ubrany, skłamała, że zjadła wszystko i że było "pierwsza klasa". Chłopak wyszedł więc z uśmiechem na twarzy, a ona nie miała pojęcia, dlaczego się tak na niego dąsała. Sama zjadła jajecznicę z kiełbasą, którą zrobił Kuba i musiała przyznać, że była bardzo smaczna. Monika wymawiała się długo, że nie ma ochoty, co Jay przyjął z uśmiechem, więc żeby mu dopiec, zjadła małą porcję jajecznicy, która również jej zasmakowała.
- Dobra, zjadłyśmy jajka, teraz wy zakryjcie swoje - nakazała Monika, a sama poszła do łazienki wziąć prysznic.
Kiedy się obudziła, zauważyła, że na fotelu w jej sypialni kimał Jay z nogami wspartymi o łóżko. Uświadczyło ją to w niemiłym przekonaniu, że ten wyimaginowany związek wcale nie był snem. Musiała coś zrobić, żeby go uświadomić i nie zranić jego uczuć. Do głowy wpadł jej tylko jeden pomysł, który tak ją podekscytował, że nalała sobie szamponu do oczu i potem ją piekły, ale nie przejmowała się tym zbytnio. Wymyśliła, że najlepszym rozwiązaniem będzie zniechęcenie Jaya do siebie. Wtedy sam zdecyduje, że wcale się w niej nie zakochał i na pewno nie chce jej mieć jako swojej dziewczyny. A ona będzie mogła wrócić do Polski z czystym (no, prawie czystym) sumieniem.
Kiedy się oporządzała, Madzia stwierdziła, że żałuje, że była niemiła do Harry'ego. Chciałaby, żeby został dłużej, ale w końcu był idolem nastolatek i miał jakieś zobowiązania. Nie mógł wiecznie spać na ziemi w jej sypialni, przynosić wódki i robić niedobrego śniadania z grzybami. Był gwiazdą, a jej do gwiazd było bardzo daleko z tym niespełna metr siedemdziesiąt.
- Chcesz spróbować rozgrywki z mistrzem? - spytał Jay Kubę (oboje już byli ubrani), słysząc od Madzi odmowę, kiedy zaproponował jej wspólną grę. - A nie, wybacz. Kogo ja pytam.
- Wiesz co? Chyba jednak się skuszę - oświadczył zadziornie Kuba i zasiadł na kanapie z padem w ręce.
- Będziesz tego żałował - stwierdził Loczek.
- Na pewno?
Madzia pustym wzrokiem wpatrywała się w ekran, by dostrzec jakieś ścigające się samochody. Nie nadążała za akcją, ale najwyraźniej już po kilku minutach zaskakująco to Kuba okazał się zwycięzcą.
- Tak to się robi - oświadczył, otrzepując się z niewidzialnego kurzu.
- Ale... jak to... przecież... Przegrałeś nawet z Monicą, a ja ją ograłem chyba ze dwadzieścia razy! - Jay początkowo nie mógł wydusić słowa, a teraz wylewał swoje żale i niezadowolenie.
Kuba nic nie odpowiedział, tylko podparł brodę ręką i uśmiechnął się, zamieniając oczy w małe szparki. A Madzia nie wiedziała już co ma myśleć o stosunku chłopaka do jej siostry. Tylko że ostatnimi czasy o wielu kwestiach nie chciała rozmyślać, bo uczucia, które zaczynały nią targać były czymś zupełnie sprzecznym z jej systemem wartości. Sprawa wydawała się więc jasna. Wyjeżdżały za tydzień, a do tego czasu pozostało im pożegnać się z wszystkimi i w taki sposób pozałatwiać wszystkie sprawy, żeby nie mieć do nikogo żalu. Monika już miała jakiś plan, bo chodziła po domu i podśpiewywała pod nosem, co Jay brał za oznakę szczęśliwego związku, ale młodsza siostra doskonale wiedziała, że spowodowane jest to raczej jakimś chytrym pomysłem. Kuba wyszedł załatwiać sprawę odholowanego swojego samochodu, a Madzia siedziała w swojej sypialni i na kartce kreśliła jakieś linijki, trochę świadomie, trochę podświadomie. Planowała imprezę pożegnalną. Zbliżały się jej imieniny i zamierzała wynająć jakiś klub, w którym na pewno nikt nie wpadnie na pomysł gry w butelkę albo innej chorej zabawy, która doprowadzała do kłótni między nimi. Nie zaprosi też wszystkich, tylko tych, którzy... no właśnie. Tych, którzy co? Złożą jej życzenia? A kto będzie pamiętał o jakichś tam imieninach? Wpadła na pomysł i napisała na twitterze niejasną wiadomość, która odnosiła się do daty.
- Dla chcącego nic trudnego - oświadczyła i westchnęła.
Nie miała pojęcia, czy to dobry pomysł, ale póki co, lepszego nie miała. To, na co wpadła jej siostra też do najlepszych nie należało, bo dobiegły ją jakieś krzyki. Kiedy weszła do pokoju zauważyła jak Monika rzuca w Jaya mandarynkami z misy na ladzie w kuchni, krzycząc, że nie może spotykać się z żadnymi dziewczynami.
- Eee... co się stało? - zapytała osłupiała, a Jay wzruszył ramionami i uskoczył przed wielgaśną pomarańcza.
- Nie mam pojęcie! Od kiedy usiadła do laptopa, zaczęła wariować!
- Bardziej niż zwykle?
Odpowiedź nie nadeszła, bo w powietrzu przeleciała kolejna mandarynka, która rozprysła się na głowie młodszej siostry. Ta w gniewie podeszła do Moniki i odciągnęła ją za łokieć w stronę lodówki, żeby Jay nie był w stanie ich zobaczyć.
- Zechcesz mi powiedzieć... co ty u licha wyprawiasz? - warknęła nastolatka, a jej starsza siostra machnęła ręką.
- Nic takiego. Ja nie oszalałam, tylko próbuję go zniechęcić do siebie moją chorobliwą zazdrością.
- Tak, rzeczywiście nie oszalałaś - prychnęła Madzia. - Możesz rzucać czymś mniej szkodliwym dla otoczenia? - spytała dziewczyna, wyciągając z włosów rozbitą mandarynkę. - No nie wiem... Kulkami papieru?
- Postaram się coś wymyślić - westchnęła Monika.
Do kuchni wszedł Jay.
- Kryzys zażegnany? - zapytał z nadzieją.
- Yhm - przyznała jego "dziewczyna".
- Domyślam się, że zdenerwowały cię te zdjęcia w Internecie - oznajmił jak gdyby nigdy nic, wskazując otwartego na blacie laptopa, na którym był otwarty jakiś portal plotkarski z fotografiami jego i jakiejś blondyny. - Nie masz o co się martwić, naprawdę - zapewnił i cmoknął ją w czoło akurat w momencie, w którym do mieszkania wszedł Kuba.
Monika odskoczyła od Jaya jak oparzona.
- Załatwiłeś? - spytała swojego przyjaciela, a ten chwilę wahał się, ogarniał sytuację, a w końcu rozłożył ręce.
- W pewnym sensie. Kolega przyśle mi prawo jazdy poleconym. Dojdzie jutro lub pojutrze - wyjaśnił.
- Kolega, tak? - zaciekawił się Jay i objął Monikę ramieniem.
- Idę spać - stwierdziła Monika i zostawiła dwójkę chłopaków i swoją siostrę samych.
Była trzynasta, pora obiadowa, a ona nigdy nie spała w dzień, ale ostatnimi czasy zauważyła, że tylko tak można uniknąć niezręczności, no i udając, że jest się śpiącą królewną można dostać nie tylko opiekę, ale i podsłuchać to i owo.
- Ja też nie mam na to siły - dodała Madzia.
- Na co? - zdziwił się Kuba, siadając na kanapę.
- No właśnie sama nie wiem, na co - oświadczyła. - Wychodzę.
Zabrała swoje rzeczy i wyszła z mieszkania, nie przejmując się, że zostawia dwóch kolegów ze swoją siostrą, która mogła nie być z tego powodu zadowolona. Tego dnia nie padał deszcz, ale chmury nadal wisiały nad miastem, w końcu był to Londyn. Madzi do głowy przyszło, w jaki sposób mogłaby oderwać myśli od szalonych spraw, które miała na głowie, spotkać osobę, której dawno nie widziała i załatwić jakąś miejscówkę na swoje imieniny. Zadzwoniła do Jess.
Siostra Natha wyściskała ją za wszystkie czasy, kiedy już spotkały się pod jej szkołą godzinę później. Niektóre z koleżanek dziewczyny krzywo patrzyły na Madzię, którą kojarzyły z gazet, ale ta starała się tego nie zauważać.
- Jak dobrze cię widzieć! - ucieszyła się nastolatka. - Tak się cieszę, że pogodziłaś się z Nathem! Byłam rozdarta między braterską miłość, a sympatię do przyjaciółki - oświadczyła.
- Ja też się cieszę, że między nami wszystko w porządku. No i że wreszcie się spotkałyśmy.
- To co to za sprawa, którą mam ci pomóc załatwić? Zdobyć Liama? Kropnąć kogoś?
- Ok, zignoruję to ostatnie, ale zapytam o przedostatnie. O co chodzi z tym Liamem? Dlaczego wszyscy o to pytają?
- No... skoro ty i Nath jesteście przyjaciółmi, to oznacza, że ty i Liam...
- Nie! Czy wy nie potraficie zrozumieć, że dziewczyna może być po prostu singlem? Dżizas, czy wszyscy członkowie The Wanted i ich rodziny są tak mało domyślni?
- A co chodzi z tym? - zaśmiała się Jess, widząc, jak jej przyjaciółka się unosi.
- Nieważne. Kiedyś ci opowiem i mam nadzieję, że będziemy się z tego śmiać. Ale na razie... potrzebuję twojej pomocy.
- Zamieniam się w słuch...
Tak więc kiedy Madzia i Jess, roześmiane po nadrobieniu straconego czasu i załatwieniu sprawy z miejscówką na imprezę pojawiły się w mieszkaniu, zastały Jaya i Kubę z padami w dłoniach, którzy z kropelkami potu na czole i spiętymi mięśniami grali w jakąś grę.
- Nie, nie, nie! - krzyknął w końcu Jay, rzucając joystickiem o ziemię. - Znowu? To już piętnasty raz!
- Przegrałeś, tak? - spytała Madzia.
Loczek spuścił głowę, a Kuba wzruszył ramionami.
- Ale nie rozumiem, jak możesz mnie ogrywać. Jestem mistrzem w tej grze! Grałem w to prawie codziennie od roku. Jeszcze nikt mnie nie pokonał...
- Zawsze jest ten pierwszy raz.
- Ale w jaki sposób Monice udało się z tobą wygrać, skoro tyle razy przegrała ze mną? - unosił się dalej Jay, który nie ogarniał sytuacji. - Czy ona dała mi wygrać?
- Nie, to Kuba dał mi wygrać - wyjaśniła Monika, która właśnie pojawiła się w salonie. - Tego wymaga przyzwoitość, wiesz? Cześć, Jess!
Jay się zasępił. Pamiętał jak w sylwestra podpita Monika uraczyła go długim monologiem na temat tego, jakiego chłopaka chciałaby mieć u swojego boku. Rzeczywiście Kuba pasował do szablonu.
Monika natomiast machnęła ręką siostrze Natha i poszła do kuchni, gdzie w garnku znajdowała się jakaś potrawka z duszonych warzyw, którą najwyraźniej Jay przygotował na obiad. Dziewczyna zdecydowała się zjeść zamiast tego jabłko.
- Mam nadzieję, że spory zażegnane, a ty już się wykurowałaś! - oświadczyła Madzia. - Bo w moje imieniny balujemy!
- Nie wiem, dlaczego tak się cieszysz. Te imprezy zawsze się źle kończą. - Monika była sceptycznie nastawiona.
- Tak, ale ta... będzie inna. Zaprosimy tylko wybranych. Zarezerwowałyśmy z Jess lożę w tym klubie, w którym chciałaś iść na vixę do Orishy z JLS i... - Madzia nabrała powietrza w płuca. Taka byłą podekscytowana z tej inicjatywy.
- Świetnie! - Jay klasnął w ręce. - Połączymy twoje imieniny z moimi urodzinami i wtedy ogłosimy światu, że się spotykamy. - Monika zakrztusiła się kawałkiem jabłka, kiedy chłopak podniósł ją i zawirował chwilę w powietrzu. - Trzeba załatwić tyle rzeczy... Ale ta loża może być za mała, zadzwonię do tego klubu i zarezerwuję więcej. I może zamówię limuzynę? I...
Monika spojrzała ze złością na Madzię, która rozłożyła ręce. Wyglądało na to, że Jay był o krok dalej w zniechęcaniu do wkroczenia z nim w ujawniony przed światem związek.
Już następnego dnia pod wieczór, sprawy nabrały o wiele bardziej napiętego obrotu. Kuba nie dostał jeszcze listu ze swoim prawem jazdy, ale gdzieś po coś pojechał, nie mówiąc nikomu, co zirytowało Monikę, ale przynajmniej miała czas, by kontynuować swój plan, który również okazywał się niewypałem, bo póki co to Jay doprowadzał ją do szału. Madzię natomiast do szału doprowadzała cała ta sytuacja i fakt, że przestała nad nią panować.
- Poddaję się - stwierdziła wieczorem Monika, rzucając się na łóżko w pokoju siostry. Ta akurat wykonywała przegląd kreacji w szafie, ale stwierdziła, że nie ma nic sensownego.
- Ja też. Nie mam stroju, który nadawałby się na tę podniosłą okazję ujawnienia światu twojego związku z Jayem - westchnęła młodsza siostra i również rzuciła się na łóżko, gdzieś między legginsami a tuniką. - A gdzie w ogóle jest twój wybranek? Znaczy... ten z Anglii, nie Polak.
- Powiedziałam, że mam ochotę na lody o smaku borówki na kolację, to pojechał mi takie kupić. Czuł się zobowiązany, bo w restauracji nie chciałam nic jeść, bo wszyscy się gapili. Mam nawet wrażenie, że ktoś zrobił nam zdjęcie i że moje okulary nie były w stanie ukryć mojej tożsamości. Mam nadzieję, że trudno będzie znaleźć borówkowe lody, bo potrzebuję odpoczynku - westchnęła Monika.
- Czyli zakupy się nie udały? - zachichotała Madzia, którą bawiła ta całą sytuacja.
- Niech pomyślę... Przymierzałam wszystko tak długo, że aż mi się znudziło, ale on cały czas czekał przed przebieralnią.
- Ciesz się, że nie w niej.
- O, chciał wejść. Ale mu powiedziałam, że jest za mało miejsca. Potem chciał mi kupić kolczyki, bo całą drogę marudziłam, że chcę kolczyki, których wcale nie chciałam, więc zrobiłam mu awanturę, że w ogóle mu na mnie nie zależy, bo chce mi kupić jakieś badziewie...
- Czy ty jesteś chora? A jak wyskoczy z pierścionkiem zaręczynowym?! - Madzia popukała się palcem w czoło.
- Cholera, o tym nie pomyślałam. Skupiłam się na zniechęceniu go do siebie, ale on jest nieugięty! Nie mogłam się zdecydować, który zegarek mi się podoba, to kupił mi jedenaście. Rozumiesz? Jedenaście! - Monika ukryła twarz w dłoniach. - Marudziłam, robiłam mu awantury z zazdrości, zwracałam mu uwagę, nie śmiałam się z jego żartów... Nawet rozpłakałam się w odzieżowym, kiedy wzięłam spodnie w rozmiarze 34 do przymierzenia, a on zwrócił mi uwagę, że będą za małe. Nie mam już pomysłów. Kate Hudson w "Jak stracić chłopaka w 10 dni" szło znacznie lepiej.
- Acha, to taka misja - westchnął Kuba, który od dłuższego czasu pukał do drzwi sypialni, ale nikt mu nie otwierał, bo dziewczyny były zajęte.
- Przysięgam, że zacznę zamykać drzwi! - wrzasnęła Madzia. - Zero prywatności!
- Tak... I jeszcze znam wasz tajny kod. Język polski - roześmiał się Kuba. - Tak coś czułem, że z tym Jayem to ściema.
- No... to może jakieś rady, jak w subtelny sposób dać mu do zrozumienia, że nie chcę się z nim spotykać?
- Zdradzić go!!! - Madzia klasnęła w ręce. - Z Kubą!
- Czyś ty oszalała?! - spytała starsza siostra. - Mówiłam subtelny, nie chcę go zranić. A już na pewno nie przez zdradę.
- Ale skoro to nie prawdziwy związek, to w czym problem? - zdziwił się Kuba.
- Dobra, zignoruję fakt, że przyklaskujesz jej w tym aspekcie. Po prostu dla niego jest prawdziwy, to muszę to uszanować. Wymyślcie coś innego.
Nikt nie był w stanie wymyślić nic sensownego, więc dziewczyny poszły zrobić herbatę, by przedyskutować szczegóły imprezy i wypytać Kubę, czy pozałatwiał swoje tajemnicze sprawy. Kiedy tak słuchali o tym, że jeśli mu pozwolą, to zostanie z nimi do imprezy, bo stracił pracę w Szkocji i czekał na swoje rzeczy, które miały zostać wysłane, drzwi otworzyły się i stanął w nich Jay.
- Lody borówkowe z drugiego końca miasta! - oznajmił z dumą.
- Z drugiego końca miasta? - skrzywiła się Monika. - Pewnie się roztopiły.
- Zamrożę.
- Nie można zamrażać drugi raz. Po rozmrożeniu rozwijają się bakterie, jakieś gronkowce czy salmonelle, czy inne badziewie. Czy ty chcesz mnie zabić?
- Przepraszam. - Chłopak spuścił głowę i wyrzucił opakowanie lodów do śmietnika. - Ale mam też świeże borówki, mogę zrobić lody domowej roboty!
Monika ukryła twarz w dłoniach, kiedy jej samozwańczy chłopak zaczął się kręcić po kuchni. Wyszła do łazienki wziąć prysznic, a Madzia i Kuba przetransportowali się do salonu, by nie przeszkadzać lodziarzowi.
- Ja myślę, że to urocze - stwierdziła cicho Madzia.
- A ja myślę, że albo z nim jest coś nie tak, albo coś kombinuje - powiedział pod nosem Kuba.
Tego wieczora jedli zjadliwe lody borówkowe, ale impas, w którym się znaleźli, do strawnych nie należał.
~*~

13 komentarzy:

  1. Zadziwiasz mnie z kazdym rozdzialem, dziewczyno.
    Skad ty bierzasz te wspaniale pomysly, powiedz ty mi.
    SuperChlopak Jay. No po prostu zwalil mnie z nog. Ale w sumie na swoj sposob jest uroczy. Tylko za bardzo...
    Monia uwaza go tylko za kumpla, ale widocznie chlo zbyt wrazliwy jest. Pocalunek to bylo chyba zbyt duzo jak na jego krecona glowke.
    Ale Kuba zawsze sluzy pomoca i dobra rada. I jak slusznie James zauwazyl, Kuba wrecz pasuje jak ulal do szablonu Moniki.
    Mam nadzieje, ze ten impas zostanie zalagodzony przed wyjazdem dziewczat.
    A moze znow oszukaja system i zostana w UK?
    Pozdrawiam,
    Madeleine.

    P.S. Znowu komentarz z komorki, bo zostalam odcieta od Internetu w laptopie.
    P.S. 2Przepraszam, ze komentarz taki sobie, ale nadal rozpaczam po skonczonych feriach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku przepraszam, że nie skomentowałam wczorajszego odcinka ale po prostu nie mogłam. Wiedz jednak, ze dzis go przeczytałam i był naprawde bardzo dobry - zresztą jak wszystko co wyjdzie spod twoich palców. Dzisiejszy rozdział był...hmmm... zaskakujacy? Tak, to odpowiednie słowo. Cała ta sprawa z Jay`em jest naprawde zagmatwana i trudna. Stara sie i szcerze przyznam, ze gdybym była na jego miejscu już dawno trzasłabym drzwiami i olała Monie. No coż, zależy mu na niej.....Ale cos czuje, ze chodzi tu też o cos wiecej. Nie mam pojęcia o co- ale znajac troche twoje pomysły to po prostu nie może być takie oczywiste. Zastanawiam sie czy przypadkiem Monika nie skusi sie na plan Madzi i Kuby.... A własnie, co do Madzi. Powinna iść do Hazzy i pogadać z nim. Z Liamem już raczej nie będzie, Nath też się nie kwapi więc moze młody? Chciałabym. Wiesz co chciałabym, żeby na tej imprezie imieninowej spotkali JLS i np. Brukselka tańczyła z np. z Astonem. I Jay będzie wtedy zazdrosny.... Co ja poradze, ze chciałabym zeby Monika była z kimś innym? Tsaaaa.....trzeba czekać na kolejny rozdział. Sama informacja o tym, ze rozdzialy beda dodawane rzadziej mnie zdolowala. Wiesz, ze ja nawet w szkole zastanawiam sie czy nie dałaś nexta? Co opowiadanie moze zrobic z czlowiekiem...... Weny :) Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jay jaki słodki *o*
    Tak się nio opiekuje i wgl
    Tylko szkoda że brukselka nie czuje tego samego
    Uuu ... Znów będzie gruba biba :D
    Wyczuwa kacyk
    :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahaha pod koniec rozdziału płakałam ze śmiechu! Uwielbiam twojego bloga, każdy rozdział powoduje uśmiech na twarzy :) Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;33
    Ciekawe co się wydarzy na kolejnej imprezie ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. super super super super rozdział :)
    no i czekam na next :)
    co tu dużo pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie wierze, Hazza? Strasznie duzo go w tym opowiadaniu ostatnio :D a z Liamem nadal nic nie wyjasnione, nie podoba mi sie to ( w sensie ze nie jest wyjasione z Li) uwielbiam Harryego, ale jakos juz sie przyzwyczailam do opcji Magda _Liam :D Jay mnie zaskoczyl totalnie, podoba mi sie mysle ze sa ze sb nawet jesli Monika tak nie uwaza. Mam nadzieje, ze jednak sie przekona do niego xd :D i OBY Liam sie jak najszybciej pojaiwl bo mnie to juz meczy xd moze jakas wskazowka kiedy bd mogla wreszcie o nim przeczytac? Prosze dodaj rodzial dzisiaj! wiem ze pisalas ze nie bd dodawac tak czesto jak kiedys, ale moze znajdziesz 3 minuty zeby go wstawic :D szkoda ze nie bd juz codziennie pojawiac sie nowy rozdizla bo to uwielbialam w twoim blogu, ale rozumiem szkola i te sprawy ;)) Pozdrawiam, i czekam na nowy rozdizal :))

    OdpowiedzUsuń
  8. lol nie podpisalo mnie :D ten anonimowy o Hazzie to ja truskawkaaaaaaa :DD

    OdpowiedzUsuń
  9. O rzesz! Szkoda mi Moniki, chociaż tak bardzo chciałam aby Monia i Jay byli razem to teraz, jak jedno coś czuje, a drugie nie to wyszło katastrofalnie. Fajnie jakby uczucia wychodziły z obu stron...
    Hazza przegina :D Ach ten alkoholik ze skłonnościami do okazywania nagości! Mam nadzieję, że jednak Monia przekona się do Jaya i poczuje coś do niego.
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lody borówkowe?*.*
    Zjadłbym<3
    Rozdział, jak zwykle fenomenalny.
    Ja chyba nigdy nie wyjdę z podziwu, jak można mieć tak ogromną wyobraźnię.To przechodzi już ludzkie pojęcie.
    Ja tu gagdu gadu a komentarza jeszcze nie napsałam:)
    Harry i wódka!:D
    Cóż za trafne połączenie.
    Gdy Ci smutno, gdy Ci źle zaproś Hazze, on sam wódką ubzdryngoli się :D
    Oczywiście eksponowania jego jajek nie mogło zabraknąć w rozdziale:D Uwielbiam gdy opisujesz jego chęci do pokazywania się w stroju Adama:)
    Z resztą nie tylko Harry hasał po kuchni w samych gaciach:)
    Dziewczyny muszą mieć naprawdę silną wolę?Mogę to tak nazwać?
    Skoro się jeszcze nie rzuciły na chłopaków. Trzech facetów, w tym dwóch celebrytów, spacerujących sobie swobodnie po kuchni, w samych bokserkach. Mrrraśny widok*.*
    Ekhem schodzę na ziemię.
    Zachowanie Jay'a jest dość desperackie, ale też słodkie.Stara się jak może, ale cóż zrobić gdy Brukselka nie odwzajemnia jego uczuć?
    Mogę mu tylko współczuć, a jeśli nie ma go kto pocieszyć, ja to chętnie zrobię:)
    Kończąc chcę dodać, że mi się troszkę po przeczytaniu notki, ale rozumiem, że nie masz na to większego wpływu :)
    Czekam już oczywiście na kolejny:)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej <3
    Dobra, znalazłam trochę czasu i cieszę się, że mogłam przeczytać *.*
    Uwielbiam ten rozdział i zrobiłaś mi ochotę na lody borówkowe, dziękuję ci bardzo !
    Jay ...nachalny Jay, który wydaje mi się jest zazdrosny o Kubę O.o Mimo, że zachowuje się jak ostatnia dzifka ( xD) to chcę żeby Monika z nim była :)
    Harry , który gadał 'Och Caroline' , wkurzyłam się. Nie cierpię tej wywłoki -.- Jak Meggs i Monika :D
    Wybacz, że taki krótki komentarz, ale naprawdę słów brakuje by opisać ten rozdział :)
    Czekam na CD,pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwyjkle wspaniały rozdział. Uwielbiam czytać twoje opowia Ma jak zwykl

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana nie wiem co planujesz robic w przyszlosci ale powinnas zostac pisarka. Rozdzial jak zwykle swietny i przypomina te wszystkie komedie romantyczne razem wziete. Jak pozbyc sie nachalnego chlopaka jednak ta Monia ma wyobaznie a Jay jest na wszystko odporny chcial kupic 11 zegarkow pojechal kupic lody , opiekowal sie jak troskliwy chlopak ale co mnie najbardziej zdziwilo to zachiwanie Moniki ktora chociaz chce sie pozbyc Jaya to nie chce go zranic i chce zeby nie czul sie dotkniety czyli jednak jakies tam uczucia ma a ja tam wiem ze go gdzies w glebi kocha ale pewnie jeszcze o tym nie wie. No najwiekszym przykladem jest to ze kiedy Madzia zaproponowala ze zdrada powinna rozwiac sprawe Monia bala sie ze Jaya to zaboli i to juz jest wystarczajacz romantyczne. Ciesze sie ze powrocila Jess .
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń