~*~
Myślała, że tak jak stoi, tak pierdolnie na ziemię, bo to, co widziały
jej oczy nie mogło być prawdą. Może drink którego wypiła duszkiem tak się na
niej odbijał? Może pocałunek z Liamem, propozycje pozostania w Anglii i
ewidentne tango jej siostry z Tomem Parkerem rzeczywiście jej się przewidziały?
- Hej, co tu robisz? - spytał jakiś ochrypły głos i odskoczyła, żeby
Monika jej nie zauważyła przez półotwarte drzwi. Stanęła oko w oko z grubym
kucharzem, czego domyśliła się po białym stroju, wysokiej czapce i zawiązanej
pod brodą bandanie. - Gościom nie wolno tu przebywać, to pomieszczenie
służbowe!
Nie wydusiła z siebie nawet przepraszam, tylko pognała z powrotem na
salę, oszołomiona i roztrzęsiona. Po drodze natknęła się na Natha, nieudolnie
próbującego dotargać Jaya w sobie tylko znane miejsce.
- Jezu, gdzie ty go ciągniesz? - spytała przerażona nastolatka,
odgarniając spocone ze stresu włosy. - Chyba nie na zaplecze, co?
- Na zaplecze? Po co niby miałbym go tam ciągnąć? Coś się stało? -
Nath zmarszczył krzaczaste brwi, a ona się wzdrygnęła.
- Co? Eee... Nic! Nic, nic! Zupełnie nic. Wszystko w porządeczku. Ha
ha ha! - zaśmiała się tak sztucznie i nerwowo, że Nath był bliski rzucenia
przyjaciela w donicę z fikusem i przeprowadzenia przesłuchania, ale na
szczęście tego nie zrobił.
- W każdym razie... Bierzemy taksówkę i wracamy. On ma już dość.
- Nieprawda! Wypiję herbatę i mi przej... o sole mio! - Potok słów
Jaya przerwał jego nagły operowy śpiew, który był tak nieudolny, że gdyby
sytuacja nie była tak beznadziejna, Madzia na pewno by się roześmiała.
- Weźcie limuzynę. Siva, Nareesha i Kelsey już wrócili. A Toma i
Moniki nie ma, więc... Ja z Maxem damy radę.
- Nie, nie. Zarzyga limo, a ja za to odpowiadać nie będę - zaparł się
Nath, a ona musiała przyznać mu rację.
- To już, już, szybciutko, zanim Jay tu padnie! - popędzała, pchając
kumpli w kierunku drzwi.
- Dlaczego mam wrażenie, że chcesz się nas pozbyć? - Nath ponownie
zmarszczył brwi.
- Nie chcę. Jestem przecież wdzięczna, że tak się postawiłeś Jayne. I
Martinowi. I w ogóle. I... O, drzwi! Szybko!
Jay nadal miał na głowię rudą perukę Poison Ivy, która smętnie
przekrzywiła mu się na bok, kiedy zwisał między holującymi go Madzią i Nathem.
Wzrok nastolatki był niespokojny i rozbiegany. Miała nadzieję, że nie usłyszy
więcej niewygodnych pytań, teraz, kiedy jej zdolność kłamania znacznie zbliżyła
się do poziomu zero.
- Ja nigdzie nie idę! - zapierał się Jay, przez co prowadzenie go
graniczyło z cudem. - Muszę porozmawiać z Brokułem! Natychmiast!
- Co on gada? - spytała zszokowana Monika, na którą natknęli się na
schodach przed okazałym budynkiem.
Madzia spojrzała na nią zszokowana. Siostra miała na sobie swój strój
bez peruki, przez co wyglądała jak jakaś gimnastyczka albo szparag. Ale była
tutaj, a nie na zapleczu, a to mieszało nastolatce w głowie i podkopywało jej
teorie i zdrowie psychiczne.
- Monia? - spytała Madzia zszokowana po polsku. - Nie jesteś na
zapleczu?
- Po co miałabym tam być? - wzdrygnęła się Monika. - Podziękowałam już
Kubie, ale za bardzo wcinał nos w nie swoje sprawy, więc wyszłam na świeże
powietrze. A tego gdzie targacie? - ostatnie pytanie wypowiedziała po
angielsku, a Madzia podrapała się po głowie z niedowierzaniem, wypuszczając
Jaya z objęć, tak, że runął jak długi na ziemię. Bolesny upadek nieco go
orzeźwił, ale tylko na chwilę, bo wydał z siebie pytanie "gdzie Tom?"
i odpłynął, znowu śpiewając jakąś piosenkę.
- Pójdę po Maxa i możemy wracać - zobowiązała się Monika.
- A wiesz, gdzie jest Tom? - zaciekawił się Nath. Pocił się z wysiłku,
dźwigając Jaya, Monika podeszła więc do niego i zwinnym ruchem postawiła jego
przyjaciela za łokieć do pionu. Ten oparł się o nią całym swoim ciężarem i
zrobiło jej się dość ciężko, ale i tak Nathan ważył od niej mniej, więc jemu
byłoby trudniej.
- Tom wsiadł w taksówkę i odjechał krótko po Kelsey.
- Skąd wiesz? - zaciekawiła się Madzia.
- Kuba mi powiedział. On ma oczy i uszy wszędzie i szczerze
powiedziawszy, trochę mnie to przeraża.
- A mnie przeraża fakt, że miał środki przeczyszczające, których
użyliśmy na Frankie.
- Cicho! Ona tu idzie! - warknęła Monia, a zawstydzona i zapuchnięta
od płaczu piosenkarka z The Sats przemknęła tuż obok nich ze swoim narzeczonym.
- Więc to wasza sprawka? - Nath spojrzał na siostry podejrzliwie, a te
zdały sobie sprawę, że przebywały tu tak długo, że zaczynały mówić po
angielsku, jakby to był ich ojczysty język.
- Nie... To znaczy... Tak... To znaczy... Cicho, bo Jay się znowu
rozpłacze, jak mu jej żal! - krzyknęła Madzia, czym orzeźwiła nieco
przyjaciela.
- Zdejmij mu tą kretyńską perukę i idź po Maxa. My się nim zajmiemy -
zaoferowała Monika, wiedząc, że Nath go nie udźwignie. Ten skinął głową i
wszedł do budynku.
- TO TY! - krzyknęła nagle Frankie, zauważając Monikę, próbującą czmyhnąć
do limuzyny (a było ich sporo, więc domyślenie się, którą przyjechali chłopcy,
było dość trudne). - To przez ciebie! Przez was! - poprawiła się szybko,
orientując się, że za Jayem kryła się jeszcze Madzia.
- Nie wiem, o co ci chodzi - odpowiedziała wymijająco Monika ze
stoickim spokojem.
- Ty już dobrze wiesz. Nie było was przy zamieszaniu, ale to na pewno
wasza sprawka. Ja... prawie nic nie jadłam! To było niemożliwe, żeby... -
Frankie gotowała się ze złości. Jej piłkarz próbował ją odciągnąć od dziewczyn,
ale była niebywale zawzięta.
- A może właśnie w tym problem? Może powinnaś coś zjeść? - Monika
uniosła znacząco brwi, ale Madzia nie wytrzymała.
- Dobrze ci tak! Trzeba było nie zostawiać Dougie'go i nie upokarzać
nas przy towarzystwie. To karma!
Monika spojrzała na swoją siostrę zszokowana, a ta była gotowa rzucić
się na Frankie i wydrapać jej oczy. Nie mogła jej powstrzymać, bo nadal
holowała Jaya. Na szczęście w kulminacyjnym momencie pojawił się Liam, który
złapał dziewczynę w pasie i razem z narzeczonym Frankie udało im się odsunąć
butne niewiasty od siebie.
- Wszystko w porządku? - spytał Liam, nie spuszczając wzroku z Madzi.
Mimo to odpowiedziała mu Monika.
- Tak, dzięki.
- Pomóc wam w czymś?
- Nie - odparła Madzia, ale została zagłuszona przez siostrę.
- Jeśli mógłbyś doholować go dla nas do... tamtych limuzyn, będziemy
wdzięczne.
Liam skinął głową, owinął sobie rękę Jaya wokół karku i mimo
sprzeciwów, poprowadził w stronę zaparkowanych samochodów. Uwagi w stylu
"łapy przy sobie, zboku" nie były w stanie go zniechęcić. Był jak
Książę z Bajki, zawsze gotowy do pomocy.
- Mogę coś jeszcze dla was zrobić? - zaoferował się Liam, ale
dziewczyny zgodnie pokręciły głowami.
- Cóż, my też już się zbieramy. - Chłopak wskazał limuzynę na drugim
końcu parkingu, okupowaną przez zbiorowisko obserwujące, jak marchewka próbuje
wyswobodzić się ze swojego kostiumu. Przekomiczny widok. - Chciałabyś pożegnać
się z chłopakami?
Madzia skinęła głową i dała się prowadzić Liamowi w stronę limuzyny
One Direction. Sama nie wiedziała, dlaczego tak chętnie. Nie chciała stać przy
siostrze, bo nadal miała świeżo wykuty w głowie obraz jej, w najbardziej subtelnym ujęciu, w objęciach
Toma.
- Czyli podjęłaś już decyzję i wracasz, tak? - zagadnął Liam, kiedy
szli razem w stronę samochodu. - Pomyślałaś o tym, o czym rozmawialiśmy?
- Yyy... jeszcze nie - odpowiedziała wymijająco Madzia, tym razem
czując się pod gradobiciem pytań, bo Liam przeszywał ją wzrokiem. - Ale na
wszelki wypadek wolę ich uściskać - dopowiedziała szybko, a on skinął głową ze
zrozumieniem.
Louis ściągał z przyjaciela upierdliwy stelarz. Wyglądało, jakby wilk
chciał pożreć marchewkę. Miłe było jednak to, że wracali razem, nie tak jak The
Wanted, skłóceni i obrażeni. Nawet pijany Zayn wywijający szabelką poszedł w
zapomnienie i zastąpiła go chrapiąca czarna kulka na jednym z siedzeń, co
Madzia zauważyła, kiedy zajrzała przez otwarte drzwi do limuzyny.
- Odpłynął? - spytała.
- Tak. Dlatego musisz zostać, żeby go uściskać przy innej okazji -
oświadczył Harry, obejmując ją i Liama ramieniem. Dziwnie czuła się ze
świadomością, że to Styles jest osobą, która zna ich sekret. Była to bomba,
która w każdej chwili mogła wybuchnąć.
Madzia wyściskała wszystkich, dłuższą chwilę zawahała się przy Liamie,
ale i on otrzymał porcję uścisku. Uśmiechnął się do niej w taki
sposób, jakby był pewien, że zostanie. Poczuła dziwne ciepło w okolicy serca,
które nasiliło się, kiedy delikatnie złapał ją za rękę i kiedy nikt
nie widział, wyszeptał.
- Do zobaczenia, Meggs.
Zabawne. Nie spodziewała się, że może nagle zacząć odwzajemniać
uczucie chłopaka, z którym wcześniej nie chciała mieć żadnych romantycznych
relacji. Jego wytrwałość i szarmanckość sprawiły, że serce, które szczelnie
zamknęła tylko dla Natha, teraz otworzyło się na oścież i była gotowa na
kolejny krok. W miarę jak zbliżała się do limuzyny The Wanted, słyszała
podniesione głosy.
- Zabieraj łapy, zboku, bo cię zostawię na chodniku! - piszczała jej
siostra, kiedy Jay najwyraźniej próbował złapać ją za cycka, bo powtarzał coś w
stylu: "trzymałem go, kiedy się poznaliśmy, to i teraz złapię, gdy się
żegnamy".
Na szczęście Nath z Maxem również przybyli do towarzystwa i wśród
obaw, że Jay zarzyga wnętrze limuzyny, wpakowali się do środka i pojechali do
mieszkania chłopaka, gdzie wszyscy mieli spędzić noc (Nath i Max bowiem zapierali
się, że nie zostawią dziewczyn z samym pijanym Jayem, bo to bywa dość
karkołomne).
Zabawnie było patrzeć jak wtaszczyli nieprzytomnego chudzielca po
schodach, a ten zwalił się na podłogę w salonie tuż koło terrarium i zaczął
gawędzić z Neytiri, by już po chwili zapaść w głęboki sen.
Nath zaklepał kanapę, dziewczyny miały spać w sypialni Jaya, bo ten
walnął się jak długi na ziemię i nie szło go ruszyć, a Max zaoferował się, że
również położy się na ziemi. Monika wyszukała dla niego i Natha koce i
poduszki, żeby im się wygodnie spało. Zestaw z kanapy, którego wcześniej ona
używała, przypadł Jayowi, któremu sprytnie pod głowę dziewczyny wcisnęły
poduszkę i okryły go kocem.
Położyły się po zmyciu makijażu i zrzuceniu z siebie kostiumów. Były
zbyt zmęczone na rozmowy z chłopakami, zresztą, Nath zaczął chrapać od razu jak
jego głowa dotknęła poduszki.
- Madzia śpisz? - zagadnęła Monia, kiedy tak leżały po ciemku.
- Tak.
- Acha.
- Nie, głupia. Przecież z tobą rozmawiam.
- No... to co robimy?
- Próbujemy spać.
- Chodzi mi raczej o naszą sytuację.
- Liam zaproponował, żebym się do niego wprowadziła.
- Co?! - Monika przysiadła na łóżku i zapaliła światło, bo nie była w
stanie przetworzyć tej wiadomości.
- No... Na balu tak jakby... O północy... Pocałowałam go.
- Co?!
- Ciszej, bo obudzisz chłopaków!
- No... niech Nath wie, że przegrał z kretesem.
- Nic nie przegrał, to nie były żadne zawody - syknęła Madzia przez
zęby. Musiała jednak przyznać, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały,
że jednak były to zawody.
- No i... co z tym fantem?
- Z jakim fantem, co ty gadasz? - żachnęła się Madzia.
- No... wprowadzasz się do niego? Bo jeśli tak, to mogę zostać i
pracować dla McFly i...
- Och, tylko na tym ci zależy?! Czujesz miętę do Dougie'go, co?
- Nie. Skąd ten pomysł?
- Bo ja wiem! Danny, Harry i Tom próbowali cię wyswatać.
- Z Dougie'm?
- Nie, z Marvinem z JLS. Oczywiście, że ze swoim sympatycznym
przyjacielem, któremu ta harpia Frankie złamała serce.
- Och. Nie wiedziałam. - Monika spuściła głowę. - No to nie mogę tu
zostać.
- No tak, bo ty nie lubisz Dougie'ego, tylko kogoś innego. Może... z
jakiegoś znanego zespołu. No nie wiem... The Wanted?
- Głupia. Nie wiem, dlaczego, ale zachowujesz się dziwniej niż zwykle
- podsumowała Monika. - No ale to zrozumiałe. Liam dał ci powód, żeby zostać.
- Nathan też, jeśli mam być szczera. Zaszantażował Jayne i Martina, że
odejdzie z The Wanted, jeśli nie znajdą dla mnie jakieś pracy.
- Wow, ale się porobiło. Co zamierzasz? Masz trzy propozycje
pozostania w Anglii. Moja przyszłość nie wygląda tak różowo. Za kilkanaście
godzin będę w samolocie do Polski. - Monika westchnęła i spojrzała wyczekująco
na siostrę. Jej decyzja wpływała na los ich obu, dlatego ciekawiło ją, co postanowi. - Choć jeśli mam być szczera, to szantaż Natha pewnie nie
wypali. Jest związany kontraktem, za duże sankcje, jeśli nagle zdecyduje się
odejść. Nie wezmą jego ultimatum na serio.
- Ech, wiem - westchnęła młodsza z sióstr.
- Czyli co...?
- Wczoraj powiedziałabym ci, że nigdy w życiu nie chcę mieć nic
wspólnego z Liamem, bo miesza mi w głowie, ale dzisiaj wszystko wydało się
prostsze.
- Czyli to jego wybierzesz?
Madzia zamilkła. Jako dziewczyna członka One Direction mogła z nimi
podróżować gdzie chciała i nie musiała nikomu usługiwać. Z drugiej jednak
strony nie była w stu procentach pewna, czy gburowaty Nath, który zmienił się
od czasów Barbadosu na dobre opuścił tajne zakątki jej serca. Niczego nie była
pewna.
- Nie chcę pracować z McFly. Rodzice mnie zlinczują za pracę z
dorosłymi facetami. No i opowiedziałam mamie, że Danny do mnie tak jakby
zarywał, więc...
- Bo jeśli myślisz, że oni nie chcą z tobą pracować, to...
- Danny mi wszystko wyjaśnił. Wiem, że to nie było tak. Ale czułabym
się nieswojo. Oni zakumplowali się z tobą.
Monika pokiwała głową ze zrozumieniem. Przed taką samą sytuacją
stanęła, kiedy pojawiła się w Wielkiej Brytanii, rozwalając porządek Madzi i
chłopaków z The Wanted.
- Wiesz, że jeśli zostaniesz z Liamem to tak jakbyś zdecydowała się
być jego dziewczyną? - spytała młodszą siostrę.
- Liam powiedział, że nie muszę się czuć do niczego zobowiązana -
odparła Madzia.
- Liam jest co prawda najporządniejszym chłopakiem, jakiego tu
poznałyśmy, ale wiesz, że mieszkanie z dziewczyną to...
- Ech, nie chcę tego słuchać. Ty zatrzymałaś się u Jaya i nic nie
było, mimo zaistniałej sytuacji, więc...
- Jakiej zaistniałej sytuacji? - zaciekawiła się Monika, ale Madzia
pokręciła głową.
- Śpij. Jutro powiem ci, czy zostanę z Liamem. Ale ty powinnaś zostać
z McFly. To twoja szansa.
Obie siostry długo nie mogły zasnąć, bo biły się z myślami. W końcu
nad ranem zmożył je sen, którego tak bardzo potrzebowały. Obie podjęły decyzję
i miały szczerą nadzieję, że nie okaże się ona pochopna.
*
Następnego dnia Monikę obudził śmiech dochodzący z salonu. Podniosła ciężkie powieki i
z ze złością stwiedziła, że jej siostra wstała wcześniej i najwyraźniej dobrze
bawiła się z chłopakami w salonie. Podniosła się z miejsca i z przerażeniem
stwierdziła, że Jay leży koło niej. Wyskoczyła z łóżka jak oparzona i pobiegła
do łazienki, gdzie zimny prysznic szybko postawił ją na nogi. Umyta i ubrana
pojawiła się w salonie, gdzie Max, Madzia i Nath robili śniadanie i wspominali wczorajszy
dzień, omijając wszystkie nieprzyjemne jego momenty.
- Co za debil wcisnął mi pijaka do łóżka?! - spytała zła Monika, a w
kuchni zapanowała krótka cisza, po której Madzia i Nath równocześnie wskazali
na Maxa, a potem wybuchnęli śmiechem. - Nie wiem, co w tym śmiesznego. O mało
nie zeszłam na zawał.
- Nie przesadzaj. To nie pierwszy raz, kiedy ze sobą spaliście. -
Madzia machnęła ręką i wróciła do zgarniania jajecznicy na talecz. - Chcesz
jajka? Jay tylko tego miał w nadmiarze, więc zrobiliśmy...
- Dobra, dobra. Nakładaj, bo poprzedniego wieczora
mało co jadłam - westchnęła Monika, zasiadając przy blacie koło Natha, który
pałaszował już swoją porcję. - Ale bez bekonu - dopowiedziała Monika.
- Bekon u wegetarianina? - prychnął Max. - Spokojna głowa, u Jaya nie
znajdziesz nic konkretnego do jedzenia.
- A kotlety sojowe to co? - spytał właściciel mieszkania, który
właśnie pojawił się w kuchni, zaspany i nieprzytomny. - Aspiryny, bo zejdę z
tego świata!
- Nie trzeba było tyle chlać - słusznie zauważył Nath.
- Sam się ubzdryngoliłeś nie mniej niż Jay - wtrącił Max.
- Ale ja wytrzeźwiałem na tyle żeby go holować.
- No to racja. Ale skoro wszyscy żyjemy, to powinniśmy schować urazy
do kieszeni i o nich zapomnieć - zaproponował
Łysy.
- Po pierwsze: jakie urazy, a po drugie: jak schowamy do kieszeni, to
jak mamy o nich zapomnieć? - spytała Monia, pakując sobie do ust trochę
jajecznej breji, jak na jej gust za mało ściętej, ale nie chciała krytykować
umiejętności kulinarnych trzech kuchareczek.
- Chodzi mi o wczorajszą scysję - powiedział Max. - Wszyscy wiemy, że
chciałaś dobrze odstępując posadę siostrze, ale nie będzie to konieczne. Dzięki
szantażowi naszego beniaminka, otrzymaliśmy z samego rana telefon z dobrą
nowiną. Maggie, jedziesz z nami do Stanów. W charakterze... uczennicy.
Madzia zakrztusiła się swoją porcją grzanki.
- Kiedy niby był ten telefon? Wstałam przed wami!
- Jak brałaś prysznic. - Nath machnął ręką. Zgrywał obojętnego, ale
dziewczyna dostrzegła w jego oczach błysk dumy i samozadowolenia. W końcu to on
przyczynił się do załatwienia jej pracy u ich boku.
- Tak więc wszyscy są szczęśliwi! - Max klasnął w ręce i objął Madzię
i Natha ramionami. - Cóż, oprócz Brukselki, bo ona...
- Brukselka jakoś przeżyje - westchnęła obojętnie Monika. - Zawsze
może pracować dla McFly, skoro jej siostra zrezygnowała z tej okazji.
- Czemu mówisz o sobie w trzeciej osobie? - zaciekawił się Nath, ale
ona tylko machnęła ręką.
- No więc... co powiesz na wyjazd z nami? Hę? - Łysy zatarł ręce i spojrzał
na Madzię, która nadal zbierała szczękę z ziemi po tej wiadomości.
Co teraz? Co
z propozycją Liama? Jak ją subtelnie odrzucić, żeby nie urazić jego uczuć? Była
pewna, że za nic w świecie nie chce tego zrobić. Z drugiej strony, skoro mogła
zostać z The Wanted na bezpiecznej posadce "uczennica"... Była to
propozycja bardziej kusząca niż wprowadzenie się do chłopaka i samoistne wejście w rolę "dziewczyna".
- Cóż... - odchrząknęła Madzia. - To... super.
- Świetnie! Skoro tak łatwo poszło z szantażem, to może uda się też
przehandlować posadę dla Brukselki?
- Nie, dzięki. - Monika pokręciła głową.
- Co? Nie chcesz z nami zostać? - zszokował się Jay.
- Ja... to znaczy... no... wiesz... pewnie, że chcę... - zaczęła się
tłumaczyć starsza siostra Madzi. - Ale to już będzie nadużycie, nie sądzisz?
- Nie.
- No to... szantażujcie, proszę. - Monika wstała od stołu, bo
skończyła jajka, wstawiła talerz do zlewu, opłukała go i wyszła. Madzia
podążyła za nią.
- Coś ci jest? - spytała z troską.
- Mi? Nie. Ale dlaczego się zgadzasz z nimi pojechać do Stanów?
- O co ci chodzi, Monia?
- Ja po prostu nie chcę, żeby Nath złamał ci serce. A widzę, że nie do
końca o nim zapomniałaś. Także proponuję ci przyjąć propozycję Liama i z nim
zamieszkać.
- CO?! - spytał zszokowany Łysy, który podsłuchał końcówkę rozmowy.
Siostry błyskawicznie wciągnęły go do sypialni, żeby nie zdradził sekretu
Nathowi i Jayowi.
- Nie piśniesz słowa? - spytała Madzia, żeby się upewnić, a on
pokręcił głową.
- Ale myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. I że nie będziesz się wahać
i przyjmiesz propozycję, którą przed tobą stawiamy.
- Ile słyszałeś z tej rozmowy? - wtrąciła się Monika.
- No... Z tym złamanym sercem też - przyznał szczerze Max, a obie
siostry uderzyły się otwartymi dłońmi w czoło.
- No więc wiesz, dlaczego nie jestem zwolenniczką wysłania Madzi z
wami do odległego kontynentu.
- Cóż, ma to sens. Ale Liam Payne? Serio?!
- Co Liam? - zaciekawił się Jay, który przyszedł zobaczyć, co się
dzieje.
- Nic, źle usłyszałeś. Jeszcze masz kaca. Lepiej umyj się i załóż
jakieś spodnie, golasie - poleciła Monika, a chłopak wzruszył ramionami i
zostawił trójkę samą.
Kontynuowanie rozmowy nie miało sensu, bo samotny Nath pozostawiony w
salonie mógł w każdej chwili przyjść. I tak też zrobił.
- Co robicie?
- Nic, nic - skłamali i wrócili do salonu, gdzie po chwili dołączył do
nich Jay.
Panowała niezręczna cisza.
- To co robimy? Jeśli wracacie do Polski, to zostało niewiele czasu na
przygotowania - odezwał się w końcu Jay.
- Już nas wyganiasz? - spytała z wyrzutem Monika.
- Myślałem, że w końcu chcesz wracać.
- Och, nieważne.
Ponownie zapanowała cisza. W powietrzu można było powiesić siekierę,
atmosfera była tak gęsta.
- Nie macie czasem jakiś planów na dziś? - zagadnęła Madzia, czując,
że kropelki potu wystąpiły jej na czoło.
- Plan był taki, żeby odwieźć was na lotnisko i pożegnać - oświadczył
Nath, przyglądając się swoim paznokciom jak panienka.
- Ale skoro zostajecie... - dodał Łysy.
- To może pogramy w jakąś grę? - zaproponował Jay, a Madzia pokręciła
głową.
- Muszę coś załatwić. Wrócę za półtorej godziny - oświadczyła
nastolatka i założyła na nogi buty, złapała torbę i kurtkę w rękę i trzasnęła
drzwiami, zanim się zorientowali, o co chodzi.
- Gdzie ona poszła? - zaciekawił się Jay.
- Myślę, że wszyscy wiemy, gdzie - odparła Monika.
- Ja nie wiem - wzruszył ramionami Jay, a Nath i Max spojrzeli na
siebie znacząco.
Madzia poszła do Liama, ale to, co zamierzała mu powiedzieć, było
owiane tajemnicą. Jej siostra również miała swoje zmartwienia. Z jednej strony
miała powód, żeby zostać i pracować dla McFly, ale z drugiej strony wiedziała,
że najlepiej będzie, jeśli wróci do domu i tam zostanie. Za bardzo przerażały ją uczucia, które nią targały.
- Jak nie chcecie powiedzieć, to może chociaż zdradzicie, co się
wczoraj działo? Niewiele pamiętam... - Jay podrapał się po loczkach i spojrzał
wyczekująco na Maxa, który nie do końca zmył białą farbę z twarzy i teraz jego
brodę okalała mleczna poświata.
- Znowu płakałeś. I znowu przez Frankie - wyjaśnił zdawkowo jego
przyjaciel.
- Bo zesrała się przy ludziach - dodała Monika.
- I wszyscy się z niej śmiali - dokończył Nath.
- Ale spokojnie! - Max objął Jaya ramieniem, widząc, że ten
spochmurniał. - To i tak mała cena za ilość alkoholu, który w siebie wlałeś.
Serio stary, czyś ty chciał utopić swoje organy?
Monika i Nath zachichotali, a Jay wzruszył ramionami.
- No i co jeszcze?
- Dougie i Marvin dostali nagrody za najlepsze stroje.
- Ech, tego nie widziałam - westchnęła Monika.
- A szkoda, bo twój ulubieniec niemal odjechał Batmobilem, kiedy razem
ze swoją dziewczyną zauważyli, że ich znajoma... miała wpadkę - oświadczył Max.
- A poza tym, to nic się nie działo. Brukselka została oblana ponczem i musiała
zmienić strój, ale to jeszcze pamiętasz. McFly cały czas nas wkurzali przez tą
całą propozycję pracy i zapomnieliśmy, że powinniśmy trzymać sztamę jako utalentowane brytyjskie zespoły.
Monika spojrzała na Maxa spode łba.
- Jakoś dziwnie wydaje mi się, że to narcystyczny tekst w stylu Toma.
- Cóż... Skoro go nie ma, przejąłem pałeczkę. - Max uśmiechnął się
niewinnie i próbował się dobrać do ucha koleżanki, która pokręciła głową.
- Hej, to może być ostatnia okazja!
- Powiedzcie lepiej, co z resztą. Czy Siva i Nareesha dotarli
bezpiecznie do jej mieszkania?
- Dostałem sms od Toma, że dotarli, a on z nimi, bo Kelsey się na
niego obraziła za tę scenę na balu i... - Max urwał i załamał ręce.
- A o co mu tak naprawdę chodziło? - zaciekawił się Jay. Jak przez
mgłę pamiętał awanturę o północy.
- O to, że wyszłam z propozycją, żeby moja siostra mogła tu zostać i
pracować dla McFly. Odebrał to jak jakiś atak a nie przysługę - wyjaśniła
Monika.
- Wtedy nie wiedziała o tym jego szantażu - dodał Max, wskazując na
najmłodszego członka The Wanted.
- No tak, ale teraz wszystko jest ustalone, tak? - zapytał Jay. -
Maggie zostaje z nami, a Monica będzie pracować z McFly, czyli też zostaje?
Zmienianie zdania co chwilę nie przynosiło żadnych korzysci, Monika
zdecydowała się więc nie odpowiadać na to pytanie. Zresztą, Jay mówił o niej w
trzeciej osobie, więc nie kierował pytania do niej. Westchnęła i wzięła się za
zbieranie manatków. Kiedy wróci Madzia, powie jej, co zdecydowała.
Madzia tymczasem stała przed drzwiami pokoju hotelowego, w którym
zatrzymali się chłopacy z One Direction. Doskonale o tym wiedziała, bo Harry
wysłał jej smsa z wyraźnym zaproszeniem. Jakby swatów było mało. Najpierw
siostra chciała ją wyswatać z Liamem, a Jay z Nathem. Potem najwyraźniej Louis z
Harrym, a wreszcie ten ostatni z Liamem i wszystko zataczało błędne koło, a
ona nic z tym nie robiła. Cóż, może nie zupełnie nic, bo w końcu stała przed
jego drzwiami i próbowała zapukać, ale nie mogła odnaleźć w sobie tego
ostatecznego bodźca.
Nagle drzwi podjęły decyzję za nią i otworzyły się gwałtownie,
ukazując gołą klatę Liama, która szybko znikła pod t-shirtem, który w pośpiechu
na siebie wciągał. Najwyraźniej się gdzieś wybierał, ale kiedy zauważył ją na
progu, stanął jak wryty z szerokim uśmiechem na twarzy.
- O raju... - wydusiła po polsku, wspominając jego mięśnie brzucha.
Wywołała tym jego melodyjny śmiech, który długo pobrzmiewał jej w uszach, zanim
się nie odezwał.
- Wiedziałem, że się jeszcze zobaczymy.
Minutę później siedziała na jego łóżku i wysłuchiwała, że szedł
właśnie poszukać Zayna, z którym dzielił pokój, a którego Harry zabrał na
"poważną rozmowę" jakąś godzinę wcześniej. Dziwnym zbiegiem
okoliczności akurat wtedy, kiedy do niej napisał.
- Liam, ja też muszę z tobą poważnie porozmawiać. I chyba domyślasz
się, o czym.
Skinął głową, przysiadł koło niej i spowodował, że tętno skoczyło jej
jak oszalałe, by z wolna wrócić na spokojne tory, ale tylko na chwilę, bo
złapał jej dłoń w swoje dłonie i spojrzał na nią swoimi oczami szczeniaczka.
Czekał, więc nie chciała go trzymać w niepewności.
- Nie jestem gotowa, żeby z tobą zamieszkać. Nie jestem gotowa, żeby
zamieszkać z kimkolwiek - dodała szybko, nie chcąc go zranić. - Po prostu od
przylotu do Wielkiej Brytanii całe moje życie wywróciło się do góry nogami.
Wszystko dzieje się zbyt szybko, a ja mam dopiero szesnaście lat... Dlatego...
Wracam do Polski, Liam.
Spojrzał na nią, jakby czekał, kiedy powie, że żartuje. Nic z tych
rzeczy nie przychodziło.
- Wrócę. W wakacje. W lipcu - kontynuowała. - Długo myślałam nad tym,
co zrobić i to decyzja, którą podjęłam. Jeśli to, co do mnie czujesz, jest dość
silne i zechcesz zaczekać, aż poukładam sobie własne uczucia w głowie,
zobaczymy się latem i...
- ...Zobaczymy, co będzie dalej - dokończył za nią.
Nadal nie puszczał
jej dłoni. Mimo iż nic nie powiedział, była pewna, że uczucia, które do niej
czuje są prawdziwe. Pochylił się nagle i pocałował ją delikatnie w kącik ust.
Zapragnęła, żeby zrobił to w ten sam sposób, co w sylwestra, albo naśladował
pocałunek, który ona złożyła na jego ustach poprzedniej nocy. Ten nieśmiały
buziak musiał jej jednak wystarczyć. Zupełnie jakby chłopak zarzucił haczyk i
czekał aż ona go połknie i zdecyduje się wrócić po więcej pieszczot.
- O której masz samolot? - zapytał w końcu, a ona zerknęła na zegarek.
- Nie odprowadzaj mnie na lotnisko. Nie trzeba nam rozgłosu prasy, już
i tak sporo plotek o nas pojawiło się w tabloidach.
- Ale teraz plotki stały się niemal prawdą - słusznie zauważył.
- Niemal - powiedziała cicho i dała mu się przytulić uściskiem tak
ciepłym i pełnym miłości, że mimo iż nadal tu była, jej serce zaczynało
tęsknić.
~*~
Eh... Ja już się chyba zgubiłam. Raz Madzia jedzie z TW do Stanów, potem mówi Liamowi, że wraca do Polski. Ale musi być w tym jakiś głębszy sens i logika. Na pewno. Tylko jeszcze jej nie znalazłam...
OdpowiedzUsuńI znalazłam sposób na poprawę humoru: pijany, a potem skacowany Jay.
W każdym razie mam nadzieję, że wszystko skończy się dla wszystkich pomyślnie.
Pozdrawiam ciepło, bo za oknem zimno.
Madeleine
Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award ;)
OdpowiedzUsuńwięcej informacji tutaj http://immorethanthis.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award.html
O boziu! Lezka mi poleciała na końcu rozdziału! Znakomity. Wiedziałam po prostu wiedziałam ze ona sie jeszcze w nim zakocha! Hmm jestem teraz ciekawa co sie stanie bo zapewne ona nie wróci do polski. Ja na jej miejscu bez żadnego zawachania wybralabym Liama! Obys dodała rozdział jak najwcześniej. Kurde mam ochote przeczytać go juz dzisiaj, ale zapewne nie dodasz. A bardzo bym cchciała. Jest jakąś szansa ze dodasz go dzisiaj? Prooooooooosze cię bardzo! Ten był świetny ale zakonczyl sie w takim momencie ze musze przeczytać dalsza czesc jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńnominowałam cię http://as-long-you-love-me.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award-12.html
OdpowiedzUsuńawww.. Liam jest slodki :)
OdpowiedzUsuńO jejciu jaki ten rozdzial byl slodki:) Liam i jego propozycja powinny wygrac. Maggie i Li to byloby cos, skoro Nath jest taki niestaly w uczuciach. Nie, ze bym ktoregos faworyzowala, a narazie to czlonek 1D stara sie bardziej;)
OdpowiedzUsuńJay u te jego pustki w glowie! Czekam, az wyjasni sie sprawa z Tomem i Monika, bo dalej nie moge uwierzyc w to co przeczytalam w poprzednim rozdziale.
Czekam na nn;)
Pozdrawiam!;*
Trochę się pogubiłam. To w końcu Madzia jedzie z TW do Stanów, czy wraca do Polski? Mam nadzieję, że to pierwsze ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
Nominowałam cię do The Versatile Blogger Award :)
http://people-are-changing.blogspot.com/
Rozdział długaśny,jak zwykle:)
OdpowiedzUsuńPijany Jay jest taki słodki i zboczony:D Dobierał się do cycków Moniki i stwierdzam,że nawet po pijaku,wie co dobre^^
Skoro to nie była Monika,to z kim się obściskiwał Tom?
Hmmm ciekawi mnie to i to bardzo.
Madzia wraca do Polski?
Powiedz,że to nie prawda:(Mam cichutką nadzieję,że jednak nie i że zostanie na wyspach,razem z zwariowaną Moniką:)
Tak mnie zaciekawiłaś następnym rozdziałem,że chyba dzisiaj nie zasnę z wrażenia:D
Czekam oczywiście na kolejny:)
E.
Wybacz mi błagam!!! Nie komentowala bloga no bo po prostu nie miałam czasu. Ferie są a ja czasu nie mam. To wszystko przez ten obóz ale dzisiaj COME BACK. Owszem zabrałam w gory laptopa ale internet tam był toporny. Także ten kochana.... rozdzial... no co ja mam się powtarzać? Cudo. Jay chla bez ustanku co mnie powaliło. Madzia do Polski COME BACK? NIE NIE NIE NIE. ONA NIE MOŻE. ALE NATHAN I LIAM!!! O MATKO. JARAM SIĘ ŻE WROCIŁAM I NADROBIŁA TE KILKA ROZDZIAŁÓW. Nawet nie wiesz jak fajnie i jaką mam zaciesz. A i ma sie rozumieć. MADZIA JEDZIE DO STANÓW!!! PISZ NEXTA.... TERAZ!!!
OdpowiedzUsuńnominowałam cię --> http://twlovestoryy.blogspot.com/
Ach ten Liam i jego urok osobisty! Mam nadzieję, że Madzia będzie pracować dla TW. Monika zostanie i pracować będzie dla McFly. Ojej, ten rozdział zbił mnie z tropu. Nie wiem co myśleć. Na początku śmiałam się bo oczywiście rozdział był zabawny, ale te propozycje i pogmatwane uczucia i przemyślenia dziewczyn totalnie mną pokręciły. Czekam na następny jak najszybciej proszę, bo mam mętlik!
OdpowiedzUsuńWiedziałam że Monika i Tom razem to zbyt piękne żeby było prawdziwe, ale dalej mam nadzieję że będą razem. Och ta Madzia Liam czy Nathan? Dziewczyna ma niezły dylemat, sama nie wiem jak bym się zachowała w jej sytuacji.
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział długi i cudowny.
Hej, jestem nowa, więc zaczne od ogółu. Na opowiadanie trafiłam przypadkiem - byłaś polecona przez pewną dziewczyne. Gdy zobaczyłam o kim jest to opowiadanie, wyłączyłam je, z jednego bardzo prostego powodu - nie lubiłam The Wanted. Przyjaciółka przekonała mnie, zebym się przemęczyła i przeczytała bo być moze będzie to dosyć fajne opowiadanie. Zagryzłam zęby i przeczytałam pierwszy rodział. W trzy dni przeczytałm wszystko. Nie mogłam oderwać sie od laptopa. Chciałabym Ci bardzo podziekować. Za to, że sprawiłaś, iż polubiłam The Wanted. Do tej pory sama sie dziwie, ale obejrzałam na yt ich koncert i spodobał mi się... Gdyby nie ty pewnie ciagle uważałabym ich za beztalencia, więc naprawde wielkie podziękowania :). To teraz do opowiadania. Zdajesz sobie sprawe, że powinni to wydać? To jest najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek czytałam (uwierz mi było tego mnóstwo). W każdym rozdziale się coś dzieje, niesamowite zwroty akcji. Nie mogę wprost oderwać wzroku gdy czytam twoje rozdziały. Najchętniej chciałabym czytać 20 rozdziałów dziennie, ale wiem ze tak się nie da. Osobiście wolałabym, zeby Magda była z Liam`em. Lubię Natha, za to wydaje mi się, ze bardziej pasuje ona do Liam`a. Moje osobiste odczucia. Co do Moniki to wydaje mi sie że Tom byłby bardziej odpowiedni, ale zrobisz jak zechcesz. Zyskałaś nową, stałą czytelniczke, które niecierpliwie czeka na kontynuacje tej histori. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj nadrobiłam czytać bloga i jest świetny ostatnio nie spałam do 4 żeby czytać :) Mam nadzieję, że szybko pojawi się next!!! No i zapraszam do mnie na bloga ;*
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj nadrobiłam czytać bloga i jest świetny ostatnio nie spałam do 4 żeby czytać :) Mam nadzieję, że szybko pojawi się next!!! No i zapraszam do mnie na bloga ;*
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńJak czytam twoje opowiadanie to mam wrażenie jakbym tam na serio była
Mam nadzieję, że madzia bdz dalej pracować dla The Wanted i nie oprze się urokowi Liama, bo bardzo kibicuję jej i Sykesowi oczywiście
Jestem ciekawa kolejnego rozdziału nmg się doczekać
=D
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! :c Onie nie mogą wyjechać! :c One muszą zostać! :c Czemu Magda nie przyjeła propozycji? Żadnej? Już bym przeźyła tego Lima, ale by została xD
OdpowiedzUsuńBoże ... Pijamy Jay .... Hahaha ;D O sole mio xD Padłam ^^
Albo mi się wydaję, albo Nathy zaczął się zmieniać ^^ Albo poprostu ja mam dziwny tok myślenia i tak myślę xd Dobra, powiedzmy, że zrozumiałaś ^^
Nie będę się rozpisywać, bo mama mnie już pogania -,-
Napiszę ci jeszcze WENY, WENY I JESZCZE RAZ WENY i lecę :D
Czekam na anstępny ^^
No więc ten tego.... Weny ^^
przepraszam, jeśli masz już dość takich wiadomości :) :
OdpowiedzUsuńnominowałam Cię do The Versatile Blogger Awards
więcej informacji u mnie.
Hej ;*
OdpowiedzUsuńPamiętasz jak wspominałam ci o tej mojej 'depresji'? Jeśli tak to twoje opowiadanie coraz bardziej zaczyna działać.
Ten rozdział był po prostu nieprzewidywalny. Nigdy nie spodziewałabym się,że one wyjadą do Polski.!
Nie rób mi tego,no kurde. W WB mają no..dosyć trudne decyzje do podjęcia,ale to chyba sprawia życie bardziej ekscytującym :)
No i Madzia z Liamem - dziękuję ci bardzo !!!
Szkoda,że nie mogłam zobaczyć miny Liama na to wyznanie ze strony dziewczyny,ale wyobrażam sobie jak bardzo musiał być rozczarowany i smutny.
Pijany Jay...boże no jak jest nachlany to się staje po prostu jakimś zbokiem,no żeby Brukselkę za cycki łapać,biedna no xD
Czyli podsumowanie: Odcinek jest tajemniczy,romantyczny,zabawny i nieprzewidywalny- CUDO <333333
Dziękuję ci za to,że zawsze jesteś w stanie poprawić mi humor :)
Pozdrawiam i czekam na CD;*
P.s
Wracając do Moni i Tom'a toja ci powiem stanowcze,czerwone (chociaż tu jest na czarno) NIE!
Ona ma być z tym zbokiem pijakiem Jayem xDD
A liczyłam, że zobaczę nowy rozdział dzisiaj, ale jednak nie :(
OdpowiedzUsuńMnie już brak słow do Twoich rozdziałów jak zwykle świetny tylko martwi mnie to że Madzia zdecydowała się wyjechać a co gorsza czuje coś do liama. Błędne koło w które bawi się całe towarzystwo swatając Madzie z różnymi osobami musi się kiedyś skończy i jakieś decyzje też należy w końcu podjąc. Niespodziewałam się że szantaż Nathan zadziała ale z drugiej strony co się dziwić bez niego (jak i reszty) The Wanted by nie istniało. Tylko dlazcego Maggie nie chce z nimi jechać do Stanów? Madzi chyba naprawde musi dobrze przemyśleć co do kogo czuje bo zwarjuje ona i Nathan, a Liam te z nie możesz żyć w niepewności. Trójkąty są jednak nie zdrowe!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta