~*~
Madzia nie wahając się poszła za
Dougie'm. Sama nie wiedziała, dlaczego. Czy chciała uciec od awantury czy
rzeczywiście go pocieszyć? Przesadziła z brakiem sympatii dla tych chłopaków, byli naprawdę w porządku, no i przygarnęli jej siostrę, gdy potrzebowała pracy, by zostać w Anglii. A Frankie nie powinna tak sobie pogrywać z nikim. Nastolatka nie zdawała sobie sprawy, że zostawiła na placu bitwy
zszokowanego Natha, który odprowadził ją wzrokiem.
- Nieudaczniku?! – spytała
wkurzona Monia, która nie wytrzymała tej gadki. – Dougie jest sto razy lepszym
człowiekiem niż ty lub twój chłopak kiedykolwiek będziecie!
- Wow. Głębokie – prychnęła
Frankie. – I powiedziało to warzywo… Pozwól, że poleję cię sosem. – Piosenkarka
podniosła wazę z ponczem i wylała całą jej zawartość na głowę Moniki, niszcząc
fryzurę i kostium, który zabarwił się na wściekłą czerwień.
Dziewczyna przetarła oczy, by
lepiej widzieć. Rochelle złapała koleżankę za ramiona i coś jej perswadowała,
podczas gdy piłkarz odchodził w siną dal. Marvin podszedł do nich, by ich
przeprosić. Zapewnił, że dopilnuje, by taka sytuacja już się nie powtórzyła.
Chciał ścisnąć chłopakom dłonie, ale żaden z nich nie odpowiedział na
wyciągniętą w geście pojednania grabę.
Obsługa zbiegła się za późno i
nie mieli kogo karać za zamieszanie. Zresztą, muzyka grała cały czas i ludzie
bawili się dalej. Jay podał Monice płócienną serwetkę ze stołu, którą wytarła
sobie twarz. Nadal trzęsła się ze złości, ale nie miała pojęcia, co ze sobą
zrobić. Przypomniała sobie swoje minione bójki, które dodawały jej takiego
kopa… Od dawna się z nikim nie biła, a miała taką nieprzemożoną tego chęć…
- Chcesz już wracać? – zapytał
Jay, wyrywając ją z rozmyślań.
Pokręciła głową przecząco. Miała
plan zemsty do ułożenia i wykonania. Noc w końcu była jeszcze młoda.
Madzia tymczasem podeszła do
Dougie’go, który wyszedł na balkon i wyciągnął z wysokiego buta paczkę fajek, z
których jedną zapalił. Wyglądał śmiesznie. Pokraczny facet w stroju Lady Gagi z
papierosem w dłoni.
- W porządku? – spytała, a on
pokiwał głową twierdząco i uśmiechnął się do niej szczerze. Mimo to
kontynuowała. – Wiem o twojej przeszłości z Frankie i rozumiem, że musiało ci
być ciężko to słyszeć. Wiem też, że nie jestem twoją przyjaciółką, ale czasami
lepiej jest powierzyć swoje uczucia obcej osobie. Na pewno ci ulży.
- Sam nie wiem, co ja w niej
widziałem. Musiałem oddać moją kolekcję jaszczurek, bo ona ich nie lubiła.
Dopiero wtedy do mnie wróciła – powiedział bez chwili namysłu. Zaufał jej
niemal od razu.
- Zaraz… To wy się zeszliście?! –
zszokowała się. – I ty pozwalasz jej wozić się z tym piłkarzem?!
- Nie! Kiedyś już raz się
rozstaliśmy na dość krótko, a potem do siebie wróciliśmy – wyjaśnił. – To był
mój drugi błąd.
- A jaki był pierwszy?
- Zakochanie się w tak bezdusznej
istocie. Teraz jak o tym myślę, to coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że ona
mnie zahipnotyzowała lub rzuciła na mnie czar. – Zaciągnął się dymem z
papierosa i puścił w eter kilka okręgów. – Dzięki za gadkę, ale wracaj już do
środka. Zmarzniesz – powiedział z troską, zerkając na jej drżące nogi.
Uśmiechnęła się blado i wróciła do stolika.
Chłopacy opowiadali właśnie
reszcie o awanturze. Harry Judd chciał iść zobaczyć, jak się czuje Dougie, ale
Madzia zapewniła go, że wszystko w porządku.
- A gdzie moja siostra? –
spytała, siadając pomiędzy Nathem a Maxem.
- Chyba w łazience – oznajmił ten
drugi.
- Jak to chyba?
- No… mam nadzieję, że nie poszła
szukać Frankie i jej dołożyć. – Max roześmiał się, ale miny wszystkich były
poważne.
Madzia ich uspokoiła.
- Nie, aż tak agresywna nie jest.
- Nawet najbardziej spokojny
człowiek by się wkurzył, gdyby ktoś oblał go ponczem. – Nath wzruszył
ramionami.
- Co?! – zszokowała się Madzia.
Opowiedzieli jej, co zaszło po tym, jak pobiegła za Dougie’m. – Lecę do
łazienki! – poinformowała i puściła się biegiem, opuszczając bluzkę w dół, żeby
uniknąć kolejnych komentarzy na temat swojego wyuzdanego wyglądu.
Wpadła do łazienki, w której jej
siostra kończyła właśnie suszenie włosów pod suszarką do rąk.
- Och, to ty! Całe szczęście! –
westchnęła dziewczyna, rozczesując puszystą fryzurę grzebieniem. – Ta pinda
Frankie wylała na mnie to różowe świństwo i cała się kleiłam.
- Wiem, słyszałam. Przykro mi.
- Niepotrzebnie. Zemścimy się na
niej.
- Zemścimy się? – Madzia
nadstawiła ucha, a Monika upewniła się, że są w łazience same.
- Ośmieszymy ją przed wszystkimi
– wyjaśniła.
- Ale jak?
- Tego jeszcze nie wiem. Najpierw
muszę się przebrać, bo to już nie do niczego nie nadaje. – Starsza z dziewczyn
wskazała na leżący w rogu stelaż kostiumu Brukselki.
- Szkoda. Wyglądałaś w tym
uroczo.
- Bardzo śmieszne! Dougie
bardziej przypominał dziewczynę niż ja. Pora na strój awaryjny. Podaj torbę –
poleciła Monika.
- Seksowną piratkę? Una już taką
jest.
- Ale ciężarną – stwierdziła
Monika, chwyciła swoją dużą torbę i weszła do kabiny, żeby włożyć trochę
dodatków. Chciała zrobić Madzi niespodziankę i pokazać się jej dopiero w pełnej
krasie. Przebierając się, zagadnęła. – Widziałaś może One Direction? Bo ja wiem… na przykład… Liama Payne’a?
- Tak – odpowiedziała Madzia
lakonicznie.
- To opowiadaj! – zachęcała Monika.
- Ale nie ma co. Wpadłam na
niego, pocałował mnie w rękę i sobie poszedł.
- Tylko tyle? W rękę?
- A ty myślałaś, że gdzie? W
dupę?
- No nie… W sumie lepszy rydz niż
nic. Za kogo był przebrany? – kontynuowała przesłuchanie zza drzwi Monika.
- Za Księcia z Bajki.
- Jak uroczo! Zamierzasz z nim
zatańczyć?
- Poprosił mnie o zarezerwowanie
tańca, ale od tamtego czasu go nie widziałam. Chyba siedzą po drugiej stronie
sali.
- Przy stoliku dla dzieci –
zachichotała Monika.
- Przypominam, że są starsi ode mnie
– zwróciła uwagę Madzia.
- Tak, ale ty jesteś z dorosłymi
opiekunami. Dobra, mniejsza… Wychodzę! – oznajmiła starsza z dziewczyn i
pchnęła drzwi, by pokazać się w pełnej krasie.
- Tak wyglądasz mniej… - zaczęła
Madzia.
- Wegetariańsko?
- Miałam zamiar powiedzieć, że
mniej okrągło, ale tak też może być. Skąd ten pomysł na Poison Ivy, co?
- W sklepie na dole mieli same
peruki czarownic, a nie chciałam się przebrać za czarownicę.
- Bo jesteś nią na co dzień?
- Nie. Bo nie po to kupowałam ten
zielony kostium, żeby ukryć go pod czarną peleryną. I co? Frankie mnie pozna?
- A skąd ja mam to wiedzieć?
- Bo to może być kluczowe dla planu!
- Nie wiem. Trzeba zobaczyć czy
ktokolwiek cię rozpozna – poleciła Madzia i wyszły z łazienki.
Chciały udać się do stolika,
gdzie siedzieli ich znajomi, ale pech chciał, że wpadły na Harry’ego Stylesa.
- Maggie! – ucieszył się,
ściskając dziewczynę. – Hit me baby one
more time! – zacytował piosenkę Britney, złapał dziewczynę za rękę i
okręcił ją wokoło, by lepiej przyjrzeć się jej w tym stroju. – Świetnie wyglądasz!
Nie ma to jak klasyczne stroje. Widziałem twoją siostrę na parkiecie. Kapusta
to lekka przesada.
- I mówi to koleś przebrany za
marchewkę – prychnęła Monika.
- Zamieniłem się z Lou, bo stelaż
wpijał mu się… - zaczął się tłumaczyć Harry. – To twoja siostra? – spytał w
końcu.
- Yhm. Musiała się przebrać, bo
Frankie Sandford wylała na nią poncz – wyjaśniła Madzia.
- Słodko!
- Nie, nie słodko. Słodka będzie
zemsta, jaką szykujemy – poinformowała nastolatka, a starsza siostra spojrzała
na nią spode łba i skarciła za zdradzenie sekretnego planu.
- Zemsta? No, to będzie ciekawe.
Ale planujecie ją dzisiaj?
- Musimy dzisiaj, bo jutro
wracamy do domu – oznajmiła Madzia, a Harry zmarszczył brwi.
- Liam chodził dziś zadowolony i
twierdził, że zostajesz!
- Co twierdził?!
- Powiedział, że wpadł na ciebie
i całkiem prawdopodobne, że jednak nie wrócisz do Polski.
- Chyba lepiej wiem, kiedy wracam
– warknęła Madzia i zacisnęła pięści. Jak mogła dać się zwieść gadce tego
kolesia, który rozpowiadał o niej jakieś plotki.
- W porządku, bez paniki! – Harry
uniósł ręce w geście poddania. – Nie zabijajcie posłańca. Skoro jutro wracacie,
nie chcecie przysiąść się do naszego stolika i pogadać?
- NIE! – odpowiedziały
jednocześnie i zdecydowanie.
- Auć – westchnął chłopak. –
Bolało.
- Przepraszam, Harry. Przyjdę do
was pogadać, ale trochę później. Teraz siedzimy z The Wanted i McFLy i
trochę ciężko jest podzielić tyle uwagi.
- A JLS tam czasem nie ma? Widzę,
że sporo was tam, a my jesteśmy wykluczeni z konwersacji.
- Och, nie dąsaj się! – Madzia
poklepała kolegę po ramieniu. – Jako jedyny wiesz o naszym planie zemsty, to
wyróżnienie, no nie?
- No… w sumie… Zresztą, nie
moglibyśmy się do was dosiąść, bo Zayn strasznie przeżywa, że Harry Judd ma ten
sam kostium co on.
- Zayn jest Zorro? – zaciekawiła
się Madzia.
- Tak. Ze dwie godziny układał
fryzurę, a zapomniał, że musi założyć na nią kapelusz. Teraz wygląda
przekomicznie, bo nie może założyć kapelusza do końca, ale nie może też
siedzieć bez niego, bo poczochrał sobie fryz.
- I tak by wypadł blado przy
Harrym z McFly – stwierdziła Monika, zakładając ręce na piersiach.
- A ona co? Fanka McFly?
- No... Pracowała dla nich przez dwa
tygodnie – oznajmiła Madzia, ale zdałą sobie sprawę, że Monika nie chce kontynuować statystowania w tej konwersacji, więc się pożegnała. - Widzimy się później, Harry. – Nastolatka uśmiechnęła się na pożegnanie i pociągnęła
Monikę w stronę stolika.
Zatrzymały się w połowie drogi na
parkiecie, bo na scenę wszedł jakiś wodzirej i oznajmił, że o północy odbędzie
się ogłodzenie króla i królowej balu – najlepiej ubranych osób na imprezie.
Głosy można wrzucać do urny przy szwedzkim bufecie jeszcze przez godzinę.
- Jak Frankie wygra, to się
pochlastam – stwierdziła Madzia.
- A może właśnie to jest dobry
czas na zemstę? – spytała Monika. – Pomyśl tylko… ona w świetle reflektorów i…
spada jej sukienka, odsłaniając te płaskie cycki!
- Dobry pomysł, ale nie wiem, jak
to zrealizować. To nie jest film, wiesz?
- No wiem. Mamy trochę czasu, to
się zastanowimy. A tymczasem chodź, zagłosujemy na Dougie’go, żeby mu poprawić
humor. Po tym co ta pinda powiedziała, zasługuje na nagrodę.
- Dobra.
Monika uśmiechnęła się, widząc to
ustępstwo siostry. Po chwili usiadły przy stoliku. Madzia między Nathem i Maxem, a
Monika między Dougie’m a Danny’m.
- Zagłosowałam na ciebie –
oznajmiła Monika.
- Eee… dzięki… nieznajoma. –
Uśmiechnął się lekko zawstydzony chłopak, a dziewczyna zdała sobie sprawę, że przecież
była się przebrać. To by wyjaśniało, dlaczego tak wygodnie jej się siedziało.
- Hej, to ja! – oznajmiła,
ściągając na chwilę maskę.
- Wiedziałem od początku! –
roześmiał się Dougie, ale ona spojrzała na niego spode łba. – No dobra, nie poznałem
cię. Ten strój jest znacznie lepszy niż tamta kulka.
- Brukselka – poprawił chłopaka zirytowany
Jay i upił do końca kieliszek szampana, który wziął niewiadomo skąd.
- Ja też wolę Bluszcz –
stwierdził Danny, poprawiając Monice pnącze jakiejś winorośli, którego nie
przypominała sobie zakładać.
Madzia się roześmiała i
wyjaśniła, że wychodząc z kibla musiała zaczepić o dekoracje i je zerwać.
Rzeczywiście pnącze przyczepiło jej się do paska. Stwierdziła, że to „super”.
- Moja siostra też oddała na
ciebie głos – powiedziała po chwili Monika.
- Wow, dzięki dziewczyny! I’m on the edge of glory! – uśmiechnął
się tak szczerze, że jego oczy śmiały się razem z nim, kiedy cytował tekst piosenki Lady Gagi, za którą był przebrany.
- Pięknie. My nie mamy co liczyć
na nagrodę – westchnął Tom Parker.
- Wybacz, ale wygląda, jakbyś w
ogóle się nie przebrał – oświadczyła Monika.
- Dzięki! – ucieszył się. –
Stałem się Edwardem Cullenem! Jestem seksownym wampirem!
- Ja nigdy w to nie wątpiłam –
stwierdziła Kelsey i ucałowała swojego chłopaka.
- A na jakiego chłopaka
zagłosowałyście? – spytał Nath, wzorem Jaya opróżniając swoją lampkę szampana.
- Co masz na myśli? – Madzia
zmarszczyła brwi.
- No… Królowa balu to Lady Gaga,
a król?
- Głupi. Głosowałyśmy na
Dougie’go jako na króla balu – wyjaśniła Monika.
- Ciebie nawet nie brałyśmy pod
uwagę, bo się nie przebrałeś! – dodała Madzia.
- JESTEM BIEBEREM! ILE RAZY MAM
TO POWTARZAĆ?! – wrzasnął ze złością chłopak.
- Do-bra… - westchnęła Monika. –
Ktoś tu powinien przestać pić.
- Ktoś tu powinien przestać mówić
mi, co mam robić!
- Dobra, już dobra. Ty zacząłeś,
pamiętasz?
Chłopak dyszał ciężko, ale nic na
to nie odpowiedział. Mimo alkoholu zdawał sobie sprawę, że przesadził z tą
reakcją. Jay miał go pilnować, żeby nie pił, ale sam sobie pofolgował i
zapomniał o przyrzeczeniu. Max wypił natomiast akurat odpowiednią ilość, by
prowadzić z wszystkimi uprzejmą konwersację.
- A na jaką dziewczynę
głosowałaś? – spytała Madzia, nachylając się do siostry.
- Na ciebie, oczywiście. A ty?
Chyba nie na Frankie?
- Nie. Na ciebie.
- No to dzięki, siostro. Mam
nadzieję, że nie podadzą tych żenujących wyników jednego głosu – roześmiały się
i atmosfera nieco się rozładowała.
Wszyscy od stołu po kolei szli
głosować. Nath i Jay poszli na ostatni ogień, akurat przed końcem czasu.
- Chodź, Młody, bo nam zamkną
lokal wyborczy – ponaglał Loczek, kiedy jego przyjaciel zatrzymał się, by
zwymiotować do doniczki.
- Idę, idę. Zaszkodziło mi to
gówno z piersiówki.
- Jakiej piersiówki?
- Tej, którą mam w kieszeni –
oświadczył Nath, zamaszystym gestem wyciągając z kieszeni bluzy srebrną
piersiówkę i chwaląc się nią światu.
- Schowaj to, bo nas wywalą! –
zawołał Jay. – Albo jeszcze lepiej, zrobią nam zdjęcie!
- Przecież paparazzi sobie
poszli. Chyba, że ta cała Lady Gaga zaśpiewa…
- Otrząśnij się! – polecił Jay,
uderzając Natha w policzek. To ocuciło ich oboje i w miarę sprawnie podeszli do
urny.
- Na kogo będziesz głosował,
Kędziorku? – spytał młodszy z chłopaków, biorąc lok starszego i okręcając go
wokół swojego palca. – Ja na ciebie. W obu kategoriach!
- O nie, za ten zaszczyt
dziękuję! – zaśmiał się Jay. – Zagłosuję na Maxa, żeby go podnieść na duchu.
Którym z członków Kiss on jest?
- A co to ma do
rzeczy, do cholery? – wypowiedź Natha przerwał atak czkawki.
- Wpisuje się strój, a nie dane
osobowe.
- Och… Dobrze, że mówisz. – Nath
zaczął kreślić to, co napisał na kartce. Jay zajrzał mu przez ramię i
przeczytał na głos.
- „Jaybird – najbardziej seksowny osobnik płci męskiej na tej sali, do
którego walę jak w dym, gdy moje poczynania heteroseksualne spełzną na niczym”…
Dzięki, stary.
- Nie ma za co. Wpiszę „koleś w
rajtuzach”.
- Robin Hood – poprawił go Jay.
- Jeden pies. – Młodszy z
chłopaków zaczął coś kreślić, a starszy spojrzał na stolik, przy którym Max
właśnie macał ucho Dougie’ego.
- Co do… - zaczął, a Nath
dokończył za niego.
- Max jest zdrajcą. Tak samo jak
one. Spojrzeli w te niebieskie oczęta Lady Gagi i… To co mówię brzmi jeszcze
bardziej głupio niż mi się wydawało w głowie. Nie głosuj na niego!
- A na kogo? – spytał Jay.
- Zagłosuj na siebie! Dwa głosy
to już szansa na wygraną, a przynajmniej na remis z królem Dougie’m – poradził
Nath, kreśląc jakiś opis w rubryce „królowa balu”.
Jay spojrzał mu przez ramię, by
spostrzec, że wybrał Britney Spears i dopisał „diabelnie seksowna”. Zachichotał
cicho, ale nie zamierzał nabijać się z kumpla wprost. Wrzucili swoje głosy i
wrócili do towarzystwa.
Przez pół godziny oczekiwania
tańcowali na parkiecie na zmiany. Ani razu nie wpadli na Frankie Sandford, co
niewątpliwie wszystkich cieszyło. Dziewczyny się zgrzały i rozdzieliły. Monika,
widząc, że na szwedzkim stole zabrakło napojów (ponczu nikt nie uzupełnił po
rozlaniu), poszła do baru, a Madzia wróciła do stolika.
- List od Księcia z Bajki –
oświadczyła kelnerka, która właśnie do niej podeszła, na stole kładąc małą
kopertę.
- Od kogo? – zdziwiła się nastolatka, ale
kobieta już się oddalała. Madzi nie była potrzebna odpowiedź. Wiedziała, że wiadomość
była od Liama.
Na szczęście Nath i Jay wywijali
na parkiecie, nie przejmując się niczym. Ona mogła więc odczytać zawartość
koperty, która wprost oznajmiała, że „Książę” będzie czekał o północy na
balkonie. Pewnie. Akurat wtedy, gdy będą ogłaszane wyniki, żeby nikt nie mógł
mu przeszkodzić w całowaniu… Mowy nie było, żeby przegapiła ukoronowanie
kogokolwiek ze swojego towarzystwa.
- W porządku? – zagadnęła Kelsey.
– Wyglądasz na zmartwioną.
- Och, to nic. Dostałam tylko ten
dziwny liścik i…
- Jaki liścik? – Dziewczyna w
mgnieniu oka przetransportowała się na wolne miejsce koło koleżanki. Były
praktycznie same, bo po tej stronie stołu nikt nie siedział.
Madzia westchnęła i opowiedziała
jej całą historię z Liamem. Sama nie wiedziała dlaczego, ale ufała tej
dziewczynie. Była bardzo sympatyczna i nie miało to nic wspólnego z przebraniem
za Bellę Cullen.
- Idź – poradziła Kelsey. –
Wyniki ci przekażemy, choć wątpliwe, by ktoś z nas wygrał. A tamta okazja może
już się nie powtórzyć.
- Ale ja nie wiem, czy chcę.
- Chcesz. Widzę to w twoich
oczach. Sama siebie zmuszasz do rozmyślania na temat czy iść, czy nie iść, ale
to tylko pozory. Podoba ci się fakt, że jest przebrany za księcia i przesyła ci
tajemniczy liścik… To bardzo romantyczne i ci się nie dziwię.
- Co jest romantyczne? – spytał
Tom, który właśnie wrócił z kibla.
- Randka Maggie i Liama.
- CO?! – krzyknął Tom.
Kelsey zaczęła mu przybliżać całą
sytuację ku przerażeniu i zażenowaniu Madzi. Mogła się domyślić, że dziewczyna
nie ma przed chłopakiem tajemnic. W końcu nastolatka jej przerwała.
- W sumie to zwierzyłam ci się w
sekrecie – powiedziała cicho, a Kelsey zatkała sobie usta ręką, zamknęła je na kluczyk
i wyrzuciła go gdzieś daleko.
- Przepraszam, Meggs.
- Ale za co? Co było dalej? –
wypytywał Tom.
- Nie bądź taki ciekawski! Lepiej
idź sprawdź, czy nie ma cię na parkiecie.
- Czy nie ma mnie gdzie?
- Nieważne – westchnęła Kelsey, a
do Madzi szepnęła. – Ja ci radzę zaryzykować. Co złego może się stać?
Do towarzystwa podeszła Monika i
wyciągnęła siostrę na osobność, bo miała jej do przekazania dobre wiadomości.
Opowiedziała, że przy barze spotkała Kubę, „Mikołaja", którego poznała przed świętami, gdy razem występowali w reklamie. Teraz pracował na przyjęciu jako kelner i zobowiązał się, że
pomoże im z ośmieszeniem Frankie.
- Tak po prostu? – spytała podejrzliwie
nastolatka.
- Też jej nie znosi! Kiedy
obsługiwał jej stolik, robiła jakieś głupie żarty na temat taniej siły
roboczej napływającej z Polski. – Monika wzruszyła ramionami, a Madzia
postanowiła się nad tym nie zastanawiać, tylko cieszyć się z posiadanego
sojusznika.
- To co zrobi? Otruje ją
podawaną potrawą?
- Nie, głupia! Ludzie nie mogą
jej współczuć, tylko się z niej nabijać! – prychnęła Monika, poprawiając maskę
na oczach. – Najlepiej podczas nagradzania najlepszych strojów!
- To rzeczywiście jest jakaś
myśl, ale wolałabym wiedzieć, czego się spodziewać… - Nastolatka urwała. Nie
mogła przyznać się, że być może o północy wybędzie, by spotkać się z Liamem,
zgodnie z jego życzeniem. Nie zdecydowała jeszcze, co mu powie, a wielki zegar,
wiszący na ścianie zwiastował, że nie ma do tego za dużo czasu.
- Czasami lepiej nie wiedzieć,
Madzia – westchnęła Monika, przypominając sobie, że nadal ma siostrze do powiedzenia
coś, co niekoniecznie jej się spodoba. Wkopała ją w coś, co może wywrócić jej
życie do góry nogami, ale w gruncie rzeczy chciała dobrze. Madzia wyczuła, że
coś jest na rzeczy. Spojrzała na siostrę spode łba, szczęśliwa, że nie ma przed
sobą brukselkowej kulki, bo wtedy parsknęłaby śmiechem.
- O co chodzi?
- O nic, Britney. Dowiesz się w
swoim czasie.
- Tutaj jesteście! – usłyszały
głos Jaya, który przerwał im napiętą konwersację. – Zabrałem bogatym i
przynoszę biednym – oświadczył, pokazując im talerz z kilkoma apetycznymi
babeczkami.
- Nie, dzięki – pokręciła głową
Madzia, a Monika zabrała z talerza dwie babeczki, jedną z nich od razu
wpakowała sobie do ust.
- Wezmę na później, bo jestem
taka biedna, że nie wiem, kiedy nastąpi mój następny posiłek – oświadczyła,
krztusząc się tartą i kaszląc dokuczliwie. Madzia chciała poklepać ją po
plecach, ale jej na to nie pozwoliła. Udało jej się nie udławić na śmierć i
pomknęła w stronę łazienki.
- Czy ja powiedziałem coś nie
tak? – spytał zszokowany Jay, a nastolatka wzruszyła ramionami.
- Najwyraźniej nie wyczuła
ironii.
- No to właśnie była ironia, w
końcu jestem Robin Hoodem. Nie chodziło mi o to, że my jesteśmy bogaci, a wy…
- Wiem, Jay – westchnęła Madzia,
kładąc mu rękę na ramieniu. Chciała zamienić z nim kilka słów, bo obecnie był
jedyną osobą, która jej nie denerwowała, ale zauważyła, że zbliża się do nich
Nath, który wcale nie trzeźwiał z biegiem czasu. – Pójdę zobaczyć, co z Monią.
- A babeczka? – zawołał za nią.
- Później – machnęła ręką.
- Hej, gdzie ona idzie? –
zaciekawił się Nath.
- Imbecyl z ciebie. Odstraszasz
ją od siebie z każdą minutą. Jeśli kiedykolwiek istniała szansa, że będzie
twoja, teraz przeminęła na zawsze – zauważył Jay i zostawił kumpla samego,
bijącego się z myślami.
Jego wzrok padł na Liama, który w
swoim stroju księcia wyglądał bajkowo. Nastolatek zaczął żałować, że sam nie
ubrał się w coś bardziej efektownego. Nath sam przed sobą nie chciał przyznać, że jego zachowanie
w ostatnich tygodniach było od żenującego po karygodne. Dlaczego nie wyznał Madzi, co niej czuje, kiedy miał ku temu okazję? Obawiał się, że słowa Jaya mogą okazać się prorocze i straci dziewczynę na zawsze.
~*~
Bardzo ciekawy i zabawny rozdział! Nowy strój Moniki ciekawy. Dziewczyny niech zrobią Frankie coś upokarzającego bo mnie ta postać irytuje. Jestem ciekawa wydarzeń z godziny, w której Madzia ma się spotkać z Księciem. Jestem ciekawa wszystkiego co zawarte zostało w tym opowiadaniu! Czekam na następny z przerażającą niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńWidziałam zakładkę ''kwestionariusz'' i mam pytanie. Ile masz zamiar nowych postaci wprowadzić do opowiadania ? I czy też dla dobra opowiadania kilka osobowości ze zgłoszeń złączysz w jedno ?
UsuńPrzepraszam, że zaśmiecam ale mam jeszcze jedno pytanie. Czy przyjaciółka Moni będzie osobistością z Twojej wyobraźni, czy będzie jedną z osobistości czytelniczek ?
UsuńDotrwałam do końca ;d Bardzo fajny i ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://thewantedbabyy.blogspot.com/
Jay się tak mądrzy a sam nie lepszy -,-
OdpowiedzUsuńNath by się wziął w garść -,-
Bruksela w stroju piratki
Ciekawe
Czekam na nn
znasz moje zdanie, ale chcę żebyś wiedziała że cały czas czytam dlatego piszę CUDO
OdpowiedzUsuńtyle :*
nie muszę chyba pisać że czekam na kolejny :)
weny!!!
Nath mnie irytuje. Wolę, żeby Maggie była z Liamem. Dlaczego Jay nie powie Monice, co do niej czuje? :(
OdpowiedzUsuńPo pierwsze przepraszam że nie skomentowałam poprzednich, ale z powrotem mam problemy zdrowotne.
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zwykle wspaniały, nie mogę doczekać się tej zemsty. Obiecuję że w następnym rozdziale będziesz mogła poczytać moje wywody.
Och, znowu mi się nie wyświetliło!
OdpowiedzUsuńAle, jestem. Jestem i przeczytałam.
Haha, ta Frankie... Zemsta musi być słodka! Czekam na to, aż wreszcie jej się dostanie.
Monika zmienia strój, który poniekąd jest lepszy, chociaż... Kapusta też była fajna. ;D
Och, jak fajnie że tak dużo tutaj McFly! Przebrania Danny'ego, Toma, Harryego i Dougiego mnie powaliły.
Ale nadal uważam, że najlepiej przebrał się Nathan. xd
I tak, zmieniam zdanie. Nath jest denerwujący, głupi i niezdecydowany.
Niech Magda się idzie spotkać z Księciem.
Tak swoją drogą, to co Monika tam knuje?
One nie wyjadą, prawda? Jeszcze zostaną, wiem to.
I Jay też mógłby się ogarnąć. Radzi Nathanowi, a sam nic nie robi. Ale spodziewam się, że noc jeszcze długa, więc... Mam nadzieję na coś więcej.
Cudownie piszesz. Twoje pomysły są genialne i strasznie Cię podziwiam za to, co tworzysz.
Czy Nath nie może w końcu przestać się tak beznadziejnie zachowywać i w końcu powiedzieć Maggie co do niej czuje?! Jay też mógłby się ogarnąć i powiedzieć Monice o swoich uczuciach. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i zemsty na Frankie :D
OdpowiedzUsuńPojawiam się i znikam,raz jestem,raz mnie nie ma.
OdpowiedzUsuńMogę Cię zapewnić,że każdy rozdział czytam z zażyłością,ale czasami nie zdążę skomentować a raczej uwiecznić odpowiedniego komentarza do tak cudownego rozdziału,jakim jest każdy napisany przez Ciebie:)
Postaram się już być na bieżąco i komentować regularnie:)
Co do obecnego rozdziału strój Dougie'go ze wszystkich jakie mieli na sobie chłopcy,podobał mi się najbardziej!Uwielbiam Lady Gagę a wyobrażanie sobie członka McFly w jednym z jej strojów,było bardzo ciekawe:D
Natomiast moją faworytką co do stroju niezaprzeczalnie zostaje Monika!Ten strój był w stu procentach adekwatny do jej osoby:D W dodatku poprawiła nim humor łysolkowi:)
Liczyłam,że strój Madzi wywrze większe wrażenie na Nathanie ,ale skoro jemu się nie chciało wysilić na odpowiedni komplement,to może książe się postara?
Nathan musi się wziąść za siebie i opanować zazdrość,bo urok Liama bije po oczach i wątpię,że Madzia będzie jakoś specjalnie na niego odporna:)
A wracając do księcia i liściku od niego,to nie wiem czemu ale mam dzikie wrażenie,że Monika maczała w tym palce:)
W końcu Brukselka tak łatwo się nie poddaje i coś czuję,że nadal ma na celu zeswatanie siostry:D
Mam jeszcze cichą nadzieję,że Madzia i Monika utrą nosa Frankie i zemszczą się na tej jędzy.Podobno zemsta najlepiej smakuje podana na zimno,więc coś czuję,że ta będzie spektakularna:D
Czekam już oczywiście na dalszą kontynuację balu;)
E.
Boże, czy ja mogę tej Frankie dać w pysk? -,- A Monia to mnie rozwala xd Chciałabym mieć taką siostrę :D Jestem ciekawa tej zemsty ^^ hue :D
OdpowiedzUsuńA czy pan Nathan James Sykes z łaski swojej może się normalnie zachowywać ? -,- Czy jemu też dać w pysk? :D Agh! xd
Ciekawa jestem.co się stanie tam o północy? :o Ej; ale ja nie chce żeby ona z nim była :c xd
Biedny Dougie :c
Dziś taki krótki, bo siedzę na telefonie a nie lubie na nim pisać komentarzy xd Poprostu wtedy on glupieje a ja się wkurzam o.o xd
czekam następny ^^ oby jak najszybciej był :D
Wenyy :3
Aww wspaniały rozdział i te zdjęcie chłopaków..faktycznie poprawiło mi humor bo ostatnio chodzę wkurzona z powodu tego ,że Kol z Pamiętników Wampirów umarł :c No,ale twój rozdział poprawił mi nastrój :)
OdpowiedzUsuńA tą Frankie ...kiedyś nogi z dupy jej powyrywam.
Czekam na CD,pozdrawiam ;*
Ahaha sorki nie sądziłam,że oglądasz ;p Jestem w depresji przez to więc nie panuję nad tym co piszę xD
UsuńOj ja nwm czy tak szybko :) Kol ma zawalisty akcent i jest słodki , kurde jak spotkam tych reżyserów i scenarzystów to normalnie do dupy nakopie no xD
UsuńA Klaus ma po prostu zawalisty akcent *.* Kol słodki,Klaus zajebiaszczy,hehe <33
Och... Biedny Dougie, no cóż Frankie to franca, takie "dziewczyny" tak mają. Co nie zmienia faktu, że mi go szkoda.
OdpowiedzUsuń"Pomyśl tylko… ona w świetle reflektorów i… spada jej sukienka, odsłaniając te płaskie cycki!"- ten cytat po prostu mnie rozwalił- mściwa Monika- to jest to!
Podzielam obawę Nathana. Mógł wyznać to, co czuje, kiedy mógł to zrobić.
Pewnie chłopak coś wymyśli, ja tam w niego nie wątpię.
Rozdział bardzo fajnie napisany. W taki specyficzny, ale jednocześnie bardzo efektowny sposób.
Madeleine
Przepraszam, Przepraszam, że nie komentowałam, ale mój laptop był w naprawie. Już się poprawię. Rozdziały jak zawsze znakomite. Nie wiem na którym skończyłam komentować, więc skomentuje kilka :D Brat Jaya? WOW! Zboczeniec :D ale jak widać było później dogadał się z Moniką.To, że Madzia skapnęła się że Jay coś czuje do Moniki, mam nadzieję, że zostanie rozwinięte i on coś wreszcie zrobi :D Madzia jak to Madzia poplątana :D Nie wie kogo wybrać i to się da zauważyć. Nathan zrobił się takim dupkiem, mam nadzieję że nie zostanie taki długo. Liam, tu mnie zaskoczyłaś, byłam pewna że przestanie już o nią walczyć a tu proszę taki tekst z jego strony, I ten strój no po prostu miazga! Uwielbiam go! Mam nadzieję, że madzia go pokocha tak jak ja :D Wszyscy już wiedzą o pocałunku Lima (Madzia i Liam :D). Monika brukselka? świetny pomysł! Max, Siva jak zawsze super. No i Tom, hmm przekonał się do Moniki, bardzo się ciesze..może będzie coś więcej? Oby! choć nie wiem Tom czy Jay?! ha mam mętlik w głowie. Co do McFly, nie pasują mi Ci goście, ale to fajnie że inny zespół występuje w tym opowiadaniu :) Mam nadzieję, że ani Madzia ani Monika nie wrócą do Polski, nawet na chwilę :D Czekam na nowy rozdział i dodaj jak najszybciej! Bo czekanie jest męką. Niestety aktualnie nie mam jak sie zalogowac na moje konto, bo zapomnialam hasła ale będę się podpisywać :)) Pozdrawiam ;)))
OdpowiedzUsuńCzytam ten rozdział i zastanawiam się który fragment mnie najbardziej doprowadza do łez oczywiście od śmiechu ale w tu sie nie da wybrać z każdym rozdziałem kocham co raz bardziej to opowiadanie i każdego z bohaterów. A najwięcej śmiechu mam przy Harrym z One direction. Tyle pozytywnej dawki dziennie śmiechu chyba mi wystaczy. Czytam dalej żeby zobaaczyć co z zemstą Moniki i czy Madzia pojdzie na spotkanie z Liamem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta