piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 75 - "Rejs"

Dziękuję truskawkaaaaaaa za opinię. Oczywiście, że nie mam Ci jej za złe, zgadzam się, że te rozdziały są nudne i że akcja wlecze się jak flaki z olejem. Ale przy stu rozdziałach nie wyobrażałam sobie, żeby już przy dziesiątym padły wyznania miłosne, bo potem bym musiała cukierkowe sceny opisywać, a ja po prostu takich nie potrafię.
The Sats i JLS pojawili się tylko epizodycznie i więcej ich nie będzie, a McFly od samego początku miało być i jeszcze będzie, po prostu nie wcisnęłam ich do nazwy, bo mają mniejsze role niż chłopaki z TW i 1D (choć początkowo opowiadanie miało się nazywać "Mc Wanted Direction", ale to by było bez sensu).

Zapraszam do czytania :)


W tym rozdziale Kuba organizuje rejs jachtem w prezencie urodzinowym dla Madzi, która zabiera ze sobą swoich przyjaciół.
~*~

Dzień przed urodzinami Madzi nadszedł niespodziewanie szybko. Danny załatwił Monice pracę w studio na kilka dni, dzięki czemu zarobiła trochę grosza i dziewczyny były w stanie kupić sobie ładne sukienki i wypełnić lodówkę.

Wieczorem, w dzień przed planowanym urządzeniem imprezy (przed którym dziewczyny się wahały), zadzwonił telefon Moniki, który ta odebrała. Słuchała w ciszy, zgodziła się na coś, podziękowała i się rozłączyła.

- To był Kuba? - spytała Madzia, a jej siostra skinęła głową. - No i czego on od ciebie chciał?

- Zaprosił nas do Szkocji na jutro, w twoje urodziny. Trwa festiwal żaglówek "Malts Cruise", a on przy nim pracuje, więc załatwi rejs za darmo. W prezencie.

- To super, prawda? Skąd ta smutna mina? - zdziwiła się młodsza siostra.

- Łódź pomieści tylko osiem osób oprócz kapitana. Ty, ja i Kuba oraz pięciu chłopaków - wyjaśniła starsza.

- W jaki sposob z czternastu osób mam wybrać pięć?

- Nie widzę problemu. Na chybił-trafił? - zaproponowała Monika.

- To nie jest śmieszne. To poważna decyzja.

- Odlicz Natha i Liama i osoby, które nie mogą zjawić się w Szkocji. I decyzja podjęta! - Monika poklepała siostrę po ramieniu i poszła zmyć talerze po kupnej pizzy, od której zaczynało im się robić niedobrze.

Madzia natomiast biła się z myślami. Była prawie pewna, kogo zabierze. Obdzwoniła najpierw osoby, które po długich dywagacjach zaplanowała zabrać. Tom Fletcher niestety musiał zostać, bo Giovanna była chora. Ze względu na Monikę zdecydowała się nie zapraszać Jaya, a ze względu na siebie Natha i Liama. Tłumaczyła sobie, że Max też musi zająć się krążącymi w powietrzu problemami z Michelle, więc i on musiał obejść się smakiem. Pod koniec dnia ciężko opadła na kanapę z bladym uśmiechem na twarzy. Dokonała wyboru. I tak zwlekała na ostatnią chwilę z zaproszeniem ich gdziekolwiek. W końcu byli sławni i bogaci, nie mieli czasu na takie małe imprezy, choć musiała przyznać, że często działo się na nich więcej niż na wielkich galach.

Pociąg miały rano, więc wstały o czwartej, by się wyszykować. Monika przemyślała wszystko, co powinny wziąć na żagle, zabrała więc też kurtki, choć Magda zapierała się, że jest w końcu ciepło i się rozpuszczą.

- Miło ze strony Kuby, że nas zaprosił, prawda? - zagadnęła starsza siostra, kiedy młodsza czekała na potwierdzenie od chłopaków, których zaprosiła. Monika zirytowała się, że jej słowa nie zostały należycie skomentowane. - Och, daj spokój, jeszcze piątej nie ma! Pewnie śpią!

- Bo wyjechał z tym rejsem na ostatnią chwilę! Ty pewnie byś się ucieszyła, gdyby nie przyszli, co? - warknęła Madzia.

- Nie. Od jazdy pociągiem wolałabym podwózkę samochodem.

- Szofer na miejscu!!! - zagrzmiał od progu Danny i wbił palce pod żebra Moniki tak, że tak aż podsoczyła. Madzia się roześmiała, kiedy podszedł do niej, uściskał ją i podał prezent.

- Od chłopaków z McFly - oświadczył.

Po Dannym, który wchodził tu jak do siebie, bez względu na porę, do mieszkania wpakował się Dougie, który również złożył Madzi życzenia urodzinowe. Okazało się, że podarowali jej swoje wszystkie płyty, co niewątpliwie ją ucieszyło. Początkowy brak sympatii uleciał bezpowrotnie.

- No i twoje życzenie się spełniło - zwróciła się do Moni. - Mamy szofera.

Monika uśmiechnęła się, widząc Danny'ego i Dougie'go. Obawiała się, że jej siostra wybierze samych członków The Wanted i One Direction, gdyż znała ich dłużej, a zaowocować to mogło jakimś konfliktem interesów.

- Potrzebuję kawy w termosie, bo inaczej zasnę za kierownicą - oświadczył Danny. - Nie zwykłem wstawać tak wcześnie. Właściwie to o tej godzinie się kładę spać.

- Nie mamy termosu, więc... przywyknij. - Madzia wzruszyła ramionami.

Chłopak machnął ręką i obejrzał bagaże dziewczyn. Z Dougie'm przyznali, że oni nie wzięli nic ciepłego, bo nie pomyśleli, że na morzu może być chłodniejszy wiatr.

Podczas gdy Monika zabawiała gości i parzyła im kawę, dziękując, że nie muszą tłuc się pociągiem, Madzia odebrała telefon od nieznanego numeru i zamarła. Dzwonił Kuba, który składał jej życzenia, upewniał się, że przyjadą i pytał, dla ilu osób wziąć alkohol i posiłek.

- Jak to... dla ilu osób? - spytała nastolatka. - Przecież łódź pomieści określoną liczbę.

- No... Tłumy jak na Titanicu tu nie wejdą, ale myślę, że z dwadzieścia osób wciśnie się spokojnie. To spora żaglówka.

- CO?!

Monika upuściła paczkę kawy, która rozsypała się po podłodze.

- Nie tylko my się nie wyspaliśmy - stwierdził Dougie, zawsze gotowy do przeżycia podróży obfitującej w przygody. Nie miał pojęcia, dlaczego Monika się zaniepokoiła, ale szybko dostał odpowiedź, kiedy do kuchni wtargnęła czerwona z wściekłości Madzia.

- Dlaczego mnie okłamałaś, że mogę wziąć tylko pięć osób?! Wiesz, jaką selekcję w myślach robiłam! A i tak mam wyrzuty sumienia, że nie zaprosiłam wszystkich!!!

- Skąd... Kuba miał twój numer? - spytała zdziwiona Monika, a jej młodsza siostra uderzyła się otwartą dłonią w czoło.

- Nie obchodzi mnie, skąd go miał. Ważne, że zadzwonił i dzięki niemu wiem, że mogę zabrać, kogo mam ochotę! Dzwonię po resztę!

- Babskie kłótnie są najlepsze - oświadczył Danny, upijając łyk kawy. - Czy nadużyciem będzie proszenie o śniadanko?

Monika zmroziła go wzrokiem, a Madzia wyszła z kuchni, by mimo wczesnej pory pozapraszać swoich przyjaciół na rejs. Zdawała sobie sprawę, że dzwonienie do nich w dniu urodzin było dziwne, ale nie miała wyjścia, jeśli chciała spędzić ten dzień z nimi. Postanowiła nie wybrzydzać i zaprosić wszystkich. Wiedziała, że Tom Fletcher jako świeżo upieczony małżonek woli zajmować się chorą żoną, a Harry Judd miał jakąś sesję zdjęciową, więc odpadał. Pozostawała więc reszta.

- No i kogoś udało ci się obudzić? - spytał ciekawski Danny, kiedy Madzia wróciła do kuchni i ostentacyjnie położyła telefon na blacie. Monika zignorowała ten fakt.

- Zobaczycie na miejscu - oświadczyła.

Przygotowani i najedzeni wpakowali się w samochód Danny'ego i jechali do portu w Szkocji, gdzie mieli płynąć na wyspę Iona łodzią razem z Kubą. Monikę zżerała ciekawość, kogo zaprosiła jej siostra, szczególnie, kiedy co chwilę, mimo wczesnej pory, odzywał się jej telefon i ktoś deklarował, że będzie. Wszystko miało okazać się na miejscu i tak też się stało. Co prawda po drodze zabłądzili z dwa razy (bo Danny źle zjechał), potem musieli czekać godzinę, bo stado owiec zablokowało im drogę, ale udało się dotrzeć na miejsce spotkania. Mimo problemów dotarli pierwsi. Kuba powitał ich już na parkingu z szerokim uśmiechem na twarzy. Złożył też Madzi życzenia.

- Tylko cztery osoby? - zapytał zdziwiony, witając się z wszystkimi.

- Cóż... będzie więcej, ale najwyraźniej mają problemy z dotarciem. Dajmy im trochę czasu i wtedy zadzwonię.

Jak na zawołanie na parkingu przy porcie zatrzymało się auto terenowe, z którego wylęgli Tom i Kelsey, Siva i Nareesha oraz Max bez Michelle i Borisa.

- Jay oświadczył, że Neytiri jest chora i zamierza się nią opiekować, a baby Nath wolał nadrobić zaległości z mamusią - wyjaśnił Tom Danny'emu, kiedy ten dopominał się o resztę członków zespołu. - Więc możemy ruszać!

Chłopak zatarł ręce, ale Madzia wyprowadziła go z błędu, oświadczając, że jeszcze na kogoś czekają. Poszli więc na lody i podziwiali kolorowe żaglówki, które przybiły do portu, by w godzinach popołudniowych ruszyć w dalszy rejs po wyspach. Telefon Madzi się rozdzwonił jakieś piętnaście minut później. Okazało się, że Louis dostał mandat za zbyt szybką jazdę, stąd opóźnienie, ale ostatecznie on i jego dziewczyna oraz podekscytowany Harry trafili do portu i załoga żaglówki była w komplecie (Madzia zaprosiła też resztę chłopaków z One Direction, ale oni tylko złożyli jej życzenia i musieli odmówić, bo mieli już inne zobowiązania).

- No to zapraszam na pokład! - oświadczył Kuba z uśmiechem i zamaszystym gestem wskazał zacumowaną łódź, która wyróżniała się na tle pozostałych wielkością.

- Masz niezłego sponsora - zachichotał Dougie, pakując się pierwszy na pokład, by pomóc dziewczynom wejść.

Wszyschy wchodzili po kolei, wnosząc swoje rzeczy i zapakowane prezenty dla Madzi. Kuba wyjaśnił, że kapitan przyjdzie nieco później, a w tym czasie mogą zwiedzić żaglówkę, zostawić swoje rzeczy w kajutach i się przebrać.

Kelsey i Nareesha w mgnieniu oka wskoczyły w stroje kąpielowe i próbowały nakłonić Madzię, żeby ubrała strój, który jej kupiły na urodziny, na co dziewczyna nie chciała się zgodzić, mimo iż południowe słońce zaczynało grzać dość mocno. Zdecydowała, że jej podwinięte dżinsy i koszulka z krótkim rękawem wystarczą.

Chłopcy z One Direction dali Madzi wszystkie swoje wydane książki, a od The Wanted dostała gitarę.

- A są z nią w pakiecie lekcje nauki gry? - spytała Madzia podekscytowana.

- Ja mogę cię pouczyć! - zobowiązał się Harry, widząc, że prezent od nich nie zrobił na niej takiego wrażenia.

- Przecież nie umiesz grać - słusznie zauważył Louis.

- Nauczymy się razem! - zachichotał chłopak, ale jego uwaga została odwrócona przez wchodzącą na pokład kobietę odzianą w kusą spódniczkę.

Miała głęboki dekolt, sztuczny biust i pasemka we włosach. A na głowie najwyraźniej... czapkę kapitana. Harry wystartował do niej jako pierwszy, by pomóc jej wsiąść, na co Madzia się oburzyła.

- On nie wyzbył się tych skłonności do starych bab, tak? - spytała, a Louis się roześmiał.

- Najwyraźniej nie.

- Kuba, co ty musiałeś zrobić, żeby załatwić łódź? - spytała zaniepokojona Monika po polsku, na co chłopak się roześmiał i przedstawił wszystkim kobietę.

- To Rosalie Bishop, nasza pani kapitan.

- Kuba mnie uratował - wtrąciła swoje trzy grosze kobieta. Głos stylizowała na zmysłowy, czym działała dziewczynom na nerwy, ale nie chciały dać tego po sobie poznać.

- Uratował pani życie? - spytała zaciekawiona Nareesha.

- Raczej tyłek - zaśmiała się zalotnie kobieta. - I mówcie mi po imieniu.

- Ja będę mówić pani kapitan - zobowiązał się Harry, a Madzia zmroziła go wzrokiem. Czy sprawa z Caroline Flack niczego go nie nauczyła?

- Jak to uratował ci tyłek? - spytał Max, zaintrygowany tą opowieścią.

- Cóż... Naprawił mi łódź w pierwszy dzień festiwalu. Gdyby nie on, nie mogłabym wypłynąć.

Monika prawie uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Prawdziwy bohater, rzeczywiście. W brzuchu zaburczało jej z głodu i miała nadzieję, że nikt z osób biorących udział w tym "kółku adoracji" tego nie słyszał.

- W każdym razie, zaraz możemy płynąć. Celem jest wyspa Iona, zamieszkała przez nieco ponad setkę osób. Naprawdę urokliwe miejsce, zabawimy tam trochę, więc będziecie mieli okazję ją zwiedzić. A... gdzie solenizantka? - spytała skonsternowana kobieta, wyciągając z torebki mały pakunek.

Madzia nie chciała wyjść przed szereg, ale Tom pchnął ją zachęcająco i stanęła oko w oko z lampucerą, w którą Harry wpatrywał się jak ciele w malowane wrota.

- To dla ciebie, śliczna - oświadczyła pani kapitan i podała nastolatce prezent.

- Nie trzeba było - wzbraniała się Madzia, ale kobieta najwyraźniej nie znosiła sprzeciwu, więc nastolatka otworzyła prezent, w którym znalazła broszkę z żaglówką. Wyglądała na srebrną, ale równie dobrze mogła to być podróbka. Podziękowała więc i dała sobie przypiąć prezent. Nie była jednak zadowolona z faktu, że kobieta tak im się podlizuje.

- Szkoda, że Kuba nie potrafi sterować łodzią. Skoro już umie je naprawiać... - westchnęła Monia, krzywo patrząc na cycatą kapitan, która szła właśnie zostawić swoje rzeczy w kajucie i zająć się odpalaniem silników.

- Z ust mi to wyjęłaś - warknęła Madzia. - Harry robi do niej maślane oczka. On chyba rzeczywiście najlepiej odnalazłby się na oddziale geriatrii.

Nie tylko Harry robił maślane oczka do cycatej lali. Kelsey skarciła Toma, żeby skupił się na jej biuście odzianym w skąpe bikini. Danny nie mógł oderwać oczu od Rosalie Bishop i tłumaczył, że przypomina mu jego dziewczynę. Dla sióstr pewne było jednak, że wyglądała jak spalona skwarka.

- Mam chociaż nadzieję, że prezent ode mnie poprawi ci humor - oświadczyła Monia i podała siostrze torebkę, w której ta znalazła bransoletkę z mnóstwem zawieszek, wśród których był m.in. mini Big Ben.

- Dzięki, Monia.

- Nie miałam pojęcia, co ci kupić. W końcu masz tylu sławnych i bogatych przyjaciół, że możesz dostać wszystko.

- Nie, to jest świetne. Najlepsze urodziny w moim życiu. - Madzia uśmiechnęła się. Smutno jej było, że na łodzi nie było Natha, Liama i reszty chłopaków, ale być może ich nieobecność pozwoli uniknąć dziwacznych zbiegów okoliczności i szalonych przygód?

Dziewczyny wróciły na pokład główny. Harry'ego nie było. Louis poinformował je, że poszedł zobaczyć, jak "działa ta maszyna". Kelsey i Nareesza poszły się opalać na dach, a Kuba zwijał żagle, żeby mogli wypłynąć z pomocą silnika. Reszta siedziała z piwem w ręku i czekała na odpłynięcie.

- Gotowi?! - zawołała nagle pani kapitan, wyściubiając głowę ze swojego gniazdka. Nie czekając na odpowiedź, włączyła silniki i zaczęła wychodzić z portu.

Dougie zaczął opowiadać jak to został Królem Dżungli, wygrywając teleturniej "Jestem celebrytą, zabierzcie mnie stąd", co było "Wyprawą Robinson" dla znanych osób, które musiały zmierzyć się z polowymi warunkami w dżungli, zjadaniem insektów i innych obrzydliwych rzeczy oraz próbami fizycznymi.

- Cóż, mam nadzieję, że teraz nie będzie aż tak szalenie - oświadczył Max i się roześmiali.

Atmosfera była miła, nikt nie spierał się o to, kto z kim utknął i kto brał z kim prysznic. Rejs wyglądał na spokojny, wszyscy rozkoszowali się piwem i widokami. Harry jednak flirtował z panią kapitan, za co Madzia zamierzała go opieprzyć.

- Idę zobaczyć, jak się prowadzi... to cudo! - oświadczyła w końcu i poszła na "mostek", czyli do oszklonego pomieszczenia ze sterem, by ujrzeć jak starsza kobieta obejmuje Harry'ego od tyłu i uczy go sterowania. Nastolatka się wściekła. - Styles!

Para odskoczyła od siebie jak oparzona, mimo iż dla postronnego obserwatora nie robili nic złego. Chłopak potarł kark w nerwowowym geście i zaproponował.

- Chcesz się nauczyć?

- Tak! - odpowiedziała zdecydowanie. Wiedziała, że tylko tak nie dopuści do ewentualnej powtórki z rozrywki i romansu jej przyjaciela ze starszą babą.
Na pokładzie za to były inne zmartwienia.

- Chmury na horyzoncie - oświadczył Kuba, siadając koło Moniki. - Zdążymy dopłynąć na wyspę, ale pogoda nie będzie zbyt sprzyjająca na zwiedzanie. Może zrobić się chłodno. Macie coś ciepłego?

- Yhm - przytaknęła lakonicznie.

- Smutna czy niewyspana?

- Zmęczona - przyznała Monika, a on skinął głową.

- A głodna? Mamy tu doskonale przyrządze owoce morza, może coś ci zasmakuje.

- Nie, dzięki. Już jadłam. - Monika skrzywiła się na samą myśl o owocach morza i zrobiło jej się niedobrze, więc skłamała. - I chyba mam chorobę morską, pójdę na chwilę do łazienki.

Kuba pokiwał głową ze zrozumieniem i wdał się w dyskusję z chłopakami, a Eleanor, która poczuła się odrzucona przez damskie towarzystwo, dołączyła do Nareeshy i Kelsey, by korzystać z promieni słońca, póki nie wpłyną w strefę chmur. Monika jednak nie zamierzała zamykać się w dusznych kajutach. Minęła je i poszła na rufę, by obserwować spienione morze. Świeży wiatr pobudzał jej umysł do działania i odwracał myśli od kwestii, o których nie chciała myśleć.

Tymczasem Rosalie Bishop wyszła do łazienki, uspokojona faktem, że młodzi ludzie "ogarniają sytuację". Madzia skorzystała z okazji.

- Widzę, że nie tracisz czasu - zarzuciła Harry'emu.

- Co? O co ci chodzi? - zdziwił się chłopak.

- Oj nie udawaj głupszego niż jesteś. Wszyscy widzieli jak ślinisz się do tej cycatej lampucery. Myślisz, że ile ona ma lat? W najlepszym wypadku czterdzieści.

- No i?

- No, faktycznie ciebie to nie odstraszy, bo posuwałeś już tylko nieco młodsze.

- Jak dla mnie brzmi, jakbyś była zazdrosna.

- Nie jestem zazdrosna! - prychnęła Madzia, a on założył ręce na klatce piersiowej i spojrzał na nią spode łba.

- Jesteś pewna?

- Tak, jestem pewna!

- W końcu kiedyś się we mnie podkochiwałaś...

- Och, to było zanim cię poznałam!

- Auć. Zabolało. - Złapał się za serce, ale najwyraźniej dla zgrywy.

- Czy to ma tak pikać? - spytała Madzia, żeby zmienić temat, bo jej zarzuty odparł swoimi i znowu był wygrany w tej konwersacji.

- To na radarze? Nie wiem, co to znaczy. Chyba cel, do którego się zbliżamy. - Harry machnął ręką.

- A jeśli to jakaś góra lodowa? - zaniepokoiła się.

- Co? Ta łódź nazywa się "Arielle", nie "Titanic". Ale jakby co, będę dla ciebie trzymał miejsce na drzwiach i się uratujemy - zobowiązał się.

- Tak? Najprawdopodobniej to panią kapitan byś ratował - prychnęła złośliwie Madzia. - Chodź jej nie trzeba, bo silikonowe cycki uniosą ją ponad powierzchnią wody.

- Mi się wydaje, że są prawdziwe - zastanowił się.

- I zapewne jeszcze dziś zamierzasz to sprawdzić, co?

Harry poczerwieniał i zawstydzony oparł się o jakąś wajchę, którą przestawił i łódź zyskała sporo na prędkości. Czerwony punkt migał coraz szybciej.

- Coś ty zrobił?! - zawołała zaniepokojona Madzia.

Z pokładu głównego dobiegły podniecone krzyki Danny'ego i Toma, którzy wreszcie mogli "poczuć wiatr we włosach". Dziewczyny na dachu piszczały, Eleanor wołała Louisa, bo o mało nie straciłaby równowagi i nie spadła na dół.

- Nieważne. Próbujesz zamaskować fakt, że jesteś o mnie zazdrosna i tyle. - Harry wzruszył ramionami, a Madzia się oburzyła.

- Co? Zazdrosna? O ciebie? Proszę cię. Nigdy nie mogłabym interesować się kimś, kto ma dziwne skłonności geriatrofilskie.

- Jest takie słowo?

- A żebyś wiedział, że jest! Chyba...

- Wszystko w porządku? - pani kapitan zajrzała do pomieszczenia, ale zajęci kłótnią w ogóle jej nie zauważyli, więc nie zamierzała im przeszkadzać.

- Ja myślę, że jednak to zazdrość.

- A ja myślę, że powinieneś się leczyć. Zainteresuj się kimś w swoim wieku.

- Jak na przykład tobą? - prychnął.

- Co znaczyło to prychnięcie?! - oburzyła się.

- A więc chodziło ci o ciebie?!

- Nie! Zresztą, gdybyś nie wiedział, jestem o rok od ciebie młodsza, ale o milion lat świetlnych mądrzejsza.

- To może rozgryź, co to za migająca plama niedaleko przed nami?

- Gdzie przed nami? - Dziewczyna wyjrzała przez okno, ale nic poza dobrze bawiącą się grupą chłopaków nie zauważyła.

- Tu, na radarze - oświadczył Harry, pukając w paletę.

- Bo ja wiem?

- Mi to wygląda na burzę. Zapytam Rosie.

- Rosie?! - zszokowała się Madzia, widząc, że Harry wychodzi z pomieszczenia. - Rzeczywiście wam w czymś przerwałam, co?

- Tak, jeśli musisz wiedzieć, wszystko toczyło się zgodnie z planem i gdybyś nie przyszła, to kto wie, kto wie... - Harry wyszedł z pomieszczenia, ignorując pikający radar. Madzia podążyła za nim.

Po lewej był główny pokład, ale on poszedł w drugą stronę, by zobaczyć, jak jego seksowna pani kapitan zarzuca właśnie ręce na szyję Kuby.

- Daj spokój, tutaj nikt nas nie widzi - powiedziała cicho i zmysłowo kobieta, nachylając się w stronę Polaka.

- Tak... mówiłeś coś o tym działaniu zgodnie z planem? - szepnęła Madzia na ucho Harry'emu. - Ona chyba ma inny plan.

- Rosalie, musisz nauczyć się odróżniać czystą sympatię od czystego pożądania... - oznajmił Kuba, ściągając ręce kobiety ze swojej szyi. - Jeśli dawałem ci sprzeczne sygnały, to przepraszam. Zresztą, wydaje mi się, że Harry Styles wpadł ci w oko z wzajemnością, więc może...

- Jest słodki, przyznaję. Ale to małolat.

- Hej, wypraszam sobie! - wyrwało się Harry'emu i tymi słowami zdradził, że Kuba i Rosalie nie są na bocznym pokładzie sami.

- Od kiedy podsłuchujecie? - spytała zaniepokojona pani kapitan, ale nie dane jej było usłyszeć odpowiedzi, bo z dachu rozległ się przeciągły krzyk Nareeshy.

- MONICA ZA BURTĄ!!!

Wszystkich zamurowało.


~*~

12 komentarzy:

  1. Przepraszam że nie skomentowałam poprzednich, ale awaria sprzętu. Wszystko już nadrobiłam i z niecierpliwością czekam na następny. Nie mogę się doczekać powrotu Nathana i Liama do akcji. Rozdział wspaniały, i piszesz tak cudownie, że nawet jak rozdział nie należy do najciekawszych, to i tak chce się go czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że nie ma z nimi Nathana i Jay :(
    Harry jak zwykle :)
    Ta rozmowa z Kubą to jakaś taka dziwna
    I ta kapitan jest jakaś.... Dziwna :/

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boze.... Ten rozdział jest...on jest.. po prostu brak słów. Zaczęło się normalnie.... wyjaśnienie sytuacji itd. Potem pomysł z jachtem. Dziwi mnie tylko dlaczego Monia okłamała Madzie, co do ilości miejsc na jachcie. Pewnie nie chciała Natha i Jaya... mniejsza z tym. Dobrze, ze są ci którzy mogli. Aczkolwiek raczej wątpie, ze jaszczurka Jaya zachorowała. Dziwi mnie jeszce jedna rzecz. Madzia i Hazz.... to jest skomplikowane. Juz sama nie wiem czy ona jest zazdrosna czy nie. Znaczy ja sądze, ze jest, ale nie mam pojęcia czy chodzi o to ze sie w nim podkochuje czy co... Pewnie niedługo się dowiemy. Pani Kapitan jest strasznie dziwna.Przystawia sie do Kuby, podoba sie Hazzie. Haha wyobraziłam ja sobie i nie wiem co młody w niej widzi. Te silikony chyba przesłaniają jej twarz. Mniejsza z tym. Mam jednak nadzieje, ze Monia potrafi pływać. Skoro Max jest singlem to mógłby rzucić sie na ratunek. Zrobić sztuczne oddychanie i te sprawy :) Znaczy i tak wolałabym zeby zrobił to Tom, ale no...Kelsey. Ehhh... no nic jak mniemam wszystkiego dowiemy się w następnym rozdziale, który licze, ze pojawi się jutro. Weny :) Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Monia! Trzymaj się tylko na tej wodzie! Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stanie. Pani cycata to jakieś monstrum. Ten Kuba dziwny, że daje się tak uwodzić czy coś podobnego. Szkoda, że nie pojawiła się najbardziej pożądana trójka przez czytelniczki Nath, Jay i Liam. Trochę mnie dziwi rozmowa między Madzią a Harrym. W końcu on jej się podoba czy co? Mam nadzieję się tego dowiedzieć w następnym. Czekam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha:D
    Pierwsze primo. Nie mogłam uwierzyć jak Magda zaczęła swoje wywody na temat Harrego i jego pociągu do starszych kobiet. Biedny. A ja już myślałam, że mu przeszło xd
    Zauważyłam jednak, że dziewczyna była o niego odrobinę zazdrosna... czyli jednak jej na nim zależy. Dobra, dobra nie rozpędzam się tak daleko. Jako na przyjacielu!;]
    Pani kapitan jest bardzo barwną osobą, ale wszyscy osobnicy rodzaju męskiego powinni trzymać się od niej jak najdalej ;)
    No i Monika! Co ona tu kombinuje? Mam nadzieję, że nic jej się nie stanie pod tą wodą... jakby Jay był na statku to ruszył by jej na ratunek, a tak to...
    Kończę te wywody;p
    Czekam na nexta;***

    OdpowiedzUsuń
  6. COO?! Jak to Monika za burtą? Co się stało?
    Świetny pomysł z tym rejsem, szkoda tylko, że nie ma Natha i Jaya.
    A ta kapitan jest jakaś dziwna...
    Rozdział świetny, czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawi mnie jedna kwestia: dlaczego Monia okłamała Madzię o ilości miejsc. A w sumie: kto ją tam wie? ;)

    Według mnie Magda zachowuje się trochę dziwnie sztorcując Harry'ego. Faktycznie jakby była zazdrosna. Ale kobieta w końcu zmienną jest.

    Zaintrygowała mnie pani kapitan. Mam co do niej mieszane uczucia. I to dosłownie- po prostu czuję, że coś zamiesza.

    I dlaczego skończyłaś w takim momencie? Mam czarne scenariusze w głowie...

    Ogólnie: [wypowiedź usunięta ze względu na dużą liczbę wulgaryzmów wyrażających radość i aprobatę z powodu wstawienia tego rozdziału]

    Pozdrawiam,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG!Człowiek za burtą!
    A dokładniej to Brukselka się topi,ludzie!
    Co jeśli Monika nie potrafi pływać?
    Nie,nie,nie to niemożliwe.To,że ja nie potrafię,nie oznacza,że Monika też nie potrafi.
    Wszystko będzie dobrze,włączam pozytywne myślenie.Spokojnie,wdech i wydech.
    Dobrze już się uspokoiłam,mogę kontynuować:)
    Dlaczego Monika kazała wybierać Madzi? Przecież biedna musiała "okroić" swoich przyjaciół i wybrać tylko kilkoro.Na szczęście kłamstwo ma krótkie nogi i zaprosiła wszystkich a to,że większość z nich się wymigała błahymi obowiązkami(czyt.Nathan i Jay,z naciskiem na Jay'a),to już inna sprawa.
    Madzia zazdrosna o sylikonową panią kapitan?:D A może po prostu się martwi o przyjaciela,aby nie został ekhem,wykorzystany?:D
    Tak a pro po pani kapitan to niezła z niej flirciara.Nie dość,że skusiła na swoje plastikowe atuty Harry'ego,to jeszcze do Kuby się dobierała,no.Nie dziwię się dziewczynom,że pilnowały swoich mężczyzn.Kto wie czy taka hmm...pani? Nie przyczepi się nawet do zajętego faceta?
    Rozdział zakończony w momencie,który mrozi krew w żyłach i zostawia wiele pytań,chwilowo bez odpowiedzi:)
    OMG!Już nie mogę się doczekać następnego!;D
    Wdech i wydech.
    Czekam dzielnie na następny:D
    E.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział, tylko szkoda, że skończyłaś go w takim momencie. Nie mogę doczekać się kolejnej części. Na prawdę świetnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  10. NADROBILAM! :D
    Przepraszam, ze nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, ale miałam sporo nauki -,- a to matma , angielski i jeszcze inne gowna xD no, ale ten tego... Już jestem xD
    rozdział cudny! *-* na początku posmutnialam, ze nie będzie Natha i Liama :c Ale już jest gut! :D
    boże, Monia ... Jak ona to zrobiła? :o
    czekam na następny! :3
    Weny ;*
    Ps: jak następnych nie bd komentowac , to od razy prZepraszam, ale mój cały tydzień już jest zawalony sprawdzianami -,-

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak chcesz to mnie zabij. Przepraszam. No ale. Po pierwsze to za szybko dodawałaś rozdziały kiedy to ja miałam szlaban -,- No ale ale ale wrocilam. Szlabanu nie ma i będe na bieząco..... w weekend XD nawet nie wiesz jaki mialam ubaw. Monia za burtą. beeeeeekaaaaaa. dopiero teraz się kapnęlam ze ta Monia to taka ja XD misiek kocham cie ale dodaj rozdzial bo tęsknie. zyjesz jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana juz nadrabiam zaleglosci. sam tytul rejs oznaczal ze beda klopoty i sie nie mylilam. Najpierw pani kapitan czyli stara krowa podrywajaca mlody chlopakow no coz tak tu juz bywa. Chociaz nie powiem ze zachowanie Madzi mnie nie zdziwilo to ze tak strasznie denerwowal ja harry zainteresowany pania kapitan. Ale ja to sobie tlumaczenie ze dzieje sie tak poniewaz dba o swojego przyjaciela i chce zeby w koncu sobie znalazk kogos w swoim wieku. przykro ze nie wszyscy przyjechali na urodziny madzi. Ale prezenty zgarnela
    bardzo fajne. No i Monika co ona wykombinowala ze znalazla sie w wodzie:-)
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń