środa, 13 lutego 2013

Rozdział 74 - "Otwarte furtki"

Dziękuję za komentarze :*


Dodaję rozdziały codziennie, a wy dajcie znać, jeśli zbyt często. Niebawem będzie przerwa, bo wyjeżdżam w góry i nie będę miała jak umieszczać.
PS. Niektóre z Was już otrzymały odpowiedzi co do kwestionariusza. Brak odpowiedzi nie oznacza jednak odrzucenia kandydatury, po prostu jeszcze nie wszystkie decyzje podjęłam :)





W tym rozdziale siostry dzielą się opowieściami z dnia poprzedniego.

~*~


Louis Tomlinson zagrzmiał gardłowym śmiechem, kiedy po powrocie z rodzinnej uroczystości zajrzał do schronu i ujrzał słodko śpiących Harry'ego i Maggie, której głowa spoczywała na ramieniu chłopaka. Przebudzenie było tak ostre, że spadła z kanapy, cała połamana i obolała po spaniu w niewygodnej pozycji.
Po podłodze walały się butelki po coli i piwie oraz paczki czipsów. Na laptopie odtwarzały się wiadomości o klęsce żywiołowej, Harry więc szybko się zreflektował i zatrzasnął sprzęt, żeby jego przyjaciel przedwcześnie nie ujrzał narzędzia zemsty.
- Nie trudź się, kochany - chichotał Louis. - Widziałem to wczoraj, kiedy poszedłeś brać długi prysznic.
Zaspany Harry spojrzał na przyjaciela rozdziawionymi oczami.
- Więc... wiedziałeś o wszystkim? To ty nas tu zatrzasnąłeś? - spytał.
Był poczochrany, podobnie jak jego towarzyszka. Wyglądali, jakby spędzili tydzień na bezludnej wyspie, a nie niecały dzień w dość luksusowym schronie wyposażonym nawet w łazienkę.
- O, nie. To już wasza sprawka. Ja tylko upozorowałem rodzinną uroczystość u Eleanor, żeby wybyć z domu i dać ci wolną rękę do ćwiczenia tej farsy.
Eleanor, której wcześniej Madzia nie zauważyła, teraz wyjrzała zza ramienia swojego chłopaka i uśmiechnęła się szeroko.
- I kto tu jest mistrzem kawałów? - spytała zadziornie, a Harry zacisnął dłonie w pięści.
- A byłem tak blisko!
- Nie, byłeś daleko. - Louis nie przestawał się śmiać. - Może następnym razem.
- A żebyś wiedział!
- Nie wciągaj tylko w zemstę bogu ducha winnej Meggs. Musiała cię znosić przez tyle godzin.
- Ale skoro wiedziałeś, że tu jesteśmy, to dlaczego nas nie wypuściłeś? Jestem cały wykręcony od spania w niewygodnej pozycji.
- Po pierwsze: trzeba było rozłożyć kanapę, a po drugie: nie byłby to wtedy dowcip godny mojego geniuszu. - Louis wyszczerzył zęby, a Harry wywrócił oczami.
W ogóle nie gniewał się na kumpla, co było dziwne zważywszy na niezbyt komfortową scenę, w której Madzia brała udział podczas przymusowego zamknięcia. Brak należytej reakcji zirytował nastolatkę.
- Może jeszcze mu rękę uściśniesz?! - spytała ze złością, otrzepując ubranie.
- Daj spokój, Meggs. Kawał był dobry.
- Dobry?! Oblałeś mi włosy jakimś energetycznym napojem, nastraszyłeś,że zawiera ostry kwas i kazałeś się rozebrać i wskakiwać pod prysznic. A potem sam też się rozebrałeś i wskoczyłeś za mną, żeby mi to badziewie z włosów wypłukać. Czy wspomniałam, że okazało się, że to była woda sodowa? TAK, TO BYŁA WODA SODOWA! - wyrzuciła z siebie nastolatka jednym tchem.
Harry powstrzymywał śmiech, żeby nie oberwać, Eleanor wyglądała na skonsternowaną, a Louis wybuchnął śmiechem.
- Dlatego tak słodko spaliście jedno na drugim. Wspólny prysznic zobowiązuje!
- Och, przestań już, Louis, zaczynasz mnie wkurzać - warknęła nastolatka. - Odwiezie mnie ktoś do domu, czy mam iść na autobus?
- Co, przygoda w schronie ci się nie podobała? - zagadnęła dziewczyna Louisa, a Madzia ją zignorowała.
- To jak z tą podwózką? Zawsze mogę iść do prasy i sprzedać tę historię. Może będzie mnie stać na wynajęcie limuzyny.
- Już cię odwożę, tylko się zakamufluję - zobowiązał się Harry i wyszedł ze schronu, by na chwilę zniknąć u szczytu schodów.
- Spójrz na to z dobrej strony - zaczął Louis, obejmując Magdę ramieniem. - Będziesz miała co wspominać.
Tak, do kąpieli z Liamem mogła dopisać prysznic z Harrym. Boki zrywać. Czuła się zażenowana faktem, że kędzierzawy chłopak widział ją w bieliźnie. Normalnie w życiu by się przy nim nie rozebrała nawet do stroju kąpielowego, bo miała kompleksy, ale tak przeraziła się, że wypadną jej wszystkie włosy, że nie myślała trzeźwo. W samochodzie postanowiła się nie odzywać. Było koło ósmej, ona była niewyspana i głodna. Dodatkowo obawiała się, że dostanie jej się od siostry za spędzanie nocy poza domem. Już słyszała te wyrzuty i podejrzenia. Harry sprowadził ją na ziemię.
- Teraz będziesz się dąsać, tak? - zagadnął.
- Tak.
- Ok, w sumie głupio wyszło z tym energetykiem. Ale naprawdę myślałem, że wypali ci włosy.
- Wiedziałeś, że to zwykła woda gazowana.
- No dobra, wiedziałem. Ale przynajmniej jeden żart mi wyszedł! - roześmiał się, a ona zmroziła go wzrokiem, więc skupił się na drodze. Nie wytrzymał jednak długo w ciszy. - Rozumiem, że wproszenie się na śniadanie nie wchodzi w rachubę, co? - zagadnął, kiedy parkował pod blokiem, w którym Danny Jones wynajął jej i jej siostrze mieszkanie.
- Nie mam serca z kamienia. Jeśli umierasz z głodu, zapraszam. W lodówce się coś znajdzie - oświadczyła sucho dziewczyna, a chłopak w ekscytacji cmoknął ją w policzek.
- Dzięki!
Na górę popędził szybciej niż ona, żeby nikt go nie rozpoznał, choć miał na głowie czapkę i okulary słoneczne.
- Uff, Moniki nie ma - westchnęła nastolatka, wchodząc do mieszkania i orientując się, że jej siostra nie wróciła, więc nie będzie żadnego wykładu.
- Hej! Czy ty zaprosiłaś mnie na górę, bo obawiałaś się starcia z siostrą? - spytał zasmucony Harry.
- No... tak. Będziesz moją tarczą ochronną, gdy się zjawi. Mam nadzieję, że nie masz planów?
- Mam dwa dni wolne - oświadczył, a ona się uśmiechnęła.
- Świetnie. To zrób śniadanie, a ja wezmę prysznic. Tym razem sama - nakazała, sama nie wiedząc, skąd wzięła w sobie tyle odwagi na tak zdecydowany ton. Pewne było jednak, że poskutkował i kiedy piętnaście minut później Monika otworzyła drzwi do mieszkania, ujrzała Harry'ego w kuchni podczas smażenia czegoś nieokreślonego na patelni.
- Tym razem w ubraniu - powiedziała Monika ochrypniętym głosem i bez entuzjazmu. W ogóle nie miała siły, by robić awanturę za fakt, że jej siostra najwyraźniej sprosiła sobie na noc gacha.
- Nie tak wyszukanym, jak ty, ale... staram się. - Harry rozłożył ręce. - Omleta?
- Nakładaj - poleciła Monika i usiadła na stołku przy barze, zapominając przytrzymać drzwi kolegom, którzy tłukli się za nią, niosąc jakiś płaski duży prostokąt.
Madzia wyszła z łazienki w dresie i w turbanie na głowie i pomogła Jayowi i Maxowi w dostaniu się do środka z zapakowanym i tajemniczym przedmiotem.
- Ktoś mi powie, co tu się dzieje? - spytała, spoglądając na Harry'ego w ubraniu, który podawał śniadanie jej siostrze ubranej jak jakaś starożytna Rzymianka, z koroną z pozłacanych liści laurowych na włosach. Max i Jay na głowach mieli dziwaczne rogi i również coś na kształt szelek czy smyczy. Towarzystwo wyglądało przekomicznie, a kiedy do pomieszczenia wbiegł majtający ogonem Boris, z karmazynową peleryną, przebrała się miarka.
- Gdzie wyście u diabła byli? Jakiś bal przebierańców dla pełnoletnich?! - zirytowała się nastolatka.
- Spokojnie, Meggs. Historia nie jest nawet w połowie tak ekscytująca, jak ci się wydaje - zapewnił Jay, stawiając przedmiot na ziemi.
- Bo jest sto razy zabawniejsza! - roześmiał się nagle Max. Głos miał tak samo zachrypnięty jak Monia. Albo się schlali, albo byli na stadionie na meczu. Tak czy siak, musiało być ciekawie.
- To może opowiecie przy śniadaniu? - zaproponowała nastolatka. - Harry zrobi.
Spojrzeli na Stylesa, a ten wzruszył ramionami i wziął się za smażenie kolejnych omletów, jako że jajek w lodówce był dostatek, a on nie miał obecnie nic lepszego do roboty. Zapewne w głowie planował zemstę na Lou, ale śniadanie wyszło mu znakomicie i przyznali to wszyscy, którzy zasiedli do stołu. Jay chciał wracać do domu, ale kiedy Madzia zdziwiona zapytała go, dlaczego, nie miał serca jej wyjaśnić i usiadł w kuchni, bo w sumie też był głodny.
- TATUŚ W DOMU!!! - zagrzmiał głos Danny'ego. - Dzień dobry!
Spojrzeli na niego zdziwieni, bo zawsze pojawiał się praktycznie znikąd i bez zapowiedzi. Dodatkowo wyglądał na zdziwionego, że dziewczyny nie są same i wstały tak wcześnie. Jedna z nich miała też dziwaczny strój i zachrypnięty głos, a w salonie leżał ogromny pakunek, który go intrygował.
- Jesteś w sam raz na opowieść - przywitał się Max, klepiąc miejsce obok siebie. Danny przysiadł od razu i wsłuchał się w opowieść Madzi, która opowiedziała, jak to Louis wyciął Harry'emu dowcip i zatrzasnęli się na piętnaście godzin w schronie.
- Nie mam nawet siły cię opieprzać - stwierdziła Monia.
- Odezwała się Kleopatra! - zachichotał Danny.
- Kleopatra była z Egiptu, nie z Rzymu - poprawił go Jay, ale ten machnął ręką.
- Co to za paczka w salonie i skąd te kretyńskie stroje? - Boris zaszczekał nieprzyjaźnie niebezpiecznie w okolicy krocza Danny'ego, który założył nogę na nogę, by uchronić swoje genitalia i się poprawił. - Te wyjątkowo piękne stroje.
- Nie ma o czym opowiadać - stwierdziła Monika. - Braliśmy udział w paradzie i wygraliśmy obraz.
- Tylko tyle? - zezłościła się Madzia. - Chcę wiedzieć wszystko!
- Obejrzysz obraz, to się dowiesz - polecił Jay, a nastolatka popędziłą do salonu w towarzystwie ciekawskiego Danny'ego.
Razem rozerwali papier, w który opakowany był wielki nakreślony na płótnie i oprawiony rysunek. Karykatura przedstawiała najwyraźniej jej siostrę na rydwanie ciągniętym przez Maxa, Jaya i Borisa (na czele) oraz gromadkę dzieci w tyle, wszyscy w rzymskich togach.
- Ok, czy tylko ja uważam, że to wymaga głębszych wyjaśnień? - zapytał Danny, a Madzia ochoczo go poparła, więc Max wypiąwszy pierś zaczął snuć opowieść.
Boris dostał śniadanie i wodę, wszyscy byli głodni jak wilki i pałaszowali swoje porcje, a on zaangażował się w rolę bajarza.
- Muszę zacząć od samego początku. Podjąłem się niemal niemożliwego...
- Niemożliwego - poprawili go jednocześnie Jay i Monica, ale nie zwracał na nich uwagi.
- ... niemal niemożliwego zadania wyswatania tej dwójki. W tym celu wynająłem domek, w którym robiliśmy imprezę pożegnalną dla Brukselki. Zwabiłem tam i Monicę i Jaya, mniejsza, jak mi się to udało, jestem po prostu geniuszem.
- Okłamałam nas, że mamy pilnować Borisa - wyjaśniła Monika, widząc,że Max koloryzuje.
- No i wtedy wyjaśniłem Jayowi, jak się sprawy mają, ale on napisał haniebny list i uciekł, a Brukselka po przyjeździe go przeczytała i się zirytowała, więc wrzuciłem ją do jeziora, ale jak wróciliśmy się wysuszyć, to wrócił i Jay z kwiatami i... - Max przerwał, by nabrać tlenu w płuca, a Madzia położyła mu rękę na ramieniu.
- Spokojnie, tygrysie, twoja opowieść staje się chaotyczna.
- Właśnie. Po co ty chcesz ich swatać, przecież są dorośli - oświadczył Harry z pełnymi ustami, a Max uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Najwyraźniej nie doceniasz roli Kupidyna w łączeniu par.
- Żaden z ciebie Kupidyn - zaśmiał się Danny. - Zresztą, czy Monica nie jest czasem z tym od zajęczej wary?
- Zajęczej wary?! - uniosła się wspomniana dziewczyna, domyślając się, że chodzi o Kubę.
- No... Spojrzenie szczeniaczka jak u Liama Payne'a. Nic dziwnego, że oboje nie pili - oświadczył Danny, jak gdyby nigdy nic sięgając do lodówki po mleko, którego napił się prosto z kartona.
- Masz szczęście, że zdarłam głos - westchnęła Monika, nie mając siły na kłótnie.
- No a dowiem się, jak go zdarłaś? - Madzia przywróciła rozmowę na dawne tory.
- Nieudane swatanie skończyło się insynuacjami co do romansu mojego i Maxa, więc postanowiliśmy wracać i wtedy trafiliśmy na paradę, która zablokowała drogę, wzięliśmy w niej udział w wyniku przypadku i wygraliśmy ten obraz - wyjaśniła starsza siostra.
- W wyniku jakiego przypadku? - zaciekawił się Harry.
- Brukselka była owinięta w prześcieradło, więc dzieciaki, które wpakowały nam się pod samochód poprosiły, żebyśmy zastąpili im opiekunów, którzy utknęli w Londynie z chorym synem - opowiadał Max.
- Tak więc wsadzili Brukselkę na rydwan, który miał ciąnąć Boris, ale że nie był w stanie, to... - próbował dokończyć Jay, ale Monica mu przerwała mocnym ciosem w ramię.
- Aua! Nie w szczepionkę! - krzyknął chłopak, a dziewczyna zmroziła go wzrokiem i dokończyła.
- Ci dwaj idioci i Boris ciągnęli mnie na rydwanie. Pies zaczął gonić za jakąś suką i wygraliśmy wyścig rydwanów. I stąd ta nagroda. Koniec bajki!
Poirytowana starsza siostra wstała i zaczęła sprzątać talerze, choćnie wszyscy jeszcze zjedli, o czym ją poinformowali.
- Wyścig rydwanów? - spytał ze śmiechem Danny, wyrywając Monice swój talerz i kontynuując śniadanie. - Szkoda, że mnie tam nie było.
- Możesz wziąć obraz na pamiątkę - prychnęła Monia, a jemu oczy zaświeciły.
- Serio?
- Hej, to nasza pamiątka! - wzbronił się Max. - Ciężko wywalczona, zresztą.
- No to nie możesz wziąć, sorry - westchnęła Monika.
- A dlaczego ja nic nie wiedziałem o tej paradzie? Brzmi jak dobra zabawa - wtrącił Harry z dupy, a Jay spojrzał na niego spode łba.
- Spróbuj ją ciągnąć. To nie była dobra zabawa.
- Teraz żałuję, że cię biczem nie smagałam, palancie - oświadczyła Monika i wstała od stołu. - Idę się umyć.
Kiedy Madzia została sama z chłopakami, zrobiło się niezręcznie.
- To... Zgaduję, że swatanie się nie powiodło, huh? - spytał Harry, a Jay uderzył się otwartą dłonią w czoło i oświadczył, że wraca.
- Nie masz podwózki - słusznie zauważył Max.
- Pójdę pieszo.
- W biały dzień? Fanki cię zgwałcą! - przestrzegła Madzia.
- Nie jestem Harry Styles - oświadczył gorzko Jay i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Niezręczne! - zachichotał Danny, mimo iż sytuacja do wesołych nie należała.
Gdzie podziały się czasy, w których śmiali się z takich przygód?
- Rozumiem, że twoje swatanie zaowocowało tylko pogorszeniem relacji między moją siostrą i Jayem - stwierdziła Madzia, a Max pokiwał smętnie głową.
- Chciałem dobrze. Ale hej, może z tobą i Nathem mi się uda!
Optymizm Łysego sprawił, że Harry zakrztusił się kawałkiem omleta, którego właśnie pałaszował.
- Koniec swatania - nakazała Madzia. - Kogokolwiek z kimkolwiek. Od dziś każdy sam decyduje o swoich uczuciach, zrozumiano?! - zwróciła się do wszystkich, a ci pokiwali głowami.
- To... może dasz się zaprosić do kina? - zapytał cicho Harry, a nastolatka rzuciła mu mordercze spojrzenie. - Spokojnie, taki żart!
- No ja myślę, Styles - warknęła i wzięła się za sprzątanie talerzy. I tym razem nie zjedli wszystkiego, ale w miarę się najedli, więc nie protestowali.
Danny przyszedł tylko na chwilę sprawdzić, jak wiedzie się dziewczynom. Harry nie chciał, żeby jego samochód został zauważony, więc również pożegnał się i wyszedł. Max przeprosił jeszcze Brukselkę za kłopot, ale ta zamierzała dąsać się jeszcze przez jakiś czas. Kiedy siostry zostały same, położyły się na jednym łóżku i długo wgapiały nieprzytomnie w sufit.
- Co się z nami stało? - spytała w końcu młodsza.
- Nie wiem. Kiedyś śmialibyśmy się z takich przygód. Najwyraźniej uczucia wszystko komplikują.
- Najwyraźniej.
Nawet nie wiedząc kiedy, zasnęły, zmęczone przeżyciami tego dnia. Nie miały pojęcia, czy kiedykolwiek będzie im dane wrócić do normalnego życia. Na razie się na to nie zanosiło.
Obudziły się koło siedemnastej i to wcale nie na herbatkę five o'clock, ale ze zwykłego uczucia głodu. Harry ogołocił lodówkę do zrobienia omletów z różnymi dodatkami, dziewczynom została więc mrożona pizza, ostatnia oznaka zjadliwego pokarmu.
- Wiesz, co? Myślałam, że zabawimy do moich urodzin, ale chyba zbankrutujemy na samym jedzeniu, jeśli tak często będziemy miały gości - oświadczyła Madzia, wgryzając się w kawałek pizzy, który szałunie robił, ale był zjadliwy.
- Zaoszczędzone z pracy pieniądze rzeczywiście się uszczuplają. A to oznacza tylko jedno. Musimy poprosić Danny'ego o pomoc w załatwieniu fuchy -stwierdziła Monia.
- Odpada. Ja już się nie pcham do biznesu. Będę siedzieć o chlebie i wodzie i nie będę przyjmować gości. Do urodzin wytrwamy.
- Właściwie to mówiłam raczej o sobie.
- Acha. No to w porządku, mogę być twoją utrzymanką. Naprawdę nie chcę, żeby ktoś zrobił mi zdjęcie z Dannym, umieścił to w prasie i zapoczątkował kolejne plotki.
- Rzeczywiście, masz zakręcone wspomnienia w tej dziedzinie. No ale ja jeszcze nie, to może czas pojawić się na afiszu, póki jeszcze tu jestem? Wakacje nie będą trwały wiecznie - zachichotała Monia.
- A skoro o tym mowa... Opowiesz mi dogłębniej, o co chodziło z tymi wyścigami rydwanów?
- Nie widzę związku z naszą rozmową, ale mogę opowiedzieć, tylko powiedz, co chcesz wiedzieć. Nie mam nic do ukrycia.
- No... bardziej chodziło mi o ciebie i Jaya, nie o zabawę w "Pali się Rzym" - przyznała Madzia, a Monika wzruszyła ramionami.
- Nie ma o czym gadać. Najpierw zrzucił na mnie bombę w postaci wyznania, które podważyłam, potem przez kilka miesięcy żył swoim życiem, a nagle pozytywnie reaguje na inicjatywę Maxa i zbiera dla mnie polne kwiatki, podczas gdy w liście nazwał mnie "niestrawną brukselką".
- Zerwał ci kwiatki? Och... - westchnęła Madzia.
- Chyba przegapiłaś to, że nazwał mnie "niestrawną".
- Cóż, taka bywasz.
- To nie znaczy, że żeby zdobyć moje uczucie należy stosować tak skrajną politykę.
- Zdobyć? Jak w średniowieczu - zachichotała Madzia.
- Tak? A co powiesz na dziwną skłonność do zatrzaskiwania się w różnych miejscach z osobnikami płci męskiej? Liam i winda, Nath i chłodna, Harry i schron... Jezu, Madzia, kto będzie następny? Nawet nie chcę sobie wyobrażać, gdzie zatrzaśniesz się następnym razem, bo moja wyobraźnia tak daleko nie sięga. - Monika podparła sobie głowę ręką i się zadumała.
Madzia musiała przyznać jej rację. Nie chciała wypominać, że sprawa z Nathem to sprawka jej wywalenia instalacji elektycznej. Słowa były prawdziwe, takich zbiegów okoliczności było zbyt wiele.
- To co jest teraz między tobą a Harry'm? - drążyła Monika. - Jesteście przyjaciółmi z otwartą furtką?
- Z czym?
- No wiesz... z perspektywą na coś więcej.
- Oszalałaś?! Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Ostatnio spędzam z nim dużo czasu, co jest dosyć dziwne, zważywszy na rozwijającą się karierę 1D.
- I spytam po raz kolejny... a Liam i Nath?
- Nie przeczę, że coś było i wracając tutaj liczyłam na ciąg dalszy tej historii, ale... sama widzisz, że nie ma szans na nic więcej.
- W porządku. - Monika uniosła ręce w geście poddania.
- No a ty i Jay? Albo Tom? Albo Kuba?
- Dobra. Pierwszego i ostatniego jeszcze zrozumiem, ale znowu zaczynasz z tym moim romansem z Tomem?
- W takim razie nikt nie ma romansu z nikim? - spytała dla pewności Madzia.
- Nie. I zero otwartych furtek - dopowiedziała Monia, a jej siostra skinęła głową, choć nie do końca była pewna, czy tak było w istocie.

~*~

16 komentarzy:

  1. Dzisiaj spokojnie, bez szaleństw. To dobrze, w końcu trzeba czasami odpocząć...

    "Teraz żałuję, że cię biczem nie smagałam, palancie"- tak, Monika potrafi rozbawić w każdej sytuacji jak mało kto.

    I zgadzam się z dziewczynami. Rzeczywiście, uczucia komplikują wszystko.

    Pozdrawiam,
    Madeleine

    P.S. Uważam, że rozdziały możesz dodawać codziennie. Mi to nie przeszkadza ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski! Mnie w sumie pasują tak często dodawane rozdziały, przynajmniej mam co czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest odrobinę spokojniejszy niż poprzedni, ale to nie znaczy wcale, że nie jest fajny;)

    Dziewczyny mają zakręcone życie, ale mi to się podoba xd
    Nic nie przychodzi łatwo. Myślałam tylko, że akcja będzie szybciej się rozwijać, ale jestem zadowolona z takiego obrotu sprawy, bo mogę poczytać dłużej twoje dzieło<333

    Dalej trzymam kciuki za Brukselkę i Jaya xd

    Mam nadzieję, że te furtki nie zostały zamknięte na zawsze:p

    PS. Na
    stereo-soldier.blogspot.com

    pojawił się nowy rozdział... Zapraszam!;*

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział świetny :)
    dopiero dziś nadrobiłam bo ostatnio pisałam rozdziały u siebie :)
    czekam na kolejny jak zawsze :)
    weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie rozdział mozesz dodawać kilka razy dziennie rozdziały. Rozdział jak zwykle swietny. Co jak co ale wyscigu rydwanów sie nie spodziewałam. Musiało to wyglądać przekomicznie. Hazz i jego "inteligentne" pomysły (czyt. akcja z rzekomym kwasem). Młody zrobi wszystko żeby się rozebrać, i przy okazji kogoś też :) Mam nadzieje, że wkoncu któraś furtka otworzy się na nowo dla Moni (licze na futrtke z imieniem Tom, wiem nie ma szans...ale ja chyba bd liczyć do końca tego opowiadania) Czekam na rozwinięcie wątku miłosnego. Już nie wiem co mam pisać. Komentarz byłby dłuższy gdybyś popełniała jakies błędy. Mogłambym trochę pokrytykować, ale jest zbyt idealne i poprostu nie ma się do czego przyczepic. Czekan na ciąg dalszy. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział <3333
    Każdy twój jest wspaniały, nie ma się co dziwić :D
    Wybacz,że taki krótki dzisiaj komentarz, ale chciałam skomentować już i nie mam za wiele czasu :)
    Czekam na CD,pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Również nie mam nic przeciwko abyś dodawała rozdziały codziennie:)
    Mogę szczerze powiedzieć,że sprawisz mi tym ogromną przyjemność:)
    Co do obecnego rozdziału,jak zwykle się ubawiłam:D
    Wyścig rydwanów,tego się nie spodziewałam:) W dodatku zwyciężyli dzięki Borisowi i jego pociągowi seksualnemu do pewnej suczki:D
    Wspólna kąpiel Madzi i Harry'ego lekko mnie zszokowała.Nie wiedziałam,że z Harry'ego taka podstępna bestia:)
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału;)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  8. O matulu! Rozdziały codziennie? Nie nadążę z komentowaniem! Ba, ja już nie nadążam...

    Louis jest sprytny! Albo raczej - miał szczęście, że znalazł ten filmik u Hazzy. Biedny Loczuś, daleko mu do zostania mistrzem kawałów.
    Jestem dumna z Madzi, autentycznie. Naprawdę nie rozumiem i nie wyobrażam sobie, jak można wytrzymać tyle godzin z Harry'm sam na sam! I ta akcja z kwasem i wspólnym prysznicem... Geniusz!
    Hahahahhahahahahhahahhaha. Jak ja kocham ten trójkąt Monika-Max-Jay! Co prawda, przykro mi że Jaynika (??) tak teraz działa, no ale... nie ma miłości bez złości (właściwie to chyba nie ma takiego powiedzenia, nie?). Wyścig rydwanów, togi, obraz... Chciałabym to zobaczyć, bo z pewnością miałabym z tego ubaw do końca życia!
    I to wspólne śniadanie! Zabrakło Nathan'a i Tom'a, a byliby tam moi wszyscy ulubieńcy. Oprócz tego jeszcze Siva, reszta McFly, Zayn, Lawson... Noo, długo by wymieniać.
    Zazdroszczę tym dziewczynom cholernie. Też bym chciała ich wszystkich poznać.

    Boże, co za bezsens. Ta jutrzejsza wywiadówka ogranicza mi myślenie. No ale, grunt że coś jest! Cieszy mnie, że po szkole będzie na mnie czekał rozdział na WD. Chcesz przyspieszyć, co?

    Więc, do jutra!

    PS. Rozdziały: na OS i na "Made"!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie z dodawaniem rozdziałów jest wszystko bardzo w porządku :) Dla mnie mogą i być codziennie, ale nie wiem co na to inne czytelniczki. Zabawny jak zawsze. Śmiałam się przy tym rozdziale, jak prawie przy każdym. Szkoda, że Max'owi jednak nie udało się ich zeswatać, bądź chociażby ocieplić stosunki między tą dwójką. Dalej im kibicuję i mam nadzieję, że furtki nie zostały zatrzaśnięte i u Moniki i u Madzi :)

    Czekam na kolejny.

    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze życzę udanego pobytu w górach. Będziesz szaleć w Sudetach czy Karpatach ? :D

      Usuń
  10. Nominowałam cię do nagrody The Versatile Blogger Award, szczegóły na moim blogu ♥
    http://the-promise-of-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodawaj rodziały jak najczęściej a nawet dwa razy dnia jak dla mnie bo za każdym razem już nie mogę wytrzymać do następnego. Rozdział coć z pozoru tak spokojny i inny to poprostu płakałam i wybuchałam śmiechem( przez Ciebie moja mama twierdzi że jestem nie normalna i dziwnie się zachowuje śmiejać do ekranu). Bardzo podobał mię rodział i Max w roli swata któremu coś nie wypaliło ale to nic on nie chce się poddawać teraz spróbuje z inna para dobre to było. Luis który wiedział o całym planie poprostu płakałam ze śmiechu że Harry sam się zaplątał w swoje żarty. I Danny wchodzący do domu Tatus w domu jak dla mnie on zawsze wyrasta z podziemi i zaskakuje mnie swoją obecnością ale i tak ich wszystkich kocham. Powiem szczerze że do tej pory najwięcej o Maxie to w rozdziałach nie było ale ostatnie dwa to nadrobił i naprawde się przy nich dobrze bawiłam . Rydwan, Rzym i ten obraz:

    "Razem rozerwali papier, w który opakowany był wielki nakreślony na płótnie i oprawiony rysunek. Karykatura przedstawiała najwyraźniej jej siostrę na rydwanie ciągniętym przez Maxa, Jaya i Borisa (na czele) oraz gromadkę dzieci w tyle, wszyscy w rzymskich togach.
    - Ok, czy tylko ja uważam, że to wymaga głębszych wyjaśnień? - zapytał Danny, a Madzia ochoczo go poparła, więc Max wypiąwszy pierś zaczął snuć opowieść."

    I świetne było hasło Dannego: " Żaden z ciebie Kupidyn - zaśmiał się Danny. - Zresztą, czy Monica nie jest czasem z tym od zajęczej wary?
    - Zajęczej wary?! - uniosła się wspomniana dziewczyna, domyślając się, że chodzi o Kubę.
    - No... Spojrzenie szczeniaczka jak u Liama Payne'a. Nic dziwnego, że oboje nie pili - oświadczył Danny, jak gdyby nigdy nic sięgając do lodówki po mleko, którego napił się prosto z kartona."

    Mam wrażenie że chociaż siostry wyparły się romansów z którym kolwiek z chłopaków ti i tak po głowie chodzą im dalej. A Monice chyba ten gest z polnymi kwiatkami da do myślenia. Trochę brakuje mi rozdziałów z Nathanem i Tomem ale mam nadzieję że za niedługo się takie pojawią a przynajmniej jeszcze przed Twoim wyjazdem.
    Wstawiaj szybko tzn. dzisiaj nexta.
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo podobał mi się rozdział . Twoje opowiadanie to jak lekarstwo na poprawe dobrego humoru,. Czekam na następny rozdział.WStawiaj jak często możesz.

    OdpowiedzUsuń
  13. NIE BYŁO MNIE SPORO CZASU, BO FERIE WIĘC WYJECHAŁAM :aLE NADROBIŁAM I PO KRÓTKU SKOMENTUJE.Nbd komentowac pod kazdym rozdzialem bo za duzo czasu, tylko skomentuje tutaj wszystkie :d do końca podoba mi sie to ze wystepuja inne zespoly jak 1D i TW. z tym mcfly jeszcze jeszcze, choc tez do konca mi to nie pasuje, ale widze ze JLS i TS sie pojawiaja, to za duzo, oczywiscie tylko moim zdaniem, aa ono sie tutaj nie liczy. chodzi o to, ze juz troche meczy mnie czytanie o innych zespolach. wolałabym jakbys skupila sie tylko i wylacznie na 1D i TW. :)) Mam nadzieje ze nie bd zla na mnie za ta opinie. okey idziemy dalej xd zdziwiłas mnie postawa Liama. nie spodziewalam sie ze tak to bd wygladac po powrocie Maggie do londynu. to jasne ze liam panowal nad wszystkim na imprezie, bo nie moze pic alko w koncu mial problemy z nerkami, teraz jednej nie ma i wgl xd hmm rozdział w ktorym max probuje zeswatac monike z jay'em jest fajny, szkoda ze mu nie wyszlo to :( monika cos malo chetna, mam nadzieje ze sie to zmieni. magda zatrzasnieta z harry'm? tego sie nie spodziewalam! wow :d I JESZCZE ON W SAMYCH BOKSERKACH OHOHOH, KTO0 NIE CHCIAL BY BYC NA JEJ MIEJSCU! ale co do tej sytuacji to fajniej by bylo jakby harry upozorowal takie cos dla magdy i liama, to by bylo o wiele fajniejsze, twoje ostatnie rozdzialy sa dosyc krotkawe, i z deczka nudnawe, ale to przez to ze nie dzieje sie zbyt wiele, nie wiem no takie jest moje zdanie, to jednak nie zmienia faktu ze uwielbiam twoje opowiadanie. Dodawaj rodzialy coedziennie tak jest najlepiej! i mam nadzieje ze bd coraz lepsze i w koncu ktorys sie zdeklaruje i cos z tego wyjdzie, bo cos sie na to za bardzo nie zapowiada :)) (truskawkaaaaaaa)

    OdpowiedzUsuń
  14. Super blog, a mi na reszcie udało się przeczytać wszystkie rozdziały. Ciekawi mnie czy Madzia i Nathan będą razem i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    P.S Na prawdę masz talent do pisania, może powinnaś napisać książkę, a i jeszcze cieszę się, że nie tylko ja lubię oba zespoły (1D i TW).

    OdpowiedzUsuń