czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 70 - "Parapetówka"

Kuba - Polak pracujący w Wielkiej Brytanii. Ima się różnych zajęć. Monika poznaje go w święta, kiedy w centrum handlowym przebiera się za św. Mikołaja. Wspólnie występują w reklamie i rodzi się między nimi nić sympatii. Pomaga dziewczynom zemścić się na Frankie i coraz częściej gości w ich życiu. 
Hej!
W tym rozdziale pojawia się mój ulubiony bohater drugoplanowy - alkohol ;)
Zayna nie będzie, bo chory (ale niebawem wróci). Nieco bardziej przybliżam za to postać Polaka Kuby, który jeszcze się pojawi.

Dziękuję Wam za komentarze ;*


W szczególności dziękuję Marcie, która nie tylko nadrobiła rozdziały, ale i zostawiła pod nimi komnetarze. Ten rozdział dedykuję właśnie jej. (Jestem w trakcie tworzenia kontynuacji, w której pojawia się zespół Lawson).





W tym rozdziale odbywa się parapetówka. Siva aranżuje zabawę w "Nigdy nie", co ma swoje konsekwencje.

~*~
Danny Jones był bardzo chętnym pomysłodawcą imprez, ale nie podejmował się ich organizacji, co stawiało dziewczyny przed nie lada wyzwaniem. Niedawno robiły zakupy, ale musiały ponownie udać się do sklepu, przygotować przekąski, do tego coś ciepłego i kupić alkohol.
- Na tyle osób potrzebna będzie cysterna wódki. Nie mamy takich pieniędzy - zezłościła się Monika, kiedy robiły listę rzeczy do kupienia.
- Może wprost powiemy Danny'emu, żeby zajął się alkoholem? - spytała Madzia.
- Bo co? Bo nam nie chcą sprzedać?
- Nie. Bo to był jego pomysł, więc niech płaci!
- Kto ma płacić? - spytał Danny, który stanął w otwartych drzwiach, ponownie je strasząc. - Sorki, mam swój klucz. Mogłem zapukać.
- Mogłeś. Co tutaj robisz? - spytałą Monia, mierząc wzrokiem sporą beczkę z piwem. - A to co?
- Napoje na wieczór. Na dole mam jeszcze jedną taką beczkę i skrzynkę wódki. W sklepie wzięli mnie za jakiegoś przemytnika, wyobrażacie to sobie?! - oburzył się Danny, a siostry spojrzały na siebie z uśmiechami.
- Jak oni mogli? - spytała Madzia sarkastycznie.
- Dokładnie! - Danny ucieszył się, że ktoś wysłuchał jego marudzenia i stękając przetransportował beczkę piwa do kuchni. - Rozumiem, że zajmiecie się żarełkiem?
- Tak, spokojnie. Martwiłyśmy się, że czeka nas szukanie cysterny wódki, ale na szczęście choć raz stanąłeś na wysokości zadania. - Monika poklepała Jonesa po ramieniu i wzięła się za oglądanie beczki piwa w celu zlokalizowania otworu, z którego miałaby nalewać ten życiodajny napój gościom.
- A gdzie to postawić? - spytał Harry Judd, który robił za kolejnego tragarza i niósł drugą beczkę z piwem, co przychodziło mu łatwiej niż Danny'emu.
- Tu, w kuchni - poleciła Madzia.
Harry postawił beczkę obok pierwszej i wyściskał dziewczyny, bo po koncercie nie było ku temu okazji.
- Dziś poznacie moją narzeczoną Izzy, ale wpadnie tylko na trochę, bo ma sporo pracy związanej z fundacją i musi się wcześniej zmyć.
- Nie możemy się doczekać! - oświadczyła Madzia, ale kiedy zdała sobie sprawę, że zabrzmiało, jakby nie mogła się doczekać aż narzeczona Harry'ego zniknie z imprezy, zamilkła. Im ze starszym zespołem miała do czynienia, tym bardziej speszona się czuła. Monika natomiast była w swoim żywiole, w końcu przez jakiś czas pracowała dla McFly i zdążyła ich poznać.
Kiedy w drzwiach pojawił się Dougie z wciśniętymi w kieszenie rękoma, przywitała go żywiołowo, ale kiedy do mieszkania wszedł też Tom Fletcher ze zgrzewką wódki, wydawało się, że go udusi.
- Moje gratulacje! Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!!! - krzyknęła. - Mamy coś dla ciebie i Giovanny!
Madzia poczerwieniała, bo zupełnie zapomniała, że przecież Tom na początku maja brał ślub, a ona nie złożyła mu życzeń. Co takiego niby dla nich miały? Obawiała się, co Monika może wymyślić. Po chwili jej siostra wróciła z sypialni z niewielkim pudełkiem, które po otwarciu przez Toma ukazało dwa identyczne duże kubki ze wspólnym zdjęciem Toma i jego ukochanej żony.
- Kiedy zaleje się wrzątkiem, ubrania wam znikają i zostajecie w strojach kąpielowych, a kiedy czymś schłodzonym, pojawiają się świąteczne czapki Mikołaja na waszych głowach - wyjaśniła Monika. Dobrze znała zamiłowanie Fletchera do świąt Bożego Narodzenia.
- Wow! A gdzie takie cuda produkują?! - Danny podekscytował się bardziej niż sam Tom, który prezent otrzymał.
- W Polsce - wyjaśniła lakonicznie Monika.
- Dzięki dziewczyny, to naprawdę świetny prezent. - Tom cmoknął obie siostry w policzek.
- Dzięki, że powiedziałaś, że to od nas - szepnęła Madzia na ucho Monice, kiedy Fletcher stawiał na kuchennym blacie zgrzewkę wódki.
- Będziesz moją dłużniczką - zachichotała Monika.
- To co? Widzimy się wieczorem czy zostajecie na kawę? - spytała Madzia, by uchronić się od niezręcznej ciszy.
- Niestety nie możemy zostać, ale przecież macie co robić. Żarcie samo się nie przygotuje. - Danny mrugnął okiem do dziewczyn i uskoczył, zanim oberwał poduszką z kanapy.
Chłopcy z McFly wyszli, a dziewczyny zrobiły zakupy. Przygotowały typowe imprezowe zakąski jak tony czipsów, paluszków i krakersów, ale pokusiły się też o zrobienie kilku sałatek i wytoczenie ciężkiej artylerii w postaci bigosu, którego słoik Monika z niewiadomych przyczyn zabrała ze sobą, jakby nie miała czego wepchnąć do walizki. Kupiły też pizzę, która pasowała do reszty jak pięść do nosa, ale gdyby nikt nie chciał nic jeść, zawsze mogły ją rozmrozić i podać jako miłą alternatywę.
Kilka godzin później mieszkanie pękało w szwach, kiedy zjawili się goście. Najpierw przybyli Louis z Eleanor, Harry, Niall i Liam (Zayn był nadal chory). Niezręcznie było siedzieć tak w siódemkę, na szczęście dziewczyny udały, że mają coś do przygotowania w kuchni i zostawiły gości samych sobie, aż nie zjawił się Danny Jones bez swojej miss piękności, która wyjechała do jakiegoś SPA. Obecność członka McFly rozłożyła nieco odpowiedzialność i Madzia nie czuła na sobie nieustannie wzroku Liama, który wcześniej śledził ją, kiedy krzątała się po kuchni, niewiedząc, co ze sobą zrobić. Nadal nie rozumiała też, z jakiej paki się tu zjawił? Co prawda zaprosiły wszystkich, ale halo, przydałoby się trochę przyzwoitości. Kwestia dlaczego nie ma przy nim Danielle była delikatna, ale Madzia miała nadzieję, że jak Harry Styles sobie wypije, to jej wszystko wyjaśni.
Harry Judd z Mcfly i jego narzeczona Izzy oraz Dougie i jego dziewczyna Lara przybyli razem i zaczynał robić się tłok, który na dobre rozproszył niezręczną atmosferę. Tom i Giovanna pojawili się punktualnie o 20, co wywołało salwę śmiechu i dogryzania, że ich małżeństwo działa jak w zegarku.
Całe The Wanted się spóźniło. W końcu Łysy wkroczył do mieszkania dziewczyn bez Michelle i wręczył im prezent, tłumacząc, że nie mogli znaleźć drogi, bo Danny źle ich poinformował o adresie. Madzia i Monika były zdziwione prezentem, ale przyjęły go z uśmiechem, bo w końcu była to ich parapetówka. Bardzo miły gest.
Nath pojawił się bez Dionne. Monia co chwilę zerkała na siostrę, ale ta zabawiała członków One Direction, skupiając się na Harry'm Stylesie, co niepokoiło ze względu na skłonność do nagości i zamiłowania do starych próchen. Siva i Nareesha przyjechali z Jayem i przywieźli kwiatki doniczkowe do mieszkania, bardo ładne i najwyraźniej drogie. Najwyraźniej też nie wiedzieli, że Monika roślin nie lubi, ale Madzi spodobał się fakt, że nie przybyli z pustymi rękoma tak jak 1D. Na koniec do towarzystwa dotarli Tom i Kelsey, ale ich opóźnienie wynikało raczej z uprawiania seksu w samochodzie, co dziewczyny wnioskowały po rozchochranych włosach Kelsey i źle zapiętej koszuli Toma.
Kiedy na stole pojawił się alkohol, siostry zamknęły oczy w geście cichej modlitwy. Nigdy nie urządzały tak dużej imprezy. Obie myślały o tym samym - oby ten wieczór nie skończył się katastrofą. Już teraz pewne było jednak, że dwadzieścia celebrytów w małym mieszkaniu dwóch zwyczajnych dziewczyn nie jest zjawiskiem normalnym. A już na pewno nie kiedy między tymi osobami istniały pewne zawiłe relacje, które czyniły atmosferę tak gęstą, że katastrofa była niemal nieunikniona. Ale o tym miały przekonać się nieco później.
Alkohol poszedł w ruch i atmosfera zrobiła się zupełnie inna. Madzia była jedyną osobą niepełnoletnią, więc przyrzekła sobie, że nie wypije ani kropli wódki, ewentualnie skusi się na trochę piwa, żeby nie czuć się niewyobrażalnie sztywno. Harry Judd nie pił w ogóle, co było jego postanowieniem od czasu kiedy jego najlepszy przyjaciel Dougie miał problem z alkoholem. Izzy była miła, ale ledwo moczyła dziubek w swoim drinku. Lara , nowa dziewczyna Dougie'go, łoiła wódę, którą rozcieńczyła w soku z cytryny (tak mocny drink był dobry chyba tylko na głowę artystki). 
Madzia siedziała przy boku Harry'ego Stylesa i starała się ignorować fakt, że z obu stron obserwowali ją inni adoratorzy (lub byli adoratorzy). Monika natomiast zdecydowała się zrezygnować z nadrabiania zaległości towarzyskich z The Wanted i rozprawiała z Dannym Jonesem, co po jakimś czasie przywołało do nich Sivę i Nareeshę. I Seev siedział cicho, ale za to jego dziewczyna prowadziła miłą konwersację. I tak do godziny 22.
Tak jak zapowiedział Harry Judd, razem z Izzy zmywał się szybko, bo "obowiązki wzywały". Tom Fletcher z żoną również się pożegnali, tłumacząc, że Marvin (ich kot) jest chory i obawiają się, że zarzyga cały dom.
Do drzwi rozległo się pukanie, Monika pobiegła więc otworzyć i po chwili wróciła do towarzystwa ze swoim znajomym Kubą.
- Kuba, to są wszyscy, wszyscy, to jest Kuba - przedstawiła dość chaotycznie.
- To ten perwersyjny Święty Mikołaj, którego obściskiwałaś w centrum handlowym? - zapytał Nath.
- No... ten z reklamy, zgadza się - roześmiała się Monika, żeby nie dać po sobie poznać, że ma ochotę rozkwasić Nathowi mordę.
- WI-TA-MY - powoli sylabizował Danny, witając się z przybyszem.
- Danny, on jest Polakiem, nie jest upośledzony. I po angielsku mówi lepiej niż ty. - Monika pacnęła kumpla, wszyscy się roześmiali, a atmosfera się rozluźniła.
- Przepraszam za spóźnienie, ale praca mi się przedłużyła - wyjaśnił Kuba, zasiadając przy stole i przyjmując od Madzi piwo.
- Co? Mikołaj chodzi też w czerwcu? Zawsze mnie to omijało - prychnął Jay.
- Najwyraźniej byłeś niegrzeczny - odparował Kuba.
Dougie musiał wyjść nieco później, by odcholować Larę, która zaczynała gadać jakieś bzdury o tym, że urządzi to mieszkanko prawdziwie stylowo. Kiedy większość członków McFly wyszła, Danny Jones wstał z miejsca i wypiął pierś.
- Baba to zmora, widzicie, co się stało z moimi przyjaciółmi?! Skoro dinozaury sobie poszły, proponuję rozkręcić tę imprezkę!!! - Nad uchem Moniki rozległ się jego donośny krzyk i już po chwili członek McFly pobiegł w stronę sprzętu grającego i podkręcił głośność.
Leciała jakaś nowa piosenka JLS, a on zaczął nalewać wódkę do kieliszków i pakować te kieliszki do kufli z piwem. Madzia złapała się za głowę.
- Ty chcesz wszystkich rozpić do nieprzytomności?! - spytała z wyrzutem, a on wcisnął jej do ręki jeden z takich "drinków".
- Wyluzuj, skarbie i łyknij sobie. Chciałem zaproponować piwnego ponga, ale nigdzie nie znalazłem piłeczek do tenisa stołowego. Tak więc wytoczyłem ciężką artylerię... - Danny urwał i duszkiem wyżłopał połowę swojego piwa z wódką, po czym głośno beknął.
- Jesteś obrzydliwy, wiesz? - skrzywiła się nastolatka.
- Tak jak twój towarzysz - odgryzł się Danny i wskazał głową w stronę Harry'ego Stylesa, który właśnie robił to samo.
Madzia spojrzała też na Nialla, Maxa, Jaya, Natha, Toma, Kelsey i Monię, którzy pomysł członka McFly podłapali.
- Już się boję efektów - powiedziała i przysiadła przy stole, czekając na rezultaty tej popijawy.
Liam nie pił. Prowadził rozmowę z Lou i Eleanor, którzy wydawali się również pościć tego wieczora. Co jakiś czas Madzia przyłapywała się na rozmyślaniu, dlaczego nie ma z nim Danielle, no i dlaczego przyszedł? Może prawdą były słowa Stylesa? Może rzeczywiście jego związek z tancerką był tylko farsą? Zresztą, co ją to obchodziło?! Pokręciła głową niezgadzając się z samą sobą.
- Maggie, w porządku? - spytał z troską Louis, a ona pokiwała głową żywiołowo.
- Tylko ten drink mną wstrząsnął - skłamała, wskazując na kieliszek wódki dryfujący na dnie kufla z piwem.
- Ja się tym zajmę - zobowiązał się Styles i sięgnął ponad stołem, by zabrać jej napój. Swój najwyraźniej już skończył.
Madzia spojrzała na niego z dezaprobatą, a on wzruszył ramionami.
- No co? - spytał cicho. - Na trzeźwo czułbym się tu niekomfortowo.
Reszta gości najwyraźniej myślała tak samo. Jay z Nathem pili jeden do drugiego, Max wyglądał jakby zapijał smutki, Tom i Kelsey obściskiwali się i popijali jednocześnie, Seev z Nareeshą raczej niezbyt szaleli, by pilnować reszty, a Monia z Danny'm co jakiś czas wznosili bezsensowne toasty za "Harry'ego Pottera i wszystkich dementorów", "za powrót Marvina do zdrowia", "za ludzi z krzywymi zębami" czy "za gołe baby" (co w ogóle było bez sensu, zważywszy, że zaproponowała to Monia). Tak więc o północy prawie wszyscy byli nawaleni. Louis i Eleanor pożegnali się i wypowiedzieli zmęczeniem i podziękowali za miły wieczór. (Eleanor szepnęła Madzi na odchodnym, by zajęła się Liamem i mrugnęła do niej oczkiem, ale może nastolatce tylko się wydawało?). Prawdą było, że oczy szczeniaczka, które prześladowały Madzię podczas znajomości z tym członkiem 1D powróciły, kiedy został zdany sam na siebię, wciśnięty między ubzdryngolonego Nialla a rozradowanego Harry'ego, któremu do nawalenia brakowało bardzo niewiele, a który właśnie tłumaczył Kubie fenomen swoich loczków i dlaczego loczki Jaya "nigdy, przenigdy nie są w stanie mu dorównać" (całe szczęście wspomniany delikwent tego nie słyszał, bo gotów był rozpętać jakąś bójkę).
- A teraz gramy w ROZBIERANĄ BUTELKĘ!!! - krzyknął Danny Jones, który najwyraźniej za punkt honoru obrał sobie bycie wodzirejem całej imprezy.
- Oszalałeś?! - spytał Max z wyrzutem, a Madzia odetchnęła z ulgą, że ktoś ma głowę na karku i wyręcza ją w niewdzięcznym obowiązku stawiania kolegi do pionu. Nie zanosiło się jednak na to. - Rozbierany poker będzie o wiele lepszy!
- Ty chyba kpisz - prychnęła Monia po polsku.
- To zagrajmy w "Nigdy nie" - zaproponował Siva i wszystkie oczy powędrowały w jego stronę. Nieco się speszył. - No... wiecie. Wszyscy dostają kolejkę, jedna osoba mówi, np. "Nigdy nie byłam w Stanach" i wszyscy, którzy byli...
- ... piją - dokończyła Nareesha. Na jej twarzy odmalowała się ulga z faktu, że wybrana zabawa nie zawierała jako warunku uczestnictwa nagości.
- Dobra, wszyscy w kółko! - zakomenderował Danny. - Ty też, Książę z Bajki - zwrócił się do Liama, widząc, że ten się ociąga.
- Prawde mówiąc miałem już wychodzić, więc...
- Bzdury gadasz! - krzyknęła Monika. - Nawet bigosu nie spróbowałeś.
Jej słowa nie miały sensu, ale była już sporo podchmielona i Madzia miała tylko nadzieję, że nie palnie czegoś głupiego. Liam, choć niechętnie, wstał z pufy, którą zajmował i usiadł na ziemi.
Monika przeniosła wzrok na Kubę, który również się ociągał.
- Ty też! Rozumiem, że możesz być zmęczony po pracy, ale nie widziałeś mnie od maja, więc...
- Zaraz, jak od maja? - spytała zdziwiona Madzia, ale została zupełnie zignorowana.
- Żeby tylko nie skończyło się tak, jak w domku nad jeziorem - oświadczył donośnie Nath, łyknął piwo do końca i zwrócił się na głos do Madzi, koło której usiadł. - Kiedy kąpaliśmy się razem.
- Liam też kąpał się z Maggie - oświadczył jak gdyby nigdy nic Styles. Oczy Madzi wyszły z orbit, więc się wytłumaczył. - No słyszałem tę historię o wannie...
- Ale Nath kąpał się z nią nago! - wtrącił Jay, a Madzia uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Może to nie jest jednak dobry pomysł... - stwierdziła Monika, odzyskując na chwilę trzeźwość umysłu.
- Bzdury gadasz, polewaj! - polecił Niall, a przynajmniej tak zrozumiała jego słowa, więc bez sprzeciwu nalała każdemu kieliszek wódki. Tylko Madzia dostała kieliszek piwa, bo w końcu była zbyt młoda, a ktoś musiał pozostać trzeźwy i ogarnąć towarzystwo. Tylko że ona już teraz wiedziała, że go nie ogarnia.
Tak więc siedzieli w kółku w salonie. Stół z zakąskami znajdował się pośrodku, Niall co chwilę podjadał bigos, który mu wyjątkowo zasmakował, ale reszta wydawała się nie tykać potraw. Miny wszystkich były zacięte. Madzia jak na złość utknęła między Nathem a Harrym, który zdecydował się być rzecznikiem Liama, który z kolei siedział obok. Dalej Niall, Max, Monika, Kuba, Danny, Nareesha, Siva i Jay. Pozostało ich tylko dwanaścioro, a i tak był spory raban. Muzykę ściszyli, żeby nikt z sąsiadów nie wezwał policji (choć wcześniej zapobiegawczo Danny przeszedł się po okolicznych mieszkaniach i pytał, czy nie będzie nikomu przeszkadzać parapetówka wieczorem). Swoją drogą, gdyby jakaś gazeta dowiedziała się, że w jednym z londyńśkich mieszkań zebrały się trzy popularne zespoły, mieliby niezłą pożywkę. Brakowało tylko JLS.
- Proponuję zacząć od gospodyń - odezwał się Max, a Madzia rzuciła mu mordercze spojrzenie. - No dobrze... Więc może Monica?
- Cóż... No dobra. Nigdy nie... piłam wódki zmieszanej z piwem.
Kilka osób z towarzystwa łyknęło to, co mieli w kieliszkach.
- SŁABO!!! - krzyknął Danny. - To mają być jakieś ostre sekrety, a nie jakieś tam pitu-pitu!
- To może sam coś wymyśl - prychnęła Monika.
- A żebyś wiedziała! Czekam tylko na dolewkę.
Madzia jako najbardziej trzeźwa z towarzystwa chciała przejąć rolę barmanki, a Kuba podniósł się z miejsca i jej pomógł, za co była niebywale wdzięczna.
- Nigdy nie... - zamyślił się Danny. - O! Nie, zaraz. To robiłem. Nigdy nie miałem... Nie, to też miałem. Nigdy nie...
- Och, na litość boską, Danny! Nie mamy całego życia. Wiemy, że jesteś stary i sporo w życiu przeżyłeś, więc wybierz już coś! Może być wizyta w kościele, bo wiemy, że nigdy tam nie byłeś - parsknęła Monia.
- Przepraszam bardzo, byłem na ślubie Toma! - usprawiedliwił się Danny i nagle coś wpadło mu do głowy. - Nigdy nie kąpałem się z Maggie!!!
Obie gospodynie uderzyły się otwartymi dłońmi w czoło. Zapadła konsternacja.
- No dalej, żłopać, panowie! - zachęcał prowodyr zabawy.
- Sprecyzujmy zasady - odezwał się Kuba, widząc, że robi się dziwnie. - Rozumiem, że ty się z nią też kąpałeś, tak?
- NIE! - krzyknęła Madzia.
- A więc jakie są zasady, bo zaczynam się gubić... - znajomy Moniki podrapał się po głowie.
- Wybacz, zapomniałem, że jesteś z Polski - oświadczył sucho Danny. - Nie musimy mówić czegoś, co robiliśmy. DO-BRZE?
- Po raz kolejny mówię, że on nie jest upośledzony - wtrąciła Monika.
- To jakie są w końcu zasady? - spytała skonfundowana Nareesha.
- Och, niech wam będzie! - warknęła Monia i opróżniła zawartość swojego kieliszka. - Zadowoleni? Tak, kąpałam się z Madzią, kiedy byłyśmy małe.
W tym samym momencie zarówno Liam jak i Nath pociągnęli ze swoich kieliszków, jakby wcześniej się umówili. Zapanowała krótka kłótnia, bo okazało się, że Tom, Max i Jay również się z nią kąpali, bo w domku nad jeziorem wszyscy przegrali swoje wyzwania. Skończyło się na tym, że wypili również i poprosili o dolewkę. Monia przeczuciła się na piwo, bo czuła, że więcej nie zniesie.
- Grajcie chwilę beze mnie, muszę do łazienki - oświadczyła.
- Tylko szybko, bo ominie cię kolejka! - wrzasnął Niall, który zdecydował sam sobie przyznać kolej. - Nigdy nie byłem tak nawalony jak dzisiaj!
Z konsternacją stwierdził, że tylko on pociągnął z kieliszka i tak się zasmucił, że przymulił i kiedy Monika wróciła z kibla, smacznie chrapał.
- Ok, o jedną osobę mniej! - Styles zatarł ręce. - Nigdy nie spałem z trzydziestokilkulatką!
- Przecież spałeś - zauważył Max.
- Wiem, dlatego wypiję. - Harry łyknął swoją wódkę, podobnie jak Max i Tom, Danny trochę kalkulował, ale w ostateczności nie wypił.
Niall na chwilę oprzytomniał i chciał wypić, twierdząc, że spał z dorosłą kobietą, ale nikt nie brał go na poważnie. Liam podał mu poduszkę z kanapy i ten poszedł dalej w kimono, jak gdyby nigdy nic.
- Kto teraz? - zapytał ożywiony Harry, zacierając ręce. - Liam!
- Nie, może spasuję - wykręcał się chłopak.
- No dalej, nie krępuj się! Możesz zarzucić coś o Danielle, niewielu z nas miało psychiczne dziewczyny.
- Nigdy nie... byłem w Polsce - powiedział zachowawczo Liam.
- SŁABO!!! - krzyknął Danny. - Powtórka.
- Nigdy nie miałem złamanego serca.
Po tych słowach Liama zapanowała cisza, a potem wszyscy jak jeden mąż pociągnęli ze swoich kieliszków. Madzi zrobiło się smutno, sama nie nie wiedziała, dlaczego tak na nią podziałało to wyznanie. Z letargu wyprowadził ją Jay informując, że teraz jej kolej.
- Och, no dobrze... - odpowiedziała roztargniona. - Nigdy nie sądziłam, że poznam tyle sławnych zespołów i się z nimi zaprzyjaźnię.
- Podlizówa nie wchodzi w rachubę. - Danny był nieugięty.
- Nigdy nie... - Madzia nie miała żadnego pomysłu. Wszystko, co przychodziło jej do głowy wiązało się albo z Liamem, albo z Nathem. W końcu znalazła złoty środek. - Nigdy nie lubiłam Frankie Sandford.
Ona, Monika, Kuba i Danny opróżnili swoje kieliszki bez zastanowienia. Liam dołączył do nich po chwili wahania, podobnie jak Łysy.
- Zdrajcy - warknęła Madzia, widząc, że nie wszyscy mają podobne zdanie na ten temat.
Tom i Kelsey spojrzeli na siebie i również wypili zawartość swoich kieliszków, ale chyba tylko dlatego, żeby sobie golnąć, bo zaczynali trzeźwieć i zamulać.
- To teraz ja! - wyrwała się Kelsey. - Nigdy nie stałam się obiektem paparazzich.
Wszyscy oprócz Kuby i Moniki wypili kolejkę.
- I na was przyjdzie pora, gwiazdy reklamy. - Danny objął nowego znajomego. Był już tak narąbany, że ledwie siedział prosto.
- Może przerwa na wytrzeźwienie? - zaproponował Liam.
- Nie! - wrzasnął Nath. - Gramy dalej.
Większość z zebranych stwierdziła jednak, że przerwa będzie dobrym rozwiązaniem i rozeszli się do łazienek (wymiotować lub siusiać). Monika zaoferowała się, że zaparzy herbatę, ale była tak nawalona, że Kuba poszedł jej pomóc, żeby nie potłukła naczyć.
Liam zaczął zbierać puste butelki po wódce i puste naczynia i wynosić je do kuchni.
- Nie musisz tego robić - zwróciła mu uwagę Madzia, która zajęła się tym samym.
- Wiem - odpowiedział lakonicznie i ją zostawił, bijącą się z myślami.
Aby nie przejmować się Paynem, Sykesem ani Stylesem, Madzia zdecydowała się rozmrozić pizzę, którą dwadzieścia minut później postawiła przed gośćmi. Znikła w mgnieniu oka, podobnie jak bigos i część sałatek. Alkohol nieco zwietrzał w żyłach i mimo iż Danny zrobił się nieco zamulony, nastolatka czuła się znacznie lepiej w trzeźwiejącym towarzystwie.
- Dobra, była Kels, teraz pora na mnie - oświadczył Tom, kiedy ponownie zajęli miejsca w kółku, gotowi do dalszej, niezbyt niewinnej, zabawy. - Nigdy nie...
- ... miałeś przedłużanych włosów podczas sesji zdjęciowej? - wtrącił Jay i członkowie The Wanted się roześmiali. Tom był naburmuszony.
- Nie! To znaczy... miałem, ale nie to chciałem powiedzieć!
- No to mów co chciałeś - polecił Max.
- No to... Zapomniałem, co miałem powiedzieć, więc niech będzie, że nigdy nie wywołałem pożaru!
Chłopacy z TW spojrzeli na Monię, która wywróciła oczami i wypiła zawartość kieliszka.
- Fuj, wódka! Kto polewał? Ja chciałam piwo, bo inaczej mnie za pięć minut sieknie!
- Źle usiedliśmy i pijemy nie z tych kieliszków - wyjaśnił Kuba.
- CO?! - przeraziła się Monika.
- A tej co? - spytał zdziwiony Harry.
- W Polsce jest taki przesąd, że jak się wypije z czyjegoś kieliszka, to się nieźle nawali, choćby i się dużo nie wypiło.
- Acha.
Zapanowało małe zamieszanie, wszyscy wracali na swoje miejsca, co Danny Jones wykorzystał, by opróżnić swój kieliszek. Dopiero kiedy ukradkiem sobie dolewał, Jay zauważył, co się stało.
- Hej, też wywołałeś pożar? - zapytał zdziwiony, a Danny poczerwieniał po czubki uszu i opowiedział, że zdarzyło mu się wznienić ogień podczas nieudolnego smażenia kaczki.
- Dobra, piromanów mamy załatwionych, co teraz? - spytał Nath, ogarniając towarzystwo wzrokiem. - Moja kolej, tak?
Nie słaniał się jeszcze, więc najwyraźniej przez te wszystkie miesiące wprawiał się w piciu alkoholu. Madzia przymknęła oczy i czekała na najgorsze.
- Nigdy nie wyznałem uczuć dziewczynie na lotnisku i nie dostałem kosza, kiedy wsiadła na pokład samolotu i wróciła do domu.
Zapanowała cisza jak makiem zasiał. Nath i Jay wypili swoją wódkę, Madzia spaliła buraka i modliła się, żeby ktoś coś powiedział. Monika zzieleniała, ale jej siostra nie miała pojęcia, czy to dziwaczne wyznanie było tego powodem. Pewne było, że zatkała sobie usta ręką i wystrzeliła jak z procy do łazienki.
- Nigdy nie wyobrażałem sobie, że jestem wampirem! - zawołał wesoło Siva, który znacznie ożywił się po wypiciu z czyjegoś kieliszka (może teoria Moniki była prawdziwa). Nikt oczywiście nie wypił, poza nim, ale poprawiło mu to humor do tego stopnia, że kiedy przyszła kolej Nareeshy, która wspomniała o noszeniu biustonosza, wypił razem z dziewczynami i... Danny'm, który po raz kolejny zadziwił wszystkich. Zaczął też z obrusa układać coś na kształt biustonosza, na co większość towarzystwa się roześmiała, ale ani Liamowi, ani Madzi, ani Nathowi, ani najwyraźniej Jayowi nie było do śmiechu.
Monika wróciła do towarzystwa cała blada, ale czuła się znacznie lepiej po zwróceniu nadmiaru alkoholu z organizmu.
- Zwolniło się miejsce, co? - spytał Max, a ona pokiwała głową. - To teraz ja. Nigdy nie sądziłem, że rozstanę się z dziewczyną, z którą byłem kilka lat.
Liam i Max łyknęli zawartość swoich kieliszków.
- Przestańcie smęcić! - odezwał się Niall, chrapiąc głośno, czym ich przestraszył, ale szybko okazało się, że tylko mówi przez sen.
- Ty i Michelle się rozstaliście? - zatroskała się Madzia, zupełnie ignorując fakt, że i Payne wypił kolejkę.
- To skomplikowane - westchnął Łysy. - I szczerze, nie mam ochoty o tym rozmawiać. Nie smęćmy.
- Nigdy nie sądziłem, że Marvin z JLS może komuś zarzygać podłogę - wtrącił się Jay i wypił zawartość swojego kieliszka.
- Dobra, temu panu już dziękujemy - zachichotał Harry.
- Bo co? Bo masz lepsze loczki niż ja? Otóż nie! Ja mam lepsze, bo same się układają, a tobie muszę robić rewolucję na głowie, żebyś nie wyglądał jak pudel! - uniósł się Jay.
- Przynajmniej nie wyglądam jak Susan Boyle!
- Wiadomość z ostatniej chwili: wyglądasz!
Sytuacja zrobiła się gorąca, Liam odciągał Harry'ego, a Max Jaya. Obaj kędzierzawi wypili tyle, że stawali się agresywni.
- On zaczął - usprawiedliwiał się Jay.
- Jemu chodziło o to, że kot Toma i Giovanny wabi się Marvin. I to on zarzygał im podłogę, bo jest chory. Oni nie niańczą chorego członka JLS - wyjaśniła Madzia.
- Och.
Tyle wyjaśnień chyba starczyło, bo Jay się uspokoił. Była pierwsza, a do drzwi rozległo się pukanie. Madzia nadal była najbardziej trzeźwa, choć po kieliszku wódki i piwie zaczynało jej się kręcić w głowie, więc poszła otworzyć. Jej oczom ukazał się nie kto inny a właśnie Marvin Humes.
- Przepraszam, ale mieszkam naprzeciwko i usłyszałem odgłosy awantury. Nie mam nic przeciwko imprezom, ale jeśli coś się dzieje, będę musiał powiadomić policję - odezwał się przybysz głębokim głosem.
- Czekoladowy bóg... - powiedziała Madzia pod nosem i poczuła, jak odpływa. Ktoś złapał ją, zanim huknęła o ziemię. Zastanawiała się, czy ma do czynienia z Liamem czy Nathem, ale okazało się, że na ratunek pospieszył jej Kuba.
- Przepraszamy najmocniej - zwrócił się do Marvina. - Kryzys zażegnany, nie będziemy już przeszkadzać. Dobranoc.
Kuba doholował Madzię na miejsce i zaoferował się, że zaparzy jej kawę, ale Monika poleciła, że lepsza będzie mocna herbata.
- Nigdy nie miałam Marvina za sąsiada - odezwała się Madzia, kiedy odzyskała głos i wypiła z kieliszka, który stał przed Dannym, w wyniku czego ją zamroczyło totalnie.
- JLS zatrzymało się kiedyś w tym samym hotelu, co my - przypomniała jej Monia, ale młodsza siostra machnęła ręką tak zamaszyście, że oblała starszą zawartością piwa z dużego kufla. - Idę się przebrać.
- Zostaw, do wesela wyschnie! - zachichotał Danny.
- To nie zmienia faktu, że naprzeciwko mieszka Marvin Humes - dobitnie informowała Madzia. - Więc pijemy! - zakomenderowała i chciała sięgnąć po kolejny kieliszek, ale Liam w ostatniej chwili odsunął jej go spod nosa.
- To nie był Marvin, tylko jakiś ciemnoskóry facet - wyjaśnił Kuba, który wrócił z herbatą. - Chciał wzywać policję, bo słyszał jakąś awanturę, więc proszę, żebyście nie angażowali się w żadne bójki. - Wzrok chłopaka przebiegł od Jaya do Harry'ego, bo to do nich głównie kierował tę dyspozycję.
-  To nie był Marvin? - spytała smutnym głosem Madzia.
- Przykro mi. - Kuba uśmiechnął się delikatnie. - Ale na pocieszenie dodam, że nigdy nie byłem na tak dziwnej imprezie - oświadczył i wszyscy zgodnie wznieśli toast, bo kolejka zatoczyła pętlę i wróciła do Moniki.
Ten kieliszek przeważył szalę i nawet ci, którzy do tej pory kontaktowali, stracili rachubę czasu i przestrzeni. Dopadł ich ogromny "Kac Londyn", który miał mieć swoje konsekwencje, które się nawet filozofom nie śniły...
~*~

18 komentarzy:

  1. Haha, stwierdzam iż jest to jeden z najlepszych rozdziałów. Zaczne tak w sumie od końca. Już miałam nadzieje, ze to był Marvin. Aczkowliek moze lepiej, ze to nie był on. Ciekawe co by powiedział na bande tak zachlanych celebrytów. Klótnia o loczki Hazzy i Jay`a - wiedziałam, ze do tego dojdzie. Cos za spokojnie sie zachowywali. Niall jak zwykle ma słabą główke, aczkolwiek jego gadanie przez sen i chęć wypicia za przespanie się z 30 latką wymiata. Siva wpadł na genialny pomysł, którego chcem poznać skutki. Mam nadzieje, ze po pijaku nik się z nikim nie prześpi. Wszystkie wyznania były świetne, aczkolwiek Liam i Nath mogli juz ugryźć się w te zadługie jezory i sie nie odzywać. A i jeszcze cos - Jak oni mogli posądzić Danny`ego o przemyt ? Toż to tylko 3 beczki i pare zgrzewek alkocholu. Haha. Rozdział śmieszny i przyjemny. Co do miłosci. Szkoda mi Maxa. Nie wypowiem sie o Madzi, Nathanie,Liamie, Moni, Tomie i Jayu bo nie wiem jak potoczą sie ich losy. Komentarz w miare krótki bo nie mam weny, za to rozdział jak zwykle swietny. Czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj komentuje bardzo ktrotko, bo czas mnie goni, ale to bylo genialne;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Już teraz napiszę, że już nie mogę się doczekać następnego bo końcówka dzisiejszego rozdziału totalnie mnie zaintrygowała! Oj Kuba nawet, nawet ale nudna postać. Monia i Jay, jejku jak ja tęsknię za ich wspólnymi chwilami! Ten rozdział wymiata. Imprezy, w których uczestniczą dziewczyny na pewno nie są nudne. Pośmiałam się chociaż dzisiaj :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za pijacka gra!!! Legen... wait for it... darna. Och już sobie wyobrażam co będzie w następnym odcinku i jestem pewna że to będzie dobre. Dobrze że Nath nie zabrał Dionne uff... też chcę na taką imprezę!!!
    Czekam na następny wspaniały rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genielny rozdział. Na jakiejś kolejnej imprezie powiem znajomym o tej grze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z dumą oświadczam iż w kilka dni nadrobiłam całe opowiadanie. :D
    Jest zaczepiste! ^^
    Dawaj next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały, drogi, genialny, fantastyczny etcetera etcetera rozdział =D
    Hehe parapetówka i do tego "kac Londyn" huehue
    Nmg doczekać się kolejnego odcinka
    Ja chcem nexta!!! =D

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę ci powiedzieć że za jednym tchem przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zaciekawiona kolejnych. Genialnie piszesz potrafisz zbudować napiecie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadrobiłam trzy rozdziały ^^ Jabadabaduu :D Jestem z siebie dumna ^^ Obiecuję, że teraz będę regularnie tu zaglądać, czytać i komentować ^^ Oj tak ;D

    PAARTYY! :D Hm, fajna gra ^^ Chyba też kiedyś w nią zagramy na melanżu :D
    Spodziewałam się trochę innej atomsfery pomięcy naszą Trójcą Świętą :D Nathan palnął z tym lotniskiem... I DOBRZE ;D
    Jay i Harry bulwers , bo loczki ^^
    No i co ja mam ci jeszcze powiedzieć? :o Mogę powiedzi9eć, że ZAJEBISTY ROZDZIAŁ ! :D
    Czekam na następny ;* Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. PARTY HARDDDDDD ! :D
    Bigos hahaha
    niezła gra :D
    Jaki bulwers Jay'a
    haha :D
    JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ SKUTKÓW IMPREZKI :D
    Czekam na następny
    Weny , weny i jeszcze raz weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra, po pierwsze przepraszam, że nie skomentowałam ostatnich rozdziałów.
    Po drugie i ten rozdział i te których nie skomentowałam są po prostu cudowne. Parapetówka to był super pomysł. A ta zabawa wymyślona przez Sive była świetna ;)) Rozdział dostarczył mi dużo śmiechu ;D I na prawdę poprawił mi humor. Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu kontynuacji.

    OdpowiedzUsuń
  12. Skomentuję,od końcówki rozdziału.
    Zakończenie przywodzi mi na myśl piosenkę Taio Cruz'a:
    "I got a hangover, wo-oh!
    I've been drinking too much for sure":D
    Każdy z uczestników imprezy,był nawalony w cztery dupy a kac,który z pewnością ich dopadnie,obstawiam,że będzie jak stąd do wieczności.
    Tak jak mówiłam,działo się i tu duuużo:D
    Danny,jako przemytnik alkoholu i krętacz w zabawie.Myślę,że jego najbardziej dopadnie kac morderca nie mający serca:D
    Siva jako wspaniałomyślny,pomysłodawca zabawy,zaskoczył mnie swoim entuzjazmem. Myślałam,że zmyje się razem z Nareesh'ą,jak większość par,ale nie,wytrwali dzielnie do końca a z jakim rezultatem,dowiem się w następnym rozdziale:)
    Spodziewałam się najgorszego po kłótni,między Harrym a Jay'em, o to,kto ma lepsze loczki,ale na szczęście,kłótnia została zażegnana:)
    Aż strach pomyśleć,co by było gdyby jednak doszło do rękoczynów.
    Pewnie posypało by się parę tych loczków,z ich pięknych głów:D
    Trójkącik Nath,Madzia i Liam,jak widzę nadal aktywny i nadal niewyjaśniony do końca:)
    Kończąc muszę powiedzieć,że niezaprzeczalnie moim faworytem tej imprezy zostaje(chwila,napięcia,werble w tle)
    Niall!Nie wiem dlaczego,ale jego szybkie nawalenie się,rozbawiło mnie i w dodatku to mówienie przez sen:"Przestańcie smęcić!" sprawiło,że się jego postać najbardziej utkwiła mi w pamięci:)
    Jak zwykle mam wrażenie,że nie napisałam wszystkiego co chciałam napisać.
    Ech,no cóż,nie przedłużam już i oczywiście czekam na kolejny:)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dziekuje za dedykacje jest mi strasznie miło. Chciałam powiedzieć żę choć każdy rozdział jest świetny to chyba ten uznam za najlepszy ponieważ spełniło się to co wyobrażałam sobie w rzeczywistości Mcfly, The wanted i 1D na zwykłej imprezie razem rozmawiają i piją na zwykłej domówce(szkoda że nie ma tak w rzeczywistości). I chociaż dla Madzi atmosfera była napięta i czuła się ona niezrecznie to i tak było super. Danny jestświetny imprezowiczem ale reszta mu nie odbiegała a Siva nawet mnie zadziwił wymyślając tą zabawę Nigdy nie fantastycznie to opisałaś wiele faktów wyszło na jaw ale ciekawe czy będą o nich pamiętać jak się obudzą. Nie mogę się doczekać następnego rozdziałow i jakieś rozmowy Madzi z Nathanem. Wstawiaj szybko nexta tak przy piątku.
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  14. Siva jest pomysłodawcą zajebistym,haha :D
    Rozdział przewspaniały,czekam na kolejne ;*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  15. czekam na next :)
    znów mi się nie wyświetlił rozdział, ale dzisiaj coś mnie tknęło i zajrzałam :)
    to dobrze bo czekałam na kolejny rozdział :)
    u mnie jest też nowy rozdział zapraszam bo nie wiem czy pojawiła się informacja u ciebie :) jeśli oczywiście chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Och ty doskonale wiesz,że ja kocham twoje rozdziały !
    I dobrze wiesz,że wpędzasz mnie w kompleksy.
    Mam taką malutką radę...ZOSTAŃ PISARKĄ W PRZYSZŁOŚCI. Jak tak dalej będzie to się chyba zatłukę własnoręcznie. Żeby tak pisać,powinnaś siedzieć za ten dar ! Tyle tylko ci powiem.
    Ah te zabawy Sivy...mądrą ma tą główkę,byleby jej nie przemęczał zbytnio xD
    Czekam na Cd,pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. dodaj dziś następny rozdział proszę.. Aga17

    OdpowiedzUsuń
  18. Siva u mnie zapunktował, nie spodziewałam się czegoś takiego po nim... Ale, jak to sama określiłaś w zakładce "Bohaterowie", cicha woda brzegi rwie...
    Szczerze, jak przeczytałam o beczkach, to wyobrażałam sobie takie wielkie jak mają w winnicach. Ale doszłam do wniosku, że nawet taka ilość osób na parapetówie nie jest w stanie tego wyżłopać...
    Ogólnie, nigdy nie czytałam o tak dziwnej imprezie. Jednak bardzo mi się podoba.
    Pozdrawiam,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń