piątek, 8 marca 2013

Rozdzial 83 - "Lampion szczęścia"

Dziękuję za wszystkie komentarze!


Marto, oczywiście, że nie mam Ci za złe opinii. Konstruktywna krytyka jest zawsze mile widziana.

Mogę Wam obiecać, że nadchodzące rozdziały wyjaśnią kwestię uczuć obu dziewczyn i będzie romantycznie, rozpoczynając już od tego rozdziału, bo w końcu zbliżamy się do końca i kiedyś trzeba :)

W tym rozdziale Max zabiera Monikę na ślub w roli osoby towarzyszącej, a Nath proponuje Madzi wspólny wypad na golfa, co budzi jednoznaczne skojarzenia.
~*~
Impreza z udziałem The Wanted również obfitowała w wiele wrażeń. Wszyscy przegapili pojawienie się Toma, bo po przywitaniu Moniki z Kubą, Max przeskoczył stół zgrabnym susem i pociągnął dziewczynę za parawan, z dala od towarzystwa, twierdząc, że to "sprawa życia i śmierci".

- Monica... nie mam pojęcia, czy ty mnie okłamałaś, czy żyłaś z klapkami na oczach, ale ten twój kolega na pewno nie jest gejem - oświadczył pewny siebie Max, a jego towarzyszka się roześmiała.

- Daj spokój, Max. Nie mam czasu na te gierki. Tom zaraz przyjdzie. - Monika wywróciła oczami.

- On nie jest gejem! Przecież jak cię zobaczył, normalnie ślina pociekła mu po brodzie!

- Może na widok sukienki - westchnęła dziewczyna. - Potrafi docenić ładną rzecz.

- Ładną? Być może. Ale nie rzecz. Brukselka, on cię okłamał. On woli bułeczki od parówek i... - Max nabrał powietrza w płuca, by kontynuować ten stek porównań, ale mu przerwała, kładąc mu rękę na ustach.

- Oszczędź mi takich metafor - poprosiła. - I wcale mnie nie okłamał, bo nigdy się przede mną nie zdeklarował.

- No... sama widzisz! Jest hetero! I teraz pewnie zaciera ręce na myśl o...

- Max! - przerwała mu.

- Przepraszam, ale twoje wnioskowanie jest błędne. To, że potrafi sobie ułożyć włosy nie oznacza, że jest gejem.

- Twierdzisz, że jest hetero, bo do ciebie nie startował, tak? - spytała podejrzliwie Monika, zakładając ręce na biodrach i patrząc na przyjaciela spode łba.

- Och, ty mu się podobasz, rozumiesz?! - Max potrząsnął dziewczyną za ramiona.

Chwile perswazji przerwała Michelle, która oznajmiła, że wychodzi, bo nie będzie siedzieć sama, podczas gdy jej chłopak co chwilę zajmuje się kimś innym.

- A Tom już przyszedł - rzuciła na pożegnanie i zrobiła odwrót na pięcie, a Max pobiegł za nią.

Monika natomiast z mętlikiem w głowie wróciła do towarzystwa, akurat by ujrzeć jak Tom wystrzela confetti sam dla siebie. Nie wydawał się tym jednak przygnębiony. Cieszył się jak dziecko i robił tyle zamieszania, że nikt nie zwrócił uwagi na nietęgą minę dziewczyny, która przysiadła na swoim miejscu, ale o wiele mniej pewnie niż wcześniej. Wypiła dużo, ale inni jeszcze więcej. Nie miała pojęcia, jak uniknąć spojrzenia Jaya, który bez słowa gapił się na nią cały wieczór, więc przesiadła się koło Dionne, ale tam z kolei Kuba mógł się jej przypatrywać, a jego oczy zamienione w małe szparki i szeroki uśmiech, który wgniatał w policzki dwa dołeczki był nie do zniesienia. Tak więc Monika zdecydowała się pić drinki, żeby odciążyć trochę spięty umysł i się zabawić.

Kiedy Kuba odprowadził ją do bloku, nalegała, by nie wchodził na górę i nie budził Madzi. Pożegnała go suchym "naraska" i pobiegła po schodach ze szpilkami w dłoniach.

- Jeszcze trochę i będziesz do niego wzdychała - usłyszała gdzieś nad uchem, ale kiedy obejrzała się spanikowana, zrozumiała, że to tylko jakiś wewnętrzny głos na obrzeżach jej świadomości.

- Gówno prawda! - odpowiedziała sama do siebie. - Do nikogo nie będę wzdychać. I kim ty, do cholery, jesteś, żeby mi rzucać takie bezpodstawne komentarze?!

- Twoim zdrowym rozsądkiem. Cóż. Póki co zdrowym. Jesteś na dobrej drodze, żeby...

- Zamknij się! - krzyknęła Monika i zdała sobie sprawę, że stoi na klatce schodowej i rozmawia sama ze sobą. Jakiś staruszek z małym Yorkiem na smyczy stał metr przed nią i przyglądał się tej komicznej scence. - Przepraszam, muszę odstawić leki - wymówiła się i pobiegła do swojego mieszkania.

Siostry nie porozmawiały szczerze, by podzielić się wrażeniami. Jedna obawiała się przyznać, że wchodzi po raz kolejny do tej samej rzeki, a drugiej głupio było, że dała zrobić się w konia i źle oceniła sytuację, a raczej orientację.

- Jak było? - spytała Madzia Monikę znad herbaty, kiedy ta skacowana zjawiła się w mieszkaniu o ósmej, potargana, zasapana i najwyraźniej naćpana (konwersacja ze swoim zdrowym rozsądkiem mogła być spowodowana alkoholem, który piła, mimo iż nadal zażywała leki po pobycie w szpitalu).

- Spoko - odpowiedziała lakonicznie starsza z dziewczyn.

- Tylko tyle?

- No. A co chcesz wiedzieć? Więcej nie pamiętam. Film mi się urwał między striptizem Kelsey a faktem, że Max się popłakał, bo przestało mu się układać z Michelle.

- Ciekawy wieczór.

- A twój?

- Też spoko. - Madzia wzruszyła ramionami, ale uznała, że wypadałoby powiedzieć chociaż jakiś szczegół. - Tom wziął dziewczynę Zayna za jego matkę.

Obie siostry roześmiały się szczerze i zapanowała cisza. Monika oparła głowę o rękę i wgapiała się w widok za oknem, który stanowił kawałek nieba i blok naprzeciwko. Madzia westchnęła, bo czuła, że nic ponad imprezę z poprzedniego dnia nie przeżyje. Wtedy zadzwonił jej telefon.

 - MAAAAGIEEEE! - zawołał w słuchawkę Louis. - Nigdzie nie wracasz, bo mamy dla ciebie pracę. - Dziewczyna przekrzywiła głowę z bananem na twarzy i uniosła jedną brew. Na to czekała, a jednak nie była pewna, czy dobrze robi, pytając o szczegóły.

- Jaką pracę?

- W sierpniu kręcimy teledysk do nowego singla i razem z chłopakami obgadaliśmy, że powinnaś w nim wystąpić.

- Wystąpić? Myślałam, że mam wyjść z jakąś genialną koncepcją - prychnęła Madzia. Nie uśmiechało jej się robienie za modelkę z wypindrzonymi dziuniami.

- Nie tym razem. Potrzebujemy jakiejś dziewczyny, która zamacha bioderkami z nami w baseniku.

- Ty chyba jesteś niepoważny.

- Nie, mówię całkiem serio. Wczoraj wspominałaś, że wracasz do domu, jeśli nic cię nie zatrzyma, więc... Dostarczam ci powodu, żeby zostać! - Louis najwyraźniej klasnął w dłonie, bo nad uchem Madzia usłyszała dziwaczne plaśnięcie. A może ktoś go pacnął, bo gadał głupoty?

- Czy... jest z tobą Harry? - spytała Madzia, marszcząc brwi.

- Tak. Przecież mieszkamy razem - wyjaśnił Louis. - Gdzieś tu się kręci.

Jakieś szarpanie po drugiej stronie słuchawki dało znać, że Harry jest bliżej niż to Louis zdradzał.

- I on nie chce, żebym wystąpiła w tym teledysku, tak? - dopytywała Madzia. Oglądała swoje paznokcie i nie zauważyła pytającego spojrzenia Moniki, która uniosła się na siedzeniu i łypała na nią zszokowanym wzrokiem.

- Po prostu nie chcę, żeby Liam cierpiał! - krzyknął Harry, a zdając sobie sprawę, że zdradził swoją obecność, westchnął ciężko, a potem pisnął, uderzony przez przyjaciela.

- Najpierw mnie swata, a kiedy plan się udaje, to boi się, że Liam będzie cierpiał? - prychnęła Madzia.

- No chcesz wyjechać do Polski, a jemu robisz nadzieję!!! - wrzeszczał Harry.

- Meggs, nie gniewaj się na tego pacana. On po prostu znowu świruje przez swoją nową dziewczynę - zachichotał Louis.

- To powiedz mu, niech nie wtyka nosa w nie swoje sprawy. Zostanę w Anglii i wystąpię w tym teledysku - oświadczyła dobitnie. - Dobranoc.

- Eee... Meggs... Jest ósma rano - zauważył Louis.

- No to dzień dobry! - oświadczyła twardo i rozłączyła się, zanim coś jeszcze powiedzą, by wyprowadzić ją z równowagi.

- Czy chcę wiedzieć, o co chodziło? - spytała Monika, przeciągle ziewając.

- Idź spać. Jak odeśpisz imprezę, to ci opowiem - poleciła młodsza siostra i poprowadziła starszą do sypialni, gdzie ta legła na łóżko, niemal natychmiast zasypiając.

Kiedy Monika odespała, poczuła się znacznie lepiej. Madzia poinformowała ją, że w sierpniu wystąpi w teledysku One Direction.

- A do tego czasu, co? Będziesz żywiła się tym, co znajdziesz w lesie? - zakpiła Monika.

- Cóż, załatwili mi też pracę przy segregacji swojej poczty. Dostają tego sto razy tyle co The Wanted i nie dają rady, a chcą mieć kontakt z fanami, więc...

- Trochę naciągane. Chcą cię po prostu zatrzymać w Anglii.

- A co w tym złego? - zszokowała się Madzia, a Monika wzruszyła ramionami.

- Nic. Plan siedmiodniowy przynajmniej dla jednej z nas zadziałał. - Monika zatopiła głowę w poduszkę.

- Właściwie to jak spałaś, dzwonił Max. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, ale odebrałam twój telefon. Powiedział, że nie zgadza się, żebyś spotykała się z Kubą, bo "on coś kręci" i pytał, czy on tutaj nocował. No i jeszcze zapowiedział, że będziesz towarzyszyć mu na ślubie kuzynki, bo Michelle się na niego obraziła - wyrzuciła jednym tchem nastolatka. - Chcesz to jakoś skomentować?

- Którą z tych rzeczy? - westchnęła Monika.

- Dlaczego Max miałby ci zabraniać spotykania się z Kubą?

- Bo okazało się, że Kuba nie jest gejem.

- A skąd pomysł, że jest?

- Nie wiem. - Monika wzruszyła ramionami. - A kiedy ten ślub?

Młodsza siostra uderzyła się otwartą dłonią w czoło, bo do starszej nic nie docierało.

- Sama porozmawiaj z Maxem. I zadzwoń do twojego geja, co  chwilę drynda twój telefon, ale jakoś nie chciałam z nim gadać, bo "coś kręci". - Młodsza siostra zakreśliła w powietrzu cudzysłów, by dać znać, że cytuje Maxa.

Monika machnęła ręką. Okazało się, że ślub kuzynki Maxa jest siódmego dnia od postanowienia, które obrały siostry. Wtedy też Nath zaprosił Madzię do siebie do domu, bo podobno Beverly bardzo się za nią stęskniła. Jako że wyjaśnili sobie wszystko, dziewczyna z chęcią przystała na ten pomysł i kiedy Monika przeszukiwała swoje rzeczy w poszukiwaniu idealnej kiecki na ślub (a żadna się nie nadawała), Madzia szykowała się na przedmieścia.

- Podziwiam cię - odezwała się w końcu starsza siostra, decydując, że nie idzie, bo nie ma co na siebie włożyć. - Wybierasz się do Natha po tym, co was prawie łączyło. Szczególnie teraz, kiedy on spotyka się z Dionne.

- Spotyka się z Dionne? - Oczy Madzi zrobiły się duże jak pięć złotych.

- Nie wiedziałaś? Poznałam ją na imprezie dla Toma. Nawet miła, ale dziwna. Prawie cały czas przegadali razem, chyba dobrze się dogadują.

- Wcześniej zmyślał, że się z nią spotyka, żeby zrobić mi na złość - westchnęła Madzia. - A teraz naprawdę się spiknęli?

- Na to wygląda. - Monika wzruszyła ramionami i napisała do Maxa wiadomość, w której oświadczyła, że musi odmówić. Do Kuby nie zamierzała oddzwaniać, bo nadal czuła się niezręcznie, wspominając, że bez skrępowania przebierała się przy nim w maju, kiedy spotkali się w Polsce na Mazurach. Była pewna, że woli chłopców, tymczasem okazało się, albo przynajmniej tak twierdził guru-Max, że jej przyjaciel był w stu procentach hetero.

- Coś mnie brzuch boli - stwierdziła nagle Madzia. - Nie jadę do Beverly.

- Z zazdrości cię brzuch rozbolał? Wybacz, że to powiem, ale fakt, że jednocześnie wzdychasz do trzech chłopaków jest nieco... dziwny - zarzuciła Monika siostrze. Ta była oburzona.

- Równocześnie do trzech? Niby do jakich?!

- No... Nath, Liam i ten ekshibicjonista, Harry.

- No a ty? Gdyby to był  jakaś kiepska komedia romantyczna, w gruncie rzeczy mogłabyś skończyć z każdym!

- Co ty niby masz na myśli?! - obruszyła się Monika.

- No... żarłaś się z Tomem, to raz. Zaprzyjaźniłaś się z Maxem, a on ma kłopoty z Michelle, to dwa. Myślałaś, że Kuba jest gejem, ale nie jest, to trzy. Danny'ego też można podciągnąć pod schemat. No a o Jayu nie muszę chyba wspominać.

Telefon dzwonił zażarcie i w końcu z trudem przebił się przez kakofonię dźwięków.

- CZEGO?! - krzyknęła w niego Monika.

- Eee... Brukselka... Sorki, że przeszkadzam, ale chciałem powiedzieć, że jadę do was i zabieram cię na zakupy - odezwał się Max. - Czuję się zobowiązany, bo to ja zrzuciłem na ciebie tę odpowiedzialność i...

- Nie będę z tobą łazić po sklepach! Przecież jak jakaś fanka nas zobaczy i pstryknie zdjęcie, to Michelle cię zlinczuje!

- Jeśli chodzi o to... Właściwie to zerwaliśmy, więc... nie masz się o co martwić.

- Zerwaliście?! - krzyknęła Monika do słuchawki, a Madzia nadstawiła uszu.

- Byliśmy zbyt zapracowani, to nie miało racji bytu - wyjaśnił chłopak zdawkowo.

- Och, no dobra, to przyjeżdżaj i wszystko opowiesz - westchnęła dziewczyna, która nieco złagodniała, zdając sobie sprawę, że jej kumpel ma złamane serce.

Jakiś czas później obie siostry zaśmiewały się do rozpuku z Maxa, który przybył do nich w peruce, którą założył na bal przebierańców, kiedy to przebrał się za członka zespołu Kiss i okularach lenonkach. Nie był do siebie podobny.

- Widzę, że zerwanie z Michelle szło w parze ze zmianą wizerunku - chichotała Madzia.

- Cóż, zawsze chciałem mieć długie włosy - oświadczył Max, wzruszając ramionami. - Idziemy?

- Możemy, tylko założę buty - oświadczyła Monika. - A może też mam się jakoś przebrać?

- Niekoniecznie - westchnął Max, a kiedy starsza z dziewczyn poszła włożyć buty, zwrócił się do młodszej. - Słyszałem, że wpadasz do młodego?

- Widzę, że wieści się szybko rozchodzą - przytaknęła Madzia. - Tak, idę do Natha. Będziemy grać w golfa.

Max parsknął śmiechem, a w jego oczach zalśniły łzy.

- A jemu co? - zaintrygowała się Monika. Madzia wzruszyła ramionami, a Łysy postanowił być na tyle uprzejmy, by wyjaśnić.

- Młody stracił dziewictwo na polu golfowym. 

Madzia się zakrztusiła, tak zaszokowała ją ta informacja.

- Więc wygląda na to, że obie będziecie miały ciekawy weekend - zachichotał Max. - Dobrej zabawy, Meggs.

- Zamknij się - warknęła w jego kierunku i pożegnała się z siostrą, która rzucała jej tak znaczące spojrzenie odnośnie rozmowy, którą wcześniej odbyły, że nastolatce zrobiło się głupio. Od razu chwyciła za telefon i zadzwoniła do Nathana.

- O, cześć! Właśnie o tobie myślałem! - ożywił się.

- Ekhm. Nie wątpię.

- Dlaczego?

- A nie, nic. Chciałam się tylko upewnić, że twoi rodzice i siostra jadą z nami na golfa - oświadczyła dziewczyna prosto z mostu.

- Tak, będą. Najpierw mama zaprasza na obiad do siebie, a potem jedziemy na pole golfowe, gdzie spotkamy się z moim tatą. Ale to poza Londynem, będziemy musieli tam zostać na noc - wyjaśnił.

- Ty chyba nie możesz za siebie - warknęła Madzia po polsku, ale kiedy zapytał, o co chodzi, zbyła go, stwierdzając, że pamięta drogę do ich domu, więc bez problemu tam trafi. Ale niepokój pozostał.
*

- No dobra, a ta? - spytała Monika, pokazując się w kolejnej kiecce przyjacielowi, który grzecznie czekał przed przymierzalnią.

- Nie, nie. To musi być coś wyjątkowego - pokręcił głową. - Załóż zieloną.

- Żadną zieloną. Zresztą, ta jest moją jedenastą przymierzoną kiecką i nie mam ochoty wbijać się w kolejne. - Dziewczyna założyła ręce na biodrach. Była nawet gotowa kupić różową falbaniastą sukienkę, w której rzekomo miała wyglądać świetnie (przynajmniej według sprzedawczyni). - Weźmy tę - oświadczyła zrezygnowana.

- Jak koniecznie nie chcesz zielonej to załóż... - Max urwał, poleciał zasapany po sklepie i wrócił dzierżąc w dłoni coś niebieskiego. - TO!

Sprzedawczyni nie brała go na serio, bo wyglądał, jakby urwał się z parady klaunów. Monika westchnęła, odebrała od niego wieszak, wcisnęła mu w objęcia stertę sukienek, na które się nie zdecydowali i wbiła się w ciemnoniebieską kieckę do kolan. Dziewczęca, zwiewna, z odrobiną koronki. i krótkim rękawem oraz dość głębokim dekoltem.

- Ta jest idealna! Na pewno mu się spodoba! - Max klasnął w ręce.

- Komu? - spytała podejrzliwie Monika. Była pewna, że Max chce znowu ją z kimś swatać, żeby nie dopuścić do jej związku z Kubą.

- Mojemu dziadkowi - wyjaśnił. - Ciężko jest na nim zrobić wrażenie.

- A dlaczego ja chciałabym je niby wywrzeć? - dopytywała.

- Mniejsza z tym, sukienka jest śliczna, bierzemy! - Max wydarł się na całe gardło i kiedy Monika poszła wyswobodzić się z ciuchu, dobrał jej bieliznę i buty z pomocą sprzedawczyni.

- A skąd niby wiedziałeś, jaki mam rozmiar stanika? - Monika popatrzyła na przyjaciela, który wzruszył ramionami.

- Zapomniałaś, że kiedy się poznaliśmy, macałem cię po cyckach? - zachichotał Max i nie przestał nawet, kiedy oberwał z pięści w ramię.

Madzia natomiast pakując się na jednodniowy wypad z Nathem obawiała się, że zostanie zdeprawowana w zboczony sposób. I nie chodziło wcale o fakt, że Nath mógłby w haniebny sposób metaforycznie "przekłuć jej balonik" lub bardziej po medycznemu "zdeflorować ją" lub bardziej dwuznacznie "zaliczyć dodatkowy dołek". Chodziło o fakt, że Monia miała rację, czuła coś do trzech chłopaków jednocześnie. Uczucia te starała się szczelnie ukryć i schować głęboko w czeluściach własnej świadomości, ale zewsząd bombardowały ją piosenki obu zespołów, ich teledyski i zdjęcia w gazetach. No i widywała ich bardzo często, bo w końcu byli jej przyjaciółmi. Uczucia, którymi obdarzyła Natha w świątecznym czasie odżyły na nowo, kiedy poczuła igłę zazdrości wbitą w serce. Sama myśl, że chłopak mógłby spotykać się z Dionne burzyła jej krew w żyłach. A Harry i ta cała modelka Cara? Dlaczego tak się nią przechwalał? Wydawało jej się, że chociaż Liama ma z głowy i kto wie, czy by tak nie było, gdyby spróbował ją pocałować wtedy, po imprezie. Ale nie, on musiał być szarmanckim dżentelmenem i poprzestać na buziaku w policzek. Zostawił w niej taki niedosyt, że gdyby teraz pojawił się w drzwiach, chyba rzuciłaby się na niego i... Nie, wolała o tym nie myśleć. Sama doprowadziła do tego, że przynajmniej dwóch z nich do niej wzdychało, ale teraz nie była pewna, czy ma jakieś szanse u któregokolwiek. A dziwne uczucie ściśnięcia w dołku, kiedy myślała o Harrym w ogóle wyprowadzało ją z równowagi, bo w końcu było to najbardziej niedorzeczne.

Wystroiła się, nawet nie zdając sobie z tego sprawy i zarówno Beverly jak i Jessica chwaliły jej krótkie szorty i ładną bluzkę oraz misternie ułożone w kucyk włosy. Sama zdawała sobie sprawę, że wygląda jak jakaś bogata panienka z filmów, która wybiera się na burżujskie zajęcie, jakim niewątpliwie była gra w golfa. I jakby fakt, że Nath będzie tuż obok i "wszystkiego ją nauczy" (o czym nieustannie przypominał w samochodzie) nie był dość stresujący, miała też poznać jego ojca.

- Teściowe w komplecie - powiedziała pod nosem, ale kiedy Jess zapytała, o co jej chodziło, pokręciła głową i skupiła się na podśpiewywanej przez Natha i jego mamę piosence, kiedy wtórowali radiu.

Jakim sposobem zgodziła się na wspólny wypad na golfa? Dlaczego nie wiedziała, jakie wspomnienia z tego miejsca ma chłopak? Uspokajała sama siebie, ale kiedy Nath odwrócił się do niej w samochodzie i słodko uśmiechnął, zmiękły jej kolana. No nie. Znowu wpadła jak śliwka w kompot? A może to on był owocem? Jabłkiem, a konkretniej, zakazanym. Zainteresowała się nim znowu, kiedy dowiedziała się, że być może umawia się z Dionne.

Wspólny golf nie potwierdzał, by Nath miał wobec niej jakieś haniebne plany. Poświęcał jej sto procent swojej uwagi i uczył ją dobierać kije do ukształtowania terenu. Kiedy jego ojciec rzucał jakieś uwagi, jakoby mieli być parą, powiedział coś w stylu "daj spokój, tato" i na tym nawiązania do ich ewentualnego spiknięcia się skończyły.

- To tutaj? - spytała w tym czasie ufryzowana i ubrana Monika, kiedy Max zatrzymał samochód przed jakimś kościołem, przed którym znajdowało się stado eleganckich ludzi.

- Tak. Wysiądź, a ja poszukam miejsca do zaparkowana - polecił chłopak.

- W porządku, ale nie za daleko, bo w butach, które wybrałeś odpadną mi nogi.

Dziewczyna przymierzała się, by spić Maxa i wydobyć z niego informacje, dlaczego niby Kuba ma "niecne zamiary". Sama ignorowała telefony od "nie-geja" i zajmowała się tylko i wyłącznie próbą stworzenia jego portretu psychologicznego.

Wyszła z samochodu, dziękując  w myślach siłom wyższym za brak upału. Inaczej sukienka najpewniej przykleiłaby jej się do dupy i sprawiła, że poczułaby się niekomfortowo. A tak stała na chodniku, czując na sobie spojrzenia ludzi wokoło i obserwując, jak terenówka Maxa znika jej z oczu.

- To chyba jakieś jaja - powiedziała pod nosem Monika. Dla pewności zdecydowała się poczekać na powrót kolegi, który mógł po pierwsze dostać biegunki, po drugie zapomnieć czegoś, po trzecie chcieć zrobić jej kawał. Nie przewidziała, że powód może być zupełnie inny.

- A więc jednak to zrobił - westchnął jej nad uchem Jay tak niespodziewanie, że aż odskoczyła i prawie przewaliła się w swoich szpilkach, ale podał jej rękę i zachowała twarz.

- Ten gnój to wszystko ustawił? - spytała Monika przez zęby, otrzepując się z niewidzialnego kurzu. - To nawet nie jego kuzynka, co?

- No... niezupełnie. Moja.

- Mogłam się domyślić. - Monika ukryła twarz w dłoniach.

- Nie chciałem cię prosić, żebyś jechała ze mną, ale wspomniałem Maxowi, że na każdej rodzinnej imprezie ciotki wytykają mi fakt, że mógłbym sobie znaleźć jakąś dziewczynę, bo ludzie pomyślą, że jestem gejem. No i sam sobie dopowiedział, że jego rola swata nie jest skończona... Zrozumiem, jeśli będziesz chciała wracać...

Słowa chłopaka utonęły w podniesionych głosach podnieconych gości weselnych, którzy powoli wchodzili do kościoła, by zająć miejsca, zanim przyjedzie para młoda. Monika odeszła kilka kroków i zaczęła przetwarzać informacje. Że też słowa "spodoba mu się" nie dały jej do myślenia! Zastanawiała się, co w danej sytuacji zrobić, kiedy rozwiązanie przyszło same.

- Nie przyprowadziłeś żadnej dziewczyny? - pytała jakaś kobieta o zachrypniętym głosie, który Monice przypominał gwiazdę Internetu, panią Basię. - Liczyłam, że nie przyniesiesz matce wstydu i pokażesz się w towarzystwie przedstawicielki płci pięknej. Co pomyśli rodzina pana młodego?

- No... że na pewno nie jest gejem - oświadczyła Monika, wzdychając ciężko i wspinając się na palce, by cmoknąć Jaya w policzek.

Uśmiechnął się do niej z wdzięcznością i upewniwszy się, że nie wbije mu obcasa w tyłek, objął ją ramieniem i przedstawił ciotce jako swoją dziewczynę. Kobieta była w szoku i zamknęło to usta jej, jak i pozostałym plotkarom, które ostrzyły język, by rzucić jakąś uwagę o jego wątpliwej orientacji seksualnej. Monika nie miała pojęcia, czy ktokolwiek patrzy na parę młodą, bo czuła, że wszystkie spojrzenia skierowane są na nią. I nie miało to nic wspólnego z faktem, że wyglądała ładnie. Raczej Jay w towarzystwie jakiegoś osobnika płci przeciwnej robił furorę.

Poznała brata bliźniaka Jaya, Toma oraz jego starszego brata Luke'a i siostrę Eleanor. Sean siedział koło niej w kościele i położył rękę na kolano, które nieudolnie próbowała ukryć, obciągając sukienkę.

- Jeśli chcesz zachować komplet zębów, zabieraj łapę z jej kolana - wyszeptał cicho Jay, pochylając się w stronę brata.

- Dzięki, ale sama potrafię sobie poradzić - odpowiedziała Monika, na co Sean się uśmiechnął, ale tylko na chwilę, bo dziewczyna zmroziła go wzrokiem. - Jeśli chcesz zachować komplet zębów, zabieraj łapę z moich kolan.

Ceremonia była ładna, a po niej Monika i Jay wpakowali się do samochodu starszego brata chłopaka, razem z Seanem.

- Więc, od kiedy jesteście parą? - spytał kierowca samochodu, w lusterku przyglądając się Monice, która siedziała między Jayem i Seanem z tyłu, podczas gdy jego partnerka zajęła miejsce na przednim siedzeniu.

- Pozwólcie że ja wyjaśnię tę niezręczną sytuację - odchrząknął Sean. - Nie są parą. I nie pierwszy raz udają, ale dla dobra reputacji braciszka udawajcie, że się nie zorientowaliście.

- Kiedy się nie zorientowaliśmy! - zaparła się dziewczyna starszego brata Jaya. - Ładnie razem wyglądacie.

- Dzięki - bąknął Jay i w milczeniu jechali dalej do restauracji, gdzie miało odbyć się wesele.

Na polu golfowym odbywały się natomiast zawirowania zupełnie innego rodzaju. Najpierw Nath nie mógł trafić do dołka, choć usilnie próbował, a jego tata rzucał takie dwuznaczne teksty, że Madzia robiła się czerwona po czubki uszu i zapragnęła uciec jak najdalej stamtąd. A sytuacja dopiero się rozkręcała! Jessica dostała okres i tak ją rozbolał brzuch, że wróciła z Beverly do domu, przepraszając Maggie. Jakby tego było mało, ojciec Natha nabawił się zatrucia pokarmowego i pognał do łazienek, a następne poprosił syna, by ten go wyręczył w sposób dość nietypowy.

- Eee... Meggs - zagadnął Nath.

- Tak? - Madzia uniosła głowę znad piłeczki, którą prawie udało jej się umieścić w najprostszym dołku świata.

- Mój tata nie wróci.

- Ojej, a co się stało? - zaniepokoiła się.

- Obżarł się, zresztą, nie pierwszy raz. Ale nie o to chodzi. Wieczorem jest ognisko dla członków klubu golfowego, a mój tata jest w klubowym zarządzie, więc powinien się pojawić, a jako że źle się poczuł...

- Musisz być jego reprezentantem? - dopowiedziała nastolatka, a on pokiwał głową.

- Tak. I skończy się późno, autobusy nie będą już jeździły i nie wrócimy na przedmieścia. A autostop odpada.

- Nie po "Drodze rozpaczy", co? - zachichotała Madzia, przypominając sobie ulubiony horror Toma.

- Właśnie. Nie gniewasz się?

- A niby dlaczego miałabym się gniewać? Spędzimy razem trochę czasu, a rano wrócimy. W domu nie mam co robić, bo Monika pojechała na wesele kuzynki Maxa. - Madzia machnęła ręką i zrezygnowała z próby trafienia piłeczką golfową do dołka.

- Chyba do kuzynki Jaya - poprawił ją Nath.

- Nie, Maxa.

- To kuzynka Jaya bierze dzisiaj ślub.

- Ale to Max zaprosił Monikę i po nią przyjechał.

- No to najwyraźniej nie porzucił marzenia wyswatania tej dwójki. Wiesz, od imprezy niespodzianki dla Toma ciągle powtarzał Jayowi, że ma wziąć się w garść i spróbować jeszcze raz uderzać do twojej siostry, bo ten cały Kuba...

- ... "coś kręci" - dokończyła za niego nastolatka, a on skinął głową. - A co ty o nim sądzisz?

- Uważam, że to miły chłopak. Ale zawsze będę po stronie Jaya. - Nath wzruszył ramionami i wskazał głową hotel w oddali. - Pójdziemy się zameldować?

Pokiwała głową i ruszyli powolnym krokiem. Znudziło jej się granie, bo nie osiągała żadnych rezultatów. Nie mogła się skupić, z wielu powodów. Obawiała się też, że złośliwy los sprawi, że tylko jeden pokój będzie dostępny i będą musieli spędzić noc razem, ale nic takiego się nie wydarzyło. Dostali pojedyncze pokoje obok siebie, które jednak, jak się okazało, łączył balkon. Kiedy oboje wyszli zaczerpnąć powietrza, roześmiali się, zauważając, że są tak blisko siebie.

- Brakowało mi naszego wspólnie spędzanego czasu - oświadczył Nath. - Może jest jakaś szansa, że zaczniesz dla nas pracować?

- Będę pracować dla One Direction - oświadczyła cicho.

- Rozumiem... Szkoda. Miałem nadzieję, że kiedy pojedziemy w trasę po Stanach, będziesz przy nas, jak za starych dobrych czasów.

- Bardzo bym chciała, Nath. Ale jeszcze będziemy mieli okazję się spotkać. W końcu zostaję w Anglii, a to już dobry znak, no nie? - uśmiechnęła się, kładąc ręce na balustradzie, a on w tym samym czasie zrobił to samo, przez co ich dłonie złączyły się na ułamek sekundy, zanim nastolatka cofnęła się o dwa kroki.

- Chodź, zejdziemy na ognisko. - Nath przerwał ciszą i oboje schowali się w swoich pokojach. Madzia nie miała pojęcia, jakie myśli przetaczały się przez umysł jej przyjaciela, ale pewna była jednego, nie był jej obojętny.

Uczucia nie przestawały istnieć ot tak. Kiedy po zmroku ognisko zaczęło tańczyć na wietrze wśród zielonych pagórków pola golfowego, a ludzie podawali sobie lampiony, na których trzeba było wypisać życzenie, Madzia nie miała pojęcia, co mogłaby tam napisać. W końcu zdecydowała się na coś prostego, co zawierało wszystkie jej myśli i pragnienia.

- "Być szczęśliwą" - przeczytała na głos i obserwowała, jak jej lampion unosi się ku górze obok lampionu Natha.

- Co napisałaś? - zagadnął chłopak, wciskając dłonie w kieszenie, bo robiło się chłodno.

- Nie jestem pewna, czy mogę powiedzieć - zachichotała nerwowo, a on objął ją ramieniem.

- W takim razie wejdźmy do środka, zanim któreś z nas się przeziębi - polecił, a ona skinęła głową i w milczeniu się za nim powlokła.

Rozmawiali jeszcze długo na balkonie, kiedy ona nagle wstała i wytężyła wzrok w kierunku oddalonego lasu.

- Nath, widzisz to? - spytała, wskazując w kierunku linii drzew, ledwie widocznych z miejsca, w którym się znajdowali.

- Nie wiem, na co mam patrzeć - przyznał szczerze.

- Lampion. Na drzewie. Na pewno mój! - Magda uniosła się i spanikowana pobiegła wciągać buty.

Nie bacząc na nic, Nath wszedł do jej pokoju przez balkon i spojrzał na nią zaniepokojony,

- Meggs, daj spokój. Nawet gdybyś była w stanie stąd dostrzec zaczepiony o drzewo lampion, istnieje bardzo niewielkie prawdopodobieństwo, że należy on do ciebie. Na ognisku była z setka ludzi - wyjaśnił sensownie chłopak, ale ona była nieustępliwa.

Kiedy spojrzała na niego smutnym wzrokiem, wzruszył ramionami i również się ubrał.

- Pójdę z tobą - zobowiązał się zaaferowany i zarzuciwszy na nią swoją ciepłą bluzę, za rękę prowadził ją w stronę lasu.

Pole golfowe było oświetlone, ale ścieżka, którą wybrali, była mało uczęszczana, więc i lampy wokoło rzucały tylko nikłą poświatę na ich zaniepokojone sylwetki. Dodatkowo ona nadal miała nogę w gipsie i szła dość koślawie. Kiedy w końcu dotarli do linii drzew, przed oczami zamajaczył im pomarańczowy papier, zaczepiony na jednej z gałęzi.

- Mówiłam! - uniosła się Madzia i próbowała wspiąć się na konary, ale szło jej to opornie.

- Meggs, daj, ja to zrobię. - Nath odsunął dziewczynę na bok i podciągnął się na konarze swoimi już nie tak wątłymi ramionkami.

Jakoś udało mu się dostać na gałąź, z której na palcach sięgnął zaczepiony i rozwalony papierowy lampion. Zeskoczył na ziemię i sapiąc, podał go dziewczynie. Chwilę trzymała go w dłoniach, w końcu zebrała w sobie odwagę, by przeczytać, czy należy do niej. Swoje pismo rozpoznała od razu i... rozpłakała się.

- Wiedziałam...

- Meggs, to tylko głupi papier... Nic nie znaczący obrządek, taka zabawa!

- Nie dla mnie! - szlochała dalej. - Dlaczego ze wszystkich lampionów akurat mój zaczepił się o drzewo, a nie wzleciał do nieba???

- Przypadek.

- Pech. Po prostu pech. A wiesz, co tam napisałam? Że chcę być szczęśliwa! A teraz już nigdy nie będę miała na to szans! - Madzia płakała dalej.

- Nie, wcale nie. To my jesteśmy kowalami własnego losu, a to, że jakieś chińskie badziewie pod wpływem wiatru zostało zaczepione akurat tutaj, nic nie znaczy - wyjaśniał zdecydowanie Nath. - Chcesz wiedzieć, co ja napisałem na moim lampionie?

Madzia otarła łzę i pokiwała głową.

- Że chcę zapomnieć o tobie - oświadczył i jakby boleśnie smagnął ją biczem przez środek twarzy. Nic jednak nie odpowiedziała, czekała na jego dalsze słowa. - Mój lampion nie zaczepił o drzewo, a jednak nie czuję żadnej różnicy - westchnął i zaczął chodził w kółko.

Widział jak światło księżyca odbija się w łzach na jej policzkach i uznał, że w zaistniałej sytuacji może zrobić tylko jedną rzecz. Podszedł do niej i pochwycił jej twarz w dłonie. Była osłupiała, więc wydawało jej się, że wszystko rozegrało się w błyskawicznym tempie, ale wcale tak nie było. Zanim na jej ustach złożył pocałunek długo wpatrywał się w jej zapłakaną twarz, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół z tej chwili. Madzia nie miała pojęcia, czy mu się to udało, ale pewna była tego, że sama była zbyt poruszona, by zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje. I wtedy ją pocałował, a przynajmniej tak jej się wydawało, kiedy usta zaczęły palić ją bardziej niż piekące od łez oczy. Nie zdążyła nacieszyć się pocałunkiem, bo kiedy endorfiny wzięły ją w swoje posiadanie, Nath oderwał swoje usta od jej ust i cmoknął ją w czoło.

Pamiętała urywane fragmenty rzeczywistości. Powrót w ciszy, ciepłą herbatę i Natha okrywającego ją kocem. Około trzeciej obudziły ją ciche szepty tuż nad uchem, więc uniosła się na posłaniu i ujrzała swojego przyjaciela, który machał jej przed oczami czymś pomarańczowym. Były to nierozpakowane lampiony.

- Zobacz, co znalazłem! - oświadczył rozradowany. - Uchowały się. Idziemy na pole golfowe i będziemy próbować do skutku. Jeszcze spełnisz swoje marzenie i będziesz szczęśliwa.

Pokiwała głową i dała mu się prowadzić na zupełnie opuszczoną polanę, gdzie wygaszono ognisko. Raz za razem puszczali lampiony, które wzlatywały w przestworza i znikały im z pola widzenia. Lampiony, które miały pomóc jej być szczęśliwą, choć po słowach Natha wiedziała, że z nim przy swoim boku na pewno jej się uda.
~*~

20 komentarzy:

  1. Nathan, Madzia, szczęście TAK!!!! Mam nadzieję, że oni będą razem. Muszą, inaczej złamiesz mi serce:(
    Ja już myślałam, że Max do Moni ten teges, a tu suprajs i okazuje się, że dalej bawi się w swata. Rozdział wspaniały, czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubisz szokować :)
    Nath i Maggie... zaczynają się rozkręcać. Myślałam, że po wyznaniu Maxa co do utraty przez Sykes`a dziewidztwa, dziewczyna zrezygnuje, ale na szczęście tego nie zrobiła, co nie powiem, że nie, ale mnie ucieszyło<3
    Jay i Monika!
    Ja chcę, żeby oni byli razem. Wiem, że truję co chwila o nich, ale nic nie mogę począć, skoro uwielbiam Brukselkę i Jaybirda^~^
    Mam nadzieję, że kolejne rozdziały przyniosą coś więcej i dowiemy się wkońcu o co biega z tym całym Kubą xd

    Pozdrawiam cieplutko;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział! szybko proszę następny!! nie mogę się doczekać co będzie dalej!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDO!! :)
    czekam na kolejny rozdział :)
    weny!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod koniec prawie płakałam :( Co ty ze mną robisz dziewczyno? Rozdział świetny i już nie mogę się doczekać aż wszystko się wyjaśni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No zaczyna mnie juz wkurzac.wiadomo nastolatka zauroczona kilkoma chlopakami ale ona przesadza. Mam nadzieje ze to sie szybko zakonczy.I mam nadzieje ze bedzie tym wybranym liam. Oni pasuja do siebie. Poza tym jesli ma pracowac dla; one direction nie wyobrazam jej sb z Nathanem. Mam nadzieje ze w nast.odcinku bd to obiecane spotkanie z Liamem i ze ona sie na niego rzuci i zrozumie ze to ten jedyny xd czekam na nowy rozdzial mam nadzieje ze jutro dodasz. Zastanowilas sie co do 2 serii opowiadania? Mam nadzieje ze bd. Truskawkaaaaaaa;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki fajny ci wyszedł ten rozdział!
    Max i Jay świetnie sobie wykombinowali "zaproszenie" Moniki na ślub. à propos Moniki- coś czułam, że nie wytrzyma imprezy urodzinowej Toma bez wypicia dużej ilości alkoholu i się nie pomyliłam. No ale to jest Monia więc czego tu się spodziewać? =)
    A wypad Madzi i Natha to po prostu cudo. Najbardziej mi się podobał moment pocałunku, co nie jest dziwne, bo od początku miałam taką cichą nadzieję...
    Czekam na dalsze części.
    Pozdrawiam,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowny rozdział ;))
    ;*
    http://alabellagirls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny ! Ach Madzia i Nath <33
    Wybacz, że jest krótki ale nie mam wiele czasu :<
    Czekam na CD,pozdrawiam ;*
    P.s
    Założyłam 2 bloga jeszcze :D Mam nadzieję, że zerkniesz na fabułę i postaci i tym samym się zorientujesz o co chodzi i że może zaobserwujesz i skomentujesz prolog , bardzo mi sie przyda twoja opinia ;**
    http://turnback-time.blogspot.com/
    ~*~
    [Dlaczego nic o mnie nie pamiętasz ? Britt, przyjaźnimy się. Cisza. Psychiatryk jest miejscem, w którym zastanawiamy się nad sobą. Ja tak właśnie robię. Może i jestem chłodną wariatką, el też mam marzenia i jestem unikalna, a to właśnie czyni mnie wyjątkową. Czy w końcu znajdę drogę do normalnego życia i szczęścia ?]

    OdpowiedzUsuń
  10. Radujcie się niewiasty i dziatki moje, bom ja anonim powrócił! :D
    Nie no, nie było mnie przez moment, dosłownie moment, a tyle się porobiło!
    Urodziny Toma, impreza Madzi z One Direction, wzbudzanie w Harrym zazdrości i pewnie mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale pozwolisz, że skupię się na obecnym rozdziale:)
    Muahahaha! Wiedziałam, że Kuba nie jest gejem!:D
    Moja intuicja ani trochę mnie nie zawiodła, z czego jestem dumna:)
    Huhu chłopaczyna zdradził się, wlepiając swe oczęta w Monikę, która swoją drogą wyglądała prześlicznie:3
    Zacznę lepiej od początku, bo wyrwałam się z tą orientacją Kuby, jak poparzona:)
    Maksiu przeszedł sam siebie w roli swata. Takie podchody i knowania jakie on wyczynił, naprawdę zasługują na nagrodę nobla.
    Wkręcił w pięknym stylu Brukselkę, a ta niczego nieświadoma udała się na wesele kuzynki Jay'a, będąc przekoanana, że idzie do kuzynki łysolka :) No mistrz intrygi! :D
    Och i jaki pomocny w dobieraniu odpowiedniego stanika. Brakowało tylko tego, żeby jeszcze zmacał ucho Moniki:D
    Nath i jego stracone dziewictwo na polu golfowym.
    Cóż za ekhem, pasjonujące miejsce do przeżycia pierwszego razu! ;D
    Ach i te rozkminy Madzi nad "zaliczeniem dołka" haha :D
    Oczywiście, było śmiesznie, jak zwykle, ale, ale!
    Był również pocałunek! Awww cóż za romantyczna chwila, na którą czekałam i się w końcu doczekałam:)
    Kibicuję tej dwójce od początku, więc dla mnie zagorzałej fanki tej pary,nawet minimalne muśnięcie warg, wywołuje uśmiech, ba! Żeby tylko uśmiech, banana na twarzy:)
    Kończąc powiem tylko tyle, że nawet jeśli Madzia nie będzie z Nath'em, satysfakcjonuje mnie fakt, że doszło do pocałunku, a sposób w jaki go opisałaś był magiczny i cudowny :3
    Masz ogromny talent i któregoś dnia, gdy w księgarniach ukaże się Twoja książka, będę mogła z dumą powiedzieć, że czytałam Twojego bloga, a i nawet go komentowałam:)
    Na dzisiaj tyle ode mnie.
    Czekam na następny:*
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałam, czekałam i się doczekałam pierwszego poważnego pocałunku Madzi i Nathana i chociaż ona nie była go w pełni świadoma to ja tak. Bardzo się cieszę bo osbiście od początku kibicuje tej parze ale wiem że to nie koniec Twoich pomysłów i już czekam na następne rozdziały. Poza tym pozostaje reszte kandydató do serca Madzi i tu zdania nie zmieniam tak sobie namieszała w głowie że ma wrażenie że czuje do wszystkich trzech jednocześnie i ja taj jak Monika o ile jestem w stanie zrozumieć Nathana i Liama to Harrego za nic (co ona w nim widzi, no chyba że głos bo też ma fantastyczny). Mam nadzieję że zdarzy się jakaś sytacja która pozwoli Madzi ukazać jej uczucia do jednego z chłopców.
      Co do Moniki ta to się zawsze w pakuje, chciała być dobra dla Maxa a ten okazał się swatem roku i wywinoł niezły numer. Jaye gejem ? No cóż ja bym nie uwierzyła ale ciotki Jaya najwyraźniej tak ale tu Monia wykazała się dobrym sercem i pomogła Jayowi udając jego dziewczynę. Cwaniak młodszy braciszek Sean nie nabrał się ale on zna sytuację troszkę inaczej. Moim zdaniem ta parka bardzo do siebie pasuje i wypadałoby żeby w końcu znaleźli wspólny język i się do siebie zbliżyli. Ale na przeszkodzie stoi jeszcze Kuba- nie gej. Czekam na kolejny rozdział mam nadzije że pojawi się jutro.
      Pozdrawiam
      Marta

      Usuń
  11. Czekałam, czekałam i się doczekałam pierwszego poważnego pocałunku Madzi i Nathana i chociaż ona nie była go w pełni świadoma to ja tak. Bardzo się cieszę bo osbiście od początku kibicuje tej parze ale wiem że to nie koniec Twoich pomysłów i już czekam na następne rozdziały. Poza tym pozostaje reszte kandydató do serca Madzi i tu zdania nie zmieniam tak sobie namieszała w głowie że ma wrażenie że czuje do wszystkich trzech jednocześnie i ja taj jak Monika o ile jestem w stanie zrozumieć Nathana i Liama to Harrego za nic (co ona w nim widzi, no chyba że głos bo też ma fantastyczny). Mam nadzieję że zdarzy się jakaś sytacja która pozwoli Madzi ukazać jej uczucia do jednego z chłopców.
    Co do Moniki ta to się zawsze w pakuje, chciała być dobra dla Maxa a ten okazał się swatem roku i wywinoł niezły numer. Jaye gejem ? No cóż ja bym nie uwierzyła ale ciotki Jaya najwyraźniej tak ale tu Monia wykazała się dobrym sercem i pomogła Jayowi udając jego dziewczynę. Cwaniak młodszy braciszek Sean nie nabrał się ale on zna sytuację troszkę inaczej. Moim zdaniem ta parka bardzo do siebie pasuje i wypadałoby żeby w końcu znaleźli wspólny język i się do siebie zbliżyli. Ale na przeszkodzie stoi jeszcze Kuba- nie gej. Czekam na kolejny rozdział mam nadzije że pojawi się jutro.
    Pozdrawiam
    Marta

    Usuń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś pokopałąm i za pierwszym razem źle wpisałam komentarz.

      Usuń
  12. Aaa kocham ten rozdzial w koncu Madzia i Nath sie pocalowali i to naprawde wyszlo Ci bardzo romantycznie oby wiecej takich rozdzialow. Monika to dopiero ma przygody znowu dala sie wplatac w intryge Maxa i teraz imprezuje na weselu z Jayem. Dawaj szybko next.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nareszcie się doczekałam pocałunku Natha'a i Madzi!! Ołł yeah ;P
    Mam nadzieje że będą razem... Oni są dla siebie stworzeni!!
    Z niecierpliwością czekam na next'a. Obym nie musiała długo czekać.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Karolina, na stanowisku!
    Jeju, ostatnio zupełnie się spóźniam z komentowaniem, ale nastały ciężkie czasy. Ciągle choruję i takie tam...
    Jednak tego cudownego rozdziału nie sposób nie skomentować, bo jest zapowiedzią naprawdę sporych i poważnych decyzji w kolejnych rozdziałach. Dobrze się domyślam? Cieszę się, że wchodzimy w sferę tych "uczuciowych rozdziałów".
    Z drugiej strony, zostało już mniej niż 20 rozdziałów do końca! Ogromnie liczę na kontynuację, bo zżyłam się z tym blogiem cholernie.

    Dobrze, wracam do komentowania.

    Najpierw zacznę od Madzi, tak wyjątkowo dzisiaj.
    Biedaczka, miała trudny wybór. Hazzuś, Liaś i Nath. Każda dziewczyna dostałaby jakiejś poważnej choroby psychicznej, gdyby musiała wybrać sposród tej fantastycznej czwórki. Jak dla mnie, dziewczyny która potrafi przewidzieć wszystko, oczywistym było, jest i będzie, że Magda wybierze Nathan'a. To, co do niego czuła, było naprawdę silne i nazwanie tego czegoś 'zauroczeniem' to napewno zbyt lekkie słowo.
    A tutaj, w tym rozdziale... Bam. Ten golf z rodziną Nath'a wyglądał tak, jakby Magda była już częścią tej rodziny i rzeczywiście chodziła z Nathan'em. Potem musieli zostać tam sami, ognisko, lampiony... Och, no i ten magiczny pocałunek. Cudownie.

    To ten Kuba jest gejem, czy nie?

    Co do Moniki, nie będzie dzisiaj wiele. Max zrobił mi nadzieję na to, że on może z Moniką coś tam coś, a tutaj... niewyżyty swat, tyle powiem. Oczywiście, dopinguję Jay'owi&Monice, żeby nie było! Śmieszne było, gdy Jay tłumaczył się, że niektóre ciotki uważają go za geja, a Monica postanowiła mu jednak pomóc, i gites. Noo, i wielki powrót mojego ulubionego bohatera, Seana!

    Cóż, czekam na następny rozdział z utęsknieniem, Jaycee. ;d

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały rozdział
    Ostatnio długo mnie tu nie było
    Mam nadzieje że się nie gniewasz, bo nadrobiłam
    Także nie tylko ten ale i wszystkie te co nie skomentowałam mi się podobają
    Och co tu się porobiło
    Ten rozdział krótki jak na ciebie =D
    Czekam na kolejny odcinek =D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale się dzieje :D Wkręt Max'a, jak najbardziej na tak! Nath i Madzia w takich okolicznościach? Oczywiście! Wspaniały rozdział :) Już nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  17. świetny rozdział :D tylko szkoda, że Nathan miał takie życzenie. Oby się nie spełniło...
    Przepraszam że wcześniej nie komentowałam, ale dopiero dziś mogłam przeczytać wszystkie rozdziały od mojego ostatniego komentarza :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział Cudowny!Szokujesz!


    Nath i Madzia czy to przedsmak ich szczęścia?


    Jay i Monia czy coś jeszcze z tego będzie?



    Czemu za każdym razem dziękujesz tylko Marcie za komentarze? Inni też komentują!;/



    Pozdrawiam,
    Ola!:)

    OdpowiedzUsuń