niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 81 - "Licytacja"

Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem (w szczególności Marcie, która sporo nadrobiła i wysiliła się na komentarze). Doskonale rozumiem brak czasu. Mam nadzieję, że rzadziej pojawiające się tutaj rozdziały sprawią, że będziecie nadążać z czytaniem.

Rozdział dedykuję wszystkim czytającym. Mam nadzieję, że znajdziecie chwilę choć na krótki komentarz :)


W tym rozdziale siostry wybierają się na licytację charytatywną "Boybands For Change".


~*~

Kilka dni później Monika w sukience, którą otrzymała jako służbowy uniform zajęła swoje stanowisko za stołem, na którym stały zakąski i poncz, który miała polewać gościom. Członkowie The Wanted, One Direction, JLS, Take That, Blue i mniej znanych zespołów, których siostry nie kojarzyły mieszali się z dziennikarzami i prezenterami telewizyjnymi. Na Monice nie robiło to jednak wrażenia, bo po spotkaniu z Rihanną chyba tylko angielska królowa byłaby w stanie wywołać w niej podwyższony puls.

Pieniądze, którymi Harry zapłacił za jej telefon podzieliła po połowie i wcisnęła Madzi, żeby ta wzięła udział w licytacji. Powtórzyła też słowa, które powiedziała jej pół roku wcześniej, na początku pobytu w Anglii, żeby zabawiła się, bo w końcu i tak wróci do Polski, a wspomnienia pozostaną.

Nastolatka przykuśtykała więc ze swoją nogą w gipsie, ściskając w dłoni torebkę, w której była koperta z pieniędzmi, za którą zamierzała kupić Nathana Sykesa i spędzić z nim miło czas. Nie spodobało jej się, że gdzieś w holu hotelu, w którym odbywał się południowy bankiet, razem z charytatywnym przedsięwzięciem, kręciła się Dionne Broomfield, której chłopak towarzyszył na memoriale jej ciotki Amy Winehouse, jeszcze kilka dni wcześniej. Zapewne zamierzała go wykupić, ale Madzia obiecała sobie, że nie da jej tej satysfakcji. Jakoś nie przepadała za dziewczyną.

- Ty lepiej znajdź sobie kogoś w swoim wieku - warknęła po cichu i zaczęła zastanawiać się, co takiego mogłoby znaleźć się w pudełku, które miałoby sugerować Natha.

Na scenie Robbie Williams donośnym głosem witał właśnie wszystkie przybyłe fanki, które piszczały podniecone, kiedy seksowna asystentka wniosła po schodach pierwsze "Tajemnicze Pudełko". W środku znajdowała się puszka tuńczyka, płyta Ushera i koszulka Arsenalu. Jakaś kobieta koło trzydziestki w pierwszym rzędzie dostała palpitacji, kiedy rozpoznała przedmioty związane ze swoim ulubieńcem i za sześćset funtów kupiła Astona z JLS, co donośnie obwieścił Robbie.

- Gratulacje!!! - krzyknął, a jego asystentka odsunęła kotarę, zza której wyszedł wspomniany członek zespołu z szerokim bananem na twarzy i przytulił się do kobiety. - Po skończonym bankiecie Aston będzie cały twój!

Kobieta piszczała jak nastolatka. Udało jej się dobrze odgadnąć i przelicytować kontrkandydatki, przez co miała spędzić wieczór na randce ze swoim idolem.

- A, więc tak to działa - pokiwała głową Madzia.

- Tak. I możesz licytować Liama, bo, jak mniemam, siostra oddała ci część pieniędzy za telefon, tak? - spytał Harry, który wyrósł tuż obok niej, a ona zaklęła, że musiała gadać na głos sama do siebie.

- Dziękuję za możliwość licytowania Natha - odgryzła się.

- Co? Ty chyba... Co? Nie, nie możesz.

- Mogę i zrobię to. Zapewne jego pudełko będzie łatwe do rozpoznania, ale trudne do zlicytowania. Część tych nastolatek na pewno już zaciera ręce. - Madzia z niepokojem ogarnęła konkurencję. Mogła zapytać Natha, co wsadzi do pudełka, ale wolała zrobić mu niespodziankę. Zresztą, był przewidywalny, zapewne będzie to jakaś czapka z daszkiem i po kłopocie.

- A na Liama ostrzą zęby! On to jest dopiero przewidywalny! Ma w pudełku łyżeczkę, "Króla Lwa" i tę czerwoną bluzę, w którą kiedyś się ubrałaś, gdy udawaliście przede mną parę - wymieniał podekscytowany Hazza, a Madzia zmierzyła go wzrokiem.

- Nie będę bić się z napalonymi małolatami o Liama, bo podjęłam już decyzję.

- Że będziesz bić się o Natha?

- Nie, o nikogo nie będę się bić. Ale będę licytować Natha.

- Jeszcze zobaczymy - powiedział pod nosem Hazza i oddalił się, zostawiając Madzię samą. Ta podeszła do stoiska z ponczem i poprosiła siostrę o nalanie.

- To bezalkoholowe, wiesz? - zachichotała Monia, ale polała dziewczynie nieco napoju, co ją otrzeźwiło z wściekłości, w którą wpadła. - I Harry cię przekonał do licytowania innego kandydata?

- Nie. Licytuję Natha.

- Ok. No to... powodzenia.

- A ty?

- Nie mogę stąd odejść, póki stoi tam szefowa, ale rozglądałam się i nie ma Kelsey, więc w planach mam kupienie sobie Toma jako mojego niewolnika na jeden wieczór. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt drogi, bo nie chcę przepłacać - roześmiała się starsza siostra. - Chciałam kupić sobie kogoś z McFly, ale oni, o dziwo, najwyraźniej nie kwalifikują się pod pojęcie boysbandu.

Monika poleciła młodszej siostrze, by szła bliżej sceny, żeby nie przegapić okazji. Madzia machnęła ręką, ale kiedy się zbliżyła do podnieconych nastolatek, zorientowała się, jak bardzo się przeliczyła.

- Nathan Sykes sprzedany Dionne Broomfield za tysiąc funtów!!! - zagrzmiał ze sceny głos Robbie'go Williamsa.

- CO?! - wrzasnęła Madzia, opuszczając koparkę do samej ziemi.

Jej wzrok padł na przyjaciela, który wychodził właśnie zza kulis i przytulał się do ciemnoskórej przyjaciółki, która całowała go w policzek. W przezroczystym pudełku na podeście była czapka z daszkiem, film "Epoka Lodowcowa" i płyta "Boyz II Men", którą mu podarowała na gwiazdkę. Oczywiście, że by odgadła, że to on, ale ten idiota Styles ją zagadał, a zresztą, myślała, że po kolei pójdą członkowie JLS i...

- No tak, to nie miało sensu. Wtedy nie byłaby to licytacja w ciemno... - westchnęła nastolatka. Nie zdawała sobie sprawę, które słowa wypowiada na głos, a które dzieją się w jej myślach.

W tym samym czasie Harry zamienił ukradkiem swoje pudełko, z którego wyciągnął muszkę i włożył czapkę z daszkiem z pudełkiem Liama. Zamienił jedną rzecz, żeby Madzia pomyliła się i wylicytowała Liama, pewna, że będzie to Nath. Pudełko z bluzą, filmem i łyżką zostawił sobie.

- To twój szczęśliwy dzień, stary! Maggie będzie cię licytować! - oświadczył, klepiąc kumpla w ramię.

- Serio, tak ci powiedziała? - spytał poruszony Liam.

- Tak, zobaczysz! To będzie randka marzeń, po której Maggie padnie ci w ramiona - zapewnił Harry, a Liam postanowił ostatni raz przejrzeć się w lustrze, żeby wyglądać dobrze.

Harry był tak zadowolony ze swojego planu, że nie podejrzewał pewnych zakłóceń, które miały miejsce. Kiedy Liam zniknął w łazience, Hazza usłyszał, że Nath został już wykupiony i z radości oczy zamieniły mu się w wielkie, świecące gwiazdy. Szybko jednak zreflektował, że musi przekonać Maggie, żeby licytowała Liama.

- Ech, mówiłam - westchnęła Monia tuż nad uchem Madzi, która podskoczyła. - Trzeba było pilnować. Wylicytowała ci Natha sprzed nosa.

- A ty nie miałaś pracować? - żachnęła się nastolatka.

- Mam przerwę. - Monika machnęła ręką. - Muszę zobaczyć, kogo teraz będziesz licytować.

- Nikogo. Nie zamierzam marnować kasy na nikogo poza...

- Musisz licytować Liama! - oświadczył zasapany Harry, kładąc nastolatce rękę na ramieniu. - Powiedziałem mu, że tak zrobisz, a jeśli nie zrobisz, złamiesz mu serce i... Proszę, Meggs. Zrób to dla niego. Wiesz, jaki jest wrażliwy.

Madzia spojrzała na starszą siostrę, ale ta wzruszyła ramionami, bo w tej sytuacji nie zamierzała doradzać. Nastolatka musiała podjąć decyzję sama, pod presją przyjaciela, który nieudolnie zabawiał się w swata.

- W porządku. Spróbuję go kupić - westchnęła, wywracając oczami, a Harry cmoknął ją w policzek.

- Jesteś najlepsza! O cholera... - przerwał nagle wyraz czułości, a oczy wyszły mu z orbit, kiedy zdał sobie sprawę z kolejnego niedopatrzenia.

Niczym Struś Pędziwiatr popędził do pudełek, by z powrotem je zamienić, ale nie zdążył. Jedno z nich zostało już zabrane przez asystentkę na scenę.

- Cholera! Cholera! Cholera! - zaklął.

- A co my tu mamy? - spytał Robbie Williams, otwierając pudełko, trzymane przez asystentkę. - Łyżkę, "Króla Lwa" i czerwoną bluzę... Kto to może być?

- Strzelam, że Liam - westchnęła Monika i spojrzała znacząco na Madzię, która uniosła pieniądze w górę i krzyknęła.

- Sto funtów!

- Jest pierwsza kandydatka do licytowania! - podłapał Robbie, ale szybko dołączyły i kolejne, tak więc Madzia miała kilka rywalek, gotowych kupić sobie Liama.

Była tak zaabsorbowana, że nie zauważyła Harry'ego, którego główka wystawała zza kulis, a który próbował mimiką twarzy dać jej do zrozumienia, że zamienił pudełka i wcale nie licytuje Liama. Dziewczyny tak się ożywiły, widząc swojego ulubieńca, że wdały się w jeszcze żywszy bój, nie bacząc, że przedmioty nie mają z nim nic wspólnego.

- Eee... Madzia... - Monika popukała swoją siostrę w ramię, ale ta była zbyt zaaferowana.

- Nie teraz, przestań! Idź znajdź Jaya, albo zajmij się nalewaniem ponczu! - warknęła nastolatka. - Tysiąc funtów!!! - zagrzmiała w stronę Robbie'go, który się rozpromienił. Więcej nie miała i miała szczerą nadzieję, że ta kwota wystarczy.

- Po raz pierwszy... po raz drugi... I po raz trzeci! Sprzedany dziewczynie przy dziewczynie w fartuszku! - roześmiał się, a Monika krzywo spojrzała na swój uniform, różową sukienkę koktajlową, z której przodu przyszyte było coś na kształt fartuszka.

Harry wyszedł zza kulis z niezręcznym uśmiechem, a Madzia zmarszczyła brwi i spoglądała to na niego, to na siostrę, która wzruszyła ramionami.

- Próbowałam ci powiedzieć.

- Harry Styles sprzedany za tysiąc funtów! - oświadczył formalnie Robbie Williams, a Madzia uderzyła się otwartą dłonią w czoło.

Po raz kolejny wpakowała się w niezłą kabałę.

- Gratuluję, siostrzyczko - zachichotała Monia. - Idź odebrać nagrodę.

Madzia została pchnięta przez starszą siostrę na scenę, by uściskać chłopaka, którego wylicytowała. Kiedy skonsternowana wpadła w jego ramiona, za kulisami zauważyła jeszcze bardziej skonsternowanego Liama i wiedziała, że sprawa będzie jeszcze bardziej skomplikowana niż jej się to wydawało.

Kiedy Harry wciągnął ją za kulisy, a na jego czole spostrzegła kropelki potu, zorientowała się, że nie był to żaden chytry plan, a czysty przypadek.

- Tak to jest, kiedy się knuje - powiedziała, wzruszając ramionami. - Teraz muszę cię znosić.

- Chyba ja ciebie - westchnął Harry, spoglądając na Liama. - Nie chciałem, żeby tak wyszło.

- No ale teraz ona musi cię znosić. - Liam wzruszył ramionami.

- Możemy sobie darować tę całą... randkę - zaproponował Styles.

- Żartujesz?! - prychnęła Madzia. - Zapłaciłam za ciebie!

- No to może powiesz siostrze, żeby kupiła Liama i zamienisz się z nią? - Hazza wytężał umysł, by wymyślić w miarę sensowne rozwiązanie sytuacji, ale nie był w stanie wpaść na nic satysfakcjonującego.

- Moja siostra cię nie znosi. - Madzia uderzyła się otwartą dłonią w czoło. - Idziemy?

- Jak to mnie nie znosi? To znaczy... Mnie wszyscy lubią!

- Tak ci się tylko wydaje. - Nastolatka machnęła Liamowi ręką na pożegnanie i uśmiechnęła się, by dodać mu otuchy, a sama pociągnęła Harry'ego Stylesa za rękę.

- Sprzedaj mnie! - krzyknął nagle chłopak.

- Co ty mówisz?!

- No... sprzedaj mnie! Dostaniesz za mnie więcej niż zapłaciłaś. Może wyciągniesz dwa tysiące, to okazja!

Madzia zatrzymała się i spojrzała na przyjaciela smutnym wzrokiem.

- Czy przebywanie ze mną na randce naprawdę jest dla ciebie aż tak okropne? - spytała, a on się zmieszał.

- Nie, nie! Wcale nie! Po prostu chciałem, żebyś miała za co kupić Liama i...

- Ja nie wiem, co mam jeszcze zrobić, żebyś dał sobie z tym spokój - westchnęła dziewczyna. - Jeśli już musisz wiedzieć, spotykam się z kimś.

- CO?! Od kiedy?!

- To nic poważnego - kłamała Madzia. - Ani oficjalnego. Ale kto wie, kto wie...

Nastolatka spojrzała na przyjaciela, który zbierał koparkę z ziemi. Chyba udało jej się sprawić, że swat stracił motywację do działania.

Starsza z sióstr w tym samym czasie stała pod sceną, nerwowo obgryzając paznokcia od kciuka. Opuściła stanowisko pracy i co chwilę zerkała w jego stronę, ale nie omieszkała też badać akcji na scenie, by nie przegapić Toma, którego zamierzała licytować na swojego niewolnika. W pewnym momencie ujrzała go z boku sceny, a kiedy i on spojrzał w jej stronę, rozpromienił się i uniósł rękę w górę, by jej pomachać. Odmachała, ale szybko zorientowała się, że to nie do niej machał, a do zasapanej Kelsey, która wpadła do sali i wyhamowała obok dziewczyny.

- O, hej, Monica! - ucieszyła się. - O mały włos, a spóźniłabym się na licytowanie mojego Misia. Wolę go nie zostawiać w rękach fanek, wiesz, okazja czyni złodzieja.

- Tak... Właściwie to chciałam sobie go kupić, gdybyś nie przyszła - oświadczyła szczerze Monia. - Nie chcę wiecznie siedzieć w domu, a po wizycie w szpitalu i psychoterapii przyda mi się jakaś odskocznia. A obawiam się, że wylicytuję jakiegoś palanta w stylu Lee Ryana z Blue.

Kelsey roześmiała się, wspominając, jak kiedyś Tom miał scysję z wspomnianym członkiem zespołu.

- W takim razie licytuj Maxa. W pudełku ma trzy piłki golfowe pomalowane w barwy jego ulubionych klubów piłkarskich. Uznał, że to będzie zabawne. A skoro wszystko ci jedno, przynajmniej będziesz miała pewność, że nie zlicytujesz jakiegoś palanta - poradziła Kelsey. - Poprawisz mu humor, bo ostatnio ma wielkie problemy z Michelle. Prawie się rozstali i... no wiesz. Licytuj Maxa.

Monica obiecała, że to przemyśli. Właśnie wylicytowany został kolega Robbie'go Williamsa z Take That, co piosenkarz skwitował błyskotliwym komentarzem, którego dziewczyna nie zrozumiała, ale cała sala chichotała, więc musiało to być zabawne. Sama zaraz musiała wracać na stanowisko pracy i obiecała sobie, że jeśli pudełko, które wnosiła asystentka nie będzie pudełkiem Maxa, zrobi lepszy użytek z pieniędzy, którymi Harry zapłacił za jej telefon. Jak na złość jednak tajemnicze trzy kulki zostały wyciągnięte przez Williamsa i pokazane zaintrygowanemu tłumowi, który zaczął się przekrzykiwać, podając coraz to wyższe kwoty. Monika się przeraziła, że ktoś wykupi jej kolegę sprzed nosa, więc od razu krzyknęła na całe gardło:

- Pięćset funtów!!!

I przebijając konkurencję, która nie wiedziała, czego się spodziewać, wygrała, a Robbie zastukał trzy razy młotkiem. Max wyszczerzony wyszedł na scenę i wykonał swój charakterystyczny ruch "na śniętą rybę", a potem uściskał Monikę, która otrzepała się z niewidzialnego kurzu i z żalem oddała pieniądze do wielkiej świnki skarbonki.

- Obyś był tego wart - powiedziała do Maxa, który objął ją ramieniem i poprowadził za kulisy.

- Monica? - zdziwił się Jay. - Ale... Ty... miałaś pracować - słusznie zauważył.

Stał właśnie w towarzystwie Sivy i Toma, którzy czekali na swoje pudełka, podobnie jak resztki z pozostałych zespołów.

- Tak. I zaraz idę do pracy.

- Ale zapłaciłaś sporo kasy za TO! - oświadczył ze śmiechem Max, prężąc się w najdziwaczniejszych pozach, jakie można było sobie wyobrazić.

- O, to może staniesz za mnie przy bufecie? - W oczach Moniki zalśniły iskierki, bo pomysł wydał jej się nader sensowny.

- Dobra - westchnął Jay i wyciągnął z tylnej kieszeni portfel. - Ile?

Monika i Max popatrzyli na siebie.

- Co "ile"? - spytała dziewczyna.

- Ile chcesz za Łysego? Zapłaciłaś pięćset, tak? Dam o sto więcej. - Loczek zaczął liczyć kasę, aż w końcu trzymał w dłoni kilka banknotów, które podsunął dziewczynie pod nos.

- Eee... Chcesz go ode mnie odkupić? - zdziwiła się Monia.

- Jakkolwiek to świetny interes - wtrącił Max - uważam, że to wbrew zasadom.

- Ale ona jest tu w pracy - zauważył Jay.

- Ale ona chce spędzić miło czas z kumplem, za którego zapłaciła i na pewno nie będzie żałować - odparł argument Max.

- Ale ona tu stoi - wtryniła swoje trzy grosze Monika, ale ją zignorowali, więc machnęła ręką. - Wracam do bufetu. Kończę o 18.

- Ale kto kupi mnie?! - wrzasnął obruszony Jay, ale ona tylko pomachała mu na pożegnanie i w samą porę wróciła na stanowisko pracy, zanim ktoś zauważył, że je opuszczała.

Wylicytowane randki miały rozpocząć się dopiero po skończeniu bankietu, ale Harry wolał nie czekać na zbawienie i tumult fanek i zaprosił Madzię do swojego samochodu krótko po tym, jak go sobie "kupiła".

- Jakie masz dla nas plany? - spytała, zapinając pasy bezpieczeństwa i układając się wygodnie w fotelu.

- Cóż... właściwie... to niespodzianka! - ożywił się po nagłym wahaniu, ale szybko spochmurniał. - A co na to twój chłopak?

- Co? Och, to przecież na cele charytatywne - wyjaśniła Madzia, kaszląc, żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia spowodowane tym niewinnym kłamstwem.

- No tak, a nas nic nie łączy. Ale powiedz, kto to, bo umrę z ciekawości - poprosił Hazza, a ona pokręciła głową.

- Nie chcę zapeszać.

- Nie zapeszysz! Przyznaj się. To Nath, tak? - Harry zawiesił głos i czekał na potwierdzenie, które jednak nie nadeszło. Najwyraźniej był przekonany, że jest to przyznanie mu racji, bo westchnął. - Wiedziałem. Po prostu zawyje tym głębokim głosem, wyszczerzy te równe zęby i każda dziewczyna pada mu do stóp! - uniósł się.

- Tak... I ty najwyraźniej padasz razem z nimi. Nie za dużo komplementów?

- Daj, spokój, dobrze zdajesz sobie sprawę z jego zalet, bo przecież dlatego się z nim spotykasz.

Przez chwilę jechali w ciszy. Madzia cierpliwie czekała, aż chłopak łaskawie ją poinformuje, gdzie jadą na tą swoją wymuszoną i przypadkową randkę, ale on milczał.

- I co, tak to teraz będzie wyglądać? - spytała poirytowana. - Zapłaciłam za ciebie ciężkie pieniądze, a ty się dąsasz?

- Nie dąsam się. Po prostu... obmyślam strategię.

- Randki?

- Tak.

- Dopiero?

- Tak.

Chłopak skręcił gwałtownie w bok, bo coś sobie przypomniał, a przynajmniej tak wyglądała jego mina, kiedy uporczywie się nad czymś zastanawiał. Jechał w stronę swojego domu, który znajdował się na przedmieściach, ale nie dojechał aż tak daleko, tylko skręcił w jakąś polną dróżkę.

- Eee... Harry... My jedziemy na grzyby? - zaciekawiła się Madzia, orientując się, że może ją zabrać na jakąś randkę na łonie natury.

- Nie, po prostu o czymś zapomniałem - wyjaśnił enigmatycznie chłopak, więc o nic już nie pytała, dopóki nie zaparkował na jakiejś polanie przed wielkim, białym płóciennym namiotem. - Zaczekaj tutaj - polecił i wysiadł z wozu, zostawiając ją samą.

Pogwizdywała, zmieniała stacje radiowe i wykukiwała, co też takiego on tam robi, ale kiedy minęły trzy minuty, a on się nie pojawił, wysiadła z samochodu i poszła go szukać do płóciennego namiotu. Czyżby był tak romantyczny i urządził na tej leśnej polanie romantyczny kącik? Nie mogła dłużej czekać, żeby się o tym przekonać. Kiedy podniosła płótno, ujrzała jak Styles w wielkim pośpiechu zgarnia do worka na śmieci mnóstwo czerwonych róż, które zostały rozstawione dosłownie wszędzie.

- Co ty robisz? - spytała zaintrygowana.

- Małe przemeblowanie, bo nastąpiła zmiana planów - wyjaśnił oględnie.

- Czyli?

- Sprzątam te śmieci, zanim przyjedzie orkiestra, bo inaczej nie będą wiedzieli, że akcja odwołana.

- Jaka orkiestra? Jaka akcja?

- Och. - Na chwilę przerwał gorączkowe czynności i uderzył się otwartą dłonią w czoło. - Gdybyś licytowała Liama, poczułabyś się księżniczką.

- A tak to kim się poczuję? - prychnęła.

- Nie wiem. Żaden ze mnie książę.

- Zdążyłam zauważyć. Ale to przez ciebie wyszło to zamieszanie z Liamem, więc możesz winić tylko siebie. Swat z ciebie nie za dobry.

Harry zrobił naburmuszoną minę, narzucił sobie na plecy worek wypełniony romantycznym badziewiem i nakazał.

- Idziemy.

- A dokąd?

- Bo ja wiem. W domu mam pizzę.

- Ty chyba oszalałeś?! Kupiłam cię za tysiąc funtów, nie zamierzam chować się w twojej chacie i jeść jakiegoś badziewia za funta - uniosła się dziewczyna, kiedy wsiadali do samochodu.

- Ale chata była warta więcej, jeśli cię to pocieszy.

- Nie pocieszy. Chcę randkę, którą kupiłam.

- Jezu, jesteś bardziej wymagająca niż Caroline - prychnął Harry, a widząc jej mordercze spojrzenie, odpalił silnik. - Tylko Liam byłby w stanie sprostać twoim oczekiwaniom.

- Tak, na pewno - westchnęła i dała mu się wieść w tajemnicze miejsce randki, za którą zapłaciła. Już zaczynała żałować, że nie dała się wcześniej namówić na kupno Liama. Mogła spędzić romantyczny wieczór przy dźwiękach grającej orkiestry, a tymczasem tłukła się polną drogą z największym flirciarzem One Direction, podczas gdy na tylnym siedzeniu leżał worek na śmieci z romantycznymi gadżetami, które mogła otrzymać.

- I co teraz będzie? - spytała nagle Madzia.

- Nie wiem. Zabiorę cię na coś do jedzenia.

- Nie o to mi chodzi. Raczej o fakt, co Liam zrobi z fanką, która go wylicytuje.

- Jak na dziewczynę, której to w ogóle nie obchodzi, jesteś dość ciekawska, wiesz?

- Nie będę próbować zaprzeczyć. To co będzie? - dopytywała się.

- Nic. Nie będzie tego romantycznego badziewia, tylko zwyczajna kolacja.

- Taka jak nasza?

- Taka jak nasza - obiecał Harry.

Szybko jednak Madzia przekonała się, że randka ze Stylesem nijak ma się do tej, którą zaplanował Payne, kiedy chłopak zaparkował przed jedną z restauracji, serwujących fast foody.

- "Parówy Wujcia Sama"? - Madzia była zniesmaczona, czytając neon tuż nad wejściem, który krzykliwie obwieszczał klientom nazwę baru.

- Świetne, nie? I nikt nie będzie się mnie tu spodziewał, bo to nowe miejsce i nie ma jeszcze stałych klientów! - Harry klasnął w ręce.

Chwilę wcześniej wysiedli z samochodu, ale nie mogli zebrać się, by wejść do środka.

- To miejsce nie ma ŻADNYCH klientów, Harry. Wygląda, jakby te "parówy" produkowali na zapleczu - stwierdziła nastolatka, a chłopak zachichotał.

- Co ty chcesz? Na pewno hot dogi są pyszne. Nie dowiemy się, póki nie spróbujemy! - zachęcił ją do wejścia do środka, ale kiedy otworzył drzwi i już zamierzała podziękować za przepuszczenie jej w progu, on minął ją i wcisnął się pierwszy.

- No... Na dżentelmena nie mam co liczyć - warknęła pod nosem, ale kiedy spytał ją, o co chodziło, pokręciła głową.

Miała wrażenie, że robił jej na złość, ale nie zamierzała dać po sobie poznać, że nie jest zadowolona z faktu, że wylicytowała akurat jego. Szczególnie przekonała się o tym, kiedy Harry rozpromienił się, po odebraniu dwóch "Super Buł XXL" z dodatkowym ketchupem.

- No to smacznego!!! - oświadczył chłopak i oblizał wargi, ze smakiem wgryzając się w fast fooda, którego przeżuwał z tak dziwaczną miną, że nastolatka była pewna, iż maskuje odruch wymiotny.

- Najlepsza randka w życiu - rzuciła z sarkazmem, zanim wbiła zęby w podejrzanie wyglądającego hot doga.

Harry rozpromienił się, słysząc te słowa. Albo nie wyczuł sarkazmu, albo przeciwnie, bawiło go podejście nastolatki do tej romantycznej scenerii. Na usta najpewniej cisnęła mu się uwaga "trzeba było wybrać Liama", ale nic nie powiedział. I wbrew pozorom był to wyjątkowo udany wieczór.

Podczas gdy Madzia została porwana przez najmłodszego członka One Direction, Monika skończyła pracę i wytarła pot z czoła. Robbie Williams jako wisienka na torcie został zlicytowany za piętnaście tysięcy funtów, co tak go ucieszyło, że oświadczył, że podwaja kwotę i dodatkowo funduje wszystkim poncz (który jakby nie patrzeć i tak był za darmo). Na hasło "fundować" stado napalonych fanek, którym nie udało się nikogo zlicytować, ruszyło na stoisko, które obsługiwała Monika, która urabiała sobie ręce po łokcie, polewając każdemu trochę cieczy do plastikowych kubeczków. O 18 bankiet się skończył, a ona była wykończona. Nie miała nawet siły myśleć o tym, co zrobi jej siostra w towarzystwie gwiazdora z umiłowaniem do ekshibicjonizmu.

- Gotowa? - zapytał Max, kiedy hol pustoszał.

Wszyscy wychodzili mniej lub bardziej zadowoleni. Jay jakiś czas temu mignął dziewczynie w towarzystwie dość grubej trzydziestolatki, która szczypała go w tyłek i głośno oświadczała, że tej nocy "jest cały jej". Toma kupiła Kelsey, a Sivę Nareesha, oczywiście za dość duże kwoty, które przyczyniły się do zebrania pokaźnej sumki na szpital dziecięcy.

- Och, zupełnie zapomniałam - westchnęła zrezygnowana Monika. - Może damy sobie z tym spokój? Jestem zmęczona i wyglądam okropnie.

- Co ty chcesz, wyglądasz świetnie! - Max śmiertelnie poważną miną zmierzył jej różowy uniform i zakręcone włosy przy twarzy.

Spojrzała na niego spode łba.

- Bądź szczery. Nie można się ze mną pokazać publicznie.

- Daj spokój, Brukselka. Załóż tylko ciuchy, w których tu przyszłaś i idziemy się rozerwać. W końcu pieniądze, które za mnie zapłaciłaś nie mogą się zmarnować - zachęcił chłopak, a ona uśmiechnęła się i oświadczyła, żeby dał jej piętnaście minut.

Po umówionym czasie jechali jego samochodem, a Monika ziewała raz po raz, zmęczona pracą i licytacją.

- Gdzie mnie zabierasz? - spytała, orientując się, że wyjeżdżają z miasta.

- Chyba wiesz gdzie - zachichotał złowieszczo.

- Tak... Ale tym razem nie dam się wrzucić do jeziora - zapewniła, a on uniósł ręce w geście poddania, ale kiedy zmroziła go wzrokiem, szybko złapał kierownicę, żeby nie dopuścić do wypadku.

Jakiś czas później zaparkowali przed domkiem, w którym nie tak dawno przeżyli okropną burzę. Zwalony konar nadal leżał na ich byłym polu namiotowym. Miejsce na ognisko jednak zajmował tylko popiół, ganiany przez wiatr.

- Mam nadzieję, że tym razem burza nas ominie - oświadczyła Monika, a Max się uśmiechnął. Jego oczy pozostawały jednak smutne i Monika domyślała się, co jest tego powodem. Szczególnie, kiedy po wejściu do domku zauważyła porozsypywane wszędzie płatki róż, które prowadziły na górę.

Max zamyślił się na chwilę, a ona westchnęła ciężko.

- Przykro mi, Max - powiedziała z takim pokładem otuchy, na jaki było ją stać.

- Co? Dlaczego? - zdziwił się.

- Przykro mi, że Michelle nie mogła być na licytacji.

Pokiwał głową w milczeniu i wziął się za zbieranie płatków róż, ale położyła mu rękę na ramieniu.

- Zostaw - poleciła. - Posprzątamy później. Teraz może napijemy się tego wina? - zaproponowała, spoglądając w stronę zasłanego białym obrusem stołu, na którym stała pełna, zakorkowana butelka.

Uśmiechnął się i spełnił jej życzenie. Otworzył wino jednym sprawnym ruchem i chciał nalać je do kieliszków, ale wyrwała mu je z ręki i napiła się z gwinta.

- Bez ceregieli - odezwała się, a on wzruszył ramionami i przejął od niej butelkę.

Kiedy opróżniali drugą, rozmawiali już jak starzy, dobrzy przyjaciele. Wspominali pierwsze spotkanie, Barbados i bal maskowy.

- Sporo razem przeżyliśmy - stwierdziła w końcu dziewczyna ze śmiechem. Chyba napiszę o tym powieść.

- Tylko przedstaw mnie w najbardziej korzystnym świetle! - nakazał, a ona machnęła ręką.

- Ty akurat możesz być spokojny o swoje dobre imię - zapewniła.

- A kogo zamierzasz oczernić? - zaintrygował się.

- Nie powiem ci. Dowiesz się, jak kupisz sobie egzemplarz.

Rozmawiali tak przy winie, aż to ich zamroczyło. W końcu zaczęli przysypiać, więc przenieśli się do sypialni, gdzie Monika padła na łóżku usłane płatkami róż.

- Wyjaśnicie sobie wszystko - oświadczyła. - Dekoracje się jeszcze przydadzą... No, może trochę wyschną.

Max położył się obok niej i zaczął namiętnie wgapiać się w sufit.

- Nawet gdy jesteśmy w tym samym kraju mam wrażenie, że to związek na odległość, który nie ma szans przetrwać - wyznał. - Tylko Siva i Tom są szczęśliwi. Wszystko wokoło się sypie.

- Wszystko wokoło? - spytała, marszcząc brwi.

- Maggie i Nath. Ty i Jay.

- Tak... Nawet po alkoholu udziela ci się syndrom swata, co? - Monika ziewnęła przeciągle i zapadła się w poduszki.

- Bo ja nadal mam nadzieję, że ta historia skończy się chociaż dla ciebie happy endem.

- Przecież tak będzie. Przez rok poznałam tylu sławnych ludzi, że sama poniekąd stałam się sławna.

- Rzeczywiście, wystąpiłaś w reklamie - zachichotał, a ona mu zawtórowała.

- Sam widzisz.

- Ale tu chodzi o coś innego. O miłość. Może chociaż z Kubą ci wyjdzie - westchnął smętnie.

- Cóż, jeśli chodzi o niego, to mogę ci coś zdradzić, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz - poleciła, a on obrócił się w jej stronę i zaklął się, że utrzyma gębę na kłódkę. - W porządku - zawiesiła głos. - Kuba jest gejem.

Nie miała pojęcia, czy Max usłyszał jej słowa, bo zamilkł, a w pomieszczeniu było ciemno, więc nie mogła stwierdzić, czy ma zamknięte oczy i już śpi. Ułożyła się więc w miarę najwygodniejszej pozycji i zasnęła. Kiedy rano obudziła się i przekręciła na bok, zobaczyła liścik, który w pośpiechu odczytała.

"Musiałem wracać" - głosiła treść nakreślona pismem Maxa. - "Posprzątaj i złap stopa do Londynu".

- No chyba cię pogięło! - wrzasnęła wściekle po polsku, ale wtedy jej kolega zajrzał do sypialni i zaczął się śmiać.

- To był żart, Brukselka! Nigdy bym cię nie zostawił samej w tej dziczy. Nie po naszej wczorajszej rozmowie - zachichotał i zaprosił ją na przygotowane przez siebie śniadanie.

Zeszła na dół nieco niepewnie, bo nie wiedziała, co takiego miał na myśli. Postanowiła się jednak tym nie zadręczać i cieszyć się pojedynczym glutem na talerz, który w założeniu miał być omletem.

Nie miała pojęcia, że w tym samym czasie w swoim mieszkaniu obudziła się jej młodsza siostra po najdziwniejszej randce świata. Odkryła, że mimo dziwacznej wizyty w obrzydliwych "Parówach", naprawdę świetnie bawiła się z Harrym. Odkrycie to tak ją poruszyło, że mimo ogromnej chęci już nie mogła zasnąć.

Wrażenia z dziwacznych "randek" siostry przekazały sobie w okrojonej wersji. Monika nie wspomniała o swojej szczerej rozmowie z Maxem, a Madzia nie zamierzała informować siostry o fakcie, że w gruncie rzeczy nie miałaby nic przeciwko, by wypad ze Stylesem powtórzyć. Żadna też jakoś nie wpadła na pomysł przedyskutowania odkładanego powrotu do domu. Teraz, kiedy Monika zarobiła trochę grosza, a i pieniądze ze sprzedaży telefonu się w części uchowały, nie miały głównego bodźca, który pchałby je z powrotem do domu. Same przed sobą nie chciały się przyznać, że wolałyby zostać na obczyźnie. Żyły, spełniając marzenia i naprawdę czuły się szczęśliwe.

A młodsza z nich przynajmniej do czasu aż nie ujrzała w Internecie zdjęcia swojego przyjaciela z jakąś seksowną modelką.

- On chyba do reszty zgłupiał! - wrzasnęła Madzia, zatrzaskując laptopa.

Monia zaintrygowana skorzystała z okazji, że jej siostra poszła po szklankę wody i zakradła się do sprzętu, by zobaczyć, co ją tak poruszyło. Okazało się, że było to zdjęcie Stylesa w towarzystwie seksownej blondynki roześmianych i flirtujących.

- Madzia... Czy ty... czujesz coś do tego pajaca? - spytała zszokowana Monika.

- Co? Nie! Ja... A dlaczego? - zapierała się młodsza siostra.

- Najwyraźniej twoją złość wzbudził jego widok z tą dziunią - wyjaśniła Monia.

- Nie, nie. Wszystko w porządku. Chodziło mi o to, że znowu zadaje się ze starszą. - Madzia machnęła ręką, w której trzymała szklankę z wodą. Ta wypadła jej z dłoni i rozbiła się na posadzce w salonie.

- Na pewno wszystko w porządku? - Monika spojrzała na siostrę spode łba.

- Tak - zapewniła Madzia, ale w gruncie rzeczy sama nie była pewna, czy mówiła prawdę.

Nie mogła nic czuć do Harry'ego, to było wykluczone. Był jej przyjacielem, to po pierwsze. Swatał ją ze swoim przyjacielem, który był też jej przyjacielem, a oni grali razem w zespole, to po drugie. No i przez większość czasu doprowadzał ją do szaleństwa, ale nie takiego, które prowadziłoby do porywów namiętności, tylko takiego, przy którym miała ochotę rwać sobie włosy z głowy.

- Tak - powtórzyła.

- Już mówiłaś - zachichotała Monia.

- Ale teraz mówię z większym przekonaniem.

- Ok. Mam nadzieję, bo ja nie chcę go jago szwagra. No i dzieci niańczyć nie będę - zapowiedziała Monika.

- Wybacz, ale szarmancko odprowadził mnie pod drzwi o północy, a Max zatrzymał cię na całą noc. Pewnie nawet spaliście w jednym łóżku, więc kto tu komu będzie dzieci niańczył? - spytała ze śmiechem Madzia.

- Masz rację, musimy wracać do domu - westchnęła Monia.

- Co? Ale mi nie o to chodziło.

- Ale to nie zmienia faktu, że powinnyśmy już zejść na ziemię z tej "dziewiątej chmurki". - Madzia pokiwała w milczeniu głową i zaczęła się zastanawiać. W tym czasie jej starsza siostra wystosowała postulat. - Co powiesz na taki układ - odezwała się. - Dajemy sobie siedem dni na zamknięcie spraw. Jeśli nic się nie zmieni, wracamy do Polski.

- No dobra, ale co może się zmienić przez siedem dni? Chodzi ci o zajście w ciążę? - zapytała Madzia, a Monika przecięła się szkłem z rozbitej szklanki, które właśnie zbierała.

- A tylko spróbuj! Jestem za młoda na ciotkę!

- No to o co ci chodziło? - dopytywała Madzia.

- No... nie wiem. Po prostu o jakieś znaczące zmiany. Praca, na przykład.

- Ok. Taki układ mi pasuje. I tak nie mamy pieniędzy, by zostać dłużej - westchnęła nastolatka z nutą żalu w głosie.

Za którym podejściem do powrotu do domu okaże się, że nie będzie szczęśliwych okoliczności, które jednak zatrzymają je w Londynie?


~*~

18 komentarzy:

  1. Ja tu se czytam i nagle widzę napis Dionne Broomfield. Z tego wszystkiego uderzyłam głową w biurko i książki pospadały XD Madzia i ja to ta sama osoba bo tez nie przepadam za tą lafiryndą XD Ale pocisk XD I jeszcze to warknięcie . Ohohoho. Ale w ogóle "licytować Natha" to jakoś tak dziwnie brzmi XD I jeszcze kłótnia ze Stylesem XD O maj gasz. Tak się rypałam ze śmiechu. No ale nieźle się wkurzyłam jak Dionne dostała Natha. Nie chcesz wiedzieć co zrobiła Xd I jeszcze randka z Liamem. Nie sora z Harrym EpicWin! LOL. I jeszcze ta ciąża. Hahahahahaha Monia nie chce być ciotką. Beka. Dobra to chyba koniec tego streszczenia. Aston i pudełko z rybami. Chyba tak to było. Szkoda ze nie z pasztetem XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jeszcze dłuższe niż myśłałam XD

      Usuń
  2. Jak zawsze świetny rozdział! Harry jako swat rozwala. No i szkoda mi Max'a :( Totalnie rozwaliła mnie babka, która wylosowała Jay'a XD Ciekawe jak bd wyglądało te 7 dni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko... Cóż za rozdział!
    Licytacja wyszła Ci znakomicie. Ten przekręt Hazzy, Jay wykupiony przez jakąś nimfomankę, Dionne i Nathan... Spora mieszanka, trzeba przyznać.
    Harry chciał usilnie pokazać Madzi, że Liam byłby od niego lepszy, dlatego nie wymyślił jakiejś super randki... Szczerze mówiąc, nie zareagowałabym tak dobrze jak ona, będąc na kolacji w 'Parówach'. Ona czuje do niego miętę, albo dopiero zaczyna czuć i to już samo w sobie jest niepokojące.
    Ojejjejejejej. Moja ukochana para. Monika i Max. Razem. W domku. Cudownie.
    Wiem, że oni ze sobą nie będą, ale nadal uważam, że fajnie by było, gdyby coś się stało. Jako przyjaciele też mi pasują, więc ta szczera rozmowa - jak najbardziej na tak.
    Kuba gejem?! Ja wiedziałam, że coś z tym chłopakiem jest nie tak.

    Ciekawe, jak dziewczyny rozwiążą swoje sprawy przez ten tydzień. Jestem raczej pewna, że do Polski nie wrócą, więc wystarczy jedynie czekać na rozwój wydarzeń.

    Przepraszam, za tak głupi komentarz. Jak pewnie zauważyłaś, piszę coraz gorsze i krótsze... Szkoła wysysa ze mnie resztki weny i talentu, którego nie mam.

    Trzymaj się, no i bajo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział :)
    Licytacja była świetna. Ten nieudany przekręt Harrego. Biedny Jay wykupiony przez jakąś trzydziestolatkę. Szkoda, że Natha kupiła Dionne, a nie Madzia.
    Mam nadzieję, że dziewczyny nie wrócą do Polski.
    Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. znasz moje zdanie CUDO , ale chcę żebyś wiedziała że zaglądam tu i czytam dlatego piszę komentarze krótkie, ale są nie wiem czy zawsze ale jak coś to nadrabiam :)
    czekam na kolejny :)
    no i życzę weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Harry trochę się według mnie zapędza jako "swat doskonały". Tylko zadziwiający jest fakt, że oboje (w sensie Meggs i loczek 1D) zaczynają czuć do siebie miętę albo moja wyobraźnia podsuwa mi dziwne wyobrażenia...
    Uważam, że nie ma to jak oczyszczająca rozmowa Moniki i Maxa. Tak na wyciszenie i uporządkowanie.
    I współczuję Jayowi przemiłej ranki z napaloną 30.
    Mam nadzieję, że dziewczyny zostaną w UK. Bo czuć, że naprawdę się tutaj zadomowiły. Albo znowu moja wyobraźnia zaczęła źle pracować...
    Pozdrawiam,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego, ale byłam w szkole. Ale już nadrobiłam i zwijam się ze śmiechu jak szalona. Chociaż w rozdziale poprzednim nie było nic do śmiechu (biedna Monia) to w tym było go aż nadto :D Świetna licytacja, ten nieudany przekręt... genialny! Szkoda Jay'a bo ta babka pewnie dała mu nieźle popalić :D Trochę jestem zmieszana nowym duetem. Mianowicie Harry i Madzia? Zasługuje na kogoś lepszego niż na tego pajaca ze skłonnościami do negliżu :) Czekam oczywiście na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana po pierwsze wstawiaj rozdziały jak najczęściej Ty możesz bo ja je moge mieć codziennie zawsze nadrobię zaległe ale obiecalam sobie że nawet z komórki będe komentowała wszystko na bieżąco żeby nie robić sobie zaległości. Rozdział jak zwykle się napisze to samo świetny ale co tu dużo mówić z takim talentem jaki Ty posiadasz ciężko żeby nie był. Powiem tak niech Nathan naprawde będzie sobie z tą Dionne ale nie w tym opowiadaniu jak zobaczyłam że go ona wykupiłam to prawie myszką rzuciłam a miało byc tak pięknie i miała to być Madzia. Cóż dziewczyny są jeszcze przez tydzień w Anglii także z ich szczęściem wszystko się może zdarzyć. Tylko skoro zostało jeszcze 20 rozdziału to gdzie będąte romantyczne ja już je chce!!! Madzia to dobiero sobie wylicytowała zamiast swojego kolejnegp przyjaciela Liama z którym może i by spędziła romantyczny wieczór podało na zwariowanego swata-wariata Harrego. Ale ja twardo będe się upierać przy swoim zdaniu żeona nie czuje do niego żadnych głębszych uczuc tylko przyjaźń. Płakałam ze śmiechu kiedy Harry desperacko próbował skłonić Madzię do zakupu Liama a póżniej próbował wyciągnąć z niej kto jest jej rzekomym chłopakiem i będąćpewnym że to Nathan zaczął wychwalać jego cechy:
    - Nie zapeszysz! Przyznaj się. To Nath, tak? - Harry zawiesił głos i czekał na potwierdzenie, które jednak nie nadeszło. Najwyraźniej był przekonany, że jest to przyznanie mu racji, bo westchnął. - Wiedziałem. Po prostu zawyje tym głębokim głosem, wyszczerzy te równe zęby i każda dziewczyna pada mu do stóp! - uniósł się.
    - Tak... I ty najwyraźniej padasz razem z nimi. Nie za dużo komplementów?
    - Daj, spokój, dobrze zdajesz sobie sprawę z jego zalet, bo przecież dlatego się z nim spotykasz.
    Rozdział świetny i jeśli tylko możeszto jutro albo pojutrzewstaw dla mnie rozdział bo te dwa dni to mije najgorsze w całym tygodniu a to opowiadanie zawsze poprawia mi humor. Do następnego.
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże zapomniał napisaćo Monice która wtym rozdziale była takim głosem rozsądku że aż nie mogłam w to uwierzyć. Praca, bezpieczne wykupienia Maxa i szczera rozmowa z nim. Pasująjako przyjaciele i mam wrażenie że obydwoje i Max i Monika chcatego samego dla wszystkich bliskich szczęścia i miłości. Pięknie to opisałaś i bardzo zdziwiłaś mnie informacją o tym że Kuba jest gejem, czyli nie zagraża Loczkowi. To chyba tyle.
      Pozdrawiam
      Marta

      Usuń
  9. Bardzo fajny rozdział i już nie mogę doczekać się następnego ciekawe kogo ta Madzia wybierze Harrego, Nathana czy Liama wybór nie jest łatwy także wszystko może sie zdarzyc. Wstawiaj next.

    OdpowiedzUsuń
  10. Harry jest nieudolny w tym swoim swataniu Liama z Madzia. Ta licytacja to naprawde fajna sprawa. Szkoda, ze Maggie nie wykupila Li, ale Hazza nie jest taki zly;)
    Nie wiem co o tym myslec, ale sama zaczelam myslec, ze mloda zaczynac czuc cos do Stylesa hm..... moze dlatego, ze na niego glosowalam, tak aby urozmaicic ankiete xd
    Swietna randka, ale gdyby mnie zabral chlopak do takiego baru to rozplakalabym sie ze smiechu:D
    Randka z Liamem zapowiadala sie obiecujaco:p
    No i moja ulubiona Brukselka. Co ja mam o niej napisac? Myslalam, ze juz bardziej nie da sie mnie zaskoczyc. Chyba Max stal sie dla niej kims w rodzaju powiernika. Szkoda, ze nie uklada mu sie z Michelle:(
    No, ale rewelacja z tym Kuba. On gejem?! Tego to juz wogole nie spodziewala sie xp
    Rozdzial wniosl wiele nowego. A moze tylko tak mi sie zdawalo? Raczej nie:)
    Zastanawia mnie relacja na polu Harry-Maggie. I co dalej z Jayem i Nahtem?
    Czekam na kontunuacje:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle nie wiem od czego zacząć. Każdy rozdział obfituje w tyle akcji, że ja zwykły mieszkaniec tej tej ziemi mam problemy z ułożeniem sensownego komentarza. Dlatego z góry przepraszam, za jakiekolwiek błędy, literówki, czy nawet zjedzone litery :)
    Zacznę od początku, tak będzie dla mnie najprościej :)
    Chwila nieuwagi Madzi i bum, Nathan został zgarnięty przez Dionne.
    Wiedziałam, że to by było zbyt proste w Twoim opowiadaniu, żeby Madzia ot tak, przyszła i wylicytowała sobie Nathana bez mrugnięcia okiem.
    Hmm, ale myślałam, że skoro jeden kandydat odpadł, w dodatku bez możliwości walki, to chociaż drugi, Liam okaże się łatwiejszym łupem. Moje nadzieje legły w gruzach, gdy nieudolny swat wkroczył do akcji. Stworzył po prostu jeden wielki kogel mogel, doprowadzając do randki z nim, we własnej osobie :D Gdy przeczytałam szyld "szykownej" restauracji do jakiej zabrał Madzię, myślałam, że padnę ze śmiechu :D "Parówy Wujcia Sama"-ta nazwa mówi sama za siebie, że było mięśnie.
    Ewidentnie Monika lepiej wyszła na tym, że wylicytowała Max'a.
    Wspólna noc i pogawędka, którą odbyli, sprawia, że tę randkę można zaliczyć do przyjemnych :) Co ciekawe Monika wyznała sekret Kuby. Nie spodziewałam się( z resztą jak zwykle), że Kuba okaże się gejem. Mnie osobiście jego zachowanie w ogóle nie wskazywało na to, że takowym jest :) No cóż, najwidoczniej można się co do człowieka pomylić.
    Dziewczyny wyznaczyły sobie siedem dni do podjęcia decyzji o powrocie. Od razu przypomniała mi się piosenka, De Mono "Siedem dni", a dokładnie jeden jej wers: "Siedem dni żeby stworzyć miłość". Miejmy nadzieję, że wystarczy te siedem dni, żeby stworzyć miłość, a raczej wyjaśnić sobie nieklarowne sytuacje jakie są w uczuciach obu dziewczyn :)
    Kończę na dzisiaj moje wywody:) Pewnie znów zapomniałam napisać czegoś istotnego, ale starałam się jak mogłam, a rezultaty są jakie są, powyżej.
    Czekam na kolejny rozdział<3
    E.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam do mnie na nowy rozdzial:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiem to poraz kolejny, i pewnie nie ostatni. To opowiadania jest... niewiarygodne! Jest tak przemyślane i tak napisane, ze az brak słów żeby je określić. Cała ta historia z licytacja członków zespołów była wybitna. Zaczne szybko od poprzedniego rozdziału i napisze tylko ze był swietny. Wszystkie te sytuacje są tak ze soba powiazane, ze nie ma pop prostu się czego przyczepić. Co do tego rozdziału. Hazza jak to Hazza musial namieszać. Moze to i dobrze że Natha wylicytowała ta przeklęta laska (której osobiście nie lubie). Chciałabym się wkońcu dowiedzieć jakie relacje połączą Madzie i Harrego. Szkoda, ze cala ta sceneria randki z Liamem nie wypaliła. Chłopaczyna pewnie się starał. Tsaaa randka z Harrym w restauracji fast food zawsze spoko.
    - Ty chyba oszalałeś?! Kupiłam cię za tysiąc funtów, nie zamierzam chować się w twojej chacie i jeść jakiegoś badziewia za funta - uniosła się dziewczyna, kiedy wsiadali do samochodu.

    Tak, to chyba mój ulubiony fragment. Co do Moniczki. Chciałabym zeby wylicytowała Toma, ale skoro pojawiła sie Kelsey no to okej.... Przynajmniej wyllicytowała Maxia.

    Max położył się obok niej i zaczął namiętnie wgapiać się w sufit.

    W momencie czytania słowa namiętnie, myślałam ze będzie wpił się w jej usta lub coś w tym rozdzaju. Okej ma jeszcze dziewczyne, ale do cholery byli trochę pijani i na doatek świetnie się rozumieją..... Mam nadzieje, ze wszystko wkrótce sie wyjaśni. Weny :) Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  14. A właśnie zapomniałam dodac coś jeszcze. Dziewczyny dały sobie siedem dni, w których może się zdarzyć wiele albo nic. Mam nadzieje że każda przemyśli sobie czego tak naprawde oczekuje. Obawiam się, ze tym razem moze nie starczyć szczęsliwych zbiegów okoliczności, które pozwolą im zostać w Londynie....

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem co napisać ci jeszcze nowego bo pod twoim blogiem zawsze się powtarzam. I niestety tym razem będzie to samo, twoje opowiadanie jest niesamowite. Strasznie zazdroszczę twojego stylu pisania, twoich pomysłów. Za to opowiadania należy Ci się jakaś nagroda. Masz mój aplauz na stojąco :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział jak zwykle cudowny! Po prostu bak słów! Nic dodać nic ująć!!


    W tym rozdziale najbardziej podoba mi się Harry jako nie udolny swat:)


    Obiecuje że jeśli będziesz wstawiać rozdziały codziennie będę komentować KAŻDY!!!


    Pozdrawiam,
    Ola!

    OdpowiedzUsuń