Niestety ze względu na brak czasu nie będę mogła wstawiać rozdziałów codziennie. Mam je napisane, ale zawsze staram się sprawdzać błędy, a przeczytanie też zajmuje trochę czasu. Teraz będę miała czas dopiero w piątek i wtedy też zostawię komentarze u Was :)
W tym rozdziale chłopacy z The Wanted organizują urodzinową niespodziankę dla Toma w tym samym czasie, w którym One Direction planują swoją imprezę. |
~*~
Ciekawe, kiedy chłopcy będą mieli
wakacje. Takie myśli krążyły po głowie Madzi, kiedy tego wieczora położyła się
wcześniej spać. To zmieniłoby wszystko. Spędziłaby z nimi nie tylko kilka dni,
ale przy dobrych wiatrach dwa tygodnie. To wystarczyłoby, żeby na dobre wybiła
sobie z głowy Harry'ego. Oglądanie dzień w dzień jego gołego tyłka i słuchanie
denerwujących tekstów na pewno skutecznie sprawiłoby, że wszelkie dziwaczne
uczucia, które się w niej budziły odeszłyby w niepamięć. Bo na pewno było to
tylko zwykłe i dość głupie zauroczenie spowodowane nadmiarem czasu, który
ostatnio spędzała ze Stylesem. No a nikt nie mógł odmówić mu uroku osobistego,
a już na pewno nie modelka, z którą flirtował... Madzia potrząsnęła głową, by
oddalić od siebie te niepokojące myśli. Musi skupić się na zadaniu. Siedem dni.
Tyle miała na zmianę swojego życia, znalezienie pracy lub kliknięcie na
facebooku statusu "w związku". Cały czas nękały ją te same myśli,
więc postanowiła położyć się spać ze słuchawkami na uszach i przesłuchać po raz
kolejny piosenki One Direction z nowej płyty, które Harry wgrał jej na telefon,
kiedy zatrzasnęli się w schronie.
Monia tymczasem czuła, że
wywierci dziurę w podłodze, kiedy zdała sobie sprawę, że poprzedniej nocy mogła
po pijaku powiedzieć Maxowi coś, czego nie powinien wiedzieć, a mianowicie
wspomnieć o orientacji seksualnej Kuby. Wszystko byłoby dobrze, gdyby chłopak
utrzymał język za zębami, ale obawiała się, że wcale tak się nie stanie, a
wręcz przeciwnie, Jay dowie się o wszystkim i znowu zacznie się odchodzenie od
polityki przyjaźni na rzecz... no właśnie, na rzecz czego? Chyba mogła być
spokojna, bo póki co nikt nie pojawiał się u jej drzwi z bukietem kwiatów.
Usiadła na kanapie w salonie i
spojrzała na zegarek. Miała siedem dni na zmianę swojego życia i musiała zacząć
od dnia następnego.
- Cóż, to więcej niż Kopciuszek -
westchnęła i nawet nie wiedząc kiedy, zasnęła.
I spałaby tak jeszcze długo,
gdyby nie głosy, dobiegające ją z kuchni.
- Niech śpi. Ostatnio sporo
przeżyła, wypoczynek się jej przyda - mówił znajomy męski głos, który na
szczęście nie należał do Jaya.
Monika usiadła na sofie i
spojrzała w stronę kuchennego stołu, przy którym Madzia konwersowała z Kubą.
Zegarek wskazywał dwunastą i się przeraziła. Na
palcach wyszła do łazienki, doprowadziła się do stanu używalności i dopiero
przywitała gościa.
- Nie jesz śniadania? - zapytał
chłopak podejrzliwie, zerkając w stronę lodówki, bo zauważył, że nie zamierzała
sobie nic przygotować.
Lekko poirytowana, mimo iż
odzwyczaiła się od jedzenia, zrobiła sobie płatki kukurydziane, które jadła,
podczas gdy on opowiadał o sobie i wypytywał, jak się czują.
- A jak noga? - zagadnął do
Madzi, która się ożywiła.
- Dziękuję! Wreszcie ktoś
zauważył, że mam ją w gipsie! - Madzia nie chciała przyznać, że tak naprawdę irytował
ją fakt, że Harry na ich "randce" nie zapytał o jej zdrowie. - W
porządku. Prawie w ogóle nie boli.
- A kiedy obraz zawiśnie na
ścianie? - Kuba głową wskazał na wielkie płótno, które przedstawiało Monikę na
rydwanie w towarzystwie Maxa, Jaya i Borisa. Na ramie suszyły się skarpetki,
których nie było gdzie powiesić w łazience.
- Za siedem dni - oświadczyła
Monia. - Jak wrócimy do domu.
- Wracacie do Polski?
- Taki jest plan. Chyba, że Monia
dostanie fuchę w reklamie. Albo zajdzie w ciąże. - Młodsza siostra wzruszyła
ramionami, a Kuba zakrztusił się herbatą, którą popijał. Najwyraźniej uznał, że
stosowne będzie zmienienie tematu, ale kiedy otwierał usta, żeby coś powiedzieć,
na stole zawibrował telefon, Moniki, na którym wyświetliło się zdjęcie Maxa,
który robił z ust dzióbek niczym ryba.
- A ten czego może chcieć? -
spytała sama siebie rudowłosa.
- Pewnie chce spytać, jak nasze
wrażenia po "randkach". Powiedz, że było super - poleciła Madzia, a
Monika odebrała. Chwilę słuchała w ciszy i potakiwała.
- No dobra, a mogę zabrać Kubę? -
spytała, a po drugiej stronie słuchawki rozległo się parsknięcie, przez co
wspomniany chłopak zmarszczył brwi i spojrzał na Madzię, ale ta wzruszyła
ramionami, bo nie miała pojęcia, o co chodzi.
- Pewnie, możesz go zabrać. Tylko ubierzcie się wizytowo - poprosił
Max i rozłączył się, chichocząc ku niezadowoleniu Moniki.
- Idiota - syknęła.
- O co chodziło?
- Zaprosił nas
na imprezę niespodziankę dla Toma. Ma urodziny czwartego, ale wtedy będzie się
spodziewał, więc wynajęli klub na pojutrze.
- Acha. A dlaczego jest idiotą,
skoro nas zaprosił? - spytał Kuba, widząc, że Monika nie kwapi się, by
cokolwiek wytłumaczyć, choć przed chwilą pytała kolegę, czy może go zabrać ze
sobą.
- Nie, nie. Idiotą jest z innego
powodu. - Monika machnęła ręką, więc jej przyjaciel o nic już nie pytał.
- A ja? - poirytowała się Madzia.
- Też masz przyjść. Powiedział,
że możesz nawet zabrać Harry'ego Stylesa. Chyba ma dobry humor.
- CO??? A dlaczego niby miałabym
go zabrać? - uniosła się nastolatka.
- Nie wiem, Madzia. Powtarzam
słowa Maxa.
- A ja mam wypożyczyć frak? -
wtrącił Kuba.
- Max powiedział, że mamy się
ubrać wizytowo, ale z tym upodabnianiem się do pingwina bym nie przesadzała. W
końcu to impreza dla Toma.
Madzia wyszła z kuchni,
zostawiając siostrę i Kubę samych. Wzięła swój telefon i wbiła numer Harry'ego.
Rzeczywiście dobrym pomysłem byłoby powtórzenie ich wypadu po licytacji, tym
razem jednak w lepszej scenerii.
- O, hej, Maggie! Właśnie miałem do ciebie dzwonić! - odezwał się
chłopak po drugiej stronie słuchawki.
- No to jakaś telepatia -
westchnęła Madzia.
- Chciałabyś się wybrać ze mną i z chłopakami na imprezę? Mamy parę dni
wolnego zanim zaczniemy próby do występu na zakończenie igrzysk. Eleanor już
znasz, a teraz poznasz Perrie i Carę.
Madzia głośno zakasłała.
- Przepraszam, jaką Carą? -
spytała oschłym tonem.
- To moja nowa przyjaciółka, modelka. Na pewno ją polubisz.
Madzia nie miała pojęcia, co może
znaczyć określenie "nowa przyjaciółka". Przyjaciele nie są nowi. Ich
trzeba poznać, polubić, przeżyć coś razem... Styles jakoś nie chciał jednak
nazwać rzeczy po imieniu.
- O, nie wątpię - prychnęła w
słuchawkę. - I przyjdę. Tak się składa, że chciałam spędzić trochę czasu z
Liamem - palnęła nastolatka. - Po namyśle stwierdziłam, że rzeczywiście
powinnam się skusić na randkę i dopiero podjąć jakąś decyzję w jego sprawie.
Sama nie wiedziała, dlaczego to
palnęła. Po drugiej stronie słuchawki zaległa cisza, a potem przez kilka minut
Harry upewniał się, czy nie robi go w konia, ale kiedy zapewniła, że tak nie
jest, przyznał, że jest pozytywnie zaskoczony.
- Powiem Liamowi.
- Sama mu powiem!
- No... dobra. To widzimy się na miejscu, tak? To klub "Bar Celona".
- Barcelona?
- Nie, taka gra słów - roześmiał się. - Pamiętaj, żeby się ładnie ubrać.
- Jakbym nigdy wcześniej się
ładnie nie ubrała.
- Nie o to mi chodziło.
- "Nie o to mi chodziło". - Madzia
zaczęła przedrzeźniać Harry'ego i się rozłączyła po zdawkowym "pa". Zapomniała
zapytać, kiedy przypada ta cała impreza, ale wysłał jej informację i adres w
smsie.
Wydarzenia zbiegały się w czasie.
Niespodziankowa impreza dla Toma i impreza z chłopakami z One Direction miały
odbyć się 3 sierpnia, czyli za dwa dni.
- Monia! Całkiem możliwe, że plan
siedmiodniowy będzie miał dość problematyczne konsekwencje! - zawołała Madzia z
sypialni do siostry i rzuciła się na łóżko.
Musiała kupić sobie coś ładnego
do ubrania, bo bardzo zależało jej, żeby wypaść jak najlepiej. Żadna Cara jej
nie podskoczy. Już nigdy nie da sobie w kaszę dmuchać. Dlatego następnego dnia
wyciągnęła siostrę na zakupy, żeby wybrały sobie coś ładnego do ubrania.
Pochodziły po promocjach i do mieszkania wróciły zadowolone i obładowane
siatami.
- Zdajesz sobie sprawę, że
zostało nam niewiele kasy? - upewniła się Monika, stawiając na łóżku swoje
pakunki.
Madzia była bardziej
optymistycznie nastawiona.
- E, tam. Na siedem dni starczy.
*
Czuły się dość dziwnie, że w ten
sam dzień idą na dwie różne imprezy. Dodatkowo Madzia obawiała się, że Tom
będzie zły, że nie pojawiła się na jego imprezie niespodziance, ale jeszcze
większy lęk odczuwała przed swoją misją, która wydawała się nie mieć żadnego
sensu. Dlaczego kiedy Harry wspomniał o tej modelce nagle poczuła potrzebę
zbliżenia się do Liama? Czy aby zrobić przyjacielowi na złość? Wolała się nad
tym nie zastanawiać, bo było to tak abstrakcyjne. Czekała cierpliwie aż Liam po
nią przyjedzie i wycierała spocone ręce o sukienkę, bo nie była pewna, czy
będzie w stanie z nim normalnie rozmawiać. Kiedy poprzedniego wieczoru do niego
zadzwoniła i zapytała, czy chciałby pojawić się na imprezie w jej towarzystwie,
nie wydawał się zbyt entuzjastycznie nastawiony. Może ją rozgryzł? Nie, nie
mógł. Nie byłby w stanie znać uczuć, których sama do końca nie była pewna. A
może oczywiste było, że wbrew rozumowi Harry Styles zaczyna jej się podobać?
- Radzę ci zaprzestać tych
praktyk, bo pognieciesz sukienkę - poleciła Monika, wyrywając ją z rozmyślań. -
Denerwujesz się randką z Liamem, tak?
- To nie randka! - obruszyła się
Madzia.
- Tak... Powiedz to jemu, kiedy
odstawi cię do domu i będzie chciał pocałować - westchnęła Monika i spojrzała
na zegarek.
Do drzwi rozległo się pukanie.
Madzia spanikowała, bo nie zdążyła jeszcze umyć zębów. Pobiegła szybko to
zrobić ku rozbawieniu starszej siostry, która wołała za nią jakieś dwuznaczne
teksty, ale nie była w stanie ich usłyszeć.
- Zapraszam - oświadczyła Monika,
wpuszczając znajomego do środka.
Miał na sobie granatową koszulę
zapiętą niemal na ostatni guzik i lekko połyskujące spodnie. Całe szczęście, że
Madzia wybrała nieco rockowy luk, a nie postawiła na elegancką sukienkę
koktajlową, którą rozważała.
- Idziesz z nami? - spytał Liam,
mierząc Monikę wzrokiem.
Sama również była ubrana wizytowo
i czekała na swoją podwózkę na imprezę urodzinową Toma. Razem z Madzią kupiły
mu zabawny gadżet, cycki kołyszące się na sprężynach. Kuba miał po nią
przyjechać kilka minut temu, ale napisał, że się nieco spóźni, więc sterczała w
swojej zielonej sukience jak kołek, bo nie znosiła czekać nawet minuty.
- Nie. Ja idę na urodziny Toma -
wyjaśniła, siadając delikatnie w fotelu i uważając, by nie wygnieść sukienki.
- Acha. A gdzie jest Maggie,
jeśli mogę spytać?
- Ostatnie poprawki - rzuciła
zdawkowo Monika. - Czyli klepnij sobie, bo to może trochę potrwać.
- Wcale nie, już jestem! -
zameldowała się młodsza siostra.
Liam, który właśnie zamierzał
usiąść zatrzymał się w połowie drogi do pufy i wyprostował się jak zerwana
struna. Spoglądał na Madzię z takim zachwytem, że oblała się rumieńcem i miała
nadzieję, że tego nie zauważy. Oczy miała pomalowane przez siostrę ciemnymi
cieniami. Nigdy nie nosiła tak mocnego makijażu, ale najwyraźniej robił on
wrażenie. Do tego miała na sobie bordową sukienkę bez rękawów, przewiązaną
ozdobnym paskiem i wzorzyste rajstopy, które świetnie komponowały się z
ciężkimi botkami na niewielkich obcasach. Nowa fryzura, obcięte dość radykalnie włosy z rozjaśniającymi pasemkami również dodały jej wyrazu.
- Wyglądasz pięknie - odezwał się
po chwili cichej adoracji Liam, a ona nie wiedząc, co powiedzieć, zamachała mu
torebką przed oczami.
- Idziemy?
Kiwnął głową i przepuścił ją w
drodze do drzwi.
- A ty nie chcesz się zabrać z
nami? Możemy cię podwieźć - zaproponował Liam starszej siostrze swojej
przyjaciółki, ale ta pokręciła głową przecząco, wymawiając się, że czeka na
Kubę.
Kiedy jednak za plecami Liama
ujrzała Madzię, która żywiołowo zachęcała ją do wybrania się w podróż z nimi,
wzruszyła ramionami i postanowiła robić za przyzwoitkę. Napisała do przyjaciela
wiadomość, że spotkają się na miejscu i wbiła się na tylne siedzenie samochodu
Liama, zanim Madzia tam wystartuje (bo nagle cały jej spokój zamienił się w
paraliżujący stres).
Liam twierdził, że wie, gdzie
jest klub, do którego wybierała się Monika i że jest on niedaleko tego, do
którego jechał on z Madzią. Nie wspomniał tylko, że są one na tej samej ulicy,
a ściślej, niemal obok siebie, oddzielone tylko ciemnym zaułkiem, w którym
ustawiono kontenery na śmieci, a w których miejsce dla siebie znajdowali
palacze z obu miejscówek.
- Kluby "Bar Bados" i
"Bar Celona"? - przeczytała na głos Monika. - No, od kiedy to leżą
koło siebie? A może ja coś z geografią nie teges?
Nie znosiła jednak
sama pojawiać się w klubie, więc zadzwoniła po Maxa, który już po chwili
wyszedł po nią, z niewielkim niepokojem rozglądając się, czy w pobliżu nie ma
żadnych dziennikarzy. Monika stała tak z małą torebką przewieszoną przez piersi
i czekała, aż zauważy, że stoi mu niemal tuż pod nosem.
- Na miłość boską, czy ty jesteś
ślepy?! - spytała w końcu ze złością, ciągnąc go za ramię do środka.
- Brukselka? Normalnie cię nie
poznałem! - usprawiedliwił się chłopak. Złapał ją za rękę i okręcił kilka razy
wokół własnej osi. - Czy ty schudłaś?
- Zamknij się - warknęła na
niego. - A ty się skurczyłeś.
Rzeczywiście fakt, że wyglądała
dobrze zawdzięczała utracie wagi, którą powoli nabierała. Od pobytu w szpitalu
przytyła już jednak dwa kilo. On
natomiast był od niej trochę niższy, bo założyła dość wysokie szpilki.
Wyglądało to dość komicznie, więc się zamknął.
- Serio, wyglądasz bardzo ładnie
- oświadczył dla złagodzenie jej dąsania, więc obdarzyła go uśmiechem.
- Przecież miałam się ubrać
ładnie. A Kuba już jest? - Tym razem to ona się rozglądała. Minęli szatnię i
kierowali się w stronę wynajętej vipowskiej loży, o czym Max poinformował ją,
między zazdrosnym mierzeniem jej wysokiej sylwetki, a informowaniem, że kiedy
Tom się zjawi, wyskoczą z balonami i armatkami konfetti.
- A twój homoseksualny przyjaciel
jeszcze nie przyszedł - dorzucił Max na koniec, a Monika rzuciła mu mordercze
spojrzenie.
- Powierzyłam ci to w sekrecie -
syknęła przez zęby, kiedy w oddali widziała już Sivę i Nareeshę, którzy
rozpromienieni machali do niej.
- Wiem. I sekretem to zostanie.
Ale skoro jego interesują bardziej chłopcy niż dziewczynki, pozwolisz, że zajmę
się znalezieniem dla ciebie odpowiedniego kawalera? - zaproponował w żartach, a
ona zbiła go z pantałyku, nie protestując.
- Jak sobie chcesz. Ale masz na
to pięć dni, bo wtedy wracam do Polski, jeśli nic nie będzie mnie tu trzymać.
Max nie zdążył nic odpowiedzieć,
bo Nareesha rzuciła się na szyję Monice i zaczęła komplementować to, jak
świetnie wygląda. Oprócz nich w loży była też Michelle, której Monika dawno nie
widziała, a która wyglądała na lekko złą, że jej chłopak zostawił ją, by
przyprowadzić do stolika przyjaciółkę. Nath rozmawiał z Dionne, ale kiedy
zauważył przybycie kolejnej osoby, uprzejmie się przywitał i poznał swoją
przyjaciółkę z Moniką, która zdecydowała się nie wydawać żadnych niepochlebnych
opinii o małolacie, bo jej siostra nie była już w końcu nim zainteresowana.
Chyba... W gruncie rzeczy sama nie nadążała za miłosną listą Madzi.
- Usiądź koło mnie! - ochoczo
zaproponowała Dionne, ale skrawek kanapy, który został jej na rogu stołu nie
wydał się Monice zbyt kuszący, podobnie jak towarzystwo.
- Dzięki, ale w Polsce panuje
przesąd, że jak dziewczyna siada na rogu stołu, to zostanie starą panną -
roześmiała się i gwałtownie się odwróciła, by zająć upatrzone już wcześniej
miejsce koło Nareeshy i Sivy.
Z impetem zderzyła się z Jayem,
który najprawdopodobniej wrócił z łazienki (bar odpadał, bo nie niósł nic do
picia).
- Sorki - przeprosiła i
niezręcznie próbowała go ominąć, ale stał jak kołek, wgapiając się w nią tak,
że miała ochotę zapaść się pod ziemię. - Mam coś na twarzy? - zapytała,
instynktownie dotykając policzka, ale on pokręcił głową.
- Nie, nie masz. Ale wyglądasz
prześlicznie.
- Dzięki - rzuciła cicho.
Jay zamaszystym gestem wskazał
jej wcześniej upatrzone miejsce, ale zdając sobie sprawę, że będzie musiała
siedzieć koło niego, oświadczyła, że najpierw pójdzie do łazienki.
- Tylko się pospiesz, bo Kelsey
napisała, że są już w drodze! - zawołał za nią Max i odebrał prezent, który
postawił obok pozostałych.
Monika szybkim krokiem ulotniła
się do łazienki, by spojrzeć w lustro i upewnić się, że rzeczywiście wygląda
prześlicznie. Pewnie miała rozmazany makijaż, albo coś między zębami. Albo
poszło jej oczko w rajstopach. Albo... naprawdę wyglądała ładnie.
- Czy to możliwe, żeby Brukselka
zakwitła? - dobiegły ją z tyłu chichoty Sivy i Maxa, ale ten pierwszy szybko
zamilkł, najprawdopodobniej wtedy, kiedy Nareesha uderzyła go pięścią, bo
pisnął z bólu.
- Wyglądasz pięknie - szepnął po
polsku znad całowanej dłoni, a Monika wiedziała, że spaliła buraka, co Maxowi
na pewno wydało się niedorzeczne, ale w tej chwili wolała nie myśleć o jego
zdaniu na ten temat.
- Dziękuję. Ty również
prezentujesz się całkiem do rzeczy - odpowiedziała z uśmiechem i zajęła
miejsce, które jej wskazał obok siebie.
Siedzieli więc na obszernej
narożnikowej sofie i swobodnie dyskutowali, czekając na Toma. Monice nawet
przez myśl nie przeszło, by zająć się refleksją nad tym, w jaki sposób jej
siostra spędza czas w klubie obok.
Madzia też w ogóle nie rozmyślała
nad wieczorem siostry, bo sama była zaaferowana swoim. Kiedy Monika udała się
do "Baru Bados", ona została z Liamem i zrobiło się niezręcznie. Co
gorsza, najwyraźniej tylko dla niej, bo on konwersował z nią jak najbardziej
swobodnie, kiedy udali się do wnętrza, gdzie nikogo jeszcze nie było. Siedzieli
więc sami, sącząc zamówione w barze drinki, a Madzia miała nadzieję, że pomoże
jej to rozwiązać język, bo przytakiwanie i nerwowe chichoty nie stawiały jej w
najlepszym świetle.
- Nudzisz się, tak? - spytał w
końcu chłopak, widząc jak nieobecnym wzrokiem ogarnia zegar wiszący na ścianie.
- Masz rację - przytaknęła, a on
się roześmiał, sprowadzając ją na ziemię. - Palnęłam gafę? - spytała zmieszana.
- Przyznałaś, że się nudzisz -
zauważył. - Przepraszam, że nie jestem bardziej rozrywkowym towarzystwem.
- To ja przepraszam! Och, jestem
okropna - westchnęła i ukryła twarz w dłoniach.
- Nie jesteś. Zdawałem sobie
sprawę, że przez jakiś czas będzie między nami niezręcznie. To całe "bycie
przyjaciółmi" po tym, co razem przeszliśmy, to ciężki kawałek chleba.
- Z ust mi to wyjąłeś.
- To może nie będziemy się
spinać? W końcu wcześniej jakoś funkcjonowaliśmy, a widziałem cię nago i
utknęliśmy razem w windzie - zaśmiał się.
- Nago?! - przeraziła się. -
Kiedy?!
- No... pamiętasz, jak wpadłem do
twojej wanny? - Chłopak urwał i poczekał aż ona przytaknie. - Piana się nieco
przerzedziła i...
- No to pogrzebałeś szansę na
normalną konwersację. Tak mi wstyd. - Dziewczyna poczerwieniała mimo podkładu,
który miała na twarzy.
On przykrył jej dłoń swoją i
spojrzał jej w oczy.
- Ale to wspaniałe wspomnienia -
słusznie zauważył, nie spostrzegłszy się, że tuż nad nimi stoi już Harry w
towarzystwie chudej blondyny, która wisiała mu na ramieniu.
- Dlaczego siedzicie przy barze?
- spytał Harry swoim zwyczajnym wolnym tempem. Jej siostra stwierdziła, że
chłopak jest opóźniony i rzeczywiście dla kogoś postronnego musiał sprawiać
takie wrażenie.
- Czekaliśmy na was - wyjaśnił
Liam.
- Ale my już dawno jesteśmy -
oświadczył Styles, a Madzia i Liam popatrzyli na siebie i wybuchli śmiechem.
- Musiałem sprawdzić w złej loży
- oznajmił chłopak i pomógł przyjaciółce zejść z wysokiego stołka.
- Eeee... w każdym razie siedzimy
tam - Harry wskazał lożę, w której Niall machał do nich zamaszystym gestem. - A
to jest Cara - przedstawił swoją towarzyszkę.
- Amerykanka - stwierdziła
Madzia, podejrzliwie kiwając głową. - Miło mi.
- A ty jesteś...?
- Polka - rzuciła zdawkowo Madzia
i oddaliła się, zanim blondyna zapytała ją o imię.
Liam wzruszył ramionami w stronę
przyjaciela, bo nie potrafił wyjaśnić tego zachowania. Styles został jeszcze
przez chwilę przy barze, by zaopatrzyć siebie i swoją "przyjaciółkę"
w drinki i dołączył do towarzystwa, gdzie Madzia zapoznawała właśnie Perrie z Little Mix,
dziewczynę Zayna.
Eleanor, która nieodłącznie
siedziała przy Louisie chciała koniecznie wiedzieć, jak udała się randka, więc
Madzia nie omieszkała w zabawny sposób sparodiować ich wypad do
"Parów" i posiłek królów.
- Ogólnie rzecz biorąc... MASAKRA
- podsumowała ze śmiechem, a Harry spojrzał na nią z wyrzutem.
- Wtedy mówiłaś coś innego! -
zaparł się, a ona wzruszyła ramionami.
- Nie chciałam robić ci
przykrości. Nie spisałeś się.
- To trzeba było licytować Liama!
- zaznaczył dobitnie Harry, a Madzia spojrzała na chłopaka, w towarzystwie
którego tu przyszła i się uśmiechnęła.
- Już naprawiam ten błąd.
Atmosfera na chwilę zrobiła się
dziwna, bo Harry wylał drinka na swoją towarzyszkę, która naburmuszyła się, ale
kiedy zaczął wycierać ją serwetkami ze stołu, nie omieszkała musnąć jego dłoni
i kilka minut później już flirtowała z nim, wypytując o tatuaże i nowy teledysk
oraz zbliżający się występ na olimpiadzie. Co chwilę wypinała też cycki i
chichotała głupiutko. Kiedy rzuciła jakiś tekst o Polsce jako o zacofanym kraju
ze wschodu, wprowadziła Madzię we wściekłość. Przeprosiła towarzystwo i wyszła
jakimś bocznym wyjściem, by zmaltretować kosz na śmieci, który przewrócił się,
wypluwając swoją zawartość.
- Cholera!!! - wrzasnęła. - Co
jest ze mną nie tak?! Zabiję ją!!!
Nastolatka urwała, widząc
zdziwione spojrzenie Toma, który stał naprzeciwko niej z papierosem w ustach.
Znajdowała się w zaułku między klubami, który służył za palarnię.
- Okres? - spytał ze śmiechem,
kiedy się uspokoiła.
- Raczej wredna modelka - warknęła
Madzia i w skrócie wyjaśniła Tomowi sytuację, że ta obraziła jej ojczysty kraj.
- Pokaż mi ją, to zgaszę peta na
jej czole - oświadczył śmiertelnie poważnie chłopak, a kiedy nastolatka zdała
sobie sprawę, że rzeczywiście jest do tego zdolny, złagodziła jego agresywne
zapędy.
- A jak tam urodziny? - spytała.
Zegarek wskazywał 22, a więc bawili się w najlepsze. - Niespodzianka się udała?
- Przegapili moje wejście, bo Max
musiał koniecznie "porozmawiać z twoją siostrą" - westchnął Tom. -
Tak więc stałem z Kelsey dobrą minutę, zanim w ogóle zauważyli, że przybyłem.
Wtedy ten Kuba odkaszlnął i Siva zreflektował, że trzeba odpalić armatkę z
confetti. Ale nie mógł jej ogarnąć, więc sam mu ją wyrwałem i... ta dam! - Tom
wyciągnął z kieszeni garść kolorowych skrawków papieru i podrzucił je do góry.
- Czyli nie podobało ci się? -
spytała zawiedziona Madzia.
- Nie, nie podobało mi się, że ty
nie przyszłaś. Niespodzianka i tak wypaliła i bawimy się świetnie. Tylko
Michelle się nadąsała na Maxa, że wyszedł z Brukselką i sobie poszła. Ale może
to i lepiej, bo przy niej jakoś zawsze się hamował. - Tom wzruszył ramionami, a
Madzia pokiwała głową w milczeniu. Nagle chłopak zmienił temat. - Hej, Malik
przyszedł z matką?
Nastolatka spojrzała w stronę
drzwi do klubu, z którego wyszła, gdzie pojawił się Zayn w towarzystwie Perrie.
Przyszedł zapalić. Dziewczyna miała przefarbowane na biało włosy, pot lśnił na jej czole,
a gruba sukienka z czegoś na kształt tweedu upodobniała ją do starej babci.
- To jego dziewczyna, przecież
wiesz! - zachichotała Madzia, a Tom jej zawtórował i zgasił peta. - I wszystkiego najlepszego, Tom.
- Dzięki, Maggie. Jak ci się znudzi towarzystwo
małolatów, wbijaj do nas.
Madzia uśmiechnęła się do
przyjaciela i pełna zacięcia, wróciła do stolika. Nie zamierzała siedzieć w ciszy.
Początkowo dyskutowała z Niallem, bo głupio jej było, że jako jedyny siedzi
sam, ale szybko zrozumiała, że głośną muzykę ciężko jest przekrzyczeć i lepiej
skupić się na rozmówcy, którego miała na wyciągnięcie ręki. Zresztą, drink
nieco ją ośmielił i mimo iż nie zamierzała pić więcej, poczuła przypływ
pewności siebie.
- Zdradzę ci pewną tajemnicę -
szepnęła do ucha Liama, a ten wytężył słuch. - Od początku uważałam cię za
najprzystojniejszego członka One Direction.
- Uuuu... Czyżbym wietrzyła jakiś
romans? - zachichotała Eleanor, ale ani Liam, który uśmiechnął się poczciwie,
ani Madzia, upojona swoim dość odważnym wyznaniem, nie byli w stanie tego
usłyszeć.
Harry za to najwyraźniej słyszał,
bo zaczął szeptać coś swojej modelce na ucho, wzorem przyjaciółki. I tak
zleciał wieczór, na wyścigu flirtów. Kiedy Madzia intencjonalnie, choć niby
przypadkowo, dotykała kolana Liama, Harry ocierał się o biust swojej
towarzyszki. Kiedy Madzia zaśmiewała się z żartu Liama, Harry zrywał boki ze
śmiechu ze słów wypowiedzianych przez blondynę. Niall nie ogarniał sytuacji, bo
się schlał, Zayn był zajęty Perrie, a Louis nie mógł zająć się swoją ukochaną,
bo bawiła go zaistniała sytuacja, która wyglądała przekomicznie z punktu
widzenia obserwatora. Ani Madzia, ani Harry nie zdawali sobie jednak z tego
sprawy.
- Jestem zmęczona - szepnęła
nagle Cara do ucha chłopaka, któremu prawie siedziała już na kolanach.
- To my się zbieramy -
zaanonsował Harry.
- Prosicie o pozwolenie? -
roześmiała się Madzia, a chłopak uśmiechnął się, ale było to robienie dobrej
miny do złej gry.
Wyszedł po dość dziwacznym
pożegnaniu, a nastolatka została skazana na Liama. Gesty czułości osłabły i
zapewne to zauważył, bo nie był idiotą. Nie chciała mu jednak robić przykrości,
więc postanowiła maksymalnie skupiać się na jego opowieści o występie na
ceremonii zakończenia igrzysk. I tak w przyjemnej atmosferze minął jej czas do
pierwszej. Zdała sobie sprawę, że wystarczyło się nie spinać i być sobą. W
końcu byli już przyjaciółmi, co stało na przeszkodzie, by odbudowali te
relacje?
Zmieniła zdanie, kiedy po wyjściu z samochodu złapał ją za rękę i zaprowadził pod drzwi
mieszkania. Wypiła niewiele, ale i tak kręciło jej się w głowie z
nadmiaru wrażeń. Całą drogę do drzwi w głowie rozważała, co zrobić, kiedy
chłopak spróbuje ją pocałować. Kiedy zdecydowała się nie uciekać, nie
policzkować go, ani nie uraczać wiązanką przekleństw, przekonała się, że było
to niepotrzebne. Co prawda Liam nachylił się nad nią, ale wcale nie złożył
namiętnego pocałunku na jej ustach, a jedynie cmoknął ją w policzek, bo
przyjacielsku.
- Dobranoc, Meggs - wyszeptał i
puścił jej dłoń, by skierować się w stronę schodów.
- Liam! - zawołała szeptem.
Obrócił się i spojrzał na nią
swoim spojrzeniem szczeniaczka, które wywołało uśmiech na jej twarzy. Wiedziała
już, że danie mu szansy będzie dobrym pomysłem.
- Co ty na to, żebyśmy jeszcze
kiedyś to powtórzyli? - spytała bez ceregieli, a on odwzajemnił jej uśmiech.
- Bardzo chętnie.
Kiedy Madzia zamknęła drzwi,
poczuła uścisk w żołądku, ale nie była w stanie rozpracować, co jest tego
przyczyną. Żeby nie rozmyślać nad dziwacznym wieczorem, zakradła się do
sypialni siostry, ale ta jeszcze nie przybyła, co było raczej do przewidzenia. Impreza
Toma Parkera na pewno trwała w najlepsze i miała zakończyć się dopiero nad
ranem. Nastolatka była jednak zbyt zmęczona, by czekać na siostrę, więc zmyła
makijaż i położyła się spać.
Pięć dni planu, który wcieliła w
życie zaczęło się naprawdę obiecująco.
~*~
Naprawdę cudowny rozdział:)
OdpowiedzUsuńTa relacja Harrego z Maggie jest pokręcona, ale przezabawna i to chyba najważniejsze. Nie chcę tu za dużo się rozpisywać, bo nie mam czasu, ale i tak wiem, że nie połączysz go z nią, więc skracam swoją wypowiedź. Wkońcu wydaje mi się, że tu zawsze chodziło o Natha;P
Jay oczarowany Brukselką jak reszta towarzystwa. W sumie to się nie dziwię, bo to śliczna dziewczyna:)
Dobra wracam do logarytmów xd
Pozdrawiam:*
Haha reakcja wszystkich na Monikę zniewalająca!
OdpowiedzUsuńHarry i Madzia ta ich "chemia" mnie zaskakuje! A Liam jest w tym wszystkim niewinny!:(
Uwielbiam ten moment:
Z impetem zderzyła się z Jayem, który najprawdopodobniej wrócił z łazienki (bar odpadał, bo nie niósł nic do picia).
- Sorki - przeprosiła i niezręcznie próbowała go ominąć, ale stał jak kołek, wgapiając się w nią tak, że miała ochotę zapaść się pod ziemię. - Mam coś na twarzy? - zapytała, instynktownie dotykając policzka, ale on pokręcił głową.
- Nie, nie masz. Ale wyglądasz prześlicznie
Czekam z nie cierpliwością na kolejny!!!
Pozdrawiam,
Ola!
kocham ten rozdział :) chyba od dzisiaj jest jednym z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział :)
weny!!!!
Cudny ;pp
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;)))
Świetny. A Monika w tej kiecce wyglądać musiała wyglądać zniewalająco, skoro na wszystkich zrobiła wrażenie :D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Liam'a, że padł ofiarą tego, że Madzia chce odegrać się na Harry'm. Nieładnie.
Ciekawy jest ten plan. Na pewno coś je zatrzyma!
Czekam na następny!
Pozdrawiam.
Omnomnom.XD Teksty Tom'a zawsze spoko! No i akcja z flirtami boska :) Kurczę chciałabym wiedzieć jak zdeklaruje się Madzia.:) Czekam do piątku ;*
OdpowiedzUsuńPo prostu prześwietny (nie wiem, czy jest takie słowo,a le trudno ;))
OdpowiedzUsuńZgadzam się z powyższymi wypowiedziami. Ta relacja Madzia-Harry jest naprawdę dziwna, ale i przezabawna.
Tylko szkoda Liama, lecz Polka chyba dała mu szansę...
Nie pasuje mi tu jedna wypowiedź Moniki. Ta, że nie będzie piła. Szczerze, jakoś sobie tego nie wyobrażam. W końcu Monia po alkoholu równa się fajna Monia (nie twierdzę, że w ogóle jest niefajna).
Czekam na kolejną część.
Pozdrawiam,
Madeleine.
P.S. Jak widzisz, komentarz trochę do bani, ale jestem zbyt zdenerwowana przed jutrzejszym spektaklem, więc... No, mam nadzieję, że "tym" się zadowolisz =)
Dzisiaj zacznę od Moniki, która jak dalej pójdzie będzie mają ulubienicą. Ta dziewczyna jest świetnym obserwatorem i dobrze widzi co dzieje się z jej siostrą a na dodatek sama nie zdaje sobie sprawy ze swoje urody i najwyraźniej uczuć, ktore albo są skryte gdzieś we wnątrz niej albo jeszcze ich nie ma. Ja tak jak Max życzę jej wszystkiego najlepszego i miłości jeśli nie z Jayem to może z Maxem? W końcu to też dobry chłopak. Ten rozdział pokazał mi że to właśnie Monika a nie Madzia jest bardziej za chłopakami z The wanted i jak dla mnie udowodniła to przychodząc na impreze Toma nawet zabirając swojego przyjaciela KUba i jak widać w takich sytuacjach wszyscy się potrafią dobrze bawić, nagle okazuje się że nikt nikomu nie przeszkadza Monice nie przeszkadzał Nathan, Dionne czy Jaya a reszcie towarzystwa KUba i chyba właśnie o to chodzi w dobrej zabawie dlatego uważam że to właśnie impreza Toma była tą bardziej udaną.
OdpowiedzUsuńCO do Madzi powiem szczerze nie wiem coz tą dziewczyną jest nie tak bo żeby być aż tak nie zdającym sobie sprawy z własnych uczuć to kuż trocgę za dużo. Najpierw Nathan, później Liama a teraz Harry czyli najgorszy z całej trójki. I jeśli nawet kiedyś ma być jakiś bardziej romantyczny rozdział z Nathanem a ma być on jeden to ja chyba wymiękam bo tych z Laima było miliony. ALe wogóle uczucia to Harrego który ugania się za samymi sławnymi starymi babami ona chyba oslepła i dobrze Monika mówi że już nie ogarnia uczuć swojej siostry bo ja tak samo. Niestety jestem zawiedziona jej postawą podczas imprezy wykorzystywała tylko Liama do odegrania się na Harrym. Jak dla mnie wogóle powinna się znależść na imprezie obok jeżeli naprawdę chciała spędzić czas z Nathanem jak rzekomo deklarowała się w poprzednim rozdziale, coż szybko zmienia zdanie. Czekam na nastęony rodział wstawiaj jak najszybciej możesz.
Pozdrawiam
Marta
Nie bądż na mnie zła o tak szczerą opinie ale uważam że Madzia zaczyna być męczennicą własnych uczuć i coś powinna z tym zrobić i obrać jakąś drogę- jedną nie trzy. TYm sposobem szybko zwariuje.
UsuńPozdrawiam
Marta
Bardzo fajny rozdziwl. chociaz Ci kandydaci do serca Madzi to wszystko juz mi sie miesza kogo ona naprawde kocha? nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu. Wstawiaj szybko.
OdpowiedzUsuńO matulu poszła na imprezę z Liamem! Ooo tak! Zdziwiło mnie ze ona tam z Hazza. On chyba do niej też coś tam. W tej kwestii jednak wolę żeby nic nie było. Jednak wolę żeby była z Liamem. Mam nadzieję ze dojdzie do tego spotkania które mu zaproponowała. Mam nadzieję ze jednak zdecydujesz się na druga część opowiadania bo to moje ulubione a czytam ich 14 specjalnie policzylam! ze względu ze jest szkoła może powinnas ustalić 3 czy 4 dni w tyg. W których bd wstawiac rozdzialy? Wydaje mi się ze tak byłoby fajnie, bo nie wiem kiedy mg sie spodziewać nowego i wchodzę po kilka razy dziennie na strone xd czekam na nowy rozdział jak najszybciej ;))
OdpowiedzUsuńKomentarz będzie krótki bo nie mam za wiele czasu. Zaczne od Moniki, która w tym rozdziale wydała mi sie lepsza... Kocham 1D i nic tego nie zmieni, ale wolałabym żeby Madzia poszła na impreze do Toma tak jak Monia. Własnie mialo być o niej wiec nie zmieniam tematu. Monika sama nie zdawała sobie sprawy z jej urody. Rekakcja chłopaków na jej widok była słodka. Max zachowywał się naprawde wspaniale. Wyszedł po nia itd. Chcialabym zeby była z Jayem przyjaciółmi, a zaczęła być np. z Maxem (Tom raczej nie wyjdzie). Brukselka stwierdziła ze nie ogarnia uczuc własnej siostry... cóż ja też przestałam. W takim razie co do Madzi. Byłam zła, że przez tą całą impreze bawiła sie Liamem. Jak inaczej określic to ze robiła wszystko zeby dopiec Hazzie. Sama zagubiła sie w swoich uczuciach i myśle ze jesli szybko nie podejmie jakiejś decyzji to może skończyc sie źle. Czekam na kolejny rozdział bo sama zastanawiam się z kogo wkoncu wybierze. I ona jej starsza siostra. Weny :) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział zresztą jak zwykle. Monika ywbrała się na impre Toma i ztego co widać chyba dobrze się bawi skoro Madzi po powrocie do domu nie zastała siostry. To dobrze że od nowa Monika dogaduje się z chłpakami. Sama nie wiem czy zdziwiła mnie ta decyzja Madzi o pójściu z chłpakami z One direction na impreze czy nie, ale ona chyba bawiła się inaczej niż siostra. Dla mnie wyszło ztego przekomarzanie się z Harry'm i najgorzej chyba na tym wyszedł Liam. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że Madzia nie poszła na urodziny Toma, tylko wolała się bawić z 1D. A Monika po prostu nie zdaję sobie sprawy ze swojej urody. Fajnie, że zaczęła się tak dobrze dogadywać z chłopakami :))
Pozdrawiam i czekam na następny.
JA tam ciągle wierzę , że Madzia będzie z Nathanem. Jak zwykle wspaniały rozdział czekam na next :)
OdpowiedzUsuń