~*~
Muszla klozetowa była znacznie
lepszym obiektem do przytulania niż Niall. Mimo iż miliony fanek na całym
świecie mogły się z tym nie zgodzić, Monika miała co do tego stuprocentową
pewność. Zwymiotowała i poczuła się znacznie lepiej, ale nadal
obejmowała sedes i czekała aż rewolucja w jej żołądku całkowicie ustanie. W końcu podniosła rękę, by dosięgnąć do spłuczki. Obracając się,
ujrzała, że nie jest w łazience sama.
- Jak długo tu jesteś? - spytała
Jaya, podciągając się na umywalce i spoglądając w stronę lustra.
Chłopak stał oparty o kabinę
prysznicową i cierpliwie czekał, aż skończy wymiotować.
- Od początku - wyjaśnił.
- Cóż, mogłeś chociaż włosy
przytrzymać - odpowiedziała z przekąsem i wypłukała usta, a stwierdzając, że to
nie starczyło, wzięła szczoteczkę i zaczęła myć zęby.
- Coś często to robisz -
zauważył.
- Polecam - rzuciła zdawkowo i
wyszczerzyła się w stronę lustra, w którym mógł oglądać jej odbicie.
Poczuła się lepiej, kiedy
zwymiotowała, ale nadal ledwo stała na nogach. Kiedy pochyliła się, by wypłukać
usta, poczuła zawroty głowy i omal nie wywaliła się na kafelki, gdyby ją nie
przytrzymał.
- A jednak się na coś przydałeś -
stwierdziła z rozbawieniem, ale uśmiech zszedł jej z twarzy, kiedy chłopak
jednym ruchem podniósł ją na ręce, widząc, że ledwo stoi sama. - Hej, postaw
mnie! Coś sobie naciągniesz!
- Nie jesteś gruba - odpowiedział
spokojnie.
- Chodziło mi raczej o fakt, że
to ty jesteś za słaby, żeby mnie nosić, ale dzięki. Zresztą, chcesz dostać
przepukliny, proszę bardzo - westchnęła i pozwoliła mu zanieść się do swojej
sypialni, nieświadoma, że w pokoju jej siostry po drugiej stronie mieszkania w
szafie odbywały się szokujące deklaracje.
Poduszka była miękka i chłodna.
Przynosiła ulgę wymęczonemu alkoholem i szalonymi przeżyciami organizmowi.
Monika położyła się pod kołdrę i przyłożyła do niej głowę, żeby schłodzić
rozpalone policzki.
- Nie zarzygałam sobie włosów? -
spytała Jaya prosto z mostu, kiedy ten poprawiał jej poduszki.
- Nie, wyglądają dobrze.
- To dobrze. Jutro mi powiesz,
jakiego używasz szamponu.
Mówiła bez sensu, ale nie zdawała
sobie z tego sprawy. Chciała tylko spać.
- W porządku - roześmiał się rozbawiony.
- Potrzebujesz czegoś jeszcze?
- Tak! - ożywiła się i złapała go
za rękę, zmuszając, żeby przysiadł na brzegu łóżka. - Przez ten incydent z
Niallem będę miała koszmary do końca życia. Mógłbyś mnie pocałować, żeby zmazać
ten obraz? - spytała z nadzieją i zamrugała oczami w jego stronę, a on
nerwowo potarł kark, bo nie wiedział, jak na to zareagować. - Proszę... To nie
będzie nasz pierwszy raz - ponagliła.
Chciał wstać, ale nadal trzymała
go za rękę, choć był to tak delikatny chwyt, że z łatwością mógłby wyjąć z
niego rękę. Ale nie chciał.
- Jesteś pijana, jutro będziesz
tego żałować - odezwał się w końcu, a ona pokręciła głową tak, że jej rude
włosy zatańczyły rumbę wokół zarumienionej twarzy. - No to nie będziesz tego
pamiętać.
- Więc w czym problem? - spytała,
przygryzając wargę, a on westchnął ciężko. Powoli zaczął pochylać się nad nią
jak nad Śpiącą Królewną, ale kiedy od jej ust dzieliło go kilka centymetrów,
zdał sobie sprawę, że zasnęła.
- Problem w tym, że ja będę
pamiętał - powiedział pod nosem i cmoknąwszy ją w czoło, przykrył kołdrą i
ułożył się na fotelu przy łóżku.
Tak zasnął zmęczony przeżyciami
tego dnia, który dla niego też był szalony.
*
Poranek nastał leniwie. Słońce
zapukało do pokoju Madzi i pogładziło ją po twarzy. Przeciągnęła się
rozkosznie. Dawno nie spała tak dobrze. Obróciła się na drugi bok i przytuliła
do poduszki, którą miała tuż obok siebie. Poduszka ta jednak pachniała
bynajmniej nie płynem do płukania, który z Moniką kupiła w TESCO. Pachniała
nastolatkiem.
- Niall? - spytała Madzia
zachrypniętym głosem, ale chłopak spał zbyt twardo, by go usłyszeć.
Nic nie rozumiała. Nie była
pijana, doskonale pamiętała grę w butelkę i szokujące wyznanie Natha, który
najwyraźniej wyznał jej uczucie w szafie i ją pocałował. Ale skąd, u licha, Niall w jej łóżku?
Nastolatka wciągnęła kapcie i
wyszła z pokoju. Budzenie się w towarzystwie znanych członków zespołów
przestało ją dziwić, więc nie zrobiła żadnej awantury. Na kanapie w salonie
spali przytuleni Tom i Kelsey. Uchyliła drzwi do sypialni Moni i ujrzała, jak
ta śpi smacznie, przytulając się do własnej kołdry, a Jay kima w fotelu z
nogami wyciągniętymi i opartymi na łóżko. Poruszenie sprawiło, że się
przebudził, przetarł oczy i spojrzał na Madzię.
- Dzień dobry, Meggs - przywitał
się.
- Cześć. Dzięki, że się nią
zająłeś - odpowiedziała.
- Nie było kłopotów. Od razu
zasnęła.
- To świetnie. A wiesz może, co
działo się potem? - spytała Madzia, mając nadzieję, że nie bierze po raz
kolejny udziału w jakimś "Kac Vegas".
- Właściwie to siedziałem tutaj
cały czas, ale o drugiej Louis przyszedł powiedzieć, że on i Eleanor wracają
razem z Zaynem i Liamem.
- A co było wcześniej?! - spytała
zszokowana nastolatka.
Gra w siedem minut w niebie miała
miejsce przed pierwszą. Ci, którzy chcieli wyjść, mogli wyjść wtedy. Głównie
miała tu na myśli Harry'ego i Liama, którzy ewentualnie mogli poczuć się zazdrośni
o to, że poszła migdalić się w szafie z Nathem. Tyle że ona nie miała takiego
zamiaru, kiedy tam z nim szła. Chciała po prostu wszystko wyjaśnić, chciała się dowiedzieć, czy to on pocałował ją w ciemności i... poznała prawdę. A to wywróciło jej świat do góry nogami, bo kiedy zdawało jej się, że będą mogli być przyjaciółki, on burzył jej krew w żyłach i zapierał dech w piersiach.
- No a Nath? - spytała
pospiesznie.
- Nath wyszedł niedługo po tym, jak
przyniosłem tu Monicę. Myślałem, że wiesz.
- Och.
No tak, tego mogła się
spodziewać. Że też zachciało jej się migdalenia! Pamiętała, że po pocałunku wyznał jej uczucie i czekał, aż na nie odpowie, ale ona stała osłupiała i nie potrafiła wykrzesać z siebie ani słowa, czym najwyraźniej go zraniła. Jej czyny świadczyły o czymś zupełnie innym niż wypowiadane przez nią słowa. Miała nadzieję, że nie zepsuła relacji z
Nathem. Nie była gotowa na takie deklaracje, no i przecież w końcu będzie musiała wrócić do Polski, co wtedy? Ale z drugiej strony, to wszystko przez niego. Po co ją okłamał, że nie
pocałował jej wtedy, na polu golfowym? Zrobił z niej idiotkę, więc nic dziwnego, że nie wyznała uczuć od razu. No a fakt, że Liam i Harry również zaprzątali jej myśli nie był sprzyjający do wchodzenia z kimś związek.
- A Harry? - dopytywała.
- Nie mam pojęcia. On z Niallem
zostali i chyba jeszcze piliście, bo przyszłaś po mnie, ale już przysypiałem,
więc... - Jay wywrócił oczami.
Znowu się nawaliła i nie
pamiętała, co się działo. Opowieść przyjaciela poukładała jej w głowie prawie
wszystko. Nastroje gości pozostawały tajemnicą, ale to było łatwe do
rozszyfrowania. Natomiast fakt, dlaczego wylądowała w łóżku z Niallem, a Harry
zaginął, pozostawał tajemnicą. Dla pewności zajrzała jeszcze do łazienek, czy czasem
nie upodobał sobie wanny jako wygodnego łóżeczka, ale go nie było. Poszła więc
obudzić Nialla, bo w końcu był to jego kumpel i może coś wiedział.
- Gdzie ja jestem?! - spytał
blondyn, przecierając zaspane oczy, które zlepiły mu się w małe szparki.
Madzia z przerażeniem spojrzała
na wybrzuszenie na kołdrze, które jasno świadczyło o porannym
wzwodzie. Zaczerwieniła się, ale udawała, że tego nie widzi. Najwyraźniej
słabo, bo chłopak się zorientował, spłonął rumieńcem i zmienił pozycję, by
ukryć swoją "chłopięcość" przed jej wzrokiem.
- Dlaczego spaliśmy w jednym
łóżku? - spytał zawstydzony Niall, kiedy doszedł do siebie po upokorzeniu.
- Pytaj mnie, a ja ciebie -
westchnęła Madzia. - Podobno ty, ja i Harry piliśmy jeszcze po drugiej, a teraz
on zaginął.
- Zaginął? - zaniepokoił się
chłopak.
Powoli docierały do niego
wydarzenia poprzedniego wieczoru, ale wypił tak dużo, że niewiele z nich
pamiętał. Po upokarzającym go pocałunku, który doprowadził Monikę do wymiotów,
całkiem urwał mu się film.
- No nie wiem, czy zaginął. Po
prostu go... nie ma. A ty i ja spaliśmy w jednym łóżku, a to dość
niepokojące...
Niall zrobił zdziwioną minę, ale
kiedy zrozumiał, o co jej chodzi, roześmiał się i machnął ręką.
- Och, nie! Ja tak mam zawsze
rano! To znaczy... czasami. Rzadko. Zdarza się raz po raz.
Madzia wywróciła oczami i
westchnęła ciężko. Na pewno nie uprawiała z nim seksu. Nawet po pijaku nie dałaby się mu uwieźć, zważywszy na swoje silne uczucia do kogoś innego.
- Ubierz się - poleciła.
Niall zrobił się czerwony jak burak,
a ona wyszła. Po drodze zahaczyła o nogę Kelsey i ją obudziła.
- Hej - odezwała się zaspana
dziewczyna.
- Cześć, Kels. Wiesz może, gdzie
jest Harry?
- Zgubił się? Powiem szczerze, że
przespałam drugą część imprezy, więc nie mam pojęcia.
- Och, no trudno.
- Ale mogę zrobić śniadanie w
rekompensacie za moją amnezję. - Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- Chilli con carne - wydukał Tom
przez sen, a one się roześmiały.
- Nie, żadne chilli - odpowiedziała
mu Kelsey i cmoknęła go w usta. - Ale jakieś kanapki mogę zrobić.
Madzia uśmiechnęła się do niej z
wdzięcznością, a sama zaczęła ogarniać pokój po imprezie. Nie był to tak
szalony wieczór jak ten z pożarem firanek w tle, ale i tak zapadał w pamięci.
Hałasy powodowane przez Kelsey w
kuchni i Madzię w salonie, obudziły Monikę, która zamrugała kilka razy oczami,
nie będąc pewna, czy nadal śni. Przed sobą miała Jaya.
- Byłeś tu całą noc? - spytała
zdziwiona i przetarła oczy.
- Żebyś nic nie zbroiła -
odpowiedział rozbawiony.
- A zbroiłam?
- Tak trochę.
- Chryste... Myślałam, że
wszystko pamiętam - westchnęła dziewczyna i usiadła, by się rozciągnąć.
Miała na sobie wczorajsze ciuchy
i makijaż i czuła się niebywale nieświeżo.
- Nawet niemoralną propozycję,
którą mi składałaś? - drążył Jay.
- Tak, przepraszam za to.
Monika zrzuciła nogi z łóżka i
podreptała do łazienki. W drodze do niej zauważyła jednak, że jej siostra
trzyma się za głowę na pufie w salonie i zastanawia się nad czymś uparcie.
- W porządku? - spytała z troską.
- Harry zaginął.
- A próbowałaś dzwonić?
- Dzwonić?
- No wiesz... Brać do ręki taki
sprzęt z guziczkami, wdusić odpowiedni numer i się połączyć w celu uzyskania...
- Zamknij się! - warknęła Madzia
i pobiegła do sypialni po swój telefon, ale szybko zawróciła, gdy natknęła się
na nagiego Nialla. - O nie, moje oczy! Czy wszyscy z One Direction lubią chadzać nago? Pożycz telefon! - zawołała do siostry.
Jak na zawołanie z sypialni
wyszedł Jay i podał dziewczynie jej dzwoniącą komórkę. Było przed dwunastą.
- Kuba, nie mogę teraz rozmawiać.
Zadzwoń później - odezwała się Monika w słuchawkę i się rozłączyła, podając
Madzi telefon.
Ta zaczęła z pamięci wbijać numer
kolegi, przez co jej siostra spojrzała na nią spode łba.
- No co? Mam dobrą pamięć. W
przeciwieństwie do niektórych.
- Jakbyś miała dobrą pamięć, to
pamiętałabyś, żeby wstać dziś rano do pracy - prychnęła Monika i wyszła do
łazienki, a Madzi oczy wyszły z orbit.
Praca! Zupełnie zapomniała, że
urządza imprezę w środku tygodnia. Chłopcy mieli wolne, ale ona nie. Tym razem
przegięła, było po niej... Po drugiej stronie słuchawki odezwał się głos
Harry'ego.
- Słucham?
- Całe szczęście, ty żyjesz! -
wrzasnęła Madzia.
- Dziękuję za troskę, ale nie rozumiem, z czego ona wynika.
- Jak to? Budzimy się, a ciebie
nie ma... Myśleliśmy, że zaginąłeś!
Jay wyszedł z pomieszczenia, by
nie podsłuchiwać i udał się do Kelsey, pomóc jej w robieniu śniadania. Nie podobało mu się, że Kuba dzwonił do Moniki, ale w końcu gra w butelkę nie czyniła z nich pary, więc nie mógł im robić wyrzutów. Tom natomiast
przycisnął sobie do głowy poduszkę, ale nie była ona w stanie zagłuszyć kaca.
- Nie zaginąłem. Jestem w wytwórni - kontynuował Harry.
- Gdzie jesteś?
- W wytwórni. Naszej. Gdzie ty powinnaś być w pracy od jakichś czterech
godzin.
- A ty co tam robisz? Chyba nie
nagrywacie bez Nialla? Bez niego stracicie sporo
fanek i...
- Nie, nie, spokojnie. Ja zastępuję ciebie.
- Co robisz?! - zszokowała się
dziewczyna.
- Obudziłem się przy twoim boku około siódmej. Nie miałem serca budzić
cię do pracy, więc postanowiłem pojechać tam za ciebie.
- Ale... dlaczego?
Zignorowała fakt, że obudził się przy jej boku. Czy poprzedniego wieczoru wspomniała, że jej się podoba, co zdenerwowało Natha i sprawiło, że wyszedł? Cholera, dlaczego kiedy inni odpoczywali w komplikowaniu jej życia, ona przejmowała pałeczkę?
Zignorowała fakt, że obudził się przy jej boku. Czy poprzedniego wieczoru wspomniała, że jej się podoba, co zdenerwowało Natha i sprawiło, że wyszedł? Cholera, dlaczego kiedy inni odpoczywali w komplikowaniu jej życia, ona przejmowała pałeczkę?
- Nie udawaj, że po wczorajszym nie wiesz. Chyba, że przez alkohol masz
amnezję, wtedy przyjadę i odświeżę ci pamięć. Dziś wieczorem? Obiecuję, że
wymyślę coś lepszego niż "Parówy". - Harry roześmiał się w
słuchawkę, a Madzia stała z telefonem jak osłupiała. Czy on właśnie zapraszał
ją na randkę? Rozwiał jej wątpliwości swoimi słowami. - Wpadnę po ciebie o dziewiątej. Tak dla jasności, to randka.
Rozłączył się, zanim zdążyła o
cokolwiek spytać. Stała tak z zaciśniętym w dłoniach telefonem aż w
pomieszczeniu nie pojawił się Niall.
- Z kim rozmawiałaś? Wyglądasz,
jakbyś zobaczyła ducha.
- Harry się znalazł - wyjaśniła.
- Och, to świetnie. Dzwoniłaś do
niego? Dobry pomysł, że też wcześniej na to nie wpadliśmy.
Niall wyszedł do kuchni już w
pełni ubrany, a Madzia ukryła twarz w dłoniach. Że też ona wcześniej nie wpadła
na to, że organizowanie takich imprez bardzo może skomplikować komuś życie. Co ona takiego zrobiła, że Nath wyszedł, a Harry zapraszał ją na randkę? Musiała się tego dowiedzieć i tylko dlatego zgodziła się na dziwaczne spotkanie z przyjacielem.
Niezbyt pewnie
pozwoliła Harry'emu zawiązać sobie oczy, kiedy przyjechał po nią tego wieczora.
Monika tradycyjnie już kazała chłopakowi trzymać fiuta w spodniach i
przestrzegła Madzię przed tym Casanovą. Zapowiedziała też, żeby ta nie piła i
zapamiętała cokolwiek, żeby móc później zdać relację. Sama zamierzała zrobić
sobie wieczór z kąpielą, oddać się relaksowi i czynnościom upiększającym.
Harry sam powiedział, że wymyśli
coś lepszego niż obskurna restauracja, w której byli po licytacji. Madzia czuła się okropnie od razu nie wyjaśniając z Harrym sytuacji, szczególnie że pocałunki, które wymieniła z Nathem w ciemności jasno utwierdzały ją w przekonaniu, że jeśli ktoś ma ją całować do końca życia, to tylko on. Póki co jednak zamierzała wyciągnąć z Harry'ego
jak najwięcej odpowiedzi odnośnie imprezy poprzedniego dnia, bo nie wszystko
pamiętała. Liczyła, że w zaciszu romantycznej restauracji usłyszy wszystko, co
tak ją intrygowało. Niestety, szybko przekonała się, jak bardzo się
przeliczyła.
- Zabierasz mnie do domu? -
spytała z nutką zawodu. W miejscu publicznym łatwiej byłoby jej się kontrolować przed tymi dziwacznymi uczuciami, którymi wbrew sobie nadal go obdarzała. Zorientowała się, gdzie ją zabiera, bo opaska
niedokładnie zasłaniała jej oczy. Kiedy chłopak to zauważył, poprawił
niedopatrzenie.
- Zrozum, nie mogę się pokazywać
w miejscach publicznych, bo paparazzi nie dadzą mi żyć. - Harry wzruszył
ramionami i ponaglił ją do drzwi, żeby nikt ich razem nie zobaczył, a ona
zmarszczyła brwi.
Tak miała wyglądać ich randka?
Rozumiała, że ilość fanek Harry'ego w porównaniu do fanek Natha była o niebo
większa, ale czy to oznaczało związek w ukryciu? Z Carą jakoś pokazywał się w
klubie i nie przejmował się, że ktoś zrobi im razem zdjęcie. To prawda, przecież był idolem nastolatek i Casanovą. Z nim nie mogła liczyć na miłość romantyczną... Co innego z Nathem, którego najwyraźniej do siebie zraziła... Jezu, co się z nią działo? Wcześniej jej miłosne doświadczenia były prawie równe zeru, a Anglia czyniła z niej obiekt pożądania trzech członków znanych zespołów. Co gorsze, nie potrafiła jednoznacznie określić swoich uczuć i bała się, że ktoś przez to ucierpi.
- To może lepiej zaprosiłbyś tu
swoją dziewczynę? - spytała nastolatka.
- Cara? Spotkaliśmy się kilka
razy, ale to już przeszłość - wyjaśnił Harry i przepuścił ją w drzwiach.
Cały czas trzymał ją za rękę, bo
nadal miała zawiązane oczy.
- Skoro już wiem, gdzie jesteśmy,
to po co ta szopka? - dopytywała Madzia. - Mam poczuć nastrój awarii prądu?
Tylko nie ma Natha, więc kto mnie pocałuje w ciemności, pomyślała.
- Zobaczysz - roześmiał się Harry i
zaczął prowadzić ją schodami w dół. Domyślała się, gdzie idą, ale nic nie
mówiła. Wtedy ściągnął jej opaskę z oczu i ujrzała schron ratunkowy w jego
piwnicy, cały obwieszony świątecznymi lampkami, które czyniły nastrój półmroku.
Na stole paliły się dwie świece i stała zastawa obiadowa.
- Wow... - powiedziała cicho
Madzia. Tego się nie spodziewała.
- A jednak potrafię zaskoczyć,
co? - spytał dumny z siebie chłopak.
W milczeniu pokiwała głową i
usiadła na kanapie, kiedy wskazał jej miejsce. Znikł na chwilę, by wrócić z
półmiskiem z jakąś potrawą, którą postawił na stole. Spodziewała się, że włączy
muzykę, ale on wybrał telewizję i film na DVD "Bambi". Szybko
zorientowała się, że na rozmowę nie ma co liczyć, bo on wolał obserwować ją
kątem oka, a kiedy usilnie próbowała skupić się na filmie, udał, że się
rozciąga, po to tylko, by objąć ją ramieniem i nieco przybliżyć się do niej na
kanapie.
- Harry, co ty robisz? - spytała
w końcu, wduszając pauzę na pilocie.
- Jak to co? Jeszcze pieczeni? -
zapytał, wpychając sobie kęs do ust i popijając go winem, które wlał do
kieliszków.
- Nie mogę tak tu bezczynnie
siedzieć bez żadnych wyjaśnień.
- Rozumiem, że kobiety lubią
rozmawiać o uczuciach, ale nie rozumiem, co tu jest jeszcze do powiedzenia.
Nie miała pojęcia, czy udawał,
czy naprawdę nic nie rozumiał.
- Nie pamiętam, co się działo wczoraj, po grze w butelkę - oświadczyła w końcu Magda, zdając sobie sprawę, że Harry sam nie podejmie
inicjatywy rozmowy.
- Zaraz potem jak weszłaś z Nathem do szafy, z której on wyszedł przybity? Nic takiego. Wypiliśmy kilka szotów, wtedy palnęłaś coś o moich seksownych loczkach, a Nath oświadczył, że wychodzi. Wybiegłaś za nim z mieszkania, krzyczałaś, że niepotrzebnie całował cię w ciemności, a potem wróciłaś do nas. Wszyscy po kolei się zmywali. W końcu zostaliśmy tylko w
trójkę, ty, ja i Niall. Jego zmorzył alkohol, więc zasnął na ziemi, a ty
zapytałaś, czy nie miałbym ochoty zostać z tobą... - wyjaśnił chłopak.
Madzia nie wierzyła własnym
uszom. Zaproponowała Harry'emu wspólne spędzenie nocy?! Nic dziwnego, że teraz
był niebywale ośmielony i nie miał ochoty na rozmowę, tylko na bardziej
cielesne doznania. Co się z nią działo w tym Londynie?! Na pewno nie była sobą,
ci chłopacy mieszali jej w głowach. I na domiar złego nagrabiła sobie u Natha, który mógł już więcej nie chcieć jej widzieć.
- Nic nie zaszło, spokojnie -
zapewnił Harry, widząc jej przerażone spojrzenie. - Wstałem o siódmej i
wyszedłem, oto cała historia.
- Czyli nie wiesz, jak Niall
znalazł się w moim łóżku?
- Strzelam, że było mu
niewygodnie na ziemi i po zwolnieniu miejsca, zdecydował się legnąć obok ciebie
- wyjaśnił z rozbawieniem Harry. - Ale naprawdę dobrze się bawiłem.
- Nadal sobie wszystkiego nie
wyjaśniliśmy - powiedziała sucho Madzia, widząc, że oblizuje wargi i zaczyna
pochylać się w jej stronę.
- Co chcesz wiedzieć? Bo to, że
mi się podobasz, już chyba wiesz.
- Od kiedy niby ci się podobam?
- Cóż, nie bez przyczyny wybrałem
to miejsce na naszą pierwszą... drugą, ale pierwszą dobrowolną randkę. Po
prostu wtedy, kiedy się tu zatrzasnęliśmy, zaczęły budzić się we mnie...
uczucia, których istnienie spychałem daleko na obrzeża mojej świadomości. Kiedy
trafiłaś do szpitala odchodziłem od zmysłów, a od kiedy cię pocałowałem w grze w butelkę...
zupełnie nie mogłem przestać o tobie myśleć. No a potem poprosiłaś, żebym z tobą został, więc oczywiste stało się, że i ja nie jestem ci obojętny.
Chłopak chwycił dłonie Madzi w
swoje i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Nie oczekuję od ciebie żadnej
deklaracji, ale chciałbym, żebyśmy dobrze się ze sobą bawili. Jesteśmy w końcu
przyjaciółmi, nie widzę przeszkód, żebyśmy byli kimś więcej...
- Liam - przerwała mu, rzucając
tylko to jedno imię.
- Liam?
- Tak, twój przyjaciel, który
mógł o mnie do końca nie zapomnieć. Gdyby się dowiedział, że się spotykamy...
- Ale on nie musi o niczym
wiedzieć!
- Harry... Właśnie dlatego nigdy nie będziemy razem. Nie możesz zamknąć mnie w bunkrze
i pokazywać tylko wybranym. Nie jestem twoją własnością.
Dziewczyna wstała i wzięła swoją
torbę. Spojrzał na nią zszokowany, kiedy wkładała buty i kierowała się do
wyjścia.
- Meggie, zostań. Jeśli chcesz,
powiemy mu o nas - poprosił.
- O nas? - prychnęła. - A
jesteśmy jacyś my? Doceniam twoją inicjatywę, ale żeby mnie zdobyć potrzeba
czegoś więcej niż urządzenia randki w ukrytym schronie.
- Mam wynająć Park Rozrywki?! Bo
coś mi się wydaje, że w tym mnie już ktoś ubiegł - prychnął chłopak w złości, a
ona zacisnęła pięści.
- Jesteś niemożliwy! - krzyknęła
i wyszła, a on pobiegł za nią, ale szybko zdał sobie sprawę, że mimo świeżo
ściągniętego gipsu, jeśli kobieta chciała kogoś unikać, zyskiwała super moce.
Madzia odjechała bowiem pierwszym
autobusem, który zajechał na najbliższy przystanek. Zdała sobie sprawę, że źle ubrała swoje myśli w słowa. Teraz Harry mógł pomyśleć, że rzuciła mu wyzwanie do zdobycia jej serca, a nie to było jej intencją. Po prostu zrozumiała, że nigdy przenigdy nie poczuje się tak naprawdę jak jego dziewczyna. Zawsze będzie musiała się nim dzielić, a co gorsza, on też nie będzie w całości oddawał się jej. To, co do niego czuła, było zwykłym pożądaniem, czymś zupełnie normalnym, choć konfundującym i powodującym same zamieszania. Tak się składało, że autobus jechał w kierunku mieszkania jej przyjaciela, więc wsiadła do środka i postanowiła przemyśleć, w jaki sposób ułożyć swoje sprawy uczuciowe i nikogo nie skrzywdzić.
Jej starsza siostra, która
poddawała się różnym zabiegom upiększającym w zaciszu łazienki nie miała pojęcia, jak
przebiegła randka Madzi. Napuściła sobie do wanny wody i narobiła piany, w
którą z rozkoszą się zagłębiła ze słuchawkami na uszach. Zapomniała o Bożym świecie
i nie słyszała, że ktoś panoszy się po domu. Stwierdziwszy, że wymoczyła się
wystarczająco, wstała z wanny i zaczęła wycierać się ręcznikiem, nadal nucąc
piosenkę McFly, którą miała wgraną na swoim odtwarzaczu.
Nagle poczuła na nagim ramieniu
czyjąś dłoń i tak się przeraziła, że gwałtownie się odwróciła, w wyniku czego
straciła równowagę i wywinęła orła z wanny, spadając na osobnika, który ją
zaskoczył, a przygnieciony jej ciężarem wylądował na kafelki, w które grzmotnął
ze sporą siłą.
- Au... - odezwał się chłopak,
rozmasowując bolący tył głowy, bo loczki nie były w stanie zamortyzować upadku.
Loczki...
- Jay! - wrzasnęła Monika. - Co
ty... - zamierzała w jego stronę puścić siarczystą wiązankę najbardziej
wyszukanych przekleństw, które były jej znane, ale zatkał jej usta ręką, a
drugą ręką pokazał, że ma siedzieć cicho.
- Ktoś jest w mieszkaniu -
poinformował ją szeptem, a ona zbladła.
Było to dość korzystne
rozwiązanie, bo wcześniej spłonęła rumieńcem, jako że wlazł jej do łazienki,
zastając ją nagą. No i jeszcze, jakby tego było mało, leżała na nim w tym
stroju Ewy, który mimo upływu wieków nie wychodził z mody. Ale ona czuła, że
wyjdzie z siebie.
- To pewnie Madzia -
odpowiedziała dziewczyna, ale mówiła szeptem, co jasno zdradzało, że nieco się
zaniepokoiła. - Zresztą, skąd wiesz?
- Powiem ci, jak ze mnie
zejdziesz. - Zrobił błagalną minę.
- Nie mogę! Zapewne zauważyłeś,
że jestem goła - oświadczyła, ponownie się czerwieniąc. - Podaj ręcznik!
- Nie dosięgnę, kiedy mnie
przygniatasz - westchnął z rezygnacją.
- No a ja nie wstanę, bo będziesz
się gapił!
- Nie będę się gapił.
Dziewczyna zagryzła wargi ze
zdenerwowania i rozejrzała się po łazience. Zauważyła ręcznik, którym wycierała
się, kiedy ją zaskoczył. Był prawie na wyciągnięcie ręki, wystarczyło się tylko
wysilić.
- Nie zerkaj, bo cię wykastruję -
poleciła, a on uniósł ręce w geście poddania, kiedy wygięła się, by koniuszkami
palców podać sobie ręcznik, którym się szczelnie owinęła. - No to gadaj -
westchnęła, gdy była już zakryta przed jego wzrokiem.
- Przyszedłem w odwiedziny i
zauważyłem, że drzwi są uchylone... Wszedł tu jakiś koleś, więc pomyślałem,
że...
- Również w odwiedziny? -
dokończyła dziewczyna za niego, widząc, że się ociąga, a on skinął głową.
- Ale on miał ze sobą torbę, więc
stwierdziłem, że istnieje prawdopodobieństwo...
- Myślisz, że to złodziej? -
Monika zatkała sobie usta ręką. Jay skinął głową. - Dlaczego nie powiedziałeś
wcześniej? - Pacnęła go w ramię.
- No... byłaś goła. Nie było
okazji.
- Och, nieważne. W ogóle jak się
tu wkradłeś?
- Wszedłem, kiedy mężczyzna na
chwilę wyszedł.
- A dzwoniłeś po policję?
- Nie... - przyznał skruszony Jay
i podrapał się po głowie.
Trzask drzwi dał im do
zrozumienia, że nie są w mieszkaniu sami. Kimkolwiek był tajemniczy mężczyzna,
wrócił.
- Jesteś pewien, że to nie Danny?
On lubi wchodzić bez pukania - zauważyła Monika. Ugryzła się w język, żeby nie
powiedzieć "tak jak i ty".
- Wiem, jak wygląda Danny.
Uwierz, to nie on. - Jay wywrócił oczami, a Monika wstała i nadstawiła ucha
przy drzwiach.
- Jay, co robimy? - spytała,
zasłaniając sobie usta ręką i patrząc na niego z przerażeniem.
Potarł sobie kark i zagryzł
wargę. Ona westchnęła, oparła się plecami o drzwi i zsunęła się po nich. Nagle
otworzyły się na oścież, a ona grzmotnęła głową o ziemię. Złodziej, którego
widział Jay stał nad nią zszokowany i łypał wzrokiem na jej obfity biust, który
prawie wypadał z ręcznika. Zacisnęła oczy, ale zamiast ciosu zobaczyła
wyciągniętą w swoją stronę dłoń. Nie dowiedziała się jednak, co miał oznaczać ten
gest, bo Jay poderwał się i prawym sierpowym znokautował włamywacza, który
zwalił się na ziemię w miejscu, z którego w ostatniej chwili dziewczyna zdążyła
się podnieść. Schowała się za plecami przyjaciela, który strzepywał właśnie
bolącą pięść, która ogłuszyła mężczyznę.
- Jay... on chyba nie był
włamywaczem - powiedziała dziewczyna cicho, a on spojrzał z niepokojem na
nieprzytomnego i wzruszył ramionami.
- Ups - powiedział tylko i oboje
przeciągnęli mężczyznę do salonu, gdzie stały dwie torby podróżne i elegancka
kobieta, która łypała na nich zszokowanym wzrokiem.
- Co wyście zrobili?! - spytała
spanikowana. - Zabiliście mojego miśka!
Okazało się, że para nie była
włamywaczami, a jedynie właścicielami mieszkania, tylko Danny zapomniał
przekazać dziewczynom, że wracają.
- Miało nie być nas przez dwa
miesiące, ale skróciliśmy pobyt, bo nabawiłam się choroby - wyjaśniła kobieta,
przyjmując od nadal nieubranej Moniki paczkę z mrożonym groszkiem, którą
przyłożyła mężowi do podbitego oka.
- Przepraszam za to - skruszył
się Jay, przygryzając tym razem pięść. - Myślałem, że to włamywacz.
- Rozumiem, broniłeś swojej
dziewczyny - roześmiał się mężczyzna, a Monika i Jay w tym samym momencie mu
odpowiedzieli.
- Nie jestem jego dziewczyną.
- To nie jest moja dziewczyna.
Spojrzeli po sobie zdziwieni i
się roześmiali, ale jej szybko mina zrzedła.
- Zabiję Danny'ego! Przez tą
akcję z włamaniem widziałeś mnie nago i znokautowałeś niewinnego człowieka! -
wściekła się Monika.
- Nie widziałem cię nago -
poprawił ją Jay.
- A mi nic nie będzie - zapewnił
mężczyzna.
- Ale i tak muszę spakować
manatki i się wyprowadzić - westchnęła Monika, podpierając głowę ręką. - Mogę
chociaż zaczekać aż moja siostra wróci z randki?
- Maggie jest na randce? -
zaciekawił się Jay, a ona rzuciła mu lodowate spojrzenie i przeniosła wzrok na
małżeństwo.
- Oczywiście, że możesz. Przykro
nam, że tak wyszło.
- Lepiej zatrzymajcie się u mnie
- zaoferował się Jay, a Monika zamrugała nerwowo w jego stronę.
- To nie jest dobry pomysł... -
powiedziała. - Lepiej sprawdzę połączenia lotnicze z Polską i od razu wrócimy
do domu.
- Mowy nie ma. Nie możesz
wyjechać. Maggie ma przecież pracę - słusznie zauważył Jay, a ona pokiwała
głową, choć nie była w pełni zadowolona z zaistniałej sytuacji.
Dwie godziny później spakowała
rzeczy swoje i siostry i z pomocą nowych znajomych wpakowała je do taksówki,
która razem z Jayem zawiozła ich do jego mieszkania w Londynie.
- Dawno tu nie byłam - westchnęła
Monika, zerkając na terrarium, w którym w świetle lampy grzała się jaszczurka
chłopaka.
- Neytiri się stęskniła -
oświadczył ze śmiechem, a ona odwzajemniła się tym samym. - Czuj się jak u
siebie w domu.
Dziewczyna kiwnęła głową i
złapała telefon, by poinformować siostrę o tymczasowej zmianie mieszkania. Nie
miała pojęcia, że jest to najmniejsze zmartwienie, które Madzia mogła mieć na
głowie.
~*~
Świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuńHarry i Madzia...
On naprawdę sobie coś wymyślił.
Może dała mu jakieś sprzeczne sygnały?;D
Oooo!
Akcja w łazience boska<3
Ale najbardziej podobało mi się chyba jak Jay zaopiekował się Moniką po tym jak zwymiotowała w łazience. Okazał się naprawdę troskliwym facetem:)
My hero^~^
Czekam na nn, a co do tamtego opisu pocałunku Moni z Niallem, to mi naprawdę nie przeszkadzał. Wkońcu to tylko opowiadanie, twoja wyobraźnia i historia. Nie mam powodu by się czepiać;)
Pozdrawiam cieplutko;*
PS. w jakim programie robiłaś zwiastun?<3
UsuńHah, scena w łazience najlepsza!
OdpowiedzUsuńHarry i chyba coś sobie uroił w tej swojej głowie. CHYBA!
Jay opiekuńczy w stosunku do Moniki! Ubóstwiam!
Wiesz że nie odpowiedziałaś na moje pytanie?!
Pozdrawiam,
Ola:)
No to mnie zaciekawiłaś... Cóż takiego się stanie ? Jay i Monika uuu :D Mam nadzieję, że to nie jest jedyna scena intymna z udziałem tej dwójki ;) Pośmiałam się, zdenerwowałam (na Harrego oczywiście! Nie lubię go!) i troszkę przestraszyłam. Mam nadzieję, że pomiędzy Magdą, a Nathem wszystko się wyjaśni!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z wielką niecierpliwością na kolejny. Na ten kazałaś czekać niebywale długo :P
Ale się porobiło. Impreza jak każda była dla Moni i Madzi szalona i to mnie wogóle nie dziwi. Cieszy mnie także relacja pomiędzy Monią i Jayem bo chociaż są dalej tylko przyjaciółmi to się dogadują nie kłócą i są na dobrej drodze może dobycia razem. Życzem im tego i mam nadzieję że skoro dziewczyny teraz będą mieszkały u Jaya to Monia tym bardziej zobaczy jaki ten Jay jest dla niej troskliwy. Bronił jej przed niby "włamywaczem" a później przygarnoł siostry do siebie poty jak zostały bez domu.
OdpowiedzUsuńMadzia ta to mam mętlik w głowie jestem ciekawa jak ona sobie z tym wszystkim poradzi i jak to sobie poukłada bo chyba wypadałoby żeby kochała jednego i tylko jednego bez dodatkowych uczuć do innych bo to zawsze będzie jej mieszać w głowie. Chociaż po tym jego zachowaniu ja bym go z góet skreśliła jeśli Harremu zależy na Madzi i chciałby się z nią spotykać to dlaczego w ukryciu przed aparatami i znajomymi to nie jest prawdziwe a Louis i Eleanor jakoś to nie przeszkadza żeby się pokazywać i nie wstydzi drugiej osoby. Niestety chociaż Harry może okazywać jakieś uczucia i być o Madzię zazdrosny to jak on to sobie wyobraża związek na jego warunkach? Madzia musi się nad tym zastanowić ale co jak co ale sądzę zę ani Liam ani Nathan nie zachowali by się tak. Ciekawe co teraz u Nathan i czy Madzia podczas imprezy rzeczywiście popsuła ich relacje. Kochana wstawiaj jak najszybciej kolejny rozdział bo ja tu nie mogę wytrzymać poza tym jest okropna pogoda a Twoje opowiadanie zawsze poprawia mi humor.
Pozdrawiam
Marta
Kochana wstawiaj przy mroznej sobocie rozdzialik na podgrzanie atmosferu ja kuz chce wiedziec co dalej!
UsuńTo się porobiło... Ale tak to jest jak się pije szoty z Harrym. Madzia chyba słabą główkę ma ;)
OdpowiedzUsuńI tak coś czułam, że znowu zamieszasz w ich życiu. Tylko jak młoda Polka wyjaśni sobie co nieco z Nathanem? No ja nie wiem po prostu. I nawet jak będę próbowała wymyślić, to i tak pewnie będzie wielkie zdziwienie przy nowym rozdziale (na który i tak czekam z niecierpliwością).
Najbardziej zapadła mi w pamięć chwila Jaya i Moniki.
"Co wyście zrobili?!- spytała spanikowana- Zabiliście mojego miśka!" Myślałam, że padnę ze śmiechu.
Jak już wspominałam czekam na następną cześć, ale napiszę to jeszcze raz. No więc czekam na następną część.
Pozdrawiam,
Madeleine
Madzia i Jay świetnaz nich para i ta akcja pod prysznicem była świetna. Oby ta parka była razem może wspólne mieszkanie będzie ku temu sprzyjać. Ciekawe kogo Madzia wybierze ma ciężki orzech do zgryzienia. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńCholera jasna! Napisałam komentarz i mi się usunął, więc muszę od początku.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym się takiego rozwiązania tej imprezy i sceny "szafowej". Naprawdę nie!
Byłam już dumna z Nathan'a, wiedziałam, że dobrze chłopczyna robi, i tu BAM. To Magda zawaliła całą sprawę. No po prostu, brak mi słów.
Ale cóż, ważne że jednak dała kosza Harry'emu, choć wątpię, by Styles łatwo odpuścił.
Nath też powinien zrozumieć, że Magda była pijana, ale... No ile może jej wybaczać i mówić, że mu na niej zależy?
Dobrze chociaż, że Madzia jest już pewna, że z tej trójki chce tylko być szczęśliwa z Nathan'em.
Co do Moniki, genialna scenka w łazience! To jest właśnie kwintesencja tej pary, Jaynici. Och, i ten prawy sierpowy Jaya!
Ale też wcześniej, bardzo słodka sytuacja po imprezie, kiedy Jay spał u Moniki. Kochane no!
Wydaje mi się, że podczas tego wspólnego mieszkania, uczucia Brukselki względem Jaya staną się jasne. No bo COŚ się zmieniło.
Cóż, no kurde. Czekam na następny!
Świetny :)
OdpowiedzUsuńA ja już myślałam, że Madzia z Nathem będą w końcu razem. No, ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Czekam na następny :D
Bardzo fajny rozdzial. U Jaya i Moni duzo sie dzieje ale dobrze ze sie nie kolca mam nadzieje ze zbliza sie do siebie i bede razem. Bardzo pasuja do siebie a Jay jest bardzo czuly dla Moniki. Harry miesza w gliwie Madzi ake jestem ciekawa co ona o tym sadzi i kogo wybierze. Kiedy kolejny rozdzial?
OdpowiedzUsuńMadzia nadal niezdecydowana ;( ale okey była na randce z Nathanem uciekła z niej była na randce z Harrym uciekła z niej, więc pozostał tylko Liam i mam nadzieję ze ona gdzieś z nim wyjdzie bo taka kolej rzeczy. Rozdział przyjemny.co do Moniki to tylko czekać aż ona i Jay bd ze sobą. Teraz na dodatek się wprowadzily do Jaya. Jest dobrze. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i mam nadzieję ze dodasz dzisiaj ho coś czuje ze przychodzi kolej na Liama! ;)) (truskawkaaaaaaa)
OdpowiedzUsuńDziewczyno jesteś moją Idolka xD jak ja kocham takie sytuacje po kacu,no boskie. jay i Monika to zdecydowanie najlepsza para pod słońcem! :* i jeszcze to jak Monia tłumaczyła. Jak się dzwoni z telefonu,Monika zawsze spoko xD ogółem. Rozdział cudowny ale komentarz krótki bo pisze z telefonu a to udręka . Czekam na CD :* ps. Na. Moim drugim blogu juz 2 rozdział: turnback-time.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzy ty nigdy nie dasz mi cieszyć się ich szczęściem dłużej niż jeden rozdział? Normalnie to opowiadanie tak trzyma w napięciu, że ja cały czas chodzę i zastanawiam się co będzie dalej. A wiadome jest, że po tobie wszystkiego można się spodziewać.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział jak zwykle.;*
Madzia to ma dylemat i chociaz juz wie kto ja calowal w ciemnosciach to dalej miesza jej sie w glowie i nie wie kogo wybrac. Ciekawa jestem kto to bedzie i jak rozwiaze swoj problem. Monia mieszkajaca u Jaya ciekawe co sie bedzie dzialo. Wstawiak nastepny rozdzial.
OdpowiedzUsuńUuu Monia miała bliski kontakt z panią muszlą. Mogę tylko współczuć.
OdpowiedzUsuńAwww ale jako rekompensata akcja z Jay'em w łazience, była przednia.No, no Jay, Ty szczęściarzu, Monia wpadła Ci w ramiona i to naga. Pozazdrościć^^
Madzia i Harry na randce, no tego to ja się nie spodziewałam za cholerę. Po tym pocałunku w szafie z Nathanem, myślałam, że powrócą do towarzystwa już jako para, a tu dupa, wielka dupa.
Teraz to ja mogę liczyć tylko na dobre serce Nathana i wybaczenie Madzi tego, że nie wyznała JESZCZE swoich uczuć co do niego.
Ech, zanim oni się tak na serio spikną, ja siwa zostanę, jak mamusię kocham.
Czekam już na kolejny:*
E.
Jezu..piszesz genialnie!! Czekałam na takiego bloga o 1D i TW i właśnie go znalazłam! Stwierdzam, że to jeden z najlepszych jakie czytałam. Wszystkie rozdziały przeczytałam jednego dnia i sie po prostu zakochałam ♥ Strasznie mi się podoba to, ze w bardzo realistyczny sposób przekazujesz emocje chłopaków i czytelnik czuje się jakby uczestniczył w opowiadaniu, a ja po prostu takie coś kocham. Wszystkie postacie są dopracowane, ich emocje szczere i NIE PRZERYSOWANE co sie bardzo często zdarza na blogach o fanfiction. Także ogromny szacun za Twoja pracę i wszystkie genialne pomysły. Wracając do rozdziału. Strasznie sie nakręciłam, ze teraz Nath będzie z Medzią, a tu ona się umawia na randkę z Harrym, który ma coś nie po kolei w główce z loczkami. Monia miała randkę z sedesem, czego jej strasznie współczuję :/ Ale Jay zachował się uroczo...jejkuu to byłoby takie słodkie jakby on i Monia byliby razem :3 Idealna para po prostu ♥ A ta akcja z "włamaniem" rozwaliła mnie najbardziej. Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńPrzy okazji możesz zajrzeć do mnie: http://just-stay-with-me-all-the-time.blogspot.com/