~*~
Szóstego września w Los Angeles
odbyła się gala Video Music Awards, na którą Madzia dostała zaproszenie od
chłopaków z One Direction, którzy mieli wejściówki dla swoich przyjaciół.
Ucieszyło ją to niezmiernie, ale niestety zaczęła się szkoła, a w poprzednim
roku "leciała sobie w kulki", więc teraz zdecydowała się grzecznie odmówić.
Szczególnie, że Monika uparcie twierdziła, że się nigdzie nie wybiera i
"ma w dupie tych wszystkich zadzierających nosa gwiazdorów". Madzia
nie była pewna, z czego wynika frustracja jej siostry. Pewne było, że Max dzwonił
do niej kilka razy, a ona wyzywała na niego w słuchawkę, trochę po polsku,
trochę po angielsku. Więc w końcu przestał. Tom
twittował do Madzi i dzięki niemu wiedziała, jak chłopcy radzą sobie w Ameryce.
Śledziła ich poczynania i występy i z dumą przyjmowała na siebie część sukcesu,
bo w końcu kiedyś dla nich pracowała, no i bądź co bądź byli przyjaciółmi.
Chłopcy z One Direction byli bardziej zajęci, więc rozmawiała tylko raz z
Louisem przez Skype'a i to musiało jej wystarczyć. Rozumiała i cieszyła się
tym, co ma. Danny z McFly za to bombardował obie z sióstr wiadomościami, często
robiąc sobie żarty i wysyłając do jednej początek wiadomości, a do drugiej koniec
lub też tak wszystko gmatwał (na przykład używając starej angielszczyzny), że
odczytanie szyfru graniczyło z cudem. Ale za to go właśnie uwielbiały.
Brytyjski sen powoli dobiegał
końca, wspomnienia ekscytujących przygód dogasały i tylko ukazanie się w
gazecie artykułu lub też nowy teledysk na programie muzycznym i wściekłość
Moniki, która potrafiła rzucić pilotem przez cały pokój przypominały Madzi o
tym, co kiedyś miały. Kiedyś... Tak, teraz wydawało jej się, że przygody te
były tak odległe. Może to i lepiej, że jej życie teraz jest proste jak
konstrukcja cepa? Nie powinna się łudzić, że skończy z kimś sławnym przed
ołtarzem, było to niedorzeczne. Przeczesywała właśnie Internet, szukając
informacji do referatu, który miała wygłosić następnego dnia, akurat przed
przerwą świąteczną, dostała tajemniczego maila od tajemniczego chłopaka (tak
też brzmiał jego nick, co ją zaintrygowało).
Mistery Boy
|
Tęsknię. Przyjedź.
|
Zmarszczyła brwi. Żadnego gacha w
Polsce nie miała, więc sytuacja była oczywista (o ile nie zagadywał jej jakiś
perwersyjny zbok). Pisał do niej któryś z chłopaków z Wielkiej Brytanii.
Maggie
|
Kim jesteś?
|
Zero inwencji, no ale nie chciało
jej się zastanawiać nad doborem słów. Jeśli adorator okaże się zbokiem, nie
będzie czuła, że straciła na niego czas.
|
Po drugiej stronie nie było
odzewu. Zaczęła się obawiać, że nie udało jej się zgadnąć. Zajrzała na twittera
i zobaczyła, że jest dostępny, więc strzelała, że to on pisze do niej maile.
Teraz jednak długo nie odpowiadał, a ona była zmęczona, więc wyłączyła komputer
i położyła się spać. Długo nie mogła zapaść w sen, zaintrygowana wiadomością.
Ściskało ją w dołku z radości i ekscytacji. Nie zapomniał o niej! Napisał! Mimo iż praktycznie rzecz biorąc od niego uciekła.
Przypomniała sobie święta rok
wcześniej, które z nim spędziła. Najpiękniejsze święta w życiu, mimo iż
spędzone z dala od rodziny i ojczyzny. Wtedy zdała sobie sprawę, że się w nim
zakochała. Potem było dużo wzlotów i upadków, chwil lepszych i gorszych, ale
zawsze burzył jej krew, czy to z przyjemnym skutkiem, czy nieprzyjemnym, nigdy
nie był jej obojętny. Był jej pierwszą miłością.
Nie miała pojęcia, co kiedyś
czuła do Liama. Jego pocałunki były w stanie ją oszołomić, był przystojnym
chłopakiem, dżentelmenem w każdym calu, księciem, chciałoby się rzec. Harry był
rodzajem bad boya, w którym podkochują się dziewczyny i również potrafił
zawrócić jej w głowie. Pocałunek który z nim wymieniła przy grze w butelce
nawet w jednej setnej nie równał się z zawrotami głowy, które ogarniały ją na wspomnienie pocałunków Natha. Do zwykłych szarych ludzi nie należał, ale nagle ujrzała wizję przyszłości u
jego boku i... spodobało jej się to.
- Czemu tak się szczerzysz jak
głupi do sera? - spytała Monika, mierząc wzrokiem młodszą siostrę, która pustym
wzrokiem wpatrywała się w sufit z kącikami ust uniesionymi ku górze. - Miałaś
jakiś sen erotyczny, czy co?
- Powiedziałabym ci, ale ty
również masz przede mną tajemnice, więc... Nie powiem - odpowiedziała Madzia,
ziewając. - Dobranoc.
- No dobra, ja odpowiem na twoje
pytanie, jeśli ty odpowiesz na moje.
- Hę?
- No... powiedz, co chcesz
wiedzieć, odpowiem.
Monika twardo podtrzymywała chęć
wyznań, więc Madzia została zapędzona w kozi róg. Jeśli chce dowiedzieć się, co
gryzie jej siostrę, będzie musiała opowiedzieć o nękających ją rozterkach...
Zresztą, to dla Moniki nie będzie nic nowego. Dobrze wiedziała, że życie
uczuciowe jej młodszej siostry było skomplikowane.
- Niech będzie - westchnęła
Madzia i uniosła się na łokciach, by spojrzeć na siostrę. - Powiedz mi,
dlaczego jesteś taka sfrustrowana.
- To przez nadmiar zajęć na
studiach - skłamała Monia. - Twoja kolej!
- Mów szczerze, bo
nie powiem ci, kto do mnie napisał!
- Kto?
- Nie powiem! Najpierw powiedz, o
co chodziło Maxowi. Dlaczego tak na niego wrzeszczałaś przez telefon? No...
dlaczego tak się zachowujesz i dlaczego tak nagle wyjechałaś z Wielkiej
Brytanii?
- To więcej niż jedno pytanie -
słusznie zauważyła Monika.
- To odpowiedz na ostatnie.
- Uciekłam... tak, to chyba dobre
określenie. Uciekłam, bo Max poznał moją tajemnicę i nie mogłam znieść faktu,
że włada bronią przeciwko mnie. Bombą, która w każdej chwili może wybuchnąć.
- Liczyłam na bardziej konkretną
opowieść.
- No to się przeliczyłaś. Nie
mogę tego wypowiedzieć na głos, bo to jest jak... samospełniająca się
przepowiednia. No wiesz... twoje oczekiwania czy też obawy wpływają na
rzeczywisty stan rzeczy.
- Zaraz, zaraz... Próbujesz
powiedzieć, że nie powiesz mi prawdy, bo boisz się, że jeśli wypowiesz swoje
obawy, staną się one prawdą? - spytała zszokowana Madzia, a jej oczy nagle
wyszły z orbit. - Czy ty się zakochałaś w Maxie?!
Monika milczała, a Madzi
zakręciło się w głowie. Nagle wszystko zaczęło mieć sens: czas, który jej
siostra spędzała z Maxem, jego uwielbienie miętoszenia jej uszu, zerwanie z
Michelle, tajemnicze telefony... Wszystko wydawało się tak nieprawdopodobne, a
jednocześnie tak realne i oczywiste, że Madzia nie wiedziała, co ma powiedzieć.
Na szczęście nie musiała.
- Nie zakochałam się w Maxie - westchnęła starsza siostra. - Po prostu ten idiota wszedł przypadkowo
w posiadanie powieści, którą sobie skrobałam po kryjomu, kiedy byłyśmy w Anglii
i... dowiedział się o mojej zboczonej, nieuzasadnionej i chorej... skłonności
do... nie chce mi to przejść przez gardło...
- Do Jaya, tak? - dokończyła
Madzia.
- No... tak. Max ci powiedział?
- Nic mi nie musiał mówić. To,
jak się do niego przysysałaś mówiło samo do siebie.
- To była gra w butelkę! -
zaparła się Monika.
- Ale Nialla nie pocałowałaś.
- Bo to dzieciak.
Madzia wywróciła teatralnie
oczami.
- Ciebie i Jaya ciągnęło do
siebie od dawna. W sumie to była tylko kwestia czasu, gdy przyznasz, że... no
wiesz. Ale pisać powieść?! Nie dziw się potem, że wpadnie w łapy Maxa, przecież
to ciekawskie jajo. - Madzia wzruszyła ramionami, jakby w ogóle nie obeszła jej
waga informacji. - Po prostu jesteś głupia, uciekając. Masz tyle lat na karku,
a zachowujesz się jak smarkula.
- Dziękuję za rady, pani
dojrzała. Przypomnisz mi, ilu chłopaków ci się obecnie podoba? - prychnęła
Monika.
- Już tylko jeden. I tak się składa, że do
mnie napisał. Chyba...
- Jak to "chyba"?
- No... dostałam wiadomość od
tajemniczego wielbiciela i obstawiam...
- Natha?
- Tak, jego.
Monika odetchnęła z ulgą.
- Już się obawiałam, że
zdecydowałaś się na tego zboczeńca Stylesa. Wtedy nie dostałabyś mojego
błogosławieństwa, ale Nath... z tym mogę żyć - oświadczyła starsza z dziewczyn
ze śmiechem.
Porozmawiały sobie szczerze,
dzieląc się wszystkim, co dusiły w sobie od dawna. Madzia opowiedziała o
rozterkach i pogubieniu się w uczuciach, ale o ostatecznym zrozumieniu, że to
dla Natha wskoczyłaby w ogień i zawsze tak było. Monika zdradziła, kiedy
zaczęła zdawać sobie sprawę, że Jay jest dla niej kimś więcej niż tylko kolegą
i wyznała, że zaczęła pisać, żeby zamienić swoje uczucia w fikcję, ale jej się
to nie udało.
- Mam ochotę ciągnąć go za te
kudły, tak doprowadza mnie do szału! Ale z drugiej strony... No wiesz.
- Wiem - przytaknęła Madzia.
Nawet Kuba to rozgryzł. Kiedy
starsza z sióstr nieudolnie próbowała zmienić swój obiekt westchnień na Polaka, ten wspomniał, że jest zakochana w Jayu. Wtedy go wyśmiała,
ale szybko zdała sobie sprawę, że najbardziej oszukuje samą siebie.
- Uważam, że powinnyśmy pojechać
do Anglii - podsumowała nagle Madzia, a Monika spojrzała na nią jak na
wariatkę.
- Na święta, tak?
- Yhm.
- Mogę cię odwieźć na lotnisko,
ale nic poza tym. Może i Nath nadaje się na chłopaka, mimo tego całego szumu
sławy, ale na pewno nie pojadę otworzyć się przed Jayem. Zresztą, pewnie Max mu
wszystko powiedział, a skoro nie dał znaku życia, to.... - Monika urwała i
pokręciła głową.
- Nie kontaktował się z tobą, bo
mu zwiałaś sprzed nosa. On pędził na lotnisko, by cię zatrzymać.
- A potem pojechał do Stanów i od
razu bzyknął pierwszą lepszą chętną cycatą... dziewczynę. - Monika zacisnęła
pięści ze złości, a zdając sobie sprawę, że brzmi, jakby była zazdrosna,
zamilkła i zagryzła wargę. - Dla mnie i dla Jaya nie ma przyszłości, ale ty i
Nath... Uważam, że powinnaś kuć żelazo póki gorące.
- Gorące?! Ono ledwo się tli. Nie
jestem pewna, czy to Nath do mnie napisał. - Madzia założyła ręce na piersiach,
a Monika ziewnęła.
- Jutro się przekonamy -
powiedziała i obie ułożyły się spać.
Rzeczywiście następnego dnia z
rana, kiedy Madzia otworzyła komputer, by sprawdzić pocztę, ujrzała obszerną
wiadomość od tajemniczego chłopaka i wszystko stało się jasne.
_________________________________________
Nadawca: Mistery Boy
Temat: Już nie taki tajemniczy
Treść:
Kochana, Meggs!
Znasz mnie za dobrze, bym mógł cię oszukać. Rzeczywiście moja tajemnica
uleciała w powietrze niczym dym ze spowodowanego przez twoją siostrę pożaru (ta
nieudana metafora ma uświadomić ci upływ czasu od naszego ostatniego
spotkania).
Tęsknię, to fakt numer jeden, który powinnaś znać. Wariuję tu bez
ciebie. Otaczają mnie chłopacy, ale oni mają swoje zmartwienia. A ja mam tylko
pustkę, którą można wypełnić tylko w jeden sposób.
Jestem idiotą, to fakt numer dwa, ale i ten jest ci doskonale znany.
Dlaczego nie pisałem? Nie dzwoniłem? Jestem tchórzem, ot co. Tchórzem i idiotą.
Powinienem wziąć cię w ramiona na Barbadosie, gdy miałem okazję, ale wszystko
zepsułem i straciłem tyle czasu, który mógłbym spędzić z tobą, bez głupich
gierek i niezręczności. Ponownie wracamy do faktu, że jestem idiotą.
Kocham, to fakt numer trzy, który prawdopodobnie powinienem napisać
zaraz na początku. Albo wykrzyczeć. Albo wyryć na murze chińskim, by był
widoczny z kosmosu. Bo kocham, kocham, kocham, do szaleństwa, utraty tchu...
Gdybym musiał zrezygnować z muzyki, żeby tylko być z tobą, zrobiłbym to. Bo
jesteś dla mnie najważniejsza.
Zdaję sobie sprawę, że wyznanie ci tego w tak banalny i niezbyt
romantyczny sposób jak wiadomość mailowa jest karygodne. Powinienem na
klęczkach zasuwać do Polski, ale Anglia jest wyspą, więc byłoby to dość
problematyczne. Próbowałem romantyzmu i tajemniczości, ale mnie rozgryzłaś,
więc... próbuję wyznania w liście, mam nadzieję, że nie uznasz mnie za
przypadek beznadziejny i rozważysz danie mi szansy.
W Ameryce osiągnęliśmy wiele, ale to wszystko nic nie znaczy bez
ciebie. Zdaję sobie sprawę, że dzieli nas morze. Ty chodzisz do szkoły, ja mam
zespół... Jestem jednak gotowy spróbować. Nie mogę przestać o tobie myśleć po
naszym pocałunku. Chciałbym cię całować do końca świata i o jeden dzień dłużej,
jeśli tylko mi na to pozwolisz. Nie mogę bez ciebie żyć i chciałbym ci to
powiedzieć, patrząc w twoje piękne piwne oczy i trzymając cię za ręce. Dlatego
ponawiam propozycję.
Tęsknię. Przyjedziesz?
Twój na zawsze, Nathan.
P.S. Kocham Cię. (Pisanie tutaj to głupie. Powinienem na początku.)
_________________________________________________________
Ostatnie słowa napisane były po
polsku, nieco nieskładnie, ale Madzi ścisnęło się gardło. Kochał i zapraszał.
Teraz miała szansę, którą mogła wykorzystać. Czuła, że jeśli tego nie zrobi, będzie
żałować do końca życia. Ale co jeśli zdecyduje się pojechać do Anglii, ale
spotka Harry'ego i... Nie, nie chciała o tym
myśleć. Nie chciała skrzywdzić Natha, dlatego nie mogła ryzykować. Długo
zbierała się na odpowiedź, ale nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. W
końcu wstukała w klawiaturę krótkie frazesy.
__________________________________________________________
Nadawca: Maggie
Temat: Koniec świata
Treść:
Do końca świata i o jeden dzień
dłużej, powiadasz? Według Majów koniec świata jest jutro, więc mamy mało czasu.
Warto próbować?
M.
_______________________
Wysłała, choć nie była pewna, czy
robi dobrze. W szkole nie mogła się skupić, myśląc o jego odpowiedzi, którą
odczytała dopiero po powrocie do domu. "Warto" - brzmiała krótka
wiadomość. I ani się obejrzała, a zdecydowała się wyjechać na święta do Anglii.
- Co ma być, to będzie. - Przed
końcem świata Nathan Sykes musiał się dowiedzieć, jak bardzo jej na nim
zależało.
*
Przerwa świąteczna w szkole
umożliwiła Madzi przelot samolotem do Anglii. Siostra nie chciała się wybrać z
nią, a mama nie chciała jej puścić samej, ale w ostateczności nikt nie
przywiązał jej do kaloryfera, więc następnego dnia pod wieczór lądowała w Anglii.
- Proszę przez chwilę pozostać na
miejscu - poleciła jej stewardessa, kiedy samolot kołował na lądowisku.
- Ale dlaczego? Coś nie tak? -
zaniepokoiła się nastolatka, ale kobieta pokręciła głową.
- Nie, nie. To rutynowa
procedura.
Madzia szybko przekonała się, że
nie do końca jest to procedura rutynowa, kiedy pozostali pasażerowie zaczęli
opuszczać klasę ekonomiczną. Zmarszczyła brwi i wstała z miejsca, ale już po
chwili wyrosła przy jej stewardessa, prosząc o cierpliwość.
- Czy ja coś wygrałam? - spytała
nastolatka, spoglądając na kobietę wilkiem.
- Tak. Nie chciałam psuć
niespodzianki, ale skoro sama się pani domyśliła... Pani miejsce zostało
wylosowane do nagrody.
- Jakiej?
- Niedługo pani się przekona.
Kobieta obdarzyła Madzię
uprzejmym, choć nic nie wyjaśniającym uśmiechem. Pozostało jej więc tylko
czekać, aż została sama, razem z personelem.
- Proszę za mną - poleciła
stewardessa, wskazując Madzi wyjście.
Dziewczyna z lekkim niepokojem
opuściła pokład samolotu. Do jej uszu nie dobiegały żadne dźwięki, pasażerowie
wysiedli już jakieś pół godziny temu, a ona zirytowałaby się, gdyby nie fakt,
że dostała darmowy deser. Zresztą, nie spieszyło jej się. Napisała Nathowi, że
przyjedzie, ale nie dała znać kiedy. Skontaktowała się za to z Tomem, prosząc,
żeby w miarę możliwości, wysłał kogoś po nią na lotnisko, albo sam przyjechał.
Chłopak poinformował ją, że Siva wysyła w odsieczy Nareeshę, ale będzie musiała
na nią poczekać. Dobrze się składało, bo i tak czekała na jakąś nagrodę widmo,
której jakoś nie było widać.
Madzia, tuląc swoją torebkę w
nieco niepewny sposób, stanęła przy taśmie bagażowej, przy której ujrzała swoją
walizkę. Żadnych innych bagaży nie było, a ludzi gdzieś wcięło w zastraszającym
tempie.
- Kto zestawił tu mój bagaż? -
spytała zaniepokojona stewardessę, ale zorientowała się, że kobieta również
gdzieś zniknęła, a ona znajdowała się na lotnisku... zupełnie sama. - Cholera,
co się dzieje?
W myślach miała najczarniejszy
scenariusz. Terroryści opanowali terminal i wszystkich ewakuowano, a ona, jako
mieszkanka obcego kraju, została wystawiona na pastwę losu. Jej wzrok padł
jednak na małą błękitną karteczkę przyczepioną do walizki. Podeszła w mgnieniu
oka i podniosła ją do oczu, by przeczytać treść z żądaniem okupu. Krótka notka
zawierała jednak tylko jedno słowo, raczej nienapisane przez żadnego
terrorystę.
- "Warto" - przeczytała
i nagle uśmiech wykwitł na jej twarzy.
Rozejrzała się wokoło w
poszukiwaniu Natha, który teraz powinien wyjść z bukietem kwiatów i całować ją
do końca świata i o jeden dzień dłużej. Nadal jednak była samiutka.
Przypomniała sobie, że nie włączyła telefonu po wylądowaniu. Szybko to uczyniła
i uśmiechnęła się na widok wiadomości od Natha, w której miała instrukcję, gdzie
się udać.
Mała mapka była dość zawiła, ale
udało jej się ciągnąc za sobą walizkę dotrzeć do małej kawiarenki w rogu
terminalu, ustronnej i jakby zamkniętej na zgiełk, o którym teraz nie było
mowy, bo lotnisko zostało wyczyszczone. Nastolatka niepewnie postawiła walizkę
tuż przy ladzie w kawiarni, w której nie było żywego ducha i spojrzała na
liścik, który leżał na blacie.
- Obejrzyj się za siebie -
przeczytała na głos i odwróciła się, by ujrzeć tablicę przylotów i odlotów.
Była ona dość daleko i pojedyncze
napisy nie były widoczne, ale nie było tam żadnych pojedynczych napisów, tylko
wielkie wyznanie miłości. "Kocham cię" ułożone z mniejszych liter,
które układały ten napis, sprawiając, że gardło jej się ścisnęło, a wnętrzności
wykonały salto. Z głośników rozległo się kaszlnięcie, a po chwili do jej uszu
dobiegł głos Natha, który śpiewał "Just The Way You Are" Bruno Marsa. Magda zakryła sobie usta dłońmi i roześmiała się przez łzy, które ze wzruszenia
napłynęły jej do oczu.
- Och, Nath - powiedziała,
rozglądając się wokoło, ale nadal nigdzie go nie dostrzegała.
Nagle dał się słyszeć pisk kół i na horyzoncie nastolatka dostrzegła wózek bagażowy, który zmierzał w jej stronę. Nath najwyraźniej zrobił sobie z tego bolida hulajnogę, bo śmiesznie odpychał się stopą, jedną ręką trzymał się metalowego drążka, a drugą trzymał mikrofon, do którego śpiewał. Wyhamował tuż przed nią i zeskoczył z wózka, by ostatnie zdania wyśpiewać, idąc w jej stronę. Złapał ją za rękę i wydusił z siebie ostatnie
dźwięki. Takiego wyznania miłości nie spodziewała się w najśmielszych snach.
Przebijało ono nawet happy endy z komedii romantycznych. Oczyścił dla niej całe
lotnisko.
- Maggie... - odezwał się w
końcu, a kiedy zamrugała, czekając na pocałunek, on ucałował jej dłoń, którą
nadal trzymał w uścisku. - Tak tęskniłem.
- Ja też, Nath.
Cóż, wolałaby, żeby wziął ją w
ramiona, no ale dawno się nie widzieli, powinni trochę zwolnić. To był dobry
pomysł, taki post przed posiłkiem do syta. Wtedy Nath ją objął z takim
uczuciem, że zatopiła się w jego ramionach. Cmoknął ją w czubek głowy i stali
tak przez jakiś czas.
- Chciałem, żebyś zobaczyła, jak
wygląda mój świat, dlatego zorganizowałem to wszystko - wyszeptał Nath do jej
ucha. - Nie dostrzegam innych ludzi, dla mnie liczysz się tylko ty.
- Jestem więc twoją słabością?
Jak w waszej piosence?
Wypuścił ją z objęć i spojrzał
jej w oczy.
- Wręcz przeciwnie. Jesteś moją
siłą - oznajmił. - Ja... bez ciebie jestem nikim. Kocham cię, Madzia.
Z oczu popłynęły jej łzy, gdy
usłyszała polskie zdrobnienie swojego imienia, prawie idealnie wypowiedziane.
- Nic nie odpowiesz? - zapytał ze
śmiechem, ale i lekkim niepokojem.
- Ja... też cię kocham -
powiedziała cicho, nieco nieśmiało.
Spuściła głowę, ale on wplótł
palce w jej włosy, więc spojrzała w jego oczy. I wtedy złożył na jej ustach
najwspanialszy pocałunek z możliwych, taki który wymazał wspomnienia o Harrym
czy Liamie. Teraz liczyły się tylko te usta. Na
lotnisku byli tylko oni, ale nawet gdyby przez terminal przetaczał się tłum
ludzi, nastolatka czułaby, że świat istnieje tylko dla nich, a oni dla świata.
- Cholera, teraz nie może
nastąpić koniec świata - oświadczyła Madzia, kiedy Nath oderwał się od jej ust
i spojrzał jej w oczy z tak wielką miłością, że poczuła, że ciężko jej
oddychać.
- Nie będzie końca świata. To
dopiero początek naszej wspaniałej przygody. Majowie się mylili, jest
dwudziesty pierwszy grudnia, a my nadal istniejemy, tak jak i nasza miłość. Bo
ona jest wieczna.
- Jest wieczna... - powtórzyła
cicho Madzia, a on pocałował ją jeszcze raz, bardziej namiętnie, w taki sposób,
że rozpadła się na milion kawałków.
~*~
Rozwaliła mnie
OdpowiedzUsuńZboczona nieuzasadniona i chora powieść Moniki ;DDD
A wggl. fajnie że Nath i Madzia są razem ;))
Rozdział genialny ;))
No to ten tego czekamy na nowy ;pp
Aaawwww! No nie mogę! Jakie to słodkie! W końcu do cholery zebrał się i jej wyznał miłość! I to w jaki sposób! Przebiłaś wszystkie scenariusze z komedii romantycznych! Wreszcie! Tak długo czekałam na ten moment i nie zawiodłam się! Teraz tylko czekam na Jaynicę!
OdpowiedzUsuńBiedna Monia. Wiedziałam, że to o uczucie do niego chodzi, ale nie spodziewałam się, że takie! Mam nadzieję, że ona też w końcu zabierze swój tyłeczek i do Anglii ruszy w try-miga! I w końcu odbędzie się ta scena, na którą czekam. I w ogóle, że będą razem!
Dodaj jak najszybciej, bardzo Cię proszę. Moja niecierpliwość do takich scen jest mocno ograniczona :D
Już końcówka, bo tylko te 9 rozdziałów zostało i nie wiem co mam robić. Aktualnie ubolewam, że się kończy i się cieszę na kontynuację. Widzisz co Ty ze mną robisz?
KURWA KURWA KURWA WOW WOW WOW WOW! To jest piękne. Spodobała mi sie wizja Madzi i Nathana! Napisalas to cudownie. Wszystko na swoim miejscu nie przesadzone. Zakochalam się w tym rozdziale! Co do Moniki? Co. Ta książka zawiera!? oO!? Mam nadzieję ze ina czym prędzej poleci do Anglii! Czekam na nowy rozdział. Prooosze jie karz czekać długo! Wesołych Świat! ;)) (truskawkaaaaaaa)
OdpowiedzUsuńSzczerze? Wzruszyłam się, gdy czytałam email od Natha.
OdpowiedzUsuńW końcu wyznali sobie miłość :)
To wszystko co Nath zorganizował było po prostu cudowne.
Teraz pora na Monikę i Jaya.
Mam nadzieję, że Monia zmieni zdanie i wróci do Anglii.
Czekam na kolejny rozdział :D
Awww ....
OdpowiedzUsuńChyba każda dziewczyna marzy o takim wyznaniu uczuć od chłopaka
Przynajmiej ja :)
Zaskoczyła mnie ta powieść Monii
Myślałam że ona do Jay nic nie czuje
A tu Bummm .... Swoje uczucia wylewała na papier
Biedna ona :(
Czekam z niecierpliwością na następny cudowny , zarąbisty rozdział <3
rozdział jest świetny :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny heh to już rutyna :)
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Po pierwsze, WOW, OMG, WOW, OMG!
OdpowiedzUsuńJakbyś widziała teraz moją minę to byś normalnie chyba padła;D
Widok Natha zśpiewającego dla niej piosenkę nawet na mnie wywarłby wrażenie, mimo tego że nie jestem fanką "romantyzmu"...
Taa... zobaczymy co powiem, gdy u mnie na blogu zaczną dziać się takie rzeczy xd
Ale tak czy siak to jestem z niego dumna!;)
Nareszcie zdobył się na odwagę, a weźmy pod uwagę to, że zbierał się na to ile? dobra, nie jestem nawet zliczyć tych rozdziałów, ale to przez moje dzisiejsze ograniczenia umysłowe ;p
Czekam na Jaya i Monikę:)
Coś mi się wydaje, że pomiędzy nimi nie wszystko jest takie jasne, więc rozwiązanie będzie zapewne jednym z tych najbardziej zaskakujących <3
Nie mam pojęcia co by tu jeszcze dodać...
Smutno mi trochę, że jeszcze tylko te 10 rozdziałów, tak?
Ale fakt, że planujesz drugą serię od razu poprawia mi humor;)
Pozdrawiam cieplutko;*
O Mój Boże... Wspaniały rozdział!!
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia jak się wzruszyłam...
Trudno wyrazić słowami moje odczucia. Jesteś GENIALNA!!! ;D
Z niecierpliwością czekam na next'a!!!
PS. Wesołych Świąt :)
O boże, o boże, o boże, o boże, o boże, o boże.
OdpowiedzUsuńzgon,zgon,zgon,zgon,zgon,zgon,zgon,zgon,zgon ! *.*
Zapowiadało się niewinnie, Monika i Magda wszystko sobie wyjaśniły i także wyjaśniono fakt o czym pisała Monika, wiedziałam, że nie jest obojętna na względy Jaya ! :)
Potem ta tajemnicza wiadomość,właściwie to wiadomości, które intrygowały mnie,ale domyślałam się, że Nathan byłby zdolny do napisania tak romantycznego listu, zważając na to iż Liam oraz Meggs są przyjaciółmi, a Harry..czy ja wiem czy napisałby coś takiego ;p
Nareszcie zdecydował się jej powiedzieć o wszystkim co zawsze leżało mu na sercu i ona też zdała sobie sprawę o pewnych uczuciach..cudowne..
Ta akcja na lotnisku , moja mina taka "no WTF co się dzieje" i potem jak Nath śpiewał Bruno Marsa ( słyszałam akurat ten cover,więc z łatwością sobie wyobraziłam) po prostu sprawił, że poczułam się jakbym tam stała obok nich, w tej romantycznej scenie, nawet,że nie przepadam za takimi akcjami w realu, po prostu słowa nie są w stanie opisać mojego zachwytu nad tym rozdziałem...oni będą razem naprawdę cudowni, i mam nadzieję, że wyjaśni się też sprawa Maya ( sama wymyśliłam o Moni i Jayu, ach ta kreatywność xD )
Czekam na CD z wielką niecierpliwością, wesołych świąt,ejmen <3
O, święty Walenty!
OdpowiedzUsuńRozdział fenomenalny. Pod każdym względem.
List, a właściwie e-mail Nathana to po prostu cudo. I jeszcze jak bardzo się postarał z tym lotniskiem. Myślę, że niejedna jak nie wszystkie dziewczyny chciałyby przeżyć coś takiego.
A tak w ogóle to świetnie wykreowałaś Młodego w swoim opowiadaniu. Niby taki twardy, ale w głębi duszy to naprawdę Romantyk z wielkiej litery i z krwi i kości.
Tylko jeszcze bardzo ciekawi mnie, co zrobi Monika z tą swoją "zboczoną, nieuzasadnioną i chorą skłonnością do Jaya". Ale znając zarówno Twoje, Jaycee, pomysły i charakter siostry Madzi, to myślę, że będzie to wspaniałe COŚ.
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział,
Madeleine.
PS. Nie skomentowałam poprzedniego, bo robiłam przez ostatnie kilka dni za nianię u kuzynki, która ma lada dzień rodzić trzecie dziecko. Siła wyższa... Ale pamiętaj, że nawet jak nie komentuję, to czytam uważnie każdą notkę. Taki ze mnie czytelnik- widmo...
PS2. Dodaj kolejną część jak najszybciej, bo chyba jajo zniosę.
PS3. Życzę wesołych i przede wszystkim zdrowych Świąt. I jeszcze mokrego Dyngusa, ale to już taki mały bonusik :)
Aaaaaaaaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak czekałam na ten moment. Ten niezwykle oczekiwany przeze mnie moment w końcu nadszedł! Wyznali sobie uczucia, czyż to nie piękne? Taaaaak, piękne i to bardzo *.*( zadaje pytanie i sama sobie na nie odpowiadam, zawsze spoko:D) Sposób w jaki to opisałaś, no po prostu się rozpływam. Gdybym tylko mogła, to już byś dawno była przeze mnie wyściskana:* Uwielbiam Cię normalnie za ten rozdział o pani!:3
Jeszcze tylko Monika z Jay'em się spikną i będzie happy kurde end, no. Choć nie dzielę jeszcze skóry na niedźwiedziu, bo z Tobą i Twoją wyobraźnią, nigdy nic nie wiadomo:D Ale przyznam szczerze, że mam malutką iskierkę nadziei, że będą razem, bo Monika przyznała sama przed sobą co czuje do Jay''a, a to już jest duży plus:)
Awww rozdział boski, boski, boski! Będę się nim jarać przez całe święta, a nawet jeszcze dłużej:D
Czekam oczywiście na kolejny:*
P.S. Życzę Ci wesołych, mokrych, nie może mokrych nie, bo ze względu na pogodę się przeziębisz. Jeszcze raz.
Życzę Ci wesołych, pogodnych świąt!;)
E.
Ma ktoś numer do dobrego psychologa? Bo mam taki mały problem. Uśmiecham się jak głupia czytając wspaniały rozdział na genialnym blogi. :)
OdpowiedzUsuńTe tekstu mnie rozwalili. Przepisanym je, ale jest 00:09 i siedzę na fonie, więc tak jakoś mi się nie chce. Dziwne? xD
Nie mogę się doczekać następnego. Mam nadzieję że szybko dodasz i nie będę czekać nie wiadomo ile!!!!!!
Masz moje pozwolenie na siedzenie na komputerze tyle, ile potrzebujesz czasu na napisanie i opublikowanie rozdziału + resztę. :)
Dobra, przeczytałam te komentarze i sobie o czymś przypomniałam. Starość nie radość. Na zewnątrz 13 lat, w środku 99 i pół. xD
OdpowiedzUsuńWracając do tego o czym zapomniałam...Monia ma kupić bilety lotniczy i pędzić do Jaya, bo jak nie, to musisz wiedzieć że JA MAM ZNAJOMOŚCI! Znam Chucka Norrisa, stado pirani, pewnego osobnika gatunku ludzkiego imieniem Gośka, który czyta twego bloga, ale robi to tak szybko, że ślimak jest szybszy. xD
I chciałam jeszcze zapytać się, czy nie obraziła byś się gdybym zgapiła jakiś twój pomysł? Oczywiście trochę bym zmieniał. Tylko wydaje mi się, że moja wyobraźnia jest jak butelką wody, ważą twoja jak ocean. :(
Ty to masz fajnie. xD
Wesołych świat i uważaj na śnieżki w smingusa-dyngusa.
Jeśli coś źle napisałam to przepraszam. Nie myślę dość często za dnia, a co dopiero w nocy. :D
Nareszcie już myślałam, że nigdy się nie doczekam tego, aż będą razem *.* Świetny rozdział no i czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńZacznę od tego że komentuje dopiero dzisiaj bo wcześniej nie miałam czasu z powodu zakupów, sprzątania i tak dalej, a poza tym mam dość tej pogody za oknem jak na Boże Narodzenie, przepraszam że tak późno.
OdpowiedzUsuńA teraz rozdział AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA nareszcie jak ja długo czekałam na ten moment ale warto było. AA Ten rozdział jest wspaniały i chociaż jest już Boże Narodzenie to Madzia tak samo dalej kocha Nathana i tęskni za nim i jak dobrze że dała muszanse i poleciała do Anglii szkoda tylko że nie zabrała ze sobą Moni. Nathan to ten Nathan którego znamy romatyczny, uroczy, któey zrobi dla ukochanej wszystko i cgyba właśnie to udowodnił Madzi. Scena na lotnisku jak z najlepszej komedii romantecznej albo nawet lepsze. Bardzo się cieszę że Madzia rozwiała swoje wątpliwosci co do uczuć do Liama i Harrego bo będąc z Nathanem zawsze mogłaby mieć wątpliwości.Lotnisko tylko dla Madzi i Nathan śpiewający czego więcej potrzeba? AAAA jestem tak szczęśliwa jak Madzia i życzę im jak najlepiej mam nadzieję że to początek ich przygosy i nic oprócz zabawnych przygód przez te dziesięć rozdziałów się nie stanie. Wspaniały rozdiał.
Monia, Monia dlaczego ona nie przyleiała? Dlaczego Jay do niej nie dzwoni? Mam nadzieję że jakimś dziwnym trafewm znajdzie się w Anglii i wszystko sobie wyjaśni bo bardzo kiibicuje tej parze. Może chłopcy z Madzią coś wykombinują żeby ich pogodzić? Płakałam ze śmiechu kiedy czytałam to zdanie: Nie zakochałam się w Maxie - westchnęła starsza siostra.
- Po prostu ten idiota wszedł przypadkowo w posiadanie powieści, którą sobie skrobałam po kryjomu, kiedy byłyśmy w Anglii i... dowiedział się o mojej zboczonej, nieuzasadnionej i chorej... skłonności do... nie chce mi to przejść przez gardło...
Dzieczyno jaki Ty masz talent ja poprostu już chce następny rozdział, także jak znajdziesz czas w tym świątecznym zamieszaniu to wrzuć następny bo ja muszę wiedzieć co dalej.
Pozdrawiam
Marta
Mamo trzymaj mnie ....
OdpowiedzUsuńJaycee Hollander czy zostaniesz moją córką? xD
Tak to opisałaś, że po prostu się poplakałam. Ronię lzy jak bym miała jakis problem. Po prostu uwielbiam to opowiadnie. UWIELBIAM. Nie ogarniam tego jak można tak pisać..
Madzia i Nathan...
W końcu razem. Myślałam ze nie dożyję ale jednak.
Monia mam nadzieję, że tez tam przyleci, co? Do Jaya....
Przepraszam, że tak krótki komentarz ale są sprawy rodzinne. No wiesz...
Tak czy inaczej... dodajesz kolejny rozdzial abym ja mogła sobie w spokoju poryczeć. <3
Ojeeeeju! W końcu się doczekałam! Rozdział jest najlepszy! Przez ten rozdział prawie płakałam!! <3 Kocham Cię i twój talent pisarski!<3
OdpowiedzUsuńSzkoda mi trochę Moniki i Jaya ! Kiedy oni w końcu wyznają sobie co czują ? Jak nie zrobią tego w następnym rozdziale to chyba wybuchnę!
Tobie też życzę szczęśliwych świąt oraz miłości tak silnej i pięknej by trwała do końca twego życia!
Pozdrawiam!
Ola!
Ooo Mamooo! Tak! W końcu! No myślałam, że się nie doczekam! A tu wreszcie :D Są razem, w końcu :D Monia i Jay teraz też muszą być razem :D Niech Monika zasuwa do Anglii! I błagam o jak najszybsze dodanie następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńTo jest boskie. Nwm skąd bierzesz te pomysły ale Ci zazdroszcze. To co piszesz jest poprostu czymś boskim.. Szkoda że nie jest to książka dostępna w sklepach (od razu bym ją kupiła) Powodzenia ! ;)
OdpowiedzUsuń1. Po raz kolejny cię przepraszam, że nie komentuje, ale na telefonie nie zawsze mam taką możliwości :c Jednakże postaram się teraz komentować każdy rozdział, nawet jak miałabym się bić z bratem o komputer ;D Zresztą... To i tak zdarza się często ;p
OdpowiedzUsuń2. O Boże, o Boże, o Boże *-* To jest cudowne ! Nathan , ty romantyku :3
A teraz oni będą szczęśliwi razem na zawsze :D A Harry i Liam niech spadają na bambus xd Po prostu musiałam to napisać ^^ Cieszę się, że Magda wybrała Natha :D Dobry wybór, siostro! :D Kurcze , jak czytam to opowiadanie to mam wrażenie, że Magda jest taka sama jak ja ;] I to nie tylko ze względu na imię ;p
3. MONIKA KOCHA JAYA! WIEDZIAŁAM! :D Mamy już dwie parki ^^ Bo powiedz, że Oni będą razem , noooo :D A jak nie będą, choć wiem, że będą, to i tak będą w mojej wyobraźni :D
4. Chcę jeszcze wrócić do korespondencji Madzi i Natha .. To było taki o Boże jak on jej to napisał :3 Też tak bym chciała ;3
4. Nie mogę się już doczekać kontynuacji :D Z niecierpliwością czekam ;)
Do następnego ;3 weny <3
Rodzdział 90
OdpowiedzUsuńTa cała powieść naprawdę mnie zszokowała. Co jak co ale tego to się nie spodziewałam. Nie sądziłam również że Monia jest w stanie tak szybko podjąć decyzje o wyjeździe do Polski. Tak bez pozegnania i praktycznie po kryjomu. Ciagle miałam cichą nadzieje, ze jednak może zdążą ja zatrzymać, ale gdy Naar wyszła z lotniska z tą zrezygnowaną miną pomyślalam sobie tylko ;O nie!;
Niestety było już za późno. Wow nie sądziłam ze Jessica jeszcze się pojawi. Nie sądziłam że jeszcze tak namiesza. Kradzież telefonu z nagraniami z albumu, śledzenie Madzi to było takie w jej stylu. Nie sadziłam tylko ze będzie zdolno do aż takiego szantażu. Biedni chłopcy. Co do wyznań Harrego. No cóż to tylko fizyczne pociaganie. Co jak co ale nie spodziewałam się u Harrego jakiś głębszych uczuć . Jeszcze nie teraz. Megs nie była mu pisana. Co nie znaczy że mi go nie szkoda. Pewnie na swój sposób to przeżyje. Mam nadzieje ze nie wróci z powrotem do flirtu ze starymi babami takimi jak Flack. Oby nie......
Rozdział 91
A więc już w Polsce...... To w sumie dobrze. Muszą trochę odpocząć. Przynajmniej w koncu dowiedziałam się co było zawarte w tej powieści. Szczerze? Wcale nie dziwie się teraz Moni. Na jej miejscu pewnie postąpiłabym podobnie. Tego typu wiadomośći mogły wyjść tylko od jednej osoby. Tylko od pana Sykes. Madzia wróciła do UK, Monia została. Przejde szybko do kolacji na lotnisku. To jedne z najbardziej romantyczych opisów jakie kiedykolwiek czytałam. Naprawdę. I wkońcu coś się wyjaśniło. Przynajmniej jedna z sióstr wkońcu podjęła decyzje. Teraz czas na drugą.
To chyba mój najdłuższy komentarz ever. Ale musiałam nadrobić. W dodatku ten komentarz to kontynuacje tego pod rozdziałe 89. Musiałam go rozdzielić na dwie częsci ponieważ mi się tutaj nie zmieśćił. Mam nadzieje że się nie rozczarowałaś. Zycze weny. Pozdrowienia :)