~*~
Dwa najbardziej pijane ptaszki
zasnęły na sobie w vanie i nie było z nimi więcej problemów i płakania. Po
dojeździe do hotelu Madzia ich przebudziła i niczym zombie powlekli się do
windy (gdzie również przysypiali). Max pomógł nastolatce doholować jej siostrę
do pokoju, żeby ta nie przebudziła się na dobre i nie narobiła rumoru, do czego
była zdolna. Nie omieszkał też zmacać jej ucha.
- Chyba ci życie niemiłe… -
powiedziała cicho Monia, ziewając i łapiąc go za głowę. – Łysy…
Madzia zachichotała i nawet Maxa to
rozśmieszyło. Położyli Monikę do łóżka, ale kiedy rozmawiali o przeżyciach
wieczoru, pijana dziewczyna wymknęła się do łazienki, zamykając się od środka.
- Powinniśmy się martwić? – spytał
Max.
- Nie, ona zaraz wytrzeźwieje –
zapewniła Madzia. – Idź dopilnuj Jaya i Toma.
- Dobranoc, Maggie. – Łysy
wymiętosił jej ucho i wyszedł z pokoju, rzucając. – Dobranoc, Brukselka!
Najwyraźniej nie słyszała, bo
puściła wodę. Madzia cały czas nasłuchiwała, czy jej siostra przypadkiem nie
zemdlała lub nie usnęła w łazience, ale na szczęście już po dziesięciu minutach
dziewczyna pojawiła się w drzwiach z umytymi zębami i od razu poszła spać. Madzia
zrobiła to samo po umyciu. Kiedy się kładła, było zapewne przed drugą.
Budzik zadzwonił o ósmej. Nastolatka
była tak niewyspana, że z chęcią położyłaby się i spała dalej, ale musiała się
przygotować na wywiad. Postanowiła nie budzić Moni, jako że ta swoje przeżyła
poprzedniego wieczoru. Na palcach poszła do łazienki i się ogarnęła. Wybrała
też ciuchy i poszła na dół po kawę dla Jayne.
Zarobiła plusa u szefowej, kiedy
zapukała do jej drzwi z magicznym napojem. Jayne była wniebowzięta, czując smak
mocnego espresso. Spytała, jak udała się impreza, a słysząc, jak późno wrócili,
postanowiła dać dziewczynom wolne, jako że i tak do niczego by się nie
przydały. Madzia była nieco zawiedziona, bo nie była jeszcze w telewizji, ale
musiała jakoś przełknąć swoją dumę.
- O dwunastej kończy się doba
hotelowa, więc wymeldujecie się w recepcji – oświadczyła kobieta. – I
poczekacie na mnie, przyjadę jakoś po południu. W razie czego zadzwonię.
Zamówcie sobie śniadanie w bufecie na mój koszt – dodała na pożegnanie.
Madzia odwróciła się na pięcie i
wpadła na kogoś wysokiego, kogo rozpoznałaby nawet z zamkniętymi oczami.
- Dobra, możesz już się z nas śmiać,
bo domyślam się, że słyszałeś opowieści – powiedziała, spuszczając głowę i
czekając na burę.
Siva szczerzył swoje wielkie
zębiska, ale nic nie mówił. Irytowało ją to.
- Nie ochrzanisz nieletniej za to,
że piła alkohol? – spytała, wskazując niedomytą pieczątkę, a on pokręcił głową.
- Nie. Ale chociaż spędziłem uroczy
wieczór z Nareeshą, to żałuję, że mnie nie było z wami. Słyszałem, że było
gorąco.
- Cóż, powiem tak: nigdy więcej nie
piję.
Zaśmiał się, położył jej rękę na
ramieniu i chciał odejść. Najwyraźniej nie był skory do rozmowy, ale musiała go
o coś zapytać.
- A jak się czują chłopacy?
- Toma i Maxa jeszcze nie widziałem,
ale Jay jest umierający, a z Nathem wszystko w porządku. Tylko chodzi trochę
zamyślony, ale ostatnio często mu się to zdarza. – Siva wzruszył ramionami.
Podziękowała mu uśmiechem i starała
się nie rozmyślać nad jego słowami. Ostatnio zamyślony? Nath? Niby dlaczego?
Pokręciła głową, bo mimo postanowienia, nadal drążyła ten temat we własnej
głowie.
- Tu jest nasza diva! – usłyszała
głos Maxa, który dołączył do niej i do Sivy, którzy stali śmiesznie w ciszy na
hotelowym korytarzu.
- Diva? – prychnęła. – To chyba moja
siostra.
- Mówiłem o Sivie. - Machnął ręką i
klasnął w dłonie. Po raz pierwszy widziała Maxa w okularach i był to dla niej
śmieszny widok. - Jak Brukselka? – spytał, upewniając się, że starsza siostra
jego koleżanki nigdzie się nie czai. – Obudziła się już?
- Śpi jak suseł – odpowiedziała
Madzia.
- Ta to dopiero będzie miała potężnego
kaca. Ta sesja uwielbienia Marvina w vanie musiała wyczerpać ją i Jaya równie
bardzo jak litry alkoholu, które w siebie wlewali.
- Marvina z JLS? – zdziwił się Seev,
a oni pokiwali głowami twierdząco.
- Będą mieli nauczkę! – zaśmiała się
Madzia. – No i mamy z Nathem kompromitujący materiał, który będzie idealną
zemstą na Jayu.
- Okrutne. Ale zabawne, podoba mi
się! – Max klasnął w dłonie, a Madzia zatroskała się, bo przypomniała sobie, że
nie spytała o Toma.
- Jak tam Tom?
- Żyje. I niewiele pamięta – zaśmiał
się Max.
- Nawet bójki? – spytała dziewczyna,
mając w pamięci opowieść z wieczora, podczas której Max przybliżył jej fakty,
których świadkiem być niestety nie mogła.
- Pamięta, że Aston go wkurzył, ale
nie pamięta dlaczego. Film mu się urwał chyba po tym szampanie, którego
zamówiliśmy.
- Zamówiliśmy szampana?! – spytała
zszokowana Madzia.
- Wybacz, tego nie opowiadałem, bo
myślałem, że wtedy jeszcze kontaktowałaś.
- A kiedy niby nie kontaktowałam?! –
drążyła.
- Eee… no jak Brukselka przyszła
powiedzieć, że Aston z JLS tańczy niebezpiecznie blisko niej i mamy pójść na
parkiet, bo jest zawstydzona – wyjaśnił Max.
- Hej, mówiłeś, że nie wiesz, gdzie
ona jest, kiedy pytałam! – uniosła się Madzia, a po chwili spojrzała na niego
spode łba. - A co ja niby powiedziałam?!
- Nie wiem, coś po polsku. – Max
zrobił minę, która miała świadczyć, że nie ma zielonego pojęcia.
- Naprawdę tego nie pamiętam… -
Dziewczyna złapała się za głowę, a Siva i jego kumpel zachichotali.
- Powtarzam. Żałuję, że mnie tam nie
było – wtrącił ten pierwszy.
- Spokojnie, będą jeszcze okazje! –
Max objął kumpla i koleżankę. – W końcu niebawem kierunek Barbados!
- Tak… Wspominałam już, że ja nie
piję? – spytała ze śmiechem Madzia.
- Dobra. Nieletni nie piją, ale
Brukselkę spoimy, bo tym razem chcę wszystko nakręcić. Simon Cowell też tam będzie,
może to z nim zawojuje parkiet?
Rozmawiali jeszcze chwilę,
zaśmiewając się do rozpuku. Madzia z nadzieją spoglądała w stronę pokoju Natha,
ale ten nie wyściubił z niego nosa. Pożegnała więc chłopaków i życzyła im
powodzenia. Wyjaśniła, że zobaczą się dopiero popołudniu, bo Jayne dała jej i
Moni wolne. Zazdrościli, bo czuli się dość zmęczeni, mimo że to nie oni
zaszaleli poprzedniego wieczora.
Monikę natomiast obudził ostry ból
głowy. Oczy miała sklejone, jakby ktoś użył na nich super gluta i mając w pamięci
przynajmniej większość poprzedniej nocy, zdawała sobie sprawę, że jest to
całkiem prawdopodobne. Czuła, że leży w czystej pościeli, a więc była na tyle
przytomna, żeby tutaj trafić. Tylko że powrót z klubu jakoś jej się rozmył.
Wiedziała, że jechali vanem, ale nie miała pojęcia czy z Jayne, czy z Kevinem.
Nie była też pewna, czy byli tam Siva i Nareesha.
- Wstawaj, słoneczko! – wrzasnęła jej
do ucha Madzia, widząc, że oczy siostry się nieco uniosły.
- Powiedz, że masz coś do picia –
odezwała się ochryple Monia. Strasznie ją suszyło.
- Proszę bardzo, poznaj moje dobre
serce. – Madzia wystawiła w stronę dziewczyny rękę z butelką gazowanej wody
mineralnej.
- Dzięki. - Monia wpiła się w
życiodajny napój i od razu zrobiło jej się lepiej. Upewniła się, że w
pomieszczeniu nie ma chłopaków i spytała siostry. – Która godzina?
- Prawie dziesiąta. Ale Jayne dała
nam dzisiaj wolne. – Madzia machnęła ręką.
Jakoś przed chwilą po pożegnaniu
chłopaków zjechała na dół do automatu i kupiła wodę dla siostry.
- Super. Mam zgona – wyjaśniła
Monika, ale było to niekonieczne. Wyglądała jak sto nieszczęść. Oczy
przypominały niewielkie szparki, poczochrane i tłuste włosy sterczały na boki,
w całym pokoju śmierdziało wódką.
Starsza z dziewczyn otworzyła okno,
żeby zniwelować ten zapach i przysiadła na łóżku, przeczesując włosy palcami.
- Ja pierdole, co za noc –
westchnęła Monia, wypijając wodę do końca.
- A żebyś wiedziała. To, co
wyczyniałaś przejdzie do historii. Dobrze, że wracasz do domu, bo inaczej Max
nabijałby się z ciebie do końca życia.
- A co ja niby takiego zrobiłam?! –
obruszyła się dziewczyna. – Trochę się popisywałam, bo wypiłam za dużo. No i
fakt, że poszłam sama tańczyć był nieprzemyślany, ale ogólnie nie było tak źle.
- Nie było tak źle, mówisz? –
zachichotała Madzia, powstrzymując się, by nie opowiedzieć wszystkiego od razu.
– Wywijałaś z Astonem i przez ciebie on i Tom omal się nie pobili.
- Hej, nie było cię przy tym, to
wcale nie było tak! – uniosła się Monika, która jak przez mgłę pamiętała
wydarzenia poprzedniego wieczora.
- Max mi opowiadał, a był bardziej
trzeźwy niż ty, więc jest bardziej wiarygodnym źródłem informacji.
- No może, ale on sepleni, pewnie
źle go zrozumiałaś – prychnęła Monia, ale zaczynała wątpić czy jej obraz
wydarzeń poprzedniego wieczoru jest słuszny.
- Dobrze go zrozumiałam, mimo iż
śmiał się, opowiadając, co wyczyniałaś.
- Super. A co ja niby takiego
wyczyniałam?!
- Nic. Po prostu tańczyłaś. Ale z Astonem
z JLS! – wrzasnęła Madzia tak głośno, że jej siostra prawie ogłuchła.
Szybko jednak rozluźniła mięśnie,
które skurczyła w geście obronnym i zaczęła się śmiać.
- Szkoda, że nie mam żadnego
zdjęcia, bo nikt w to nie uwierzy – zasmuciła się nagle starsza z dziewczyn.
- Będą jeszcze okazje. – Madzia
machnęła ręką. – Ja nie mam zdjęć z One Direction, ale wierzę, że jeszcze ich
spotkam i będę miała pamiątkę.
- Tak, tylko że to twoi… kumple. –
Ostatnio słowo ciężko przeszło Monice przez gardło.
- No, tutaj masz rację – roześmiała
się młodsza z sióstr. – Astona można jeszcze uznać za twojego znajomego, ale to,
jak Marvin cię olał…
- Oj, przestań już… Wystarczy mi
obciachów na całe życie.
- Serio? A pamiętasz, jak w vanie
płakałaś z Jayem nad tym, jaki Marvin jest wysportowany?
- Boże… Drogi powrotnej nie
pamiętam. Chyba chłodne powietrze było
ponownym katalizatorem mojego…
- … nawalenia? – dokończyła Madzia
ze śmiechem, a Monia machnęła tylko ręką. Wyszykowały się i krótko przed
dwunastą razem z rzeczami udały się do recepcji się wymeldować (chłopacy
zrobili to już wcześniej)
Przed wejściem do hotelu widziały
jakieś stado napalonych fanek odgrodzonych żelaznymi barierkami. Trzymały
jakieś transparenty i wykrzykiwały jakieś hasła. Nie miały pojęcia, że zespół
jest już daleko stąd.
Dziewczynom pozostawało więc tylko
zjeść obiecane śniadanie i czekać aż przyjedzie po nie transport. W restauracji
było pusto, bo do lunchu było trochę czasu, a pora śniadaniowa minęła. Cieszyły
się, że nikt nie będzie ich obserwować. Monika zamówiła tosty z miodem, jako że
nie chciała narażać Jayne na za duże koszta. Madzia miała ochotę na rogala z
czekoladą, ale ostatecznie wzięła to samo. A do picia herbatę. Kelnerka
patrzyła na nie dziwnie, jakby nikt czegoś takiego nigdy nie zamawiał.
Zjadły i siedziały, rozmawiając i
trzymając przy dupie swoje bagaże. Jayne zostawiła Madzi kamerę pod
opieką, co było dość lekkomyślne, zważywszy, że przebywała obecnie z siostrą,
która nastręczała nieco problemów. I tak się stało i tym razem, kiedy po
krótkim posiedzeniu po śniadaniu pokłóciły się o to, że Monia odczytała
wiadomości młodszej siostry. Teraz namawiała ją, by to ona przeczytała to,
czego Liam od niej chciał. A wyglądało na to, że chce czegoś więcej niż
przyjaźni.
- Weź się zajmij sobą i przestań
mnie swatać! I z Liamem, i z Nathanem! Mam wymienić też wszystkich innych w
razie gdybyś to z nimi chciała mnie połączyć?! – krzyczała młodsza z sióstr,
nie wytrzymując presji, kiedy słyszała „uuuu… lubi cię”.
- Dobra, jak chcesz. Mam to w dupie.
– Monia machnęła ręką, wzięła swój telefon i poszła do łazienki.
- Usuwam wiadomości! – krzyknęła
Madzia za siostrą, ale ta pokazała jej środkowy palec nawet się nie odwracając.
Młodsza z dziewczyn opadła ciężko na
krzesło w restauracji, wzdychając ciężko. Nie zauważyła, że od tyłu podszedł do
niej znajomy.
- Niezręczne… - usłyszała po
angielsku i aż podskoczyła.
Obróciła się, by ujrzeć Harry’ego,
ciągnącego gęstego szejka przez słomkę (co szło mu dosyć opornie). Nie
rozumiał, o czym dziewczyny rozmawiały, ale usłyszał imię Liama i Nathana. Stał
za parawanem, gdzie znajdowały się bardziej przyciemnione stoliki dla par. Tam
też kawałek dalej usadowili się pozostali członkowie jego zespołu, ale o tym
Madzia nie miała pojęcia.
- Albo świat jest mały, albo mnie
śledzisz – odezwał się, widząc, że na przywitanie z jej strony nie ma co
liczyć.
- Ja?! – spytała zdziwiona. –
Przecież to ty się zakradasz.
- Szedłem normalnie, po prostu nie
słyszałaś, bo byłaś zbyt zajęta… kłótnią kochanek.
- Głupi. To jest moja siostra –
wyjaśniła Madzia, a on pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Idziesz się przywitać z
chłopakami? Niewiadomo kiedy będzie następna okazja… - zaczął, ale nie
pozwoliła mu dokończyć. Chwyciła swoją torbę i kamerę Jayne i kazała mu się
prowadzić. Nie miała pojęcia, że bierze tylko ciężkie etui, bo jej siostra
wcześniej bawiła się sprzętem, a wychodząc do łazienki, zostawiła go na własnym
krześle, niewidocznym dla Madzi.
- Chcę zdjęcie – wyjaśniła Madzia nieświadoma
tego niedopatrzenia.
- I może jeszcze autograf, co? –
zachichotał. - A bagaże? – Odwrócił się, by wskazać głową walizkę, torbę i jakieś
małe podręczne torby.
Wzruszyła ramionami, więc o nic
więcej nie pytał. Była pewna, że Monika poszła tylko za róg i za trzydzieści
sekund wróci. Dlatego tak się spieszyła. Dał się jej ciągnąć, mimo iż ona nie
miała pojęcia, gdzie jego koledzy się ulokowali. W tej chwili nie liczyło się
dla niej nawet to, że z Liamem może być nieco niezręcznie. Przynajmniej on nie
będzie rzucał żadnych aluzji, a przynajmniej taką miała nadzieję.
- Nie no znowu ty! – powiedział
rozczarowanym tonem Louis, widząc nastolatkę. – Widzę cię częściej niż Liama.
- Hej, ja tu siedzę – uniósł się
Payne, poprawiając nową fryzurę.
- Wiem, kochany. – Lou uszczypnął
przyjaciela w policzek i podszedł do Madzi, która lekko nadąsała się, widząc
chłodne powitanie. Musiał ją przytulić, żeby się nie obrażała.
Zayn drzemał, Niall zajadał
jajecznicę, więc tylko kiwnął jej głową. Harry nie chciał się witać, bo
wyszłoby to dość dziwnie, zważywszy, że nie wpadł na to wcześniej. Liam
uścisnął jej rękę co było chyba najdziwniejszym doświadczeniem, jakie w życiu
przeżyła (a przecież utknęła z nim windzie).
Najdłużej
trwające trzy sekundy w życiu,
pomyślała, ale zrobiła dobrą minę do złej gry. Niezręczny pocałunek poszedł w
niepamięć.
- Czyli te fanki przed wejściem to
czatują na was? – spytała zdziwiona Madzia, kiedy już usiadła z nimi i
wysłuchała opowieści, że grają tu niedaleko koncert i zameldowali się
poprzedniego wieczora. Nie mogła o tym wiedzieć, bo balowała z innymi chłopakami
i siostrą.
- A myślałaś, że na kogo? – spytał
Harry, dumnie prężąc pierś.
- Oj, Harry, Harry… Taki młody i
taki naiwny… - westchnął Louis, obejmując przyjaciela ramieniem i wszyscy się
roześmiali.
- Rozumiem, że jesteś tu z The Wanted? – spytał Liam oficjalnym
tonem. Jego oczy jednak wyrażały, że chciał spytać o coś zupełnie innego. Zapewne
o wiadomości i fakt czy je odczytała. Czy Harry powie mu, że rozmawiała o nim z
siostrą? Miała szczerą nadzieję, że nie.
Przyznała się, że była tu z zespołem
i że oni teraz dają wywiad, więc ma wolne. Rozmawiali o jakichś pierdołach i
oczywiście zupełnie zapomniała o siostrze. Minęło pięć minut, kiedy Niall
skończył jeść, obudzili Zayna, który przywitał się z koleżanką tradycyjnym „vas
happenin’?” i wziąwszy rachunek, zaprosili ją do pokoju.
Monia natomiast zaplątała się we
własny sweter i telefon komórkowy spadł jej na ziemię, rozwalając się na dwie
części z pomiędzy których wypadła bateria. Szybko go złożyła i pomknęła z
powrotem do restauracji, by odkryć, że jej siostra gdzieś zniknęła. Nie był to
kawał, bo zostawiła bagaże bez nadzoru i, co gorsza, kamerę Jayne, która
niewiadomo ile była warta. Starsza z dziewczyn zaklęła i wbiła w telefonie
numer siostry, ale telefon odmówił posłuszeństwa i zaciął się na dobre.
Po kolei schodzili się ludzie na
lunch i trzeba było oddać stolik. Monika siedziała więc w restauracji tylko dobre
20 minut, ale Madzia się nie pojawiła. Dziewczyna wzięła więc ciężką torbę na
ramię, torebkę na drugie ramię, a walizkę i kamerę do ręki. Zaczęła powoli
kierować się do recepcji, bujając się to na jedną, to na drugą stronę i
balansując na granicy pionu. Na kamerę uważała jak na największy skarb, bo nie
chciała robić sobie kolejnego długu u Jayne Collins.
- Nie ma nawet pieprzonego etui –
zaklęła pod nosem, zdając sobie sprawę, że musiały je z Madzią gdzieś zgubić.
W pewnej chwili zauważyła przed sobą
przeszkodę w postaci dwóch męskich osobników. Starając się wyhamować lub ich
wyminąć, niezdarnie potknęła się o lekko wystający skraj dywanu, który
oddzielał hol recepcji od restauracji. Runęła jak długa na ziemię, nie
zdążywszy złapać równowagi. Spadła na plecy, bo starała się nie przygnieść
kamery. Sama nie wiedziała, jak to zrobiła, ale wylądowała przygnieciona przez
ciężką torbę, z walizką na kółkach boleśnie wbijającą się w bok. Wszystko
widziała jak przez mgłę, bo coś przywaliło jej w głowę (prawdopodobnie rączka
od walizki) i ją zamroczyło.
Nie mogła znaleźć w sobie sił, by
się otrząsnąć i podnieść. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa, ręce miała jak z
waty. Leżała, czekając na rozwój wypadków.
- W porządku? – usłyszała nad sobą
znajomy głos i spróbowała złączyć go z twarzą. Jakoś wydało się jej to
nieprawdopodobne, więc rozwarła szerzej oczy, w których miała mroczki.
Zarys ciemnej sylwetki tylko
potwierdzał jej przypuszczenia. Była więc pewna, że straciła przytomność i to
był tylko jej piękny sen. Bo miała nad sobą Marvina Humesa z JLS.
- A ty co, książkę piszesz? – spytał
drugi głos, lekko poirytowany. – Zdjąłbyś z niej tę torbę! – Ton rozkazujący
był stanowczy, osobnik, którego rozpoznała jako Marvin usunął ciężar i znacznie
jej ulżyło. A może bagaż zabrał ten drugi, który również był znajomy? Nie było
czasu na interpretację fantazji.
- To na nasz widok? – spytał trzeci
męski głos, który właśnie zbliżył się do zamieszania.
Nikt z obsługi hotelu wydawał się
nie interesować faktem, że biedna dziewczyna leży na ziemi, przygnieciona
własnym bagażem. No tak, ale w końcu był to tylko nad wyraz realistyczny sen.
- Chyba na twój! – parsknął głos
numer dwa. – Powiedz lepiej JB, żeby przestał nadawać przez telefon i przywlókł
tu dupę, bo mamy problem.
Właściciel trzeciego głosu się
oddalił, ale w głowie zaczynało się jej klarować i wiedziała, kim są.
- Czy ty nas słyszysz? – spytał
drugi chłopak, wpatrując się w nią wyczekująco. Mroczki powoli przemijały i
teraz była pewna, że to Aston. A więc miała przed sobą skład JLS. Nadal jednak
była przekonana, że śni. Zapomniała odpowiedzieć na jego pytanie. – Mówisz po
angielsku?
Marvin spojrzał karcąco na kolegę.
- Przecież uderzyła się w głowę,
może nie wiedzieć, co się dzieje!
- O, przepraszam, panie doktorze! –
Aston uniósł ręce w geście poddania. – A może chcesz wykonać metodę usta-usta?
Rochelle będzie zachwycona!
- Co usta-usta? – spytał Oritse, który
ponownie dołączył do zebranych z szerokim uśmiechem. – JB mnie nie słucha.
Powiedziałem, że znaleźliśmy trupa w restauracji, ale machnął ręką.
- Trupa? – spytała nieprzytomnie,
podnosząc się na łokciach, co uświadomiło jej, że stłukła kość ogonową, która
zaczęła ją trochę boleć.
- A więc jednak mówi! – ucieszył się
Aston, unosząc ręce do góry w geście zwycięstwa.
On i Marvin kucali nad nią, podczas
gdy Oritse stał z tyłu ze zmarszczonymi brwiami i nad czymś się uparcie
zastanawiał.
- W porządku? – spytał z troską
obiekt jej westchnień, podając jej rękę i pomagając jej wstać.
To nie był sen. Wszystko było zbyt
jasne i klarowne. No, może poza faktem, że mroczki przed oczami powróciły, czy
to za sprawą gwałtownego podniesienia, czy dotyku Marvina, nie miała pojęcia.
- W więc… to mi się nie śni? –
Odezwała się i z otwartymi ustami przyjęła ich kiwanie głowami. – O rany… -
dodała do siebie po polsku, poprawiając włosy.
- Hej, już wiem skąd cię znamy! –
Ucieszył się Oritse, kiedy wreszcie połączył fakty.
- Znamy ją? – zdziwił się Marvin.
- No pewnie! Ty może nie pamiętasz,
ale Aston powinien. – Oriste puścił oczko do kumpla, który wyglądał na
skonsternowanego. Zauważył, że Monika trzyma kamerkę i coś mu zaświtało.
- Ach, już wiem! W redakcji
Sugarscape! Nie wiedziałaś, jak to maleństwo obsługiwać. – Uśmiechnął się
szeroko pewien, że rozgryzł zagadkę.
- Nie o to mi chodziło! – uniósł się
członek zespołu, który jako pierwszy rozpoznał dziewczynę. – Ale rzeczywiście,
to byłaś ty?
Monika pokiwała głową, ale
spojrzenie trzymała spuszczone, bo za bardzo ją korciło, żeby wgapiać się w
Marvina. Aston też ją peszył, jako że tańcowała z nim poprzedniego wieczoru i
wypiła nieco za dużo. Na szczęście tego faktu nie pamiętał. Za to jego
przyjaciel i owszem.
- Nie wiem, skąd jeszcze mogę ją
znać… - poddał się Aston. – Bez obrazy – dodał do Moni, a ona machnęła ręką.
- Jak to nie wiesz?! – spytał ze
śmiechem Oritse, a do Marvina się zwrócił. – Pamiętasz tą opowieść z samochodu?
Chodziło o nią!
- Ach, tajemnicza Brukselka, którą
Aston chciał „zaprosić na vixę” do ciebie – zaśmiał się Marvin, w powietrzu zakreślając
cudzysłów i zmieniając głosik na piskliwy, kiedy cytował kolegę.
Nazwał ją Brukselką, a więc
wychwycili te słowa Toma. Jakoś jednak jej to nie przeszkadzało. W ustach
Marvina ta ksywka nabierała nowego znaczenia.
- Hej, ja tak nie mówię! – obruszył
się Aston. – Zresztą, nic nie pamiętam z wczoraj. Nie kojarzę jej. Bez obrazy –
ponownie zwrócił się do Moni.
- Nie ty pierwszy i nie ostatni –
powiedziała, wzruszając ramionami. W gruncie rzeczy było jej na rękę, że jej
nie pamiętał. Znaczący wzrok Oritse świadczył o wszystkim.
- Nie chcę, żebyś brała mnie za
jakiegoś alkoholika. Zazwyczaj tyle nie piję, ale jakoś wczoraj była okazja do
świętowania i… przesadziłem – tłumaczył się chłopak. Najwyraźniej uznał, że ona
wszystko pamięta, nie zamierzała więc wyprowadzać go z błędu.
- Mało powiedziane. Wypiłeś chyba z
całą wódkę świata! – chichotał Oriste. Marvin nadal stał z boku, powstrzymując
atak śmiechu. Przypominał sobie opowieść z samochodu, która wydawała mu się
nieco ubarwiona, ale skoro jego kumpel nie pamiętał tej dziewczyny, musiało być
z nim źle.
- Hej, z tego co opowiadałeś w
samochodzie, to ona mi pomagała! – Aston stanął w swojej obronie nieco
emocjonalnie. – Bez obrazy – zwrócił się do Moniki. Często to powtarzał.
- Nie ma sprawy. Rzadko ma się
okazje pić z członkiem sławnego zespołu. – Dziewczyna starała się wyglądać na
wyluzowaną. Uśmiechnęła się szeroko.
- Ona wszystko pamięta! – Oriste
wpadł na pomysł i klasnął w dłonie. – Musisz mi opowiedzieć, co takiego gadał
ci przy barze. Jakieś sekrety? Numery tajnych kont na Kajmanach? – spojrzał na
Monikę spode łba, ale ta pokręciła głową.
- Normalna rozmowa – wzruszyła
ramionami. – No chyba że liczyć fakt, że toczyła się między zwykłą dziewczyną a
sławnym piosenkarzem.
Aston dumnie wypiął pierś.
- Widzisz? Dwoje kulturalnych
młodych ludzi wypiło sobie drinka i potańczyło. Co w tym złego? – spytał
retorycznie, a Marvin się roześmiał i zwrócił do kumpla, którego objął
ramieniem.
- Ast, skoro ustaliliśmy, że byłeś
kulturalny, czy możemy już iść na górę?
Monika nadal nie mogła powstrzymać
się by na niego nie zerkać co jakiś czas. Miał na sobie białą koszulę i czarną
skórzaną kurtkę. Gdyby nie fakt, że stała tak blisko, na pewno zaczęłaby się
ślinić.
- Tak bez zdjęcia? – spytał Oriste,
udając oburzenie, a Monika spojrzała na trzymaną przez siebie kamerę. –
Przecież mamy tu fankę, no nie?
Pokiwała głową żywiołowo, chwytając
okazję. Sama w życiu nie poprosiłaby ich o zdjęcie, nie po wczorajszym
wieczorze i nie po tym obciachu z przygnieceniem bagażami. Marvin wyciągnął jej
z ręki sprzęt i zamachał nim w górze.
- Joł, JB! – krzyknął, zwracając
uwagę kolegi, rozmawiającego przez telefon kilka metrów dalej. – Zdjęcie
grupowe!
- Nie mogę! – Odpowiedział zawołany.
- Ale ty masz je zrobić, a nie na
nim być! – wrzasnął Aston, a JB westchnął ciężko i podszedł wykonać polecenie.
Był najmniej sympatyczny ze
wszystkich, żeby nie powiedzieć, że nie był sympatyczny w ogóle. Zmierzył ich
wzrokiem, kiedy chichotali ze słów Astona i gestem ręki kazał im się ustawić.
Monika nie wierzyła, ale minutę
później stała w holu obładowana swoimi bagażami ze sprzętem Jayne w ręce.
Sprzętem, na którym uwieczniony został Marvin.
Madzia tymczasem rozglądała się po
apartamencie, który został przydzielony One
Direction. Nie miała pojęcia, dlaczego dostali lepszy pokój niż chłopacy, z
którymi teraz pracowała. Znajdowała się bowiem w nowocześnie urządzonym
salonie, z którego odchodził korytarz z kilkoma parami drzwi (były to
sypialnie, łazienki i kij wie, co jeszcze).
- Ładnie się tu urządziliście –
przyznała, kładąc telefony i torbę na półeczce obok jakiejś drogo wyglądającej
wazy.
- Nasza rezerwacja zaginęła –
wyjaśnił Zayn, obserwując jak Harry rzuca się na sofę i pozostawia im krzesła i
pufy.
- Kiedy nasza rezerwacja zaginęła, dostaliśmy
dostawki – zachichotała Madzia, przypominając sobie szaloną noc, którą Nath,
Jay i Max musieli spędzić na rozkładanych łóżkach.
- Cóż, jaki zespół takie
zadośćuczynienie! – zachichotał Harry. Sięgnął po winogrono, które wpakował
sobie do ust, niczym cezar na rzymiańskiej uczcie.
- Hej, my dostaliśmy darmowe
śniadanie! – stanęła w swojej obronie, ale szybko zamilkła, zdając sobie
sprawę, że do tego stopnia poczuła się częścią zespołu, że mówiła w kategorii
„my”.
- Klapnij sobie, żeby nie tracić
czasu! – nakazał Louis, widząc, że rozmowa ta może prowadzić do kłótni. Sam
zwalił nogi Harry’ego z kanapy i przysiadł na jej brzegu. Zaczął uruchamiać laptopa,
którego postawił na stole. – Pokażemy ci, jaką pracę wykonałaś z Joe.
- Jest już teledysk do One Thing? – spytała podekscytowana,
podbiegając do Lou i również zwalając nogi Harry’ego, który zdążył się ponownie
wygodnie umościć.
- Hej, chciałem trochę odpocząć!
Strasznie tu gorąco!
- To idź wyskoczyć z gatek i nie
przeszkadzaj dorosłym! – warknął Louis, ale jego wrogi ton był tylko udawany i
każdy, kto go znał, o tym wiedział.
- Teledysku jeszcze nie ma. Ale jako
że jesteś jego współtwórczynią… - zaczął Liam, ale nie skończył, bo zdał sobie
sprawę, że wszyscy zajmują miejsca na sofie, a on został sam jedyny w pobliżu
drzwi. Szybko się zreflektował i wcisnął się na ziemię tuż obok Madzi, co było
dla niej dość niezręczne, ale wolała nic na ten temat nie wspominać.
- A oto i on! – Niall zmienił głos i
zapowiedział ich trzeci teledysk, po czym Louis triumfalnie kliknął myszką
przycisk odtwarzania.
- Nie rozumiem… - zaczął Zayn. –
Wiecznie ci gorąco i chodzisz nago, a w tym teledysku dałeś się wcisnąć w ten
śmieszny golf…
- Przecież kręciliśmy na dworze! –
Naburmuszył się Harry.
- No… tak. Ale my jakoś nie
wyglądamy, jakby nasz tułów wciśnięto do rajstopy – zachichotał Niall, a Harry
w geście obruszenia, wyszedł z pokoju, tłumacząc się, że mu gorąco.
- Istna Susan Boyle! – Louis klasnął
w dłonie, a Niall zaśmiewał się do rozpuku.
- Za każdym razem śmieszy mnie tak
samo – dodał Liam.
- Rzeczywiście coś w tym jest –
przyznała Madzia. – Ale to nie tylko zasługa golfu. Ta fryzura…
- Hej, odczepcie się od mojej
fryzury! – krzyknął Harry, który mimo iż wyszedł z pomieszczenia, nasłuchiwał
ich rozmowy. W zabawny sposób potargał swoje włosy w celu najbardziej
atrakcyjnego ich ułożenia. – I ty, Maggie, przeciwko mnie?
- Co mówisz, Susan?! – spytał Louis,
a Niall spadł na ziemię i zaczął kulać się ze śmiechu. Tak łatwo było go
rozbawić.
Nic nie odpowiedział, najwyraźniej
się obraził. Oni natomiast pokazali Madzi kilka filmów z trasy i żywiołowo
zachęcali, żeby skorzystała z biletów i przepustek za kulisy. Wymawiała się, że
nie ma pojęcia, jak to będzie wyglądało. Liam patrzył na nią oczami
szczeniaczka, ale była nieugięta.
Żeby zmienić temat, spytała, czy
może zadzwonić do recepcji i poinformować, gdzie się znajduje, na wypadek,
gdyby siostra jej szukała. Zezwolili i tak też uczyniła. Recepcjonistka
zobowiązała się przekazać informację, ale niestety nie widziała Moniki, która
usiadła w takim miejscu, żeby ukryć się przed jej spojrzeniem (nie lubiła, gdy
ktoś się na nią gapił). Madzia mogła odetchnąć z ulgą, kiedy już podała miejsce
swojego pobytu. Gdyby ją zasztyletowali, siostra będzie wiedziała, gdzie szukać
jej zwłok.
Rozmawiała przez telefon i nieco
zgubiła się w panującej w pokoju sytuacji. Nie było pewnym, co Louis wpisał w
wyszukiwarkę, ale znalazł filmik z występem Natha podczas karaoke show, w
którym gwiazdą była Britney Spears. Niall, Zayn, a nawet Liam, tak zaczęli się
z tego zaśmiewać, że zapomnieli o całym świecie.
- Muszę do łazienki – oświadczyła
Madzia, lekko zirytowana, że wyszukują takich informacji, żeby nabijać się z
konkurencyjnego zespołu.
Louis wyglądał, jakby się
zastanawiał i w końcu przypomniał sobie, gdzie jest ustęp.
- Drugie drzwi na lewo – oświadczył,
wskazując korytarz i dołączając do śmiejących się kolegów.
Madzia natomiast ruszyła do
łazienki, która łazienką nie była, jak się okazało. Zdecydowanie pchnęła drzwi,
by ujrzeć Harry’ego z gołą fujarą, stojącego na środku pokoju i oglądającego
pod światłem jakąś koszulkę (założyć czy nie założyć, oto jest pytanie).
Krzyknęła tak przeciągle, że pochwycił pierwszą lepszą poduszkę i zakrył
przyrodzenie, ale ona miała już trwałą szkodę na psychice. Wybiegła z pokoju,
zasłaniając oczy, choć teraz było to niekonieczne.
- Co się stało, Maggie? – spytał z
troską Liam.
- On… jego… to nie była… -
powtarzała, nie mogąc wybrać odpowiednich słów.
- To nie moja wina! – oświadczył
Harry, który pojawił się w pokoju zaraz po niej. – Weszła tak szybko, że nie
zdążyłem się w porę zakryć.
- Jezu, to ty poszedłeś do sypialni
pomachać gołym fiutem?! – spytał zszokowany Niall.
- Nie! Było mi gorąco, mówiłem! –
obruszył się Harry, ciaśniej przyciągając poduszkę, która była jego listkiem
figowym.
- A co ty tam robiłaś? – spytał
zdziwiony Zayn, a Liam również rzucił jej pytające spojrzenie.
- Louis powiedział, że drugie drzwi
po lewej to łazienka! – oznajmiła zdecydowanie, tylko lekko zerkając przez
zasłonięte dłonią oczy, żeby zorientować się w sytuacji, ale nie ujrzeć żadnego
niepożądanego widoku.
- Mój błąd! – Chłopak uniósł ręce w
geście poddania. – Po prawej.
- Teraz to wielkie dzięki, ale uraz
mi pozostanie do końca życia.
- Bez przesady, chyba nie było tak
źle, co? – spytał niepewnie Harry, a Niall i Zayn zaśmiewali się do rozpuku.
Do drzwi rozległo się pukanie, więc
nie zważając na gołego przyjaciela, Lou uciekł przed karcącym spojrzeniem Madzi
(która teraz stała z rękoma założonymi na piersiach) i poszedł otworzyć. W
progu ujrzał Monikę.
Dziewczyna siedziała w recepcji
jakiś czas i zauważyła, że Jayne wydzwaniała na jej telefon. Niestety nie mogła
go odebrać, bo był zepsuty. Zacinał się co chwilę i nijak nie szło go naprawić.
Całe szczęście, że znalazł ją szofer, który przyjechał z polecenia menedżerki
zespołu. Stamtąd krótka droga do podejścia do recepcji i poznania miejsca
pobytu młodszej siostry.
- W czym mogę pomóc? – spytał
uprzejmie Louis, a Monia rozdziawiła japę przez jego ramię widząc, co się
wyczynia w pokoju.
Zayn i Niall kulali się ze śmiechu
po ziemi. Liam stał, z dezaprobatą spoglądając na swojego nagiego kolegę, koło
którego stała zaczerwieniona Madzia. Oboje zawstydzeni rozmawiali ze sobą
podniesionym głosem, tłumacząc swoje racje. Louis natomiast wydawał się tym w
ogóle nie przejmować.
- Co do… – powiedziała Monika po
angielsku i wpakowała się do środka.
Podniesione głosy i chichoty ustały.
Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni, bo nie mieli pojęcia, kim może być. Harry
widział ją tylko od tyłu, teraz więc poczuł się jeszcze bardziej zawstydzony.
-
Serio? The Wanted, One Direction,
JLS… Czy jest w tym
hotelu ktoś jeszcze? Take That?
Westlife?
- Właściwie to widziałem na holu Lee
Ryana z Blue… - zaczął Niall, nie bacząc, że może mieć do czynienia z jakąś
stukniętą fanką.
- Zły moment, stary. Zły moment. -
Liam pokręcił głową z dezaprobatą.
- JLS tu są? – spytała podniecona
Madzia, ale siostra ją zupełnie zignorowała.
- Czy ty jesteś głucha? – zwróciła
się do niej, kiedy minął jej szok spowodowany nie tylko spotkaniem kolejnego
zespołu, ale i ujrzeniem siostry w towarzystwie nagiego jego członka. Podniosła
pozostawiony przez Madzię telefon i pokazała jej wyświetlacz, na którym
widniało osiem nieodebranych połączeń. – Jayne chciała się z nami skontaktować,
przyjechał już kierowca!
- Musiałam wyłączyć dźwięk… -
przyznała młodsza siostra.
- No właśnie widzę, że chciałaś,
żeby nikt wam nie przeszkadzał – oznajmiła Monika, mierząc towarzystwo
wzrokiem. - Co to jest? Jakaś orgia, czy co?
- Ty musisz być siostrą Maggie! –
Louis wyszczerzył zęby w uśmiechu, kiedy połączył fakty. W ogóle nie obeszło go,
że drzwi zostawił otwarte i stanęła w nich jakaś zszokowana staruszka.
Harry odchrząknął.
- Pozwolę sobie zauważyć, że stoję
tu goły, a drzwi są otwarte… - odezwał się, widząc, że Louis przedstawia się
właśnie przybyłej dziewczynie nie bacząc na zaistniałą sytuację.
Liam zdecydował się to uczynić za
ich nadwornego kamerdynera.
- Przepraszam panią za to małe
zamieszanie – powiedział, zamykając drzwi i odwracając się do zebranych. -
Siostra Maggie, co? – spytał, zakładając ręce na piersi. – To musi wyglądać dla
ciebie dwuznacznie…
- Nawet bardzo. Byłabym wdzięczna za
jakieś wyjaśnienia. Znikasz z restauracji, zostawiasz mi wszystkie bagaże i
ślad po tobie ginie. A teraz znajduję cię w pokoju z golasem!
- Faktycznie mógłbyś założyć chociaż
gacie, Harry – wtrącił Liam.
- Dziękuję! – poparła go Monika.
- Ona weszła do pokoju kiedy się
przebierałem – wyjaśnił Harry, którego nikt nie pytał o zdanie.
- Niezręczne – zauważyła starsza z
dziewczyn, a Louis zmarszczył brwi.
- Niezręczne? – obruszył się. -
Przecież to czysta natura, nie powinniśmy się wstydzić tego, jakimi stworzył
nas pan Bóg!
- Czy on zawsze tak gada? – spytała
Monika Liama, który w danej chwili wydał jej się największym sojusznikiem, jako
że Zayn z Niallem chichotali w kącie, Harry był goły, a Madzia zawstydzona.
- Z czasem idzie przywyknąć. –
Chłopak wzruszył ramionami.
- Tylko że my nie mamy czasu. Musimy
się zbierać, bo ruszamy dalej. Pożegnaj się z kolegami i… - Monika wzięła torbę
siostry i chciała wyjść, ale Louis powstrzymał jej rękę, zanim ta dotknęła
klamki.
- Łoł, łoł, łoł! – zawołał. – Nie
możecie wyjść bez zdjęcia!
Monika spojrzała pytająco na
siostrę, a ta się rozpromieniła. Doskoczyła do etui, by stwierdzić, że jest ono
puste.
- Tego szukasz? – spytała Monia,
pokazując jej kamerę Jayne. Po krótkim wyjaśnieniu sytuacji, starsza z
dziewczyn zobowiązała się do odwalenia roboty fotografa. – Ale błagam, niech on
coś założy!
- No co? - Harry rozłożył ręce,
zapominając, że trzymają one poduszkę, zasłaniającą przyrodzenie, które po raz
kolejny zostało odkryte (tym razem przed szerszą publiką). Wszyscy krzyknęli w
jego stronę coś innego, ale słowa Lou się wyróżniały na tle innych.
- Styles, tu są damy! – zagrzmiał
teatralnie chłopak.
- Przecież to sama natura –
zacytował kumpla Liam i wszyscy się roześmiali tak, że nawet Monika zapomniała
o swoim zdenerwowaniu na siostrę.
- Do zdjęć jednak wypada się
wystroić – powiedział Louis, poprawiając włosy w wiszącym na ścianie lustrze.
Harry przeszedł wzdłuż ściany i
zniknął w pokoju, by po chwili wrócić w markowych bokserkach.
- Od razu lepiej – westchnęła
Madzia, oddychając z ulgą.
Stanęli w rzędzie, Harry lekko z
tyłu, żeby nie świecić golizną w obiektyw. Monika zmierzyła wzrokiem Lou, który
uśmiechał się, widząc, że jego nie do końca ubrany przyjaciel zajął miejsce
obok Madzi. Wyglądali przedziwnie. Od lewej Zayn i Niall jak biel i czerń,
dalej zamyślony Liam, wyszczerzony Louis, lekko zakłopotany Harry i
zarumieniona Madzia.
- Uśmiechy! – zakomenderowała
Monika. – Ok, już!
Odskoczyli od siebie i Madzia
zaczęła ściskać każdego na pożegnanie, jako że mogłaby ich już nigdy więcej nie
zobaczyć. Życzyli sobie nawzajem powodzenia, a chłopcy nie omieszkali ponownie
namawiać jej, żeby wybrała się na ich koncert.
- Możesz zabrać siostrę – powiedział
Liam, czym zdobył sympatię Moniki. – Monicę, tak?
Przytaknęła głową, szczęśliwa, że
wreszcie ktoś zwraca się do niej po imieniu. Zamyśliła się, wspominając Marvina
i resztę zespołu JLS. Zazdrościła siostrze, że ma takie dobre znajomości,
podczas gdy jej Aston nie potrafił zapamiętać nawet po wspólnym piciu i
przetańczeniu nocy. Ciekawe, czy gdyby nie było z nimi Oritse, rozpoznaliby ją,
albo chociaż skojarzyli, że taki ktoś istnieje.
- Słyszysz, co mówię? – spytała
zniecierpliwiona Madzia. - Możemy już iść.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Masz
wszystko?
Młodsza z sióstr rozejrzała się po
pomieszczeniu i zabrała jeszcze swój stary telefon.
- Możemy iść – oznajmiła. – Pa,
chłopcy!
- Pa! – pomachali jej żywiołowo.
Kiedy drzwi się za nimi zamknęły,
ruszyły w ciszy korytarzem, by dojść do miejsca, w którym chłopacy ich nie
usłyszą. Była to winda.
- Czy chcesz mi o tym powiedzieć? –
spytała Monika, wciskając na palecie parter.
- Co z tym JLS?! – spytała Madzia w
tym samym czasie.
Spojrzały na siebie i wybuchły
śmiechem.
- Z tą gołą fujarą Harry’ego to
naprawdę był przypadek. Wiesz, że on lubi się obnażać? Podobno było mu gorąco.
– Madzia wzruszyła ramionami. – A co z tym JLS?
- Cóż, powiem tak… Nie tylko ty masz
z kimś pamiątkowe zdjęcie… - odpowiedziała tajemniczo Monika, a siostra
popchnęła ją na ścianę windy, korzystając z tego, że są same.
- Żartujesz? Masz zdjęcie z gołym
Marvinem z JLS?!
Winda zatrzymała się na piętrze, na
którym wsiadała jakaś para, również jadąca na parter. Przez otwarte drzwi, oczom
dziewczyn ukazał się Aston, który po kieszeniach szukał karty magnetycznej do
swojego pokoju. Słysząc imię kolegi i nazwę swojego zespołu, spojrzał na nie, a
poznając Monikę, uśmiechnął się i uniósł rękę, jakby chciał im pomachać.
Mechanicznie zrobiły to samo i drzwi się zamknęły.
- Dawaj kamerę! – zakomenderowała
rozochocona Madzia, wyrywając siostrze sprzęt i przeglądając zdjęcia, nie
bacząc na jadącą z nimi parę. – Nie mogę… - powiedziała cicho, widząc Monikę
pomiędzy Astonem i Marvinem, którzy ją przytulali. - Masz zdjęcie z dwoma
najfajniejszymi członkami JLS!
- Jest jeszcze Oritse, ale JB uciął
mu pół głowy, bo robił zdjęcie rozmawiając przez telefon. – Monia wzruszyła
ramionami.
- I mówisz to tak spokojne?!
- Cóż, nie chcę się za bardzo
podniecać, bo w windzie są ludzie…
- Pieprzyć ich, i tak nie rozumieją
po polsku! – krzyknęła Madzia, a mężczyzna w średnim wieku odezwał się do niej.
- Właściwie to jesteśmy ze
Szczecina…
Spaliła buraka, słysząc jak siostra
i para się z niej śmieją. Wkurzała się też, kiedy Monika zrobiła jej zdjęcie,
ale ostatecznie stanęło na tym, że się pogodziły.
- No a penis Harry’ego będzie mnie
prześladował w najgorszych koszmarach – podsumowała opowieść Madzia, kiedy
dochodziły do zniecierpliwionego kierowcy, czekającego na nie w lobby. Bagaży
nie było, zapewne zaniósł je do samochodu.
Niedobitki fanek czatowały jeszcze
przed wejściem. Obecność w hotelu tylu zespołów wyjaśniała ich liczbę. Tyle
środowisk fanowskich… Dobrze, że nie wybuchła jeszcze jakaś awantura.
Nie spodziewały się, że czas tak szybko
zleci. Było już ciemno, kiedy czekały przed trasowym autokarem na chłopaków,
którzy mieli dotrzeć z wywiadu. Następnego dnia czekały ich jeszcze wywiady
noworoczne, w których mieli opowiadać o swoich planach i postanowieniach oraz
sesja zdjęciowa. Mieli spędzić noc w autokarze, co było ekscytujące i
przerażające zarazem. Dziewczyny jednak nie przejmowały się za bardzo faktem,
że nie będzie za idealnych warunków. Zdjęcia, które zrobiły tego dnia dały im
kopa do działania. Madzię jednak męczyła fotografia jej spalonej rumieńcem
twarzy, wyrwała więc siostrze kamerę, kiedy wyszły przed autokar powitać
zespół. Wybrała opcję przeglądaj i usunęła wybraną pozycję.
- Oddawaj to! – warknęła Monia,
zabierając własność menedżerki, którą miała pod opieką. - Chcesz, żeby ktoś
zauważył te zdjęcia?
- Jakieś nowe zdjęcia? Była sesyjka?
– spytał Jay, który właśnie pojawił się znikąd, wyciągając z dłoni koleżanki
sprzęt Jayne i unosząc go tak wysoko, że nie mogła go dosięgnąć.
Odwrócił się do niej tyłem i włączył
przeglądanie zdjęć. Najpóźniej zrobione zdjęcie wyświetliło się jako pierwsze.
Jako że rumiana Madzia została już usunięta, pozostawało dziwne foto nastolatki
z zespołem, którego jeden członek stał nagi, lekko za nią schowany.
- Eee… widzę, że się nie nudziłyście
pod naszą nieobecność – powiedział zdziwiony, przyglądając się fotografii. –
Harry Styles? Myślałem, że ty raczej z Liamem…
- Och, zamknij się! – warknęła
Madzia na Jaya. - A ty mogłabyś bardziej
pilnować sprzętu, zanim zgramy zdjęcia. „Chcesz, żeby ktoś je zauważył”? –
zaczęła przedrzeźniać siostrę. – Może lepiej pokaż swoje zdjęcie z Marvinem!
- Oooo, masz zdjęcie z Marvinem? –
spytał zaciekawiony Jay, przeglądając dalej. – Kto szuka, nie błądzi, co?
- Nie powiesz, jaki on wysportowany?
– zachichotała sarkastycznie Madzia, a on spojrzał na nią zdziwiony, bo nie
miał pojęcia, że wracając z imprezy został nagrany jak zachwycał się nad
walorami fizycznymi członka JLS.
- Siemka, o czym rozmawiacie? –
spytał Nath, który podszedł do zgromadzenia.
- A jak myślisz? O Marvinie,
oczywiście! – Madzia nagle stała się strasznie żywiołowa. – Monika narobiła
sobie obciachu, przewracając się przed nim i Astonem.
- Ale to nie ja spędziłam czas w
pokoju hotelowym z nagim Harrym Stylesem – prychnęła starsza siostra.
- Co? Eee… Co? – spytał Nath
zszokowany.
- Ugh! – stęknęła Madzia i weszła do
autokaru, zła i zmarznięta.
- Nagim? - Najmłodszy członek
zespołu odkaszlnął, by nie wydawać się zbyt zainteresowany sytuacją.
- To długa historia i najwyraźniej
nie można jej nikomu opowiadać – oznajmiła Monika, a Nath wzruszył ramionami i
również poszedł do autokaru.
Na zewnątrz zostali tylko Jay i
Monia.
- Więc… Marvin Humes, tak? – spytał
chłopak, kiedy zrobiło się nieco niezręcznie.
-
Och, zamknij się!
O TAK! One Direction <3 Czekałam na nich <3 Czekam na nastepny :) Ten był prześwietny. i Ten nagi Hazza <3 oooh yeah ;d
OdpowiedzUsuńHahaha nie mogę przestać się uśmiechać po tym rozdziale! Cudowny! Powiem Ci, że w tym opowiadaniu bardziej przypada mi do gustu TW niż 1D. Chociaż miło było znowu o nich przeczytać. Monikę też lubię i niech w końcu zrobi coś normalnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńBym go nie przeczytała, bo mi się nie wyświetliło, że dodałaś, ale jest ok. :D Weszłam na wszelki wypadek i opłaciło się.
Matko widok nagiego Harrego jest traumatyczny, ale zapewne fajny :D
Czy mi się wydaję, czy Nathan jest 'ciutkę' zazdrosny?
Nie mogę doczekać się kolejnego i jak w końcu napiszesz o Barbados.
Przeczuwam, że będzie się działo.
Hm... Jest mi strasznie niezręcznie zwracając się do cb na tak zwane 'ty' zważywszy na to że jesteś pełnoletnia, ale mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza ;).
Weny i czekam na kolejny ;D
Długaaśny rozdział xD Bardzo mi się podoba. Fajne jest to jak opisujesz zachowania bohaterów i starasz się umieścić najdrobniejszy szczegół :3
OdpowiedzUsuńOł jea!Przeczytałam wszystkie rozdziały i stwierdzam,że było naprawdę warto!;D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się fabuła i Twój styl pisania bo nie jest taki przesłodzony ale zabawny,taki jacarski wręcz:D
Śmiałam się tak,że aż się zapominałam ze śmiechu!^^
Zwłaszcza z akcji w hotelu,gdy Monika/Brukselka pozbawiła prądu cały hotel a potem Jay i Max zmacali ją po cyckach hahaha:D
Co prawda nie przepadam zbytnio za 1D ale w Twoim opowiadaniu są naprawdę słodcy i zabawni<3
Dodam jeszcze,że Twoje rozdziały są super długie co mi się podoba!^^
Masz wieeelki talent i mam nadzieję,że nie będziesz mieć nic przeciwko jeśli będę tu zaglądać;)
To jakby co to czekam na następny;D
cudny rozdziałek
OdpowiedzUsuńz nagim harrym? jestem tak samo zszokowana jak nathan
łoł
czekam na kolejny
weny
=D
W sumie to nie wiem, czy McFly się aż tak bardzo kumplują z TW? Ostatnio pisali piosenki dla 1D ;P
OdpowiedzUsuń