czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 34 - "Świat jest mały"

Dziewczyny!
Zadziwiacie mnie, odzew jest naprawdę błyskawiczny!  Zrobiłyście sobie wolne przed świętami z powodu przeziębienia, tak jak ja?
Komentarze czytam z uśmiechem na twarzy i skrobię dalej zażarcie, obecnie akcję wakacyjną.
Wstawiam odcinek i ufam, że Was nie przytłoczę jego długością i częstotliwością aktualizacji. Teraz nowe pojawiają się częściej, gdyś sprężam poślady, by rozdziały świąteczne zbiegły się ze świętami.
Dziękuję Wam bardzo i zachęcam do luknięcia na teledysk JLS, aby opatrzyć się z zespołem. W dalekiej przyszłości pojawią się jeszcze członkowie McFly. Nie wiem, czy znacie te zespoły, ale ogólnie tak jak JLS trzymają sztamę z 1D, tak McFly kumplują się z TW :)




~*~

W tym rozdziale każda z sióstr przypadkiem wpada na swoje znajome zespoły, co prowadzi do zakręconych perypetii.

~*~
 
Dwa najbardziej pijane ptaszki zasnęły na sobie w vanie i nie było z nimi więcej problemów i płakania. Po dojeździe do hotelu Madzia ich przebudziła i niczym zombie powlekli się do windy (gdzie również przysypiali). Max pomógł nastolatce doholować jej siostrę do pokoju, żeby ta nie przebudziła się na dobre i nie narobiła rumoru, do czego była zdolna. Nie omieszkał też zmacać jej ucha.

- Chyba ci życie niemiłe… - powiedziała cicho Monia, ziewając i łapiąc go za głowę. – Łysy…

Madzia zachichotała i nawet Maxa to rozśmieszyło. Położyli Monikę do łóżka, ale kiedy rozmawiali o przeżyciach wieczoru, pijana dziewczyna wymknęła się do łazienki, zamykając się od środka.

- Powinniśmy się martwić? – spytał Max.

- Nie, ona zaraz wytrzeźwieje – zapewniła Madzia. – Idź dopilnuj Jaya i Toma.

- Dobranoc, Maggie. – Łysy wymiętosił jej ucho i wyszedł z pokoju, rzucając. – Dobranoc, Brukselka!

Najwyraźniej nie słyszała, bo puściła wodę. Madzia cały czas nasłuchiwała, czy jej siostra przypadkiem nie zemdlała lub nie usnęła w łazience, ale na szczęście już po dziesięciu minutach dziewczyna pojawiła się w drzwiach z umytymi zębami i od razu poszła spać. Madzia zrobiła to samo po umyciu. Kiedy się kładła, było zapewne przed drugą.

Budzik zadzwonił o ósmej. Nastolatka była tak niewyspana, że z chęcią położyłaby się i spała dalej, ale musiała się przygotować na wywiad. Postanowiła nie budzić Moni, jako że ta swoje przeżyła poprzedniego wieczoru. Na palcach poszła do łazienki i się ogarnęła. Wybrała też ciuchy i poszła na dół po kawę dla Jayne.

Zarobiła plusa u szefowej, kiedy zapukała do jej drzwi z magicznym napojem. Jayne była wniebowzięta, czując smak mocnego espresso. Spytała, jak udała się impreza, a słysząc, jak późno wrócili, postanowiła dać dziewczynom wolne, jako że i tak do niczego by się nie przydały. Madzia była nieco zawiedziona, bo nie była jeszcze w telewizji, ale musiała jakoś przełknąć swoją dumę.

- O dwunastej kończy się doba hotelowa, więc wymeldujecie się w recepcji – oświadczyła kobieta. – I poczekacie na mnie, przyjadę jakoś po południu. W razie czego zadzwonię. Zamówcie sobie śniadanie w bufecie na mój koszt – dodała na pożegnanie.

Madzia odwróciła się na pięcie i wpadła na kogoś wysokiego, kogo rozpoznałaby nawet z zamkniętymi oczami.

- Dobra, możesz już się z nas śmiać, bo domyślam się, że słyszałeś opowieści – powiedziała, spuszczając głowę i czekając na burę.

Siva szczerzył swoje wielkie zębiska, ale nic nie mówił. Irytowało ją to.

- Nie ochrzanisz nieletniej za to, że piła alkohol? – spytała, wskazując niedomytą pieczątkę, a on pokręcił głową.

- Nie. Ale chociaż spędziłem uroczy wieczór z Nareeshą, to żałuję, że mnie nie było z wami. Słyszałem, że było gorąco.

- Cóż, powiem tak: nigdy więcej nie piję.

Zaśmiał się, położył jej rękę na ramieniu i chciał odejść. Najwyraźniej nie był skory do rozmowy, ale musiała go o coś zapytać.

- A jak się czują chłopacy?

- Toma i Maxa jeszcze nie widziałem, ale Jay jest umierający, a z Nathem wszystko w porządku. Tylko chodzi trochę zamyślony, ale ostatnio często mu się to zdarza. – Siva wzruszył ramionami.

Podziękowała mu uśmiechem i starała się nie rozmyślać nad jego słowami. Ostatnio zamyślony? Nath? Niby dlaczego? Pokręciła głową, bo mimo postanowienia, nadal drążyła ten temat we własnej głowie.

- Tu jest nasza diva! – usłyszała głos Maxa, który dołączył do niej i do Sivy, którzy stali śmiesznie w ciszy na hotelowym korytarzu.

- Diva? – prychnęła. – To chyba moja siostra.

- Mówiłem o Sivie. - Machnął ręką i klasnął w dłonie. Po raz pierwszy widziała Maxa w okularach i był to dla niej śmieszny widok. - Jak Brukselka? – spytał, upewniając się, że starsza siostra jego koleżanki nigdzie się nie czai. – Obudziła się już?

- Śpi jak suseł – odpowiedziała Madzia.

- Ta to dopiero będzie miała potężnego kaca. Ta sesja uwielbienia Marvina w vanie musiała wyczerpać ją i Jaya równie bardzo jak litry alkoholu, które w siebie wlewali.

- Marvina z JLS? – zdziwił się Seev, a oni pokiwali głowami twierdząco.

- Będą mieli nauczkę! – zaśmiała się Madzia. – No i mamy z Nathem kompromitujący materiał, który będzie idealną zemstą na Jayu.

- Okrutne. Ale zabawne, podoba mi się! – Max klasnął w dłonie, a Madzia zatroskała się, bo przypomniała sobie, że nie spytała o Toma.

- Jak tam Tom?

- Żyje. I niewiele pamięta – zaśmiał się Max.

- Nawet bójki? – spytała dziewczyna, mając w pamięci opowieść z wieczora, podczas której Max przybliżył jej fakty, których świadkiem być niestety nie mogła.

- Pamięta, że Aston go wkurzył, ale nie pamięta dlaczego. Film mu się urwał chyba po tym szampanie, którego zamówiliśmy.

- Zamówiliśmy szampana?! – spytała zszokowana Madzia.

- Wybacz, tego nie opowiadałem, bo myślałem, że wtedy jeszcze kontaktowałaś.

- A kiedy niby nie kontaktowałam?! – drążyła.

- Eee… no jak Brukselka przyszła powiedzieć, że Aston z JLS tańczy niebezpiecznie blisko niej i mamy pójść na parkiet, bo jest zawstydzona – wyjaśnił Max.

- Hej, mówiłeś, że nie wiesz, gdzie ona jest, kiedy pytałam! – uniosła się Madzia, a po chwili spojrzała na niego spode łba. - A co ja niby powiedziałam?!

- Nie wiem, coś po polsku. – Max zrobił minę, która miała świadczyć, że nie ma zielonego pojęcia.

- Naprawdę tego nie pamiętam… - Dziewczyna złapała się za głowę, a Siva i jego kumpel zachichotali.

- Powtarzam. Żałuję, że mnie tam nie było – wtrącił ten pierwszy.

- Spokojnie, będą jeszcze okazje! – Max objął kumpla i koleżankę. – W końcu niebawem kierunek Barbados!

- Tak… Wspominałam już, że ja nie piję? – spytała ze śmiechem Madzia.

- Dobra. Nieletni nie piją, ale Brukselkę spoimy, bo tym razem chcę wszystko nakręcić. Simon Cowell też tam będzie, może to z nim zawojuje parkiet?

Rozmawiali jeszcze chwilę, zaśmiewając się do rozpuku. Madzia z nadzieją spoglądała w stronę pokoju Natha, ale ten nie wyściubił z niego nosa. Pożegnała więc chłopaków i życzyła im powodzenia. Wyjaśniła, że zobaczą się dopiero popołudniu, bo Jayne dała jej i Moni wolne. Zazdrościli, bo czuli się dość zmęczeni, mimo że to nie oni zaszaleli poprzedniego wieczora.

Monikę natomiast obudził ostry ból głowy. Oczy miała sklejone, jakby ktoś użył na nich super gluta i mając w pamięci przynajmniej większość poprzedniej nocy, zdawała sobie sprawę, że jest to całkiem prawdopodobne. Czuła, że leży w czystej pościeli, a więc była na tyle przytomna, żeby tutaj trafić. Tylko że powrót z klubu jakoś jej się rozmył. Wiedziała, że jechali vanem, ale nie miała pojęcia czy z Jayne, czy z Kevinem. Nie była też pewna, czy byli tam Siva i Nareesha.

- Wstawaj, słoneczko! – wrzasnęła jej do ucha Madzia, widząc, że oczy siostry się nieco uniosły.

- Powiedz, że masz coś do picia – odezwała się ochryple Monia. Strasznie ją suszyło.

- Proszę bardzo, poznaj moje dobre serce. – Madzia wystawiła w stronę dziewczyny rękę z butelką gazowanej wody mineralnej.

- Dzięki. - Monia wpiła się w życiodajny napój i od razu zrobiło jej się lepiej. Upewniła się, że w pomieszczeniu nie ma chłopaków i spytała siostry. – Która godzina?

- Prawie dziesiąta. Ale Jayne dała nam dzisiaj wolne. – Madzia machnęła ręką.

Jakoś przed chwilą po pożegnaniu chłopaków zjechała na dół do automatu i kupiła wodę dla siostry.

- Super. Mam zgona – wyjaśniła Monika, ale było to niekonieczne. Wyglądała jak sto nieszczęść. Oczy przypominały niewielkie szparki, poczochrane i tłuste włosy sterczały na boki, w całym pokoju śmierdziało wódką.

Starsza z dziewczyn otworzyła okno, żeby zniwelować ten zapach i przysiadła na łóżku, przeczesując włosy palcami.

- Ja pierdole, co za noc – westchnęła Monia, wypijając wodę do końca.

- A żebyś wiedziała. To, co wyczyniałaś przejdzie do historii. Dobrze, że wracasz do domu, bo inaczej Max nabijałby się z ciebie do końca życia.

- A co ja niby takiego zrobiłam?! – obruszyła się dziewczyna. – Trochę się popisywałam, bo wypiłam za dużo. No i fakt, że poszłam sama tańczyć był nieprzemyślany, ale ogólnie nie było tak źle.

- Nie było tak źle, mówisz? – zachichotała Madzia, powstrzymując się, by nie opowiedzieć wszystkiego od razu. – Wywijałaś z Astonem i przez ciebie on i Tom omal się nie pobili.

- Hej, nie było cię przy tym, to wcale nie było tak! – uniosła się Monika, która jak przez mgłę pamiętała wydarzenia poprzedniego wieczora.

- Max mi opowiadał, a był bardziej trzeźwy niż ty, więc jest bardziej wiarygodnym źródłem informacji.

- No może, ale on sepleni, pewnie źle go zrozumiałaś – prychnęła Monia, ale zaczynała wątpić czy jej obraz wydarzeń poprzedniego wieczoru jest słuszny.

- Dobrze go zrozumiałam, mimo iż śmiał się, opowiadając, co wyczyniałaś.

- Super. A co ja niby takiego wyczyniałam?!

- Nic. Po prostu tańczyłaś. Ale z Astonem z JLS! – wrzasnęła Madzia tak głośno, że jej siostra prawie ogłuchła.

Szybko jednak rozluźniła mięśnie, które skurczyła w geście obronnym i zaczęła się śmiać.

- Szkoda, że nie mam żadnego zdjęcia, bo nikt w to nie uwierzy – zasmuciła się nagle starsza z dziewczyn.

- Będą jeszcze okazje. – Madzia machnęła ręką. – Ja nie mam zdjęć z One Direction, ale wierzę, że jeszcze ich spotkam i będę miała pamiątkę.

- Tak, tylko że to twoi… kumple. – Ostatnio słowo ciężko przeszło Monice przez gardło.

- No, tutaj masz rację – roześmiała się młodsza z sióstr. – Astona można jeszcze uznać za twojego znajomego, ale to, jak Marvin cię olał…

- Oj, przestań już… Wystarczy mi obciachów na całe życie.

- Serio? A pamiętasz, jak w vanie płakałaś z Jayem nad tym, jaki Marvin jest wysportowany?

- Boże… Drogi powrotnej nie pamiętam. Chyba chłodne powietrze było ponownym katalizatorem mojego…

- … nawalenia? – dokończyła Madzia ze śmiechem, a Monia machnęła tylko ręką. Wyszykowały się i krótko przed dwunastą razem z rzeczami udały się do recepcji się wymeldować (chłopacy zrobili to już wcześniej)

Przed wejściem do hotelu widziały jakieś stado napalonych fanek odgrodzonych żelaznymi barierkami. Trzymały jakieś transparenty i wykrzykiwały jakieś hasła. Nie miały pojęcia, że zespół jest już daleko stąd.

Dziewczynom pozostawało więc tylko zjeść obiecane śniadanie i czekać aż przyjedzie po nie transport. W restauracji było pusto, bo do lunchu było trochę czasu, a pora śniadaniowa minęła. Cieszyły się, że nikt nie będzie ich obserwować. Monika zamówiła tosty z miodem, jako że nie chciała narażać Jayne na za duże koszta. Madzia miała ochotę na rogala z czekoladą, ale ostatecznie wzięła to samo. A do picia herbatę. Kelnerka patrzyła na nie dziwnie, jakby nikt czegoś takiego nigdy nie zamawiał.

Zjadły i siedziały, rozmawiając i trzymając przy dupie swoje bagaże. Jayne zostawiła Madzi kamerę pod opieką, co było dość lekkomyślne, zważywszy, że przebywała obecnie z siostrą, która nastręczała nieco problemów. I tak się stało i tym razem, kiedy po krótkim posiedzeniu po śniadaniu pokłóciły się o to, że Monia odczytała wiadomości młodszej siostry. Teraz namawiała ją, by to ona przeczytała to, czego Liam od niej chciał. A wyglądało na to, że chce czegoś więcej niż przyjaźni.

- Weź się zajmij sobą i przestań mnie swatać! I z Liamem, i z Nathanem! Mam wymienić też wszystkich innych w razie gdybyś to z nimi chciała mnie połączyć?! – krzyczała młodsza z sióstr, nie wytrzymując presji, kiedy słyszała „uuuu… lubi cię”.

- Dobra, jak chcesz. Mam to w dupie. – Monia machnęła ręką, wzięła swój telefon i poszła do łazienki.

- Usuwam wiadomości! – krzyknęła Madzia za siostrą, ale ta pokazała jej środkowy palec nawet się nie odwracając.

Młodsza z dziewczyn opadła ciężko na krzesło w restauracji, wzdychając ciężko. Nie zauważyła, że od tyłu podszedł do niej znajomy.

- Niezręczne… - usłyszała po angielsku i aż podskoczyła.

Obróciła się, by ujrzeć Harry’ego, ciągnącego gęstego szejka przez słomkę (co szło mu dosyć opornie). Nie rozumiał, o czym dziewczyny rozmawiały, ale usłyszał imię Liama i Nathana. Stał za parawanem, gdzie znajdowały się bardziej przyciemnione stoliki dla par. Tam też kawałek dalej usadowili się pozostali członkowie jego zespołu, ale o tym Madzia nie miała pojęcia.

- Albo świat jest mały, albo mnie śledzisz – odezwał się, widząc, że na przywitanie z jej strony nie ma co liczyć.

- Ja?! – spytała zdziwiona. – Przecież to ty się zakradasz.

- Szedłem normalnie, po prostu nie słyszałaś, bo byłaś zbyt zajęta… kłótnią kochanek.

- Głupi. To jest moja siostra – wyjaśniła Madzia, a on pokiwał głową ze zrozumieniem.

- Idziesz się przywitać z chłopakami? Niewiadomo kiedy będzie następna okazja… - zaczął, ale nie pozwoliła mu dokończyć. Chwyciła swoją torbę i kamerę Jayne i kazała mu się prowadzić. Nie miała pojęcia, że bierze tylko ciężkie etui, bo jej siostra wcześniej bawiła się sprzętem, a wychodząc do łazienki, zostawiła go na własnym krześle, niewidocznym dla Madzi.

- Chcę zdjęcie – wyjaśniła Madzia nieświadoma tego niedopatrzenia.

- I może jeszcze autograf, co? – zachichotał. - A bagaże? – Odwrócił się, by wskazać głową walizkę, torbę i jakieś małe podręczne torby.

Wzruszyła ramionami, więc o nic więcej nie pytał. Była pewna, że Monika poszła tylko za róg i za trzydzieści sekund wróci. Dlatego tak się spieszyła. Dał się jej ciągnąć, mimo iż ona nie miała pojęcia, gdzie jego koledzy się ulokowali. W tej chwili nie liczyło się dla niej nawet to, że z Liamem może być nieco niezręcznie. Przynajmniej on nie będzie rzucał żadnych aluzji, a przynajmniej taką miała nadzieję.

- Nie no znowu ty! – powiedział rozczarowanym tonem Louis, widząc nastolatkę. – Widzę cię częściej niż Liama.

- Hej, ja tu siedzę – uniósł się Payne, poprawiając nową fryzurę.

- Wiem, kochany. – Lou uszczypnął przyjaciela w policzek i podszedł do Madzi, która lekko nadąsała się, widząc chłodne powitanie. Musiał ją przytulić, żeby się nie obrażała.

Zayn drzemał, Niall zajadał jajecznicę, więc tylko kiwnął jej głową. Harry nie chciał się witać, bo wyszłoby to dość dziwnie, zważywszy, że nie wpadł na to wcześniej. Liam uścisnął jej rękę co było chyba najdziwniejszym doświadczeniem, jakie w życiu przeżyła (a przecież utknęła z nim windzie).

Najdłużej trwające trzy sekundy w życiu, pomyślała, ale zrobiła dobrą minę do złej gry. Niezręczny pocałunek poszedł w niepamięć.

- Czyli te fanki przed wejściem to czatują na was? – spytała zdziwiona Madzia, kiedy już usiadła z nimi i wysłuchała opowieści, że grają tu niedaleko koncert i zameldowali się poprzedniego wieczora. Nie mogła o tym wiedzieć, bo balowała z innymi chłopakami i siostrą.

- A myślałaś, że na kogo? – spytał Harry, dumnie prężąc pierś.

- Oj, Harry, Harry… Taki młody i taki naiwny… - westchnął Louis, obejmując przyjaciela ramieniem i wszyscy się roześmiali.

- Rozumiem, że jesteś tu z The Wanted? – spytał Liam oficjalnym tonem. Jego oczy jednak wyrażały, że chciał spytać o coś zupełnie innego. Zapewne o wiadomości i fakt czy je odczytała. Czy Harry powie mu, że rozmawiała o nim z siostrą? Miała szczerą nadzieję, że nie.

Przyznała się, że była tu z zespołem i że oni teraz dają wywiad, więc ma wolne. Rozmawiali o jakichś pierdołach i oczywiście zupełnie zapomniała o siostrze. Minęło pięć minut, kiedy Niall skończył jeść, obudzili Zayna, który przywitał się z koleżanką tradycyjnym „vas happenin’?” i wziąwszy rachunek, zaprosili ją do pokoju.

Monia natomiast zaplątała się we własny sweter i telefon komórkowy spadł jej na ziemię, rozwalając się na dwie części z pomiędzy których wypadła bateria. Szybko go złożyła i pomknęła z powrotem do restauracji, by odkryć, że jej siostra gdzieś zniknęła. Nie był to kawał, bo zostawiła bagaże bez nadzoru i, co gorsza, kamerę Jayne, która niewiadomo ile była warta. Starsza z dziewczyn zaklęła i wbiła w telefonie numer siostry, ale telefon odmówił posłuszeństwa i zaciął się na dobre.

Po kolei schodzili się ludzie na lunch i trzeba było oddać stolik. Monika siedziała więc w restauracji tylko dobre 20 minut, ale Madzia się nie pojawiła. Dziewczyna wzięła więc ciężką torbę na ramię, torebkę na drugie ramię, a walizkę i kamerę do ręki. Zaczęła powoli kierować się do recepcji, bujając się to na jedną, to na drugą stronę i balansując na granicy pionu. Na kamerę uważała jak na największy skarb, bo nie chciała robić sobie kolejnego długu u Jayne Collins.

- Nie ma nawet pieprzonego etui – zaklęła pod nosem, zdając sobie sprawę, że musiały je z Madzią gdzieś zgubić.

W pewnej chwili zauważyła przed sobą przeszkodę w postaci dwóch męskich osobników. Starając się wyhamować lub ich wyminąć, niezdarnie potknęła się o lekko wystający skraj dywanu, który oddzielał hol recepcji od restauracji. Runęła jak długa na ziemię, nie zdążywszy złapać równowagi. Spadła na plecy, bo starała się nie przygnieść kamery. Sama nie wiedziała, jak to zrobiła, ale wylądowała przygnieciona przez ciężką torbę, z walizką na kółkach boleśnie wbijającą się w bok. Wszystko widziała jak przez mgłę, bo coś przywaliło jej w głowę (prawdopodobnie rączka od walizki) i ją zamroczyło.

Nie mogła znaleźć w sobie sił, by się otrząsnąć i podnieść. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa, ręce miała jak z waty. Leżała, czekając na rozwój wypadków.

- W porządku? – usłyszała nad sobą znajomy głos i spróbowała złączyć go z twarzą. Jakoś wydało się jej to nieprawdopodobne, więc rozwarła szerzej oczy, w których miała mroczki.

Zarys ciemnej sylwetki tylko potwierdzał jej przypuszczenia. Była więc pewna, że straciła przytomność i to był tylko jej piękny sen. Bo miała nad sobą Marvina Humesa z JLS.

- A ty co, książkę piszesz? – spytał drugi głos, lekko poirytowany. – Zdjąłbyś z niej tę torbę! – Ton rozkazujący był stanowczy, osobnik, którego rozpoznała jako Marvin usunął ciężar i znacznie jej ulżyło. A może bagaż zabrał ten drugi, który również był znajomy? Nie było czasu na interpretację fantazji.

- To na nasz widok? – spytał trzeci męski głos, który właśnie zbliżył się do zamieszania.

Nikt z obsługi hotelu wydawał się nie interesować faktem, że biedna dziewczyna leży na ziemi, przygnieciona własnym bagażem. No tak, ale w końcu był to tylko nad wyraz realistyczny sen.

- Chyba na twój! – parsknął głos numer dwa. – Powiedz lepiej JB, żeby przestał nadawać przez telefon i przywlókł tu dupę, bo mamy problem.

Właściciel trzeciego głosu się oddalił, ale w głowie zaczynało się jej klarować i wiedziała, kim są.

- Czy ty nas słyszysz? – spytał drugi chłopak, wpatrując się w nią wyczekująco. Mroczki powoli przemijały i teraz była pewna, że to Aston. A więc miała przed sobą skład JLS. Nadal jednak była przekonana, że śni. Zapomniała odpowiedzieć na jego pytanie. – Mówisz po angielsku?

Marvin spojrzał karcąco na kolegę.   

- Przecież uderzyła się w głowę, może nie wiedzieć, co się dzieje!

- O, przepraszam, panie doktorze! – Aston uniósł ręce w geście poddania. – A może chcesz wykonać metodę usta-usta? Rochelle będzie zachwycona!

 - Co usta-usta? – spytał Oritse, który ponownie dołączył do zebranych z szerokim uśmiechem. – JB mnie nie słucha. Powiedziałem, że znaleźliśmy trupa w restauracji, ale machnął ręką.

- Trupa? – spytała nieprzytomnie, podnosząc się na łokciach, co uświadomiło jej, że stłukła kość ogonową, która zaczęła ją trochę boleć.

- A więc jednak mówi! – ucieszył się Aston, unosząc ręce do góry w geście zwycięstwa.

On i Marvin kucali nad nią, podczas gdy Oritse stał z tyłu ze zmarszczonymi brwiami i nad czymś się uparcie zastanawiał.

- W porządku? – spytał z troską obiekt jej westchnień, podając jej rękę i pomagając jej wstać.

To nie był sen. Wszystko było zbyt jasne i klarowne. No, może poza faktem, że mroczki przed oczami powróciły, czy to za sprawą gwałtownego podniesienia, czy dotyku Marvina, nie miała pojęcia.

- W więc… to mi się nie śni? – Odezwała się i z otwartymi ustami przyjęła ich kiwanie głowami. – O rany… - dodała do siebie po polsku, poprawiając włosy.

- Hej, już wiem skąd cię znamy! – Ucieszył się Oritse, kiedy wreszcie połączył fakty.

- Znamy ją? – zdziwił się Marvin.

- No pewnie! Ty może nie pamiętasz, ale Aston powinien. – Oriste puścił oczko do kumpla, który wyglądał na skonsternowanego. Zauważył, że Monika trzyma kamerkę i coś mu zaświtało.

- Ach, już wiem! W redakcji Sugarscape! Nie wiedziałaś, jak to maleństwo obsługiwać. – Uśmiechnął się szeroko pewien, że rozgryzł zagadkę.

- Nie o to mi chodziło! – uniósł się członek zespołu, który jako pierwszy rozpoznał dziewczynę. – Ale rzeczywiście, to byłaś ty?

Monika pokiwała głową, ale spojrzenie trzymała spuszczone, bo za bardzo ją korciło, żeby wgapiać się w Marvina. Aston też ją peszył, jako że tańcowała z nim poprzedniego wieczoru i wypiła nieco za dużo. Na szczęście tego faktu nie pamiętał. Za to jego przyjaciel i owszem.

- Nie wiem, skąd jeszcze mogę ją znać… - poddał się Aston. – Bez obrazy – dodał do Moni, a ona machnęła ręką.

- Jak to nie wiesz?! – spytał ze śmiechem Oritse, a do Marvina się zwrócił. – Pamiętasz tą opowieść z samochodu? Chodziło o nią!

- Ach, tajemnicza Brukselka, którą Aston chciał „zaprosić na vixę” do ciebie – zaśmiał się Marvin, w powietrzu zakreślając cudzysłów i zmieniając głosik na piskliwy, kiedy cytował kolegę.

Nazwał ją Brukselką, a więc wychwycili te słowa Toma. Jakoś jednak jej to nie przeszkadzało. W ustach Marvina ta ksywka nabierała nowego znaczenia.

- Hej, ja tak nie mówię! – obruszył się Aston. – Zresztą, nic nie pamiętam z wczoraj. Nie kojarzę jej. Bez obrazy – ponownie zwrócił się do Moni.

- Nie ty pierwszy i nie ostatni – powiedziała, wzruszając ramionami. W gruncie rzeczy było jej na rękę, że jej nie pamiętał. Znaczący wzrok Oritse świadczył o wszystkim.

- Nie chcę, żebyś brała mnie za jakiegoś alkoholika. Zazwyczaj tyle nie piję, ale jakoś wczoraj była okazja do świętowania i… przesadziłem – tłumaczył się chłopak. Najwyraźniej uznał, że ona wszystko pamięta, nie zamierzała więc wyprowadzać go z błędu.

- Mało powiedziane. Wypiłeś chyba z całą wódkę świata! – chichotał Oriste. Marvin nadal stał z boku, powstrzymując atak śmiechu. Przypominał sobie opowieść z samochodu, która wydawała mu się nieco ubarwiona, ale skoro jego kumpel nie pamiętał tej dziewczyny, musiało być z nim źle.

- Hej, z tego co opowiadałeś w samochodzie, to ona mi pomagała! – Aston stanął w swojej obronie nieco emocjonalnie. – Bez obrazy – zwrócił się do Moniki. Często to powtarzał.

- Nie ma sprawy. Rzadko ma się okazje pić z członkiem sławnego zespołu. – Dziewczyna starała się wyglądać na wyluzowaną. Uśmiechnęła się szeroko.

- Ona wszystko pamięta! – Oriste wpadł na pomysł i klasnął w dłonie. – Musisz mi opowiedzieć, co takiego gadał ci przy barze. Jakieś sekrety? Numery tajnych kont na Kajmanach? – spojrzał na Monikę spode łba, ale ta pokręciła głową.

- Normalna rozmowa – wzruszyła ramionami. – No chyba że liczyć fakt, że toczyła się między zwykłą dziewczyną a sławnym piosenkarzem.

Aston dumnie wypiął pierś.

- Widzisz? Dwoje kulturalnych młodych ludzi wypiło sobie drinka i potańczyło. Co w tym złego? – spytał retorycznie, a Marvin się roześmiał i zwrócił do kumpla, którego objął ramieniem.

- Ast, skoro ustaliliśmy, że byłeś kulturalny, czy możemy już iść na górę?

Monika nadal nie mogła powstrzymać się by na niego nie zerkać co jakiś czas. Miał na sobie białą koszulę i czarną skórzaną kurtkę. Gdyby nie fakt, że stała tak blisko, na pewno zaczęłaby się ślinić.

- Tak bez zdjęcia? – spytał Oriste, udając oburzenie, a Monika spojrzała na trzymaną przez siebie kamerę. – Przecież mamy tu fankę, no nie?

Pokiwała głową żywiołowo, chwytając okazję. Sama w życiu nie poprosiłaby ich o zdjęcie, nie po wczorajszym wieczorze i nie po tym obciachu z przygnieceniem bagażami. Marvin wyciągnął jej z ręki sprzęt i zamachał nim w górze.

- Joł, JB! – krzyknął, zwracając uwagę kolegi, rozmawiającego przez telefon kilka metrów dalej. – Zdjęcie grupowe!

- Nie mogę! – Odpowiedział zawołany.

- Ale ty masz je zrobić, a nie na nim być! – wrzasnął Aston, a JB westchnął ciężko i podszedł wykonać polecenie.

Był najmniej sympatyczny ze wszystkich, żeby nie powiedzieć, że nie był sympatyczny w ogóle. Zmierzył ich wzrokiem, kiedy chichotali ze słów Astona i gestem ręki kazał im się ustawić.

Monika nie wierzyła, ale minutę później stała w holu obładowana swoimi bagażami ze sprzętem Jayne w ręce. Sprzętem, na którym uwieczniony został Marvin.

Madzia tymczasem rozglądała się po apartamencie, który został przydzielony One Direction. Nie miała pojęcia, dlaczego dostali lepszy pokój niż chłopacy, z którymi teraz pracowała. Znajdowała się bowiem w nowocześnie urządzonym salonie, z którego odchodził korytarz z kilkoma parami drzwi (były to sypialnie, łazienki i kij wie, co jeszcze).

- Ładnie się tu urządziliście – przyznała, kładąc telefony i torbę na półeczce obok jakiejś drogo wyglądającej wazy.

- Nasza rezerwacja zaginęła – wyjaśnił Zayn, obserwując jak Harry rzuca się na sofę i pozostawia im krzesła i pufy.

- Kiedy nasza rezerwacja zaginęła, dostaliśmy dostawki – zachichotała Madzia, przypominając sobie szaloną noc, którą Nath, Jay i Max musieli spędzić na rozkładanych łóżkach.

- Cóż, jaki zespół takie zadośćuczynienie! – zachichotał Harry. Sięgnął po winogrono, które wpakował sobie do ust, niczym cezar na rzymiańskiej uczcie.

- Hej, my dostaliśmy darmowe śniadanie! – stanęła w swojej obronie, ale szybko zamilkła, zdając sobie sprawę, że do tego stopnia poczuła się częścią zespołu, że mówiła w kategorii „my”.

- Klapnij sobie, żeby nie tracić czasu! – nakazał Louis, widząc, że rozmowa ta może prowadzić do kłótni. Sam zwalił nogi Harry’ego z kanapy i przysiadł na jej brzegu. Zaczął uruchamiać laptopa, którego postawił na stole. – Pokażemy ci, jaką pracę wykonałaś z Joe.

- Jest już teledysk do One Thing? – spytała podekscytowana, podbiegając do Lou i również zwalając nogi Harry’ego, który zdążył się ponownie wygodnie umościć.

- Hej, chciałem trochę odpocząć! Strasznie tu gorąco!

- To idź wyskoczyć z gatek i nie przeszkadzaj dorosłym! – warknął Louis, ale jego wrogi ton był tylko udawany i każdy, kto go znał, o tym wiedział.

- Teledysku jeszcze nie ma. Ale jako że jesteś jego współtwórczynią… - zaczął Liam, ale nie skończył, bo zdał sobie sprawę, że wszyscy zajmują miejsca na sofie, a on został sam jedyny w pobliżu drzwi. Szybko się zreflektował i wcisnął się na ziemię tuż obok Madzi, co było dla niej dość niezręczne, ale wolała nic na ten temat nie wspominać.

- A oto i on! – Niall zmienił głos i zapowiedział ich trzeci teledysk, po czym Louis triumfalnie kliknął myszką przycisk odtwarzania.

- Nie rozumiem… - zaczął Zayn. – Wiecznie ci gorąco i chodzisz nago, a w tym teledysku dałeś się wcisnąć w ten śmieszny golf…

- Przecież kręciliśmy na dworze! – Naburmuszył się Harry.

- No… tak. Ale my jakoś nie wyglądamy, jakby nasz tułów wciśnięto do rajstopy – zachichotał Niall, a Harry w geście obruszenia, wyszedł z pokoju, tłumacząc się, że mu gorąco.

- Istna Susan Boyle! – Louis klasnął w dłonie, a Niall zaśmiewał się do rozpuku.

- Za każdym razem śmieszy mnie tak samo – dodał Liam.

- Rzeczywiście coś w tym jest – przyznała Madzia. – Ale to nie tylko zasługa golfu. Ta fryzura…

- Hej, odczepcie się od mojej fryzury! – krzyknął Harry, który mimo iż wyszedł z pomieszczenia, nasłuchiwał ich rozmowy. W zabawny sposób potargał swoje włosy w celu najbardziej atrakcyjnego ich ułożenia. – I ty, Maggie, przeciwko mnie?

- Co mówisz, Susan?! – spytał Louis, a Niall spadł na ziemię i zaczął kulać się ze śmiechu. Tak łatwo było go rozbawić.

Nic nie odpowiedział, najwyraźniej się obraził. Oni natomiast pokazali Madzi kilka filmów z trasy i żywiołowo zachęcali, żeby skorzystała z biletów i przepustek za kulisy. Wymawiała się, że nie ma pojęcia, jak to będzie wyglądało. Liam patrzył na nią oczami szczeniaczka, ale była nieugięta.

Żeby zmienić temat, spytała, czy może zadzwonić do recepcji i poinformować, gdzie się znajduje, na wypadek, gdyby siostra jej szukała. Zezwolili i tak też uczyniła. Recepcjonistka zobowiązała się przekazać informację, ale niestety nie widziała Moniki, która usiadła w takim miejscu, żeby ukryć się przed jej spojrzeniem (nie lubiła, gdy ktoś się na nią gapił). Madzia mogła odetchnąć z ulgą, kiedy już podała miejsce swojego pobytu. Gdyby ją zasztyletowali, siostra będzie wiedziała, gdzie szukać jej zwłok.

Rozmawiała przez telefon i nieco zgubiła się w panującej w pokoju sytuacji. Nie było pewnym, co Louis wpisał w wyszukiwarkę, ale znalazł filmik z występem Natha podczas karaoke show, w którym gwiazdą była Britney Spears. Niall, Zayn, a nawet Liam, tak zaczęli się z tego zaśmiewać, że zapomnieli o całym świecie.

- Muszę do łazienki – oświadczyła Madzia, lekko zirytowana, że wyszukują takich informacji, żeby nabijać się z konkurencyjnego zespołu.

Louis wyglądał, jakby się zastanawiał i w końcu przypomniał sobie, gdzie jest ustęp.

- Drugie drzwi na lewo – oświadczył, wskazując korytarz i dołączając do śmiejących się kolegów.

Madzia natomiast ruszyła do łazienki, która łazienką nie była, jak się okazało. Zdecydowanie pchnęła drzwi, by ujrzeć Harry’ego z gołą fujarą, stojącego na środku pokoju i oglądającego pod światłem jakąś koszulkę (założyć czy nie założyć, oto jest pytanie). Krzyknęła tak przeciągle, że pochwycił pierwszą lepszą poduszkę i zakrył przyrodzenie, ale ona miała już trwałą szkodę na psychice. Wybiegła z pokoju, zasłaniając oczy, choć teraz było to niekonieczne.

- Co się stało, Maggie? – spytał z troską Liam.

- On… jego… to nie była… - powtarzała, nie mogąc wybrać odpowiednich słów.

- To nie moja wina! – oświadczył Harry, który pojawił się w pokoju zaraz po niej. – Weszła tak szybko, że nie zdążyłem się w porę zakryć.

- Jezu, to ty poszedłeś do sypialni pomachać gołym fiutem?! – spytał zszokowany Niall.

- Nie! Było mi gorąco, mówiłem! – obruszył się Harry, ciaśniej przyciągając poduszkę, która była jego listkiem figowym.

- A co ty tam robiłaś? – spytał zdziwiony Zayn, a Liam również rzucił jej pytające spojrzenie.

- Louis powiedział, że drugie drzwi po lewej to łazienka! – oznajmiła zdecydowanie, tylko lekko zerkając przez zasłonięte dłonią oczy, żeby zorientować się w sytuacji, ale nie ujrzeć żadnego niepożądanego widoku.

- Mój błąd! – Chłopak uniósł ręce w geście poddania. – Po prawej.

- Teraz to wielkie dzięki, ale uraz mi pozostanie do końca życia.

- Bez przesady, chyba nie było tak źle, co? – spytał niepewnie Harry, a Niall i Zayn zaśmiewali się do rozpuku.

Do drzwi rozległo się pukanie, więc nie zważając na gołego przyjaciela, Lou uciekł przed karcącym spojrzeniem Madzi (która teraz stała z rękoma założonymi na piersiach) i poszedł otworzyć. W progu ujrzał Monikę.

Dziewczyna siedziała w recepcji jakiś czas i zauważyła, że Jayne wydzwaniała na jej telefon. Niestety nie mogła go odebrać, bo był zepsuty. Zacinał się co chwilę i nijak nie szło go naprawić. Całe szczęście, że znalazł ją szofer, który przyjechał z polecenia menedżerki zespołu. Stamtąd krótka droga do podejścia do recepcji i poznania miejsca pobytu młodszej siostry.

- W czym mogę pomóc? – spytał uprzejmie Louis, a Monia rozdziawiła japę przez jego ramię widząc, co się wyczynia w pokoju.

Zayn i Niall kulali się ze śmiechu po ziemi. Liam stał, z dezaprobatą spoglądając na swojego nagiego kolegę, koło którego stała zaczerwieniona Madzia. Oboje zawstydzeni rozmawiali ze sobą podniesionym głosem, tłumacząc swoje racje. Louis natomiast wydawał się tym w ogóle nie przejmować.

- Co do… – powiedziała Monika po angielsku i wpakowała się do środka.

Podniesione głosy i chichoty ustały. Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni, bo nie mieli pojęcia, kim może być. Harry widział ją tylko od tyłu, teraz więc poczuł się jeszcze bardziej zawstydzony.

- Serio? The Wanted, One Direction, JLS… Czy jest w tym hotelu ktoś jeszcze? Take That? Westlife?

- Właściwie to widziałem na holu Lee Ryana z Blue… - zaczął Niall, nie bacząc, że może mieć do czynienia z jakąś stukniętą fanką.

- Zły moment, stary. Zły moment. - Liam pokręcił głową z dezaprobatą.

- JLS tu są? – spytała podniecona Madzia, ale siostra ją zupełnie zignorowała.

- Czy ty jesteś głucha? – zwróciła się do niej, kiedy minął jej szok spowodowany nie tylko spotkaniem kolejnego zespołu, ale i ujrzeniem siostry w towarzystwie nagiego jego członka. Podniosła pozostawiony przez Madzię telefon i pokazała jej wyświetlacz, na którym widniało osiem nieodebranych połączeń. – Jayne chciała się z nami skontaktować, przyjechał już kierowca!

- Musiałam wyłączyć dźwięk… - przyznała młodsza siostra.

- No właśnie widzę, że chciałaś, żeby nikt wam nie przeszkadzał – oznajmiła Monika, mierząc towarzystwo wzrokiem. - Co to jest? Jakaś orgia, czy co?

- Ty musisz być siostrą Maggie! – Louis wyszczerzył zęby w uśmiechu, kiedy połączył fakty. W ogóle nie obeszło go, że drzwi zostawił otwarte i stanęła w nich jakaś zszokowana staruszka.

Harry odchrząknął.

- Pozwolę sobie zauważyć, że stoję tu goły, a drzwi są otwarte… - odezwał się, widząc, że Louis przedstawia się właśnie przybyłej dziewczynie nie bacząc na zaistniałą sytuację.

Liam zdecydował się to uczynić za ich nadwornego kamerdynera.

- Przepraszam panią za to małe zamieszanie – powiedział, zamykając drzwi i odwracając się do zebranych. - Siostra Maggie, co? – spytał, zakładając ręce na piersi. – To musi wyglądać dla ciebie dwuznacznie…

- Nawet bardzo. Byłabym wdzięczna za jakieś wyjaśnienia. Znikasz z restauracji, zostawiasz mi wszystkie bagaże i ślad po tobie ginie. A teraz znajduję cię w pokoju z golasem!

- Faktycznie mógłbyś założyć chociaż gacie, Harry – wtrącił Liam.

- Dziękuję! – poparła go Monika.

- Ona weszła do pokoju kiedy się przebierałem – wyjaśnił Harry, którego nikt nie pytał o zdanie.

- Niezręczne – zauważyła starsza z dziewczyn, a Louis zmarszczył brwi.

- Niezręczne? – obruszył się. - Przecież to czysta natura, nie powinniśmy się wstydzić tego, jakimi stworzył nas pan Bóg!

- Czy on zawsze tak gada? – spytała Monika Liama, który w danej chwili wydał jej się największym sojusznikiem, jako że Zayn z Niallem chichotali w kącie, Harry był goły, a Madzia zawstydzona.

- Z czasem idzie przywyknąć. – Chłopak wzruszył ramionami.

- Tylko że my nie mamy czasu. Musimy się zbierać, bo ruszamy dalej. Pożegnaj się z kolegami i… - Monika wzięła torbę siostry i chciała wyjść, ale Louis powstrzymał jej rękę, zanim ta dotknęła klamki.

- Łoł, łoł, łoł! – zawołał. – Nie możecie wyjść bez zdjęcia!

Monika spojrzała pytająco na siostrę, a ta się rozpromieniła. Doskoczyła do etui, by stwierdzić, że jest ono puste.

- Tego szukasz? – spytała Monia, pokazując jej kamerę Jayne. Po krótkim wyjaśnieniu sytuacji, starsza z dziewczyn zobowiązała się do odwalenia roboty fotografa. – Ale błagam, niech on coś założy!

- No co? - Harry rozłożył ręce, zapominając, że trzymają one poduszkę, zasłaniającą przyrodzenie, które po raz kolejny zostało odkryte (tym razem przed szerszą publiką). Wszyscy krzyknęli w jego stronę coś innego, ale słowa Lou się wyróżniały na tle innych.

- Styles, tu są damy! – zagrzmiał teatralnie chłopak.

- Przecież to sama natura – zacytował kumpla Liam i wszyscy się roześmiali tak, że nawet Monika zapomniała o swoim zdenerwowaniu na siostrę.

- Do zdjęć jednak wypada się wystroić – powiedział Louis, poprawiając włosy w wiszącym na ścianie lustrze.

Harry przeszedł wzdłuż ściany i zniknął w pokoju, by po chwili wrócić w markowych bokserkach.

- Od razu lepiej – westchnęła Madzia, oddychając z ulgą.

Stanęli w rzędzie, Harry lekko z tyłu, żeby nie świecić golizną w obiektyw. Monika zmierzyła wzrokiem Lou, który uśmiechał się, widząc, że jego nie do końca ubrany przyjaciel zajął miejsce obok Madzi. Wyglądali przedziwnie. Od lewej Zayn i Niall jak biel i czerń, dalej zamyślony Liam, wyszczerzony Louis, lekko zakłopotany Harry i zarumieniona Madzia.

- Uśmiechy! – zakomenderowała Monika. – Ok, już!

Odskoczyli od siebie i Madzia zaczęła ściskać każdego na pożegnanie, jako że mogłaby ich już nigdy więcej nie zobaczyć. Życzyli sobie nawzajem powodzenia, a chłopcy nie omieszkali ponownie namawiać jej, żeby wybrała się na ich koncert.

- Możesz zabrać siostrę – powiedział Liam, czym zdobył sympatię Moniki. – Monicę, tak?

Przytaknęła głową, szczęśliwa, że wreszcie ktoś zwraca się do niej po imieniu. Zamyśliła się, wspominając Marvina i resztę zespołu JLS. Zazdrościła siostrze, że ma takie dobre znajomości, podczas gdy jej Aston nie potrafił zapamiętać nawet po wspólnym piciu i przetańczeniu nocy. Ciekawe, czy gdyby nie było z nimi Oritse, rozpoznaliby ją, albo chociaż skojarzyli, że taki ktoś istnieje.

- Słyszysz, co mówię? – spytała zniecierpliwiona Madzia. - Możemy już iść.

- Przepraszam, zamyśliłam się. Masz wszystko?

Młodsza z sióstr rozejrzała się po pomieszczeniu i zabrała jeszcze swój stary telefon.

- Możemy iść – oznajmiła. – Pa, chłopcy!

- Pa! – pomachali jej żywiołowo.

Kiedy drzwi się za nimi zamknęły, ruszyły w ciszy korytarzem, by dojść do miejsca, w którym chłopacy ich nie usłyszą. Była to winda.

- Czy chcesz mi o tym powiedzieć? – spytała Monika, wciskając na palecie parter.

- Co z tym JLS?! – spytała Madzia w tym samym czasie.

Spojrzały na siebie i wybuchły śmiechem.

- Z tą gołą fujarą Harry’ego to naprawdę był przypadek. Wiesz, że on lubi się obnażać? Podobno było mu gorąco. – Madzia wzruszyła ramionami. – A co z tym JLS?

- Cóż, powiem tak… Nie tylko ty masz z kimś pamiątkowe zdjęcie… - odpowiedziała tajemniczo Monika, a siostra popchnęła ją na ścianę windy, korzystając z tego, że są same.

- Żartujesz? Masz zdjęcie z gołym Marvinem z JLS?!

Winda zatrzymała się na piętrze, na którym wsiadała jakaś para, również jadąca na parter. Przez otwarte drzwi, oczom dziewczyn ukazał się Aston, który po kieszeniach szukał karty magnetycznej do swojego pokoju. Słysząc imię kolegi i nazwę swojego zespołu, spojrzał na nie, a poznając Monikę, uśmiechnął się i uniósł rękę, jakby chciał im pomachać. Mechanicznie zrobiły to samo i drzwi się zamknęły.

- Dawaj kamerę! – zakomenderowała rozochocona Madzia, wyrywając siostrze sprzęt i przeglądając zdjęcia, nie bacząc na jadącą z nimi parę. – Nie mogę… - powiedziała cicho, widząc Monikę pomiędzy Astonem i Marvinem, którzy ją przytulali. - Masz zdjęcie z dwoma najfajniejszymi członkami JLS!

- Jest jeszcze Oritse, ale JB uciął mu pół głowy, bo robił zdjęcie rozmawiając przez telefon. – Monia wzruszyła ramionami.

- I mówisz to tak spokojne?!

- Cóż, nie chcę się za bardzo podniecać, bo w windzie są ludzie…

- Pieprzyć ich, i tak nie rozumieją po polsku! – krzyknęła Madzia, a mężczyzna w średnim wieku odezwał się do niej.

- Właściwie to jesteśmy ze Szczecina…

Spaliła buraka, słysząc jak siostra i para się z niej śmieją. Wkurzała się też, kiedy Monika zrobiła jej zdjęcie, ale ostatecznie stanęło na tym, że się pogodziły.

- No a penis Harry’ego będzie mnie prześladował w najgorszych koszmarach – podsumowała opowieść Madzia, kiedy dochodziły do zniecierpliwionego kierowcy, czekającego na nie w lobby. Bagaży nie było, zapewne zaniósł je do samochodu.

Niedobitki fanek czatowały jeszcze przed wejściem. Obecność w hotelu tylu zespołów wyjaśniała ich liczbę. Tyle środowisk fanowskich… Dobrze, że nie wybuchła jeszcze jakaś awantura.

Nie spodziewały się, że czas tak szybko zleci. Było już ciemno, kiedy czekały przed trasowym autokarem na chłopaków, którzy mieli dotrzeć z wywiadu. Następnego dnia czekały ich jeszcze wywiady noworoczne, w których mieli opowiadać o swoich planach i postanowieniach oraz sesja zdjęciowa. Mieli spędzić noc w autokarze, co było ekscytujące i przerażające zarazem. Dziewczyny jednak nie przejmowały się za bardzo faktem, że nie będzie za idealnych warunków. Zdjęcia, które zrobiły tego dnia dały im kopa do działania. Madzię jednak męczyła fotografia jej spalonej rumieńcem twarzy, wyrwała więc siostrze kamerę, kiedy wyszły przed autokar powitać zespół. Wybrała opcję przeglądaj i usunęła wybraną pozycję.

- Oddawaj to! – warknęła Monia, zabierając własność menedżerki, którą miała pod opieką. - Chcesz, żeby ktoś zauważył te zdjęcia?

- Jakieś nowe zdjęcia? Była sesyjka? – spytał Jay, który właśnie pojawił się znikąd, wyciągając z dłoni koleżanki sprzęt Jayne i unosząc go tak wysoko, że nie mogła go dosięgnąć.

Odwrócił się do niej tyłem i włączył przeglądanie zdjęć. Najpóźniej zrobione zdjęcie wyświetliło się jako pierwsze. Jako że rumiana Madzia została już usunięta, pozostawało dziwne foto nastolatki z zespołem, którego jeden członek stał nagi, lekko za nią schowany.

- Eee… widzę, że się nie nudziłyście pod naszą nieobecność – powiedział zdziwiony, przyglądając się fotografii. – Harry Styles? Myślałem, że ty raczej z Liamem…

- Och, zamknij się! – warknęła Madzia na Jaya. -  A ty mogłabyś bardziej pilnować sprzętu, zanim zgramy zdjęcia. „Chcesz, żeby ktoś je zauważył”? – zaczęła przedrzeźniać siostrę. – Może lepiej pokaż swoje zdjęcie z Marvinem!

- Oooo, masz zdjęcie z Marvinem? – spytał zaciekawiony Jay, przeglądając dalej. – Kto szuka, nie błądzi, co?

- Nie powiesz, jaki on wysportowany? – zachichotała sarkastycznie Madzia, a on spojrzał na nią zdziwiony, bo nie miał pojęcia, że wracając z imprezy został nagrany jak zachwycał się nad walorami fizycznymi członka JLS.

- Siemka, o czym rozmawiacie? – spytał Nath, który podszedł do zgromadzenia.

- A jak myślisz? O Marvinie, oczywiście! – Madzia nagle stała się strasznie żywiołowa. – Monika narobiła sobie obciachu, przewracając się przed nim i Astonem.

- Ale to nie ja spędziłam czas w pokoju hotelowym z nagim Harrym Stylesem – prychnęła starsza siostra.

- Co? Eee… Co? – spytał Nath zszokowany.

- Ugh! – stęknęła Madzia i weszła do autokaru, zła i zmarznięta.

- Nagim? - Najmłodszy członek zespołu odkaszlnął, by nie wydawać się zbyt zainteresowany sytuacją.

- To długa historia i najwyraźniej nie można jej nikomu opowiadać – oznajmiła Monika, a Nath wzruszył ramionami i również poszedł do autokaru.

Na zewnątrz zostali tylko Jay i Monia.

- Więc… Marvin Humes, tak? – spytał chłopak, kiedy zrobiło się nieco niezręcznie.

-  Och, zamknij się!

 ~*~

7 komentarzy:

  1. O TAK! One Direction <3 Czekałam na nich <3 Czekam na nastepny :) Ten był prześwietny. i Ten nagi Hazza <3 oooh yeah ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha nie mogę przestać się uśmiechać po tym rozdziale! Cudowny! Powiem Ci, że w tym opowiadaniu bardziej przypada mi do gustu TW niż 1D. Chociaż miło było znowu o nich przeczytać. Monikę też lubię i niech w końcu zrobi coś normalnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!
    Bym go nie przeczytała, bo mi się nie wyświetliło, że dodałaś, ale jest ok. :D Weszłam na wszelki wypadek i opłaciło się.
    Matko widok nagiego Harrego jest traumatyczny, ale zapewne fajny :D
    Czy mi się wydaję, czy Nathan jest 'ciutkę' zazdrosny?
    Nie mogę doczekać się kolejnego i jak w końcu napiszesz o Barbados.
    Przeczuwam, że będzie się działo.
    Hm... Jest mi strasznie niezręcznie zwracając się do cb na tak zwane 'ty' zważywszy na to że jesteś pełnoletnia, ale mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza ;).
    Weny i czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Długaaśny rozdział xD Bardzo mi się podoba. Fajne jest to jak opisujesz zachowania bohaterów i starasz się umieścić najdrobniejszy szczegół :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oł jea!Przeczytałam wszystkie rozdziały i stwierdzam,że było naprawdę warto!;D
    Podoba mi się fabuła i Twój styl pisania bo nie jest taki przesłodzony ale zabawny,taki jacarski wręcz:D
    Śmiałam się tak,że aż się zapominałam ze śmiechu!^^
    Zwłaszcza z akcji w hotelu,gdy Monika/Brukselka pozbawiła prądu cały hotel a potem Jay i Max zmacali ją po cyckach hahaha:D
    Co prawda nie przepadam zbytnio za 1D ale w Twoim opowiadaniu są naprawdę słodcy i zabawni<3
    Dodam jeszcze,że Twoje rozdziały są super długie co mi się podoba!^^
    Masz wieeelki talent i mam nadzieję,że nie będziesz mieć nic przeciwko jeśli będę tu zaglądać;)
    To jakby co to czekam na następny;D

    OdpowiedzUsuń
  6. cudny rozdziałek
    z nagim harrym? jestem tak samo zszokowana jak nathan
    łoł
    czekam na kolejny
    weny
    =D

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie to nie wiem, czy McFly się aż tak bardzo kumplują z TW? Ostatnio pisali piosenki dla 1D ;P

    OdpowiedzUsuń