Dziękuję Wam za komentarze i za ponad pięć tysięcy wejść na bloga. To naprawdę wspaniały świąteczny prezent mieć takie czytelniczki, a tym bardziej cieszę się, jeśli poświęcacie chwilę na komentarz :*
Nie uda mi się umieścić odcinka świątecznego przed świętami, ale w wigilię dodam za to jeden z moich ulubionych. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
Pozdrawiam :)
Nie uda mi się umieścić odcinka świątecznego przed świętami, ale w wigilię dodam za to jeden z moich ulubionych. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
Pozdrawiam :)
![]() |
W tym rozdziale dziewczyny muszą spędzić noc w autokarze z chłopakami. Tom przypadkowo odczytuje wiadomości Madzi od Liama, a ta z kolei razem z Nathem wciela w życie plan zemsty. ~*~ |
Max właśnie
próbował wydusić z Madzi, czemu jest taka nadąsana, kiedy wszyscy pozostali
członkowie ekipy wpakowali się autobusu, w którym zaczęło się robić trochę
tłoczno.
Jayne siedziała
przy swoim komputerze i pogrążona była w czytaniu jakiegoś artykułu. Nath
wsadził sobie słuchawki do uszu i snuł się zamyślony, nucąc jakąś melodię
nieznaną dziewczynom. Tom i Siva wisieli na telefonach, najprawdopodobniej
rozmawiając ze swoimi dziewczynami. Michelle była na planie, więc Max nie mógł
jej przeszkadzać.
- A Brukselka
co tak ściska tę kamerę? – spytał Łysy Jaya, wskazując na Monikę, która
przemknęła mu przed nosem, przytulając drogocenny sprzęt.
- Udało jej się
dopaść Marvina – wyjaśnił chłopak, otwierając lodówkę i nalewając sobie
szklankę mleka.
- To pewnie
jesteś zazdrosny, co? – zaśmiał się Max, a Madzia dźgnęła go łokciem i rzuciła
znaczące spojrzenie. Nie chciała jeszcze zdradzać faktu, że nagrała jego i
Monikę, kiedy w drodze powrotnej z imprezy rozwodzili się nad walorami
fizycznymi członka JLS.
- O co ci
chodzi? – spytał Jay, wypijając mleko niemalże od razu i odstawiając szklankę.
Max machnął
rękę, na prośbę Madzi decydując się nie zdradzać sekretu. Monika natomiast w
tym czasie poprosiła Jayne, czy może zgrać zdjęcia na dysk i wysłać je sobie na
pocztę. Młodszej siostrze niemal oczy wyszły z orbit.
- Ja to zrobię!
– zawołała, wstając gwałtownie z kanapy, na której się rozsiadła i niemal
zwalając z niej Maxa, który siedział koło niej.
Nie mogła
pozwolić, żeby siostra zobaczyła kompromitujący filmik, bo na pewno by go wtedy
usunęła. Doskoczyła do Jayne i wepchnęła się na krzesło przed laptopem,
podłączając kamerę przez port USB.
- Skubana ma
zdjęcie z Marvinem i Astonem – westchnęła Madzia, najpierw ukrywając plik video
w jakimś przypadkowym folderze na pulpicie.
- Tu jest
jeszcze pół głowy Oritse – zauważył Max, który nachylił się nad jej uchem, a
Monika, wcześniej odepchnięta przez siostrę, teraz też spojrzała na ekran.
- Co mogę
powiedzieć? Miałam po prostu szczęście. – Dziewczyna zaczęła zgrywać cwaniarę i
odtańczyła mini-taniec zwycięstwa, ale ból w kości ogonowej przypomniał jej o
upadku. – Chociaż okupiłam to pewną stratą. – Przyznała, masując się po
obolałej dupie.
- No nie, znowu
ten Humes?! – spytał ze złością Tom, który skończył rozmawiać przez telefon i
zwabiony poruszeniem, pojawił się tuż przy nich.
Monika chciała
jednym kliknięciem zamknąć zdjęcie, ale zamiast tego wskoczyło jej następne, na
którym widniała Madzia z One Direction.
- No nie, i
jeszcze oni? No dalej! To jakieś kpiny! – unosił się Tom.
- Nadchodzi
atak histerii? – spytał Nath, zaglądając przez ramię Maxa, ale stwierdziwszy,
że widok na monitorze nie jest zbyt ciekawy, dał sobie spokój.
- Mam dosyć
tego, że wszystko sprowadza się do JLS i tych… dzieciaków! – kontynuował Tom,
nie bacząc na uspokajające głosy przyjaciół. – Czy jest zespół którego nie
znałyście wcześniej tak jak nas?
- A kto
powiedział, że was nie znałyśmy? – zdziwiła się Monika. – Madzia nawet was nie
znosiła po tych słowach Maxa o 1D i… - Dziewczyna nie skończyła, bo młodsza
siostra zatkała jej usta, żeby zapobiec temu wyznaniu. W takiej sytuacji
stwierdziła tylko, że i tak nie zaśnie tej nocy, więc dotrzyma kierowcy
towarzystwa i poszła z nim pogadać.
- Nie lubiłaś
nas?! – spytał z wyrzutem Tom. – Wolałaś One
Direction?!
- Chyba było to
od początku wiadome, wybrała pracę z nimi – wtrącił Nath.
- No tak, to
były ciężkie chwile. Zamówiliśmy nawet tort – dodał Max.
- I czapeczki.
Nie zapominaj o czapeczkach – słusznie zauważył Jay.
- Hej,
będziecie mi to teraz wypominać? – obruszyła się Madzia. – Wielkie dzięki,
Monia! – krzyknęła w stronę siostry, która zajęła już miejsce koło kierowcy i
odpowiedziała tylko „nie ma za co”.
Na szczęście
chłopacy nie gniewali się długo, bo Jayne zarządziła, że czas w drogę. Nath
zajmował się dalej podśpiewywaniem pod nosem, Max i Jay zabrali się za granie
na konsoli, którą mieli w autokarze, a Siva nadal rozmawiał przez telefon, nie
zwracając na nic uwagi. Tom krzątał się i robił sobie coś do jedzenia. Jayne
strasznie bolała głowa, poszła więc spać. Madzia dostała do dyspozycji laptopa,
napisała więc długą wiadomość do rodziców i ogarnęła twittera.
Znalazła kolegów z One Direction i
postanowiła się z nimi skomunikować, żeby wysłać im zdjęcie. Wgrała też kompromitujący
Monię i Jaya filmik na pendrive’a, żeby nie zaśmiecać Jayne komputera.
Siedziała w
pomieszczeniu jadalnym sama. Tom widząc, że nie ma co liczyć na rozmowę (nadal
był trochę nadąsany za to, co powiedziała Monika), zawinął talerz i poszedł
grać z kolegami w konsolę.
Chcąc nie chcąc
Madzia zaczęła myśleć o wiadomościach od Liama, których jeszcze nie odczytała.
Nie zależało jej na nim w innych kategoriach niż przyjaciel, ale wrodzona
ludzka ciekawa natura sprawiła, że co spojrzała na stół, na którym leżał jej
rzęch, zaczynało ją korcić. Kliknęła nawet w folder z wiadomościami, z których
wszystkie najnowsze opatrzone były jego imieniem.
- La, la, la! –
zaczęła nucić, odsuwając się coraz dalej, aż w końcu usiadła tyłem do telefonu
i starała się myśleć o czymś innym.
Tak skupiła się
na podsłuchiwaniu rozmowy Sivy, że nie zauważyła, że do pomieszczenia wszedł
Tom.
- A to czyj
telefon? – spytał, widząc stary sprzęt, podnosząc go na wysokość wzroku i
podświetlając ekran. Nie robił tego złośliwie, nie spodziewał się ujrzeć
otwartego folderu. – Liam, Liam, Liam… „Nie
mogę przestać myśleć o naszym pocałunku”? Co do cholery?!
Ostatnimi
słowami sprowadził Madzię na ziemię. Spojrzała na niego w panice, kiedy do
pomieszczenia wszedł Nath.
- Co ty tam
krzyczysz? – spytał, a Tom w ostatniej chwili schował telefon Madzi za plecami.
- Nic, nic… Tak
się droczę z najmłodszym członkiem naszej rodziny. Argh! – Zaczął naśladować
pirata i śmiesznie szturchać Madzię swoim wyimaginowanym hakiem na dłoni.
- Dobra… -
powiedział zdziwiony Nath, ponownie wcisnął słuchawki do uszu i się oddalił.
- Dzięki, że
nic nie powiedziałeś – westchnęła Madzia z ulgą, kiedy zostali praktycznie
sami.
Tom przysiadł
na krześle koło dziewczyny i oddał jej własność.
- Nic nie
powiedziałem, bo ty też znasz mój sekret. Na tym polu jesteśmy kwita. Ale
serio? Romans z Liamem Paynem?
- Żaden romans,
dlaczego wszyscy to powtarzają? – załamała ręce, ale musiała przyznać, że
wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazywały.
- No to o co
chodzi z tymi wiadomościami? – spytał Tom przyciszonym głosem, przyglądając się
jej spode łba.
- Nie wiem.
Sama jeszcze żadnych nie przeczytałam. – Wzruszyła ramionami.
- Nie uważasz,
że powinnaś to zrobić? Z tego co ja tu wyczytałem, chłopak się nieźle wkręcił.
Madzia
spojrzała na wyświetlacz telefonu. Oprócz imienia osoby, która przysyłała
wiadomość wyświetlał się jej też jej początek.
- Usunę je –
oznajmiła zdecydowanie. – Trochę mi już zdradziłeś i to mi wystarczy. Nie chce,
żeby potem było niezręcznie jak go kiedyś spotkam.
- Na to już
trochę za późno – prychnął, a ona rzuciła mu lodowate spojrzenie, więc
spokorniał jak baranek. – Czyli ty nie…
- Och, nie!
Oczywiście, że nie! Liam w ogóle nie jest w moim typie!
- Wygląda mi to
na reakcję wyparcia.
Zacisnęła
szczęki ze złości. Dlaczego wszyscy to powtarzali? Liam był dla niej tylko
kolegą i niezależnie, jakie uczucia się w nim rodziły, chciała, żeby tak
pozostało.
- Dziwnie się
czuję robiąc za doradcę. – Zmarszczył brwi, ale widać było, że rola „tatuśka”
mu się spodobała. – W każdym razie, trzymaj się od niego z daleka, to ci
wyjdzie na dobre.
- Nie wiem, czy
wiesz, ale ja go nie szukam. Jakoś dziwnie zawsze na siebie wpadamy.
- No to może
być problematyczne – powiedział sam do siebie i zaczął się zastanawiać. W końcu
zabrał jej telefon i bez słowa usunął wszystkie wiadomości od Liama. – I po
kłopocie! Po świętach mamy tyle roboty, że nie będziesz miała okazji ich
zobaczyć. Damy radę.
- Tak, tylko że
niewiadomo czy po świętach będę nadal pracować dla was – wyznała cicho, a on
nadstawił uszu.
- Słucham?
- No… Jayne
powiedziała, że jak pojedziecie do Ameryki, to ja zostanę z nią tutaj, pracować
dla The Saturdays… - powiedziała
dziewczyna smutnym głosem.
- Ona chyba
jest niepoważna! Pozwala nam cię polubić, a potem mówi coś takiego? I to w
tajemnicy przede mną?! – Atak histerii Toma był blisko. Zaczepił Natha, który
właśnie ich mijał i wyrwał mu słuchawki z uszu. – Słyszałeś, że Jayne nie chce,
żeby Maggie dla nas pracowała?
Młodszy chłopak
spojrzał na dziewczynę, która kiwnęła głową, dając mu przyzwolenie na
przyznanie się do posiadania tej informacji.
- Maggie mi
mówiła.
- No pięknie!
Wszyscy wiedzą tylko nie ja, tak?!
- Nie. Nikt nie
wie. Poza wami dwoma – wyjaśniła cicho Madzia, co nieco uspokoiło Toma.
- Ale chyba nie
pozwolimy, żeby nam ją zabrała, no nie? – spytał Natha, który wzruszył
ramionami.
- Też tego nie
chcę, ale to nie zależy tylko od nas.
- Zaraz obudzę
to wredne babsko i sobie z nią porozmawiam! – oświadczył Tom, ruszając do
części sypialnej, by stwierdzić, że „wredne babsko” nie śpi, bo właśnie się
przebudziła.
- O co chodzi
Tom? Kolejny atak histerii? – spytała kobieta, rozcierając oczy.
- Dlaczego nie
powiedziałaś, że Maggie będzie pracować z tobą dla The Saturdays?!
- Co?! –
spytali zszokowani Max i Jay, odrywając się od wciągającej gry, w wyniku czego
ich żołnierze zostali rozstrzelani przez armię wroga.
- Chłopcy… To
młoda dziewczyna. Nie może przebywać na okrągło z bandą roztrzepanych
chłopaków! To jest… nieprzyzwoite. – Jayne wydawała się zdziwiona roszczeniami
swoich podopiecznych.
-
Nieprzyzwoite? A co my niby z nią robimy? – spytał Max. – Podróżujemy,
rozmawiamy, jemy, żartujemy… Nie rozumiem, o co ci chodzi.
- Właśnie! –
Tom był zadowolony, że ktoś go poparł, bezpośrednio perswadując Jayne racje. –
Niech jej siostra zostanie z tobą w kraju, a my bierzemy Maggie.
- Eee… Dziękuję,
że chcesz mi załatwić robotę jak najdalej od siebie, ale to nie będzie
konieczne, jako że jutro wracam do domu, pamiętasz? – Monika właśnie pojawiła
się w pomieszczeniu, zwabiona niebywałym poruszeniem.
Mimo iż
wiedziała, że Tom za nią nie przepada, a jej sympatii też nie zdobył, to
zrobiło jej się przykro, że tak powiedział. Starała się jednak za wszelką cenę
tego po sobie nie pokazać. Spoglądali po sobie zmieszani, bo nie wiedzieli, co
wypadałoby teraz powiedzieć, żeby trochę rozrzedzić atmosferę.
Autokar
zatrzymał się gwałtownie tak, że Madzia niefortunnie wylądowała w objęciach
Natha, a Monia potknęła się na jedno z łóżek, uderzając głową o jego
obramowanie. Tom podał jej rękę, żeby pomóc jej wstać, ale udała, że tego nie
widzi i sama stanęła do pionu, poprawiając włosy.
- Przepraszam…
- powiedziała cicho Madzia do kolegi, na co odpowiedział coś w stylu „nie ma
sprawy” i nerwowo poprawił czapkę z daszkiem, która stała się jego nieodłącznym
przyjacielem.
- Uważam, że
nie ma przeciwwskazań, żeby moja siostra została z nimi. Wszystko co najgorsze
już się wydarzyło – oznajmiła Monika.
Jayne obiecała,
że jeszcze się zastanowi nad faktem, co zrobić ze swoją asystentką. Nie
chciała, żeby tak bardzo zaprzyjaźniła się z chłopakami. Jej poprzednia
podopieczna była raczej cicha i niewiele z nimi rozmawiała. Teraz sytuacja
wyglądała inaczej.
- Miałeś
zachowywać się lepiej w stosunku do mojej siostry! – warknęła po cichu Madzia,
kiedy wszyscy wracali do swoich czynności.
Siva skończył
rozmawiać przez telefon i robił sobie coś do jedzenia, Nathan, Jay i Max
rozmawiali zażarcie (chyba o JLS, ale tego nastolatka nie była pewna), Jayne
zasiadła z książką w ręku do czytania, a Monika wróciła na siedzenie koło
kierowcy.
- No… przecież
podałem jej rękę, kiedy się wywróciła! – tłumaczył się Tom.
- Ale
powiedziałeś coś, przez co mogło się jej zrobić przykro.
- Nie
wiedziałem, że słyszy!
- I to ma cię
niby usprawiedliwić? A gdybym ja powiedziała, że Jay wygląda jak Susan Boyle? –
spytała retorycznie Madzia, nie mając pojęcia, że wspomniany chłopak stoi za
jej plecami. Zaczęła go przepraszać, ale wzruszył ramionami i zapytał tylko,
czy idą z nimi oglądać film.
- Dobra. Będę
się bardziej pilnował. W końcu jeszcze tylko jeden dzień, no nie?
Przytaknęła
głową i poszła zająć miejsce przed plazmą. Max, Nath i Siva już się wygodnie
umościli, Jay poszedł zrobić popcorn z mikrofalówki.
- Tylko nie
mówcie, że Avatar, westchnęła Madzia,
siadając koło Maxa, który w tej chwili wydał jej się jedynym sojusznikiem.
Siva był zbyt
bliski Nathanowi, pewnie znał całą sytuację z niezręcznym pocałunkiem. A może
wszyscy ją znali? Nagle na jej czoło wystąpiły kropelki potu, bo zdała sobie
sprawę, że może za plecami się z niej śmieją.
- Tym razem
trylogia Władcy Pierścieni. Tutaj
nikt nas nie słucha i wszyscy oglądają tylko to, co wybierze Jay.
- Hej, trzeba
było wziąć jakieś filmy, to byśmy oglądali coś twojego – zauważył chłopak,
który właśnie pojawił się z dwoma michami popcornu, które rozdzielił między
siedzących.
- A Jayne i
Monica? – spytał Siva, odzywając się po raz pierwszy od dawna. Przypomniał tym
o swojej obecności, bo w ostatnich dniach Madzia w ogóle zapomniała o jego
istnieniu.
- Jayne czyta
książkę, a Monica nie chciała przyjść – wyjaśnił Jay, siadając koło Madzi i
zasłaniając jej Natha, w którego samoistnie się wpatrywała, długo nie zdając
sobie z tego sprawy.
Czekało ich
ponad sześć godzin oglądania, a jako że była godzina siedemnasta, mieli
zapewnioną rozrywkę do czasu aż pójdą spać. Długie bitwy nieco nudziły Madzię i
wychodziła to do toalety, to po coś do picia albo po prostu rozprostować nogi.
Za trzecim razem zdecydowała się zajrzeć do siostry.
- Monia, zrobić
ci herbatę? – spytała nastolatka po angielsku, kiedy po raz kolejny zrobiła
sobie przerwę. Było to jakoś w połowie drugiej części trylogii, a więc na pewno
po godzinie 20:00. Jayne zajęła łazieneczkę, by się trochę odświeżyć, bo na
pewno łyknęła już swoje proszki.
- Śpi –
odpowiedział szeptem kierowca, widząc, że dziewczyna nie widzi swojej siostry,
która z przekrzywioną głową drzemała na fotelu z przodu. Miała obniżone oparcie
tak, że była w pozycji półleżącej.
- Zasnęła? O
tej godzinie? W jadącym pojeździe? W takiej pozycji? – zdziwiła się nastolatka.
Kierowca po
cichu się roześmiał, by nie przebudzić dziewczyny.
- Cóż… tak.
Miała zwariowany dzień, trochę mi o tym opowiadała. Szalona historia z tym
Harrym Stylesem. – Sympatyczny mężczyzna spojrzał na Madzię, a ta uśmiechnęła
się nieco zażenowana.
- Zrobić panu
herbaty? – spytała, nie wiedząc co powiedzieć.
- Mam tu swoją
kawę w moim specjalnym kubeczku – wyjaśnił, wskazując mały termos.
Pokiwała głową
i wróciła do oglądania filmu, jako że wołali ją, że teraz jest ważny moment. Na
trzeciej części nie wytrzymała i zasnęła. Obudził ją Jay, który wiercił się na
swoim miejscu, zaniepokojony przebiegiem akcji (mimo iż wcześniej widział już
film i to nie raz, a nawet czytał książki). Czuła się taka zdezorientowana, że
ponownie wyszła.
- Przegapisz
najlepsze momenty! – uniósł się Jay, ale zauważywszy, że Siva i Tom śpią, a ten
drugi nawet chrapie, dał za wygraną.
Nath widząc, że
Madzia wychodzi, również oznajmił, że musi rozprostować kości i wyszedł za
dziewczyną.
- Cóż, szalony
dzień, tak? – spytał, podstawiając swój kubek koło jej kubka, który ustawiała,
by zaparzyć sobie herbatę.
- Nie
zaprzeczam, był dość szalony. I
niespodziewany.
- Świat jest
mały, a Anglia jeszcze mniejsza. – Nath roześmiał się ze zdenerwowaniem, które
było bardzo wyczuwalne.
Była trochę
podirytowana. Zezłościła się na niego jakiś czas temu, kiedy dowiedziała się,
że traktuje ją jak koleżankę. Sama nie miała pojęcia, dlaczego. A teraz
zachowywał się jak zakochany młodzik, który próbuje zamaskować swoje
zdenerwowanie mówiąc głupoty i sztucznie się śmiejąc. O co chodziło temu
chłopakowi? Naprawdę nie potrafiła go rozgryźć.
- Pomyślałem
sobie, że moglibyśmy edytować video, które nagraliśmy wczoraj w nocy. Po każdym
ataku płaczu i roztkliwianiu się twojej siostry i Jaya nad urodą Marvina
dalibyśmy jakieś zdjęcie lub filmik i ckliwą muzykę w tle – powiedział Nath,
sprowadzając ją na ziemię.
- Całkiem dobry
pomysł. Umiesz się tym zajmować?
- W sumie Jay
zna się na tym lepiej niż ja, ale jako że nie mogę go prosić o pomoc, postaram
się jakoś sobie poradzić. No i co dwie głowy to nie jedna, no nie?
- Tak –
przytaknęła.
- A powiesz, o
co chodziło dzisiaj z One Direction?
– spytał, jakby była to jedyna rzecz, na którą czekał od samego początku ich
niezręcznej rozmowy.
- Ty jej lepiej
powiedz, jak się dzisiaj do ciebie Dionne kleiła – zachichotał Max, który co
prawda nie zasnął na filmie, ale który miał już dość i zdecydował się na
przerwę.
Nie mieli
pojęcia jak długo słuchał ich rozmowy, ale było to nieistotne, bo był przecież
wtajemniczony w plan zemsty na żartownisiu Jayu.
- Dionne? –
spytała zdziwiona Madzia, marszcząc brwi i spoglądając to na Maxa, to na Natha.
Jayne już spała
i całe szczęście, bo gotowa była jeszcze odebrać to jako oznakę zazdrości i
rzeczywiście posłać ją do pracy z zespołem dziewczyn.
- Broomfield,
piosenkarka – wyjaśnił Max. – Za kulisami się do niego kleiła, a na wizji
robiła maślane oczka. Ma piętnaście lat, wygląda na dwadzieścia pięć i
najwyraźniej ślini się do naszego Nathanka.
- To tylko
przyjaciółka – usprawiedliwił się młodszy chłopak, a Madzi krew zagotowała się
w żyłach.
Ile
przyjaciółek dziewczyn można mieć? Czy każdą tak nazywał? Musiała wygooglować
tę panienkę, bo nie dawało jej to spokoju.
- Jasne, jasne.
Przyjaciółka? A Liam Payne to tylko „przyjaciel” Maggie. – Łysy zarysował w
powietrzu cudzysłów, by nadać swoim słowom mocniejszy wydźwięk.
No tak, w sumie
miał rację. Nie mogła być zazdrosna o to, że Nathan miał przyjaciółki, skoro
ona miała przyjaciół. I to takich, którzy też najwyraźniej się do niej ślinili.
W ostatecznym rozrachunku byli kwita.
- A co
będziecie teraz robić? – spytał Max, nalewając sobie szklankę soku i wypijając
go duszkiem.
Przerywając
sobie nawzajem opowiedzieli mniej więcej swój chytry plan, wdzięczni, że nie
kontynuował dłużej tej niezręcznej konwersacji.
- Bo tam został
tylko Jay. Powiedział, że nic go nie obchodzi i będzie oglądać film do końca.
Siva i Tom smacznie śpią, a mi się nudzi. Może Brukselka będzie chciała ze mną
pogadać? – spytał Max.
- Moja siostra
śpi – wyjaśniła Madzia i przysiadła koło Natha, którzy włączał właśnie laptopa
Jayne i przyjmował od niej pendrive’a z video. – Byłabym wdzięczna, gdybyś jej
teraz nie budził.
- Och, no
trudno – westchnął.
Pokręcił się
jeszcze trochę po autobusie, ale nie miała pojęcia, co takiego robił, bo była
zajęta wybieraniem najbardziej seksownych fotek i filmików z Marvinem. W tle
puścili You Are So Beautiful i z
efektu końcowego byli niebywale zadowoleni. Zamierzali puścić to przy
wszystkich, co miało być zemstą idealną na ich etatowym kawalarzu.
Nad ranem
Monikę obudziło lekkie stukanie w ramię. Przez chwilę zapomniała, gdzie się
znajduje. Była przekonana, że w jakimś hotelu. Sekundę później zdała sobie
sprawę, że przysnęła na fotelu w autobusie tuż obok kierowcy. Podniosła powieki
i ujrzała jego roześmianą, pyzatą twarz.
- Jest szósta
rano, a my prawie jesteśmy na miejscu – oświadczył cicho.
- Matko Boska…
Czy ja… spałam? – spytała, ale było to głupie pytanie, więc nie uraczył jej
odpowiedzią.
- Pomyślałem,
że może chciałabyś się odświeżyć, zanim reszta wstanie – wyjaśnił kierowca.
Odkryła się i
przeciągnęła. Spojrzała w lusterko, żeby ocenić swój wygląd. Dobrze, że
mężczyzna był na tyle domyślny, że ją obudził.
- Dzięki – powiedziała, wstając z siedzenia i się rozciągając. –
Ale zimno! Dobrze, że mnie przykryłeś.
- Ale ja cię
nie przykryłem! – zaparł się. – Nie wiem, kto to zrobił, bo miałem na drodze
pirata i musiałem się skupić. Być może Jay, bo wszyscy zasnęli na filmie, który
włączył.
- Acha –
powiedziała tylko Monia i ruszyła do swojego bagażu.
Wygrzebała
rzeczy i kosmetyczkę i weszła do łazienki. Wzięła prysznic w najciaśniejszej
kabinie świata i umyła głowię. Ubrana i umalowana zrobiła sobie kanapkę ze
znalezionych w lodówce składników. Przysiadła na kanapie i zaczęła kichać jak
oszalała. Nie miała pojęcia czy to przez alergię, czy przeziębienie. Po prostu
kichała kilka razy i to dość głośno. Już po chwili wstał obudzony Tom.
- Dzień dobry –
powiedział zaspany, zakładając na siebie bluzę od dresu, walniętą na jedno z
siedzeń.
- Dzień dobry –
odpowiedziała.
- Palisz? –
spytał.
- Nie – rzuciła
lakonicznie.
Wystarczyła mu
ta konwersacja. Poszedł do kierowcy i poprosił o postój, bo musiał zapalić
papierosa. Nie miała pojęcia, że pali, ale nie było to teraz
istotne. Jayne i Madzia spały na środkowych łóżkach. Max i Jay na górnych, a
Nath na dole. Tom i Siva zasnęli w „salonie” na ziemi, nie było więc problemu z
ograniczoną liczbą miejsc do spania.
Jechali do
ostatniego miejsca na trasie. Potem autokar miał ich rozwieść do domów na
upragnioną przerwę świąteczną. Podczas gdy Tom palił, Monika wstawiła wodę,
żeby zrobić kierowcy świeżą kawę (polubiła go już od pierwszej pogawędki, którą
mieli okazję ze sobą odbyć), a sobie zrobiła herbatę. Jakoś nikt nie wstał,
więc rozważała ponowny atak kichania, ale była dopiero siódma.
Tom wrócił do
autokaru po pięciu minutach i powiedział coś do kierowcy, który ruszył z
miejsca. Miała nadzieję, że pójdzie spać, ale zebrało mu się na akt dobroci, bo
usiadł razem z nią, wcześniej parząc sobie herbatę z zagotowanej wody.
Przeżuwała
resztę kanapki i zastanawiała się, o czym ewentualnie mogłaby z nim
porozmawiać. Na szczęście on zaczął temat.
- Przepraszam
za moje wczorajsze słowa. Nie powinienem był tak mówić. Przykro mi, jeśli cię
uraziłem.
Spojrzała na
niego zszokowana. Zupełnie jakby nikotyna dała mu takiego kopa, że nagle
zapragnął zmienić siebie i świat.
- Eee… w
porządku – wydusiła z siebie, bo tylko na tyle było ją stać. – Jakoś przeżyję.
I po Barbadosie nie będziesz musiał już mnie więcej oglądać, bo spłacę dług i
na dobre wrócę do kraju.
- Nie jesteś tu
niemile widziana. Chłopaki cię lubią – powiedział, żeby jakoś podnieść ją na
duchu.
Jakoś tego nie
zauważyła, ale cieszyła się, że wreszcie rozmawiali w miarę normalnie, nie
prychnęła więc złośliwie, mimo iż długo miała taki zamiar.
Tuż przed ich
nosem przeszedł Jay w samych ciasnych gaciach. Był tak zaspany, że nie zwrócił
uwagi na rozmawiających. Otworzył lodówkę i wyciągnął z niej butelkę mleka,
którą opróżnił duszkiem. Dopiero wtedy powrócił do życia, bo spojrzał zdziwiony
na Monię i Toma, zastanawiając się, czy przypadkiem nadal nie śni.
- Założyłbyś
coś na siebie – zwrócił uwagę Tom, a chłopak lekko zawstydzony i niebywale
zszokowany, wyszedł z pomieszczenia, po drodze potykając się o pozostawiony
przez Monikę bagaż.
Swoim krzykiem
obudził Madzię i Natha, którzy spali na przeciwnych sobie łóżkach, a teraz
zaspani wpadli do siebie po raz enty, wywołując tym niezręczną atmosferę.
- Może zacznę
chodzić w kasku, bo przebywanie koło ciebie jest dość niebezpieczne –
powiedziała ze złością, rozmasowując bolącą głowę.
- Przepraszam,
byłem zaspany, nie widziałem cię… - tłumaczył się chłopak. Nie rozumiał, skąd
nagle u dziewczyny taka wrogość. Prawda była taka, że katalizatorem były jego
słowa, a fakt, że kleiła się do niego jakaś Dionne Bromfield tylko spotęgował
nieprzyjemne uczucie. A może rano była po prostu rozdrażniona?
Nastolatka
minęła Jaya w samych gaciach i zamknęła się w małej łazience.
- Dzień dobry
wszystkim – oznajmił Siva, który właśnie wstał z ziemi, na której spędził całą
noc. Czuł się połamany, ale i zadziwiająco wyspany.
- No pięknie,
teraz to i mnie obudziliście – odezwał się Max, zeskakując z górnego łóżka tak
głośno na ziemię, że Jayne uniosła się gwałtownie na swoim posłaniu, uderzając
głową w deski.
Wszyscy się
denerwowali przez jakiś czas po przebudzeniu, by ostatecznie skończyć ze
śmiechem na ustach.
- Wprowadzamy w
życie plan zemsta na Jayu? – spytał Nath, nachylając się do ucha Madzi tak, że
aż przebiegły ją ciarki.
- W porządku –
powiedziała, odskakując od niego jak oparzona. – Przyniosę materiał.
Poszła po dysk,
który chcieli włożyć do odtwarzacza, kiedy wszyscy się ogarną i usadowią w
jednym miejscu. Trochę to potrwało. O ósmej byli już po śniadaniu i porannej
toalecie. Zasiedli w autobusowym salonie, oczekując na zapowiedziany pokaz.
- Tego nie da
się opisać słowami, więc… zapraszam do obejrzenia – powiedział Nath, wciskając
przycisk odtwarzania.
Jayne
rozmawiała z kierowcą, pozostała więc wyłączona z tej małej intrygi, co w
gruncie rzeczy było dobre. Tom i Jay siedzieli po turecku na ziemi. Monia
przysiadła na brzegu kanapy, na której siedział połamany Siva i Max. Madzia i
Nath przysiedli z boku, by lepiej przypatrywać się swojemu arcydziełu.
Na czarnym
ekranie wyświetlały się informacje dotyczące bohaterów filmu. Monika spojrzała
zdziwiona na Jaya, ale ten wzruszył ramionami, bo nie miał pojęcia, o co
chodzi.
-„Dlaczego
jesteś taki wysportowany?” – przeczytał na głos Max, zerkając na autorów filmu.
– Co to takiego?
- Oglądaj dalej
– poleciła Madzia.
Wyświetlił się
podtytuł „Zemsta jest słodka” i wtedy Łysy zrozumiał, o co chodzi. Sivy nie
było wtedy z nimi, Tom był lekko podchmielony, a Jay i Monika zbyt pijani.
Dlatego były dla nich zaskoczeniem pojawiające się na ekranie postaci, płaczące
rzewnie i zachwycające się walorami fizycznymi ciemnoskórego członka JLS.
- Co do
cholery? – spytała Monika, widząc, jak łzy ciekną jej po policzkach, kiedy
razem z Jayem obejmują się i wylewają swoje zachwyty i żale.
Nagle ekran
zmienił się, ukazując Marvina Humesa na czarnym tle bez koszulki. Okręcał się w
zwolnionym tempie, a w tle leciało „You
Are So Beautiful”. Następnie cięcie i znowu powrót do samochodu i zbliżenie
na roztkliwioną dwójkę.
Max, Tom i Siva
zaśmiewali się do rozpuku. Madzia i Nath chichotali i nawet Jay siedział z
uśmiechem na twarzy. Monika za to miała nietęgą minę.
- I to się
nazywa zemsta! – oznajmił Tom po skończeniu seansu, przybijając Madzi i Nathowi
piątki. – Może to cię zniechęci do naigrywania się z wszystkich i wszędzie –
zwrócił się do Jaya, który się zaśmiał.
- I co, Monia?
Podobała ci się ta kompilacja? – spytała Madzia, ale widząc spojrzenie siostry,
zaczęła żałować, że zapytała.
- Dlaczego mnie
kręciłaś w takim stanie? - Słowa starszej z dziewczyn były nad wyraz poważne.
- Bo to
zabawne!
- Nie, to wcale
nie jest zabawne! – oburzyła się Monia. – Zabiłabyś mnie, gdybym zrobiła coś
takiego tobie!
- Ale zrobiłaś
mi zdjęcie w windzie! – Madzia stanęła w swojej obronie.
- Ale nie
pokazałam go nikomu! Pozwoliłam ci je usunąć. Nigdy bym cię tak nie ośmieszyła!
- Nie wiem, czy
zauważyłaś sens tego filmu, ale głównie chodziło nam, żeby nabijać się z Jaya –
wtrącił Nath w obronie przyjaciółki.
Nie zdawały
sobie nawet sprawy, że rozmawiały po angielsku. Język wszedł im w krew do tego
stopnia, że zaczynały nawet między sobą go używać.
- Hej, daj
spokój Brukselka! – powiedział Max. – To było zabawne.
- Trochę
zabawne – przyznała, zakładając ręce na piersi.
- Bardzo
zabawne – poprawił ją Jay, obejmując ją ramieniem.
- Co, liczysz,
że się uspokoję na twoją prośbę, bo mnie przykryłeś kocykiem? – prychnęła. -
Swoją drogą, dzięki, że ty o mnie pomyślałaś! – zwróciła się do Madzi z
wyrzutem.
- Ja po prostu
mam lepsze serce. – Jay wzruszył ramionami, a Monika wreszcie się uśmiechnęła.
- Macie
szczęście, że wracam do domu, bo jeśli jeszcze raz ktoś mnie nagra z ukrytej
kamery…
- Tylko że to
nie była ukryta kamera! – zauważyła Madzia, a siostra rzuciła jej lodowate
spojrzenie. – Dobra, następnym razem nagramy tylko Jaya.
- Hej! –
Wspomniany chłopak udał obruszenie i wszyscy się roześmiali.
- Co mnie
ominęło? – spytała Jayne, która właśnie pojawiła się w pomieszczeniu.
- Nic takiego.
Po prostu zapanował pokój – wyjaśnił w skrócie Siva, czym ponownie rozbawił
wszystkich.
~*~
Nie mam zielonego pojęcia jak Ty to robisz ale ja znowu leże ze śmiechu:D
OdpowiedzUsuńMaskara!Twoje teksty mnie rozwalają na łopatki:D a stwierdzenie "zemsta jest słodka" jest najlepszym określeniem tego filmiku,który zrobili Nath i Madzia^^
Tak swoją drogą to coś mi się wydaje,że Madzia jest zazdrosna o Nath'a:D
Fiu,fiu zazdrość,lubię to!;D
Rozdział genialny i już nie mogę się doczekać następnego*.*
Cudowny :D I zawsze się coś dzieje, i nie zbyt szybko. Bardzo mi się podobał i nie raz się śmiałam ;P ! Tylko boję się trochę wigilijnego odcinka, bo napisałaś że twój ulubiony, a jak widzę jesteś na prawdę wielką fanką TW + zbliża się u nich przerwa i Maggie jedzie do Nathan'a.. Kurde jak coś bd pomiędzy nimi, to nie dam rady czytać tegoo. JA CHCĘ ONE DIRECTION ;D;D;D :**
OdpowiedzUsuńNo heloł! Tu Miśka! :)
OdpowiedzUsuńCzemu mnie tak długo nie było, i czemu mam inny nick, wyjaśniłam ci w mejlu (chociaż nie wiem, czy go przeczytałaś). Ale jestem i komentuje.
Rozdział po prostu niesamowity! :D
Max jaki drobiazgowy - "Tu jest jeszcze pół głowy Oritse." :p
"I czapeczki. Nie zapominaj o czapeczkach." - no tak, bo dla Jay'a czapeczki są najważniejsze. Ważniejsze nawet od tortu. ;D
Tomtom jako pirat, to nawet pasuje, w sumie gościu nawet trochę tak wygląda. :> Pozatym Tom podobno bardzo lubi papugi. ;)
No i jeszcze jego ataki histerii, jebłam. :D
A Madzia i Nathan znowu na siebie wpadają, widać że ich do siebie ciągnie. ;3
"Jay wygląda jak Susan Boyle" - a to nie Hazza tak wygląda? ;D
"Władcę Pierścieni" to bym sobie obejrzała, a już z Wantedami to w ogóle... ;D
A oto Dionne w definicji Maxia - "ma 15 lat, wygląda na 25, i najwyraźniej ślini się do naszego Nathanka."
Od kiedy Monia ma ataki kichania? ;p "Jakoś nikt nie wstał, więc rozważała ponowny atak kichania, ale była dopiero siódma." - ten moment całkowicie mnie rozwalił. :D
Tom w końcu objawił swe miłosierdzie - "Zupełnie jakby nikotyna dała mu takiego kopa, że nagle zapragnął zmienić siebie i świat." ;)
"Może zacznę chodzić w kasku, bo przebywanie koło ciebie jest dość niebezpieczne." - Madzi się na sarkam zebrało ;]
No a ten filmik z Jay'em i Moniką to po prostu boski jest. :] Weź, jak to wyglądało w mojej głowie. ;D
Także czekam na następny. :)
Czymaj sie! ;D
Next :***
Boże kocham ten rozdział :) cudowny jest :) Dawaj next :)Szybko bo nie mogę się doczekać. :-)A no i jutro Boże Narodzenie no to
OdpowiedzUsuńNiech choinka pachnie lasem,
niech zwierzaki mówią basem.
Niech w Twym domu radość gości,
a w karpiu będzie mało ości.
A tak bez ości to najwięcej radości. Wszystkiego co dobre. Miłości która będzie na zawsze. No i świetnej zabawy sylwestrowej. :*
Cudowny rozdział. Normalnie leżę ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuńMadzie i Nathana do siebie ciągnie ^^
Jestem ciekawa co będzie się działo w następnych rozdziałach. Zwłaszcza w święta, w domu Natha xD
A zemsta na Jayu była świetna :)
Czekam na kolejny.
Hejka! Tu Boo Bear, nie chcę mi się logować :P
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny! Brukselka z tą kamerą mnie rozbraja! Ale też bym się tak zachowywała, gdyby udało mi się cyknąć fotkę z moim idolem :)
Plan wcielony w życie, a 'Jaynica' ma za swoje :D zemsta jest słodka!
I te smsy od Liama... Myślę, że już czas, żeby Madzia odpisała chłopakowi! Widać, że mu zależy, a ona go zwodzi biednego :( chociaż muszę przyznać, że do Natha lepiej pasuje. Zdecydowanie bardziej wolę Mathan od Miam :P
Tom to super gość, naprawdę dobry z niego przyjaciel, choć może nie zawsze to pokazuje. Sposób w jaki traktuje Monikę i te teksty o innych zespołach... ale w kryzysowej sytuacji potrafi stanąć na wysokości zadania.
No i mam nadzieję, że Maggie nie będzie pracowała dla tych wypindrzonych lasek! Ma zostać z TW albo wrócić do 1D koniec kropka! :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek! :*
PS. to że nie komentuję, nie znaczy, że nie czytam :) po prostu mam mało czasu, ale postaram się jakoś komentować częściej. A Ty tymczasem pisz dalej!!! xx
No co ja Ci mogę napisać ;D Rozdział jak zawsze świetny. nic nie dzieje się za szybko, ale nie takiej akcji z sms od Liam'a się spodziewałam :(( Myślałam że coś więcej się wydarzy, no ale trudno. Mam nadzieję, że z Nathan'em nic się nie wydarzy na tej wigilii u niego w domu. Mam nadzieję, że ona spotka się w najbliższym czasie z One Direction, bo tylko na to czekam. Ja chcę wielkiego powrotu 1D, i najlepiej współpracy z nimi!!! :))
OdpowiedzUsuńWOW! Rozdział naprawdę udany. Kiedy czytam twoją twórczość, mam wrażenie, że moje opowiadanie może się zakopać siedem metrów pod ziemią ze wstydu... Czekam z niecierpliwością na następne części. I życzę weny na przyszłość i Wesołych Świąt.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię za ten rozdział :) Jest idealny,a poza tym długi :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Wesołych Świąt :3