Kilka godzin później Madzia
zaczęła żałować, że nie wyskoczyła z ciuchów, kiedy była ku temu okazja. Czuła
się jak Kate Winslet dryfująca na wodzie na pieprzonych drzwiach po katastrofie
Titanica. Albo nie! Jak Leo DiCaprio, który nie zmieścił się na drzwiach, bo
ona nie mogła posunąć swojej grubej dupy. Reasumując, poczuła, że cała
drętwieje.
- Dobrze się czu… czujesz? – spytał z troską Nath,
widząc, że jej głowa oparła się o jego ramię po raz pierwszy od dziwacznej
pozycji, którą przyjęli.
- Chce mi się spać… -
oświadczyła, szczękając zębami.
- Nie, nie możesz! – ożywił się
i zaczął pocierać ją z całych sił (które w obecnej chwili były jeszcze bardziej
wątłe niż zazwyczaj). – Wydaje mi się, że jest już ranek, wytrzymaj jeszcze
chwilę!
Do rana było jeszcze sporo czasu. Dochodziła
dopiero północ, ale przecież nie mogli o tym wiedzieć, bo nie mieli ze sobą
zegarka.
Jednak jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki światło w chłodni zapaliło się i do ich uszu doszedł
głuchy odgłos metalowych drzwi, które początkowo nie chciały ustąpić. Zapewne
było to spowodowane podłogą skutą cienką warstwą lodu, która blokowała ich
otwarcie.
- Cholera, nie mogę wejść! – mówił
jakiś męski głos po drugiej stronie, kiedy drzwi lekko się uchyliły. Madzi
wydał się znajomy. – Cholera!
- Tom? – spytał zachrypniętym
głosem Nath, budząc się z letargu, w który popadł.
Madzia momentalnie podniosła się do
pozycji siedzącej, przez co zakręciło jej się w głowie i runęła jak długa na
ziemię. Chłopak nie zdążył jej złapać, bo sam miał ograniczoną percepcję no i
siły, których ubyło mu razem z ubytkiem ciepła. Uderzyła o posadzkę tak, że
zaczęła boleć ją dupa.
- Idiota! – warknął Tom, który
właśnie otworzył drzwi z kopa i stanął nad nią jak za starych dobrych czasów.
Widziała go jak przez mgłę. Obok stał zawstydzony Nath, który nadal szczękał
zębami.
- Zabierzmy ją stąd! –
zakomenderował Max, stojący z tyłu, który rozbijał butem lód, by otworzyć
szerzej drzwi.
- Najmocniej przepraszam! – powtarzała
pracownica hotelu pozostająca gdzieś z tyłu. – Nawet tu nie zajrzałam, bo nie
spodziewałam się, że zamknęli drzwi…
- Co wy w ogóle robiliście w chłodni?! –
spytał ze złością Tom, podnosząc Madzię na ręce i ruszając w stronę wyjścia,
gdzie kobieta podała mu ciepły koc, którym przykrył dziewczynę.
- Mściliśmy się – wyjaśnił zawstydzony Nath,
przyjmując od pracownicy hotelu koc i owijając się nim w mgnieniu oka.
- Chyba na sobie – prychnął Łysy.
- Nie, na Jayu. Ale to już nieważne. – Nath
chciał machnąć ręką, ale prawie zupełnie mu zdrętwiała.
- Chodźmy szybko na górę! Trzeba ich położyć i
wygrzać! – zakomenderował zatroskany Max.
W windzie Madzia poczuła się znacznie
lepiej. Tom rozgrzewał ją, pocierając jej ciało przez koc, co przyniosło
znaczną ulgę. Nie śmiała prosić, żeby zrobił to samo ze stopami, których
niemalże nie czuła.
- Jak nas w ogóle znaleźliście? – spytał
Nath, który był najwyraźniej bardziej odporny na chłód. Cóż, zapewne chodził w
modnych niezbyt ciepłych kurtkach cały rok, podczas gdy ona opatulała się od
stóp od głów, ilekroć temperatura spadała poniżej zera.
- Zabawna historia. Ja na to wpadłem –
oświadczył z dumą Max, a Nath spojrzał na niego spode łba.
- Co w tym zabawnego?
- No… Jeszcze nie opowiedziałem.
- No to na co czekasz?! – spytał
zniecierpliwiony Tom.
- Chciałem zbudować napięcie – naburmuszył się
Łysy, ale szybko się rozchmurzył. – Podzieliliśmy się na dwie drużyny i
zaczęliśmy przeszukiwać hotel jak tylko zapalili światła. Żadne z was nie
odbierało telefonu, więc byliśmy naprawdę zmartwieni. Kiedy już chcieliśmy iść
na piwo…
Chłopak musiał urwać swoją pasjonującą
opowieść, bo winda zatrzymała się na upragnionym piętrze.
- Dasz radę iść sama? – spytał Tom, a Madzia
pokiwała głową twierdząco. Wolałaby, żeby ją zaniósł do pokoju, bo lekko
słaniała się na nogach, ale i tak dużo już zrobił donosząc ją do windy. – A ty
Nath? – zwrócił się do kumpla, który posłał mu mordercze spojrzenie.
- Ja zaniosę naszą dziecinkę – oświadczył Max i
próbował podnieść najmłodszego członka zespołu, ale mu się nie udało, bo się wywinął.
Doszli do drzwi pokoju hotelowego, w którym spali w piątkę.
- Mamy w pokoju czajnik elektryczny, zaparzymy wam herbatę – zapowiedział Tom, wyciągając z kieszeni kartę magnetyczną i
otwierając drzwi.
Ich oczom ukazał się niecodzienny
widok. Seev, Jay i jakaś dziewczyna stali przed telewizorem z interaktywnymi
kontrolerami do konsoli w dłoniach i grali w kręgle.
- Brukselka? – spytał zszokowany Max, w
dziewczynie odzianej w piżamę rozpoznając wariatkę, która uciekła z taksówki
bez płacenia.
- Och, to jest Monica, siostra Maggie – oznajmił Jay jak gdyby nigdy nic, wciskając na pilocie pauzę. Zdawał się nie
zwracać uwagi na zszokowane miny Maxa i Toma, którzy o tym bliskim stopniu
pokrewieństwa nie mieli zielonego pojęcia. – A wam co się stało?
Troje zajętych grą spojrzało na przybyszy, z
których dwoje owiniętych było kocem.
- Zatrzasnęli się w chłodni – wyjaśnił jak gdyby
nigdy nic Tom i skierował się do szafki na której stał elektryczny czajnik. -
Miętowa czy malinowa? – spytał, ale wszyscy go zignorowali, zajęci łapaniem się
w sytuacji.
Było niezręcznie, bo każdy rzucał pytania,
ale nie otrzymywał odpowiedzi, bo zapanował za duży zgiełk.
- Po kolei – zakomenderował Siva. –
Kto się zatrzasnął w chłodni i dlaczego?
- Jak to kto? Nasze gołąbeczki! –
oświadczył Max, siadając na łóżku i zabierając się za jedzenie kupnego
popcornu, który zaserwowali sobie jego koledzy. – A my ich znaleźliśmy, podczas
gdy wy, idioci, zabawiacie się tu z tą wariatką.
- Hej, wypraszam sobie! – odezwała się
Monika, która nagle poczuła się niechciana, mimo iż przez dwie godziny
przebywała z chłopakami, którzy ją „przygarnęli”.
- Nie wszyscy na raz, bo się nie
dogadamy! – Jay stanął między naburmuszonym Tomem, a nową koleżanką, która
zapomniała o fakcie, że jest w samej piżamie i stanęła w pozycji bojowej. – Nie
szukaliśmy Natha i Maggie, bo mieliśmy małą sytuację awaryjną.
- Już to widzę. Pewnie znowu macałeś ją po
cyckach! – prychnął Tom, a Madzi oczy wyszły z orbit.
- Co robił?! – spytała, ale zupełnie ją
zignorowali.
- Przestań wypominać, Max robił to samo! – bronił
się Jay, a Madzia zemdlałaby ponownie, gdyby miała na to siły.
- Miętowa czy malinowa? – ponowił pytanie
Tom, któremu zagotowała się woda. Nie otrzymał odpowiedzi.
- Nikt mnie nie macał! – wtrąciła
Monia, która chciała załagodzić to nieporozumienie. – Przynajmniej nie celowo... Ale chciałabym wiedzieć,
w jaki sposób zatrzasnęliście się w chłodni?
- Co tu robi Brukselka? – spytał Max,
który od przybycia do pokoju tylko czekał, żeby się pochwalić swoim bohaterskim
czynem. Najpierw jednak musiał wyjaśnić wszystkie swoje wątpliwości.
- Miętowa czy malinowa? – Tom najwyraźniej
był już lekko podirytowany, bo w jego głosie słychać było zdenerwowanie.
- Miętowa!!! – odkrzyknęli zgodnie wszyscy,
żeby wreszcie dał spokój.
Dziewczyny słyszały, że pytał
jeszcze o cukier, ale natłok słów pozostałych członków zespołu nie pozwalał się
skupić na jedynym z nich, który martwił się o zmarzniętych zaginionych, którzy
w cudowny sposób się odnaleźli.
- W skrócie to poszliśmy po mięso do
chłodni i wtedy wyłączyli prąd, a drzwi były magnetyczne, więc utknęliśmy
zamknięci i zmarznięci – wyjaśnił Nath, wskakując pod kołdrę i zapraszając
Madzię, która jednak pokręciła głową, bo nie miała ochoty na łóżkowe przygody.
– A co się stało tutaj?
Koc i temperatura pokojowa już sprawiły,
że Madzi było o niebo lepiej. Przysiadła na brzegu łóżka i z wdzięcznością
przyjęła od Toma herbatę, którą jej zaparzył. Nath również dostał swój kubek, a
chłopak, który ich obsłużył, rzucił się na swoje łóżko i rozprostował nogi, nie
bacząc, że zrzuca miskę z popcornem. Monia jak ostatnia pedantka doskoczyła do
niej, by pozbierać to, co dało się uratować, a resztę wyrzucić. Tom mierzył ją
pogardliwym wzrokiem. Być może był zły za to, że na niego wpadła i zderzyła się
z nim czołami?
- Nikt nie wspomniał, że ja byłem tym,
który wpadł na to, że siedzą w chłodni – wtrącił Max, który nie był
usatysfakcjonowany, że nikt nie poświęca mu dostatecznie dużo uwagi.
- W jaki sposób? – zdziwił się Siva, który
od początku stał cichutko, mimo iż kiedy otworzyli drzwi, ujrzeli go
roześmianego i rozgadanego (Madzi wydawało się nawet, że krzyczał coś w stylu
„a masz!”).
- Drogą dedukcji. – Łysy popukał się w czoło, a
wszyscy spojrzeli na niego krzywo. – Przypomniałem sobie, że Nath podczas
ostatniego kawału, który wyciął mu Jay, powiedział, że kiedyś pójdzie po wielki
kawał mięcha i mnie olśniło. – Wzruszył ramionami.
- Dobrze, że jest zawzięty, bo ja chciałem iść na
piwo – przyznał szczerze Tom, a do Madzi rzucił z uśmiechem. – Bez obrazy.
- Ale już czujesz się dobrze? – spytała z troska
Monia, spoglądając na siostrę, która dosłownie wessała się w szklankę herbaty
miętowej.
- Ciepło – odpowiedziała tylko Madzia, próbując
zorientować się w sytuacji. – A jak ty…?
Nastolatka nie zdążyła dokończyć, że
nie ma pojęcia, w jaki sposób jej siostra znalazła się w pokoju z chłopakami i
to w samej piżamie.
- Reasumując, była mała awaria prądu i Monica
utknęła na korytarzu, bo zatrzasnęła w pokoju klucz. W recepcji nie chcieli jej
wydać zapasowego, bo nie miała dokumentów. No to ja i Seev zaproponowaliśmy
jej, żeby przeczekała u nas, aż zjawi się ktoś, kto potwierdzi jej tożsamość –
wyjaśnił Jay, a Max zmarszczył brwi.
- Jakoś nie była skora do rozmowy, kiedy
widzieliśmy ją na korytarzu – zauważył.
- Dziwisz się? Nie każdy lubi,
kiedy obcy ludzie macają go po cyckach – wtrącił najmłodszy członek zespołu,
który dochodził do siebie pod kołdrą z kubkiem ciepłej herbaty w dłoniach.
- Po prostu byłam zażenowana
faktem, że rozwaliłam instalację i… - zaczęła Monika, a Nath i Madzia
równocześnie wypluli ciecz, którą właśnie nabrali do ust.
- Co?! – spytali chórem, a Monia się
zmieszała.
- Nie przywykła do naszych
gniazdek – wyjaśnił Siva.
- Ale przecież sama mi
tłumaczyła przez telefon, że… nie rozumiem… Przez ciebie prawie zamarzłam w
chłodni! – warknęła Madzia, a Monia skuliła się w sobie. – Wiedziałam, że to
przez ciebie! Po prostu wiedziałam!
- Jeśli cię to pocieszy, to musiałam
przemaszerować przez cały hotel w piżamie – usprawiedliwiła się starsza
siostra.
- I na boso – dodał Jay.
- No właśnie.
- Podsumujcie, bo nieco się zgubiłem
– poprosił Tom, przysiadając na łóżku i świdrując wszystkich wzrokiem.
Najwidoczniej parząc herbatę pogubił
się nieco w zeznaniach swoich kolegów.
- Podzieliliśmy się na dwie
grupy. Ty i Max dzięki jego zadziwiająco błyskotliwej dedukcji odkryliście, że
Maggie i Nath zatrzasnęli się w chłodni i utknęli tam przez awarię prądu
spowodowaną przez Monicę, która zatrzasnęła klucz w swoim pokoju i nie mogła
się do niego dostać, stąd zaproszenie ode mnie i Sivy, bo w recepcji nie
chcieli jej wydać zapasowego. – Jay wzruszył ramionami, bo nic więcej nie
przychodziło mu do głowy.
- No dobra. Ale skoro Maggie została cudownie
odnaleziona, to chyba może zejść i poświadczyć tożsamość swojej siostry, no
nie? – spytał Siva, a wszyscy zgodnie pokiwali głowami i przenieśli wzrok na
najmłodszą członkinię swojej paczki, która zasnęła słodko na kołdrze łóżka
Natha, który również już chrapał.
Opróżnione z herbaty miętowej kubki leżały
pod łóżkiem, a oni zmarznięci i zmęczeni pogrążyli się w objęciach Morfeusza.
- Obudzę ją i już nie będę wam przeszkadzać –
oświadczyła dziewczyna, podchodząc do siostry i chcąc szturchnąć ją, żeby się
ocknęła z letargu.
- Zaczekaj! – zawołał Jay,
podbiegając do śpiących i pstrykając im kilka fotek. – Dla potomności –
wyjaśnił, widząc zdziwione miny wszystkich.
- Zabawne, że poszli do tej chłodni po kawał mięcha,
żeby wyciąć ci kawał, a ostatecznie po raz kolejny stali się obiektem twoich
kpin – westchnął Łysy, siadając obok Toma.
Siva, widząc, że wszyscy zajmują pozycje siedzące,
odłączył konsolę i ogarnął nieco pokój.
- Co ja poradzę, że jestem
mistrzem dowcipu? – spytał Jay, chichocząc. – Proponuję ich nie budzić, tak
słodko razem wyglądają.
- Na pewno są przemarznięci i
zmęczeni. Masz rację. – Monia wzruszyła ramionami, podeszła do siostry i
szczelniej okryła ją kocem, który dostali od pracownicy hotelu, która dopuściła
się zaniedbania. – Dzięki, że pozwoliliście mi tu spędzić trochę czasu.
Dobranoc.
Ruszyła do wyjścia, odwracając wzrok przed
zniesmaczonym wyrazem twarzy Toma.
- A ty gdzie się wybierasz? –
spytał zszokowany Max.
- Do recepcji. Poczekam aż wasza menedżerka
się obudzi.
- Ty chyba żartujesz! Chcesz spędzić noc w recepcji?
– zdziwił się Jay. – Nie ma mowy, zostaniesz z nami.
- Dzięki, ale to będzie dosyć dziwne –
uśmiechnęła się lekko. – No i nie chcę robić kłopotu. W końcu w ogóle się nie
znamy.
- No właśnie – wtrącił Tom, składając ręce na
piersi, co tylko uświadczyło Monię w przekonaniu, że nie jest tu mile widziana.
Nawet gdyby była ich wielką
fanką, nie chciałaby spędzić tu nocy. Byłoby to zbyt niezręczne. Zdawała sobie
sprawę, że jej siostra może mieć w kieszeni kartę magnetyczną do swojego
pokoju, w którym mogłaby się przespać, ale nie chciała jej budzić. Nastolatka
miała wargi zsiniałe z zimna. Co prawda powoli na policzki powracał kolor, ale
i tak widać było, że jak nigdy wcześniej potrzebuje wypoczynku i ciepła.
- Przekimam się z Tomem, a ty
możesz spać w moim łóżku – oznajmił jak gdyby nigdy nic Łysy, wygładzając swoją
pościel.
- Ty chyba żartujesz! – warknął Tom, rzucając
mordercze spojrzenie kumplowi. – Nie mam zamiaru dzielić się z tobą tą
ograniczoną przestrzenią. To jednoosobówka!
- To nie będzie konieczne. I tak nie zmrużę oka,
równie dobrze mogę siedzieć w recepcji. – Monia wzruszyła ramionami. Głos miała
ściszony, żeby nie obudzić Madzi i Natha, którzy teraz leżeli znacznie bliżej
siebie, najwyraźniej we śnie zmienili pozycję na bardziej wygodną.
Nie przekonywali jej, żeby została, ale
rzucali Tomowi mordercze spojrzenia, bo nie wykazał się dobrymi manierami,
praktycznie zmuszając dziewczynę do spędzenia nocy na hotelowym holu. Bo tak
właśnie zrobiła. Nie zamierzała schodzić na dół i narażać się na pogardliwe
spojrzenia gości hotelowych i wrednego recepcjonisty, przed którym praktycznie
uciekła. Ciekawe, czy jej szukał. Nie miała ochoty na kolejne ekscesy z
ochroną. Miała nadzieję, że Madzia obudzi się w nocy i wyjdzie na hol, żeby
dostać się do swojego pokoju. Wtedy ją wybawi od samotnego kręcenia się bez
celu. Postanowiła pojeździć sobie windą w górę i w dół, żeby zabić czas.
Wcisnęła wiele przycisków na zmianę w kolejności piwnica-ostatnie piętro.
Usiadła na podłodze oparta plecami o ścianę i rozkoszowała się darmową
przejażdżką. Było grubo po północy, więc nawet niedobitki pijaków z baru
powinni zasypiać już we własnych łóżkach. Czuła się bezpieczna, mimo iż zawsze
obawiała się jeździć windą.
- Tak czułem, że nie dojedziesz do recepcji –
oświadczył znajomy głos, w którym rozpoznała Jaya.
Podniosła zaspane powieki, żeby upewnić się, że
to on nad nią stoi.
- Czy ja… zasnęłam w windzie? –
spytała zdezorientowana, a on roześmiał się szczerze.
- Na to wygląda. Będziesz miała
co opowiadać.
- Do przygód Madzi i tak mi daleko – stwierdziła, rozcierając zaspane oczy. A mówiła im, że i tak już nie zaśnie. Co
za przypał!
- Tom już śpi, nie będzie protestował. Zapraszamy
do nas. – Chłopak uśmiechnął się i wyciągnął w jej stronę rękę.
Chwyciła ją i podniosła się do pionu. Chciała
odmówić, ale oczy same jej się zamykały, a już na pewno nie chciała, żeby rano
obsługa hotelowa znalazła ją w windzie. Zresztą, nie miała pewności, czy
czasami nie ma tu kamer.
- Madzia jeszcze śpi? – spytała,
kiedy maszerowali wzdłuż korytarza. Momentu wysiadania z windy w ogóle nie
pamiętała, chyba zdrzemnęła się idąc, o ile coś takiego w ogóle było możliwe.
- Madzia? – zachichotał.
- No… Maggie – poprawiła się, zdając
sobie sprawę, że przecież tak ją nazywali.
- Śpi jak aniołek. I to w objęciach Natha.
Jak tylko wyszłaś ułożyli się w wygodnej pozycji. – Doszli już do drzwi pokoju
chłopaków, ale o tym Monia nie miała pojęcia. Czuła się jak pijana, bo nie
kontaktowała, co się wokół niej dzieje. Starała się mówić trzeźwo i miała
nadzieję, że język jej się nie plącze.
- I pewnie masz zdjęcia, co? –
spytała, a on znowu się roześmiał.
- Jak się obudzisz, to ci pokażę.
- Ale ja nie śpię… - Ziewnęła.
- Yhm. Pewnie. – Zdała sobie sprawę, że
opiera twarz o jego ramię i przygotowuje się do drzemki.
- Przepraszam. – Pospiesznie odskoczyła, ale nie
miał jej tego za złe. Śmiał się tylko. Więcej nie zdążyła zauważyć, bo weszli
do ciemnego pomieszczenia.
- Zaproponowałbym ci
skorzystanie z łazienki, ale najwyraźniej jesteś już gotowa do spania –
powiedział, kiedy znaleźli się w pokoju i przyglądali się śpiącym członkom
zespołu.
No tak. Była w końcu w piżamie. Nie miała pojęcia,
ile czasu minęło, odkąd stąd wyszła, ale Tom smacznie chrapał, Madzia i Nath
leżeli ściśnięci na jednym łóżku, Max kimał na wznak na swoim, a Siva sprzątał
kubki po herbacie i popcorn.
- Max chciał iść cię szukać, ale chyba znalezienie
jednej zguby w ciągu wieczora go przerosło, bo zasnął. I to w swoim łóżku, więc
będziesz musiała przespać się w moim – wyjaśnił Jay.
- A ty?
- Kanapa.
- Połóż się u siebie, ja i tak nie będę…
spać. – Jej słowa przerwało przeciągłe ziewnięcie.
- Tak… Właśnie widzę.
Ruszyła na kanapę i usiadła, zanim zdołał ją
poprowadzić w kierunku swojego łóżka. Przyłożyła głowę do miękkiej hotelowej
poduszki, która równie dobrze mogła być kupką bielizny któregoś z chłopaków.
Była zbyt zaspana, żeby się nad tym zastanawiać.
- Spała w windzie – wyjaśnił Jay Sivie, który
najwyraźniej pytał, gdzie odnalazł zgubę.
- Kładź się, ja posprzątam. – Słowa
Sivy były ostatnimi, które usłyszała, zanim
zasnęła.
Przespała całą noc
bez przeszkód, co również graniczyło z cudem. Rano obudził ją przeciągły
wrzask.
Nath leżał na ziemi tuż obok łóżka, w którym
spał z Madzią. Dziewczyna opatulona kocem, próbowała zorientować się w sytuacji
i zrozumieć, dlaczego drugi raz w ciągu dwóch tygodni spędzała noc z członkiem
zespołu, dla którego pracowała. Najpierw Liam, teraz Nathan… Kto będzie
następny? Aston z JLS? Miała szczerą nadzieję, że ta przyjemność ją ominie.
- Dlaczego pozwoliłeś mi tu spać? –
spytała z wyrzutem Madzia, spoglądając na kolegę, który zbierał się z ziemi.
Z łazienki dochodził do nich głos wody z
prysznica. Madzia nie zwróciła uwagi, że nie ma Sivy, który wstał najwcześniej.
Max i Jay zaśmiewali się do rozpuku z przekomicznej scenki przebudzenia śpiącej
królewny w objęciach swojego księcia. Tom nadal kimał w swoim łóżku, jak gdyby
nigdy nic.
- Dzień dobry, ptaszki! – Usłyszeli od progu i
ujrzeli Jayne Collins z plastikową tacką, na której znajdowało się kilka kubków
kawy. Kobieta zamarła, widząc swojego najmłodszego podopiecznego i swoją
podopieczną tak blisko siebie. – Co tu się wyczynia? Szukam cię cały ranek,
pukam do drzwi, dzwonię, pukam do twojej siostry… A tu zero odpowiedzi!
Monia wyściubiła głowę z koca, którym ktoś ją
opatulił, kiedy spała. Najprawdopodobniej był to koc, którym był przykryty Nath
zanim wskoczył pod ciepłą kołderką.
- Przepraszam, ale wczoraj był wypadek
i… - próbowała się tłumaczyć Madzia, ale Jayne ją uciszyła.
- Tak to się teraz nazywa? Możesz mi wyjaśnić, jak
to się stało, że ty i twoja siostra śpicie w jednym pokoju z chłopakami? Wiecie
co by było, gdyby wparował tu jakiś fotoreporter?! – Pytania spływały na
dziewczyny jak potok. Było raczej niemożliwe, żeby fotoreporter przedostał się
przez ochronę, ale całkiem prawdopodobne było, że któryś z pracowników hotelu
mógłby wejść do pokoju i porobić kompromitujące fotki.
Monika widząc, że Madzi głos uwiązł w gardle,
postanowiła wyjaśnić sytuację.
- Wczorajsza awaria prądu spowodowała, że
Madzia i Nath utknęli w chłodni. Było ciemno, ja utknęłam na korytarzu bez
klucza do hotelu, więc chłopacy mnie przygarnęli. Wtedy odnalazła się moja
siostra, a że była przemarznięta…
- To baby Nath zaproponował jej swoje
cieplutkie łóżeczko! – oświadczył Jay, kończąc za Monikę to zagmatwane
zeznanie.
- Jaka awaria prądu? O czym wy
mówicie? – zdziwiła się kobieta, stawiając kawę na szafce tuż obok czajnika
elektrycznego.
- Nic nie wiesz, bo spałaś już od
dwudziestej – wyjaśnił Siva, który właśnie wyszedł z łazienki w kompletnym
ubraniu. – Wywaliło instalację elektryczną w całym hotelu. Drzwi się
pozamykały, zapanowała zupełna ciemność i panika.
- Jeśli mówiłby to Jay, miałabym wątpliwości,
ale skoro słyszę do od ciebie, to chyba naprawdę ominęło mnie małe zamieszanie.
– Jayne złapała się za głowę i przysiadła na łóżku, na którym siedziała zaspana
Madzia i obok którego na podłodze leżał zdezorientowany Nath.
- To ja pójdę do łazienki! –
oświadczył chłopak, odzyskując przytomność umysłu i biegnąc do wolnej łazienki.
- A ja wrócę do siebie i przygotuję się przed próbę.
– Madzia spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę ósmą. Zestawiła nogi na
ziemię i owinięta kocem chciała podreptać w stronę wyjścia.
- Stój! – zakomenderowała Jayne. – Widzę,
że masz sporo stresów do odreagowania, więc proponuję ci, żebyś zrobiła sobie
tego dnia wolne. Możesz zabrać siostrę na miasto, wspominałaś, że chcesz sobie
kupić coś do ubrania.
- Dobrze. I obiecuję, że więcej się to
nie powtórzy! - Madzia spuściła głowę zawstydzona, że po raz kolejny zawiodła
swoją pracodawczynię.
Spojrzała na przepocony sweterek i
zaklęła w duchu. Czysty pech, a wszystko przez jej siostrę, która rozwaliła
instalację elektryczną w całym hotelu.
- Czy ja mogę o coś poprosić? –
odezwała się Monika, po raz drugi zwracając na siebie uwagę.
Siedziała już na kanapie i patrzyła nieco
bardziej trzeźwym spojrzeniem. Ukradkiem wyciągnęła "śpiochy" z oczu i wytarła
strużkę śliny, ale i tak czuła się jak gówno. Dlatego śpiąc w obcym miejscu
zawsze wstawała pierwsza i pędziła do łazienki, by doprowadzić się do stanu
używalności.
- Proś o co chcesz. Rodzina Maggie jest i moją
rodziną. – Jayne rozłożyła ręce. Zapewne męczyło ją, że pracuje z takimi
wariatami, ale była naprawdę miłą i wyrozumiałą kobietą, która potrafiła sporo
znieść.
- Zatrzasnęłam klucz w pokoju i nie chcieli mi
wydać zapasowego, bo nie było nikogo, kto mógłby poświadczyć moją tożsamość…
Czy mogłabyś zejść ze mną na dół i to załatwić? – spytała z nadzieją, robiąc
maślane oczka, które przypominały raczej oczy kota srającego na pustyni. Nie
ogarniała tej kuwety, czyli sytuacji, która się wokół niej rozgrywała.
- Jasne. Tylko szybko. – Jayne pokiwała ręką,
żeby ją do siebie przywołać, ale kiedy zauważyła, że siostra jej pracownicy ma
na sobie piżamę, skrzywiła się znacznie. – Tylko najpierw się ubierz.
- No właśnie… nie mam w co. Zresztą, pół hotelu
już mnie widziało, więc wszystko mi jedno. – Monia wzruszyła ramionami.
- Skoro ci to nie przeszkadza, to chodźmy! –
oświadczyła żywo Jayne. – A wy się przygotujcie, bo o dziesiątej musimy być na
próbie.
Chłopcy pokiwali głowami ochoczo. Kiedy
dziewczyny przekroczyły próg i znalazły się na korytarzu, słyszały, jak
wrzeszczą coś do Toma, żeby go obudzić. To była naprawdę szalona noc.
- No ładne rzeczy wyczynia twoja siostra.
Liam, Nath… kto będzie następny? – mówiła sama do siebie Jayne, kiedy razem z
Moniką jechała windą na dół. – Mówiłam jej, że należy rozdzielić interesy od
przyjemności, ale jest młoda, zwariowana i… cóż, najwyraźniej zakochana.
- Zdajesz sobie sprawę, że miedzy nimi
nic nie zaszło, prawda? – spytała Monika, zszokowana, że Jayne mogła dojść do
tak absurdalnych wniosków. – W pokoju było czterech innych chłopaków no i ja, a
oni byli przemarznięci i zmęczeni. O igraszkach nie było mowy.
- Och, ja nie mówię o żadnych
igraszkach! – zaparła się kobieta. – Tych dwoje ciągnie do siebie i każdy kto
choć raz ich ze sobą widział, wie o czym ja mówię.
Monia zastanowiła się przez
chwilę. Nie zastanawiała się nad ewentualnym uczuciem rodzącym się między jej
siostrą i Nathem, ale w końcu była tu tak krótko, że nie była w stanie tego
zauważyć. Pewne było, że Madzia promieniowała dziwacznym blaskiem, ale
dziewczyna myślała, że jest to spowodowane podążaniem ścieżką marzeń.
Dotarły do recepcji i nie miały czasu na
dłuższe pogawędki. Recepcjonisty już nie było, bo jego zmiana się skończyła.
Zastąpiła go kobieta, nawet dosyć uprzejma. Starała się nie zwracać uwagi na
fakt, że dziewczyna stojąca przed nią ma na sobie tylko piżamę.
- 403, zgadza się. Już wydaję kartę
magnetyczną – oświadczyła kobieta z uśmiechem, który nagle znikł z jej twarzy.
- Cos się stało? – spytała Jayne, a Moni
pociemniało przed oczami, bo spodziewała się, o co chodzi.
- Niestety, przykro mi, ale będziemy
musieli obciążyć panią kosztami za naprawdę instalacji. Zdaje się, że to pani
wywołała spięcie poprzez nieregulaminowe korzystanie z hotelowych gniazdek.
- Słucham?! – oburzyła się Jayne. – To chyba
jakaś pomyłka!
- Ehm… no… niezupełnie – wtrąciła
Monia. – Ile to będzie kosztowało?
- 1200 funtów – odpowiedziała
recepcjonistka, a Monika i Jayne w tym samym czasie wydusiły z siebie.
- Co?!
JAK ZAWSZE ŚWIETNE, CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ. I CO DO POLUBIENIA TT NIE MA OPCJI. NIE PO TEJ AKCJI CO OSTATNIO BYŁA :)) NIE DAJĘ JUŻ RADY O NICH CZYTAĆ BO NAWET NIE MG SB TEGO WSZYTSKIEGO WYOBRAŻAĆ, BO NIE WIEM KTÓRY JEST KTÓRYM, ZNAM TYLKO NATHAN'A ;D WIĘC CZEKAM NA ONE DIRECTION. DODAJ KOLEJNY ROZDZIAŁ WCZEŚNIEJ.MOŻE DZISIAJ WIECZOREM? SZYBCIEJ BĘDZIE DO ODCINKÓW Z ONE DIRECTION ;D PROOOOOOOSZĘ <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie wychodzę i już nie zdążę umieścić dziś odcinka, postaram się jutro, choć późno wracam ze szkoły.
UsuńA jeśli chodzi Ci o akcję Zayn-Max na twitterze, to niestety to Malik przegiął pałkę, jako fanka obu zespołów zawsze jestem obiektywna przy sporach. Ale dziękuję Ci bardzo za komentarz :*
GENIUSZ po prostu GENIUSZ
OdpowiedzUsuńja cie wielbie
za talent, pomysł...
wspaniały rozdział
czekam z niecirpliwoscia na kolejny
i tak przy okazji co nie jest zbytni ci potrzebne
weeeny zycze :)
P.S wmurowało mnie ze tak wspaniale piszesz omg do tej pory wstac z krzesła nie moge ;)
Fajny , czekam na nexta
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://xxxlive-the-momentxxx.blogspot.com/
Hej czytam ten blog. Codziennie po kilka razy wchodzę na ten blog i sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału. Lubię czytać Twoje opowiadanie. Jest ciekawe i zabawne. Tak trzymaj.
OdpowiedzUsuńWow...
OdpowiedzUsuńPo prostu nie wiem co napisać.
Przez przypadek znalazłam twojego bloga i zaczęłam czytać.
Tak się wciągnęłam, że w jeden dzień przeczytałam :))
Jest całkiem inny od większości blogów, które czytam. Zwłaszcza, że większość jest o TW, lub o 1D, rzadko zdarza się żeby były obydwa te zespoły razem. A szkoda, bo sama bardzo lubię jednych i drugich.
Świetnie się to czyta, na prawdę super piszesz. Masz talent i świetne pomysły. Ja bym nie wpadła na coś takiego :)
Od teraz na pewno będę zaglądać na bloga, no i obiecuję komentować :D
Zapraszam również do mnie http://people-are-changing.blogspot.com/
Jest to opowiadanie o 1D, jak i o TW. Choć na razie ci drudzy jeszcze się nie pojawili. Ale również będą odgrywać w opowiadaniu ważne role.
Pozdrawiam i życzę weny do dalszego pisania :)
codziennie wchodzę na Twoje opowiadania i sprawdzam, czy dodałaś nowy rozdział. piszesz lekko, przyjemnie, a co najważniejsze w Twoim opowiadaniu nie ma czegoś takie jak na innych blogach, np. ''Wstałam o 9:00, zjadłam płatki ubrałam się w TO (link do zestawu) i czekałam na mojego chłopaka.''Tu jest inna fabuła, która podoba mi się najbardziej. :) Dziękuję Ci, że piszesz takie opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń