wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 92 - "Świeżo upieczone problemy"

Wow, wczorajsza liczba wejść na stronę mnie zaskoczyła! Rozważałam jakiś żart z okazji 1 kwietnia, ale jakoś nic sensownego nie przyszło mi do głowy, więc rozdział wstawiam dzisiaj.

Przepraszam jednak, bo nie mogę zajrzeć na Wasze blogi :(  Nadrobię jeszcze w tym tygodniu.


Pozdrawiam i dziękuję za ciepłe słowa :*


W tym rozdziale chłopaki i Madzia knują plan sprowadzenia Moniki do Anglii. Zbliżają się święta, a Madzia odwiedza 1D.
~*~

Wreszcie była szczęśliwa. Kolejne dni uderzyły jej do głowy jak szampan. Kolacja na opuszczonym lotnisku była najromantyczniejszą chwilą w jej życiu. Rozmawiali, śmiali się, jedli podane przez zatrudnionych przez Natha kelnerów dania... Czuła się jak księżniczka, która znalazła swojego księcia. Niestety kolacja trwała krótko.

- Serce mi się kraje, że muszę przerwać nasz wieczór, ale lotnisko nie może być wyłączone z obiegu przez nieskończoność. - Westchnął Nath i przykrył dłoń Magdy swoją dłonią. - Pogniewasz się?

- Żartujesz? Zrobiłeś to wszystko dla mnie... choćby i trwało przez minutę byłabym wniebowzięta.

Uśmiechnął się do niej i odsunął jej krzesło, żeby razem mogli opuścić lotnisko. Szedł tuż obok, obejmując ją ramieniem. Nie przejmował się, że ktoś ich zobaczy, zrobi im razem zdjęcie, a on straci fanki, które będą zazdrosne. Nie była jego wstydliwym sekretem, była jego dumą. Kilkoro ludzi wskazywało ich palcami, a on objął ją mocniej i razem wsiedli do taksówki.

- Tom miał załatwić ci transport, a załatwił mnie - powiedział, wpatrując się w nią w taksówce.

- Tak... Swat doskonały.

- Nawet gdyby mi nie zdradził, kiedy przylatujesz, poruszyłbym niebo i ziemię, by cię przywitać.

Oparła głowę o jego ramię, a on cmoknął ją w czoło. Spletli swoje dłonie z uśmiechami na twarzach.

- To będą drugie święta, które spędzimy razem - oznajmił.

- To zaproszenie?

- Moja dziewczyna nie może spędzić świąt sama. Bo przyleciałaś sama, prawda? - zapytał, a ona skinęła głową, choć było to tylko formalnością, bo przecież zauważyłby Monikę na lotnisku.

- Zatrzymasz się u mnie?- zagadnął, a ona pokręciła głową, a jej włosy zatrzęsły się na wszystkie strony.

- To nie przystoi.

- Żartujesz - wywrócił oczami.

- Nie. Tom mnie przygarnie, obiecał mi to.

- Nie taki z niego dobry swat.

- A co, jesteś zazdrosny?

- Prawdę mówiąc, tak. Ale nie o jakieś romantyczne powiązania, ale o fakt, że będzie miał cię dla siebie przy zaśnięciu i przebudzeniu. W każdej chwili.

- Czy to oznacza, że macie wolne? - Oczy Madzi zabłysnęły, a Nath skinął głową.

Pochylił się do kierowcy i szepnął mu inny adres. Wcześniej podał najwyraźniej ulicę domu swojej mamy, ale mimo iż Madzię korciło, by spotkać się z Beverly i Jess, bardziej tęskniła za Tomem.

- Będę cały twój - oświadczył Nathan z uśmiechem i mocniej przytulił Madzię do siebie.

Była jego dziewczyną.

Po przebudzeniu nastolatka miała wątpliwości, czy to, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru nie było tylko wytworem jej wyobraźni lub najpiękniejszym snem. Wyszczerzona twarz kilkanaście centymetrów nad jej głową uświadczyła ją w przekonaniu, że nie ma mowy o pomyłce. Była w mieszkaniu Toma, który zrobił jej śniadanie.

- No nareszcie! - ucieszył się, kiedy uniosła się na łokciach i przetarła zmęczone oczy. - Nath cię tu przywozi, jak jakąś śpiącą królewnę i odjeżdża z głupkowatym uśmiechem, a ty idziesz spać i zostawiasz mnie chorego z ciekawości. CO SIĘ STAŁO?!

Tom krzyknął tak głośno, że Madzia obawiała się, że zaraz zacznie potrząsać ją za ramiona, by dowiedzieć się tego, co tak go nurtowało.

- Ty i Nath... No wiesz... Ten-teges?

- Ten-teges? - spytała z rozbawieniem. - Może najpierw "dzień dobry, droga przyjaciółko, jak się spało"?

- Dzień dobry, droga przyjaciółko, jak się spało? - wydusił jednym tchem, dość piskliwym głosikiem.

- Jak nigdy, dziękuję.

- Jak nigdy dobrze czy jak nigdy źle?

- Hmm... Zależy. Mam dobry humor, ale przebudzenie było dosyć szokujące - roześmiała się.

- Przepraszam, Meggs, ale przez ciebie obgryzłem paznokcia, o, zobacz!

Tom podsunął nastolatce pod nos swój kciuk, a ona pokiwała głową.

- Niech ci będzie. Ja i Nath jesteśmy parą - wyznała Madzia, a przyjaciel przygniótł ją całym ciałem do łóżka w swojej sypialni gościnnej.

- NARESZCIE! To najlepsza wiadomość od... od... No właściwie to najlepsza wiadomość od zawsze.

- Cieszę się, że się cieszysz. A teraz wybacz, ale pójdę pod prysznic. A potem muszę zadzwonić do siostry.

- Pochwalić się, tak, rozumiem... A ona nie przyjeżdża na święta? - Tom zawiesił głos w powietrzu, czekając na odpowiedź, ale Madzia tylko pokręciła głową.

Powoli wstała z łóżka i udała się do łazienki, gdzie ciepły prysznic rozjaśnił jej w głowie. Walenie w drzwi wyrwało ją z roztkliwiania się nad romantycznym wyznaniem Natha. Całe szczęście, bo robiła się za bardzo ckliwa.

- OSTYGŁO CI CHILLI, JAKBY CO - oznajmił zdawkowo Tom, ale potem dobiegły ją jego chichoty, więc chyba poprawił mu się nastrój.

Okazało się, że to zbawienny wpływ Kelsey. Zakochani przykleili się do siebie i kiedy Madzia wyszła z łazienki, ujrzała uroczy obrazek. Blondynka siedziała na kolanach swojego chłopaka, który karmił ją tym, co jeszcze piętnaście minut wcześniej miało być śniadaniem Madzi.

- Smacznego - powiedziała z rozbawieniem nastolatka, a Kelsey wytarła sobie usta dłonią i podreptała, by ją ucałować. Pachniała mięsem, fasolą i cebulą, ale Madzię ucieszył ten gest.

- Gratuluję zmienionego statusu - zachichotała dziewczyna, mrugając do Madzi porozumiewawczo. - Tom mi wszystko powiedział. Nath to romantyk, inni powinni brać u niego korepetycje.

Blondynka znacząco spojrzała na swojego chłopaka, który wzruszył ramionami.

- Ja cię tutaj uroczo karmię! - bronił się.

- Śniadaniem, które przygotowałeś dla innej! - odburknęła Kelsey, udając obrażoną.

Madzia się uśmiechnęła. Dziwnie było widzieć ich jako nieodłączną całość. Czy ona i Nath też będą tak wyglądać dla postronnego obserwatora?

- Zrobię ci naleśniki - oświadczyła nagle Kelsey.

- Nie trzeba.

- Jak to nie trzeba? Zjadłam twoje chilli, muszę się odwdzięczyć.

- Odwdzięczyłaś się, zjadając chilli - szepnęła Madzia, a Tom się obruszył.

- Hej! To moje popisowe danie!

- Wiemy, kochanie. Ale nie każdy za nim przepada. I nie ma to nic wspólnego z twoimi umiejętnościami kucharskimi - zachichotała Kelsey i objęła Madzię ramieniem.

Kilka minut później siedzieli przy stole w kuchni, popijając sok. Nagle do drzwi rozległo się zniecierpliwione pukanie, a kiedy zdziwiony Tom pomaszerował otworzyć przybyszowi, został pchnięty na bok, a do kuchni wtargnął zasapany Jay, który najwyraźniej całą drogę po schodach przebiegł sprintem. Rozejrzał się po pomieszczeniu i prawie wytrącił Kelsey z rąk patelnię, kiedy ta nakładała Madzi nasmażone naleśniki.

- Głodny? - spytała dziewczyna Toma marszcząc brwi, ale on potrząsnął głową.

Madzia spojrzała na niego i w jego oczach wyczytała pytanie, na które odpowiedziała bez słów, kręcąc głową przecząco. Jay chciał wiedzieć, czy przyjechała z siostrą.

- Nikt nam o niczym nie powiedział i gdyby nie fakt, że Siva dzwonił wczoraj do Natha... - z korytarza dobiegał głos Maxa, który tłumaczył Tomowi, dlaczego on i Jay mimo wczesnej pory stawili przyjacielowi wizytę. - Powinniście oberwać za tą konspiracyjną akcję. Od kiedy to jesteś powiernikiem Natha?

- Cóż, Maggie mnie lubi - wyjaśnił ze śmiechem Tom, mrugając porozumiewawczo do nastolatki, bo właśnie weszli do kuchni.

Kelsey chciała polać sok Jayowi, ale ten pokręcił głową. Przelotem cmoknął Madzię w czoło w geście powitania po długiej nieobecności. Był zawiedziony, że przyjechała sama. Zmęczony Max uścisnął Madzię na przywitanie, przysiadł na krześle i przejął z wdzięcznością szklankę.

- Ten idiota zwlekł mnie z łóżka z samego rana i kazał się wieźć do ciebie - odezwał się nagle Łysy. - Serio, stary, wyrób sobie prawo jazdy, bo ja twoim szoferem nie będę.

Jay wzruszył ramionami.

- Dzień dobry wszystkim!

Od progu kuchni dało się słyszeć głęboki głos Natha, który bezceremonialnie przemaszerował przez pomieszczenie i cmoknął Madzię w usta. Była zszokowana tym naturalnym gestem. Z delikatnym uśmiechem pozwoliła mu położyć sobie ręce na swoich ramionach. Pocałował ją w czubek głowy, a ona poczuła jak serce podchodzi jej do gardła. Miłość to cudowne uczucie.

- A więc jednak! - zaklaskał Max. - Gratulacje, młody!

- Dzięki, stary - odpowiedział ześmiechem Nath. - Ale to chyba Maggie powinieneś gratulować. W końcu to ona złowiła sławnego członka zespołu.

- Nie pochlebiaj sobie, Sykes! - odcięła się Madzia.

- Uroczo - podsumowała Kelsey i wszyscy się roześmiali.

- Żarty żartami, ale po kiego wbijacie się do mnie na chatę tak z rana? - zapytał nagle Tom, poważniejąc.

Jay wywrócił oczami. Do kuchni wszedł Siva, tak jak Nath nie bawił się w pukanie.

- Przyjechałem najszybciej jak mogłem! - oznajmił, szczerząc się szeroko. - Witaj, Maggie!

Przytulił ją swoimi długimi rękoma, a do Natha mrugnął znacząco. Brakowało tylko, żeby uścisnął mu rękę i powiedział "dobra robota, stary".

- No to co to za zebranie?! - zirytował się Tom.

- Nie lubisz gości?

- Nie lubię, kiedy goście przychodzą i nie mówią, w jakim celu.

- Jak to w jakim? Przywitać się z moją dziewczyną. - Nath wzruszył ramionami i mrugnął oczkiem do Madzi, przez co serce ścisnęło jej się w anormalny sposób.

- A reszta CHOŁOTY?!

- Coś ty taki poirytowany? - roześmiał się Siva.

- Nie chciałam jeść jego chilli - wyjaśniła Madzia z rozbawieniem.

- No sorry, ale nie dość, że mojego popisowego dania nie je, to nie chce podzielić się pikantnymi szczegółami!

Madzia spłonęła rumieńcem, mimo iż "pikantne szczegóły" ograniczały się do kilku pocałunków.

- O co ci chodzi, zboczeńcu?! Przecież przed dziesiątą odstawiłem ją do ciebie! - zaczął bronić się Nath.

Tom naburmuszył się i założył ręce na klatce piersiowej. Liczył na jakieś bardziej soczyste opowieści.

- Ale było bardzo romantycznie - wtrąciła Madzia. - Kolacja niespodzianka na opuszczonym lotnisku.

Spojrzała na Natha, który obdarzył ją słodkim uśmiechem i cmoknął ją delikatnie w policzek, który zaczął palić. Już zawsze tak miała się czuć w jego towarzystwie?

- I tyle musi mi wystarczyć? - westchnął zrezygnowany Tom.

- Pikantnymi szczegółami ja się zajmę. - Kelsey mrugnęła do niego porozumiewawczo i ponownie usiadła mu na kolanach, przez co poprawił mu się humor. Musiał jednak spytać Maxa i Jaya.

- A po co wy tutaj tak pędziliście?

- Chyba oczywiste - odchrząknął Max. - Ten idiota obudził się z ręką w nocniku i kiedy zadzwonił Siva, poinformować, że wie od Natha, że Maggie jest w Anglii, nasz Ptaszek wydedukował sobie, że i jej siostra tutaj zawitała.

- Nieprawda, chciałem przywitać się z Maggie - zaczął bronić się Jay.

- Nie pieprz, jesteśmy tu sami swoi - warknął Max. - Spaprałeś na całej linii i tylko do siebie możesz mieć pretensje.

- A o co chodzi? - spytała zaintrygowana Madzia. - Powiedziała ci, że cię kocha przez telefon, ale i tak wam nie wyszło?

Maxowi oczy wyszły z orbit i zaczął krztusić się sokiem. Siva zwalił misę z owocami, Nath zacisnął palce na ramionach Madzi, Tom zagryzł wargę, a Kelsey zakryła usta ręką. Jay natomiast wpatrywał się w Madzię takim wzrokiem, że zaczęła żałować swoich słów.

- Palnęłam, tak? - spytała nastolatka Natha, a on kiwnął głową.

- Bru... Monica powiedziała ci, że kocha tego głąba? - prychnął Tom, wskazując na zahipnotyzowanego przyjaciela.

- Cóż... nie do końca... - zaczęła się tłumaczyć Madzia, ale Łysy jej przerwał, bo musiał wygłosić monolog.

- Więc może ja opowiem historię. Kiedy wyjeżdżałyście pod koniec sierpnia niecnie wszedłem w posiadanie własności intelektualnej twojej siostry, tudzież powieści, w której opisane były wasze przygody w Anglii i... oględnie mówiąc, kiełkujące ciepłe uczucie w stosunku do tego tu delikwenta. - Max wskazał na Jaya, który ze spuszczoną głową słuchał dalej. - Zostałem brutalnie wyzwany i zabroniono mi mówić komukolwiek, czego byłem świadkiem. Ale nie potrafiłem patrzeć jak młodzi cierpią, więc wyjawiłem Ptaszkowi prawdę, ale on machnął na to ręką, stwierdził, że to tylko fikcja na rzecz powieści i zaczął sobie... oględnie mówiąc hasać z Amerykankami.

- Z jedną - w tym samym czasie poprawili go Nathan i Siva.

- Jeden pies. - Max machnął ręką. - Próbowałem więc nakłonić drugą stronę do przejęcia inicjatywy, ale wszyscy wiemy, jaka uparta jest Brukselka, więc mój plan spalił na panewce.

- Faceci to idioci - podsumowała wywody Kelsey, za co Madzia przybiła jej piątkę ku naburmuszeniu chłopaków.

- Jestem idiotą, zadowoleni? - wtrącił Jay, zakładając ręce na piersiach. - Ale nie potrafię być tak romantyczny jak baby Nath. No i Maggie jest znacznie łatwiejsza.

- A to co niby miało znaczyć?

- No... Brukselka to twardy orzech do zgryzienia.

- Jaki kuźwa orzech?

- Włoski.

- Taki pomarszczony?

- Nie! - Jay zaczął się motać w zeznaniach. - Z twardą skorupą...

- Ale miękki w środku? - prychnął Tom.

- Gdyby to było takie łatwe. Wtedy przydałby się tylko dziadek do orzechów. - Max wzruszył ramionami, a Siva poklepał przyjaciela po ramieniu, by dodać mu otuchy.

- Nie ma rzeczy niemożliwych. Nath ma dziewczynę.

- Hej! - uniósł się wspomniany chłopak.

- Przepraszam. Nath ma dziewczynę, którą lubimy!

Uśmiechnęli się, ale było to szczęście połowiczne, bo smutek i melancholia Jaya były w stanie zdołować.

- To co teraz zrobimy? Wysyłamy Ptaszka do Polski, by sobie w święta pogruchał? - Tom zatarł ręce, ale spojrzeli na niego jak na idiotę.

- Moja siostra nie będzie z nim gruchać, prędzej go zadziobie na śmierć. Wiesz, "ta zniewaga krwi wymaga" i te sprawy...

- Co???

- Wybaczcie, po polsku to ma większy sens.

- To co proponujesz? - spytał Max, gotowy na wszystko, by wyswatać Jaya z Moniką.

- Sprowadzić ją tu podstępem. Niby jest bystra, ale łatwo wpadnie w naszą pułapkę.

- Jaką pułapkę?

- Sylwestrową! - podekscytował się Nath. - Zaprosimy ją na sylwestra, powiemy, że może zabrać tego Kubę i...

- Zwariowałeś?! Z kim ty chcesz ją w końcu swatać?! - Max pacnął przyjaciela w potylicę i zmroził go wzrokiem.

- Proszę nie bić mojego chłopaka!

- Jaka odważna! - Tom pokiwał z podziwem głową. - Szacun, Meggs.

- Dzięki...

- No to co robimy?

- Mogę jej zaproponować sylwestra z chłopakami z McFly. Na to na pewno się zgodzi.

- Może to być dobre rozwiązanie. - Max pokiwał głową z uznaniem. - To będzie mistyfikacja wszechczasów!

- Chyba powinniście dać sobie spokój - oświadczył Jay, poprawiając swoje loki. - Rozstałeś się z Michelle, więc może zajmij się swoim życiem uczuciom? - poradził Maxowi i wyszedł z mieszkania, a Siva po krótkim pożegnaniu podążył za nim.

- No to ja też będę leciał - westchnął Max. - Mamy plan do opracowania. Obgadamy go po świętach, ale przed sylwestrem Brukselka musi być w Anglii. Zajmiesz się tym, Meggs?

- Jasne - roześmiała się Madzia. - Szefie...

Wyszczerzył do niej zęby i również wyszedł. W kuchni mieszkania Toma pozostały więc tylko dwie pary, jedna świeżo upieczona.
- W tym roku na wigilię będziemy mieli sztuczne drzewko - oznajmił Nath, aby rozładować melancholijną atmosferę, kiedy wszyscy dumali nad rozterkami sercowymi Jaya.
- Mi się podobały dwa drzewka w jednym z poprzednich świąt - zauważyła Madzia.
- No to może wybierzemy się po żywe? Kto wie, przy odrobinie szczęścia spotkamy McFly, albo jakiś inny zespół... Nie znasz jeszcze chłopaków z Lawson, co jest dość dziwne, zważywszy na fakt, że przyciągasz celebrytów jak magnes.
- Będę miała jeszcze czas.
- Mnóstwo czasu... - powiedział uwodzicielsko Nath i pocałował ją w usta.
Zjedli naleśniki, przyjemnie dyskutując na różne tematy i dzieląc się pomysłami na spędzenie świąt. Nath zabawił do południa, a w końcu wyszedł, bo umówił się ze swoimi przyjaciółmi. Chciał, żeby Madzia ich poznała, ale przekonała go, że będzie jeszcze okazja. Tak naprawdę chciała nadrobić swoje towarzyskie zaległości, ale nie powiedziała mu tego. Uznała, że wspomnienie o One Direction może wywołać jakieś negatywne emocje, a na pewno nie chciała psuć tego, co mieli, zwłaszcza, że dopiero zaczynali stąpać po cienkim lodzie związku.
Do wigilii zostały dwa dni. Zdawała sobie sprawę, że Harry Judd następnego dnia ma urodziny, bo chłopaki z McFly wysłali jej zaproszenie na imprezę, ale bez Moniki czułaby się nieswojo w starszym towarzystwie. Mogła ze sobą zabrać Natha, ale wolała go w domowym zaciszu tylko dla siebie.
"Jestem w Anglii. Macie czas?" - wstukała w komórkę wiadomość i nie zastanawiając się długo wysłała ją do Louisa.
"Jesteśmy zajęci planowaniem mojej hucznej imprezy urodzinowej. 21 lat, oczko, to nie byle co. Od teraz legalnie będę mógł pić w USA. Musisz wpaść i to z nami oblać!" - odpisał jej niemal od razu przyjaciel.
No tak, miał urodziny w wigilię, którą miała spędzić z Nathem i nie zamierzała z tego zrezygnować. Dla pewności spytała, czy nie urządza imprezy w inny dzień, ale niestety miał już wszystko zaplanowane na 24 - DJ, catering, goście... Zapowiadała się gruba impreza urodzinowa, a jej miało na niej zabraknąć.
"Nie mogę."
Nie tłumaczyła się, tylko kliknęła "wyślij".
"Co? Dlaczego? Wpadnij chociaż jutro, to sobie pogadamy. Mam wolne."
"Jasne, chętnie ;)".
Uśmiechnęła się do wyświetlacza komórki. Pozostało jej tylko zagospodarować ten dzień. Tom i Kelsey wyszli na obiad do restauracji, a ona wolała zostać sama i poukładać sobie wszystko w głowie. Rozważała poinformowanie siostry o chytrym planie, który zamierzał uknuć Max i o fakcie, że przez przypadek wygadała się co do jej uczuć do Jaya, ale ostatecznie z tego zrezygnowała. Zamiast tego napisała o sylwestrze z McFly i zapraszała Monikę, która zgodziła się niemal bez wahania, informując jednak, że nie przyjedzie sama. Nie odpisała, kogo weźmie ze sobą, co zaniepokoiło Madzię, ale miała teraz swoje sprawy na głowie.
Cały następny dzień spędziła z Nathem. Chodzili po centrum handlowym i wybierali prezenty, on obejmował ją ramieniem lub trzymał za rękę i nie przejmował się wgapiającymi się w niego fankami, które szeptały coś po cichu. Były zbyt nieśmiałe, by podejść, więc trzymały się z tyłu, przez co po jakimś czasie Madzia w ogóle zapomniała, że Nath jest sławnym piosenkarzem, a ona jego dziewczyną.
- Nie powinieneś założyć jakiejś peruki, żeby ukryć swoją tożsamość przed światem? - spytała z przekąsem, a on pokręcił głową.
- Chodzi ci o te dziewczyny?
Za filarem właśnie chowały się małolaty, które wykukiwały ciekawe widoku, który miały przed sobą.
- Tak, właśnie one.
- Ale ja chcę się tobą pochwalić przed światem. W końcu jesteś MOJĄ DZIEWCZYNĄ! - ostatnie słowa zawył na fulla, a ją rozparła duma.
Nie wstydził się jej, był dumny z tego, że byli razem. Kochał ją, a ona kochała jego.
- Dlaczego zmarnowaliśmy tyle czasu? - spytał nagle, a ona się uśmiechnęła.
- Właśnie zastanawiałam się nad tym samym.
- Musimy szybko zacząć go nadrabiać.
- Zgadzam się.
Zakupy były niewątpliwie udane. Robili je w tym samym centrum handlowym co w zeszłym roku. Rozstawiono tam też wioskę świętego Mikołaja, ale Madzia nie zastała tam Kuby. Zastanowiła się jednak, czy to jego jej siostra chce zabrać na sylwestra. Może wrócił do Polski, bo na wyspach mu się nie udało? Żadnej ewentualności nie można było wykluczyć.
- Zastanawiasz się, czy to nasz znajomy Mikołaj? - zagadnął Nath, a ona skinęła głową. - Nie martw się, Jay i Monica w końcu przejrzą na oczy. I o ile wcześniej się nie pozabijają, to... będą szczęśliwi. Jak my. No, może nie jak my, bo nikt nie jest w stanie dorównać uczuciu, które mnie rozpiera, kiedy jestem z tobą. Cholera, Meggs, jesteś moim natchnieniem.
Roześmiała się z tego przypadkowego przekleństwa i dała mu się przytulić, kiedy kierowali się do samochodu, który zaparkował przed centrum.
- Tylko nie jedź za wolno - zachichotała. - Nie chcemy dostać mandatu.
- Nie będę powtarzał tych samych błędów - zobowiązał się i bezpiecznie odwiózł ją do mieszkania Toma, bo zapierała się, że teraz, kiedy są parą, nie przystoi, żeby spali u jego mamy pod jednym dachem. Uznał to za "głupie", ale kiedy rzuciła mu mordercze spojrzenie, skulił się w sobie jak szczeniaczek i zamilkł. Uszanował jej zdanie, a ona sama nie wiedziała, dlaczego nie chciała spać u Beverly. Tęskniła za nią i Jessicą, ale... bycie w związku z Nathem zmieniało wszystko, w tym ją samą.
Kolejnego dnia umówiła się z Tomlinsonem, że wpadnie go odwiedzić. Harry miał przebywać ze swoją nową zdobyczą, Taylor Swift, w Stanach, co bardzo ją cieszyło, bo nie miała ochoty się z nim konfrontować. Uczucia, którymi go obdarzyła uleciały z wiatrem, ale widmo wspólnej przeszłości nadal ciążyło zwiastując burzę i nastolatka obawiała się, że taka może się rozpętać, kiedy Nath dowie się, z kim się spotkała.
- MAGGIE!!! - Louis wrzasnął już od progu, kiedy autobusem przyjechała pod jego "rezydencję" późnym popołudniem.
Cały dzień spędziła z Maxem i Tomem, planując imprezę sylwestrową. Wpadła też na chwilę do studia McFly, by podrzucić prezent dla Harry'ego Judda, pozytywkę z tancerzem, któremu dokleiła jego główkę (bo za wczasu wygrał "Taniec z Gwiazdami").
- LOUIS!!! - przedrzeźniała przyjaciela i z radością padła mu w ramiona.
Zmienił się, wyglądał inaczej. On i pozostali chłopacy robili teraz zawrotną karierę na całym świecie, od której jej robiło się słabo, a przecież znała też The Wanted, więc powinna być do faktu przyzwyczajona.
- To ci dopiero niespodzianka, gdybyś od razu przyjechała pod mój dom, padłbym na zawał! Nie spodziewałem się ciebie w Wielkiej Brytanii.
- Cóż, mój chłopak jest Anglikiem, więc będę tutaj wpadać - odpowiedziała ze śmiechem.
Sprytnie przemyciła fakt, że jest w związku, nie było sensu go okłamywać. Zrobił duże oczy i zmarszczył brwi, a ona wzruszyła ramionami. Dopiero teraz do niej dotarło, co oznaczał związek z Nathem. Przecież uczyła się w Polsce. Była Polką. Tam miała rodzinę. A on mieszkał tutaj. Tutaj miał zespół. Tutaj miał rodzinę. Związki na odległość nie miały racji bytu, choć Harry powiedział jej kiedyś, że dla chcącego nic trudnego i miłość przezwycięży każdy dystans. Miała nadzieję, że ułoży mu się z mieszkającą w Stanach Taylor Swift, bądź co bądź życzyła mu najlepiej. Ale jak ona sobie poradzi, kiedy przyjdzie jej wrócić do Polski? Może zmieni szkołę i przeprowadzi się do Anglii? Ale co na to jej mama? Zabije ją, to oczywiste. A nawet jeśli nie i przeprowadzka się uda... co jeśli jej z Nathem nie wyjdzie? Kochała go, a on kochał ją, ale... może nie byli sobie pisani?
Ani się obejrzała, a dzieliła się tym wszystkim z Eleanor i Louisem, którzy przyjęli ją z otwartymi ramionami.
- Nie wiem jak wy, ale mi to wygląda, jakbyśmy potrzebowali butelki dobrego wina - oświadczył chłopak i wyszedł, by wrócić z trunkiem w dłoni.
- Jak dla mnie może być tanie - westchnęła Madzia.
- To dobrze, bo to akurat kupiłem w TESCO.
Roześmiali się i otworzyli butelkę. Magda dawno tak szczerze sobie z nim nie rozmawiała. Przypomniała sobie początki ich znajomości, kiedy był dla niej taki miły. Żałowała, że był w znanym zespole. Znacznie bardziej wolałaby go jako zwykłego kumpla, który potrafiłby ją rozbawić na co dzień.
Czas po alkoholu leciał zupełnie inaczej i ani się obejrzeli, a zgubili rachubę i butelki zlały się w jedną. Madzia obudziła się z głową na kanapie. Włosy miała w ustach, wypluła je i podniosła się do pozycji siedzącej, przecierając oczy.
- Ustawcie to tam! - komenderował Louis. - Tak, tak. Wyjście do ogrodu musi zostać odsłonięte.
Madzia nie miała pojęcia, z kim rozmawiał jej przyjaciel, ale postanowiła to zweryfikować i otworzyła oczy. W salonie oprócz niej było jeszcze dwóch osiłków, którzy wtargali do środka dwie wielkie kolumbryny - głośniki, które stawiali obok prowizorycznej didżejki.
- Cholera! - zaklęła nastolatka, zdając sobie sprawę, że się w nią wgapiają.
- Możecie już iść, poradzę sobie - oświadczył Louis i odprowadził facetów do wyjścia.
Po chwili stanął przed przyjaciółką w salonie i z rozbawieniem ogarnął jej zaspaną minę.
- Dobrze się spało?
- Zwariowałeś?! Czemu mnie nie obudziłeś?! Ci faceci mnie oglądali, Bóg wie, jak długo!
- Tylko z godzinkę. Tak słodko spałaś, nie chcieliśmy cię budzić...
- Nie chcieliście?! Do licha, która jest w ogóle godzina?!
- Szesnasta - wyjaśnił spokojnie Louis.
- CO?! - Madzia nerwowo zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu swoich rzeczy.
- Spokojnie, torba wisi na wieszaku, razem z kurtką - wyjaśnił chłopak.
- Ale jest szesnasta! Spałam...
- Dwanaście godzin. Późno skończyliśmy gadki filozoficzne i... no wiesz...
- O, Maggie się obudziła! - Do pomieszczenia weszła uśmiechnięta od ucha do ucha Eleanor. - Zrobić śniadanie?
- Chyba raczej kolację - zachichotał Louis.
- Nie, nie. Muszę iść.
Madzia obstawała twardo przy swoim zdaniu. O osiemnastej miała być u mamy Natha na kolacji wigilijnej. Musiała się jeszcze wykąpać, przebrać i... dotrzeć tam.
- Ale za chwilę schodzą się goście! Nie chcesz się przywitać z chłopakami? - zapytał Louis, a ona zakryła usta dłonią.
- Przepraszam najmocniej... wszystkiego najlepszego! - zreflektowała, zdając sobie sprawę, że przespała pół dnia, a przecież on miał urodziny.
- Dzięki, słońce. Ale od życzeń wolę, żebyś wychyliła ze mną lampkę szampana na znak toastu.
- Ale wychyliłam już z tobą o wiele więcej! - zaparła się, a on się roześmiał.
- Wczoraj rzeczywiście sobie pofolgowaliśmy, ale to się nie liczy. Poczekaj godzinkę na chłopaków, napisałem do nich, żeby przyjechali wcześniej.
- Do chłopaków?
- Do Liama i Nialla. Zayna i Harry'ego niestety nie będzie - wyjaśnił.
- Tak, zostań! - podłapała Eleanor. - Weźmiesz prysznic tu, pożyczę ci coś do ubrania i możesz wracać na wigilię do swojego chłopaka.
Prawie zapomniała, że wszystko im wyjaśniła poprzedniego dnia i znali jej sekrety. Choć w sumie związek z Nathem do sekretnych nie należał, więc nie powinna się tym przejmować.
- Nie zrozum mnie źle, ale nosimy inny rozmiar. - Madzia wywróciła oczami.
- Coś się znajdzie - roześmiała się Eleanor.
Madzia szczerze wątpiła, czy uda jej się wbić w jej ciuchy, ale kiedy brała prysznic, Eleanor wyszykowała dla niej swoje połyskujące legginsy i długą białą bluzkę, nieco luźną, przewiązywaną paskiem. Madzia założyła zestaw i stwierdziła, że wygląda bardzo ładnie. Dziewczyna Louis'ego pożyczyła jej jeszcze swoje kolczyki i kosmetyki, tak więc kiedy Niall i Liam zjawili się o siedemnastej, przed przybyciem reszty gości, byli pod wrażeniem.
- Wow, Maggie! - Niall zamrugał kilka razy oczami, kiedy Liam ją ściskał na przywitanie.
- Dzięki - uśmiechnęła się.
- Miłość jej służy - palnęła Eleanor.
I to by było na tyle jeśli chodzi o delikatność w podsunięciu Liamowi informacji o związku z Nathem. Na szczęście chłopak nie zrobił miny zbitego szczeniaczka, tylko się uśmiechnął i jej pogratulował. Nie zapytał, kto jest szczęściarzem, najwyraźniej sprawa była oczywista.
Śmiali się przez chwilę i dzielili się planami na sylwestra, a Louis polewał im szampana do kieliszków. Wszystko było już gotowe, balony, przekąski, stoisko DJ'a... Impreza miała się rozkręcić, kiedy dotrzeć mieli pierwsi goście, ale to dopiero za jakiś czas.
- Chciałbym wznieść toast za Maggie! - oznajmił nagle Liam. - Żeby zawsze była tak szczęśliwa i uśmiechnięta jak dziś!
- Dzięki, to ja mam urodziny - prychnął Louis.
Madzia natomiast wyszczerzyła się i nie mogła uchylić się od wypicia szampana na swoją cześć. Kolejna lampka była za zdrowie jubilata, więc również nie mogła odmówić. Zaczęło jej szumieć w głowie i poszła szukać swojej torebki, ale Eleanor oznajmiła, że dostanie ją dopiero, jeśli zostanie aż przyjdzie DJ i impreza się rozkręci.
- Ale to... szan... taż... - powiedziała Madzia, a jej słowa były przerywane czkawką. Nie do końca wytrzeźwiała po nocnej libacji, a tu już zmuszali ją do picia na nowo.
- Ale ja kończę oczko! - obwieścił Louis. - I pijemy teraz za szczęście Liama!
- A dlaczego jego? - obruszył się Niall.
- Bo ty się zawsze cieszyć jak głupi do sera, a on nie!
Madzia wywróciła oczami. Teraz na pewno nie mogła odmówić, więc niepewnie podsunęła przyjacielowi kieliszek, a ten nalał jej szampana.
- Nie tak dużo! - krzyknęła, ale było już za późno.
- Do dna! - oznajmił Louis z uśmiechem, a ona westchnęła i wychyliła lampkę jednym haustem, co przesądziło o fakcie, że zupełnie zapomniała o dzwoniącym telefonie gdzieś w czeluściach torebki.
W końcu były urodziny jej przyjaciela i... co jeszcze? Wigilia nagle została wyparta z jej pamięci, a nastolatka rzuciła się w wir zabawy, jako że zaczęli schodzić się pierwsi goście. Opłatek, kolędy i choinka poszły w odstawkę, podobnie jak jej zmartwiony, "świeżo nabyty" chłopak, który na drugim końcu miasta odchodził od zmysłów...
~*~

17 komentarzy:

  1. Przepraszam, ale nie miałam zbytnio czasu przeczytać i skomentować poprzednich rozdziałów, ale Bogu dzięki już to nadrobiłam.
    No tak impreza, może ogłupić. Jednak mam nadzieję, że to już nie wpłynie na ich związek. I tak, tak dużo przeszli. Tak cieszę się, że wreszcie są razem. Teraz czekam tylko na Jaya i Monikę. Rozdział jak zwykle wspaniały, do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale konspiracja w szykach "The Wanted i Spółka";D
    Świetne xd
    No i przyjęcie Lou, chyba szybko nie uda jej się z niego wyrwać, biorąc pod uwagę procenty, które odezwą się w jej głowie;p
    Czekam na nexta<3

    PS. Biedny Nath...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Jestem przyzwyczajona do tego,że przeważnie zawsze zaczynam od "bardzo mi się podoba". No więc teraz powiem,że cudowny rozdział !
    Ach Tom i jego oburzenie na Maggie z powodu tego chili , pikantne szczegóły no i ona z Nathem są tacy uroczy *.* Kocham ich razem, mam przeczucie że będą świetną parą. Szkoda mi Jaya, bo zawiódł się... Myślał,że Monika będzie z Magdą a na miejscu zastał tylko jedną,nie no biedactwo :c Ale mam nadzieję,że jakoś im się ułoży.
    Impreza urodzinowa Louisa , na pewno niezła biba, rozwaliło mnie :
    - Chciałbym wznieść toast za Maggie! - oznajmił nagle Liam. - Żeby zawsze była tak szczęśliwa i uśmiechnięta jak dziś!
    - Dzięki, to ja mam urodziny - prychnął Louis. ~ wyobrażam sobie minę Lou xD
    Magda trochę głupio zrobiła, że nie zachowała trzeźwego umysłu i dała się podpić, bo przecież ustalała z Nathem tą wigilię i dobrze by było, gdyby pamiętała o tym i zjawiła się tam, bo chłopak by pewnie się tak nie zamartwiał. Ale nie dziwię się, na takiej imprezie można stracić rachubę czasu.. :)
    Czekam na CD z niecierpliwością,pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.s
      Jeśli miałabyś czas i ochotę to na moim 2 blogu turnback-time.blogspot.com pojawił się 3 rozdział,zapraszam <3

      Usuń
  4. Mam nadzieję że na związek Madzi i Nathana nie wpłynie ta impreza u Lou
    Czekam na przyjazd Brukselki :)
    Oh ... Jay ty idioto ....
    Nasz Nath się fochnie ...
    Smutno mi się robi jak myślę sobie że to zaraz koniec
    Ale na szczęście będzie kontynuacja tej pięknej historii
    Awww ...
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejciu! Genialny.
    To porównanie Moni do orzecha i wgl wszystko. xD
    MÓWIŁAM CI JUŻ, ZE JESTEŚ GENIALNA?!?!?!
    Chyba tak, ale jeszcze powtórzę... JESTEŚ GENIALNA!
    WSPANIAŁY ROZDZIAŁ!
    Jak zawsze. xD
    Czekam na następny i mam nadzieje, ze już niedługo będzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. No Madzia najwyraźniej osobą asertywną nie jest. Biedny Nath... Madzia bardzo nieładnie się zachowała, a i Lou i Elka mogli jej przypomnieć, czy coś...

    Monika niechaj jak najszybciej wraca. Nie mogę się doczekać jej powrotu! I te pomysły aby ją ściągnąć. Ajj co to będzie :D

    Dodaj szybko proszę! Nie mogę się doczekać następnego, cudownego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsza czesc rozdzialu jest romantyczna a zarazem smieszna. Wtargniecie do mieszkania Tona przez wszytkich chlopcow po kolei to bylo piekne. Jak widac faceci to niezli plotkarze Siva zadzwonil do Jay Jay do Maxa i wszyscy juz wszystko jyz wiedza. Nathan to zloty chlopak najpiekniejsze jest to ze wogole Madzi nid probuje ukrywac tylko sie do niej przyznaje i sie jej nie wstydzi u chyba wlasnie tym rizni sie od innych. Chytry plan sprowadzenia Moniki do Anglii na sylwestra to moze byc zabawne szczegilnie ze nie przyjedzie sama a Jay wie ze sie w nim zakochala. Przypuszczam nie ja to wiem bedzie sie duzo dzialo. Madzia popelnila duzy blad zostajac u Luisa na noc i opowiadajac mu wszystko o jej zwiazku. Nie wiem moze zle to odbiera ale mam wtazenie ze Luis i jego glupia dziewczyna zrobili wszystko
    zeby zapomniala ze ma pojsc do Nathana na Wigilie a ona sie temu podala. Jezeli tak to bylo to podle z ich strony a Madzia tez niestety bardzo glupio sid zachowal i to nie ona powina obawiac sie Nathana a Nathan jej. Dobra chlopak tam odchodzi od zmyslow na drugim koncu miasta ale mam nadzieje ze jej tak latwo nie wybaczy a ona zrozumie jaki blad popelnila. Czekam na next. Mam nadzieje ze bedzie szybko bo juz nie moge wytrzymac co dalej.
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdzial ktory jak dla mnie pokazuje jak chlopcy sa do siebie przywiazani i smutki jednego sa smutkami reszty mowie tu o Jayu. To super ze reszta chce mu pomoc i martwi sie hego problemami ale i cieszy szczesciem najmlodszego czlonka zespolu. Chociaz nid wiadomo jak tetaz bedzie po tym co zrobila Madzia. Czekam na kolejny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  9. O jejku! Magda ma w tej chwili na klęczkach zasuwać od Nathana! Co ona sobie wyobraża ?! Jest nieodpowiedzialna. Rozdział bardzo fajny i czekam jak najszybciej na następny! Brakuje mi Moni :( Ciekawe kogo przywiezie na sylwestra? Może jednak Kubę? Dodaj jak najszybciej następny, najlepiej dzisiaj!

    OdpowiedzUsuń
  10. Utęskniona para nam się zawiązała,
    ale Jaycee nie byłaby sobą, gdyby czegoś nie namieszała:
    Magdzie zachciało się w Wigilię balowania
    I, nie daj Boże, znów dojdzie do statusu zmieniania.
    A Nathan na drugim końcu miasta od zmysłów odchodzi,
    ale chyba to w nic złego się nie przerodzi.
    Jay za to olewa swoje problemy sercowe,
    z pewnością wkrótce dostarczy mu to rozterki nowe.
    Tak samo jak Monice- Madzi starszej siostrze,
    ale z nią na Sylwestrze na pewno będzie ostrzej.
    I choć Monia nie chce powiedzieć, kogo zabierze,
    to niedługo się tego dowiesz, czytający bloggerze.


    Tak mnie wzięło na rymowanie.
    Pozdrawiam,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak można wybrać zabawę na urodzinach Lou zamiast wigilię z Nathem? No jak? Nie rozumiem Madzi.
    Mam nadzieję, że Nath się na nią nie obrazi, czy coś.
    W końcu dopiero zostali parą, a ona już takie coś odwala ;D
    Czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Awww początek rozdziału taki słodziutki<3 Miałam realne motylki w brzuchu, czytając o buziakach Madzi i Nathana. Ba! Ja się nawet zarumieniłam. Jestem tak zauroczona tym rozdziałem, że chyba się skuszę i przeczytam go jeszcze raz, ale do połowy, bo końcówka mnie troszkę zdołowała. Szkoda mi się zrobiło Nathana, choć z drugiej strony Madzia nie zrobiła tego specjalnie, więc nie jestem na nią zła. Alkohol wyłącza racjonalne myślenie i nie ma się czemu dziwić, że stało się, tak jak się stało. Mam nadzieję, że ten incydent nie popsuje relacji między Madzią i jej chłopakiem Nathanem. Jej, musiałam to napisać, to tak pięknie brzmi:)
    Czekam oczywiście na kolejny:*
    E.

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie nadrobiłam wszystkie zaległości z rozdziałami. Powiem tylko jedno: CUDO! :) Na początku nie łączyłam ze sobą Natha i Madzi, mimo że iskrzyło między nimi. Po prostu wydawało mi się, że będą... specyficzną parą. Jednak przekonałam się do nich i uważam, że są uroczy :) Jay i Monica nie są romantyczni i to mi się właśnie w nich podoba! :D Zachowuja się, jak większosc zakochanych osób, które znam. :) Nie moge się doczekac następnych rozdziałów i obiecuję Ci, że już nigdy się tak nie zapuszczę i będe regularnie komentowac :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Swiezo upieczone problemy ze swiezo upiczonym chlopakiem chyba wlasnue to czeka Madzie w nastepnym rozdziale ale zobaczymy. Oj Madzia Madzia szaleje w tej Anglii alr zeby olac Wigilie nie ladnie. Ciesze sie ze jest z Nathem ale mam nadzieje ze nif sie teraz nie zmieni. Ciekawe co Monika wykombinowala i kim bedzie jwj towarzysz na sylwestra. Czekam na kolejny rozdzial. Oby dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przekonalam sie do Nathana, teraz dziwnie mi sie czyta o problemach jakie wynikną :D Gdyby nie to ze Maggie jest z Nath'em to oczywiście ze cieszylabym sie ze zostala z chlopakami z One Direction a nie poszla na wigilie do Nathan'a. Jednak teraz jak sa ze soba to nie pochwalam tego. Jestem bardzo ciekawa co z tego wyniknie. Co do Moniki i Jay'a smutno mi sie zrobilo jak przeczytalam ten moment co on wbiega do Domu Tom'a i szuka Monici ktorej tam nie zastaje ;( Mam nadzieje ze ona jak najszybciej przyleci do Anglii i osoba z ktora przyleci nie zrobi zadnych problemów. I oczywiscie mam nadzieje ze ona i Jay wreszcie sie polacza! :D Czekam na kolejny rozdzial, dodaj szybko! (truskawkaaaaaa)

    OdpowiedzUsuń
  16. Aww, jak słodko ;3 I nareszcie są razem ^^ Tak się cieszę ;D Będę ich nazywać Naggie :D Hyhy ;D Jestem mądra xD
    Rozdział cudowny , jak zawsze ;)
    Nie rozumiem Maggie. Czemu nie postawiła się i nie uciekła z tego domu? Przecież wigilia z rodziną chłopaka jest ważniejsza ! Bynajmniej ja tak uważam ;D
    Mam nadzieję, że Nath zrozumie i nic się nie stanie co zaszkodzi ich związkowi ;D
    Idę czytać następny ;D Hyhy ;3

    OdpowiedzUsuń