niedziela, 2 września 2012

Rozdział 3 - "Nowe znajome"

W tym rozdziale Magda poznaje dziewczynę Liama, Danielle, którą przypadkowo nokautuje. Przeżywa też swój pierwszy, zwariowany dzień w pracy, podczas którego zawiera znajomość z bardzo napaloną fanką Zayna.

~ * ~
 
Spało jej się tak dobrze jak nigdy. Poprzedniego wieczora zjedli zamówioną do pokoju kolację, którą okazała się być pizza. Chłopcy i Joe wyszli przed dwudziestą drugą, a ona od razu po zmyciu makijażu i umyciu zębów położyła się spać. Łóżko było niebywale wygodne, nawet w połowie nie mogła mu dorównać niewygodna piętrówka, którą dzieliła z siostrą.
Pobudka jednak nie była zbyt miła. Jakieś kościste palce zaciskały jej się na ramionach i raz po raz potrząsały gwałtownie całym ospałym korpusem. Była pewna, że to koszmar, więc przewróciła się na bok, chowając głowę w poduszki. Rozległ się plask, a następnie trzask czegoś uderzającego o podłogę. To w zupełności wystarczyło, by postawić Magdę na nogi.
Przetarła zaspane oczy i spojrzała na ciemnoskórą dziewczynę o burzy włosów, która trzymając się za twarz, kulała się po podłodze tuż obok jej łóżka.
- Zgaduję, że Danielle – powiedziała pod nosem, kojarząc fakty. Dziewczyna Liama najwyraźniej przyszła ją obudzić, a ona przewracając się na bok musiała uderzyć ją i zepchnąć z łóżka. Co za pech i to w pierwszy dzień pracy.
- Cieszę się, że znalazł się sposób, żeby cię obudzić – powiedziała z niesmakiem dziewczyna, wycierając kropelkę krwi, która sączyła się z rozciętej wargi.
- Przepraszam.
- Za co? Przecież to moja wina. Mogłam się trzymać w bezpiecznej odległości.
Dziewczyna mówiła uprzejmie, ale mimo wszystko Madzia nie mogła powstrzymać się od myśli, że nie pała do niej sympatią. Ciężko było wykryć w jej słowach sarkazm, no ale mogła to być przyczyna bariery językowej.
- Dlaczego przyszłaś mnie obudzić? – Madzia zmieniła temat, by zapobiec ewentualnej kłótni.
- Bo jest piętnaście po siódmej, a ty się nie zjawiłaś na planie.
- Piętnaście po siódmej? Jak to? Przecież nastawiłam budzik na piętnaście po szóstej.
- Bo ja wiem? Może nie zadzwonił… Telefon wygląda na stary – Danielle z pogardą spojrzała na leżący na nocnym stoliku rzęch, który rozwalał się od dłuższego czasu, ale wiążąca na trzy lata umowa nie pozwalała Madzi z niego zrezygnować.
- Może.
Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę, że wiedząc o zmianie czasu strefowego, ustawiła budzik na siódmą piętnaście, wiedząc, że w Wielkiej Brytanii będzie wtedy godzinę wcześniej. Najwyraźniej zegarek w telefonie przestawił się automatycznie, powodując te problemy.
Miała przed sobą rozdrażnioną i zaatakowaną chuderlawą tancerkę o obszernym afro, z którą nie zaczęła znajomości zbyt zachęcająco.
- Ubieraj się szybko i lecimy na plan! – zakomenderowała Danielle, zrywając z Madzi kołdrę.
Nastolatka jak na komendę pobiegła do szafy, skąd w pośpiechu wyszperała ciuchy i pobiegła do łazienki. Piętnaście minut później była gotowa.
- Wow, imponujące. To chyba jakiś rekord.
Madzia ugryzła się w język, by nie odpalić, że nie każdy pacykuje się rano przed lustrem godzinami, niektórzy są piękni z natury. Spojrzała na twarz tancerki, której warga spuchła i lekko zsiniała. Najwyraźniej mocno jej przywaliła. I dobrze. To powinno ją trochę utemperować. Co Liam robił z tą pustą dziewczyną?
Na plan niemalże dobiegły. Hotel znajdował się tuż przy Trafalgar Square więc nie miały z tym problemu. Joe przeraził się, widząc twarz Danielle.
- Dziewczyno, napadli cię po drodze?! – spytał przerażony, a na te słowa tuż przy nim wyrósł zatroskany Liam, który od razu zaczął dokonywać oględzin swojego skarbu. Fotoreporterzy, którzy kręcili się w pobliżu planu cykali fotki jak oszaleli.
- Naprawdę was napadli? Nic wam nie jest?
- Nie, to tylko drobny wypadek. – Danielle machnęła ręką, ale widać było, że nie zdawała sobie sprawy, że ten „wypadek” zostawił jakieś ślady na jej nieskazitelnej urodzie.
- Nie da się tego zatuszować – oświadczyła wizażystka, rozkładając bezradnie ręce.
- Świetnie! – Joe klasnął w ręce. – Skoro Danielle nie zatańczy, pomoże Maggie w załatwieniu nam jutrzejszego dnia. Chcemy czerwony autobus na cały dzień i przejezdne ulice wokół Trafalgar Square w godzinach od 10 do 14.
- I do kogo mam się z tym zwrócić? – spytała spóźniona stażystka, wzdychając ciężko.
- Bo ja wiem… - Joe wzruszył ramionami. – Poszukajcie w Internecie. Albo zadzwońcie gdziekolwiek. Jak usłyszą, że chodzi o One Direction, to wam podarują autobus na własność.
- Ale ja jestem tancerką, a nie twoją asystentką – uniosła się Danielle, a Liam objął ją ramieniem, by ją uspokoić.
- Dla Maggie to nowa sytuacja, moim pomysłem było, żebyś jej pomogła.
Oczy tancerki ciskały gromy, które zdawały się nazywać chłopaka „zdrajcą”, ale uśmiechnęła się słodko.
- A co z płacą?
- Wedle umowy.
- W porządku. Bierzmy się do roboty – Danielle zatarła ręce i objęła Madzię ramieniem. – Od czego są przyjaciele?
Coś w tej dziewczynie było tak fałszywe, że nastolatka wolałaby sama zająć się tą sprawą i wziąć stres na siebie niż z nią współpracować. Jej dziwne zachowanie mogło być jednak spowodowane nokautem, który wykluczył ją z możliwości współpracy z ukochanym. Mogła być przez to rozdrażniona. Ostatecznie Madzia zdecydowała się dać jej szansę. Razem udały się do garderoby urządzonej w autobusie, gdzie zasiadły do laptopa i rozpoczęły poszukiwanie numerów telefonów do służb i urzędów, które mogą udzielić im potrzebnych informacji.
- Asystentka Joe powinna się tym zająć, ale ma zawalone zatoki i nie można zrozumieć co mówi – zagadnęła Danielle, najwyraźniej mając dość niezręcznej ciszy.
Madzia pokiwała głową na znak, że rozumie, mimo iż nie wszystko było dla niej jasne. Danielle mówiła niedbale, jakby celowo zostawiając między nimi granicę dystansu.
- Jest numer. Możesz dzwonić – oznajmiła w końcu, wskazując cyferki na ekranie. – Zarząd TfL powinien załatwić autobus i podać ewentualny numer, pod którym możemy załatwić oczyszczenie dróg z ruchu.
- Ja mam dzwonić? – spytała Madzia, która nie miała zielonego pojęcia czym jest TfL i nawet po polsku byłoby dla niej trudnością załatwić cokolwiek na tym polu.
Nie potrafiła negocjować, a już na pewno nie w obcym języku. Spojrzała wyczekująco na Danielle, która wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia, dlaczego Joe zatrudnił kogoś spoza kraju. – Zapewne miał to być wyraz pogardy, ale Madzia starała się to zignorować. – Nie nadajesz się do tej pracy.
- Zaczynam to widzieć.
Widząc, że rozmówczyni trochę spokorniała, Danielle sama wzięła telefon i załatwiła wszystko. Madzia skrupulatnie notowała w pamięci różne informacje, żeby następnym razem móc się zająć tym sama. Nikt nie stwarzał problemu. Zespół był w całym kraju wielką sensacją i bombą eksportową, traktowano ich więc jak perełki i robiono wszystko, by ułatwić promocję, a teledysk kręcony w mieście był do tego idealną okazją.
- Nie ma za co – oświadczyła tancerka, gdy tylko skończyła rozmowę. Już wiesz, jak to się robi.
- Tak, dzięki. – Madzia wysiliła się na uśmiech, choć przychodziło jej to z niebywałym trudem, zważywszy, że dziewczyna okazała się wyniosła i niezbyt uprzejma.
- Wróćmy na plan. Ja popatrzę na Liama, a ty zapytasz Joe’go, co jeszcze można zrobić.
Jak powiedziała Danielle, tak zrobiły. Joe poprosił Madzię tylko o wskazówki, których mu nie szczędziła. Była wdzięczna, że nie wysyłał jej po kawę czy pączki. Nie zniosłaby usługiwania tancerce, która przykleiła się do Liama podczas przerwy i nie zwracała uwagi na czyhających w oddali reporterów.
Louis z Harrym wygłupiali się gdzieś na uboczu, Zayn gdzieś zniknął, a Joe wydzwaniał w celu sprawdzenia, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Madzia została tylko z Niallem. Sytuacja niewątpliwie była niezręczna.
- Nieźle przywaliłaś Danielle – zauważył w końcu chłopak, sprawiając, że zrobiło jej się jeszcze bardziej głupio.
- Nie chciałam go uderzyć. Znaczy jej – poprawiła się szybko. Kiedy odpowiadała bez większego namysłu, zdarzały jej się głupie pomyłki.
- Zaraz… to ty ją uderzyłaś?! – Chłopak zrobił duże oczy ze zdziwienia, a potem roześmiał się, jak to miał w zwyczaju.
- Nie wiedziałeś?
- Nie. Zażartowałem. Ale najwyraźniej jestem jakiś medium. – Tego Madzia nie zrozumiała, ale powiedział, że żartował i coś o medium, więc poskładała sobie wszystko w logiczną całość.
- Nie powiesz Liamowi? Nie chciałabym, żeby sobie pomyślał, że zrobiłam to specjalnie.
- A zrobiłaś? – uniósł jedną brew, a ona się obruszyła.
- Nie!
- No to nie powiem. To będzie nasza tajemnica. – Nie chciała mieć tajemnic, a już na pewno nie z Niallem, ale wydawał się sympatyczny, no i podszedł do niej i zagadnął (choć akurat to mogło być spowodowane nudą i faktem, że został na lodzie).
- Dobra, koniec przerwy! – zagrzmiał głos Joe, a Madzia aż podskoczyła. – Tylko gdzie jest Malik, ja się pytam?!
- Poszedł do przyczepy – wyjaśnił Niall.
- Po co?
Wśród zebranych zapanowała konsternacja.
- Maggie, pójdziesz po niego? – poprosił mężczyzna, a dziewczyna przytaknęła głową. Znała drogę, więc nie był to dla niej kłopot ani stres. Miała tylko nadzieję, że nie zastanie go na kiblu, bo tego by nie zniosła.
- Madzia! – rozległ się koślawy polski ryk i wszyscy spojrzeli w stronę Louis’ego, który nieudolnie wymówił jej imię. – Przynieś mojego iPhone’a. Jest w misce z owocami.
- Tylko ten czubek mógł zostawić tam telefon – dodał Harry.
- Przed tobą go chowam, kleptomanie!
Zaczęli się przepychać, ale jakkolwiek urocza była ta scena w oczach Madzi, musiała się oddalić, bo Joe ją popędzał.
- Oby tylko nie siedział na kiblu – powiedziała do siebie.
- Jeśli tak będzie, to zrób mu zdjęcie, proszę! – usłyszała za sobą po polsku i zszokowana odwróciła się w stronę, skąd dochodził głos. Jej oczom ukazała się dziewczyna z aparatem fotograficznym w dłoni. – Kocham go!
- I jesteś…?
- Jessica.
- Polka?
- W połowie.
- Fanka?
- Największa.
Dziwne lakoniczne pytania sprawiły, że Madzia poczuła się jak przesłuchujący przestępcę gliniarz. Ale dobrze było usłyszeć język ojczysty.
- Nie mogę zrobić zdjęcia, kiedy siedzi na kiblu. – Musiała z przykrością odmówić napalonej dziewczynie.
- Dlaczego?
- Cóż… Po pierwsze, to niegrzeczne, po drugie zboczone, po trzecie niesmaczne, a po czwarte nie wejdę za nim do kibla nawet jak mi zapłacisz.
- Mam pieniądze! Proszę, proszę, proszę… - Dziewczyna wygrzebała z torebeczki pliczek banknotów, co wyjaśniało, w jaki sposób dostała się na plan.
- Schowaj pieniądze, Jessica. To nie jest dobry pomysł, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Wiem – skrzywiła się. – Ale jak tylko wujek Joe powiedział mi, że 1D kręcą teledysk…
- Joe to twój wujek?
- Tak.
- A mój szef. I nie wspominał, że jego siostrzenica jest Polką.
- W połowie. I bratanica.
- Co za różnica? – Madzia czuła, że to najdziwniejsza konwersacja, jaką miała okazję w życiu przeprowadzić. – Sprostujmy fakty. Joe utrzymuje cię w tajemnicy, bo chce, żebym czuła się tu bardziej obco?
- Obco? Przecież Londyn aż kipiPolakami.
- No w sumie masz rację.
- To zrobisz zdjęcie?
- Nie! – Madzia ucięła rozmowę i chciała wejść do przyczepy, ale drzwi otworzyły się i stanął w nich zaczerwieniony Zayn.
- Cały czas tu jesteś?
- Nie, dopiero przyszłam – skłamała, żeby go nie zawstydzać. Słyszała dziwne dźwięki dobiegające z przyczepy i całkiem prawdopodobne było, że siedział na kiblu.
Jessica jak zahipnotyzowana wpatrywała się w swojego idola. To jest dopiero fanka. Gdyby Madzię ogarnął taki paraliż, zapadłaby się ze wstydu pod ziemię.
- To Jess, bratanica Joe. Jest w połowie Polką – przedstawiła dziewczynę, żeby spełnić jej marzenie. Chyba uścisk dłoni jest lepszy niż zdjęcie idola na muszli klozetowej.
- Cześć. – Zayn był małomówny i najwyraźniej zawstydzony.
- Czekają na ciebie – oznajmiła Madzia i chciała go wyminąć, żeby wziąć z przyczepy telefon, który polecił jej przynieść Louis.
- Co ty robisz?
- Ehm… Louis zostawił telefon w misce z owocami i poprosił…
- Ja przyniosę. – Zayn spuścił głowę i wrócił się do przyczepy.
- Dziwne. – Madzia wzruszyła ramionami. Najwyraźniej nasmrodził nieziemsko i nie chciał, żeby ona skojarzyła fakty. Może to i lepiej, że odwali brudną robotę za nią?
Pół minuty później wrócił z telefonem.
- Miło było poznać, Jen – pożegnał fankę i oddalił się, zostawiając je same.
- Dzięki, Zayn… - dziewczyna wydawała się nie widzieć, że pomylił jej imię.
- To lepsze niż zdjęcie w toalecie, co? – spytała Madzia, klepiąc Jessicę po ramieniu. – Wpadnij do mnie do hotelu. Zatrzymałam się tam, gdzie twój wujek.
- Z chęcią poplotkuję o One Direction!
- Nie to miałam na myśli, ale miło mi będzie cię jeszcze zobaczyć.
Mówiła szczerze. Dziewczyna była sympatyczna, choć nieco dziwaczna. No ale w końcu spotkała swojego idola. Poznała go. To mogło wprawić w osłupienie. Niemal tak samo szaleńczo zareagowałaby, gdyby nie fakt, że z siostrą zawsze nabijały się z psycho-fanek. No a słowo fan pochodzi w końcu od słowa fanatyczny. Zresztą, miło było mieć przy sobie osobę, która dawała choć namiastkę ojczyzny. Bo mimo iż był to drugi dzień poza domem, Madzia zaczynała już tęsknić.
 
~ * ~
 

1 komentarz: