niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 100 - "Happy end?"

Bez zbytniego zwlekania wstawiam ostatni rozdział, który dedykuję wszystkim, którzy kiedykolwiek tu zbłądzili i się zaczytali :)

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i wejścia. Jesteście wspaniałe! Obszerniejszą notkę pochwalną na Waszą cześć dodam po majówce, kiedy to zaproszę Was do czytania kontynuacji.

Miłej lektury! :*



W tym rozdziale Nath zamierza walczyć o uczucia Madzi.

~*~
O ile Madzia w myślach nie raz nazywała Natha bałwanem, o tyle w życiu nie spodziewałaby się, że wychodząc rano do szkoły, na trawniku przed blokiem zostanie zaskoczona i o mało nie dostanie zawału. Bałwan, który dziwacznie drgał na zimnym wietrze poruszył się bowiem jeszcze bardziej, kiedy przechodziła koło niego i zawołał ją po imieniu.

- Meggs!

- Aaaa!!! - wrzasnęła, czując jak coś, co jeszcze przed chwilą było bałwanem, rzuca się na nią i przytula ją, mocząc jej kurtkę od roztopionego śniegu. - Nath?

Kiedy bałwan zaczął otrzepywać się ze śniegu, dojrzała dokładnie jego twarz i rozpoznała swojego byłego chłopaka. Samoistnie uśmiechnęła się szeroko.

- Cholera, ale zimno!

- Czy ty sterczałeś tutaj całą noc... jako bałwan?

- Nie, to by było niemądre. Sterczę tu od siódmej, bo nie wiedziałem, na którą idziesz do szkoły.

- I zrobiłeś z siebie bałwana?

- Z niewielką pomocą dwóch panów, którzy opróżniali tu kubły na śmieci. Musiałem pokazać im na migi, o co mi chodzi, bo nie znali angielskiego, ale kiedy wyciągnąłem nieco funtów... od razu się zrozumieliśmy.

- Cóż, tacy są Polacy. A co tutaj robisz?

- Czekam na ciebie.

- Dlaczego w "przebraniu bałwana"? I dlaczego jesteś w Polsce? I dlaczego... Jezu, tyle pytań, nie wiem, od czego zacząć.

Madzia zakryła sobie twarz dłonią. Miała przed sobą przemoczonego piosenkarza, który szczękał zębami i który odzywał się do niej normalnie po raz pierwszy od dawna. Nie widziała go od tygodnia i teraz czuła, jakby serce miało wyskoczyć jej z piersi. Był mroźny poranek, słońce jeszcze nie wzeszło, a ona już teraz wiedziała, że w szkole nie będzie mogła się skupić.

- Postanowiłem cię zaskoczyć - wyjaśnił Nath, wyrywając ją z rozmyślań.

- I niewątpliwie ci się udało. O mało nie dostałam zawału. Dlaczego jesteś tutaj? Nie powinniście być w Ameryce?

- Chłopaki lecą tam dzisiaj razem z twoją siostrą, ale ja musiałem najpierw zobaczyć się z tobą. Nie uwierzysz, z kim sobie porozmawiałem.

- Będę strzelała. Z Dionne?

Spojrzała na niego naburmuszona i założyła ręce na piersiach.

- Och, Meggs. Nawet nie wiesz, jak mnie cieszy ta nuta zazdrości w twoim głosie! - roześmiał się chłopak.

W takim Nathanie się zakochała, dlaczego teraz do niej wracał, kiedy postanowiła, że o nim zapomni i uczyni pożytek z upływającego w realnym świecie czasu?

- Nath, nie mam pojęcia, o co ci chodzi. Mów, po co przyjechałeś. Muszę jechać do szkoły.

- Och... przepraszam. Tylko... tak strasznie mi zimno... Pomysł z tym bałwanem nie był trafiony.

Był bardzo trafiony, ale nie zamierzała go informować, że w języku polskim ma to o wiele większy sens.

- Nath... - powiedziała, wzdychając ciężko, by dać mu do zrozumienia, że się niecierpliwi.

On najwyraźniej dawał jej do zrozumienia, że chciałby wejść do jej mieszkania i się ogrzać i wysuszyć, ale nie zamierzała robić nic, dopóki nie wyjaśni jej intencji tej wizyty.

- Liam wszystko mi powiedział - wydusił w końcu chłopak.

- Liam?

- Tak, Payne! Wyobraź sobie, że chłopaki wypruwali sobie żyły, by mnie przekonać do interwencji, a ja uległem dopiero po rozmowie z nim.

- Jakiej interwencji, o czym ty mówisz?

- Miłosnej, oczywiście! - oświadczył.

Jakaś sąsiadka z psem zmierzyła ośnieżonego chłopaka, który mówił w obcym języku i żywo gestykulował, by ukryć fakt, że cały się trzęsie z zimna.

Nastolatka spojrzała na niego zszokowana. Zamrugała kilka razy oczami, bo nie wiedziała, czy jeszcze się nie obudziła, czy Nath rzeczywiście oświadczał jej, że jest tu na miłosnej interwencji.

- A w jakiej sprawie interweniujesz? - spytała z przekąsem, zakładając sobie ręce na piersiach.

- W naszej, oczywiście. Byłem idiotą, dupkiem, debilem. Wiem, że często się do tego przyznaję, a potem i tak do tego wracam, ale... koniec z tym. To wszystko moja wina. Nie powinienem całować Dionne, niezależnie od tego jak bardzo byłem na ciebie zły.

- Cóż, ja powinnam być z tobą szczera.

- Czy my... rozmawiamy? Normalnie? - spytał rozbawiony chłopak.

- Na to wygląda. Ale nie chwalmy dnia przed wschodem słońca.

- Słuszna uwaga... A więc usiłuję ci powiedzieć, że...

Słowa Natha przerwał pies, mały kundel sąsiadki, który zaczął uporczywie szczekać tuż przy jego nodze. Nie potrafił się skupić. Spojrzał na kobietę, która kręciła się obok, zaintrygowana tym "egzotycznym gościem".

- Mogłaby pani? - zapytał Nath po angielsku i znacząco spojrzał na kundla. - Ja tu próbuję dokonać deklaracji uczuć.

Kobieta nie zrozumiała ni joty z tego, co powiedział, ale domyśliła się, że ma opanować psa i to też zrobiła. Madzia natomiast zdębiała. Deklaracja uczuć? Znowu? No tak, po co inaczej jechałby do niej taki kawał drogi?

Kiedy chłopak wziął jej dłonie w swoje, poczuła jak ciepło rozlewa się po całym jej ciele.

- Zdaję sobie sprawę, że słaby jestem w te klocki, ale... mam nadzieję, że docenisz fakt, że zrobiłem z siebie bałwana po to tylko, by zobaczyć twój uśmiech. bo nie mogę bez niego żyć. Nie mogę żyć bez ciebie. Głupi jestem, że pozwoliłem, by to Liam mi to uświadomił, ale... chcę już zawsze być z tobą. Myślisz, że mogłabyś spróbować?

- No nie wiem, Nath. Boję się, że się roztopisz.

Roześmiał się szczerze, zdając sobie sprawę, że jest skora do żartów. Przygarnął ją do siebie i złożył na jej ustach delikatny pocałunek, a ona zarzuciła mu ręce na szyję i dała mu się unieść nad ziemię, tak że zawirował z nią kilka razy w kółko. Na nieszczęście był zmarznięty i zmęczony, a ona miała dodatkowy balast na plecach w postaci plecaka, więc szybko stracili równowagę i wpadli w równą zaspę śniegu, która leżała przy chodniku.

Spojrzeli na siebie zszokowani, ale szybko wybuchli śmiechem.

- Jesteś niemożliwa! - odezwał się chłopak, odgarniając jej włosy z twarzy, kiedy tak leżała, przygniatając go całym ciężarem.

- Ja? To ty dałeś ulepić z siebie bałwana! Jakkolwiek dziwnie to brzmi.

- Ale to ty lądujesz na mnie po raz enty od początku naszej znajomości.

- I zamierzasz z tego powodu narzekać?

- Nie. Zamierzam się tym cieszyć - oznajmił z uśmiechem i ponownie ją pocałował.

Wszystko wskazywało na to, że po długich zawirowaniach nawrócony Bałwan i Kopciuszek wreszcie zrozumieli, że są dla siebie stworzeni i nie ma innego wyjścia jak to, żeby byli razem.

- Meggs...? - odezwał się nagle on.

- Tak?

- Nie chcę być niegrzeczny, ale... czy jest szansa, że mogę się ugrzać u ciebie?

- Och, tak! Oczywiście!

Szybko zreflektowała i wstała z zaspy, otrzepując się ze śniegu. Jej rodziców nie było w domu, bo wyszli krótko przed nią do pracy, by uniknąć korków. Otworzyła zamaszystym gestem drzwi do swojego skromnego mieszkania.

- Nie są to królewskie warunki, jak widać, ale... dla Kopciuszka wystarczą.

- Ja uwielbiam Kopciuszka - rozpromienił się Nath.

- Nawet jeśli szklane pantofelki są na niego za małe?

- Nawet jeśli będę musiał go nosić, żeby jego zacne stópki nigdy więcej nie dotknęły ziemi.

- Cóż, z tym nie będzie problemu. Kiedy jestem z tobą, czuję się jakbym bujała w obłokach. To znaczy... kiedy przeżywamy te dobre chwile.

- Od teraz będą tylko takie - zapewnił ją Nath i przytulił ją mocno do siebie.

- Zobaczymy, zobaczymy. Ciekawe, jak wywiążesz się ze swoich obowiązków.

- Powiedziała "pani obowiązkowa", która powinna teraz być w drodze do szkoły - zachichotał Nath.

- A co ja poradzę, że mnie bałwan napadł?

Spojrzeli na siebie i się szczerze roześmiali. On poszedł do łazienki się wysuszyć. Bagaż podręczny miał ze sobą, więc założył suche skarpetki i poczuł się znacznie lepiej. Dziewczyna zaparzyła im po kubku gorącej herbaty i usiedli w salonie, by przez okno obserwować wschód słońca.

- Cóż, Barbados to nie jest, ale widok całkiem znośny - oświadczyła, wskazując głową panoramę, którą mieli przed sobą.

- Wiesz, na Barbadosie nie byłem w stanie zwracać uwagi na piękno przyrody, bo liczyłaś się tylko ty. Teraz, rok później, niewiele się zmieniło.

Spojrzała na niego ze śmiechem i przysunęła się bliżej, by mógł ją szczelniej objąć. Miała szczerą nadzieję, że jej rodzice nie wrócą wcześniej z pracy i nie zepsują im romantycznych chwil. Jego telefon raz po raz dzwonił, ale wyłączył go, żeby im nie przeszkadzał. Kiedy w końcu nacieszyli się sobą, musieli wrócić na ziemię, do rzeczywistości.

- Jutro musisz być w Ameryce - powiedziała ona. - Musimy jakoś rozplanować ten związek na odległość.

- Jaki związek na odległość? Jestem tu, przy tobie i nigdzie się stąd nie wybieram. Kiedy wylądowałem rozpoznały mnie tylko trzy dziewczyny, a jedną z nich byłaś ty. Dla mnie to więcej niż raj.  Nie obchodzą mnie żadne nagrody, bo dla mnie ty jesteś najważniejszą nagrodą, którą wygrałem.

- Jakkolwiek słodkie i romantyczne są te słowa... czy ty serio nie zamierzasz jechać do L.A.?

Dziewczyna odsunęła się od swojego chłopaka i spojrzała na niego zszokowana. Wzruszył ramionami.

- Po co ja tam? I tak pewnie nie wygramy. Choć jednym z moich dwóch postanowień noworocznych było zdobycie jakiejś dużej nagrody muzycznej. Chłopaki zrozumieją.

- Musisz tam być!

- Uuu... zaczyna się pokazywanie, kto tu nosi spodnie, co? Monica też daje Jayowi ostro w kość - roześmiał się Nath.

- Nie, ja mówię serio. Jak to sobie wyobrażasz? Co będzie, jeśli wygracie, a ciebie nie będzie, by się tym cieszyć?

- Wolę się cieszyć tobą. Za dużo czasu zmarnowaliśmy.

- No to nie traćmy go więcej. Pojadę z tobą.

Spojrzał na nią zdziwiony.

- Tak! Nie przegapię tak ważnego wydarzenia. Nie możesz zrezygnować z marzeń.

- Ty jesteś moim marzeniem - zapewnił.

- Och, przestań się podlizywać, Sykes! - Madzia dała chłopakowi kuksańca dla żartów, a on ją pocałował.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham.

- Nie bardziej niż ja ciebie.

- Bardziej niż ja już nie można.

- Cóż, nie będę się kłócić.

Dwie godziny później byli zwarci i gotowi do drogi. Ona spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i zadzwoniła do mamy, by poinformować ją o wyjeździe. Oczywiście nie dostała na niego pozwolenia, był w końcu środek tygodnia szkolnego, a ona dopiero co wróciła, ale... miłość wymagała czasem szalonych czynów i tak też Madzia z Nathem zamierzali postąpić.

Niestety kiedy jechali taksówką na lotnisko, a chłopak włączył telefon, odsłuchał wiadomość od Jaya, który informował go, że ze względu na warunki pogodowe wszystkie loty są odwołane. Śnieg sypał niemiłosiernie, a z radia w taksówce dowiedzieli się też, że nawet pociągi nie kursują, bo zasypało tory.

- I jak my teraz dolecimy do Anglii? - spytał chłopak Madzię, która zakryła sobie usta dłonią i myślała nad czymś uporczywie.

W końcu wpadła na pewien pomysł, który wymagał od kogoś wyrzeczeń, ale liczyła na pomoc mimo wszystko.

- Szofer wita! - roześmiała się Karolina nieco później, odbierając zakochanych spod lotniska, z którego nie wylatywały żadne samoloty. - Witam gołąbeczki!

- Życie nam ratujesz.

Madzia wpakowała się na przednie siedzenie starego auta, a Nath musiał zadowolić się miejscówką z tyłu między kocami a porozrzucanymi ubraniami, które właścicielka samochodu wrzuciła tam w pośpiechu, kiedy dowiedziała się, że będzie robić za transport.

Karolina obawiała się przejazdu Eurotunelem pod Kanałem La Manche, który łączył Francję i Wielką Brytanią, a który miał 50 km długości, podczas których byli zdani na łaskę i niełaskę wahadłowych pociągów, do których wstawiane były wszystkie auta. Sam fakt, że musiała samochodem zawieźć dwójkę nastolatków aż do Francji był tak abstrakcyjny, że nie miała pojęcia, jak udało jej się tego dokonać.

Na szczęście wszystko przebiegło pomyślnie i po nieco ponad dwunastu godzinach ciężkiej jazdy w ciężkich warunkach pogodowych, podczas której Nathan ją zmienił, zajechali bezpiecznie na Wyspy.

- Nie wierzę, że żyjemy - oświadczyła z ulgą Karolina.

- Dzięki, że mówisz dopiero teraz, że istniała szansa, że byśmy zginęli - parsknął Nath, ale nie było to złośliwe.

Był bardzo wdzięczny dziewczynie, że zawiozła ich taki kawał, ale chciał się z nią pożegnać i gdyby nie znaczące spojrzenie Madzi, która dawała mu do zrozumienia, że wypadałoby zabrać szofera ze sobą, powiedziałby Karolinie "Arivederci" na lotnisku, z którego mieli lot do L.A.

Wszystko jednak wydawało się układać po ich myśli. Kupili Karolinie walizkę, do której wrzuciła swoje ubrania i zostawili na parkingu jej grata, choć sama stwierdziła, że lepiej wyszłoby jej gdyby za pieniądze za pilnowanie wozu kupiła sobie nowy. Dwie godziny później siedzieli w samolocie do Ameryki, a Karolina nie wierzyła, że to dzieje się naprawdę.

Madzia i Nath robili do siebie maślane oczka, przez co robiło jej się ciepło na sercu, ale i smutno, że ona nie ma perspektyw na podobne uczucie. Max ją zauroczył, ale nie czuł tego samego co ona. Musiała żyć wspomnieniem, które i tak było mgliste, bo w sylwestrową noc wypiła sporo alkoholu, żeby dodać sobie odwagi i stać się swobodną. Cóż, najwyraźniej za bardzo swobodną, ale wtedy nie myślała przecież o ewentualnych konsekwencjach upojenia alkoholowego.

Wszyscy odchodzili od zmysłów i kiedy zobaczyli, że Nath i Maggie przybyli cali i zdrowi (w dodatku trzymając się za ręce), wydali z siebie głośne "och". Ucieszyli się też na widok Karoliny, która uratowała sytuację, a radości nie było końca, kiedy zgarnęli nagrodę People's Choice Award dla debiutu roku. Wszyscy byli wniebowzięci i na after party mieli co oblewać.

- Zdajecie sobie sprawę, że istnieje duże prawdopodobieństwo iż wszystko zakończy się dla wszystkich happy endem? - spytał rozradowany Seev.

- I niech zgadnę, ty to przewidziałeś tak? - prychnął Tom, a Kelsey dźgnęła go łokciem.

- Trochę wiary w miłość!

- No ale kiedy to już jest przesada!

Chłopak wskazał głową Monikę i Jaya, którzy nie mogli się od siebie odkleić. Madzia się roześmiała.

- Niech się całują. Za pięć minut prawdopodobnie moja siostra mu przyłoży.

- Rzeczywiście będzie miał z nią ciężko - westchnął Max.

Monika akurat odkleiła się od Jaya, by zerknąć na swoją przyjaciółkę, która biernie brała udział w konwersacji, w rzeczywistości cały czas spoglądając na Maxa.

- Czy ty myślisz o tym co ja? - spytała rudowłosa swojego chłopaka.

- Że pora wynająć pokój?

Jayowi zaświeciły oczy, a ona pacnęła go w ramię, które rozmasował.

- Nie! Mówię o wyswataniu Karoliny i Maxa.

- Serio? Jeszcze się nie nauczyłaś, że to nie niesie za sobą nic dobrego?

- A my to co? Max się nie poddawał i w końcu dokonał niemożliwego. - Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Od początku było wiadomo, że prędzej czy później mi ulegniesz.

- Ulegnę? Czy ty chcesz sobie nagrabić?

Podniesione głosy Moniki i Jaya sprawiły, że Max spojrzał znacząco na swoich towarzyszy.

- Jakieś zakłady, kiedy Brukselka go wykończy?

Madzia i Karolina wyglądały na oburzone, mimo iż Jay i Monika w ogóle nic sobie z tego nie robili i kłócili się dalej o to, czy swatanie ich przyjaciół jest dobrym pomysłem.

- Hej, to moja siostra!

- I moja przyjaciółka!

- Nasza też. - Max wyszczerzył zęby.

- To ile im dajemy, zanim się pozabijają?  - dorzucił Tom.

Wszyscy roześmiali się szczerze. Madzia siedziała przytulona do Natha, Kelsey do Toma, Nareesha do Sivy... Dla kontrastu Jay i Monika właśnie się kłócili, ale chyba właśnie taka była dynamika ich związku.

- Wysłałem fragment powieści twojej siostry do wydawnictwa, które zaproponowało jej pracę - oświadczył nagle Max, dumnie prężąc pierś. - I jeśli nie doprowadzi do żadnego pożaru, ma zapewnione miejsce w Wielkiej Brytanii.

- To świetnie! - rozpromieniła się Madzia.

- Zero zazdrości?

Max spojrzał na nią podejrzliwie, a ona pokręciła głową.

- Koniec z tym. My Polki musimy się trzymać razem.

Nastolatka spojrzała na Karolinę, która uśmiechnęła się szeroko. Zapanowała chwila ciszy, podczas której towarzystwo mogło wsłuchać się w kłótnię Jaya i Moniki, która zeszła teraz na nieco inne tory.

- To może ja sobie wytatuuje całe ramię, co? - pytała ona.

- Wyglądałabyś uroczo.

- Ja nie wyglądam uroczo.

- Jak się złościsz, to wyglądasz.

- Och, ja przez ciebie oszaleję!

- I żeby temu zapobiec, proponuję właśnie w tym momencie iść wynająć pokój. - Jay wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Chciałbyś - prychnęła ona, a on jak gdyby nigdy nic wstał, przerzucił ją sobie osłupiałą przez ramię i zaczął mijać towarzystwo.

- My już powiemy dobranoc - powiedział na odchodnym.

Monika wierzgała nogami, ale widać było, że nie za bardzo przeszkadza jej zaistniały stan rzeczy.

- I tak się kończy praca swata doskonałego! - zawołał za nimi Max, a Jay postawił na chwilę Monikę na ziemi i spojrzał na kumpla.

- I na ciebie przyjdzie pora, kowboju - powiedział enigmatycznie i kiedy Monika próbowała mu się wymknąć i wrócić do towarzystwa, wziął ją na ręce i zaczął się oddalać.

- No... to było urocze, ale my musimy was przeprosić - oświadczył nagle Nath.

- Też idziecie do pokoju? - zachichotała Ree, a Madzia spojrzała na swojego chłopaka zszokowana, ale on pokręcił głową.

- Nie, mamy coś do nadrobienia.

Dziewczyna była zaintrygowana, co też takiego Nath zaplanował. Pozwoliła mu zawiązać sobie oczy i prowadzić się na zewnątrz. Zimne powietrze owionęło jej sylwetkę. Chłopak podsadził ją i pomógł jej się usadowić na jakimś podeście, a następnie usiadł obok i przykrył ją i siebie kocem. Wtedy zdjął jej z oczu opaskę i ujrzała, że siedzą w dorożce.

- Dokąd, sir? - zapytał dorożkarz uprzejmie, uchylając cylinder, który dumnie sterczał na jego głowie.

- Do gwiazd.

Odpowiedział Nath i szczelnie otoczył swoją dziewczynę ramieniem.

- Myślisz, że ten pan będzie wiedział, gdzie to jest? - spytała rozbawiona Madzia.

- Wie, bo mu to wytłumaczyłem.

- W takim razie dziękuję za tę wspaniałą niespodziankę.

- Ale to jeszcze nie koniec.

Nath był tajemniczy i uśmiechnięty od ucha do ucha. W milczeniu przytulał Madzię, kiedy dorożka zawiozła ich w miejsce niewielkiej altany w środku opuszczonego parku, całej ustrojonej w pomarańczowe lampiony, które przyczyniły się nie tak dawno temu do ich pierwszego pocałunku.

- Na każdym możesz wypisać dowolne życzenie, a ja dopilnuję, żeby się spełniło - wyszeptał jej do ucha Nath, kiedy pomógł jej wysiąść z dorożki, a ta odjechała.

- Nie przestajesz mnie zaskakiwać.

- A mam jeszcze trochę asów w zanadrzu.

- Aż się boję - zachichotała dziewczyna. - Tylko nie wiem, czego mogłabym sobie życzyć. W tej chwili mam wszystko.

Jak na zawołanie w powietrzu dostrzegła pokaz fajerwerków, które wywołały jeszcze szerszy uśmiech na jej twarzy.

- Właśnie tak się czuję, kiedy jestem z tobą - oświadczył Nath i wyciągnął coś z wewnętrznej kieszeni marynarki.

- Co to? - zaintrygowała się Magda, widząc plik cienkich książeczek.

- Oferty szkół w okolicy. Jeśli miałabyś ochotę, myślę, że coś dla siebie znajdziesz.

- Och, Nath! - Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję i spojrzała mu głęboko w oczy.

- Tak?

- Jestem największą szczęściarą na świecie!

- W takim razie czy nietaktem będzie dziękowanie teraz w myślach Liamowi? - spytał z rozbawieniem.

- Tak troszeczkę.

- Cóż. W takim razie ograniczę się do pocałunków - powiedział z uśmiechem Nathan i przyciągnął ją mocniej do siebie.

A wtedy pocałował ją z miłością i zaangażowaniem. Kochała tego chłopaka z całych sił, a on kochał ją. Fajerwerki eksplodowały nie tylko na niebie, ale i w jej sercu. I wiedziała, że będzie dobrze, bo bądź co bądź, każdy Kopciuszek zasługuje na happy end. Nawet jeśli ciężko mu znaleźć buty w swoim rozmiarze...
~*~


KONIEC


~*~

29 komentarzy:

  1. Popłakałam się przy końcu. To serio jest...piękne. Łał. Nie sądziłam,że jakikolwiek blog aż tak bardzo mnie wciągnie i będę przy nim płakać.
    Przyśle ci rachunek za chusteczki ;D
    Jejku, nareszcie happy end. Kopciuszek razem z Panem Bałwanem odjeżdżają w swojej dorożce ku zachodzącemu słońcu...
    Hahaha kocham te szczęśliwe zakończenia.
    Nie mogę się doczekać tej kontynuacji. Aż zacieram ręce z zaciekawienia.
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. RYCZE!!!!!
    SERIO!!!!!
    Rycze i sie uśmiecham.. JEJCIU! Wspaniałe zakończenie!! Nathan znów pokazał jaki to jest romantyczny. ;)
    Monia i Jay są tacy słodcy. ♥
    A Madzia i Nathan, ahhhhhhh.... KOCHAM! NORMALNIE KOCHAM TO OPOWIADANIE!
    Kobito, Ty to powinnaś książkę napisać!
    Jesteś genialna!
    Nadal płaczę!
    Widzisz co Ty robisz z ludźmi?!?! JA TU ROZPACZAM!
    Tak sobie myślę, ze chyba wole c.d.n od "koniec".
    JEJCIU! NAJLEPSZE OPOWIADANIE JAKIE CZYTAŁAM!
    JESTEŚ GENIALNA, WSPANIAŁA, UTALENTOWANA... I DUŻO INNYCH POZYTYWNYCH PRZYMIOTNIKÓW, KTÓRYCH NIE ZNAM. :D
    Weź, pisz juz tą kontynuację, bo nie wytrzymam. ;/
    Dobra, juz nie płaczę, uspokoiłam sie. Troszeczkę...
    ZNÓW RYCZĘ!
    JAK TO KONIEC?!?!?!
    Dobra, będzie kontynuacja, muszę sie uspokoić....
    PISZ TĄ KONTYNUACJĘ, BO NIE WYTRZYMAM!

    Jak ja lubię happy endy.
    Dobra, kończę, bo znów zacznę płakać.
    Pozdrawiam, Alice in Wonderland †, płaczący człowiek. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego?! Dlaczego nam to robisz?! Dlaczego mi to robisz?!
    Ja tu płacze! Zaraz spowoduje powódź!
    Dlaczego jesteś taka zajebista, tak zajebiście piszesz i jesteś taka zajebista. A to już mówiłam! Ja się pytam dlaczego?!
    Oddaj mi trochę tego talentu. Ociupinkę. Ploooose...
    Rozdział! Nie ma słów, żeby go opisać, ale spróbuje. Zajebisty, super, bomba, no normalnie dajcie mi krzesło, żebym się nim jebła [ oczywiście pozytywnie]!
    Znowu Nathan okazał się takim romantykiem. Fajerwerki, dorożka, bałwan. Bałwan był najlepszy.
    A Jay i Monika. Ci to nigdy nie przestaną się kłócić. Ale są słodcy.
    Czekam na kontynuacje.
    Proszę napisz ją szybko, bo tutaj w depresje wpadnę!!
    Ja tu nadal ryczę! Mimo iż nienawidzę happy end'ów, nadal ryczę.
    Dobra, to chyba tyle chciałam napisać.

    OdpowiedzUsuń
  4. HAPPY END ! :D
    Sprawiłaś, że się popłakałam. To zakończenie było cudowne i to jak Nath " przebrał " się za bałwana... Po prostu ryczę i nie przestaję !
    Monika i Jay jak zwykle rozwalają C; Wybuchowa parka ^^
    Max i Karolina ? Będzie ciekawe połączenie :o Uu :D
    Dziewczyno, skąd ty bierzesz te pomysły, noo ?! Jesteś niesamowita ! I NIE ZAPRZECZAJ ! :D
    Ty, ty, ty ... Co to za " koniec " na końcu ?! ;P Ma być " Ciąg Dalszy Nastąpi " , a nie wyskakujesz z jakimś Końcem ;p
    Już chcę kontynuację :D Nie mogę się doczekać ^^
    Nie wiem co ja mam ci tu jeszcze napisać oprócz słowa CUDOWNE :D To jest takie cudowne, że nie mogę się wysłowić ;D
    Chyba pójdę płakać w poduszkę, ponieważ ten koniec doprowadził do wylania łez. :p
    Czekam na kontynuację ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, boże, boże! Co to za rozdział wyjątkowy! Brak słów!:)

    Nathan jako bałwan jest idealny! Od dzisiaj zwracam większą uwagę na bałwany!xd


    Monia i Jay mnie rozczulają.... są uroczy!


    Madzia i Nathan para idealna! Chcę takiej miłości! <3


    Ryczałam jak to czytałam! Przez to moja mama dziwnie na mnie patrzyła!xd



    Twój talent pisarki mnie powala aż brak słów kobieto!



    Czekam na kontynuację!

    Pozdrawiam Ola!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co napisać...
    Będzie za ten któtko, ale mam nadzieję, że jak najbardziej szczerze jak mogę:)
    Kocham to!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko. Brak mi słów. To jest piękne, po prostu cudowne.
    Cieszę się, że opowiadanie skończyło się happy endem.
    Ale z drugiej strony szkoda, że to już koniec.
    Pociesza mnie jedynie fakt, że już niedługo kontynuacja :)
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. To...to koniec? Czytałam i płakałam. Nie, czekaj. To było silniejsze niz płacz. Za pierwszym razem nie mogłam nic przeczytać. Udało mi się dopiero za trzecim. Tak bardzo przywiązałam się do tej histori, że nie wyobrażam sobie jak przetrwam te kilka dni oczekiwania na nową część. Historia zakończyła się szczęśliwie. Nawet nie wyobrażasz sobie jak się cieszę. Każda z sióstr znalazła miłość w mieście, które rządzi się własnymi prawami. Szkoda mi tylko Karoliny, ale mam nadzieję, ze i dla niej znajdziesz szczęśćie. Być może będzie to Max, a być może ktoś z 1D (ciagle nie moge przeboleć, ze Liam został odrzucony) Co do Liama właśnie, należą mu się wielkie podziękowania. Gdyby nie on, wątpie żeby Nath pojechał do Polski. Wkońcu czego ja sie spodziewała- przecież to Daddy. Mam nadzieje, ze w drugiej części znajdzie szczęscie. Nie mam weny na komentarz, ale wiedz, że koniec wyszedł Ci cudownie. Chciałabym Ci podziękować. Podziekować za każdą chwile którą poświęciłaś tej histori. Za każdy nowy wątek. Za twoje pomysły (m.in z nowymi postaciami). Przesyłam Ci wielkiego, internetowego przytulasa i tradycyjne MASSIVE THANK YOU - Harry`ego. Trzymaj się. Życzę weny. :)
    Pozdrowienia ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. WOW!!!!!!
    świetne zakończenie
    z niecierpliwością czekam na kontynuację :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie sądziłam, że tak emocjonalnie zareaguję na wieść, że to JUŻ koniec tego opowiadania. Po prostu się rozpłakałam. Wiem, że to głupie, ale ja już tak mam.
    A co do rozdziału, to jest on kwintesencją całej opowieści. Każda wypowiedziana kwestia idealnie oddawała charakter bohatera.
    Powalił mnie Nathan-bałwan. Ten to jednak ma pomysły :) Czułam (jak chyba każdy)że Madzia i Nath kiedyś się zejdą.
    Tylko ciekawią mnie losy Karoliny. Mam nadzieję, że i ona znajdzie swą miłość...
    Teraz coś, co powinnam napisać już dawno:
    Jaycee!
    Czytam to opowiadanie od 11 grudnia 2012 roku, kiedy to nie spałam do chyba drugiej w nocy, czytając twoje cudo. Dostałam niezły ochrzan od mamy, ale opłacało się.
    Gdyby nie to, nie miałabym co czytać. Dostarczyłaś mi mnóstwo rozrywki, ale i niekiedy niepewności co do losów bohaterów. Raz się zdarzyło, że nie mogłam zasnąć, myśląc kto pocałował Magdę w ciemności w domu Harry'ego.
    Dziękuję ci też za to, że dodawałaś rozdziały w bardzo szybkim tempie. Dzięki temu niektóre wątpliwości rozpływały się błyskawicznie.
    Dziękuję ci za twój styl pisania. Że czasem było zabawnie, czasem poważnie, czasem z głębszymi uczuciami, a czasem tak zwyczajnie.
    Dziękuję ci za długość rozdziałów i za to, że pod koniec udowodniłaś, że nie ilość się liczy, a jakość.
    Dzięki za wszystkie komentarze na moim blogu, które podnoszą mnie na duchu.
    Na koniec dziękuję ci za to, że z nami jesteś i że piszesz niezależnie od czasu i pogody.
    Podziwiam cię, że ogarniasz wszystkie swoje obowiązki i masz chęci tworzyć dla nas- bloggerek mających szczęście znać adres twojego bloga.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego najlepszego i przede wszystkich weny i chęci do dalszego tworzenia,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  11. Słońce nawet nie wiem jak zacząć pisać ten komentarz, dlatego zacznę tak po prostu od serca.
    Trafiłam na twoje opowiadanie na kotku. Był to czas kiedy mój szał na one direction dawno się skończył i przyszedł czas na wielką fascynację zespołem the wanted, która na szczęście trwa znacznie dłużej. Sam fakt, że będzie to opowiadanie zarówno o jednym jak i drugim zespole mnie dość zaintrygował, dlatego postanowiłam zajrzeć do pierwszego rozdziału. Historia od samego początku mnie wciągnęła, już pierwszy rozdział sprawił, że z uwagą przeglądałam stronę blogową wypatrując czy przypadkiem nie dodałaś rozdziału. I tak przeczytałam kilka kolejnych odcinków Później przeniosłaś się na blogspota, miałam zapisany link, bo jeszcze wtedy nie potrafiłam dodać bloga do obserwowanych, kiedy nie miał on tego gadżetu. Zdarzyło się jednak tak, że gdzieś go zgubiłam, a akurat miałam dużo na głowie, więc na krótki czas po prostu zapomniałam o twoim blogu. Całe szczęście w jednym z komentarzy jeszcze na poprzednim serwisie zostawiłam link do mojego opowiadania, do dziś Cię podziwiam, że przebrnęłaś przez tamto badziewie i tak pozytywnie go skomentowałaś. I tym sposobem z powrotem trafiłam na twojego bloga. I tym razem zostałam na dłużej i się zakochałam,
    Przeżywałam wspaniałe wzloty i upadki z bohaterami. Za każdym razem wyczekiwałam kolejnego rozdziału i na mojej twarzy pojawiał się wielki szeroki uśmiech gdy takowy się pojawiał.
    Przygoda Madzi i Moniki była zabawna i dramatyczna. Potrafiłaś rozbawić mnie do tego stopnia, że bolał mnie brzuch, lub zbudować taki dramatyzm, że trzęsły mi się ręce i przez długi czas nie mogłam się pogodzić z faktem, że coś takiego mogło się przydarzyć moim ukochanym bohaterom.
    Bezapelacyjnie moimi ulubionymi rozdziałam są 25 i 26. Awaria prądu, zamknięcie w chłodni, do dziś nie mam pojęcia jak wpadłaś na coś tak genialnego.
    Cieszę się, że wszystko skończyło się happy endem przynajmniej na razie, bo znając Ciebie to długo tak nie będzie :P. Mimo wszystko teraz mam zamiar cieszyć się przez ten czas ich szczęściem.
    Chyba nie muszę mówić, że piszesz wspaniale. Mówiłam to tyle razy, że chyba masz już dosyć moich wiecznie takich samych komentarzy. Jeżeli mam być szczera nawet nie czuję się pewnie oceniając ciebie, bo bądźmy szczerzy, że dzieli nas przepaść. Moim marzeniem jest kiedyś rozwinąć swoją umiejętność tak jak ty.
    Na zakończenie chciałam Ci podziękować, za możliwość uczestniczenia w tym wszystkim, za to że mogłam sobie usiąść z ciepłą herbatką w kubku i cieszyć się twoją pracą.
    Czytasz również moje opowiadanie, a to dodatkowo potęguje moje poczucie więzi z tobą, mimo, że nigdy nie miałyśmy okazji porozmawiać.
    Co jeszcze mogę powiedzieć... jeszcze raz dziękuję. Z niecierpliwością czekam na kontynuację i trzymam kciuki, że kiedyś będę trzymała twoją książkę w ręku.
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wieżę w to że to KONIEC ...
    Wiele razy sprawiłaś że się popłakałam
    Ja dziewczyna która zazwyczaj nie płacze
    Nie mam pojęcia co jeszcze napisać..
    DZIĘKUJE ,DZIĘKUJE , BARDZO DZIĘKUJE ZA TE WZRUSZENIA , ZA TO ŻE WIELE RAZY ŚMIAŁAM SIE , ZA UŚMIECHY KTÓRE WYWOŁAŁAŚ TYLKO WYSTAWIENIEM ROZDZIAŁU , ZA ZŁOŚĆ KIEDY NIE SZŁO TAK JAK JA CHCIAŁAM
    KOCHAM CIE :*
    POZDRAWIAM TWOJA FANKA NA ZAWSZE <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Cholera! Niemal się popłakałam. W końcu jestem tu od pierwszego rozdziału. A tu koniec. No ale jest jeszcze kontynuacja, której nie mogę się doczekać!

    Karolina bohater! Skromna nie jestem. Jestem ciekawa wyjaśnienia sprawy z Maxem w kontynuacji. Jay i Monika to taka słodko - gorzka para :) Madzia i Nath wreszcie razem :) Happy end :) Nie mogę sie doczekać kontynuacji. Pozdrawiam i całuję za tak wspaniałą robotę jaką odwaliłaś w tym opowiadaniu :*

    OdpowiedzUsuń
  14. na koniec sie popłakałam nie doczekam sie kontynuacji

    OdpowiedzUsuń
  15. hmm koniec...
    weszlam na tego bloga przypadkiem...szukalam takiego ktory mialby dlugie i czeste rozdzialy no i oczywiscie czegos o TW ;) nie spodziewalam sie ze zostane do konca tej czesci i ze ze zniecierpliwieniem bede czekac na kolejna ;) przygody Madzi i Moni byly zarowno zabawne jak i niekiedy wzruszajace. juz nie moge sie doczekac konca majowki kiedy to wrocisz do nas z nowa dawka wrazen ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Matko boska nie mogę !
    Przez ciebie cały ostatni czas siedziałam na laptopie żeby to przeczytać!
    To jest NAJLEPSZE opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam , a czytałam nie jedno.
    Masz u mnie dużego plusa za to , że dużo czasu minęło zanim powstał związek Madzi i Natha , bo w wielu opowiadaniach jest chwile po ich rozpoczęciu.
    Cieszy mnie też , że jest tu 1D , który był 1 moim ulubionym zespołem i TW bez którego żyć nie umiem i jestem z nim całym serce. Nie wiem skąd bierzesz te wszystkie pomysły , ale wczuwam , że pisarką zostaniesz ! Akurat natrafiłam na koniec opowiadania , ale mam nadzieje , że napiszesz jeszcze nie jedno :D

    OdpowiedzUsuń
  17. O boże... cudowny rozdział !
    Romantyczny,zabawny i wzruszający. Lepszego sobie wymarzyć nie mogłam !
    Sprawa pierwsza jest to zaangażowanie Natha,by walczyć o miłość jego i Madzi. Specjalnie o siódmej rano stał na zimnie,marzł i to sam w obcym kraju czekając na swoją ukochaną. B O Ż E !!!
    Oczywiście odbyła się w końcu normalna,porządna rozmowa bez żadnego dąsania się i kłótni, tylko o ich wspólnej przyszłości,co zamierzają robić z tym związkiem.
    Nie obyło się bez żartobliwych uwag odnośnie "przebrania bałwana" , lałam ze śmiechu i kiedy już się pogodzili i znów zostali parą to po prostu ciepło mi się na sercu zrobiło. A to jak wpadli w zaspę śniegu ? - Boskie :)
    Ogrzał się u niej w domu, romantyczne chwile to jednak jest coś i nikt im nie przeszkodził. Gołąbki miały czas dla siebie ♥♥
    Karolina-dziewczyna z misją < uwielbiam ją,swoją drogą,chociaż jest w rozdziałach od niedawna,aczkolwiek mam nadzieję,że pojawi się częściej w części 2 ;) > wykorzystana jako transport, ale udała się też z nimi z powrotem do swoich przyjaciół,co jest cudowne że znowu są wszyscy razem.
    A propo jej i Maxa... współczuję , że zakochała się bez wzajemności, wiem jak to jest tak cierpieć. Każdy chociaż raz musiał coś takiego przeżyć. Ta rozmowa pomiędzy Jayem a Moniką mnie zaintrygowała,o tym swataniu i słowa Jaya " Na ciebie też przyjdzie czas" .. no jestem ciekawa czy im się z Karolcią i Maxem ułoży ♥
    Jay i Monia są taaacy uroczy, chociaż są najbardziej "pikantną" parką, ponieważ są dynamiczni i porywczy. Idealnie do siebie pasują <3
    Niespodzianka Nathana dla Madzi - uwielbiam tego chłopaka,pomimo wcześniejszych ataków zazdrości i fochów xD
    Niecierpliwie czekam,aż wrócisz do nas z częścią 2, któr mnie intryguje jak cholera,za przeproszeniem .
    Pozdrawiam♥
    P.s
    co do twojego komentarza u mnie, to też cię lubię i faktycznie,mamy te same poglądy ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepraszam ,że pisze z anonima ale tak jakoś wyszło ... to opowiadanie jest najlepszym jakie kiedykolwiek czytałam .. Muszę powiedzieć ,że masz u mnie wielkiego plusa ,ponieważ z jednego z moich ulubionych zespołów (The Wanted) praktycznie "drugą" rolę główną gra Nathan ,a ja poprostu go uwielbiam z całego TW najbardziej lubię właśnie jego. Smuci mnie tylko fakt ,że mój ulubieniec z 1D ,Niall ma strasznie mało udziałów ;C. Nie mogę doczekać się kontynuacji i życzę ci powodzenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny tej rozdział.Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Dawaj następny. Jeśli będziesz miała czas zapraszam cię na mojego bloga: http://opowiadania-klamatynka.blogspot.com/ na którym pojawił się nowy rozdział. Pozdrawiam <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Bloga zaczęłam czytać mniej więcej przed Wielkanocą.
    Dzięki Bogu było wtedy trochę wolnego, bo nadrobiłam w ciągu kilku dni większość opowiadania, a gdy to się stało - z niecierpliwością czekałam na następne rozdziały:)
    Od jakiegoś czasu zbierałam się by się odezwać, lecz z anonima to tak głupio :D
    Teraz zebrałam się w sobie i założyłam swoje konto oraz bloga. gdybyś chciała wpaść obejrzeć mój własny, dziwny świat to zapraszam(tak jak i wszystkich, którym chce się czytać tę wypowiedź, bo na komentarz jest to stanowczo za długie :P )

    http://ownstrangeworld.blogspot.com/

    Samo opowiadanie jest cudowne, masz niesamowitą lekkość pisania, genialne, czasem nieprawdopodobne pomysły, no i cierpliwość by "ciągnąć" (w najlepszym tego słowa znaczeniu :D) tę historię :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Awww.....
    To było mega słodkie.
    Przy tej końcówce w dodatku się popłakałam.
    Jaycee Jesteś Bogiem!
    Ty tak wspaniale piszesz, że aż się ciepło na sercu robi.
    Jay i Monika, Madzia i Nathan... zakończenie rodem ze snów.
    Chciałabym pisac tak ja ty no bo kurczę...
    To mówi samo za siebie. Chciałabym tu więcej napisać ale co.... mowę mi odjeło. Może po prostu będę się tym zachwycać a ty zaczniesz jak najszybciej pisać kontynuację. Kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Ach, to już niestety koniec. Pamiętam jak zawzięcie czytałam każdy rozdział, po znalezieniu Twojego bloga. Nie mogłam się oderwać! Nie żałuję ani minuty, którą poświęciłam na czytanie, bo ten blog to ewidentnie książka. Książka, przy której śmiałam się do rozpuku, byłam przerażona strasznymi historiami, rodem z horrorów, czy nawet zdarzało się, że byłam zła, poirytowana postawą Nathana i jego niezdecydowaniem co do uczucia do Madzi.
    Stwierdzam, że zakończeniem podbiłaś moje serducho. Jest cudowne! Takie romantyczne, bajkowe wręcz. Od samego początku uśmiech nie schodził mi z twarzy, a pod koniec, nawet zakręciła mi się łezka w oku. Z jednej strony żal, że to już koniec, a z drugiej radość, bo w końcu, po tylu próbach i przeciwnościach losu, obydwie pary są razem, nareszcie szczęśliwie. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy...
    Dziękuję Ci za to świetne opowiadanie, które miałam zaszczyt czytać ♥ Mam nadzieję, że się jeszcze "spotkamy" przy kontynuacji:)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  23. Z BUTA WJEŻDZAM!!!! XD
    Tak se postanowiłam, że zrobię ci niespodziankę, i skomentuję ostatni rozdział. ^_^
    Nath jako bałwanek, awww! ;3 Ale nie no, rozjebało mnie to!! Oj Dżejs, ty to wiesz jak rozwalić system!! ;P
    Chociaż w sumie to urocze że Baby Nath przyleciał do Polski specjalnie dla Magdy, kiedy powinien być z chłopakami w USA. ;)
    I te romantycznie-zabawne momenty, no po prostu awwww, rozpływam sie. :3
    Po tym wszystkim co Madzia i Nathan przeszli, w końcu do siebie wrócili. <3
    A Karola leci z nimi do L.A. ^^ Moim zdaniem to ona powinna być z Maxiem, ale zrobisz jak zechcesz. :)
    A Diva przynajmniej myśli pozytywnie, wierzy w happy end!! Ja też twierdzę że wszystko powinno się dla wszystkich zawsze kończyć szczęśliwie!! ;)
    Monika z Jay'em to są po prostu niemożliwi!! Oni biopolarni jacyś są, czy co? XD
    A Brukselka jako pisarka mogłaby pisać tak genialnie jak ty, nie żartuję!!
    I awww, ta randka Natha i Maggie. :3 On ją po prostu rozpieszcza! ;D
    Ale i tak idealnie do siebie pasują!! <3
    Jaycee, kochana, nie wiem jak ty to robisz, ale to jest po prostu najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam!! Wiem że to oklepanie brzmi, i w ogóle, ale ja po prostu piszę co myślę! Jak czytałam to opo, to czułam te wszystkie emocje, mogę nawet śmiało powiedzieć (napisać ;D) że przeżywałam to wszystko razem z bohaterami. Może nie było tego widać po moich komentarzach (których swoją drogą zostawiłam tu dosyć mało i były w większości pozbawione sensu ;p) ale ja naprawdę to wszystko czułam! Po prostu nie miałam słów, żeby to jakoś opisać. Zresztą nawet teraz ich nie mam.
    Nie będę ci już przynudzać, więc jeszcze tylko dodam, że nie mogę już doczekać się kontynuacji!!! :D
    Happy #WantedWednesday i udanej Majówki!!!
    Czymaj sie!!! ;***
    Camille :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wiem co napisać, pierwszy raz mam chyba taką pustkę w głowie O.o
    To opowiadanie jest zbyt idealne żeby je skomentować, nie no ja jestem w kropce .;p Och ta nie myśląca ja ;D

    OdpowiedzUsuń
  25. Zajebisty blog szkoda że już koniec . Strasznie fajnie die go czytało
    Wpadnij do mnie tw-fanblog.blogspot.com
    Mam nadzieję że wpadniesz i ci się spodoba , co prawda dopiero go zaczynam ale mam nadzieję że ci się spodoba i będziesz go czasem odwiedzać :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie wiem, co napisać. To trudne, bo ten blog jest tak idealny, że... No już wszystko, co mogłam, to na jego temat napisałam we wcześniejszych komentarzach.
    Oj, Jaycee... Jak dla mnie, jesteś wielka. Żeby stworzyć tak ciekawą i trzymającą się kupy historię? Mało jest takich blogów jak ten. Teraz to miłość jest już w pierwszym rozdziale a w trzecim ślub i ciąża. Szacun!
    Zwlekałam z czytaniem tego setnego rozdziału, ale teraz już wiem, że niepotrzebnie. Przecież niebawem będzie kontynuacja! Nie mogę się doczekać tej nowej, a jednak tej samej historii.

    Pozdrawiam ciepło moją ulubioną autorkę oraz życzę weny. Dziękuję też za to, co tutaj stworzyłaś. No i gratuluję sukcesu, jaki tu odniosłaś.
    A, jeszcze przepraszam za ten komentarz. ;D


    ~ Karoline, zagorzała czytelniczka i fanka.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wiem, że jestem trochę opóżniona, ale Twojego bloga zajrzałam niedawno. Powiem jedno: masz talent. Nie chciałabyś kiedyś napisać książki? Bo jeśli tak, to ja na pewno ją przeczytam. I w ogóle mam nadzieję, że przeczytasz mój komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  28. PISZ
    KSIĄŻKĘ
    DZIEWCZYNO ♥
    Urocze. Bez łzów się nie obyło :"). Jestem opóźniona, wiem, ale przeczytałam wszystkie rozdziały, to jest lepsze od wszystkich książek które w życiu przeczytałam, a było ich wiele.

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej, cześć i czołem! Tak wiem, że piszę jakieś dwa lata po zakończeniu opowiadania, ale co tam. Lepiej późno niż wcale, co nie? Nie wiem gdzie mam zacząć z tym komentarzem. Może od tego, że to opowiadanie jest... WSPANIAŁE!!!! Dziewczyno jeszcze nigdy wcześniej nie czytałam takiego, bloga z takimi obrotami spraw. Normalnie jak jakaś kolejka górska. Podobał mi się każdy rozdział. Cieszę się, że jednak dla wszystkich zakończyło się happy endem. Nie wiem, co ci jeszcze mam napisać, dlatego może lepiej zakończę tutaj. Możesz być pewna, że będę czytać kontynuacje, bloga. Mam nadzieję tylko, że się nie obrazisz, jeśli zanim zacznę to zrobię sobie krótką przerwę, bo tak jakby to calutkie opowiadanie przeczytałam w nie całe dwa tygodnie (przy tym trochę zaniedbując obowiązki, szkołę i zarywając noce, ale co tam? Warto było). Także do zobaczenie na następnym blogu (mam nadzieję, że nadrobię wszystkie rozdziały zanim je skończysz). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń