poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 23 - "Król kawałow"

Dziękuję Wam za wspaniałe komentarze :*
Mam nadzieję, że nadchodzące rozdziały przypadną Wam do gustu :)


W tym rozdziale Magda i Nath padają ofiarami żartu Jaya i postanawiają się zemścić, a Monika pakuje siebie i pozostałych w kłopoty.
~*~
Jedyną rzeczą, która przyszła teraz Madzi do głowy było zapukanie do drzwi pokoju Jayne Collins, która zgodnie z życzeniami dziewczyny, nie wybierała się na wspólną kolację (Nath wyjaśnił jej, że kobieta nie jadała niczego po osiemnastej).

- Coś się stało? – spytała zatroskana menedżerka, widząc lekko spoconą pracownicę, która stanęła u progu jej drzwi.

- W sumie nawet więcej niż coś – westchnęła ciężko Madzia. – Po hotelu grasuje moja chora psychicznie siostra, która uciekła z taksówki nie płacąc za przejazd. Ochrona jej szuka.

- Zapomniałam ci mówić, że przyjeżdża już dzisiaj. – Jayne uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Jakby fakt, że dziewczyna przyleciała do Wielkiej Brytanii wcześniej był ważniejszy niż jej rozpoczynająca się kariera przestępcy.

- A pomożesz mi jej szukać? – spytała z nadzieją nastolatka, a kobieta machnęła dłonią.

- To nie będzie konieczne.

- Jak to? Nie chcę, żeby trafiła za kratki! A już na pewno nie chcę, żeby narobiła mi obciachu przed chłopakami! – Madzia dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że ostatnie słowa wypowiedziała na głos.

- Nie narobię – oświadczyła Monika, która nagle wyrosła za plecami Jayne. – A przynajmniej się postaram.

Madzi pociemniało przed oczami, więc została wciągnięta do środka pokoju i posadzona na wygodnym fotelu.

- Liczyłam na jakiś uścisk, ale trudno, przeżyję – oświadczyła po polsku Monika, zupełnie zapominając o fakcie, że szuka jej ochrona hotelu.

- Czy ty jesteś chora?! Wiesz, że możesz mieć przez to kłopoty?!

- Hej, gościu chciał dwieście funtów za przejazd, nie mogłam się na to zgodzić! Zresztą, nawet tyle nie mam. – Monia machnęła ręką.

- No to po co brałaś taksówkę?!

- Bo na autobus nie zdążyłam. Byłam w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud.

- No ale uciekać bez płacenia?! Mogłaś chociaż powiedzieć, żeby zaczekał i zadzwonić po mnie, pożyczyłabym ci kasę. – Madzia kontynuowała kazanie. Czuła się bardziej dojrzała od siostry, mimo iż tamta była od niej o pięć lat starsza.

- Acha, a potem spłacać cię do końca życia. Zresztą, wkurzył mnie ten gościu, nazywał mnie "brukselką".

Jayne wyglądała na lekko poirytowaną, że nie rozumie, o czym siostry rozmawiają. Nie wtrącała się jednak i czekała cierpliwie aż zejdą na język międzynarodowy.

- Powinien nazwać cię debilką, bo to najwyraźniej bardziej adekwatne określenie!

- I to mówi dziewczyna, która romansuje z każdym, z kim zaczyna pracować. I to po niespełna tygodniu. Bardzo mądrze, wiesz? – spytała obruszona Monika, a Madzia się wściekła.

- Czy ty zdajesz sobie sprawę, że to wszystko głupie plotki?! Po prostu zdarzyły się zbiegi okoliczności i… och, nieważne! Po coś tu w ogóle przyjeżdżała?!

Menedżerka zespołu właśnie wykonywała jakiś telefon za ich plecami, ale w ogóle nie zwracały na nią uwagi.

- Też się stęskniłam – odgryzła się Monia, podchodząc do brzydkiej torby i wyciągając z niej pomiętą teczkę, w której znajdowały się podpisane foliowane zgody. – Proszę. – Podała Jayne, która właśnie skończyła rozmawiać papiery i uśmiechnęła się do niej serdecznie.

W Madzi zagotowała się krew. Miała nadzieję, że kobieta nie da się omamić temu fałszywie uprzejmemu tonowi.

- Załatwiłam sprawę z taksówkarzem – oznajmiła kobieta. – Zadzwoniłam do recepcji, informując, że jesteś moim gościem i że zaszło nieporozumienie, bo jesteś tutaj od godziny i wcale nie przyjechałaś taksówką.

- Wow, dzięki! – ucieszyła się Monika. – I… przepraszam za kłopot. Zazwyczaj tak nie robię.

- Tak, jasne – prychnęła Madzia, a Jayne się uśmiechnęła.

- Zameldowałam cię w pokoju obok siostry, gdybyście chciały trochę porozmawiać…

- A po co? Przecież za kilka dni wracam na święta! – oburzyła się Madzia, a Jayne wzięła to jako dowcip.

- Jesteście głodne? – spytała ze śmiechem. – Chłopcy są na dole w restauracji, a Monika pewnie chciałaby ich poznać…

- Nie! – krzyknęła Madzia, co mogło ją tylko pogrążyć w oczach pracodawczyni i zakwalifikować jako maniaczkę. – To znaczy… Monia pewnie chciałaby się odświeżyć po podróży i w ogóle... - poprawiła się.

Monika cieszyła się, że pozna zespół, ale wolała doprowadzić się do stanu używalności zanim to nastąpi.

- No i załatwione! – Madzia z zadowoleniem klasnęła w dłonie. – Kiedy wracasz do domu? – spytała, a jej siostra spojrzała pytająco na Jayne.

- Formalności załatwione. Nocleg jest opłacony na dwie noce, potem jedziemy dalej w trasę – wyjaśniła kobieta.

- Masz swoją odpowiedź – oznajmiła Monika, a do drzwi rozległo się pukanie.

Tylko nie Nath, tylko nie nikt z The Wanted, powtarzała w myślach Madzia. Prośby zostały wysłuchane. Był to boy hotelowy, który przyniósł kartę magnetyczną do pokoju. Monika nagle spokorniała jak baranek, udawała, że sprawdza coś w torbie, ale jej siostra doskonale wiedziała, że robi to, by nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z pracownikiem hotelu. Po pierwsze: była zawstydzona faktem, że okradła taksówkarza, po drugie: zapewne nie wiedziała, czy dać chłopakowi napiwek. Jayne sama załatwiła sprawę.
- Proszę, oto twój klucz do pokoju. – Kobieta podała siostrze swojej asystentki kartę. – Maggie cię zaprowadzi.

- Taaa – przytaknęła Madzia.

Już po chwili spacerowały korytarzem, dyskutując o pierdołach.

- Naprawdę aż tak bardzo wkurzyłaś się, że przyleciałam? – spytała zasmucona Monia.

- Wiesz, narobiłaś mi sporego obciachu – usprawiedliwiła się siostra, wzruszając ramionami.

- I pewnie jeszcze nie raz ci narobię. Ale miło byłoby zostać uściskaną na powitanie, a nie opieprzoną.

- Och, wybacz. Przynajmniej nie zakablowałam na ciebie ochronie. Udawałam, że wzięłaś windę.

- Dzięki.

Doszły do drzwi pokoju, Madzia poinformowała siostrę, jak go otwierać.

- Zdajesz sobie sprawę, że nie będę miała kiedy się tobą zajmować? Ja tu pracuję, wiesz? – spytała nastolatka, a Monia poczochrała jej fryzurę.

- Spokojna głowa, nawet nie mam ubrań na zmianę. Na drugą noc tu nie zostanę.

- To super. To znaczy… Zobaczymy się w święta. No i może jutro wybierzemy się razem na zakupy, kończą mi się ciuchy. – Madzia głośno zastanawiała się, co będą robić jutro.

- Uuu… Widzę, że chcesz zrobić dobre wrażenie na chłopakach! – Monika zaczęła nabijać się z siostry, więc ta rzuciła jej mordercze spojrzenie.

- Zamknij się! Po prostu ich lubię! A teraz idź do pokoju i zadzwoń do domu, żeby rodzice się nie martwili – poleciła młodsza siostra.

- To nie ja mam służbowy telefon, deklu.

- Och, no tak. Masz. – Madzia podała siostrze swój telefon. – Tylko nie przesadzaj! – poleciła.

Zostawiła starszą siostrę w jej pokoju, a sama popędziła do windy, by złapać chłopaków w restauracji. Była głodna, a naprawdę nie chciała jeść sama. Nie kontrolowała godziny, więc nie była pewna, czy jeszcze tam siedzą. Na szczęście już z oddali słyszała podniesione głosy i śmiechy, co jednoznacznie świadczyło o obecności zespołu.

Jay popłakał się ze śmiechu, kiedy Nath wyrżnął orła przez związane przez kolegę sznurówki.

- Niepotrzebnie zachciało ci się iść do łazienki! – chichotał Loczek, przypatrując się nieudolnym próbom Młodego, który podnosił się z ziemi.

- Bardzo śmieszne! – krzywił się Nath, otrzepując ubranie.

- To nie jest śmieszne – stwierdziła zaniepokojona Madzia, która właśnie pojawiła się przy towarzystwie. – Coś mogło się stać!

- Dziękuję! Dokładnie! – powtórzył Nath, podnosząc się do pionu.

- Nie widziałaś całej sytuacji! – wtrącił ze śmiechem Tom. – Jay powiedział do Natha „związałem ci sznurówki, lepiej nie wstawaj teraz do kibla”, a nasz Beniaminek na to „jasne, jasne” no i wstał… i się wypierdzielił!

Madzia nie mogła pohamować parsknięcia, bo sytuacja rzeczywiście wydawała się zabawna. Najmłodszy członek zespołu nieco się naburmuszył, ale tylko na chwilę. Usiedli ponownie do stołu i poinformowali Madzię, że jej zamówili. Podziękowała, choć mina zrzedła jej, kiedy zobaczyła chili con carne. Okazało się, że zamówili jej kurczaka z frytkami, ale Jay poszedł zmienić zamówienie.

- Dzisiaj jesteś jakoś bardziej skory do dowcipów niż zazwyczaj – zauważył Siva, a jego kumpel tylko wzruszył ramionami.

Madzia rozważała, czy nie poinformować chłopaków, że wariatką, która uciekła z taksówki była jej krewna, w ostateczności zdecydowała się z tego zrezygnować. Może uda jej się uniknąć ich spotkania? Była dobrej myśli.

Spędzili miły wieczór, zajadając swoje potrawy (Tom wziął od Madzi chili i całą kolację marudził, że przygotowywana przez niego potrawa jest lepsza). Kiedy odchodzili od stołu, nastolatka, która siedziała obok Natha, nagle poczuła, że krok, który wykonuje tylko ją pogrąża. Wszystko rozegrało się tak szybko, że nie wiedziała, co się dzieje. Runęła jak długa na ziemię, a Nath poleciał prosto na nią, przygniatając ją całym ciężarem.

Jay wybuchnął śmiechem. Kiedy nachylił się pod stół, by rzekomo podnieść pomidora, który spadł mu z talerza, najwyraźniej związał im sznurowadła, ale nie poczuła tego, bo była zaabsorbowana wyjaśnianiem Tomowi, że nawet ulubiona potrawa może zbrzydnąć, kiedy je się ją za często.

- Klasyka! Nigdy mi się nie znudzi! – powtarzał przez śmiech Jay.

- Nie wierzę, że daliście mu się nabrać! A Nath drugi raz w ciągu godziny! – dodał Tom, parskając na cały głos. – Klasyka! – Przybił piątkę królowi dowcipu, podczas gdy Madzia czekała aż chłopak, który ją przygniótł, z niej zejdzie.

- Mógłbyś? – spytała w końcu, widząc, że wpatruje się w nią jak ciele w malowane wrota. Całość trwała może z minutę, ale i tak stanowczo za długo. Dobrze, że to ona go nie przygniotła, bo z pewnością połamałaby mu żebra.

- Jesteś cała? – spytał w końcu Nath, odkaszlnąwszy i podawszy jej rękę.

Kiedy oboje stanęli w pionie, było jej znacznie lepiej i cała krew z twarzy gwałtownie odpłynęła. Szkoda, że nie było tu Moniki. Widziałaby, że wszystkie plotki w gazecie biorą się ze zwykłych zbiegów okoliczności, których ostatnio w jej życiu zdarzało się aż nadto.

- Przestań się tak śmiać, bo i na ciebie przyjdzie pora! – krzyknęła Madzia, rzucając Tomowi mordercze spojrzenie, kiedy ten popłakał się ze śmiechu.

Nakręcał się coraz bardziej, a jego zachrypnięty głos dzwonił jej w uszach i doprowadzał ją do szału. Max i Siva również chichotali, ale samym zainteresowanym nie było do śmiechu. Próbowali odplątać swoje sznurówki, ale graniczyło to z cudem.

- Może pójdziecie boso? Korzenie można zapuścić… - westchnął Max, widząc, że sytuacja się przedłuża, a oni już dawno zjedli i czekali, by wrócić do swoich pokojów.

- Idźcie bez nas, to trochę potrwa – oświadczył Nath, a do ucha Madzi szepnął: - Odbijemy się. Mam pewien pomysł.

Tom, Max, Siva i Jay oddalili się wśród śmiechów i wrzawy, zostawiając nastolatkę samą z najmłodszym członkiem zespołu. Ludzi w restauracji było bardzo mało i w większości siedzieli w drugiej części lokalu. Obsługa celowo ich tam sadzała, by dać zespołowi trochę prywatności.

- To jaki ten plan z zemstą? Nie jestem dobra w robieniu kawałów – przyznała Madzia. – Co prawda ciągle kogoś wkręcam, ale nigdy nie realizowałam chytrego planu i  to we współpracy.

Po wypowiedzeniu tych słów przypomniała sobie jednak, że akcja "zaciagnąć Harry'ego na sesję" była dobrą praktyką przed zemstą na Jayu.

- Zawsze musi być ten pierwszy raz, no nie? – spytał Nath, z dumą pokazując jej skuwkę sznurowadła, które udało mu się rozwiązać.

Niepewnie dała mu się prowadzić do kuchni i obserwowała, jak rozmawia z kucharzami. Nie podchodziła bliżej, bo była nieco zawstydzona. Przywykła do tego, że ludzie dziwnie wpatrywali się w nią, kiedy widzieli ją z którymś z członków z zespołu. Nie zdziwiłoby ją, gdyby kucharz wyciągnął z ciasta które ugniatał aparat i pstryknął im fotę do jutrzejszego wydania gazety.

- Załatwione! – oświadczył Nath, klaszcząc w dłonie.

- Co załatwione? – zdziwiła się.

- Chodź, zobaczysz!

Pociągnął ją za rękę w stronę chłodni i nie słuchał sprzeciwów.

Tymczasem w pokoju hotelowym Monia rozkoszowała się urokami życia poza domem. Pierwszy raz w życiu leciała samolotem i do teraz była tak podniecona, że bardziej wspominała oszałamiający widok z okna niż okradzenie taksówkarza.
Wykąpała się i umyła głowę. Brzydka torba podróżna, którą miała ze sobą mieściła mało rzeczy osobistych. Najważniejsza była jednak suszarka, którą zabrała ze sobą, by móc dopełnić swój niemal codzienny rytuał. Wysuszyć umytą głową.

- Kurwa mać! – zaklęła, widząc gniazdko. – Trzeba mieć świecie w bani, żeby kilka dni wcześniej przypominać siostrze o suszarce, a teraz samemu zapomnieć o innym rodzaju wtyczek.

Kilka razy uderzyła się wtyczką w czoło, co dosyć zabolało, więc zaprzestała tej czynności. Rozmasowała obolałe miejsce i przeniosła wzrok na służbowy telefon Madzi. Dopadła do niego w mgnieniu oka i uruchomiła Internet. W wyszukiwarce wpisała „gniazdka Wielka Brytania” i znalazła odnośnik do portalu Spryciarze, gdzie widniała jasna instrukcja, co robić w takich sytuacjach.

Według jej autorów należało włożyć wtyczkę normalnie, a w dodatkowej dziurce umieścić zgięty patyczek kosmetyczny. Dziewczyna nie miała takowego, ale miała wsuwkę we włosach.

- Dobra… Raz kozie śmierć… - powiedziała sama do siebie, wkładając wsuwkę do dziury i szybko cofając rękę.

W ostatniej chwili. Coś błysnęło i trzasnęło, a po chwili światło zgasło, pogrążając ją w egipskich ciemnościach.

- Ups… - wyszeptała, zdając sobie sprawę z dwóch rzeczy.

Po pierwsze: mogła zginąć porażona przez prąd, po drugie: metalowa wsuwka spowodowała spięcie.

Nie zdawała sobie sprawy, jaki chaos wywołała, rozsadzając instalację elektryczną w całym budynku. A już szczególnie nie miała pojęcia, w jakiej sytuacji postawiła młodszą siostrę, która utknęła zamknięta w chłodni z chłopakiem...
~*~


7 komentarzy:

  1. Twórczość w Internecie jest jak powiew wiatru...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta jej siostra to jest po prostu boska!!! Jayowi się na żarty zebrało. Ciekawe co będzie z Nathem i Madzią.
    Czekam na kolejny rozdział, tak samo niesamowity jak ten

    OdpowiedzUsuń
  3. ahahahahahaha :D jejku nie mogę się doczekac, co jej siostra jeszcze nabroi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Co jak Ci mogę powiedzieć xd !? ŚWIETNEE! Z Moniką będzie się działo widzę to już :D A co do tej chłodni to mam nadzieje, że nic sie nie wydarzy. JA CHCĘ ONE DIRECTION I LIAM'A! PROOOSZĘ KIEDY BĘDĄ ROZDZIAŁY Z NIMI? MOŻE JAKAŚ PODPOWIEDŹ ILE MUSZĘ CZEKAĆ? CZEKAM NA KOLEJNY,MAM NADZIEJE ZE DODASZ SZYBKO :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahhh, fantastyczny, wspaniały, CUDO!!! :D
    Jay miszcz żartów i klasyka sznurówek, boskie! :] I jeszcze podmienił zamówienia! A to cham! ;)
    Oj, Monia, Monia, czego to ona nie wykombinuje... ;> No żeby wywalić prąd w hotelu to naprawdę trza mieć talent. ;) Najpierw taksówka, teraz to... Ja sie normalnie zaczynam jej bać ;D Ciekawe jak to naprawi... ;)
    I jeszcze Magda i Nathuś zamknięci razem w lodówce... :3 Już ciul że to chłodnia, dla mnie to i tak jest lodówka. XP No no, co z tego będzie, co to będzie...? ;3
    Aaaaleee jeszcze jedno mnie męczy... Jak kucharz miałby wyjąć aparat z ciasta? Nie pojmuję twej mądrości... ;]
    No więc niecierpliwie czekam na następny rozdział, i przy okazji że pisze komenta to życzę ci jeszcze więcej czytelników i Wesołych Świąt, chociaż są dopiero za miesiąc, ale mi odwala, bo zjadłam (co ja gadam, zeżarłam ;>) całą czekolade na raz. ^^ Już nawet rymuję... o_O Dobra, kończe.
    Next :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Napisałam do cb mejla, więc jak cuś to jestę misia666.tw
      Moim zdaniem to co tam bazgrolę to nudy, ale cóż...
      Czymaj sie!!! :D
      Next :***

      Usuń
  6. Nominowałam Cię :
    http://say-it-on-the-radio.blogspot.com/2012/11/liebster-awards-1-2.html

    OdpowiedzUsuń