piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 16 - "Żywe zwłoki"

 
Witam!
 
A jednak zdecydowałam się na bonus, mam nadzieję, że opowiadanie Wam się "nie przeje". Wiem, że bardzo czekacie na powrót chłopaków z The Wanted, więc po prostu "nadrabiamy nieco akcję" i już niebawem się ponownie pojawią :)

Odcinek chciałam zadedykować Wam wszystkim. 
Dziękuję, że czytacie i komentujecie. Dajecie mi kopa do dalszego pisania. Piszcie, rozwijajcie się, spełniajcie marzenia i... nie przestawajcie marzyć dalej.

Buziaki :*



 
W tym rozdziale Magda łączy siły z Liamem i chłopakami, by zaciągnąć Harry'ego na sesję zdjęciową i ponownie staje oko w oko z pewną osobą.
 
 
~*~

Sytuacja stała się nieco niezręczna, kiedy Madzia zdała sobie sprawę, że w każdej chwili może przyjść obsługa hotelowa i zauważyć ich leżących we wspólnym łóżku. Nie miała ochoty na kolejny skandal ze swoim udziałem. Chciała spędzić choć jeden normalny dzień i miała nadzieję, że będzie to właśnie ten.


- Nie może po prostu zdementować tych plotek o romansie? – spytała nastolatka, kiedy od dłuższej chwili panowała cisza.

- Cóż… Nie bardzo umiem kłamać – wzruszył ramionami.

- A więc wy… naprawdę? – spytała z lekkim obrzydzeniem.

- Serce nie sługa – oświadczył, ucinając dalsze przesłuchanie. Chciała pytać, co go kręci w starych kobietach, ale ostatecznie zrezygnowała z tego, żeby go nie rozjuszyć.

Jakkolwiek bardzo nie chciała nikogo prosić o pomoc, sama nie dałaby rady wykonać swojego chytrego planu.

- Będziesz tutaj?  - spytała chłopaka, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Muszę teraz coś zrobić, ale potem chciałabym pogadać.

- Jasne, nie zamierzam się ruszać.

Kłamała. Wcale nie miała mu nic do powiedzenia, chciała się tylko upewnić, że znowu nie zaginie gdzieś w hotelu. Wyszła i zadzwoniła do Liama, bo był jedynym chłopakiem z zespołu, którego numer miała na służbowej komórce.

- Akcja „zaciągnąć Harry’ego na wywiad”. Piszesz się? – spytała prosto z mostu.

- Myślałem, że masz to gdzieś – zdziwił się chłopak.

- Zgrywałam się. Naprawdę umieram ze strachu, że nie uda mi się go dowieść na ten wywiad w całości, a naprawdę potrzebuję tej pracy.

- No dobra. To jaki masz plan?

- Spotkajmy się u mnie w pokoju, to obgadamy wszystko – poleciła, a on przystał i oznajmił, że za kilka minut będzie.

Madzia sama nie wierzyła, że wpadła na tak irracjonalny pomysł, ale musiała się nim podzielić z kolegą.

- Musimy zaciągnąć go na sesję siłą. Uśpimy go i wywieziemy na wózku pokojówki. – Mówiła śmiertelnie poważnie.

- Nie poznaję cię, Maggie! Myślałem, że masz głowę na karku, tymczasem wymyślasz plany rodem z głupich komedii dla nastolatków. – Ze śmiechu łzy pojawiły mu się w oczach, więc walnęła go pięścią w ramię i zmroziła wzrokiem.

- Wymyśl coś lepszego, mądralo.

- Cóż, mam pewien pomysł, ale wyda ci się na pewno niezbyt trafiony.

- Dobra, wal, nic gorszego nie może się stać. – Machnęła ręką, a on odchrząknął.

- Powiemy mu, że naprawdę mamy romans i poprosimy o pomoc w zorganizowaniu schadzki. Wtedy wyjdziemy z nim tylnym wyjściem, gdzie będzie czekał samochód.

Trzasnęła go w tył głowy, bo pomysł wydał się jeszcze bardziej irracjonalny niż ten, na który sama wpadła.

- Odpada!

- Dlaczego? – szczerze się zdziwił, więc nabrała ochoty, żeby jeszcze mocniej mu przywalić.

- Mało ci zamieszania?! Zresztą, Harry na pewno się na ciebie obraził za te komentarze na temat Caroline.

Nie chciała mówić, że jeśli już rozmawiają o dziewczynach, to sam Liam też wybrał niezbyt korzystnie i znalazłoby się sporo powodów, dla których Danielle może być stawiana na równi z prezenterką telewizyjną.

- Harry nie jest obrażony. Zapewniam cię. Często się ze sobą droczymy, ale nigdy na dłużej.

Cóż, znał chłopaka lepiej niż ona, więc zdecydowała się zgodzić na jego plan. Skołowanie wózka od pokojówek i środka usypiającego sprawiało nieco problemów, a przekonanie Harry’ego, że mają sekretny romans w tej sytuacji było o wiele łatwiejsze, bo nie wymagało żadnego nakładu pracy.

Liam z lekkim uśmiechem spojrzał na dół, kiedy wpadł na kolejny pomysł. Pytającym wzrokiem próbowała dać mu do zrozumienia, że zaraz umrze z ciekawości, ale był tajemniczy.

- Muszę się ogolić – oświadczył, przejeżdżając dłonią po jednodniowym zaroście. – Powiedz Niallowi, Zaynowi i Lou, żeby zadzwonili do kierowcy i kazali mu czekać przy wejściu dla dostawców. Niech po niego wyjdą.

- A ty będziesz się golił?

- No… tak. Z tym wąsem nie jest mi do twarzy. – Spojrzał w lustro, które wisiało w jej pokoju hotelowym i wyszedł.

Jej sen… Liam z wąsem ratujący ją przed nieuchronną egzekucją. Jak książę na białym koniu. Potrząsnęła głową, by oddalić od siebie tę wizję. Zaczęła zastanawiać się, czy Liam poszedł golić się do swojego pokoju hotelowego, w którym był przecież Harry.

- O czym tak myślisz? – spytał Lou, który wszedł do pomieszczenia, które Liam zostawił otwarte.

- Nic, nic! – Zbyła go szybko, bo nie mogła przyznać się, że całe jej życie ostatnio kręciło się wokół Liama.

Przekazała Lou jego plan i ten zobowiązał się poinformować o nim resztę chłopaków. Podczas gdy ona wyszła na korytarz, gdzie zetknęła się z ogolonym Liamem.

- Gładki jak pupcia niemowlaka - zażartował, masując się po brodzie. Kiedy skończył dowcipkować, ściągnął czerwoną bluzę z kapturem, którą miał na sobie i jej ją podał.

- Po co mi to? Jest ciepło. – Nie rozumiała jego intencji, ale szybko wprowadził ją w szczegóły swojego planu.

- Załóż, proszę. – Spojrzał na nią tymi swoimi oczami szczeniaczka. – Będzie lepszy efekt.

Wbiła się w czerwoną bluzę, która pachniała wodą kolońską Liama. Bardzo ładnie, zresztą, ale choćby i chciała zacząć wdychać ten zapach, byłoby to co najmniej dziwne, zważywszy, że był tuż obok niej. Zegarek wskazywał pierwszą.

- Gotowa? – spytał Liam, wyciągając w jej stronę dłoń, którą niepewnie chwyciła i dała się prowadzić.

To będzie dopiero przedstawienie, westchnęła Madzia, czując, że nagle zaczyna pocić się jak szczur. Liam otworzył przed nią drzwi do pokoju Harry’ego, który z konsternacją w oczach obserwował idącą za rękę parę.

- Właśnie to chciałam ci powiedzieć – wypaliła zaczerwieniona Madzia.

- Naprawdę jesteśmy parą – dopowiedział Liam i ją pocałował. Co prawda tylko cmoknął w usta, ale i tak się zarumieniła jeszcze bardziej i miała nadzieję, że Harry nie weźmie tego za jasny objaw kłamstwa. Na szczęście nie zanosiło się na to.

- Chyba jestem w jakiejś ukrytej kamerze… Nieźle się z tym maskowaliście!

- Cóż, biorąc pod uwagę artykuły na pierwszych stronach, to nie jestem pewien, czy tak nieźle – zauważył Liam, a Harry pokiwał głową ze zrozumieniem.

- Cieszę się, że wreszcie znalazłeś sobie dziewczynę, której nie muszę obgadywać za twoimi plecami. Wreszcie mogę ci powiedzieć, co tak naprawdę sądziłem o Danielle. Nadęta, wredna, nudna, zapatrzona w siebie… wariatka! - Liam rzucił przyjacielowi pogardliwe spojrzenie, a ten zdziwił się znacznie. – No co? Reszta chłopaków uważa tak samo, nikt z nas jej nie lubił. Udawaliśmy, żeby nie robić ci przykrości. Flirtowała z wszystkimi wokoło, a ty byłeś tak w nią zapatrzony, że nie zdawałeś sobie z tego sprawy. Raz na jednej z imprez położyła mi rękę na kolanie niebezpiecznie blisko… sam-wiesz-czego. Fuj! – Harrym wzdrygnął dreszcz obrzydzenia, gdy wspominał traumatyczne zajście.

- Co takiego? – Liam zdawał się nie wierzyć w słowa, które słyszy. Nie spodziewał się, że obmyślając ten plan dowie się tylu rzeczy o swojej dziewczynie, którą oczywiście nadal była Danielle.

- Sorry, stary, ale skoro już nie jesteście razem, nie będę niczego ukrywał. Nie była ciebie warta.

- A Caroline Flack może jest warta ciebie? – spytał Liam, zapominając o założeniach planu i stając oko w oko z kumplem, który nie rozumiał, czym go tak uraził.

- Jej w to nie mieszaj. To świeża sprawa. A między tobą i Danielle wszystko skończone, tak? A może tylko zwodzisz Maggie?

Liam nie miał pojęcia, co na to odpowiedzieć. Zupełnie zapomniał, że mieli poprosić Harry’ego o rzekomą pomoc w zorganizowaniu schadzki, co teraz wydało się Madzi absurdalne. Trzeba było ogłuszyć go obuchem i siłą zaciągnąć na sesję.

- Jesteś pierwszą osobą, której o nas mówimy – odezwała się Madzia, by ratować sytuację.

- O, dziękuję bardzo! Czuję się wyróżniony. – Harry wyszczerzył zęby w uśmiechu, podczas gdy Liam był nie w sosie. Potok nowych, niekoniecznie korzystnych informacji o Danielle trochę zbił go z tropu. – Ale dlaczego utrzymywaliście to w sekrecie? I po co te pozory z Danielle?

- Nie chcieliśmy, żeby Zaynowi było przykro – wypalił Liam. – Podkochuje się w Meggs, co pewnie zauważyłeś.

Harry pokiwał głową, a Madzia zrobiła duże oczy z dwóch powodów. Nie rozumiała, skąd u nich przekonanie, że Zayn się w niej podkochuje no i dziwił ją fakt, że potrafili przejść od kłótni do normalnej rozmowy w tak krótkim czasie.

- Chcieliśmy cię prosić o pomoc – kontynuowała dziewczyna, ale nagle fakt, dla którego chcieli prosić o tę pomoc wydał się tak absurdalny, że nie mogła go wypowiedzieć na głos. Zmieszała się do tego stopnia, że spoglądała to na Liama, to na Harry’ego, to na zegarek, by w ostateczności uderzyć chłopaka w głowę pięścią, którą zaciskała od dłuższego czasu.

Harry padł jak długi na miękką wykładzinę, a Liam spojrzał na Madzię zszokowany. Wzruszyła ramionami.

- No co? – spytała. – To powinno załatwić sprawę.

- Zapytam pokojówki, czy pożyczy nam wózek na kilka minut – oświadczył Liam po dłuższej zadumie, dokonując oględzin nieprzytomnego przyjaciela, który na całe szczęście oddychał.

- I co jej powiesz? Że chcesz wywieźć zwłoki Harry’ego? – zdziwiła się Madzia, a on pokręcił głową.

- Że kręcimy jakiś filmik na stronę, albo cokolwiek. Nie możemy go wynieść. Ktoś na pewno by nas zauważył.

Przyznała mu rację i kazała się pospieszyć, bo nie chciała uderzać Harry’ego jeszcze raz. Bądź co bądź, było to niebezpieczne dla jego zdrowia.

Liam długo nie wracał, więc zaczęła się stresować. Kręciła się w kółko po pokoju i nie zauważyła, że w drzwiach stoją zszokowani Zayn i Niall.

- Czy on… żyje? – spytał w końcu Niall, trącając nieprzytomnego kumpla nogą.

- Oczywiście, że żyje, za kogo ty mnie masz! – uniosła się.

- Czyli ty go tak urządziłaś?! – krzyknął Zayn, a ona podbiegła do drzwi i je zatrzasnęła.

- Cicho bądź, bo ktoś usłyszy! Musieliśmy z Liamem jakoś zaciągnąć go na tą sesję.

- Acha, to dlatego masz jego bluzę? – spytał Zayn, żeby się upewnić, a ona skrzywiła się, przypominając sobie słowa chłopaków, którzy twierdzili, że był w niej zabujany.

Ściągnęła czerwony ciuch, żeby go nie przepocić, złożyła w ładną kosteczkę i ułożyła na łóżku Liama. Jak na zawołanie jej właściciel pojawił się w pomieszczeniu.

- Mam wózek, możemy jechać. Louis zadzwonił do kierowcy? – spytał chłopaków, a ci przytaknęli głowami. – No to dalej, pomóżcie mi zapakować balast! A ty, Meggs, stań na czatach.

Podczas gdy Zayn i Liam siłowali się z ciężkim bezwładnym ciałem kumpla, a Niall nieudolnie próbował im pomóc, w istocie tylko przeszkadzając, Madzia rozglądała się po korytarzu, czy kogoś nie widać. Kiedy chłopcy zbliżyli się do drzwi, odsłoniła płótno, które zakrywało ręczniki i środki czystości, ukryte na dolnej półeczce wózka.

- Trzeba się pozbyć tego badziewia – oświadczył Niall, a ona bez zastanowienia zwaliła wszystko do pokoju chłopaków, robiąc miejsce dla Harry’ego.

- Że też musi być taki długi! – zdenerwował się Liam, widząc, że ciężko zmieścić przyjaciela na niewielkiej powierzchni. – Szkoda, że nie mamy problemu z Niallem!

- Bo niby ja jestem takim kurduplem, tak? – spytał obruszony chłopak. – Ja to słyszę, wiesz? I mam uczucia!

Liam machnął na niego ręką i wspólnymi siłami wpakowali Harry’ego pod wózek w ostatniej chwili. Na korytarzu bowiem pojawiła się jakaś kobiecina, która spojrzała na nich dziwnie, kiedy próbowali zachowywać się naturalnie.

- Złodzieje – burknęła pod nosem, widząc stos ręczników przez otwarte drzwi pokoju. – Doniosę na was.

- Niech się pani nie krępuje! – odpowiedział z uśmiechem Liam, machając jej na pożegnanie.

Zapomnieli o niej równie szybko jak się pojawiła. Starali się jak gdyby nigdy nic przechadzać się po korytarzu z wózkiem pokojówki. Zjechali windą do wejścia dla dostawców, gdzie z ulgą zastali Lou, który strasznie się niecierpliwił.

- Nareszcie! Umierałem z nudów, ile można na was czekać?

Liam spojrzał na zegarek i zmierzył kumpla krytycznym wzrokiem.

- Louis, czekałeś jakieś dziesięć minut.

- No właśnie! Dzięki za zrozumienie! – Chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu, ale szybko spoważniał.

Niall i Zayn właśnie próbowali wyciągnąć nieprzytomnego Harry’ego spod wózka, ale zaplątali się w płócienną kotarkę i wyglądali przekomicznie.

- Czy on jest nieprzytomny? – spytał Louis, dokonując oględzin sytuacji.

- Inaczej się nie dało. – Madzia wzruszyła ramionami, a chłopak machnął ręką i pomógł kolegom przenieść „zwłoki” (jak żartobliwie nazywał przyjaciela w obecnym stanie) do samochodu.

- Czy on żyje? – spytał kierowca, widząc, jak wpychają Harry’ego na tylne siedzenie.

- Tak, trochę zaniemógł – odpowiedział Lou ze śmiertelną powagą.

Madzia siedząc w samochodzie, trzymała głowę Harry’ego na kolanach, co wprawiało ją w niewielkie zakłopotanie, które spotęgowało pojawienie się Liama, który usiadł obok. Znikł na chwilę w hotelu, by oddać wózek i wrócił zasapany, ale na szczęście zajęło mu to niewiele czasu.

- Dobra, możemy jechać! – zarządził Niall, widząc, że wszyscy zaaklimatyzowali się we wnętrzu samochodu.

Madzia odetchnęła z ulgą, kiedy dojeżdżali do studia, gdzie miała odbyć się sesja, a Harry obudził się, złapał się za bolącą głową i z niepokojem próbował zrozumieć, gdzie się znajduje.

- Zasnąłeś – oświadczyła Madzia, kiedy łypał na nią swoimi wielkimi gałami.

- A wy zamiast mnie obudzić, wnieśliście mnie do samochodu? – zdziwił się.

- No… tak! Tak słodko wyglądałeś! – Louis zamrugał oczami, spoglądając na kumpla z siedzenia obok kierowcy.

- I wynieśliście mnie przy tych wszystkich fankach? – Harry zmarszczył brwi, bo wiedział, że coś kręcą, nie potrafił tylko przypomnieć sobie ostatnich chwil przytomności.

- Yhm – potwierdziła ochoczo Madzia, ale spojrzał na nią spode łba, więc się poddała. – Dobra, ogłuszyłam cię i przemyciliśmy cię tylnym wyjściem, bo z własnej woli byś z nami nie pojechał.

- Co zrobiłaś?! – krzyknął Harry, jeszcze raz łapiąc się za bolącą głowę. – Oszalałaś?! Teraz zaczynam pamiętać! Najpierw te gadki o sekretnym związku, a potem… BACH! – Urwał, by zademonstrować cios, który zwalił go z nóg. – Nie fajne!

- Przepraszam! Musisz zrozumieć, że to dla mnie ważne, by wypaść dobrze. A dostarczenie 4/5 zespołu na sesję fotograficzną to nie dobry początek współpracy. – Usprawiedliwiła się dziewczyna, a on naburmuszony oparł się wygodnie o siedzenie. Przynajmniej nie wybrał jej kolan, bo tego by nie zniosła.

- Macie w ogóle ten sekretny romans, czy nie? – spytał w końcu Harry po kilku minutach niezręcznej ciszy.

- Nie.

- Wiedziałem. To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe. A to, co powiedziałem o Danielle… Wcale tak nie uważam. To cudowna dziewczyna. – Wyparł się wcześniejszego stwierdzenia o dziewczynie kumpla.

Liam najwyraźniej mu nie uwierzył, ale nie odniósł się do tych słów. Sesja przebiegła bez większych problemów, Harry nie zamierzał uciekać z planu, choć na wszelki wypadek Madzia cały czas miała go na oku.

- Dobra robota! – usłyszała nastolatka za plecami głos Julii Warner, która właśnie pojawiła się w studio. – Zero obciachowych zdjęć na portalach plotkarskich.

- Dzięki. To naprawdę było łatwe zadanie. – Madzia nie zamierzała wspominać, ile się przy nim napociła i nastresowała.

- No i jakie przyjemne, co? – spytała kobieta, patrząc na swoją asystentkę spode łba.

- O co ci chodzi? – zdziwiła się dziewczyna, a w odpowiedzi ujrzała tablet z wyświetloną plotkarską stroną internetową na której jeden z obszerniejszych artykułów opatrzony był zdjęciem jej w bluzie Liama, kiedy idzie z chłopakiem za rękę. – Ale jak… kiedy… jakim cudem… - powtarzała, nie mogąc zebrać odpowiednich słów.

- Ściany mają oczy i uszy. Moje wcześniejsze słowa to była ironia. Ten post ukazał się dopiero pół godziny temu, ale pod koniec dnia już powinien wywołać spore poruszenie. Nie zdziwiłabym się też, gdyby Danielle złożyła wam wizytę w celu wyjaśnienia sytuacji.

- O mój Boże! – Madzia uderzyła się otwartą dłonią w czoło. – Czy Liam już to widział?

- Nie. A uczynisz mi ten zaszczyt i go poinformujesz, że wasz romans wyszedł na światło dzienne?

- Ale my nie mamy żadnego romansu!

- To mnie nie interesuje. Liczy się tylko to, jak wygląda to na zdjęciach. A wygląda jakbyście byli parą. I w to uwierzą jego fanki.

Madzia spłonęła rumieńcem wstydu i wściekłości. Zabrała kobiecie tablet i wtargnęła na plan zdjęciowy, pokazując Liamowi zdjęcie i nie zważając na krzyki fotografa, któremu przeszkodziła w pracy.

- Możemy zrobić przerwę? – spytał chłopak, spoglądając na wściekającego się mężczyznę, który rzucił aparatem i stwierdził, że „wszystko mu jedno”.

Pozostali członkowie zespołu dopytywali się, o co chodzi, ale Madzia i Liam zupełnie ich zignorowali i wyszli na korytarz, żeby spokojnie porozmawiać.

- Twój plan był rzeczywiście genialny. Przynajmniej Harry się ucieszy, że zszedł z afisza.

- Skąd miałem wiedzieć, że ktoś nas zobaczy? Korytarz wydawał się pusty. – Liam wzruszył ramionami i Madzi wydało się, że w ogóle się tą sytuacją nie przejmuje.

- Jak możesz być tak spokojny?!

- Danielle chce się zmienić. Nie wpada już w ataki zazdrości, uwierzy mi, kiedy powiem jej prawdę.

- Tak, a fakt, że cała Wielka Brytania będzie święcie przekonana o naszym romansie się nie liczy?

- Maggie, nie wiem, co mogę ci powiedzieć. Jeśli chcesz, nie musimy ze sobą rozmawiać, może wtedy plotki ucichną. – Wzruszył ramionami i wrócił na plan, podczas gdy ona została na korytarzu bijąc się z myślami.

I’Phone dzwonił zażarcie. Jess już wyczaiła sensacyjnego newsa i chciała go przedyskutować, ale Madzia nie miała ochoty z nią teraz rozmawiać. Wściekła wróciła na plan, odcinając się od świata. Co jakiś czas do jej uszu dobiegały wskazówki fotografa, który krzyczał: „tak jak Liam, smutne pieseczki”. Nie mogła patrzeć teraz ani na swojego rzekomego chłopaka, ani na Harry’ego, który sypiał z kobietą, która na ścisłość mogła być jego matką, ani na Lou, który zdawał się niczym nie przejmować, ani na Zayna, który rzekomo się w niej podkochiwał, ani na Nialla, który coraz bardziej przypominał jej duże dziecko, któremu nikt nie chce dać cukierka. Dlaczego nie wybrała The Wanted? Wtedy życie wydawało się o wiele mniej skomplikowane.

Wyszła zaczerpnąć świeżego powietrza, kiedy chłopcy dostali przerwę. Nie chciała z nimi przebywać pod jednym dachem, nie dopóki nie poukłada sobie wszystkiego w głowie. Nagle poczuła przeciągły ból, który przeszył jej policzek, który zapiekł niemiłosiernie.

- Ty naprawdę jesteś głupsza, niż myślałam! – warknęła Danielle, która dysząc wściekle, stała z nią oko w oko. – Jadłam z tobą śniadanie, dziwko! Chciałam, żeby było dobrze! Musiałaś wszystko zepsuć?

- Powinnaś porozmawiać z twoim chłopakiem – oświadczyła Madzia, dotykając dłonią bolącego spoliczkowanego miejsca. – On ci wyjaśni, że to kolejne głupie nieporozumienie.

- Głupie nieporozumienie może się zdarzyć raz. Kolejne to już jawny dowód na ten, niezrozumiały dla człowieka, który ma oczy romans. Jak on mógł zdradzić mnie z tobą?! Nad tym ubolewam najbardziej! Patrzyłaś w ogóle kiedyś w lustro? Wyglądasz jak…

Tego było za wiele. Madzia nie miała ochoty słuchać kolejne obrażającego ją epitetu. Ze łzami cisnącymi się do oczu, doskoczyła do dziewczyny i z całych sił zaczęła ciągnąć ją  za lokowane włosy, które wyrywała kępkami z nieukrywaną satysfakcją. Danielle jako wątła osoba wydawała się na straconej pozycji. Madzia przygniotła ją do ziemi i ciągnęła za kudły, wrzeszcząc jakieś przekleństwa po polsku. Jedyną bronią tancerki były paznokcie, których nie zawahała się użyć.

Madzia w amoku nie zwróciła uwagi, że krwawi na twarzy i rękach. Skupiała się tylko na tym, by zadać rywalce jak najwięcej bólu. Jak przez mgłę widziała jej rozwiane afro, które zostawało między palcami.

- Co tu się dzieje?! – krzyknął jakiś pracownik obsługi planu, który wyszedł na papierosa. – Przestańcie, natychmiast! – Nie słuchały. Okładały się pięściami na oślep, zadając sobie coraz dotkliwsze ciosy. – Ochrona! Ochrona!!!

Dwóch rosłych mężczyzn zaczęło odciągać walczące dziewczyny, które wykrzykiwały pod swoim adresem niecenzuralne słowa i wierzgały nogami.

- Zostaw Liama, on jest mój! Rozumiesz?! – wrzeszczała Danielle, a Madzia nie pozostawała jej dłużna. Nie kłopotała się nawet, by sprostować fakty.

- Nic nie poradzę, że wolał mnie od maniakalnej, wychudzonej wariatki!

- Ja ci pokażę! Zabiję cię!

Reszta wyzwisk zatarła się w pamięci Madzi. Do siebie dochodziła powoli w policyjnym samochodzie, który przyjechał wezwany przez ekipę. Ani się obejrzała, a spoglądała na świat przez żelazne kraty londyńskiego aresztu...
 
~*~
 

 

2 komentarze:

  1. Wow... to było wspaniałe!!! Normalnie jak nie przepadam czytać o One Direction tak twoje opowiadanie wielbię!!! Znowu Danielle och... co ta dziewczyna wyrabia... normalnie brak mi na nią słów. Mam nadzieję że Madzi się powiedzie i że ona jej nic poważnego nie zrobiła. Wiem powtarzam się ale naprawdę kocham to opowiadanie.
    A dodatkowo ty nawet komentarze piszesz niesamowite, zawsze uwielbiam je czytać. Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no, akcja przeniesienia Harry'ego była poprostu rozwalająca!!! Bosko piszesz! :]
    Co do mojego opo (jeśli można tak nazwać jakiś badziew) to narazie raczej nie będe zakładać bloga, bo za bardzo nie mam dostępu do kompa, tylko na komie siedze. :'( Ale jakbyś dała mi swój email to jak bede miała więcej czasu to napisałabym ci o czym mniej-więcej jest. Next :***

    OdpowiedzUsuń