środa, 7 listopada 2012

Rozdział 12 - "Ważny wybór"

Hej!

Mam nadzieję, że jeszcze się nie znudziłyście, a długie rozdziały Was nie męczą. Z tego jestem dość zadowolona, uważam, że wyszedł mi nawet dość zabawny, czekam na Wasze opinie.
Zachęcam też do zapoznania się z czołówką, którą znajdziecie w zakładkach u góry strony.
Pozdrawiam i życzę miłego czytania!


Jaycee.



W tym rozdziale chłopcy z The Wanted pomagają Madzi rozwiązać sprawę z Danielle oraz dziewczyna dostaje kolejną propozycję pracy i staje przed trudnym wyborem.
 
 
~*~
 
Madzia zasiadła właśnie do siłowania się na rękę z Nathanem. Max przekonywał, że jest to jedyna przeciwniczka, z którą chłopak ma szansę wygrać i nabijał się z jego wątłej postury. Dziewczyna czuła, że chłopak daje je fory, ale mimo wszystko nie zamierzała go pokonywać. Chciała podbudować jego poczucie pewności siebie przed występem i z uśmiechem na twarzy powitała jego wybuch radości, kiedy udało mu się ją pokonać.

- Nie ciesz się tak. Wygrać z dziewczyną to jak przegrać – powiedział Tom, klepiąc kolegę po ramieniu.

Nath silił się na ciętą ripostę, kiedy drzwi otworzyły się z impetem i stanął w nich Liam.

- Coś ty, do diabła, naopowiadała ochronie?! – wrzasnął jak nigdy wcześniej. – Danielle siedzi zamknięta  z ochroną, która nie chce jej wypuścić, bo rzekomo na ciebie napadła.

- Ale to prawda! – dziewczyna stanęła w swojej obronie.

- Danielle twierdzi inaczej.

- Cóż, twoja dziewczyna to świruska, a my wszyscy byliśmy świadkami jej wybuchu agresji – potwierdził Jay, który był sprawcą nokautu.

- Ale to ty złamałaś jej nos! – krzyknął Liam ze złością, niemal doprowadzając ją do płaczu.

- O, przepraszam! – wtrącił Jay. – To akurat moja zasługa.

Liam, ciskając gromy z oczu, podszedł do chłopaka, który śmiał uderzyć jego dziewczynę, ale stwierdziwszy, że jest od niego sporo niższy, wycofał się z pozycji atakującego.

- Wszyscy trzymajcie się od niej z daleka! – powiedział, wychodząc z pomieszczenia i zostawiając ich osłupiałych.

- Wow, Jay, złamałeś babie nos, niezły z ciebie dżentelmen – zachichotał Tom, a Madzia zmroziła go wzrokiem.

Sytuacja nie była wesoła. Nie było żadnej możliwości, żeby Liam wziął jej słowa ponad słowami swojej dziewczyny. Miała chociaż nadzieję, że pozostali chłopcy z zespołu wyrażą większe zrozumienie. Wiedziała, że Louis nie przepadał za Danielle. Może chociaż on ją poprze w tej beznadziejnej sytuacji.

- Fuck! – zaklęła Madzia na głos, siadając na krześle i chowając twarz w dłoniach.

Tak mało dni, tak wiele wrażeń. I to niekoniecznie dobrych.

- Zaraz… - powiedział Nathan po dłuższej chwili ciszy, która zapanowała wśród zgromadzonych. – Kiedy cię zaatakowała kręciłaś właśnie materiał na naszą stronę, tak? – zwrócił się do Madzi, która otarła łzę, spływającą jej policzku i pokiwała głową twierdząco. – W takim razie mamy dowód zbrodni! – Chłopak aż klasnął w ręce.

Włączył kamerę i zaczął oglądać nakręcony przez nią filmik, na którym niezbyt wyraźnie, ale widać było, że Madzia nie atakowała Danielle.

- Musimy to pokazać ochronie, bo jeszcze gotowi wypuścić tę wariatkę – oznajmił Tom, zabierając Nathanowi kamerę i kierując się do wyjścia. – Ktoś chętny?

Madzia smarknęła ostro w chusteczkę i pokiwała głową, że z nim pójdzie. Znając porywczy charakter przyjaciela, Nath zdecydował się uczestniczyć w tej akcji jako „dobry glina”.

Już przez drzwi opatrzone tabliczką „OCHRONA” dobiegały ich podniesione głosy. Tom nie zamierzał bawić się w pukanie, po prostu otworzył sobie, ukazując zapłakaną Danielle, której Liam próbował zatamować krwawienie z nosa i ochroniarza, który gdzieś telefonował (Madzia miała szczerą nadzieję, że do szpitala psychiatrycznego).

- Ja jej nic nie zrobiłam! To ona mnie zaatakowała! Uderzyła mnie! – zaczęła tłumaczyć się tancerka, odpychając swojego chłopaka, kiedy zauważyła, że w pomieszczeniu pojawiła się jej rywalka. – Nie mogła znieść, że była dla Liama tylko przygodą. Nie chciała, żeby do mnie wrócił!

Liam próbował jej ponownie wytłumaczyć, że wcale nie miał z Maggie żadnego romansu, ale nie dała mu dojść do słowa. Wstała z miejsca i zaczęła wymachiwać rękoma, jakby znowu chciała kogoś zaatakować.

- Proszę się uspokoić! – nakazał ochroniarz, przerywając rozmowę telefoniczną. – A państwa proszę o natychmiastowe opuszczenie pomieszczenia!

- To my powinniśmy wyjść! Oni nas zaatakowali, to ich trzeba zatrzymać! – powtarzała Danielle, a Liam stanął w jej obronie.

- Nie ma żadnych dowodów, że ich słowa są prawdziwe. W końcu to Danielle ucierpiała.

Madzi tłumaczenie to skojarzyło się ze sraniem na wycieraczki złośliwych sąsiadów. Jeśli nie narobisz na swoją, od razu zdadzą sobie sprawę, że to ty zrobiłeś kawał. Gdyby Jay nie otworzył wtedy drzwi, to ona byłaby poszkodowaną w tej całej sprawie i może Liam przestałby z klapkami na oczach bronić tej lafiryndy!

- Ale mamy dowód zbrodni, haha! – zagrzmiał donośnie Tom i gdyby nie powaga sytuacji, Madzia na pewno by się roześmiała.

- Dowód… zbrodni? – spytał Liam, spoglądając to na Toma, to na Madzię, to na Danielle, której zakrwawiona chusteczka spadła na ziemię.

- Wszystko się nagrało – oświadczył Tom, podając ochroniarzowi kamerę i wciskając play.

Ekranik był mały, ale wystarczył, żeby ukazać sytuację, w której niewątpliwie Danielle poniosły złe emocje. Obraz kończył się w momencie, w którym obrywała drzwiami od Jaya.

- Ona mnie sprowokowała, kamera tego nie wyłapała! – Danielle zaczęła szlochać, a Liam objął ją ramieniem.

- A co z jej złamanym nosem? – spytał gniewnie.

- Cóż, ratownicy medyczni powinni zaraz tu być, zabiorą ją na prześwietlenie i wtedy okaże się, czy jest naprawdę złamany.

-  Czy chłopak, który jej to zrobił nie powinien ponieść konsekwencji? – Liam zmarszczył swoje obszerne brwi, a Madzia zacisnęła pięści ze złości.

Jeszcze czego, żeby Jay musiał płacić za to, że po prostu wyszedł z własnej garderoby.

- To był tylko wypadek, nie ma żadnych podstaw, żeby go oskarżyć.

- Zapłaci mi za to! Nie mogę mieć złamanego nosa! Ja pracuję twarzą! – szlochała wściekła Danielle, tuląc się do rękawa swojego chłopaka, który starał się ją uspokoić, mimo iż sam był zdenerwowany.

Ochroniarz oddał kamerę Tomowi i zwrócił się do Madzi.

- Za to ty możesz wnieść oskarżenie o czynną napaść. W takim wypadku zadzwonię na policję i rozpocznie się postępowanie karne przeciwko tej dziewczynie.

- Co takiego?! – wrzasnęli Liam i Danielle jednocześnie, a Madzia popadła w krótką konsternację, gdyż nie dokładnie zrozumiała słowa ochroniarza.

Zastanawiała się, jakiej odpowiedzi udzielić, kiedy Tom nie wytrzymał.

- Oczywiście, że wnosi oskarżenie! Ta wariatka mogła jej wyrządzić krzywdę, gdyby nie ten idiota Jay, który akurat w tym momencie okazał się przydatny.

- Chyba nie zamierzasz tego zrobić? – spytał Liam, spoglądając na nią oczami szczeniaczka jednak zmarszczone brwi odebrały im całkowity urok.

- Tak – oznajmiła zdecydowanie, zakładając ręce na piersiach.

- Nie mówisz poważnie.

- Jak najbardziej poważnie. I wystąpi o zakaz zbliżania się tej wariatki na sto kilometrów! – wtrącił Tom, odsuwając Liama od Madzi, kiedy stwierdził, że odległość, jaka ich dzieli jest stanowczo zbyt mała.

- Odsuń się, koleś. Twoja wariatka musi nauczyć się konsekwencji swojej choroby psychicznej.

- Uważaj na słowa!

- Panowie, spokój! - Ochroniarz wkroczył do akcji i rozdzielił Toma i Liama, którzy byli bliski bójki. Nath stał koło Madzi i trzymał jej rękę na ramieniu by dodać jej otuchy. Westchnęła ciężko i zanim łzy napłynęły jej do oczu, opuściła dyżurkę ochrony, głośno trzaskając drzwiami.

Biegnąc wzdłuż zawiłych korytarzy, patrzyła pod nogi i nie zwróciła uwagi kogo ma na swojej drodze. Z impetem zderzyła się z Zaynem, który złapał się za obolałe czoło i zmieszał się, widząc, kogo ma przed sobą.

- Cześć – powiedział cicho.

- Cześć – rzuciła.

- Płakałaś?

- Trochę. – Otarła łzy, żeby nikt nie był w stanie zauważyć stanu, w jakim się znajdowała. Tom i Nath byli po jej stronie i była pewna, że reszta The Wanted też, ale co z One Direction? Nie chciała z nimi wejść na wojenną ścieżkę. Sięgnęła do kieszeni torby, skąd wyciągnęła konsolę i podała mu ją bez słowa.

- Nie, dzięki. Już jej nie potrzebuję. Miałaś rację, zabierając mi to narzędzie szatana. Dopiero kiedy przeczytałem ten artykuł w gazecie, zdałem sobie sprawę, że mam problem. Chłopaki mnie teraz pilnują i myślę, że uporam się z tym uzależnieniem.

- To dobrze – zauważyła.

- Taaaak… A co teraz robisz? – spytał, czym zbił ją z tropu, który zmierzał do pożegnania się raz na zawsze.

- Szukam jakiegoś ustronnego miejsca, by przemyśleć parę kwestii. Liam i Danielle mnie nienawidzą.

- Liam na pewno cię nie nienawidzi. On po prostu nie potrafi rozróżnić, co jest dobre. Miłość zaślepia. – wyjaśnił Zayn, co miało ręce i nogi, nie mogła mu tego odmówić.

- Ktoś powinien otworzyć mu oczy. A jeśli nie zrobił tego niezbity dowód, że Danielle jest nieobliczalną wariatką, to pozostaje mi tylko życzyć mu powodzenia, bo prędzej czy później ona go wykończy – wyrzuciła z siebie jednym tchem Madzia, a Zayn się uśmiechnął. Pierwszy raz rozmawiali na stopie koleżeńskiej, ich poprzednie spotkania nie były zbyt udane.

- Człowiek uczy się na błędach – oznajmił, wskazując na siebie, co było dobrym przykładem. – Swoją drogą, bigos smakował wszystkim chłopakom. Harry poszperał nawet w Internecie i znaleźliśmy przepis. Kiedy będziemy mieli teraz wolne przed trasą, obiecał trochę przygotować.

- Cieszę się. Przekażę Jessice – uśmiechnęła się delikatnie i minęła go, nie mając pojęcia, co jeszcze może powiedzieć.

- Maggie! – zawołał za nią, więc odwróciła się na pięcie. – Zatrzymaj tę konsolę, ja jej nie będę potrzebował. – Podał jej przedmiot, który bez dyskusji wcisnęła z powrotem do torby.

- Przechowam – rzuciła na pożegnanie i oddaliła się, słysząc na końcu korytarza kroki.

Przystanęła za zakrętem w niewielkiej wnęce i nadstawiła ucha, ciekawa, z kim będzie rozmawiał Zayn.

- Liam jedzie z Danielle do szpitala na prześwietlenie – oświadczył Niall, którego głos rozpoznała bez trudu. – Zabieramy się z nimi?

- Bez obrazy, ale wolałbym zostać tutaj i poczekać na kolejną próbę – westchnął Zayn.

- Louis i Harry powiedzieli to samo. Nie wiem, co mam powiedzieć Liamowi, bo jest jakiś nieswój. Oświadczenie „ja i reszta zespołu uważamy Danielle za wariatkę” jest chyba nie na miejscu.

Serce radowało jej się na słowa Nialla. Oznaczało to, że nie pałali sympatią do wrednej tancerki, mogła mieć jakąś nadzieję, że ich stosunki jakoś się naprostują. Szczególnie teraz, gdy zakopała topór wojenny z Zaynem.

- Co ty tutaj robisz? – spytał zasapany Nath, który właśnie wyrósł jak spod ziemi. Zawiłe, rozświetlone jarzeniówkami korytarze były do siebie tak podobne, że łatwo było w nich zabłądzić. Dodatkowo ostre światło potrafiło omamić i najwyraźniej straciła poczucie kierunku.

- Potrzebowałam trochę czasu, żeby pomyśleć – wyjaśniła.

- Czy to może poczekać? Mamy mały problem, Max nabijał się z dziewczyny Liama i ten się na niego rzucił… Teraz biją się w głównym holu.

- Co?! – wrzasnęła tak głośno, ale Niall i Zayn mogli ją usłyszeć, więc pociągnęła Natha za rękę, nakazując, żeby prowadził ją w miejsce bójki. - Cholera jasna, to jakieś ZOO!

Jej oczom ukazał się istny karambol. Siva trzymał ręce Maxa z tyłu i razem z Jayem próbowali odciągnąć go od Liama, którego z kolei powstrzymywali Harry i Louis. Wykrzykiwali w stosunku do siebie zlepki wyzwisk, podczas gdy Danielle stała z boku, wycierając krwawiący nos. Najprawdopodobniej czekała na karetkę, która miała ją zawieść na prześwietlenie nosa.

- Ochrona! Ochrona! – wołała co jakiś czas, chcąc podbiec do swojego chłopaka, ale nie mając dosyć odwagi.

- Przestańcie, natychmiast! – zagrzmiał Tom, wskakując między warczących na siebie rywali i wysuwając wyprostowane ręce na boki, co nieco zwiększyło dystans między nimi. – Chcecie trafić do aresztu?! Mało wam zamieszania na dziś?!

Do towarzystwa dobiegli Zayn i Niall, których musiały zwabić hałasy lub też słowa Natha.

- Nie waż się tak do niej odzywać! – krzyczał Liam.

- Bo co mi zrobisz, wyrostku?! Spoliczkujesz?! – prychnął Łysy.

- Dosyć tego!!! – wrzasnęła Madzia tak głośno, że wszystkie głowy zwróciły się w jej stronę i zapanowała niemal zupełna cisza. – Nie będę nikogo oskarżać, a Max nie będzie nikogo bił. Na podjeździe słyszę karetkę, jedźcie na to prześwietlenie i postarajmy się wszyscy zachowywać jak ludzie, nie jak małpy!
Kilka groźnych spojrzeń rzuconych w eter zakończyło starcie. Rzeczywiście ratownicy weszli do O2 Areny zaraz po słowach Madzi, choć sama nie była pewna, czy rzeczywiście coś słyszała.

Chłopcy z One Direction zdecydowali się jednak nie jechać z Liamem, któremu przydałoby się trochę czasu na rozmyślanie. Obiecał im, że wróci na próbę kostiumową, która miała się odbyć pod wieczór.

- Wszystko w porządku? – spytali Madzię w tym samym czasie Louis i Nath.

- Dzięki, chłopcy. Ok – odpowiedziała lakonicznie i powlokła się przed siebie, żeby nie patrzeć na Liama i Danielle, którzy po krótkiej dyskusji z lekarzami, wsiedli do karetki.

Fanki już tam czatowały, podobnie zresztą jak fotoreporterzy, którzy mieli spore pole do popisu, jako że w życiu Liama ostatnio działo się sporo sensacyjnych newsów.

Madzia wróciła z chłopakami z The Wanted do ich garderoby. Nikt nie miał ochoty na żarty. Tom próbował rozweselić towarzystwo, obracając wszystko w żart, ale ilekroć wspominał sytuację, Max się strasznie denerwował, zdecydowali się więc pośpiewać trochę w celu rozgrzania strun głosowych. Madzia tymczasem czuła, że wywraca życie wszystkich do góry nogami. I to podczas pierwszej samotnej wizyty za granicą.

- Muszę zadzwonić – oznajmiła, kiedy skończyli jedno z ćwiczeń.

Pokiwali głowami ze zrozumieniem i wrócili do rozgrzewki, a ona wyszła z pomieszczenia, by im nie przeszkadzać. Była godzina czternasta. Z chęcią zadzwoniłaby do domu, ale wiedziała, że nikogo nie zastanie. Wybrała numer Jessici.

- O, cześć, Megs! – odezwała się żywiołowo dziewczyna. – Mam bilety na Jingle Bell Ball, wujek załatwił! Masz ochotę się wybrać?

- Kiedy ja właśnie jestem na próbach w O2 Arenie – wyjaśniła Madzia, a Jess zapiszczała.

- Co? Jak? Kiedy?

- No wiesz. Z nowym zespołem. Ale 1D też tu są. Dziwię się, że nie wyśledziłaś mnie GPS’em.

- Ech, gówno się zepsuło. No ale zaraz tam będę, załatw, żeby mnie wpuścili – oznajmiła dziewczyna, a Madzia głośno zaprotestowała.

- Nie ma takiej możliwości! Zresztą, nie mam pojęcia, gdzie jest Zayn i spółka. Tutaj nikt nie ma na nic czasu. Ale zjadł twój bigos i bardzo mu smakował.

- W takim razie przyniosę jeszcze! – zaoferowała się Jess, a Madzia uderzyła się otwartą dłonią w czoło.

- Nikt cię tu nie wpuści, była zadyma i podwoili liczbę ochroniarzy.

- Zadyma?

- Tak, ale nie dotyczyła Zayna. Po prostu nie masz się po co kłopotać.

- Ech, trudno. Ale na koncercie będę, w pierwszym rzędzie! – oznajmiła rozradowana Jess, a Madzia nie zamierzała jej mówić, że też ma zagwarantowane miejsce z przodu.

Spotkają się - super. Nie spotkają – nawet lepiej.

- Myślisz, że dobrze robisz, zadając się z tymi podejrzanymi typami? – spytał Harry, który najwyraźniej cały czas przysłuchiwał się ich rozmowie. Spojrzała na niego zszokowana, że wygłosił taką uwagę, a on wzruszył ramionami. – Ja uważam, że źle.

- A co twoim zdaniem niby miałam zrobić? Tak po prostu wrócić do Polski i zapomnieć, że mogę coś w życiu osiągnąć? Joe mnie zwolnił, ale to nie oznacza, że przestanę próbować.

- Zaraz… Joe cię zwolnił? – spytał chłopak, próbując nadążyć za nową, sensacyjną informacją, która spadła na niego jak grom.

- Nie powiedział wam? – zdziwiła się.

- Podobno nie radziłaś sobie z presją bycia stałą bywalczynią okładek brukowców i zrezygnowałaś!

- Chyba straciłam do niego resztki sympatii – skrzywiła się Madzia.

- Ja też. No ale to nie oznacza, że wolę tych gogusi z The Wanted. Zdajesz sobie sprawę, że to Max sprowokował Liama, prawda?

Pokiwała głową. Znała ich krótko, ale domyślała się, że wrażliwy członek 1D nie był w stanie sam rozpocząć tak poważnego starcia, szczególnie ze starszym i silniejszym rywalem.

- To nie zmienia faktu, że Danielle jest nieobliczalną wariatką i każdy o zdrowych zmysłach trzymałby się z dala od niej – warknęła Madzia, a zdając sobie sprawę, że Harry może wziąć jej ton za nutę zazdrości, zamilkła.

- Nie możesz mieć mu za złe, że się z nią spotyka, ty w końcu chodzisz z Nathanem, więc… - Wywrócił oczami, kiedy rzuciła mu mordercze spojrzenie. - No co? Czytam gazety! Jestem ci wdzięczny, że zbiłaś nas z afisza, bo plotki, szczególnie na mój temat, bywały bolesne.

- Dzięki. Cieszę się, że dźwigam brzemię za ciebie. – Roześmiała się po raz pierwszy od początku tego całego zamieszania i była mu za to wdzięczna.

- Będziesz jadła z nami? – spytał, a ona pokręciła głową. – Tym razem jedzenie jest lepsze. – Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Była to jego karta przetargowa i z chęcią przystałaby na propozycję, ale nie mogła ryzykować. Co stałoby się, gdyby wrócił Liam? I to jeszcze z Danielle?

- Zjem z moimi – odpowiedziała, a on wzruszył ramionami.

- Jak wolisz. W razie czego, mamy garderobę po drugiej stronie – wyjaśnił, odchodząc i nucąc „Gotta Be You”.

W brzuchu zaburczało jej, bo od rana prawie nic nie jadła. Drzwi obok otworzyły się delikatnie i wyjrzała z nich główka opatrzona kępką loków. Jay upewnił się, że tym razem nikomu nie przywali i odetchnął z ulgą.

- Masz ochotę coś zjeść? – spytał, a Madzia pokiwała głową i już miała wchodzić za nim do garderoby, gdy ktoś zatrzymał ją za rękę.

Spojrzała na kobietę, która koślawo przeczytała z kartki jej imię.

- Magdalena Dalasińska?

- Taak…

- Miło mi cię poznać. Julia Warner, jestem menedżerką One Direction. Widziałam footage teledysku do One Thing i jestem pod ogromnym wrażeniem. Chłopcy powiedzieli mi, że większość pomysłów była twoja. Chciałabym zaproponować ci pracę mojej asystentki. Zespół potrzebuje dobrego PR po wydarzeniach ostatnich dni, które wstrząsnęły prasą brukową i opinią publiczną. Przyda mi się ktoś taki, jak ty – wydusiła kobieta  jednym ciągiem, a Madzia wpatrywała się w nią jak zahipnotyzowana.

Jay pomachał jej ręką przed oczami, żeby sprowadzić ją na ziemię.

- Ona ma już pracę – słusznie zauważył.

- Cóż, technicznie rzecz biorąc nie podpisaliście żadnej umowy… Sprawdzałam. – Kobieta zrobiła przekorną minę i przeniosła wzrok ze skonfundowanego chłopaka na zaskoczoną dziewczynę. – I?

- Chyba nie myśli pani, że podejmę tę decyzję tak od razu? Nie znam żadnych bliższych szczegółów dotyczących oferty – otrząsnęła się Madzia i zaczęła prowadzić dyplomatyczną konwersację.

- Zaraz, zaraz, ty chyba nie rozważasz zostawienia nas dla nich? – spytał Jay, ale zupełnie go zignorowała. Słuchała z uwagą faktów, które wypływały z ust Julii i były jak muzyka dla jej uszu.

- Praca w pełnym wymiarze godzin, często nienormowanych. Trzysta funtów tygodniowo na początek, pełne ubezpieczenie zdrowotne. Wyjazd z chłopakami w trasę koncertową po kraju, a w lutym po Stanach. Gdybyś się zdecydowała, daj znać. – Kobieta wyciągnęła z kieszeni wizytówkę i podała ją dziewczynie.

- Tak zrobię – oznajmiła Madzia i odprowadziła ją wzrokiem.

- Ty chyba nie mówisz poważnie?! – uniósł się Jay, a Nath, który właśnie pojawił się w progu, znudzony długim oczekiwaniem, zmarszczył brwi.

- Poważnie o czym?

- No właśnie niepoważnie!

- Ale o czym?

- Żeby pracować jako asystentka menedżerki One Direction.

- Ty chyba nie mówisz poważnie! – uniósł się tym razem Nath, podczas gdy nastolatka próbowała nadążyć za tą dziwną konwersacją.

- No właśnie to cały czas próbuję powiedzieć! Nie możesz nas zostawić! Tom przestał smrodzić wokoło, Max przystopował z imprezowaniem, a Siva stał się bardziej rozmowny. Masz na nas dobry wpływ. Zapłacimy ci… więcej! – Jayowi zabrakło tchu, kiedy próbował targować się z nową koleżanką, która tak zamieszała w ich życiu. – Spiszemy umowę, to nie problem. Trzeba tylko porozmawiać z Patrickiem i…

- Idziecie, czy nie? – spytał Max ze środka. – Tom wszystko zje!

Urwali konwersację, którą prowadzili na korytarzu i przenieśli się do garderoby.

- Maggie będzie znowu pracować dla 1D – oświadczył naburmuszony Jay, rzucając się na kanapę.

- Wcale nie! Nie podjęłam jeszcze takiej decyzji – zaparła się, ale musiała przyznać, że była bliska zgody.

Julia wyłożyła jej konkrety no i była bardziej sympatyczna niż Patrick Fitzpatrick. Jedynym minusem były teraz stosunki, które łączyły ją z Liamem i jego dziewczyną. To z pewnością było czynnikiem, który powstrzymał ją od podjęcia tej pracy natychmiastowo.

- Ale myślisz o tym – posmutniał Nath, który wreszcie przestał być traktowany jak dziecko, bo w towarzystwie znalazła się osoba młodsza od niego.

- Pewnie, że myśli! Baba ma gadkę i wyłożyła jej wszystkie konkrety jak na dłoni! A Patrick najwyraźniej liczy na wolontariat z jej strony. – Jay skrzywił się na wspomnienie menedżera, który najprawdopodobniej kręcił się gdzieś w pobliżu.

- Straciłem apetyt – oświadczył Tom, odsuwając talerz jak najdalej od siebie.

- Przecież prawie wszystko zjadłeś! – zauważył Siva, a chłopak się obruszył.

- Prawie robi dużą różnicę! Normalnie zjadłbym wszystko, ale ta sytuacja wpędziła mnie w depresję. Jeśli ona odejdzie, ja dziś nie zaśpiewam.

- Ja też nie – poparł Max, do którego dołączyli też Siva i Nath. Popatrzyli wyczekująco na Jaya, który wzruszył ramionami.

- Ja zaśpiewam, ale będzie to tak okropne, że dalsza przyszłość zespołu legnie w gruzach i twoje sumienie zostanie obciążone.

- Więc teraz mnie szantażujecie, tak? – przyjrzała się ich twarzom, które nie wyglądały na zadowolone.

- Nie. Będziemy negocjować – oświadczył Łysy, podnosząc się z miejsca i kierując się do drzwi. Wyszedł na korytarz, którym ruszył w stronę garderoby rywali. Reszta paczki podążyła w ślad za nim.

- Co on zamierza zrobić? Chyba nie będzie już nikogo bił? – pytała Madzia, kiedy próbowała nadążyć kroku za chłopakami.

- Tego nie mogę ci obiecać – oznajmił szczerze Tom, czym bardzo ją zaniepokoił.

Drzwi otworzyły się pod wpływem mocnego kopnięcia, ukazując Nialla z gitarą, Zayna ćwiczącego harmonię oraz Louisa i Harry’ego pogrążonych w jakiejś dyskusji. Ten ostatni na szczęście był ubrany, co trochę Madzię uspokoiło. Nie wytrzymałaby, gdyby wdał się w bójkę z gołym wackiem.

- Który z was, mądrale, wpadł na pomysł odbicia nam Maggie? – spytał gniewnie Max, przeczesując wzrokiem pomieszczenie.

Struna w gitarze Nialla zerwała się z piskiem, kiedy za mocno w nią uderzył, Harry jeszcze nigdy nie wyglądał na tak skupionego, a Lou nie był tak poważny nawet wtedy, kiedy zobaczył ją kilka godzin temu w O2 Arenie.

- Była z nami od początku i zostanie do końca – oznajmił zdecydowanie Zayn, stając oko w oko ze starszym rywalem. Byli podobnego wzrostu, ale postawione włosy członka One Direction dawały mu przewagę.

- Cały środek spędziła z nami – odparował Łysy, a zdając sobie sprawę, jak głupio to zabrzmiało, zmieszał się lekko. – Po tym, co zrobiła jej dziewczyna waszego koleżki, nie macie prawa proponować jej pracy.

- Zaczyna być ciekawie – powiedziała pod nosem Madzia i usiadła na krześle koło Lou, kiedy reszta chłopaków wpakowała się do garderoby i zaczęła targować się, kto proponuje jej lepsze warunki współpracy.

- Cóż, my mamy Natha – oświadczył Max, obejmując ramieniem kumpla, który zrobił zszokowaną minę, nie wiedząc, o co chodzi.

- Że niby jestem uroczy czy że jestem jej nowym facetem? – spytał zdziwiony chłopak, a Niall wypluł wodę, którą właśnie wziął do ust, w których mu zaschło.

- Że co jesteś?!

- Bang! Dwa zero dla The Wanted! – krzyknął Jay, uniemożliwiając dalsze pytania.

- Pogubiłem się. Kto liczy? – spytał Siva, a Zayn wzruszył ramionami.

Byli do siebie tacy podobni, nie tylko fizycznie, ale i z charakteru – obaj wycofani i cisi, ale czasami rozbrajający.

- Będę zapisywał – Harry wziął szminkę, która leżała na toaletce i na lustrze rozrysował małą tabelkę. Po lewej wpisał „1D”, a po prawej „TW”, pod którymi wpisał „brak Liama” i „chłopak Maggie”.

- Ale Nath nie jest moim chłopakiem! – zaparła się Madzia, a Harry z uśmiechem na twarzy skreślił jedną z pozycji.

- Nie pomagasz! – skarcił ją Tom, a chłopakowi zwrócił uwagę. – Dopisz nam jeszcze, że nie używamy szminek.

- To nie moja szminka! – Harry odłożył przedmiot z lekkim obrzydzeniem. – Już tu była.

- Tak, a ja pierdzę lawendą po zjedzeniu burritos! – parsknął Tom, za co pod opcją „1D” zostało zapisane „nie puszczają śmierdzących bąków”.

- Brawo, Tom! Lepiej siedź cicho, bo nas pogrążasz! – zawołał Jay, załamując ręce.

Madzia chciała przerwać tę komiczną scenę, ale zbyt dobrze się bawiła, by to zrobić. Postanowiła czekać na rozwój wypadków, choć była prawie pewna, że nie zmieni to decyzji, którą w głowie już podjęła.

- Przebywanie z wami będzie niebezpieczne dla jej zdrowia fizycznego i psychicznego. Ta wariatka Danielle może kręcić się koło swojego chłopaka! – wyparował Max po chwili zastanowienia.

- A my mamy loczki Harry’ego! - Lou podniósł się z miejsca i klasnął w dłonie.

- A my mamy loczki Jaya! – zauważył Siva.

- Loczki Jaya nie są tak fajne jak loczki Harry’ego – przyznała Madzia szczerze, za co pod opcją „1D” pojawiła się kolejna pozycja. Był remis.

- Jesteśmy starsi i możemy się nią lepiej zaopiekować! – Przyszła kolej na Natha, którego członkowie własnego zespołu zmierzyli wzrokiem, jako że był w wieku ich rywali.

- Dziękujemy za argument! Jesteśmy jej rówieśnikami, więc lepiej ją rozumiemy! – Lou wyrwał Harry’emu szminkę i dopisał kolejną pozycję pod „1D”, co tak zdenerwowało Maxa, że wyrwał mu damski specyfik i wpisał pod „TW” „doświadczenie”.

Spojrzeli na niego krzywo, ale wzruszył ramionami.

- Nasza menedżerka jest lepsza od waszego menedżera! – kontynuował Niall, co natychmiast wylądowało na nietypowej tablicy.

Cóż, tu też Madzia musiała przyznać im rację. Julia Warner była o niebo lepsza niż Patrick Fitzpatrick.

- Maggie poznała mamę Natha i zawsze może się do niej zwrócić o pomoc! – wrzasnął Max.

- Jedziemy w trasę po stanach jako suport Big Time Rush! – wypalił Zayn i to było czynnikiem przeważającym.

- Big Time Rush? – spytała Madzia ze świecącymi oczami.

- No masz, tych też na! – Tom załamał ręce.

- One Direction wysuwa się na prowadzenie! – Niall zmienił głos jakby był komentatorem w jakimś sportowym starciu.

- Nazwę pierwsze dziecko twoim imieniem! – Jay zaczynał chwytać się desperackich sposobów, ale to, co powiedział Harry, zbiło wszystkich z tropu.

- Zrobię ci dziecko!

Spojrzeli na niego jak na głupka. Zaczerwienił się po czubki uszu, bo najwyraźniej nie to miał na myśli.

- Nie zapładniamy koleżanek! – Max wyrwał rywalowi szminkę i dopisał to stwierdzenie pod stroną swojego zespołu.

Zayn pochwycił kilka papierowych ręczników, podszedł do lustra i starł z niego całą niedorzeczną tabelkę.

- To głupie. Musisz po prostu wybrać, z kim chcesz pracować. Proponuję, żebyś zrobiła to do wieczora.

Słowa wydały jej się jasnym sygnałem do opuszczenia pomieszczenia, uśmiechnęła się więc do Lou, który starym zwyczajem puścił do niej oczko i pomachał na pożegnanie.

Jedynym rozwiązaniem wydało jej się zadzwonienie do siostry i prośba o radę. Kiedy Nathan, Jay, Tom, Max i Siva udali się do swojej garderoby, by rozśpiewać się przed próbą kostiumową, ona stanęła w najcichszym miejscu korytarza i wyciągnęła i’Phone’a Jess. Musi go jej oddać. Czuła się cały czas obserwowana i śledzona, a to nie służyło dobrze jej zdrowiu.

Wbiła numer telefonu komórkowego siostry, w którym po długim oczekiwaniu rozległo się niepewne:

- Tak, słucham?

- Mam mały dylemat i pomyślałam, że zapytam cię o radę.
 
- Madzia? - zdziwiła się jej starsza siostra. - Co to za numer?! Zresztą, nieważne. Pytaj szybko, bo mi też zżera kasę. To nie infolinia dla potrzebujących.

- Buahahaha! – Madzia wymusiła atak śmiechu, ale szybko przybrała poważny ton. – Mam być asystentką menedżera The Wanted czy menedżerki One Direction?

- Co?!

- No, dobrze słyszałaś. Korci mnie to drugie, bo jadą w trasę z Big Time Rush, ale z drugiej strony sprawa z Liamem nie wygląda zachęcająco, a jeszcze zaistniał kolejny problem w postaci jego dziewczyny próbującej mnie zaatakować, no a teraz ma złamany nos i jest z nim w szpitalu, a my czekamy na koncert Jingle Bell Ball i… właśnie minął mnie Olly Murs! – Potok słów Madzi konfundował starszą siostrę do tego stopnia, że odpłynęła po informacji o Big Time Rush.

- No cóż, ta cała lafirynda wydaje się podejrzana, ale przecież zawsze wolałaś 1D, no i jadą w trasę z BTR, a to jest chyba wisienką na torcie… - zauważyła Monia, a Madzia pokiwała głową do słuchawki. – Tak też pomyślałam. Ale co będzie jeśli będę się źle czuła? Jeśli będzie niezręcznie? Cokolwiek wcześniej mówiłyśmy o The Wanted, naprawdę ich polubiłam. Zżyliśmy się przez tę parę dni.

- Madzia rób, co chcesz i…

- Czekaj, Olly wraca! – przerwała siostrze, by uśmiechnąć się do obecnie ulubionego piosenkarza mamy. – Can you say „hello” to my sister, please? She’s from Poland and she’s a very big fan of yours! – odezwała się Madzia, na co blondyn odpowiedział skinieniem głowy.

Przechwycił słuchawkę i po krótkim „hello” zaśpiewał kawałek „Dance With Me Tonight” . Po drugiej stronie panowała cisza.

- I guess your sister is speechless.

- She’s super-excited, I can tell! Thanks, Olly! You’re great! – Madzia poczekała aż piosenkarz się oddali i zwróciła się do siostry. – I co? Zatkało cię?

- Cóż, wiem, gdzie jesteś i czym się zajmujesz, ale dopiero teraz do mnie dotarło, że ty naprawdę obracasz się wśród celebrytów. Głupi ma zawsze szczęście!

- Taaa i najwyraźniej stoi przed trudnym wyborem. Jakaś pomoc by się przydała.

- Obojętnie kogo wybierzesz, zaproponuj mnie przegranym na twoją posadę.

- Taa, jasne. Bo już to zrobię – prychnęła Madzia.

- Też cię kocham! – krzyknęła Monika w słuchawkę, ale na to młodsza siostra nic nie odpowiedziała.

Czekało ją podjęcie trudnego wyboru. Miała na to czas do wieczora.




6 komentarzy:

  1. Rozdział boski, nic dodać, nic ująć. :3 Szczerze mówiąc, to gdybym to ja miała podjąć taką decyzję, to najprawdopodobniej rzucałabym monetą. Jednozłotową, jeśli wiesz o co chodzi. ;) Jeszcze raz pytam, skąd bierzesz takie pomysły!?! ;3 Czekam na nexta, i żeby był szybko. :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, skąd biorę pomysły, ale w większości są one tak dziwne, że sama się sobie dziwię, że coś takiego wymyśliłam. Później będzie bardziej nietypowo niż oferty robienia dzieci i nieplanowane kąpiele w pianie. Będą powodzie, pożary i... moc wrażeń, mam nadzieję :)

      Usuń
  2. NO nie mogę... jaki wspaniały rozdział
    "Zrobię Ci dziecko" - padłam
    Wcale się nie męczę długimi rozdziałami są wspaniałe
    Zawszę czekam aż dodasz rozdział.
    Ja chcę wiedzieć kogo Madzia wybrała!!!
    Czekam na następny, błagam spraw bym nie musiała długo czekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam spory zapas odcinków, ale żeby Was nie zamęczać zaplanowałam, że nowe odcinki dodawać będę w środy i niedzielę, tak optymalnie.

      Usuń
    2. Ale czemu? :'( Przecież nas nie zamęczasz. Jedyne co nam robisz to to, że każesz nam tyle czekać na kolejne odcinki. :< Mogłabyś je dodawać, nie wiem, 3 razy w tygodniu? Plissss. Błagam na kolanach! ;)

      Usuń
    3. Dołączam się do błagań :)

      Usuń