czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 13 - "Kompletna ciemność"

Dziewczyny!
Bonus specjalnie dla Was, skoro chcecie, żeby szybciej się skończyło. Ale naprawdę opowiadanie jest dłuuuugie, po prostu mnie poniosło z liczbą przygód jaka spotka Madzię.
Odcinek dupy nie urwa, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
 
 
W tym rozdziale Magda ponownie spotyka Jessicę i wreszcie ogłasza decyzję, z którym zespołem zamierza pracować.
 
~*~
 
Podczas gdy o 16:00 rozpoczęła się próba kostiumowa chłopaków z The Wanted, członkowie One Direction udzielali właśnie wywiadu. Liam przyjechał na kilka minut przed nim, Magda widziała go w oddali. Robił dobrą minę do złej gry, ale dziewczyna była pewna, że w środku kotłuje się w nim mnóstwo niezbyt pozytywnych emocji. 
 
Ona natomiast z nudów wypróbowała wszystkie gry na i’Phonie, którego bateria niebezpiecznie zbliżyła się do zakończenia, schowała więc gadżet do kieszeni i próbowała zebrać jakoś myśli. Przez to całe zamieszanie nie zdążyła nic zjeść, korzystając więc  okazji, że Patrick wreszcie pojawił się pod sceną, oświadczyła mu, że za pół godziny wróci i udała się krętymi korytarzami do garderoby, gdzie zostało jeszcze mnóstwo jedzenia. W plastikowych pojemnikach posegregowana była wegetariańska żywność dla Jaya, jakieś bezglutenowe badziewia i bardziej niezdrowe przekąski, na które się zdecydowała, jako że dwa eklery wyglądały cudownie. Od razu zrobiło się jej lepiej i na żołądku, i na sercu. Dopóki ktoś nie zapukał.


- Proszę… - odezwała się niepewnie, wycierając resztki czekolady wokół ust.
W progu stał Liam z miną przybitego szczeniaczka. Ręce włożył głęboko do kieszeni i czekał na zaproszenie, a kiedy ono nie nadeszło, zagaił.

- Mogę?

- Skoro musisz. – Wzruszyła ramionami.

Było niezręcznie. Chciał usiąść obok niej, ale wstała, więc też się uniósł, podczas gdy ona wróciła do pozycji siedzącej. Ostatecznie zdecydował się oprzeć plecami o toaletkę, co dawało mu nad nią niewielką przewagę. Miała nadzieję, że nie przyszedł jej przywalić.

- Danielle nie ma złamanego nosa – oświadczył po dłuższej chwili przyglądania się wnętrzu i najprawdopodobniej szukaniu dowodów zbrodni.

- Cieszy mnie to. – Kłamała. Miała gdzieś jego tancerkę i jej nos złamany czy też nie.

- Słyszałem, że Julia z inicjatywy chłopaków zaproponowała ci pracę – zmienił temat.

- Tak.

- Zamierzasz ją przyjąć?

- Jeszcze nie wiem. A co, przyszedłeś mnie od tego odwieść? Bo jeśli tak, to wiedz, że nie masz na moją decyzję żadnego wpływu. Ani ty, ani Danielle – oznajmiła zdecydowanie, wstając z miejsca i otwierając przed nim drzwi. – Wszystko?

- Nie zamierzałem cię od tego odwodzić. – Przeszedł kilka kroków, które ich dzieliło i stanął z nią twarzą w twarz. Za blisko. – Chciałem przeprosić. Prawdą jest, że Danielle zachowuje się czasem irracjonalnie i potrafi być zaborcza. Powinienem zrozumieć też twoje racje.

Innych nie ma, pomyślała Madzia.

- Louis cię tu przysłał? – spytała w końcu, kiedy zdała sobie sprawę, że ta inicjatywa jest nieco podejrzana.

- Nikt mnie nie wysłał! – zaparł się. – Po prostu chciałem, żebyś wiedziała, że nadal cię lubię i ucieszyłbym się, gdybyś pojechała z nami w trasę.

- Danielle pewnie ucieszyłaby się jeszcze bardziej – prychnęła Madzia i zdała sobie sprawę, że zrobiła to na głos. Zasłoniła szybko usta ręką.

- Jest moją dziewczyną, ale nie może mi mówić, z kim mam się przyjaźnić. A już na pewno nie powinna atakować moich przyjaciół.

Madzia uśmiechnęła się, kiedy nazwał ją przyjaciółką. Co prawda w angielskim języku równie dobrze mogło to oznaczać znajomą, ale z jego oczu wyczytała, że jest inaczej. Mówił szczerze, naprawdę było mu przykro, więc nie mogła się gniewać.

- Przyjaciele? – spytała, wyciągając w jego stronę rękę, a on uśmiechnął się szeroko.

- Przyjaciele – odpowiedział i objął ją szczelnie swoimi ramionami.

- Mam nadzieję, że to nie próba przeciągnięcia mnie na waszą stronę – zaśmiała się, żeby w końcu wypuścił ją z uścisku.

- Nie. Zwykły przyjacielski gest. – Wyciągnął palec, którym wytarł kawałek czekolady, który został jej w kąciku ust, co przyprawiło na jej twarzy ognisty rumieniec i zaczynała żałować, że nie nosi tylu ton tapety co Danielle.

- Pójdę już. Zaraz zaczyna się nasza próba, a muszę się jeszcze przebrać – oświadczył Liam, zabierając od niej ręce i chowając je w kieszeniach.

Nareszcie, westchnęła w myślach. Drzwi cały czas były otwarte, gdyby wpadł tu jakiś fotoreporter, ponownie pojawiłaby się na pierwszych stronach gazet. Już widziała te nagłówki „Rozdarta między dwa boybandy”, a w treści artykułu jakieś pierdoły o tym, że Liam rzucił dla niej dziewczynę, więc ponownie romansują ku rozpaczy Natha.

Chłopak wyszedł, zostawiając ją gotową do podjęcia decyzji, kiedy w drzwiach pojawił się Tom.

- Zgadnij co?! – Klasnął w ręce.

- Co?

- Zwolniliśmy Patricka. Musisz poznać Jayne Collins, jest świetna!

- Zaraz… Nic z tego nie rozumiem. Dlaczego go zwolniliście?

- Był niemiły kiedy wyszłaś. – Tom machnął ręką.

- A kto to Jayne?

- Ona odkryła nas na castingu. Początkowo była naszą menedżerką, ale miała też inne projekty i za dużo zajęć i… Och, ona jest super! Sto razy lepsza niż Julia Warner!

- Ach, więc o to chodzi. – Madzia pokiwała głową ze zrozumieniem. Próbowali ją przekabacić, chyba naprawdę ją polubili.

- O co?

- Kombinujecie.

- Kto coś kombinuje? No chyba nie ja! – zaparł się naburmuszony. – Idziemy na wywiad, chcesz posłuchać, jak Jay znowu robi z siebie idiotę? – Zmienił temat i zatarł ręce, a ona pokiwała głową.

To mogły być w końcu ich ostatnie chwile razem, bo podjęła już decyzję, że wybiera One Direction. Nieważne czy Patrick został zwolniony, czy nie. Teraz, kiedy pogodziła się z Zaynem i wyjaśniła sprawę z Liamem, nie było innego wyjścia. Jej serce od początku należało do zespołu, który poznała osobiście dzięki Joe.

Było jej jednak niebywale smutno. Rozklejała się, kiedy Nathan słodko się uśmiechał, Tom śmiał się swoim charakterystycznym śmiechem, Jay mówił głupoty, Max sypał sucharami z rękawa, a Siva próbował być śmieszny. Polubiła tych chłopaków, no ale byli od niej o wiele starsi, dziwnie byłoby, gdyby to któryś z nich wpadł jej do wanny (choć sytuacja z Liamem też do najnormalniejszych nie należała).

Występ zbliżał się nieuchronnie. Do hali zaczęli schodzić się ludzie z biletami. Ona spojrzała na swoją przepustkę na szyi. Widniało na jej zdjęcie, które z braku lepszego musiała udostępnić ze swojego telefonu. Za kulisami kręciło się mnóstwo ludzi, a ona czekała aż chłopcy z obu zespołów wrócą ze stylizacji i makijażu, żeby życzyć im powodzenia.

Była bardzo podekscytowana występami. Widziała Rihannę, za którą nie przepadała, ale nie zmieniało to faktu, że była gwiazdą światowego formatu. Na piętnaście minut przed rozpoczęciem koncertu Madzia zajęła miejsce z przodu, by stwierdzić, że tuż obok siedzi Jess. Kiedy dziewczyna zobaczyła nową znajomą, wpadła w dziki szał.

- Maggie, jak dobrze cię widzieć! – krzyknęła, wypychając chuderlawą nastolatkę, która siedziała jej na drodze. – Zamieńmy się miejscami! – nakazała tonem nie znoszącym sprzeciwu i już siedziała obok niezbyt zadowolonej Madzi. – Świat jest mały.

- Tak, szczególnie zważywszy, że wiedziałaś, że się tu spotkamy – powiedziała dziewczyna pod nosem, ale tak, żeby Jess nie usłyszała. – Jak widzę jesteś podekscytowana? – spytała na głos.

- Tak, bardzo. Zamierzam wtargnąć na scenę i ściągnąć z Zayna koszulkę. Podobno ostatnio ćwiczył.

- Jess, ja naprawdę nie wiem, czy mówiąc te głupoty żartujesz, czy mówisz poważnie.

- Co masz na myśli?

- Co ci to da? Naprawdę chcesz, żeby kojarzyli cię z takimi desperackimi występkami? Tak jak lizanie po twarzach czy przyczepianie podpasek na szyby samochodu.

- O mój Boże, widzieli ją? – ucieszyła się Jessica. – Myślałam, że ktoś ją usunął, albo wiatr zerwał, bo żaden z chłopców nie odpowiedział mi na twitterze.

- Matko święta, to była twoja podpaska?!

- Niezużyta, oczywiście – usprawiedliwiła się Jess.

- Tak, to rzeczywiście pocieszające… - Madzia się skrzywiła.

- Uważasz, że oni mają mnie za wariatkę? – Dziewczyna nagle posmutniała i Madzia uznała, że musi jej coś poradzić.

- Słuchaj, prezenty są ok. Ale normalne. Żadne podpaski, włosy łonowe, ampułki z krwią… Boże, ja dostarczam ci pomysłów! – krzyknęła Madzia, widząc, że oczy jej towarzyszki świeciły.

- Akurat myślałam o bigosie, możesz być spokojna.

- W porządku. Buziaki też są ok, ale puszczone w powietrze, z daleka. Lizanie twarzy: złe.

- Wiem, co masz na myśli. Wujek Joe przeprowadził ze mną podobną rozmowę. Ale 1D to jedyna rzecz, która liczy się w moim życiu. Jestem nudna, nie mam przyjaciół, po szkole siedzę całymi dniami przy komputerze i piszę opowiadania o tym, jak Zayn zauważa mnie na jednym z koncertów, wciąga na scenę, śpiewa do mnie, a potem bierze numer telefonu i spotykamy się sam na sam, zakochujemy się w sobie, on się oświadcza, bierzemy ślub, a potem następuje najpiękniejsza z nocy poślubnych na świecie! – rozmarzyła się Jess, podczas gdy Madzia wpatrywała się w nią z otwartymi szeroko ustami. – No co, przed ślubem nie można! – zaparła się dziewczyna, co tak rozbawiło Polkę, że parsknęła śmiechem.

- Fajna z ciebie dziewczyna i jeśli zostanę w Anglii, chciałabym się z tobą spotykać. Ale pod warunkiem, że przestaniesz być tak obsesyjnie nastawiona do zespołu. Przystopuj trochę. Uwierz, że miła pogawędka jest dla nich cenniejsza niż para gaci rzucona prosto w twarz.

- Wiem, że masz rację, ale to jest silniejsze ode mnie. Dlatego dałam ci i’Phone’a. Żeby zawsze wiedzieć, gdzie są chłopcy i móc w każdej chwili zebrać próbkę włosów Zayna i trzymać ją do czasu aż będą klonować ludzi, a wtedy życie stanie się o wiele piękniejsze…

- Znowu robisz się dziwna! – zaalarmowała Madzia, a Jess pokręciła głową, by oddalić od siebie tę niebywale kuszącą wizję.

- Nie powiesz mi, że żaden z nich ci się nie podoba. Liam? – spytała podejrzliwie, spoglądając na koleżankę spode łba.

- Żaden z nich mi się nie podoba i dlatego tak dobrze się z nimi dogaduję. – Wiedziała, że nieco nagina prawdę, ale za priorytet obrała sobie sprowadzenie Jess na ścieżkę normalności.

- Nie wierzę, że przebywając z nimi chociaż przez te dwa, trzy dni nie zakochałaś się w żadnym. Przecież to takie słodziaki! – Jess ponownie się rozmarzyła, ale szybko przybrała poważny wyraz twarzy. - Ale pamiętaj, Zayn jest mój!

- W porządku, on jest ostatni na mojej liście – zaparła się Madzia, a koleżanka doskoczyła do niej w okamgnieniu.

- A więc jest jakaś lista!

- Nie ma listy, to była przenośnia!

- No to… Powiedzmy, że jesteś ostatnią kobietą na ziemi, a z mężczyzn zostali tylko oni… Kogo wybierzesz na partnera rozpłodowego, z którym na nowo zapełnisz świat słodkimi bobasami?

- Jess, zadajesz pytania tak głupie jak moja siostra. – Madzia ukryła twarz w dłoniach.

- To na pewno fajna dziewczyna. Zrozumiałaby moją desperacką potrzebę dostania się na scenę i zdobycia koszulki Zayna.

- Wątpię. Ona powiedziałaby ci wprost, że to zachowanie jest popieprzone. Albo jeszcze gorzej. Zachęciłaby cię, żebyś to zrobiła, a sama nagrała wszystko, wstawiła na youtube i zrobiła furorę.

- Pewnie trochę za nią tęsknisz, co? – spytała Jess, obejmując Madzię ramieniem.

- Trochę. Ale nie aż tak, żeby chcieć ją teraz oglądać – przyznała szczerze. – Jedna wariatka mi wystarczy – zaśmiała się na zakończenie pogawędki i zamilkła, bo światła zgasły, a w tle rozległa się muzyka.

Koncert był bardzo udany. Madzia była dumna z obu „swoich” zespołów, które dały z siebie wszystko. Louis i Niall wreszcie mieli okazję zaśpiewać solówki na żywo, co bardzo ją cieszyło, szczególnie, że poszło im świetnie. Nie była pewna, ale całkiem prawdopodobne, że Liam się do niej uśmiechnął. Zayn pomachał, co było równie szokujące i problematyczne, zważywszy, że Jess prawie dostała zawału. Madzia cuciła ją słowami, że było to podziękowanie za pyszny bigos.

- To było do mnie? – dopytywała się nieprzytomnie Jess, ale kiedy tylko usłyszała potwierdzenie, stanęła dumnie na nogi i zaczęła wydzierać się jeszcze głośniej, o ile w ogóle było to możliwe.

Chłopcy z The Wanted również dali z siebie wszystko i zaśpiewali o wiele lepiej niż na próbie. Może wtedy byli wybici z równowagi przez ultimatum, które postawił jej Zayn, a może po prostu teraz starali się bardziej, by pokazać jej na co ich stać? Uśmiechała się do nich, mając nadzieję, że nie widzą w jej oczach delikatnych łez smutku spowodowanych zbliżającym się nieuchronnie pożegnaniem.

- Obiecaj, że jak jeszcze będziesz miała okazję spotkać się z chłopakami, dasz mi znać i mnie z nimi poznasz! – powiedziała Jess na pożegnanie, obejmując Madzię tak mocno, że prawie wypluła płuca.

- Obiecuję… - wysapała ze śmiechem. – O ile ty obiecasz, że będziesz zachowywać się normalnie.

- W porządku. Odwołuję akcję „zgwałcić Zayna”.

Obie roześmiały się serdecznie. Kiedy Jessica nie była maniakalną fanką, całkiem miło się z nią rozmawiało. No i dobrze było od czasu do czasu mówić po polsku.
 
Hala powoli pustoszała, ludzie udawali się do wyjścia, a one nadal dyskutowały. Opowiedziała jej, jak Olly Murs rozmawiał przez telefon z jej siostrą (a raczej mówił i śpiewał, podczas gdy nie było żadnej odpowiedzi), jak zaistniała nieprzyjemna sytuacja z Danielle, jak Jay rozbił jej nos, jak Liam przyszedł ją przeprosić, jak pogodziła się z Zaynem (który wychodził z uzależniania od gier)… Sporo się tego nazbierało, ale nadal nie powiedziała jej najważniejszego.

- Moje pomysły z nowego teledysku się spodobały. No i menedżerka One Direction zaproponowała mi współpracę – oznajmiła, zagryzając wargi i czekając na atak paniki, który jednak nie nadszedł.

- Ale przecież ty pracujesz teraz z innym zespołem.

- Proszę o opuszczenie hali, za piętnaście minut wchodzi ekipa sprzątająca! – oznajmił pracownik obsługi technicznej, ale zupełnie go zignorowały, choć oprócz nich, wokoło było już coraz mniej ludzi.

- Cóż, nie podpisałam z nimi żadnego kontraktu, więc nie jestem ich własnością – wyjaśniła Madzia, a Jess zaświeciły się oczy.

- Czyli będziesz pracować z One Direction?!

- Tak, podjęłam tę decyzję niemal od razu.

- One Direction rządzi! – krzyknęła Jess, objęła Madzię i zaczęła z nią skakać w kółko, śpiewając „You don’t know oh-oh, you don’t know you’re beautiful”!

Wszystko wokół skakało razem z nimi z radości, tylko kilka twarzy, które ujrzała niewyraźnie, wydawało się stać w miejscu. Madzia zmusiła Jess, żeby się zatrzymała i spojrzała na Natha i Jaya, którzy trzymali tort, Maxa i Sivę, którzy na głowach mieli czapeczki imprezowe i Toma z gitarą, których miny wyglądały jakby właśnie dowiedzieli się o czyjejś śmierci.

- Rozumiem, że tort dostarczyć do garderoby Liama Payne’a, tak? – spytał Max, kiedy nikt nie był na tyle odważny, by odezwać się pierwszy.

Dziewczyny rozmawiały po polsku, ale nie trudno było wychwycić nazwę wrogiego zespołu, no i radośnie śpiewały ich piosenkę, a to jasno świadczyło o tym, że Madzia podjęła już decyzję.

- Powiem szczerze, że nie spodziewałem się takiego obrotu spraw – przyznał Jay, zabierając ręce spod tortu, który przed upadkiem cudem uratowały wątłe rączki Natha.

- Domyślamy się głąbie, w końcu zamówiłeś ten głupi tort! – warknął Tom, ściągając z ramion gitarę, gotową do wygrania akordów.

- I czapki – dodał Siva, ściągając z głowy śmieszny gadżet.

- Zjedzcie z chłopakami, mam nadzieję, że będzie wam smakować – oświadczył Nath, podchodząc do Madzi i wciskając jej otwarty karton z tortem, na którym widniało ich zdjęcie i napis „Witaj w zespole”.

Max również się zbliżył, ściągnął z głowy swoją czapeczkę i włożył jej ją na głowę, a następnie przejechał palcem po zdjęciu, zamazując ich głowy.

- Smacznego – rzucił na pożegnanie i oddalili się, zostawiając osłupiałą Madzię i Jess, która długo nie mogła wykrztusić z siebie ani słowa.

- To ja już pójdę – powiedziała w końcu, kładąc Madzi rękę na ramieniu i oddalając się.

Dziewczyna nie była pewna, czy to jej wyobraźnia płatała jej figle, ale światła na hali O2 Areny zgasły, pogrążając ją w kompletnej ciemności...


 
~*~
 

3 komentarze:

  1. No nie mogę czemu ty tak wspaniale piszesz
    Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam jak zobaczyłam że dodałaś rozdział.
    Nie wiem co będzie dalej, mam nadzieję ze wszystko się ułoży
    Czekam na więcej, bo kocham to opowiadanie. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Cudo
    CUDO
    ŚWIETNY ROZDZIAŁ
    ZAJEBISTY
    CZEKAM NA NASTĘPNY
    WENY

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagania działają cuda! Ale 13 rozdział jest (przynajmniej dla mnie) pechowy. Całe The Wanted sie smuta. :'( Aż mi troche smutnawo. :[ Ale next ma być happy!!! Happy, happy, happy!!! Także tego... Czekam na HAPPY nexta. :*

    OdpowiedzUsuń