czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 31 - "Zakręcona sesja"

patrycja -> Pisać uwielbiam! Przychodzi mi to dość łatwo, bo pomysły jakoś się nie kończą. Dlatego wstawiam kolejny odcinek, bo mam ich spory zapas. Nie chcę was straszyć, ale obecnie jestem przy pisaniu 67, a tutaj na blogu niektóre muszę dzielić na 3, bo są zbyt długie (i tak się męczycie, czytając). Z czasem będzie dziać się więcej, obiecuję.

truskawaaaaaaa -> Bardzo się cieszę, że tak podobał Ci się poprzedni odcinek, sama też mam do niego sentyment. Musisz być cierpliwa w oczekiwaniu na 1D, po prostu nie mogę cały czas pisać o obu zespołach jednocześnie, bo historia i tak jest naciągana. Co do Moniki i Jaya to będzie osobna historia.
SPOILER. On będzie swatać Madzię z Nathem, a ona z Liamem, więc będzie sporo zabawnych (mam nadzieję) perypetii, a czas pokaże, czy wyjdzie z tego coś więcej ;). KONIEC SPOILERA.

Madeleine -> Witam nową czytelniczkę! Jestem ogromnie wdzięczna, że nadrobiłaś wszystko. Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej.

Anonimowy -> Co się stanie podczas swatania możesz przeczytać w powyższym spoilerze ;) Nie wiem o Tobie nic, ale bardzo Ci dziękuję. Doceniam, że czytasz. Dajesz mi kopa do działania :*


Tak więc kolejny odcinek dedykuję wyżej wspomnianym dziewczynom. Jest długi, ale mam nadzieję, że przebrniecie.
Dziękuję Wam :*


W tym rozdziale dziewczyny jadą z The Wanted na sesję zdjęciową ze znajomym fotografem, który nie tylko zdradza pewien sekret Magdy, ale i wspomina, że obu siostrom podoba się ten sam chłopak, co powoduje poruszenie wśród członków zespołu.
 
~*~
 
Wzięli swoje bagaże i weszli do pokojów. Żadna z dziewczyn nie miała pojęcia, czy ktoś uraczył młodego pracownika jakimkolwiek napiwkiem, ale w ogóle ich to nie obchodziło. Fakt, że musiały spać z nieprzytomną Jayne, która zasnęła, gdy tylko Jay i Nath położyli ją do łóżka i dwoma chłopakami z zespołu mówił sam za siebie. To hotel powinien im zapłacić.

- Mogę iść pierwsza do łazienki? – spytała Monia, stękając i stawiając swoją ciężką torbę na środkowym łóżku. – Przyzwyczajenie. – Wzruszyła ramionami, a Jay i Nath pokiwali głowami.

Madzi nie spodobał się ten rozwój sytuacji, ale nic nie mogła zrobić. Zdawała sobie sprawę, że może być to zemsta siostry wywołana tym, że zajęła jej łóżko pod oknem.

- Na pewno dacie radę na tych rozkładanych łóżkach? – spytała, widząc, jak Jay szamocze się z polówką, próbując ją rozłożyć.

- O, tak! Spokojna głowa. Wiem co robię. – Machnął ręką, która została mu zakleszczona przez zamykający się na sprężynie mechanizm. – Au… – pisnął cicho.

- Sama słyszałaś, Jay sobie poradzi – oświadczył Nath, zabierając się za swoje łóżko, ale też szło mu marnie, Madzia musiała więc wziąć sprawy w swoje ręce i mu pomóc.

Nie przewidziała tylko jednego. Sama była w tym równie kiepska. Szamocząc się ze złośliwym mechanizmem, Madzia wylądowała na koledze, którego przygniotła na ziemi. Po raz kolejny. Jay chichotał gdzieś z tyłu, bo chyba poradził sobie z własnym łóżkiem.

- Powoli wchodzi nam to w zwyczaj – zachichotał Nath, kiedy wreszcie z niego wstała i ze złością zabrała się za rozkładanie łóżka, co tym razem jej się udało.

- Oby nie – rzuciła pod nosem, ignorując jego słowa i ścieląc łóżko po królewsku.

- O, dziękuję! – ucieszył się i spojrzał na Jaya, który zaplątał się w dziwnie prześcieradło z gumką. Oboje z Madzią roześmiali się z tego widoku.

- Od kiedy mamy ducha w pokoju? – zachichotała dziewczyna.

- Bardzo śmieszne, bardzo śmieszne. – Jay pokręcił głową z dezaprobatą i wrócił do ścielenia swojego łóżka. – Chyba ducha miłości – powiedział cicho.

- Co ty powiedziałeś? – spytała, a on pokręcił głową.

- Nic, nic – usprawiedliwił się. – Tak tylko głośno myślę.

Kiedy nastolatka odwróciła się, by ogarnąć swój bagaż, spojrzał jednak na kumpla i bezdźwięcznie modelując usta powtórzył swoje słowa Nathowi.

- Zrobiłeś to specjalnie, prawda? – spytał ze złością młodszy chłopak, starszy kategorycznie się tego wyparł. – Zaproponowałeś taki podział w pokojach. Wiem, że tak było! Skończ z tym głupim swataniem, powiedziałem, że jak będę chciał mieć dziewczynę, to będę miał. Nie potrzebuję wróżki chrzestnej.

- Czy ja słyszałam coś o wróżce chrzestnej? – spytała Monia, która właśnie wyszła z łazienki w nowej piżamie (w której czuła się znacznie lepiej niż w swojej starej, w której mieli wątpliwą przyjemność ją podziwiać) i ze szczoteczką do zębów w ustach.

Madzia oderwała się od swojej kosmetyczki zaciekawiona tym spostrzeżeniem, a chłopcy nieco się zmieszali. Jay nawet nerwowo zachichotał.

- Przypominam, że jesteś Brukselką, nie Kopciuszkiem – powiedział.

- Yhm. Super – rzuciła po polsku i wróciła do łazienki.

- Musimy uważać, ściany mają uszy – zauważył Nath, a Monia krzyknęła z za zamkniętych drzwi.

- I to też słyszą!

Madzia była nieco nadąsana, że pochłonięta szperaniem w swoich rzeczach nie słyszała ich rozmowy. Jakoś jednak jej przez myśl nie przeszło, że mogą rozmawiać o niej.

- Dobra, łazienka wolna! – oznajmiła Monia, już po dziesięciu minutach pojawiając się w pomieszczeniu. Głowę zamierzała umyć rano, nie potrzebowała więc więcej czasu. Zresztą, padała na twarz i wiedząc, że nie będzie mogła zasnąć, wolała chociaż poleżeć.

- Idźcie najpierw, nie możecie mieć worów pod oczami na jutrzejszej sesji – odezwała się miłosiernie Madzia.

- Dobra, Nath, twoja kolej! – krzyknął ochoczo Jay, pchając kumpla w stronę łazienki tak, że ten ledwo zdążył zebrać swoje rzeczy. – Szalony dzień, co? – spytał dziewczyn.

- I szalona noc. – Monia ziewnęła i spojrzała na dziwacznie pościelone łóżko Jaya. Nie zamierzała kontynuować rozmowy, miała już obmyślone swoje dalsze kroki. Wyciągnęła z torby ładowarkę i podłączyła ją do swojego telefonu.

- Co ty robisz? – spytała zaniepokojona Madzia.

- Ładuję telefon. A na co to wygląda? Rozładował się podczas koncertu, a muszę być w kontakcie z koleżanką. W razie gdyby pisała w sprawie biletu. – Monia wzruszyła ramionami i wyciągnęła z kieszeni na dupie nowych spodni od piżamy patyczek kosmetyczny, który zwinęła z łazienki, a który zgięła na pół i wcisnęła do dziurki gniazdka, w której nie przepływało napięcie.

- Nie, proszę! Nie znowu… - powiedziała załamana młodsza siostra, chowając twarz w dłoniach i czekając na najgorsze.

- Voila! – oznajmiła po chwili Monia, zamaszystym gestem prezentując podłączoną sposobem ze spryciarzy ładowarkę.

- Ale ty jesteś głupia, wiesz? A co by się stało, gdyby znowu spaliło się gniazdko?

- Zostałabym z wami dłużej, żeby odrobić mój dług – oznajmiła, wzruszając ramionami. Sama nie miała pojęcia, czy podłączała telefon z nadzieją na awarię. Nie potrafiła myśleć trzeźwo. Pewne było jednak, że się udało i bateria zaczęła się ładować.

- Przydałoby się zadzwonić do domu – stwierdziła Madzia, widząc, że kryzys zażegnany.

- No chyba nie teraz, co? Jest grubo po północy, a w Polsce po pierwszej – zauważyła Monia.

- No nie, teraz nie. Ale trzeba w końcu poinformować rodziców, że nie przyjadę na święta.

Tego dnia Madzia korzystając z tabletu sprawdziła połączenia z miastami sąsiednimi i stwierdziła, że jeśli były już jakieś wolne połączenia, to dojechałaby wieczorem po wigilii, a to zupełnie jej się nie opłacało.

- Co tacy przygaszeni? – spytał Nath, który nagle pojawił się w pokoju, który oświetlała tylko lampka na stoliku nocnym. W pasie owinięty był ręcznikiem, włosy miał mokre i w nieładzie. Zignorowali jego pytanie.

- To chyba będzie twój rekord w łazience – stwierdził Jay. – Zawsze bierzesz długie prysznice.

- Hej, lubię to!

- Długie prysznice są fajne – przyznała Madzia z uśmiechem.

- No jak pięknie. Macie tyle wspólnego! – Jay klasnął w dłonie. – A teraz wybaczcie, ale skorzystam z łazienki.

Chłopak zniknął za drzwiami, skąd dobiegał ich odgłos szumiącej wody, przeplatający się z cichym chrapaniem Jayne w pokoju. Monia ułożyła się wygodnie na łóżku, ustawiwszy sobie budzik na rano, żeby umyć głowę.

Madzia i Nath zostali praktycznie sami.

- Więc, skąd te miny? – spytał chłopak, przysiadając na swojej polówce i poprawiając posłanie.

- Chodzi o wigilię. Nie ma dla niej biletów – odezwała się Monia, nie słysząc odpowiedzi siostry. Po raz kolejny ziewnęła, co nie wróżyło dobrze.

- Och. Miałem nadzieję, że jednak się uda.

- Tak.. ja też… - przyznała Madzia ze smutkiem w głosie.

- Pamiętasz, że moja propozycja jest aktualna? Dzwoniłem nawet do mamy i pytałem, czy nie mają nic przeciwko.

- Nie chciałabym robić ci kłopotu… - zmieszała się dziewczyna.

- Jakiego kłopotu, Madzia? – Koślawo wypowiedział jej imię, ale już  fakt, że je zapamiętał sporo dla niej znaczył.

- Właśnie, pojebało cię? – spytała po polsku Monia, która prawie spała, mimo iż zarzekała się, że nie zaśnie. – Chcesz spędzić te święta na dworcu?

- O co ona pyta? – zaciekawił się Nath, który nie potrafił się nawet domyślić, co mamrocze pod nosem jej siostra.

- Pyta, czy mi odbiło – przetłumaczyła Madzia, wzruszając ramionami. – Rzeczywiście spędzanie świąt na lotnisku lub dworcu nie jest moim priorytetem.

- W takim razie się zgadzasz? – spytał Nath z błyskiem w oku, a ona w głowie szybko dokonała podziału zysków i strat, by zostać wybawiona od odpowiedzi przez Jaya, który odkrzyknął z łazienki.

- Pewnie, że się zgadza. Prawda, Maggie?

Ona uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową. Lubiła Beverly, lubiła Jess, lubiła Natha… Jeśli miała spędzić święta poza domem to tylko z nimi.

- Ale twój wąż pozostanie zamknięty w terrarium – oznajmiła, kiedy chłopak wystawił w jej stronę rękę, żeby przypieczętować umowę.

Jay zachichotał, jakby miało to podwójne znaczenie (a przecież nie miało mieć, może po prostu nieco dziwnie zabrzmiało). Wyszedł z łazienki i ogarnął sytuację w pokoju.

- W takim razie, skoro wszystko ustalone, teraz moja kolej na prysznic! – Dziewczyna nagle odzyskała energię, zdając sobie sprawę, że ma co ze sobą zrobić w wigilię, a więc święta nie będą zmarnowane.

- Acha, nie ma ręcznika – poinformował Jay, trzęsąc głową tak, że kropelki wody z jego włosów ochlapały Natha, Maggie i Jayne, którzy byli najbliżej.

- Jak to nie ma? – zdziwił się jego kumpel.

- Były trzy. Bo to pokój trzyosobowy.

- Przysięgam, że więcej się tu nie zatrzymam – warknął Nath. – Pójdę po ręczniki.

- Pójdę z tobą – zaoferował się Jay. - Sprawdzę, czy mają w automacie Skitlesy. – Urwał, spojrzał leżącą na boku Monię, która wtopiła się w poduszkę, ale kołdrę zrolowała gdzieś na boku łóżka. – A Brukselka już śpi?

- Brukselka nie śpi i zaraz komuś przywali, że tak ją nazywa! – warknęła nieprzytomnie Monika.

Było jej gorąco, klimatyzacja najwyraźniej nie działała, a ona czuła się sfrustrowana i smutna, że jej siostra będzie musiała spędzić święta z praktycznie obcymi ludźmi. I na dodatek z chłopakiem, który nie był jej obojętny.

- Przynieść ci coś? – spytał Nath.

- Lodówkę – oświadczyła dziewczyna, a oni spojrzeli pytająco na jej siostrę.

- Wiecznie jej gorąco – wyjaśniła Madzia, machając ręką. – Pójdę się myć, doniesiecie mi ręcznik?

- Jasne – zobowiązali się i zostawili je same.

Kiedy szli korytarzem w stronę windy, by zjechać do recepcji i zapytać o dodatkowe ręczniki, Jay wyciągnął w stronę kumpla rękę, oczekując na przybicie piątki.

- Dobra robota, stary!

- O co ci chodzi?

- No… Maggie spędzi z tobą święta.

- No i?

- Chyba na tym ci bardzo zależało, co? – spytał Jay, który zaczął już wątpić, czy jego kumpel żywi do dziewczyny jakieś cieplejsze uczucia.

- Jesteśmy tylko przyjaciółmi – wyjaśnił Nath, machając ręką, a Loczek podrapał się po głowie. Nic z tego nie rozumiał.

- Czyli ona ci się nie podoba?

- To tylko normalna dziewczyna. Sympatyczna i dobrze nam się ze sobą rozmawia. Ale to wszystko.

Jay smętnie spuścił głowę, słysząc to wyjaśnienie. Takiego obrotu spraw się nie spodziewał, liczył, że jego wysiłki jako swata zostaną docenione i ta para kiedyś się zejdzie.

- A jak wyjaśnisz twoje zmieszanie po tym niezręcznym pocałunku? – spytał, chwytając się ostatniej deski ratunku.

- A ty nie byłbyś zmieszany, gdyby przytrafiło ci się takie coś?

- Rozumiem. – Jay pokiwał głową. – Reakcja wyparcia.

- Żadna reakcja wyparcia! Po prostu miałem mętlik w głowie, bo nagle pojawił się ktoś w moim wieku, z kim mógłbym potencjalnie wiązać przyszłość. Teraz już wiem, że to tylko przyjaźń, nic więcej – uciął wszelkie dyskusje, przez co do końca drogi do recepcji się do siebie nie odzywali.

Recepcjonista zażarcie ich przepraszał za ponowną wpadkę, w końcu obiecał śniadanie do pokoi za darmo w ramach rekompensaty, na co przystali z uśmiechem i wybrali dania, które ich zdaniem powinny trafić w gusta wszystkich. Jay nie omieszkał też kupić swojej ulubionej przekąski, której tak mu brakowało. Dojechali na górę w samą porę, by przez szczelinę w drzwiach podać kąpiącej się koleżance ręcznik, zanim ta się przeziębi.

- Dzięki – odpowiedziała uprzejmie.

Zmierzyli wzrokiem chrapiącą Jayne i śpiącą na łóżku obok Monikę. Postanowili nie prowadzić żadnych konwersacji w obawie, że zostaną podsłuchani lub kogoś obudzą. Już po chwili byli w trójkę, bo do pomieszczenia wróciła Madzia.

- Chodźmy spać, musicie być wypoczęci – zaproponowała dziewczyna, kładąc się do swojego łóżka i upewniwszy się, że oni też leżą, zgasiła światło lampki nocnej, przez co w pokoju zapanował półmrok.

- Dobranoc – odezwał się Nath.

- Dobranoc – odpowiedziała.

- Dobranoc – dodał Jay.

- Dobranoc – usłyszeli z łóżka, w którym spała Monia.

- O, Brukselka nie śpi? – zdziwił się Jay, a poduszka poszybowała w jego stronę, tak go zaskakując, że wykonał śmieszny ruch, który sprawił, że jego polówka się złożyła, zgniatając go.

Nath zaczął się cicho śmiać, po chwili dołączyła do niego i Madzia. Sam Jay również widział komizm sytuacji, ale próbował opanować chichoty, bo nie mógł ponownie rozłożyć łóżka. Nie rozmawiali długo. Po pierwszej prawdopodobnie już spali, zmęczeni przeżyciami danego dnia.

Monia obudziła się przed budzikiem z głową na swojej poduszce. Nie miała pojęcia, kto wcisnął jej ją z powrotem do łóżka, po tym jak rzuciła ją w stronę Jaya, ale nie było to istotne. Spojrzała na zegarek, który wskazywał 6:30. Madzia słodziutko spała w łóżku obok. Jayne nie zmieniła pozycji przez całą noc, prochy musiały być dosyć mocne. Monika rozważała nawet poproszenie jej o ich pożyczenie, ale były to dość niedorzeczne marzenia.

Wstała i wyłączyła budzik. Odłączyła telefon od ładowania i pochwyciwszy ciuchy, które uszykowała sobie w torbie na wierzchu i kosmetyczkę, na palcach udała się do łazienki. Wodę puściła pod tak małym ciśnieniem, że było to najdłuższe mycie głowy, jakie przeżyła. Ale nie chciała nikogo obudzić. Ogoliła to i owo, użyła hotelowej odżywki i swoich balsamów i dezodorantów i wyszorowała zęby. Widząc na telefonie, że zbliża się godzina ewentualnej pobudki, pomalowała się tylko z grubsza. Do drzwi rozległo się pukanie, poszła więc otworzyć, zanim ktoś się obudzi.

- Śniadanie zamawiane na ósmą – oświadczył z uśmiechem pracownik hotelu.

- Ale my nic nie zamawialiśmy. – Zdziwiła się Monia.

- Prezent od hotelu. – Pracownik uśmiechnął się jeszcze szerzej, pakując się do środka i wózkiem zahaczając o nogę śpiącego Jaya, która wystawała z polówki, jako że była ona dla niego za krótka.

- Aua! – krzyknął, sprawiając, że Madzia poderwała się na swoim posłaniu, a przerażony Nath spadł ze swojego rozkładanego łóżka, uderzając z impetem na ziemię.

- Najmocniej przepraszam! To się nie powtórzy – oznajmił zmieszany, widząc zaspane grono, które tak brutalnie obudził.

- No pewnie, że nie, bo więcej tu nie przyjedziemy – stwierdził Nath, zbierając się z ziemi. – Idę do łazienki – oświadczył, zamykając się za drzwiami.

- Co się dzieje? – spytała nieprzytomna Jayne, powoli dochodząc do siebie. – Gdzie moja kawa?

Usiadła na łóżku i łypała zdziwionymi oczyma to na boya, to na trzymającego się za nogę Jaya, to na puste łóżko Natha, to na ubraną Monię, to na Madzię jeszcze w betach.

- Kawa dla pani, proszę bardzo – zreflektował się boy, nalewając jej do filiżanki czarnego płynu. – Cukru? Mleczka? Śmietanki?

- Nic – warknęła, wyciągając rękę po napój życia. - Fuj – stwierdziła, pociągając łyk i krzywiąc minę. – Ale może być. – Wzruszyła ramionami i kontynuowała łapczywe żłopanie.

- Życzę smacznego – oznajmił pracownik hotelu, zostawiając im wózek z jedzeniem i wychodząc, najprawdopodobniej budzić ich kolegów z pokoju obok. Ciekawe, jak oni spędzili noc?

- Dzień dobry – przywitała się z Jayne Monika, która zdążyła już w pełni się rozbudzić. – Jak się spało?

- Krótko.                                                        

- Ale mam nadzieję, że wygodnie. Bo ta polówka mnie wykończyła. – Jay przeciągnął się tak, że coś strzeliło mu w plecach.

- Skąd miałam wiedzieć, że ten hotel będzie tak wyglądał? – Załamała ręce Jayne. – Mogliśmy zostać w tamtym, tak jak postulował Siva.

- Co to jest? – spytała Madzia, która dochodziła właśnie do siebie.

- Nasze śniadanie. – Jay z dumą wypiął nagą pierś (zarówno on jak i Nath najprawdopodobniej spali w samych gaciach). – W geście przeprosin od hotelu.

- Chociaż coś - stwierdziła Jayne, zabierając się za oględziny potraw.

Były tam rogaliki z marmoladą i czekoladą, jajka w kilku postaciach, pączki z dziurką, tosty, masło i miód, a do picia kawa lub sok pomarańczowy.

- Ujdzie. – Kobieta wzruszyła ramionami i zabrała się za jedzenie pączka, popijając swoją kawą.

Monia przejęła inicjatywę i zaczęła rozstawiać wszystkich po kątach. Korzystając z okazji, że Nath był w łazience, zrzuciła jego pościel z dostawki i sprawnym instynktownym ruchem złożyła je, polecając to samo Jayowi. Szybko też złożyła jego pościel i zostawiła wszystko na swoim pościelonym już dawno łóżku. Przestawiła wózek na kółkach koło Jayne i gestem ręki zaprosiła Madzię, żeby usiadła koło niej.

- Smacznego! – oznajmiła, biorąc się za tost, który posmarowała sobie masłem i miodem.

Madzia zasmakowała w rogalach z czekoladą. Zjadła aż dwa. Jajka zostawili Jayowi, a Nath, który pojawił się w pomieszczeniu w pełni gotowy, zadowolił się pączkami. Kawę żłopała tylko Jayne, reszta sięgnęła po sok. Najedli się i zrobiło im się znacznie lepiej. Madzia ruszyła do łazienki, bo również chciała umyć głowę wzorem siostry. Jayne pożyczyła im swoją suszarkę, podczas gdy Jay szykował się w łazience.

- No ładną niespodziankę nam zgotowaliście! – oświadczył Max, który pojawił się w pomieszczeniu razem z Tomem. – Śniadanko pierwsza klasa. No i nie trzeba było dupy ruszać do bufetu.

- A gdzie Siva? – spytała Jayne, mierząc chłopaków wzrokiem.

- Układa włosy – wyjaśnił Tom, a Nath poderwał się z miejsca i wyszedł do pokoju obok.

- A jemu co? – zdziwiła się Madzia.

- Pewnie też poszedł się upiększać, nie każdy jest piękny z natury, jak my. Co nie? – Max złapał Toma za ucho i zaczął je ugniatać, robiąc głupkowatą minę.

- Nie każdy nie ma włosów, które musi układać – słusznie zauważył Tom, a Max odskoczył od niego, przerywając czułości.

- Hej! Ta glaca sama się nie ogoli! – zawołał Jay, właśnie wychodząc z łazienki i chowając się przed morderczym spojrzeniem. - A jak wam się spało? – spytał, spoglądając w stronę przeklętej polówki, która dostarczyła mu tyle niewygody.

- Świetnie. – Tom wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Tak sobie. – Max wzruszył ramionami. Musiał spać na dostawce, więc czuł się trochę połamany.

- Trzeba było wepchnąć na rozkładane łóżko Sivę. I tak był tak nieprzytomny, że rano nie wiedział, gdzie jesteśmy. – Tom wzruszył ramionami.

- Wczorajszy koncert go wyczerpał. Dobrze, że niebawem przerwa świąteczna. – Jayne jako jedyna była jeszcze w piżamie, dopiła więc swoją drugą kawę i korzystając z okazji, że łazienka jest wolna, zostawiła chłopaków z dziewczynami.

- Brukselka się podpieka? – spytał Max Madzię, wskazując na jej siostrę, która stała przy swoim łóżku z suszarką i roztrzepywała włosy na wszystkie strony świata.

- Lepiej jej tak nie nazywaj. Wczoraj za to oberwałem – wtrącił Jay.

- Sam chciałeś tu spać – zauważył Tom, a jego kumpel się obruszył.

Spodziewał się innego obrotu sytuacji, a tymczasem wszystko wskazywało na to, że baby Nath nie był zainteresowany romantycznym związkiem z asystentką menedżerki.

Monia przekazała suszarkę siostrze i korzystając z okazji, że ta lekko buczy, zagłuszając ich rozmowę, spytała.

- O co wczoraj chodziło z tą łazienką?

- Z jaką łazienką? Chodzi ci o to, że nie było dla mnie ręcznika?

- Nie! O to, co powiedział Nath, jeszcze w lobby.

- Ach, o to. – Madzia machnęła ręką, ale lekko się zawstydziła, więc jej siostra drążyła dalej.

- No? Co się stało?

- Na dole męska łazienka była nieczynna, więc razem poszliśmy do damskiej. I przez chwilę myśleliśmy, że tam utknęliśmy, ale się okazało, że po prostu pchaliśmy drzwi w złą stronę.

- To wszystko? – spytała zawiedziona Monia.

- Tak, a ty czego się spodziewałaś?

- Bo ja wiem… porywu namiętności?

- Głupia! – Madzia włączyła suszarkę na większe obroty, by uciąć tą konwersację.

Max właśnie opowiadał, jak razem z Tomem nie mogli dobudzić Sivy i myśleli, że ten nie żyje.

- Nigdy wcześniej tak nie było, przestraszyliśmy się! – chichotał Łysy, a Jayne, która właśnie wróciła z łazienki w pełni gotowa do wyjścia, pokręciła głową z dezaprobatą.

- No właśnie widzę, jak się martwiliście o przyjaciela. – Machnęła ręką i zaczęła grzebać w swojej torbie. Odczytała smsa, którego dostała. - Pod redakcją Hello! będzie na nas czekał Big Kev – oznajmiła.

- Super! Poznacie naszego ochroniarza! – ucieszył się Łysy, zwracając się do dziewczyn.

- Super – prychnęła Monia pod nosem, ale tego nie słyszał.

- Zejdźcie na dół z bagażami, jak wam się nudzi – zaproponowała Jayne. – Pojedziemy tam trochę szybciej, bo na pewno będzie sporo fanek.

Tak też zrobili Tom i Max. Zaraz za nimi wyszła Jayne ze swoim bagażem. Monika umyła jeszcze zęby i spytała siostrę, czy sobie poradzi i słysząc odpowiedź twierdzącą, wzięła swoją torbę, którą z kolei odebrał od niej Jay.

- No tak, ja wczoraj nosiłam twoją, teraz pora na rewanż – zaśmiała się.

- Po tym, jaki los zgotowałaś mi w nocy, powinnaś to dygać sama.

- No i pewnie, że mogę! – obruszyła się i próbowała odebrać mu torbę, ale przyspieszył kroku do windy. – Poza tym, jesteś taki chudy, że możesz się pod nią złamać.

- Łamie to się moje serce, kiedy widzę twoją siostrę i Natha robiących bezsensowne podchody – zmienił temat i wcisnął przycisk parteru.

Ostatecznie ona ciągnęła jego walizkę na kółkach, a na ramieniu miała swoją torebkę, a on niósł swój bagaż podręczny i jej podróżną torbę. Na pewno było mu ciężko, ale się do tego nie przyznawał. W windzie z ulgą opuścił toboły na ziemię.

- Zająłbyś się swoim życiem, a nie mieszasz u nich.

- Ech, z tym już koniec. Nath powiedział kategorycznie, że twoja siostra jest dla niego tylko przyjaciółką, nic więcej. – Machnął ręką.

- Co?!

- No… Wczoraj, kiedy poszliśmy po ręczniki, przyznał, że pomieszało mu się w głowie, bo była jedyną jego rówieśnicą w otoczeniu.

- Chłopacy są tacy głupi – podsumowała sytuację Monia i wyszła z windy, bo zatrzymali się na dobrym piętrze. Nie wrócili już do tej rozmowy, tylko dołączyli do reszty i czekali na Madzię, Natha i Sivę.

Madzia ogarnęła pokój, wystawiła wózek z jedzeniem na korytarz (choć nie była pewna, czy powinna to zrobić) i zamknęła drzwi. Szybko zreflektowała się jednak, że w środku został przecież bagaż Natha, wróciła więc po walizkę na kółkach i plecak. Ciągnąc za sobą dwa bagaże, skierowała się w stronę windy, by zauważyć, że niemalże wchodzi w Natha, który zamykał drzwi od pokoju, w którym spali jego koledzy.

 - Zamykasz Sivę? – spytała zszokowana Madzia, a on zaśmiał się nerwowo.

- Seev właśnie zszedł na dół.

- Och, rozumiem.

- A ty biedna musiałaś dźwigać mój bagaż? – zatroskał się i odebrał od niej swoją własność.

- Cóż, właściwie ciągnęłam go po ziemi, więc…

- Tak…

- Dlaczego wybiegłeś tak z rana? – spytała, widząc, że sytuacja ponownie staje się niezręczna.

- Och, wiesz. Męski sprawy. – Szturchnął ją piąchą w bark. – Idziemy? – Wskazał windę, a ona skinęła głową.

Chciała zakląć na głos, bo uderzył ją dosyć mocno, ale nie chciała wyjść na mięczaka. Jakaś para staruszków wcisnęła się razem z nimi do windy. Czy naprawdę we wszystkich hotelach, do których się udawali meldowali się członkowie towarzystw emerytalnych? Nie pamiętała już, kiedy spotkała kogoś młodego (nie licząc obsługi, którą stanowili głównie ludzie przed trzydziestką).

- Nareszcie poznasz Kevina – oznajmił Nath, kiedy obserwowali jak przemijają piętra.

- Jest wam bliski?

- Jak przyjaciel. Kiedy przebywa się z kimś tyle czasu, naprawdę nie sposób przeżyć we wrogiej atmosferze.

- Powiedz to Tomowi – zauważyła Madzia.

- Nie wiem, co go ugryzło. Zawsze był bardzo waleczny, ale raczej łatwo zawiera znajomości. No a charakter twojej siostry jest mu bardzo bliski. – Nath wzruszył ramionami.

Zatrzymali się na dole i dołączyli do reszty, czekających w holu. Jayne załatwiła formalności, musieli tylko oddać swoje klucze w recepcji i mogli wpakować się do vana, żeby pojechać na sesję.

- Będą was malować? – spytała Madzia usadawiając się tym razem między Tomem i Maxem, przodem do kierunku ruchu jazdy. Obok nich usiadł Nath, a z przodu Monika między Jayem i Sivą. Jayne wybrała miejsce z przodu.

- Pewnie! A Maxowi nawet przypudrują łysinę – zaśmiał się Jay.

- No ej! Nie może się świecić! – usprawiedliwił się chłopak, zakładając ręce na ramiona.

- Michelle tak cię zmieniła, że cię nie poznaję! – wtrąciła Jayne. – Stałeś się pantoflarzem!

- Nieprawda! – obruszył się.

- Prawda, prawda. Obrażasz się o błahe rzeczy, nie szalejesz, nie flirtujesz…

- O, przepraszam! Nie tak dawno wziął numer jakichś tancerek, kiedy dawaliśmy koncert w O2 Arenie. – Tom stanął w obronie kumpla.

- Cóż, tak właściwie to były to znajome Michelle, które chciały, żebym przekazał go jej, więc… - Max spokorniał i spuścił głowę. Wszyscy uważali go za ogiera, tymczasem on zamierzał się ustatkować, do czego pierwszym krokiem były oświadczyny złożone dziewczynie.

- No ładnie. Zgrywasz amanta, tak? Jak powiem o tym twojej ukochanej… - zaczął Tom, ale kumpel rzucił mu mordercze spojrzenie i skończyli dyskusję.

Wygłupiali się jeszcze, kiedy usłyszeli, że w radiu leci ich pierwszy hit, a potem ekscytowali się jeszcze wyjazdem na Barbados ze swoimi paniami (Nathan i Jay siedzieli cicho, jako że jechali sami).

- W wywiadzie zero szczegółów o wyjeździe – nakazała Jayne, kiedy zatrzymywali się przed redakcją magazynu.

Za oknami fanki waliły tłumnie w przyciemniane szyby samochodu, co nieco przeraziło i Monię, i Madzię.

- Spokojnie, one nie gryzą – zachichotał Nath, nachylając się w stronę swojej od niedawna przyjaciółki. - No… może czasami – dodał po chwili.

- Albo łapią w miejscach, o których niezbyt elegancko jest mówić – wtrącił Jay, a Monika skrzywiła się, zdając sobie sprawę, że można być tak napalonym, żeby chwycić swojego idola za krocze, kiedy nadarzy się okazja.

- Co robisz taką minę? Sama złapałabyś Marvina za jaja, gdybyś miała go w zasięgu ręki – zachichotała Madzia.

- Przypominam, że miałam i tego nie zrobiłam.

- Bo byłaś w szoku. Ale drugi raz…

- Przecież ty też się do niego śliniłaś! – wypomniał dziewczynie Nath, a ta nie zdążyła się obronić, bo kierowca spojrzał na nich wyczekująco, dając do zrozumienia, że już czas.

Jayne poleciła mu, kiedy ma po nich przyjechać i poczekali jeszcze chwilę aż ich ochroniarz Kevin (był dosyć gruby, stąd ksywa „Big”) doszedł do drzwi, które przed nimi otworzył.

 - Siva the Diva przodem! – zaanonsował kumpla Jay, patrząc jak wielki Indianin wychodzi z vana i macha do tłumu fanek, który silnymi ramionami rozgarniał przed nim Kev.

Zaraz po nim na podjazd wyszedł Nath, potem Max, Jay i Tom. Dziewczyny nie wiedziały, kiedy wysiadła Jayne, ale pewny był fakt, że zostały we dwie, szybko więc dołączyły do reszty. Fanki piszczały już kawałek dalej, gdzie Nath się z nimi fotografował. Reszta chłopaków podpisywała autografy. Jakaś niska gruba Angielka, która została w tyle, zmierzyła Monikę wzrokiem.

- A wy to kto? – spytała, żując gumę i szeroko i nieelegancko otwierając przy tym usta.

- No habla ingles – palnęła Monia po hiszpańsku, a Madzia powstrzymała się, żeby nie parsknąć śmiechem.

Laska zmierzyła je jeszcze raz i szepnęła coś na ucho swojej koleżance, która również zaczęła je obserwować niezbyt przychylnym okiem.

- A ty co, krawcowa, bo bierzesz miarę?! – spytała po polsku starsza z sióstr. Zdała sobie jednak sprawę, że dziewczynę w ogóle to nie obeszło, bo ni joty nie rozumiała. – Skąd cię wzięli, kretynko? Z czeskiego porno?

Razem z Madzią roześmiała się szczerze, widząc konsternację na twarzy dwóch idiotek.

- Zamknij tą jadaczkę, bo ci mucha wleci! – dodała Madzia i zreflektowała się, słysząc, że Jayne je woła.

Kobieta była już przy drzwiach, na nią fanki się nie rzucały. Dziewczyny poszły w jej ślady i przemknęły przez tłum, niczym Mojżesz przez rozstąpione Morze Czerwone. Kilka minut później w budynku znaleźli się też chłopacy eskortowani przez swojego ochroniarza.

- To jest Maggie, asystentka Jayne – przedstawił dziewczynę mężczyźnie Nath. – A to Big Kev, nasz poczciwy ochroniarz. – Facet pochylił się, by uścisnąć nastolatce rękę. Pracowała z nimi od jakiegoś czasu, a jeszcze nie miała okazji go poznać. Czuła się przez to dziwnie, ale cieszyła się, wreszcie nadeszła ta wiekopomna chwila.

- A to Brukselka! – zachichotał Max, obejmując stojącą na uboczu Monikę ramieniem, a drugą rękę łapiąc ją za ucho i zaczynając je ugniatać.

Szybko odskoczyła od niego i spojrzała jak na idiotę.

- Jeśli ci życie miłe, to więcej tego nie rób – zachichotała Madzia. – Za dotknięcie jej bez zgody grozi kara śmierci.

- Jakoś dotknąłem jej cycka i żyję – oświadczył Max, a widząc mordercze spojrzenie dziewczyny, uniósł ręce w geście poddania, choć widać było, że żałował, że nie zdążył dokładnie poznać tekstury jej ucha. – Zresztą, Jay też – rzucił jeszcze na koniec.

- Widzę, że macie mi sporo do opowiadania – zachichotał Big Kev, a oni pokiwali głowami.

Pochłonął całą ich uwagę. Szli w stronę pokoju, gdzie miała odbyć się sesja, bo powitała ich zastępczyni redaktora naczelnego, która zamierzała wszystkim pokierować. Tylko Nath został z tyłu, akompaniując Madzi i wypytując, o czym rozmawiały z ich fankami.

- Ach. – Machnęła ręką. – Gapiły się dziwacznie i Monia zaczęła je zaczepiać – opowiedziała w skrócie.

- Potrafią być denerwujące, co?

- No… tak. Ale to dzięki nim osiągnęliście aż tyle.

- To prawda – przyznał, wyciągając z kieszeni telefon, który zadzwonił śmiesznym dzwonkiem. Przez chwilę zajmował się czytaniem wiadomości. – Pozdrowienia od mojej mamy. Będzie czekać z wystawną świąteczną kolacją.

- To miło z jej strony. Pozdrów ją też. – Madzia lekko się zarumieniła, ale na szczęście weszli już do pomieszczenia, gdzie miała się odbyć sesja.

Była to dość duża hala (nie można było nazwać tego pokojem, sufit był stanowczo za wysoko). Zieloną płachtę rozwieszono na drugim końcu, wokół mnóstwo oświetlenia i parasolek, skupiających światło w odpowiednim miejscu. Na stoliku obok miejsca sesji kilka obiektywów i dwa aparaty. Po drugiej stronie stół z jedzeniem i piciem.

Jayne od razu wystartowała w stronę kawy, a zastępczyni redaktora naczelnego zaprowadziła chłopaków do fotografa, by ich przedstawić.

- Cholera jasna! – zaklęła Madzia, rozpoznając mężczyznę jako tego, który robił zdjęcia 1D.

- Coś się stało? – zatroskał się ochroniarz, nie rozumiejąc, co powiedziała, ale domyślając się, że coś ją poruszyło.

- Nie, nie. Po prostu… znam tego pana – wyjaśniła oględnie, a on pokiwał głową.

- Skąd? – Monia była bardziej ciekawska niż Kevin.

- Jeszcze ze starej pracy. – Dziewczyna machnęła ręką. – Pójdę napić się soku – oznajmiła, żeby uniknąć dalszego przesłuchania i pobiegła za Jayne, która uspokajała właśnie swoje uzależnienie, posilając się kolejną dawną kawy.

Madzia tak się spieszyła, że potknęła się o leżący na ziemi długi kabel i runęła jak długa na ziemię. W całej hali rozległ się huk. Monika podbiegła do niej, by pomóc jej wstać, ale Nath był szybszy.

- Nic ci się nie stało? – spytał z troską, podając jej rękę i pomagając powrócić do pozycji stojącej.

- W porządku – westchnęła, odgarniając włosy z czoła.

Teraz już wszyscy się na nią gapili. Nie tylko zespół, ale i pracownicy redakcji i fotograf.

- To ty… - powiedział ten ostatni, podchodząc do niej i mierząc ją wzrokiem. – Pobiłaś się z tą dziewczyną podczas sesji z One Direction, pamiętam cię doskonale.

- Co takiego? – spytał zdziwiony Nath, odchodząc od niej kilka kroków, jakby zaczął się brzydzić.

- Chyba mnie pan z kimś myli… - próbowała się tłumaczyć, ale fotograf był nieugięty.

- Nie, nie. Mam dobrą pamięć do twarzy. Pobiłyście się i to tak ostro, że leciała ci krew z twarzy. To było na sesji z One Direction, pamiętam dobrze! – Mężczyzna klasnął w dłonie, dumny, że sobie przypomniał, skąd kojarzy jej twarz. – Z tą tancerką, dziewczyną jednego z nich. - Madzia się zmieszała, widząc zszokowane spojrzenia wszystkich. Kolejne słowa fotografa tylko ją pogrążyły. – I trafiłyście do aresztu po tym jak nie uspokoiłyście się nawet kiedy przybyła ochrona!

Jayne wypluła kawę, Nathowi oczy wyszły z orbit, a Tom wyciągnął w górę rękę, oczekując, że świeżo upieczona kryminalistka przybije mu piątkę.

- Nie teraz, Tom – powiedział cicho Max, odsuwając kumpla do tyłu.

- To moja asystentka, mogę za nią poręczyć – zobowiązała się Jayne, kiedy doszła do siebie.

Fotograf zamyślił się na chwilę, a Madzia nie wytrzymała ciszy, która zapanowała w towarzystwie.

- Mam stąd wyjść? – spytała, rozglądając się wokoło. Wtedy ochrona interweniowała w zupełnie innym budynku, tutaj znał ją tylko fotograf.

- Jeśli nie pobijesz się… - Fotograf rozejrzał się wokoło i spojrzał na Monikę, która nadal zbierała szczękę z ziemi. Stała kawałek dalej z kawałkiem rogala w ustach. Reszta leżała na ziemi, bo z wrażenia ją upuściła. – Z nią!

- Ale to moja siostra! - uniosła się Madzia.

- A bo ja zaglądam wam w drzewo genealogiczne? – prychnął mężczyzna. – Widać, że macie chrapkę na tego samego chłopaka.

Monika zakrztusiła się kawałkiem rogala tak mocno, że Big Kev musiał interweniować i kilka razy mocno puknął ją otwartą dłonią między łopatki. Łzy napłynęły jej do oczu, bo myślała, że zginie w taki głupi sposób. Przysiadła na postawionym obok stołu z którego wzięła nieszczęsnego mini-rogalika krześle i próbowała odsapnąć. Madzia z chęcią zapadłaby się pod ziemię. Skąd niby u fotografa te podejrzenia? Czy Monice podobał się Nath?

Chłopcy z zespołu spoglądali na siebie zszokowani. W ich oczach widać było konsternację. Dziewczyny nie miały pojęcia, czy właśnie zastanawiają się, o którym chłopaku rzekomo mówił fotograf, czy po prostu nadal dziwił ich fakt, że asystentka ich menedżerki trafiła do kicia.

- Czyli mam wyjść? – spytała ponownie Madzia, żeby się upewnić.

- Jeśli będziesz się odpowiednio zachowywać nie widzę przeszkód, żebyś została. – Mężczyzna wzruszył ramionami i spojrzał na zegarek, który wskazywał odpowiednią godzinę do stylizacji. – No, czas na pudrowanie!

Jakieś trzy stylistki podbiegły do chłopaków i zaczęły ich ciągnąć w stronę foteli i luster przed dziwacznymi toaletkami z mnóstwem produktów kosmetycznych.

- Czy ty się uśmiechasz? – spytał Max Natha, kiedy usadzono ich na fotelach obok siebie, a on upewnił się, że dziewczyny tego nie słyszą.

- Nie! Skąd ten głupi pomysł! – uniósł się najmłodszy członek zespołu.

- Kąciki ust ci się unoszą! – krzyknął Łysy.

- Wcale nie!

- Tak, uśmiechasz się, bo myślisz, że fotograf mówił o tobie – wtrącił Jay.

- Wcale tak nie myślę!

- Myślisz, myślisz – dodał Siva. – Ale Tom też jest przekonany, że chodziło o niego.

- Co o mnie gadacie? – odkrzyknął siedzący najdalej Tom, który właśnie był poddawany gruntownemu zmywaniu brudów z twarzy, żeby można było na nią nałożyć podkład i puder.

- Seev twierdzi, że jesteś przekonany, że to ty rzekomo podobasz się dziewczynom – wyjaśnił Nath, chcąc oddalić od siebie te podejrzenia.

- A co, ty myślałeś o sobie? – spytał zszokowany Tom, a Jay wybuchnął śmiechem.

- Ja myślę, że to Max – dodał od siebie. – No… albo Nath może mieć nieco racji. – Przypomniał sobie rozmowę z Moniką, podczas której ta pochlebnie wyrażała się o najmłodszym członku zespołu.

- A ja myślę, że nie powinniśmy ufać staremu prawiczkowi w takich kwestiach – stwierdził Łysy, upewniwszy się, że nikt z pracowników fotografa tego nie słyszał. – Ale jeśli już ktoś im się podoba…

- Niech zgadnę – przerwał Siva. – To będziesz ty?

Łysy się roześmiał.

- W końcu obie macałem – powiedział zgodnie z prawdą.

- A ja utknąłem z jedną w chłodni. I spałem z nią w jednym łóżku! – odezwał się Nath, ale szybko zamilkł, zdając sobie sprawę, że zaczynają kłócić się o to, który podoba się obu.

- Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby każdej podobał się inny – zauważył Siva.

- Seev ma rację. Teraz zadręczamy się, dlaczego mimo tak różnych charakterów upodobały sobie jednego. – Nath pokiwał głową na znak, że zgadza się z kumplem.

- Kto tu się zadręcza? Chyba nie ja! – prychnął Jay.

- Tak. Bo wszyscy wiemy, że nie chodzi o ciebie! – krzyknął Tom, a kumpel rzucił mu lodowate spojrzenie.

Kolejne stylistki zbliżyły się do nich, ucinając tę dziwaczną kłótnię. Monia i Madzia miały natomiast sporo kwestii do wyjaśnienia.

- Byłaś w więzieniu? – spytała zszokowana Monika, kiedy doszła do siebie.

- Można po angielsku? – poprosiła Jayne, która również chciała posłuchać wyjaśnień, ale zupełnie ją zignorowały, więc odeszła do ochroniarza, porozmawiać sobie w swoim ojczystym języku.

- O kogo niby chodziło temu fotografowi? – zdziwiła się Madzia, myśląc o czymś zupełnie innym niż siostra.

- Jak mogłaś pobić się z Danielle i dać się przyłapać ochronie? To że cię wkurzała, to rozumiem. Nic w tym dziwnego, jeśli mam być szczera, ale… więzienie? Serio? I jak to teraz będzie wyglądało? Wpisali ci to do akt? Nie znam się na tym, nigdy nie byłam w więzieniu…

- Jak ten facet mógł pomyśleć, że podoba nam się ten sam chłopak? To przecież niemożliwe, wynika to nawet z rachunku prawdopodobieństwa.

- Czy ty w ogóle słuchasz, co ja mówię? – spytała Monika, potrząsając siostrą za ramiona.

- A ty słuchasz mnie?

- Nie. – Monia machnęła ręką. - To akurat nieistotna kwestia.

- Jak to nieistotna? Może jest gejem i ma intuicję i rozgryzł, kto nam się podoba… Nath? – Madzia spojrzała na siostrę spode łba, a ta się uniosła.

- Oszalałaś?! Bierzesz opinię tego faceta tak serio, że ufasz mu w takiej kwestii? Zresztą, gdyby któryś mi się podobał, to bym ci powiedziała. Raczej… - Monia zastanowiła się przez chwilę. – No a gdyby był to Nath, to trzymałabym język za zębami, jako że sama go zaklepałaś.

- Ale mi się nie podoba Nath! – zaprotestowała Madzia dość agresywnie, ale ściszyła głos, żeby chłopcy tego nie słyszeli.

- Jakoś wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na coś innego…

- Nie, źle to wszystko zrozumiałaś. Po prostu jesteśmy przyjaciółmi. On jest dla mnie… jak brat. To byłoby kazirodztwo. – Madzia wzdrygnęła się i pokazała siostrze gęsią skórkę, która pojawiła jej się na ręce.

Obie stwierdziły, że zrobiło się tu dość gorąco, więc ściągnęły kurtki i rzuciły je na krzesło kawałek dalej.

- Cieszę się, że z tym Nathem to tylko przyjaźń – odezwała się w końcu Monika, obserwując, jak chłopacy poddawani są pudrowaniu. – Jay powiedział mi, że on twierdzi tak samo jak ty, więc to chyba dobrze. Nie chciałabym, żeby któreś z was robiło sobie niepotrzebnie nadzieję.

- Co Jay ci powiedział?

- Że według Natha jesteście tylko przyjaciółmi. I że przestanie was swatać. Bo jeśli nie zauważyłaś, to Jay bardzo chciał, żebyście się spiknęli.

Madzia w milczeniu pokiwała głową.

- Ale tobie nie podoba się Nath, tak? – spytała, żeby się upewnić.

- A co, zazdrosna? – prychnęła Monia.

- Nie. Pytam z ciekawości. Słowa tego kolesia nie dają mi spokoju.

- A gdyby tak, to czy byłby to problem?

- Pewnie, bo jest dla ciebie za młody! – warknęła Madzia, a Monika wzruszyła ramionami.

- Dlaczego wszyscy to powtarzają? – spytała, a widząc spojrzenie siostry, uspokoiła ją. – Nie, nic z tych rzeczy. A nawet gdyby, to co? Nie powinno ci to przeszkadzać. Zresztą, ja niebawem wyjeżdżam.

Madzia pokiwała głową ze zrozumieniem. Widocznie fotograf źle ocenił sytuację, niemożliwe było, żeby podobał im się ten sam członek zespołu. Postanowiła o tym nie myśleć i zająć się czymś innym. Podeszła do Jayne.

- Przepraszam za to zamieszanie – oznajmiła, spuszczając głowę i oczekując na karę. – Mogłam ci powiedzieć, że znam tego faceta, bo rozpoznałam go od razu jak tu weszliśmy.

- W porządku. Jest dosyć dziwny, nic dziwnego, że wygadywał takie bzdury. Bo to były bzdury, tak? O tej waszej rywalizacji…

- Spokojna głowa. Poważnie biorę tą pracę, a Monika przecież niedługo wraca do Polski, więc to nie będzie żaden kłopot.

Jayne uśmiechnęła się szeroko. Po kawie poprawił jej się nieco humor.

- Niezmiernie mnie to cieszy – oznajmiła.

- A powiedz mi jeszcze… po co ci asystentka? – spytała w końcu Madzia, bo było to pytanie, które ją martwiło od dawna. - W sumie nic nie robię, tylko cały czas przeszkadzam… No i nieustannie musisz się martwić, czy przypadkiem nie mam romansu z którymś z członków zespołu – zachichotała.

- Oj, Maggie, Maggie. – Kobieta przyjaźnie objęła swoją pracownicę ramieniem. - Wydaje ci się, że niewiele robisz. Ja po prostu nie chcę rzucać cię na głęboką wodę. Nabierzesz doświadczenia i będziesz mogła pracować ze mną i The Saturdays już na większych obrotach.

- Z The Saturdays? – spytała z gulą w gardle.

- Och, zapomniałam, że możesz nie wiedzieć… Z castingu wyłoniłam kilka lat temu girls band. To pięć wspaniałych dziewczyn. Kiedy chłopcy pojadą w trasę z Martinem, tour menedżerem, być może zostanę i zajmę się ich sprawami, jako że mają problemy z aktualnym menedżerem, jak słyszałam. Polubisz je, są nieco starsze od ciebie, ale to w końcu dziewczyny. Ale nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. W końcu na razie pracujemy tu i teraz. Stopniowo będziesz uczyć się nowych rzeczy i będę mogła powierzać ci coraz poważniejsze zadania. Wszystko po kolei – wyjaśniła kobieta, a Madzia smętnie pokiwała głową, uśmiechnęła się sztucznie i odeszła do Moniki.

Saturdays? Z tego nie była zadowolona. Polubiła chłopaków, a teraz miała zacząć pracować dla jakichś anorektyczek? W takim wypadku wróci do domu i do szkoły, bo na taki rozwój sytuacji się nie pisała. Co z tego, że były podobno sympatyczne? Ona chciała pracować z The Wanted, do jasnej cholery!

- Coś się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha – zauważyła Monia, a Madzia pokręciła głową.

- Nic takiego. Po prostu dostałam opieprz za zatajenie wiadomości o karalności. A odpowiadając na twoje pytanie… nie, nie wpisali mi nic do akt.

- A więc jednak słuchałaś!

- Co mogę powiedzieć? – Madzia wzruszyła ramionami. – Mam podzielną uwagę.

Spojrzała w stronę chłopaków, którzy właśnie ustawiali się do sesji fotograficznej.

Żeby zapełnić sobie czas oczekiwania, postanowiły zajrzeć do aplikacji na tablecie i zorientować się w zdarzeniach, które czekały je przed przerwą świąteczną. Tego dnia chłopcy mieli jeszcze wywiad prasowy, a następnego wywiad dla kanału czwartego. Potem upragniona przerwa świąteczna, a następnie wylot na Barbados. Terminarz zaznaczał, że polecą inną klasą niż zespół, żeby nie połączono ich w pary, jako że Seev, Max i Tom zabierali swoje dziewczyny ze sobą.

- Luksusowy kurort – przeczytała na głos Monia, zaglądając siostrze przez ramię i widząc notatkę koło zakwaterowania na Barbadosie. – To rozumiem!

- Ale zdajesz sobie sprawę, że my z luksusów nie skorzystamy? – upewniła się Madzia, a Monia posmutniała.

- Ty pewnie skorzystasz. Ja to co innego. Dziewczyna od cateringu nie może przecież być ulokowana w pokojach z gośćmi. Swoją drogą, dziwi mnie, że w ciemno zatrudnili kogoś, kto zupełnie się na niczym nie zna. – Wzruszyła ramionami. – A przecież to renomowany kurort. Chłopcy napisali na twitterze, że będzie tam też Simon Cowell. O czymś to świadczy, no nie?

- Bo ja wiem… Może Jayne celowo chciała kogoś zaufanego, żeby jakiś dziennikarz pod przykrywką nie rozdawał przystawek i nie zebrał kompromitującego materiału?

- Ja jestem dziennikarką – zachichotała Monia.

- Jeszcze nie, nie pochlebiaj sobie. Zresztą, jeśli tu zostaniesz, to zawalisz studia.

- Ale ja nie zostanę – słusznie zauważyła Monia, więc Madzia skończyła tę dyskusję.

Patrzyły jak fotograf rozstawia chłopaków po kątach, a Madzi przypomniały się jego metody pracy z 1D.

- Dziwny człowiek – stwierdziła.

- Właśnie, zapomniałam pytać, czy odczytałaś wiadomości od Liama! – nagle przypomniała sobie Monia.

- Nie. Nawet nie dzwoniłam do domu, a na rzęcha już nie pamiętam kiedy patrzyłam.

- Chyba najwyższy czas, nie sądzisz? A skoro Nath jest tylko twoim przyjacielem, uważam, że powinnaś zwrócić uwagę na Liama Payne’a. Chyba naprawdę mu zależy.

Młodsza siostra prychnęła. Liam to dopiero był jej kumplem! W ogóle nie brała pod uwagę żadnego romantycznego związku z nim w roli głównej.

- Przeczytam wiadomości, bo może dotyczą biletów. – Wzruszyła ramionami.

- Zamierzasz wybrać się na ten koncert?

- Nie wiem… Chciałabym. W końcu będą śpiewać wszystkie piosenki z płyty na żywo. Ale skoro ciebie nie będzie, nie mam pojęcia, czy pójdę. Samemu to głupio.

- Zawsze możesz kogoś wziąć. Spędzasz święta z rodziną Natha, tak? Wspominałaś, że ma siostrę. Nie zmarnuj biletów, wybierz się z nią.

- To prawda. Ale nie sądzę, żeby była fanką 1D. W końcu to zespół konkurujący z jej bratem.

Rozmawiały tak dalej, podczas gdy fotograf zarządził przerwę. Stylistki podbiegły pudrować chłopaków w miejscach, które się świeciły. Było jakoś przed południem, ale nigdzie nie było zegara, więc nie zdawali sobie z tego sprawy.

- Takie pozowanie bywa męczące – zauważył Siva, kiedy jedna z dziewczyn pudrowała mu wystające kości policzkowe, z których był tak dumny.

- Niepotrzebnie robiłeś ten Dziubek – zachichotał Jay, a Tom z Maxem zaczęli parodiować kolegę.

- Ty i Nath byliście w swoim żywiole – wtrącił Łysy ze śmiechem, uderzając najmłodszego członka zespołu w plecy tak mocno, że ten poleciał kilka kroków do przodu i niemalże się potknął. – Urodzone gwiazdy!

- Bardzo śmieszne. – Nath skrzywił minę.

- Może i gwiazdy, ale to na mnie lecą wszystkie dziewczyny. – Tom wyprężył chude rączki ukazując muskuły. Młodszy kolega zmierzył go wzrokiem.

- Jeśli mówisz o Maggie i jej siostrze, to uważam, że za bardzo wziąłeś sobie do serca słowa fotografa.

- Mówię tylko to, co widzę. – Tom znacząco poruszał brwiami w górę i w dół.

- Przecież Brukselka nawet cię nie lubi! – uniósł się Jay, widząc tę bezpodstawną pewność siebie.

- Technicznie rzecz biorąc, to on był dla niej niemiły. Może ona lubi niegrzecznych chłopców? – spytał Max w obronie kumpla, wzruszając ramionami.

- Całkiem możliwe – przyznał Siva. – Podobnie jak Maggie.

- Maggie na pewno nie lubi niegrzecznych chłopców! – parsknął Nath, a koledzy rzucili mu podejrzliwe spojrzenie. – No co? Wygląda na rozsądną dziewczynę! – bronił się.

- Nawet rozsądna dziewczyna nie oprze się temu. – Tom zdjął przez głowę koszulkę i zaczął chwalić się wysportowanym ciałem.

- Myślę, że twoje obstrukcje są w stanie odstraszyć każdą – skrzywił się Nath. – No, może poza Kelsey. Nie wiem, co ona w tobie widzi.

Mrożące krew w żyłach spojrzenie rzucone w jego stronę, zakończyło dalszą dyskusję o dziewczynie Toma.

- Jeśli tak was to ciekawi, nie możecie zapytać fotografa, o kogo mu chodziło? – spytał Jay, kładąc ręce na ramionach Natha i Toma, którzy wydawali się spierać o to, który z nich podoba się Maggie i Monice.

- Wcale nas to nie ciekawi! – nerwowo zachichotał Nath, patrząc jak Tom uważając ten pomysł za całkiem sensowny, kieruje się w stronę artysty, nie bacząc na to, że jest obecnie półnagi, bo prężył mięśnie przed kolegami z zespołu, by pokazać swoją wyższość.

- Komuś najwyraźniej nie daje spokoju – zachichotał Seev i wszyscy poszli za przyjacielem, bo nie chcieli się przyznać, ale również ich to nurtowało.

Fotograf siedział na krześle, a jedna ze stylistek skrapiała jego twarz rozpylaczem z jakimś specyfikiem. Miał zamknięte oczy i odpoczywał.

- Ekhm, ekhm… - odkaszlnął Tom, stając tuż nad nim.

Mężczyzna uniósł jedną powiekę, by stwierdzić, że ma przed sobą członka zespołu bez koszulki.

- Świetny pomysł! – klasnął w dłonie. – Półnagi lider na pierwszym planie, a reszta członków zespołu z tyłu, patrząca z zazdrością na twoje muskuły… Można? – spytał, wyciągając rękę i chcąc dotknąć sześciopak na brzuchu chłopaka, ale ten pacnął jego rękę tak, że szybko wróciła skąd przyszła.

- Nie jestem żadnym liderem! – warknął Tom. – Chcemy tylko wiedzieć, który z nas rzekomo podoba się dziewczynom. Nath, zdejmuj koszulkę! – zwrócił się do kumpla, który zrobił zdziwioną minę.

- Oszalałeś?! Nie będę brał udziału w tej śmiesznej tyradzie!

- To nie będzie konieczne. – Machnął ręką fotograf. – Skoro naprawdę chcecie wiedzieć, to wam powiem.

Nadstawili ucha, bo nachylił się do nich, jakby chciał coś szepnąć.

- Żaden z was – odezwał się do Natha i Toma po dłuższej pauzie, budującej napięcie. Chłopacy spojrzeli po sobie nieco zdezorientowani.

- Co?! Na pewno? – spytał Tom, jeszcze raz wskazując na swoje mięśnie, przez co najmłodszy kolega zmierzył go krytycznym wzrokiem.

- A mnie to wcale nie dziwi – powiedział.

- Jeśli nie ja, ani nie Little Bieber, to kto? – zdziwił się Tom, a fotograf uśmiechnął się zalotnie do chłopaka stojącego z tyłu.

- Wysoki, ciemnoskóry i tajemniczy… - odezwał się i zamruczał. Teraz tylko utwierdził ich w przekonaniu, że jest homoseksualistą. Siva się zawstydził, Jay i Max roześmiali się na głos, Nath wyglądał na skonsternowanego, a Tom na zaskoczonego.

- Serio? Skąd niby te podejrzenia?

- Cóż, gdybym był dziewczyną, właśnie w nim bym się zadłużył – wyjaśnił fotograf, wzruszając ramionami. – Te kości policzkowe… Popatrzcie tylko, jak dziewczyny na niego patrzą.

Cały zespół równocześnie obrócił głowy w stronę Moni i Madzi, które właśnie siedziały z twarzami skupionymi nad tabletem, co chwilę zaśmiewając się na głos, prawdopodobnie grały bowiem w jakąś grę.

- Wcale nie! – obruszył się Tom.

- Och, no teraz nie. Ale zwróćcie na to uwagę. Indiański bóg we własnej osobie...

- Hej, to samo pomyślałem sobie, kiedy go pierwszy raz zobaczyłem! – zauważył Max.

- A więc widzicie, że to, co mówię, ma sens. – Mężczyzna wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Nie ma żadnego sensu – prychnął Tom, zakładając ręce na piersi. – A z nas dwóch, kto prędzej mógłby spodobać się im obu? – drążył dalej.

- A ten znowu swoje… - Jay uderzył się otwartą dłonią w czoło.

- W porządku, odpowiem. Tylko niech pomyślę… - Fotograf spoglądał to na dziewczyny, to na chłopaków, budując napięcie, by w końcu wskazać Natha. – Ten.

- Co?! – spytał zszokowany Tom.

- Pytaliście o szczerą odpowiedź, tak? To wam mówię.

- A niby dlaczego on miałby się im prędzej spodobać niż ja? – Starszy z chłopaków ponownie wyeksponował swoje mięśnie, które przestały robić na kimkolwiek wrażenie.

- Ma słodką grzyweczkę i jest taki uroczy… - zamyślił się fotograf.

- Dobra… chyba starczy tych wyjaśnień, co? – Nath nerwowo zachichotał, czując, że teraz on staje się obiektem westchnień homoseksualnego fotografa.

- Nie, chcę wiedzieć, co jeszcze! – domagał się Tom.

- Nie rozumiem, po co się tak unosisz. – Jay wzruszył ramionami. – Brukselki nie znosisz, Maggie jest dla ciebie za młoda i… hmmm… co by tu jeszcze podać? – Przez chwilę udał, że się zastanawia. – Acha, masz dziewczynę!

Tom machnął ręką i oddalił się, wkładając po drodze koszulkę.

- Chcieliście szczerej odpowiedz, więc… - Fotograf próbował się tłumaczyć, ale było to niepotrzebne, bo oprócz Toma nikt nie brał jego opinii za bardzo serio.

Dalej sesja przebiegła bez przeszkód. Potem usadowili się na krzesłach, bo przyszła z nimi pogadać dziennikarka z magazynu. Tom nie omieszkał zapytać, z którym z nich najprędzej by się umówiła, ale kiedy przycięła mu skrzydła, stwierdzając, że jest zbyt nachalny, dał sobie spokój.

O godzinie piętnastej byli już wolni i mogli udać się na coś do jedzenia. Jayne zadzwoniła po kierowcę, żeby podjechał od tyłu, gdzie nie było fanek. Wpakowali się do vana razem z Big Kevem, co było problematyczne, bo zrobiło się ciaśniej i bardziej intymnie.

Ochroniarz usiadł z przodu, bo był najgrubszy. Reszta usiadła niemal tak samo jak poprzednio, z wyjątkiem Jayne, która wbiła się koło Sivy na siedzenie tyłem do kierowcy.

- Na dzisiaj to tyle! – oświadczyła, klaszcząc w dłonie. – Poszło całkiem sprawnie. Po zagmatwanym początku nie sądziłam, że coś z tego będzie.

- Naprawdę byłaś w więzieniu? – spytał Max, a Tom ponownie wystawił piątkę w górę, żeby mu przybiła. Tym razem nikt go nie powstrzymał, więc to zrobiła.

- To naprawdę nic takiego…

- Nie, zupełnie nic – dodała Monia. – Po prostu pobiła się o Liama Payne’a z jego dziewczyną.

- Monia! – warknęła młodsza siostra, zwracając starszej uwagę.

- No co? To prawda!

Nath wyglądał, jakby zobaczył ducha, ale tylko przez chwilę i żadna z dziewczyn nie zdołała tego zauważyć. Za to Jay nie omieszkał zanotować tego w swoim kalendarzyku spraw do załatwienia.

- Och, to nie było tak. Po prostu jego dziewczyna mnie wkurzyła i tak jakoś… rzuciłyśmy się na siebie. To nie miało nic wspólnego z nim. – Madzia wzruszyła ramionami, a widząc podejrzliwe spojrzenie Jayne, skuliła się w sobie.

- Szkoda, że mnie tam nie było – wtrącił Jay. – Mógłbym znowu otworzyć drzwi w odpowiednim momencie i do niczego by nie doszło.

- Rzeczywiście szkoda, że cię tam nie było. Trochę mnie poturbowała.

- Ale chyba nie byłaś jej dłużna, co? – upewnił się Tom, a ona z uśmiechem opisała całą walkę i pobyt w areszcie.

Monika nie mogła podnieść szczęki z ziemi.

- Odwołuję to, co dzisiaj powiedziałam! – odezwała się, kiedy jej siostra skończyła. – Masz bezwzględny zakaz spotykania się z Liamem Paynem.

- To Brukselka tak może? – zdziwił się Max, a Madzia zmarszczyła brwi.

- Brukselka nie będzie mi mówić, z kim mam się spotykać, a z kim nie. – Młodsza z dziewczyn nie chciała nawet się usprawiedliwiać. Skoro dla Natha była tylko przyjaciółką, to po co dbać o pozory?

 

 

 

7 komentarzy:

  1. świetny odcinek
    bardzo dziękuję za dedyk
    ty zawsze piszesz świetnie
    czekam na kolejny :)
    weeenyyy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za dedykację. I mam malutkie pytanko: jak ty możesz pisać rozdziały w tak szybkim tempie i w takim rozmiarze? Zdolności paranormalne czy co? Pozdrawiam i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki Ty masz talent do pisania komedii! Już zacieram rączki na kolejny rozdział, którego wyczekuję z niecierpliwością, jak każdego innego :) Dziękuję serdecznie za dedykację miło było przeczytać, że daję tego ''kopa'' :) Mam na imię Karolina jakby co ;) Talent do pisania komedii masz ogromny :) Bardzo przyjemnie jest czytać to opowiadanie i żaden nie jest wystarczająco długi dla mnie, żebym musiała przez jakiś przebrnąć. Czytanie każdego rozdziału to czysta przyjemność :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział :-) aaaaaaaaalllllllllleeeeeeeee długi :-) ale z radością przeczytałam super ej no dawaj następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny odcinek ;D Czekam na kolejny, i mam nadzieję, że 1D pojawią się szybko ;D Kiedy ona przeczyta te sms od Liam'a? ehh już nie mogę się doczekać, aż coś będzie pomiędzy nimi, mam nadzieję, że będzie ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś GENIALNA!!!
    Uwieeeeelbiam twojego bloga!
    Byłam w tyle i starałam się nadrobić.
    Cały dzień wczoraj czytałam, byleby być na bieżąco.
    Kocham!!!!
    Weny i zapraszam :

    http://story-with-the-wanted.blogspot.com/
    http://say-it-on-the-radio.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz szybko i świetnie *.* , zajjebiste opowiadaniaa *,*. Wydaj to kiedyś w formie książki , fanki obu zespołów będą zachwyconee :)))).

    OdpowiedzUsuń